Mężatka i On... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 6 ]

Temat: Mężatka i On...

Witam,
Zarejestrowałam sie tutaj tak naprawdę po to żeby ktoś spojrzał chłodno na moją obecną sytuację.
Ja, 32 lata, 2 dzieci (szkolne i przedszkolne), zarobki dużo powyżej krajowej, średniej wielkości miasto, mąż, i w powszechnie przyjętej terminologii- kochanek.
Geneza. 4 lata temu , druga ciąża (planowana) dowiaduje się, że mąż spotyka się przez internet z innymi dziewczynami na seks. Prośba o wybaczenie, on decyduje się na terapię u psychologa. Ja wybaczam, nie kontroluję,nie wypominam. Rodzi się córka, jest fajnie. Mąż również pracuje na wysokim stanowisku, często wyjeżdża służbowo, ja wracam po macierzyńskim do pracy, prowadzimy w mojej ocenie stabilne, fajne życie.
Jakieś 2 lata wstecz mąż się znów zmienia , staje opryskliwy, agresywny słownie w stosunku do dzieci i do mnie, potrafi powiedzieć " jestes poje*** ( bo zaparkowałam samochod nie w garażu ale przed domem) ,wszystko mu przeszkadza. Wychodzi z domu, telefon schowany . Klasyka gatunku chciałoby sie powiedzieć .Próbuje  z nim rozmawiać, w końcu mówi ze chce sie rozwieść. Pytam czy kogoś poznał mówi ze nie i to tylko dlatego,że do siebie nie pasujemy, ze chce czegos innego od życia, że jestem dla niego uwaga ! "Za dobra" i ze nigdy mnie nie kochał ( 11 lat razem). Czuje się winna. Bardzo to przeżywam. Jednak postanawiam go sprawdzić. Prywatny detektyw. Okazuje sie, ze sie z kimś spotyka - a nawet z dwoma na raz.Kolejne kłamstwa...Pokazuje mu materiał zebrany od detektywa.Mówię mu że jeżeli chce tego rozwodu to ok ale z orzekaniem o winie i podziałem majątku jak najszybciej. Podpisujemy intercyzę i dzielimy się majątkiem aby przyspieszyć rozwód. Po intercyzie ( korzystnej dla mnie) mąż zmienia się, znów mówi że mnie kocha, że zgłupiał i ze chce z nami być, chyba na tamtą chwilę jeszcze go kocham bo znów chcę wybaczyć i chcę żeby dzieci miały rodzinę. Chyba udaję, że jestem z kimś kogo pokochałam a nie z tym kimś kim się stał. Niby żyjemy dalej razem, on jednego dnia mówi, że mnie kocha, po czym za 2 tyg ze jestem nic nie warta. Już przestaje czuć cokolwiek do niego. Jestem z nim tylko dla dzieci i chyba po to żeby rodziny nie stresować i z wygody pewnie też. Prawie ze sobą nie sypiamy.
On. Młodszy o 3 lata, pracujemy w tej samej firmie ale w innych działach. Przystojny,inteligentny to samo poczucie humoru co ja, skromny. Bardzo podobny do mnie jeżeli chodzi o charakter, spokojny.Ma dziewczynę. Wychodzimy czasem na papierosa, czasem przypadkowa kawa w kuchni albo rozmowy na imprezach firmowych. Widzę jak na mnie czasem patrzy ale mężczyźni zawsze zwracali na mnie uwagę.Czuję, że jest między nami chemia albo na tamtą chwilę ( 1,5 temu) sobie to wmawiam bo czuję się samotna w moim małżeństwie. I wiem, że on wie ze mam męża i dzieci a ja wiem,że on ma dziewczynę ale nigdy nie poruszamy tego tematu w rozmowach. Nie daje mi tez do zrozumienia wprost,że mu się podobam. Ale zaczynamy częściej ze sobą spędzać czas,chyba podświadomie szukamy ze sobą okazji do rozmowy.
7 mies temu on pisze do mnie na fb ( chociaż zawsze były to tylko rozmowy w pracy albo na komunikatorze firmowym) niby jakaś głupota ale pytanie o to jak spędzam weekend w piątek wieczorem świadczy o tym, ze o mnie pomyślał. Zaczynamy rozmawiać, żarty , on zaprasza do siebie na wino. Zgadzam się. Myśle sobie, ze jego strony to jednorazowe spotkanie - tym bardziej ze wie ze mam meza i wiem, że on nie wie jak wyglada sytuacja miedzy nami .z mojej strony na ten czas tez oczekuje tylko jednorazowej przygody, nic więcej. Potem okazuje sie , że tych spotkań zaczyna być coraz więcej, krótkie wspólne wyjazdy, ja mowię jak wyglada sytuacja z moim mężem, dowiaduje sie, że on zerwał z dziewczyną po naszym pierwszym spotkaniu. Czuje, że się w nim zakochuje ale nie mowię mu tego. 3 mies temu on mówi, ze chce ze mną być i że jestem miłością jego życia. Ja czuje to samo. Kiedy juz mowię mężowi ze chce sie rozwieść on od 3 mies znów bardzo się stara. Decyduje się zostawić więc mężczyznę którego kocham- dla dobra rodziny,dzieci. Ale po niecałych 3 tyg. smutku i otępienia zmieniam zdanie i znów chce z nim być. Nadal mieszkam z mężem- on nie wie, ze kogoś poznałam. Z nim widuje się codziennie albo w pracy albo gdzieś wyjeżdżamy. Nalega na to, żebym wyprowadziła się od męża i chce żebyśmy byli razem. Obecna sytuacje wyglada tak,że muszę podjąć decyzję.Nie chcę z nią zwlekać bo chcę być uczciwa w stosunku do 2 stron. Tylko problem w tym, że nie jestem przekonana na 100% do żadnej z nich. Finansowo, nawet bez alimentów jestem w stanie zapewnić sobie i dzieciom życie na dobrym poziomie wiec pieniądze nie są czynnikiem,który trzyma mnie przy mężu. Z jednej strony -ja jestem osoba z niepełnej rodZiny i chyba nawet wbrew sobie próbuje być przy mężu, żebyśmy mogli razem z dziecmi spędzać czas, wygodnie mi tez pewnie ze dzielimy sie opieka i wspólnie zajmujemy dziecmi. Myśle także o NIM, ze powinien być z kimś bez takiego bagażu jaki mam ja,bez dzieci, byłego meza w tle i rozpocząć życie z kimś na tym samym etapie co on jest. Tym bardziej,ze sama nie wiem czy jeszcze chce je mieć. Mówiłam mu,że powinien poszukać sobie normalna dziewczynę. Ale on nawet powiedział o mnie swojej mamie,przyjaciołom. Z jednej strony jestem bliska powiedzieć mu, ze to nie ma sensu, zagryźć zeby i wrócić do meza dla dzieci. Z drugiej strony mam ochotę wyprowadzić sie z domu i spróbować z nim być. Przy nim czuje sie naprawdę kochana i nie chodzi tu o seks. Chociaż pierwsze spotkania z mojej strony były ukierunkowane tylko na to. I nie chodzi też o to, że wyolbrzymiam to co do niego czuje albo go idealizuje. Zawsze przyciągałam mężczyzn i miałam parę związków w swoim życiu ale tylko z nim czuje że to taka "Komunia dusz" Ale pytanie czy mam prawo być teraz odpowiedzialna za rozpad małżeństwa, czy mam prawo zakłócać dzieciom spokój, zmieniać miejsce zamieszkania. I również, czy nie marnuje mu życia bo związek z osobą z 2 dzieci na pewno nie bedzie taki prosty... jaką Wy decyzje podjelibyscie po tym co tu napisałam?
Ps.moj login nie jest moim prawdziwym nazwiskiem,stworzone tylko na potrzeby tego postu. I nie jestem trollem ( troche czytam to forum i często sie pojawiają takie zarzuty co do nowych tu osob) proszę tylko o Wasza opinie...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Mężatka i On...

Karolino, zamknij oczy i wyobraź sobie, że kochanka nie ma w Twoim życiu. Czy bez tego chciałbyś byc z Twoim mężem? A gdybyście nie mieli dzieci?
I czy Twój mąż naprawdę się zmienił, jak traktuje Ciebie?
To trochę drastyczne- ale co by się stało gdybyś mu powiedziała o kochanku? sam miał romanse- obwiniałby Ciebie? Może jego reakcja pomoże Ci podjąć decyzję. Wspólne dzieci nie mogą być jedynym czynnikiem życia razem.
Argumentów że kochanek zasługuje na inną, z czystą kartą, nie biorę poważnie- Ty za NIEGO nie decyduj.

3 Ostatnio edytowany przez Klio (2017-10-27 21:54:49)

Odp: Mężatka i On...
karolina.jania napisał/a:

Witam,
Zarejestrowałam sie tutaj tak naprawdę po to żeby ktoś spojrzał chłodno na moją obecną sytuację.
Ja, 32 lata, 2 dzieci (szkolne i przedszkolne), zarobki dużo powyżej krajowej, średniej wielkości miasto, mąż, i w powszechnie przyjętej terminologii- kochanek.
Geneza. 4 lata temu , druga ciąża (planowana) dowiaduje się, że mąż spotyka się przez internet z innymi dziewczynami na seks. Prośba o wybaczenie, on decyduje się na terapię u psychologa. Ja wybaczam, nie kontroluję,nie wypominam. Rodzi się córka, jest fajnie. Mąż również pracuje na wysokim stanowisku, często wyjeżdża służbowo, ja wracam po macierzyńskim do pracy, prowadzimy w mojej ocenie stabilne, fajne życie.
Jakieś 2 lata wstecz mąż się znów zmienia , staje opryskliwy, agresywny słownie w stosunku do dzieci i do mnie, potrafi powiedzieć " jestes poje*** ( bo zaparkowałam samochod nie w garażu ale przed domem) ,wszystko mu przeszkadza. Wychodzi z domu, telefon schowany . Klasyka gatunku chciałoby sie powiedzieć .Próbuje  z nim rozmawiać, w końcu mówi ze chce sie rozwieść. Pytam czy kogoś poznał mówi ze nie i to tylko dlatego,że do siebie nie pasujemy, ze chce czegos innego od życia, że jestem dla niego uwaga ! "Za dobra" i ze nigdy mnie nie kochał ( 11 lat razem). Czuje się winna. Bardzo to przeżywam. Jednak postanawiam go sprawdzić. Prywatny detektyw. Okazuje sie, ze sie z kimś spotyka - a nawet z dwoma na raz.Kolejne kłamstwa...Pokazuje mu materiał zebrany od detektywa.Mówię mu że jeżeli chce tego rozwodu to ok ale z orzekaniem o winie i podziałem majątku jak najszybciej. Podpisujemy intercyzę i dzielimy się majątkiem aby przyspieszyć rozwód. Po intercyzie ( korzystnej dla mnie) mąż zmienia się, znów mówi że mnie kocha, że zgłupiał i ze chce z nami być, chyba na tamtą chwilę jeszcze go kocham bo znów chcę wybaczyć i chcę żeby dzieci miały rodzinę. Chyba udaję, że jestem z kimś kogo pokochałam a nie z tym kimś kim się stał. Niby żyjemy dalej razem, on jednego dnia mówi, że mnie kocha, po czym za 2 tyg ze jestem nic nie warta. Już przestaje czuć cokolwiek do niego. Jestem z nim tylko dla dzieci i chyba po to żeby rodziny nie stresować i z wygody pewnie też. Prawie ze sobą nie sypiamy.
On. Młodszy o 3 lata, pracujemy w tej samej firmie ale w innych działach. Przystojny,inteligentny to samo poczucie humoru co ja, skromny. Bardzo podobny do mnie jeżeli chodzi o charakter, spokojny.Ma dziewczynę. Wychodzimy czasem na papierosa, czasem przypadkowa kawa w kuchni albo rozmowy na imprezach firmowych. Widzę jak na mnie czasem patrzy ale mężczyźni zawsze zwracali na mnie uwagę.Czuję, że jest między nami chemia albo na tamtą chwilę ( 1,5 temu) sobie to wmawiam bo czuję się samotna w moim małżeństwie. I wiem, że on wie ze mam męża i dzieci a ja wiem,że on ma dziewczynę ale nigdy nie poruszamy tego tematu w rozmowach. Nie daje mi tez do zrozumienia wprost,że mu się podobam. Ale zaczynamy częściej ze sobą spędzać czas,chyba podświadomie szukamy ze sobą okazji do rozmowy.
7 mies temu on pisze do mnie na fb ( chociaż zawsze były to tylko rozmowy w pracy albo na komunikatorze firmowym) niby jakaś głupota ale pytanie o to jak spędzam weekend w piątek wieczorem świadczy o tym, ze o mnie pomyślał. Zaczynamy rozmawiać, żarty , on zaprasza do siebie na wino. Zgadzam się. Myśle sobie, ze jego strony to jednorazowe spotkanie - tym bardziej ze wie ze mam meza i wiem, że on nie wie jak wyglada sytuacja miedzy nami .z mojej strony na ten czas tez oczekuje tylko jednorazowej przygody, nic więcej. Potem okazuje sie , że tych spotkań zaczyna być coraz więcej, krótkie wspólne wyjazdy, ja mowię jak wyglada sytuacja z moim mężem, dowiaduje sie, że on zerwał z dziewczyną po naszym pierwszym spotkaniu. Czuje, że się w nim zakochuje ale nie mowię mu tego. 3 mies temu on mówi, ze chce ze mną być i że jestem miłością jego życia. Ja czuje to samo. Kiedy juz mowię mężowi ze chce sie rozwieść on od 3 mies znów bardzo się stara. Decyduje się zostawić więc mężczyznę którego kocham- dla dobra rodziny,dzieci. Ale po niecałych 3 tyg. smutku i otępienia zmieniam zdanie i znów chce z nim być. Nadal mieszkam z mężem- on nie wie, ze kogoś poznałam. Z nim widuje się codziennie albo w pracy albo gdzieś wyjeżdżamy. Nalega na to, żebym wyprowadziła się od męża i chce żebyśmy byli razem. Obecna sytuacje wyglada tak,że muszę podjąć decyzję.Nie chcę z nią zwlekać bo chcę być uczciwa w stosunku do 2 stron. Tylko problem w tym, że nie jestem przekonana na 100% do żadnej z nich. Finansowo, nawet bez alimentów jestem w stanie zapewnić sobie i dzieciom życie na dobrym poziomie wiec pieniądze nie są czynnikiem,który trzyma mnie przy mężu. Z jednej strony -ja jestem osoba z niepełnej rodZiny i chyba nawet wbrew sobie próbuje być przy mężu, żebyśmy mogli razem z dziecmi spędzać czas, wygodnie mi tez pewnie ze dzielimy sie opieka i wspólnie zajmujemy dziecmi. Myśle także o NIM, ze powinien być z kimś bez takiego bagażu jaki mam ja,bez dzieci, byłego meza w tle i rozpocząć życie z kimś na tym samym etapie co on jest. Tym bardziej,ze sama nie wiem czy jeszcze chce je mieć. Mówiłam mu,że powinien poszukać sobie normalna dziewczynę. Ale on nawet powiedział o mnie swojej mamie,przyjaciołom. Z jednej strony jestem bliska powiedzieć mu, ze to nie ma sensu, zagryźć zeby i wrócić do meza dla dzieci. Z drugiej strony mam ochotę wyprowadzić sie z domu i spróbować z nim być. Przy nim czuje sie naprawdę kochana i nie chodzi tu o seks. Chociaż pierwsze spotkania z mojej strony były ukierunkowane tylko na to. I nie chodzi też o to, że wyolbrzymiam to co do niego czuje albo go idealizuje. Zawsze przyciągałam mężczyzn i miałam parę związków w swoim życiu ale tylko z nim czuje że to taka "Komunia dusz" Ale pytanie czy mam prawo być teraz odpowiedzialna za rozpad małżeństwa, czy mam prawo zakłócać dzieciom spokój, zmieniać miejsce zamieszkania. I również, czy nie marnuje mu życia bo związek z osobą z 2 dzieci na pewno nie bedzie taki prosty... jaką Wy decyzje podjelibyscie po tym co tu napisałam?
Ps.moj login nie jest moim prawdziwym nazwiskiem,stworzone tylko na potrzeby tego postu. I nie jestem trollem ( troche czytam to forum i często sie pojawiają takie zarzuty co do nowych tu osob) proszę tylko o Wasza opinie...

Przerabiałaś już z mężem jego porywy miłości. Myślisz, że tym razem poryw to nie poryw? Myślisz, że potrafiłabyś żyć z nim od porywu do porywu? Na to się chyba szykuje...
Co do kochanka, to obecnie jesteś w fazie zakochania i różowych okularów. Mając kilka związków na koncie sama zdajesz sobie sprawę, że pewne problemy w związku wynikają z faktu istnienia związku i pojawią się czy to będziesz z mężem, czy kochankiem, czy kimś tam innym. Obecnie rozkwitająca relacja z kochankiem na tle obumierającej relacji z mężem wydaje się być jeszcze bardziej rozkwitająca. Pisze to tylko po to byś nie traciła głowy zanadto i trzeźwo patrzyła zarówno na męża jak i kochanka.
Co do dzieci i pełnej rodziny to bez wątpienia jest to wartość, ale tylko w przypadku zgodnej, dobrze funkcjonującej rodziny. Myślisz, że Twój „porywisty” mąż i Ty obecnie widząca bardziej zieloną trawę gdzie indziej będziecie w stanie stworzyć zgodną parę i zgodną rodzinę? Wraz z mężem tworzysz właśnie wzór relacji dla swoich dzieci. Zastanów się czy aby na pewno jest to wzór jaki chcesz im pokazać.
Co do rozwodu, jeśli do takiego dojdzie, to skoro nawzajem się zdradzaliście, to optowałabym za rozwodem bez orzekania o winie.

4

Odp: Mężatka i On...

Dziękuję Wam za odpowiedzi.  Pytam o radę bo męczy mnie obecna sytuacja i chcę jak najszybciej podjąć jakąś decyzje i się jej trzymać. Co do tego czy wyobrażałabym sobie życie bez NIEGO i bez meza to tak- zanim ON sie  pojawił i bylam na etapie oswajania się z wizją rozwodu (i tak więcej czasu spędzałam z dziecmi bo mąż jeździł na wyjazdy służbowe) to nawet logistycznie wydaje mi się że byłabym to w stanie ogarnąć i chociaż nikt nie strofowałby nas na każdej chwili. Także jestem w stanie sobie wyobrazić to, że jestem sama z dziećmi. Co do powiedzenia mężowi o tym, że kogoś poznałam... sama nie wiem czy jest w tym jakaś wartość dodana. Myśle, że byłby w stanie to zaakceptować tym bardziej, ze w czasie kiedy byliśmy małżeństwem (nie tylko na papierze) miał etapy kiedy nie chciał ze mną sypiać (bo sypiał w tym czasie z innymi jak sie okazało ) mówił mi,że jak chce to mogę poszukać sobie kogoś do łóżka. Jeżeli dojdzie do rozwodu to bez orzekania o winie, nie czuje sie winna za rozwód tego małżeństwa ale teraz juz mi nie zależy. Wcześniej chciałam mu pokazać, że nie jestem taka delikatna i uległa za jaka mnie miał.
A co do JEGO. Pewnie w pewnym stopniu jest tak, że przez endorfiny i inne hormony troche inaczej na niego patrzę. W każdym związku czy to z dziecmi czy bez pojawiają sie jakieś problemy ale obserwuje go jak zachowuje sie, widzę jak reaguje w pewnych sytuacjach. Nawet takie drobnostki jak jazda razem samochodem -kiedy moj maz krzyczy i wyzywa innych kierowców a ON w całkiem inny sposób,spokojny reaguje na takie sytuacje. Także moje 2 bliskie osoby  z pracy, które juz o nas wiedzą doradzają mi bym sie go trzymała i spróbowała bo to dobry chłopak tylko ja naprawdę nie wiem czy mu nie zmarnuje życia -bo jestem starsza, mam 2 dzieci i nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek zdecydowałabym sie na kolejne.

5 Ostatnio edytowany przez random.further (2017-10-28 00:28:21)

Odp: Mężatka i On...

Hm..., no cóż, zamknij sprawę z mężem, który mężem być nie powinien, ustaw życie logistycznie smile a przede wszystkim ustaw je sama z ustaloną opieką nad dziećmi przez oboje rodziców.
Potem wprowadź do swojego-nowego życia nowego mężczyznę i zobacz co z tego wyjdzie. No różnie może być...
Chyba taki scenariusz jest najsensowniejszy a czy On się w nim odnajdzie ? No cóż - będziesz miała okazję sprawdzić jak sobie radzi w niekomfortowych warunkach. Na wszelki wypadek - łap dystans za oboje.

6

Odp: Mężatka i On...

Autorko, na Twoim miejscu rozwiodłabym się i spróbowała z kochankiem... Twój kochanek z tego, co piszesz, nie zasługuje na bycie "tym drugim", więc nie krzywdź go i nie kontynuuj tego romansu jeśli nie masz zamiaru się rozwieść... Ale z tego, co piszesz o swoim małżeństwie, wynika bardzo nieprzyjemny obraz, na Twoim miejscu skorzystałabym z tej siły, jaką daje romans, żeby to małżeństwo zakończyć (zresztą... dokładnie tak kiedyś zrobiłam i nie żałuję...)

Posty [ 6 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024