Poznaliśmy sie pol roku temu. Na początku nie wiedzialam czego chce od znajomości ale wpadłam. Okazał sie swietnym facetem z małym ale. Pracuje dużo, bardzo dużo. Byliśmy w zwiazku na odległość ale to ja jeździłam do niego on ze względu na pracę nie mógł. Po prostu lepiej bylo gdy ja jechalam na caly weekend niz on miałby przyjechać na jeden dzień. Mialam mu to trochę za zle no ale widziały galy co braly. Mieliśmy jakies male problemy ale ogolnie bylo bardzo dobrze z malym ale. Robił dla mnie bardzo duzo ale tak długo jak długo nie musial przy tym nic poświęcać. Gdy musial chociaz troche zawsze slyszalam "no tutaj się nie dogadamy wiec lepiej przestanmy sie klocic". Skończyło sie na tym ze sie rozstalismy w bardzo burzliwych okolicznościach. Ja chorowalam na depresja ciagle zmagam sie z jej skutkami. Jestem bardzo nerwowa i porywcza. Ciezko jest mi sie uspokoic i w zlosci mowie straszne rzeczy.
Moja rodzina o nim nie wiedziala, nie wiedzialam co z tego wyjdzie wiec nie wiele o nim komuś wspominalam. Ale jemu powiedzialam ze wiedza. Nie chcialam zeby myslal ze nie jest wazny bo był bardzo, ciagle jest. Do tego rozstaliśmy sie raz na kilka dni ale posnatowilismy spróbować po tym jeszcze raz. Ja w tym czasie uprawialam seks z innym mężczyzną. Powiedzialam mu o tym on uznał to za zdrade mimo ze wtedy nie bylismy razem. Do tego wszystkiego bylam w bardzo wczesnej ciazy ale jak to sie czesto zadarzs poronilam w 3/4 tygodniu. On o tym wiedzial ale nalegal na aborcje, oskarzal o podrobienie testu. Dopiero wspolba wizyta u lekarza ba ktorej lekarz potwierdzil ze w ciazy bylam dala mu do zrozumienia ze nie kłamałam. Mimo wszysto nie jesteśmy razem "bo tak będzie lepiej". Nir mowi ze mnie ciagle kocha ale jasno daje to do zrozumienia, mowi ze teskni ze on nie chce tego rozstania ale to nas a glownie mnie niszczylo. Caly czas powtarza ze zrobi cokolwiek co jest dla mnie najlepsze. Chce utrzymywać kontakt ok, nie chce tez spoko. Nie chce wrócić ale nie chce tez zostawic samej. Ciagle mowi ze chce zebysmy byli w stanir ze soba normalnie rozmawiac ale nas jako pary w przyszlosci nie widzi.
To tak w skrocie. Ja go ciagle kocham on o tym wie, wie ze jak bedzie chcial wrocic to przyjme go z otwartymi ramionami. Ale o co mu chodzi? Po co pisze? Po co tak bardzo przejmujr sie tym zeby sytuacja byla dla mnie latwiejsza do zniesienia. Czy in wroci? Czy po prostu uciac kontalt bo koles jest egoista, wie ze przesadzil z ciaza i ma wyrzuty sumienia?