Jak w temacie, jesteśmy razem 10 lat. Bez ślubu, bez dzieci, z obopólnego wyboru. Od kilku lat mieszkamy u niego. Jak w każdym związku, raz było super, innym razem dopadały nas kryzysy i kłótnie. Generalnie myślę że bardzo się lubimy i dobrze rozumiemy, możemy rozmawiać o wszystkim godzinami, począwszy od pierdół, na filozofii skończywszy. W skali szkolnej 1-6, daję mojemu partnerowi mocną czwórkę. Czułości i seksu też nigdy nie brakowało, do momentu w którym miałam zabieg ginekologiczny. Od tego czasu zaczęłam unikać seksu. Ale czułość, przytulanie nadal były. Nigdy natomiast nie było zdrad, oszustw i żadnych większych dramatów. Lata mijały i wiadomo, młodzieńcze namiętności i uniesienia wygasły, ale nadal pozostała nam baza w postaci przyjaźni i zrozumienia na płaszczyźnie życiowo-intelektualnej. Od jakiegoś czasu pogorszyło się. Zero seksu od 4 miesięcy. On początkowo coś inicjował, potem przestał, bo go odpychałam (moje libido mniej niż zero, nie mogłam się zmusić). Coraz więcej napięć i kłótni. Jakieś przebąkiwania o rozstaniu. Ale jakoś rozchodziło się po kościach. Teraz jest inaczej. Pojechałam na wakacje za granicę z matką ( on nie mógł ze względu na pracę), tam zadurzyłam się w miejscowym facecie. Do niczego nie doszło, nie zdradziłam partnera, po prostu snułam sobie fantazje, bo chyba czułam się strasznie samotna i opuszczona. Po powrocie z wakacji, wyznałam to mojemu partnerowi ( myślę że niepotrzebnie). Ale było mi bardzo źle, ciągle płakałam i nie mogłam tego ukrywać. Od tego czasu wszystko jeszcze bardziej się spieprzyło. Odsunęliśmy się od siebie, zwłaszcza fizycznie, nawet przestaliśmy spać razem. Ale nadal nie było kłótni, rozmawialiśmy normalnie jak zawsze. Po jakimś czasie on się zaczął dziwnie zachowywać, nagle zaczął się odchudzać, kupować nowe ciuchy, przebąkiwać coś że jesteśmy jak brak z siostrą, znamy się jak łyse konie, ale on nie chce tak spędzić kolejnych 30 lat życia. Standard, już wtedy wiedziałam co się święci. I nie pomyliłam się. Wczoraj wyznał mi że zainteresował się koleżanką z pracy, że fantazjuje o niej i ona jest w jego głowie. I że jesteśmy kwita, bo jato to samo miałam z moim "Grekiem" (tym z wakacji). No i ma rację chłopak, jesteśmy kwita, bo ja faktycznie zadurzyłam się mocno ( już mi wprawdzie minęło, to była tylko fantasmagoria). Rozmawiamy z moim partnerem bardzo szczerze, naprawdę kochamy się jak brat z siostrą.
On nawet nie zna tej dziewczyny, nie wie kim ona jest, czy pasowałaby mu charakterologicznie. No ale jeżeli się zadurzył w swojej fantazji, to wiem, że z fantazją ( i nowością ! )nie wygram, choćbym stanęła na rzęsach.
Mówię mu musisz wybrać, albo ja się wyprowadzam i zaczynasz coś z tą dziewczyną, ale odbudowujemy nasz podupadły związek.
On nie wie. Nie wie, czy ona będzie mu pasowała ( przypominam że jej nie zna), on zdaje sobie sprawę że to jednak ryzyko stawiać na szali 10 lat związku z kimś kogo się lubi, nie wiedząc czy z tą drugą coś wyjdzie. Bo może okaże się że jest beznadziejna i zostanie z ręką w nocniku.
Sam fakt że mi o tym powiedział, zamiast "wypróbowywać" ją za moimi plecami, pokazuje Wam chyba, że to dobry i szczery chłopak.
Pogubiony po prostu, tak jak ja. Dosyć też świadomy faktu, że takie "miłostki" to bardzo ulotne zjawiska.
Nie wiem co robić. Czy mam się wyprowadzić i dać przyzwolenie na to żeby sobie spróbował z tamtą? Mam dziwne przeczucie że wróciłby do mnie szybciej niż sam myśli. Może wtedy by docenił co stracił. Nie jestem typem który będzie skamlał i błagał, mimo smutku rozszarpującego serce. Oczywiście nadal byśmy się przyjaźnili, bo my naprawdę się lubimy i jesteśmy sobie bardzo bliscy. Oprócz siebie nawzajem nie mamy właściwie nikogo.
Niech ktoś mądry mi poradzi plis.
Autorko, przede wszystkim bardzo podoba mi się Twoje podejście, zwłaszcza to, że rozstanie po 10 latach nie oznacza końca znajomości.
Nie bardzo tylko jestem w stanie, póki co, doradzić ci w problemie.
Nie wiąże was małżenstwo ani dzieci co generalnie na pewno ułatwia ewentualnie rozstanie, ale z drugiej strony może też świadczyć o tym, że nie trzyma was sztucznie przy sobie.
Czy rozmawiałaś z nim czemu mu brakuje w waszym związku, a czego szuka u innej?
Może wspólna wizyta u psychologa by pomogła?
Może wasze wspólne życie zrobiło się nudne? Może brakuje perspektyw? Wspólnych celów? Czegoś co was połączy?
Jejku, naprawdę dorosłym laskom trzeba tłumaczyć oczywiste oczywistości?
A znacie powiedzenie "baba bez bolca dostaje pierdolca"? I myślicie że faceci mają inaczej?
No to uwaga, bo teraz będzie niespodzianka - otóż nie, nie mają.
Koleś pół roku nie bzykał, to naturalne że prędzej czy później zacznie się rozglądać za innymi.
Cytując klasyka "Jeśli mężczyzna jada smacznie w domu, to nie szuka na mieście".
I to wszystko w temacie.
Ja tu widzę, że nadal jest u Was uczucie.
Nie jesteście małżeństwem, dzieci brak więc nie ma w razie ewentualnego rozstania żadnych przeszkód.
Czytając Twój wątek wnioskuje, że Wasze zachowania to w pewnym sensie wspólne wołanie o walkę waszej relacji.
Gdybyście naprawdę w kimś innym się zakochali to na pewno by tak nie wyglądało jak jest teraz u Was.
Oboje razem z partnerem rozmawiacie o Waszych uczuciach, co się dzieje w Waszych głowach.
Dla mnie to jednoznaczny znak: "kobieto patrz czegoś mi brakuje, ale jeszcze sam nie wiem czego, ratuj!"
Ty zauroczona w Greku z wakacji, Twój partner zauroczony w jakieś obcej dla kobiecie, której nie zna.
Proponowałbym abyście naprawdę poważnie porozmawiali czego Wam brakuje po tych wszystkich wspólnie spędzonych latach.
Jeżeli rozmowa nie pomoże to spróbujcie psychoterapii, ale tu ostrzegam dobrze poszukajcie (tak łatwo trafić na niekompetentnego psychologa).
Myślę, że uda Wam się dojść do porozumienia.
Najważniejsze, ze macie zdrowe podejście bo po co się kłócić (życie jest za krótkie aby marnować czas)
Nie widzę między Wami żadnego uczucia, ot, przyzwyczajenie.
Odejdź, daj mu szansę na to, by poznał kogoś, kto to pokocha. I daj szansę również sobie.
Spróbuj odbudować ale na serio.
Wyraźnie określ czego chcesz od Niego i wyciśnij z Niego czego On chce i : jak Wam to dawanie wyjdzie to ok a jak nie to się zwijaj - krótko, konkretnie i bez oglądania sie za siebie a cała operacja nie powinna zająć więcej czasu niż pół roku.
Czyli w najlepszym-najgorszym razie będziesz wolna za pół roku i możesz działać wiedząc coś wiecej (to czego się nauczysz przeprowadzając taką operację).
Jakby co : może boleć... w obu przypadkach... ale na świadomą w umyśle wyglądasz - prawdopodobnie nie świadomą w emocjach jak mi się wydaje...
A nuż się uda... tylko co właściwie jest powodzeniem w Twoim wypadku ?
7 2017-10-27 17:18:38 Ostatnio edytowany przez Iwona40 (2017-10-27 17:21:10)
I że jesteśmy kwita, bo jato to samo miałam z moim "Grekiem" (tym z wakacji). No i ma rację chłopak, jesteśmy kwita, bo ja faktycznie zadurzyłam się mocno ( już mi wprawdzie minęło, to była tylko fantasmagoria). Rozmawiamy z moim partnerem bardzo szczerze, naprawdę kochamy się jak brat z siostrą.
On nawet nie zna tej dziewczyny, nie wie kim ona jest, czy pasowałaby mu charakterologicznie. No ale jeżeli się zadurzył w swojej fantazji, to wiem, że z fantazją ( i nowością ! )nie wygram, choćbym stanęła na rzęsach.
Mówię mu musisz wybrać, albo ja się wyprowadzam i zaczynasz coś z tą dziewczyną, ale odbudowujemy nasz podupadły związek.
On nie wie. Nie wie, czy ona będzie mu pasowała ( przypominam że jej nie zna), on zdaje sobie sprawę że to jednak ryzyko stawiać na szali 10 lat związku z kimś kogo się lubi, nie wiedząc czy z tą drugą coś wyjdzie. Bo może okaże się że jest beznadziejna i zostanie z ręką w nocniku.
Sam fakt że mi o tym powiedział, zamiast "wypróbowywać" ją za moimi plecami, pokazuje Wam chyba, że to dobry i szczery chłopak.
Pogubiony po prostu, tak jak ja. Dosyć też świadomy faktu, że takie "miłostki" to bardzo ulotne zjawiska.
Nie wiem co robić. Czy mam się wyprowadzić i dać przyzwolenie na to żeby sobie spróbował z tamtą? Mam dziwne przeczucie że wróciłby do mnie szybciej niż sam myśli. Może wtedy by docenił co stracił. Nie jestem typem który będzie skamlał i błagał, mimo smutku rozszarpującego serce. Oczywiście nadal byśmy się przyjaźnili, bo my naprawdę się lubimy i jesteśmy sobie bardzo bliscy. Oprócz siebie nawzajem nie mamy właściwie nikogo.
Niech ktoś mądry mi poradzi plis.
Ponieważ ze sobą rozmawiacie szczerze, to znaczy że dajecie sobie oboje szansę. Paradoksalnie przez to co przechodzicie teraz bardziej rozumiecie siebie, i coraz bardziej zbliżacie się do siebie bo macie już podobne doświadczenia... teraz rozumiesz go jak on sie czuł gdy ty "oddaliłaś się" emocjonalnie od niego.
W związku miłosnym, w relacjach międzyludzkich "tak jest", że raz jest nam "bliżej" do kogoś, a raz "oddalamy się" od siebie.
Jeśli go kochasz puść go wolno.
To, że jesteście ze sobą jak "brat ze siostrą", to znak że brakuje wam namiętności w związku. Zaniedbaliście oboje wasz związek, rutyna i nuda weszła miedzy was.
To od was zależy czy na nowo rozpalicie żar pożadania i namiętności. Brakuje pomysłów, to zajrzyjcie do google.
W wolnej chwili polecam :http://blog.bennewicz.pl/o-milosci/
http://blog.bennewicz.pl/seks-trujacy-s … g-relacji/
i książki "Seks trujący. Seks doskonaly. Coaching relacji"- nowość (jeszcze nie czytałam),"Miłość toksyczna. Miłość dojrzała. Coaching relacji "
Też uwazam, że nie wszystko stracone i nie warto oddawać walkowerem TERAZ.
Ja nie jestem zwolennikiem terapii wspólnej- ale może jednak w Waszym przypadku to ma sens.
Nie jestescie sobie obojętni, to czuć.
On mówi że nie jest pewien czy chce próbować?
Jesli Ty jesteś, powiedz mu to jasno. W najgorszym przypadku rozejdziecie się ze świadomością, że nieczego nie zaniedbaliscie.
Dzięki za wszystkie odpowiedzi.
Wczoraj znowu rozmawialiśmy, długo, kilka godzin i powiedział, że on chce spróbować z tą dziewczyną. Mimo że jej nie zna i zdaje sobie sprawę z ryzyka, że, cytuję:" to może być błąd życia". Ustaliliśmy, że się wyprowadzę. Wszystko na spokojnie, bez awantur. Dzisiaj rano płakał. Pytam co się dzieje, a on że wspomina nasze dobre chwile i się rozczulił. Przytuliłam go, on mnie też i tak leżeliśmy przytuleni... Potem wyszłam do pracy.
Nigdy nie byłam w tak przedziwnej sytuacji, surrealistycznej wręcz. Nie dociera do mnie co się dzieje. 10 lat to kawał czasu, nie pamiętam już życia bez niego. A wszystko z powodu dziewczyny której nawet nie zna!
Żal mi go, bo wiem że będzie cierpiał, ale co mogę jeszcze zrobić ?
Myślałam żeby zaproponować wspólną terapię, jak mi radziło tutaj wiele osób, ale nie wiem czy się tylko nie wygłupię. Może najlepiej puścić go wolno i czekać na rozwój wypadków. Znam go, wiem jak jest niestabilny emocjonalnie, wiem że będzie żałował. A może nie będzie ?
Help...
Dobra już wystarczy, bo dłużej nie wytrzymam.
Zdrowy na ciele i umyśle facet rzuca w kąt 10 letni związek dla jakiejś tam laski, której nawet nie zna?
Ha ha, a to dobre. Rozumiem iż nie przewiduje takiej opcji, że ta laska go wyśmieje i każe spadać na drzewo?
Bo na przykład jej się nie spodoba, albo nie wiem, może już ma faceta, narzeczonego albo męża i dzieci nawet?
Albo ta cała historia, to jest jedna wielka bujda na resorach, albo ten twój facet ma nie po kolei w głowie,
albo zwyczajnie kłamie i ściemnia, bo od dawna tą pannę stuka tylko nie wie jak Ci o tym powiedzieć.
Pytanie dnia: która z wersji jest najbardziej prawdopodobna?
Dzięki za wszystkie odpowiedzi.
Wczoraj znowu rozmawialiśmy, długo, kilka godzin i powiedział, że on chce spróbować z tą dziewczyną. Mimo że jej nie zna i zdaje sobie sprawę z ryzyka, że, cytuję:" to może być błąd życia". ?Myślałam żeby zaproponować wspólną terapię, jak mi radziło tutaj wiele osób, ale nie wiem czy się tylko nie wygłupię. Może najlepiej puścić go wolno i czekać na rozwój wypadków. Znam go, wiem jak jest niestabilny emocjonalnie, wiem że będzie żałował. A może nie będzie ?
Help...
Nie więm, czy to dobry sposób, aby ból maskować objętnością i pokornie usuwać się w cień. Nie znaczy to, że mam na myśli rozpaczliwą walkę. Uważam, że propozycja wspólnej terapii mogła wyjść wcześniej, teraz, to już trochę musztarda po obiedzie.
Teraz wyszłabyś na desperatkę, gdy on już jest myślami i z emocjami przy kimś innym. Trudno mi uwierzyć, że on kończy wieloletni związek dla dziewczyny, której w ogóle nie zna i która nie wie o jego istnieniu?
Jeżeli tak jest faktycznie (bardzo dziwne), to problem jest jeszcze większy, on nie tyle dryfuje w jej stronę (musi liczyć się z ryzykiem fiaska), co odpływa od Ciebie, do wolności, do nowych wyzwań i wrażeń.
Może będzie żałował tego rozstania? Może...byłabyś gotowa wrócić do niego? Przecież nie chcesz rozstania.
Smutna historia, a Ty chyba wyjdziesz z tego, mimo wszystko, zraniona.
Jeśli, zanim się wyprowadzisz, dasz mu do zrozumienia, że nie pragniesz tego rozstania, to w pewnym sensie obarczysz go odpowiedzialnością.
To trudna i przykra sytuacja i trudno cokolwiek doradzić.
Dobra już wystarczy, bo dłużej nie wytrzymam.
Zdrowy na ciele i umyśle facet rzuca w kąt 10 letni związek dla jakiejś tam laski, której nawet nie zna?
Ha ha, a to dobre. Rozumiem iż nie przewiduje takiej opcji, że ta laska go wyśmieje i każe spadać na drzewo?
Bo na przykład jej się nie spodoba, albo nie wiem, może już ma faceta, narzeczonego albo męża i dzieci nawet?
Albo ta cała historia, to jest jedna wielka bujda na resorach, albo ten twój facet ma nie po kolei w głowie,
albo zwyczajnie kłamie i ściemnia, bo od dawna tą pannę stuka tylko nie wie jak Ci o tym powiedzieć.
Pytanie dnia: która z wersji jest najbardziej prawdopodobna?
Byłaby z niego niemożliwa świnia.. Ale niestety jest to prawdopodobne.
Może powinnaś go przycisnąć i dopytać.
13 2017-10-27 23:17:22 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2017-10-27 23:19:22)
Trudno mi uwierzyć, że on kończy wieloletni związek dla dziewczyny, której w ogóle nie zna i która nie wie o jego istnieniu?
Ale jaki związek? Ty jakiś tu widzisz? Bo ja widzę współlokatorów, którzy - owszem - przyjaźnią się, a kiedyś tam nawet zdarzało im się sypiać, ale to było dawno. Ale związku tu nie widzę.
Byłaby z niego niemożliwa świnia.. Ale niestety jest to prawdopodobne.
Może powinnaś go przycisnąć i dopytać.
No pewnie, świnia, cham i złodziej - bo każda świnia to złodziej. No jak można zostawiać panią która go zdradziła, na pół roku odstawiła od łóżka. No taki skarb zostawiać. NIe dość, że cham to jeszcze gupek
Jejku, naprawdę dorosłym laskom trzeba tłumaczyć oczywiste oczywistości?
A znacie powiedzenie "baba bez bolca dostaje pierdolca"? I myślicie że faceci mają inaczej?
No to uwaga, bo teraz będzie niespodzianka - otóż nie, nie mają.
Koleś pół roku nie bzykał, to naturalne że prędzej czy później zacznie się rozglądać za innymi.
Cytując klasyka "Jeśli mężczyzna jada smacznie w domu, to nie szuka na mieście".
I to wszystko w temacie.
"Facet bez dziury chodzi ponury" - tak to brzmi jeśli o mężczyzn chodzi :-P
A do autorki jedno zdanie. Jeśli "oceniłaś" go na mocną czwórkę, to zdecydowanie za mało, żeby mieć pewność że to będzie związek na całe życie. Tą oceną właściwie odpowiedzialaś sobie sama na swoje pytanie ;-)
josz napisał/a:Trudno mi uwierzyć, że on kończy wieloletni związek dla dziewczyny, której w ogóle nie zna i która nie wie o jego istnieniu?
Ale jaki związek? Ty jakiś tu widzisz? Bo ja widzę współlokatorów, którzy - owszem - przyjaźnią się, a kiedyś tam nawet zdarzało im się sypiać, ale to było dawno. Ale związku tu nie widzę.
Ela210 napisał/a:Byłaby z niego niemożliwa świnia.. Ale niestety jest to prawdopodobne.
Może powinnaś go przycisnąć i dopytać.No pewnie, świnia, cham i złodziej - bo każda świnia to złodziej. No jak można zostawiać panią która go zdradziła, na pół roku odstawiła od łóżka. No taki skarb zostawiać. NIe dość, że cham to jeszcze gupek
Nie dlatego, ze Ona jest Ok, tylko za nieszczerość- udawanie pogubionego który chce spróbować ciasteczko, podczas gdy zostały tylko okruszki. I jeszce płakanie nad sobą.
...ale co mogę jeszcze zrobić ?
Możesz zatroszczyć się o SIEBIE i rozpoznać czego Ty chcesz i co dla Ciebie jest dobre - bo może nie ten facet jednak ?
17 2017-10-28 13:27:11 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2017-10-28 13:31:34)
Nie dlatego, ze Ona jest Ok, tylko za nieszczerość- udawanie pogubionego który chce spróbować ciasteczko, podczas gdy zostały tylko okruszki. I jeszce płakanie nad sobą.
Jasne, jasne. Zdradziła go, odstawiła od łózka, on uczciwie chce odejść i dopiero spróbować z inną. Ale to też źle. Cóż, jest taka choroba, nazywa się mizoandria - nienawiść do mężczyzn. Dla chorej obojętnie od sytuacji, zawsze winny jest facet.
I jakiego pogubionego on udaje, o czym ty piszesz? Wybrał jakąś drogę i się jej trzyma - gdzie tu masz pogubienie, udawanie? Tworzysz coś, co z postów autorki w ogóle nie wynika, byle dokopać facetowi.
Natomiast w tej sytuacji, odchodząc od niej nic sobie nie może pogorszyć, nawet jeśli z tą nową mu nie wyjdzie, to lepiej być samemu, niż z takim "skarbem".
ps.
Przeczytałem Twoje wątki i już rozumiem - robisz tu projekcję swojej sytuacji. Ale to nie jest Twoja sytuacja.
Ela210 napisał/a:Nie dlatego, ze Ona jest Ok, tylko za nieszczerość- udawanie pogubionego który chce spróbować ciasteczko, podczas gdy zostały tylko okruszki. I jeszce płakanie nad sobą.
Jasne, jasne. Zdradziła go, odstawiła od łózka, on uczciwie chce odejść i dopiero spróbować z inną. Ale to też źle. Cóż, jest taka choroba, nazywa się mizoandria - nienawiść do mężczyzn. Dla chorej obojętnie od sytuacji, zawsze winny jest facet.
I jakiego pogubionego on udaje, o czym ty piszesz? Wybrał jakąś drogę i się jej trzyma - gdzie tu masz pogubienie, udawanie? Tworzysz coś, co z postów autorki w ogóle nie wynika, byle dokopać facetowi.
Natomiast w tej sytuacji, odchodząc od niej nic sobie nie może pogorszyć, nawet jeśli z tą nową mu nie wyjdzie, to lepiej być samemu, niż z takim "skarbem".
ps.
Przeczytałem Twoje wątki i już rozumiem - robisz tu projekcję swojej sytuacji. Ale to nie jest Twoja sytuacja.
Gratuluję przeczytania 1500 postów w parę godzin.
Jezeli takie jest Twoje rozumienie tematu- nie dziwię się..
WIĘC tłumaczę jak KROWIE na ROWIE:
Anderstud zasugerował, że autor nie jest szczery, bo nie chce spróbować z inną, tylko romans już trwa. Widzisz różnicę?
19 2017-10-28 15:07:47 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2017-10-28 15:10:44)
Anderstud zasugerował, że autor nie jest szczery, bo nie chce spróbować z inną, tylko romans już trwa. Widzisz różnicę?
Anderstud zasugerował... No tak, skoro Anderstud, który we wszystkim dopatruje się oszustwa, zasugerował to tak musi być. Poplułem monitor A nawet gdyby tak było, to co za problem, że WOLNY facet kogoś poznał? Bo przecież on nie był w żadnym związku, ot, miał współlokatorkę, której nie musi się z niczego tłumaczyć. No i jeszcze jedno, to wcale nie dowodzi, że - jak pisałaś - on udaje pogubionego, to już tylko i wyłącznie Twoja fantazja Ci dopowiedziała (ale jak widzę, milcząco się z tego wycofałaś).
Jeszcze raz - to nie jest twój były i to nie jest Twój przeszły związek. To Twój mąż był niezdecydowany, to Twój mąż coś udawał, to Twój mąż Cię zwodził. Tu mamy inną historię.
Ela210 napisał/a:Anderstud zasugerował, że autor nie jest szczery, bo nie chce spróbować z inną, tylko romans już trwa. Widzisz różnicę?
Anderstud zasugerował... No tak, skoro Anderstud, który we wszystkim dopatruje się oszustwa, zasugerował to tak musi być. Poplułem monitor
A nawet gdyby tak było, to co za problem, że WOLNY facet kogoś poznał? Bo przecież on nie był w żadnym związku, ot, miał współlokatorkę, której nie musi się z niczego tłumaczyć. No i jeszcze jedno, to wcale nie dowodzi, że - jak pisałaś - on udaje pogubionego, to już tylko i wyłącznie Twoja fantazja Ci dopowiedziała (ale jak widzę, milcząco się z tego wycofałaś).
Jeszcze raz - to nie jest twój były i to nie jest Twój przeszły związek.
Kolego, nie mam przeszłego związku, więc jak już wtrącasz osobiste uwagi, to się lepiej przygotuj.
I o związku autorki rozmawiamy też w czasie teraźniejszym, póki co, więc to Ty fantazjujesz.
żegnam.
21 2017-10-28 15:15:19 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2017-10-28 15:15:46)
Kolego, nie mam przeszłego związku, więc jak już wtrącasz osobiste uwagi, to się lepiej przygotuj.
A fakt, przeczytałem do maja, a potem widzę, że sytuacja się zmieniła. Poza tym moje wnioski są niezmienne. Robisz projekcję swoich przeżyć z przeszłości na ten wątek, mimo że Twoje doświadczenia są tu ni przypiął, ni przyłatał.
Tak na marginesie, "póki co" to zwrot niepoprawny - rusycyzm
Czy pozostanie w takim letnim związku byłoby czymś, czego chcesz na dalsze kilkadziesiąt lat?
Jeśli podejmiesz ryzyko, wyprowadzisz się, dasz mu wolną rękę a on nie wróci do ciebie - czy bierzesz na serio taką opcję pod uwagę?
Jeśli nawiąże znajomość z tamtą dziewczyną a potem stwierdzi, że to nie to i chce wrócić do ciebie - czy dla ciebie byłoby to do zaakceptowania?
Jesteś gotowa zacząc od nowa? Masz gdzie mieszkać po wyprowadzce?
W waszej sytuacji najlepszą opcją dla mnie byłoby rozstanie na trochę, żeby sprawdzić co tak naprawdę jeszcze między wami pozostało, pod warunkiem, że jesteś gotowa zaakceptować, że to może być koniec.
Dla mnie ten układ jest czystą przyjaźnią i nie ma racji bytu jako związek.
Zafascynować się kimś i opowiadać swojemu facetowi że się o nim fantazjowało? Po cholerę? Czy Ty upadłaś na głowę?! Tysiące kobiet (facetów zresztą też) w długotrwałych związkach przechodzi wiele fascynacji, ale nie spowiada się z tego swojemu partnerowi! Przezywa to w swojej głowie, bo to mija. I już. Ewentualnie opowiada przyjaciółce, trochę się z tego pośmieją, a jeśli to jakaś smutna historia to popłaczą i tyle. A Ty lecisz na złamanie karku do swojego faceta i opowiadasz o tym, a potem odstawiasz go od seksu. Seksuologowie nie od dziś wiedzą że żony czasami fantazjują w łóżku o innych facetach. I co z tego?
Sama jesteś królową tego dramatu. Facet może w jakiejś dziwnej formie zemsty zwrócił uwagę na koleżankę.
Ale pomijając to... Wasze relacje, to że mówicie sobie absolutnie o wszystkim, a z byle powodu przestajecie ze sobą sypiać - pokazują, że jesteście TYLKO przyjaciółmi.
PS. Zabieg ginekologiczny - ok, rozumiem że seksu jako takiego wtedy nie było, ale piszesz że czułość i tak była. Jednak czułość to nie wszystko. Doprowadzałaś go do orgazmu? Dla facetów to cholernie ważne. Lodzik, robótki ręczne itd. Wybaczcie za mój język. Brak zachowań seksualnych przez długi czas każdy związek sprowadzi do zwykłej przyjaźni / zwykłego pomieszkiwania z kimś.
Jest między Wami uczucie, to niewątpliwe. Jednak zastanawia mnie jedno, czy jesteś aż tak dojrzała emocjonalnie, że pozwoliłabyś mu wybrać inną by był szczęśliwy czy nie czujesz do niego tego co kiedyś i dlatego łatwiej Ci przychodzi myśl, że mógłby być z inną.