Kłótnia po stracie psa - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kłótnia po stracie psa

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

1 Ostatnio edytowany przez werez (2017-10-25 23:23:09)

Temat: Kłótnia po stracie psa

Witam,

Mam za sobą dosyć przykrą sytuację związaną z moją narzeczoną, a że nie mam za bardzo się komu wygadać postanowiłem napisać tutaj żeby zasięgnąć Waszego zdania.

Moja narzeczona straciła psa, suczkę. Żyła 13 lat, była z nią bardzo zżyta. Ja nigdy nie miałem żadnego zwierzaka, więc można powiedzieć, że tego typu miłość jest mi obca. Mimo tego starałem się ją wspierać. Co wieczór byłem przy niej, pomogłem pochować stworzenie na specjalnym cmentarzu dla zwierząt jaki istnieje w naszym mieście. Co więcej, lubię dużo dawać z siebie, zaskakiwać, więc postanowiłem samemu zrobić jej podopiecznej symboliczny grób. Podpatrzyłem jak wyglądają u innych, kupiłem materiały (choć obecnie jestem w bardzo kiepskiej sytuacji materialnej) i po pracy w tajemnicy przed narzeczoną pojechałem na cmentarz. Wyszło nawet nie najgorzej, wysłałem jej zdjęcie, podobało jej się. Przez kilka następnych dni dalej była pogrążona w smutku, a ja starałem się zachowywać normalnie. Z czasem było coraz lepiej, do tego stopnia, że już normalnie rozmawialiśmy. Po około dwóch tygodniach, wieczorem, kiedy poszła się kąpać, włączyłem sobie fragment jakiegoś skeczu na YouTubie. Podczas oglądania zaśmiałem się kilka razy (w międzyczasie narzeczona na chwile wyszła po coś z łazienki) no i po kąpieli rozpętało się piekło. Naskoczyła na mnie, że ja mam "wszystko w dupie", że źle jej jest patrzeć na mnie śmiejącego się, że jej nie wspieram i tradycyjnie jak to w naszych kłótniach bywa, ja jestem najgorszy. Poniosło mnie, wygarnąłem jej między innymi to, że jakbym miał gdzieś całą sytuację to nie kupowałbym tych materiałów i nie robił nic na cmentarzu itd. jednak nie spotkałem się ze zrozumieniem. Od tego wieczoru, przez kolejne dwa dni jest totalna cisza. Smsowa, oraz w domu. Przez 3 lata znajomości (planujemy ślub w przyszłym roku) taka sytuacja nie miała miejsca. Zawsze jak jestem w pracy są smsy, w domu wymieniamy jakieś słowa, nawet po kłótni. Jednak zawsze to JA wyciągam pierwszy rękę (nawet jeśli nie jest moja wina), zawsze ja piszę pierwszy, czy się odzywam. Teraz postanowiłem nie odpuścić i się nie odzywać, bo nie wydaje mi się żeby wina leżała po mojej stronie, w dodatku jest mi bardzo źle i przykro, że bliska mi osoba może być tak niewdzięczna. Nie jest to pierwsza taka sytuacja, zawsze tak jest, ze ja się staram, a ona ma "krótkotrwałą pamięć" i o tym wszystkim zapomina i sprawia mi przykrość tworząc kłótnie z byle powodu (poprzednie moje posty). Dochodzę do wniosku, że im bardziej człowiek się stara tym bardziej boli go kiedy dostaje w tyłek. Podejrzewam, że w wielu sytuacjach, które już wcześniej miały miejsce, jeśli to JA pierwszy bym się nie odezwał, wszystko wyglądałoby podobnie jak teraz. Totalnie niezrozumiałe unoszenie się honorem, ambicją kiedy w dodatku wina leży po jej stronie, jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Nawet wczoraj, kiedy to miałem ważny telefon odnośnie mojego dziadka (wie, że z dziadkami jestem bardzo zżyty) nie potrafiła zapytać co się stało, jej zaparcie w nieodzywaniu się zwyciężyło, nie wiem czy kiedykolwiek jej to wybaczę. Dla mnie bardzo słabo to rzutuje na ten ślub który ma się odbyć w przyszłym roku... to bardzo osłabia uczucie, te kłótnie z jej strony, to nieodzywanie się i brak jakiejkolwiek pokory, nie mówiąc już docenianiu tego jaki jestem. Co o tym myślicie? Normalne jest jej zachowanie?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kłótnia po stracie psa

Zdradziła Cię i tyle, a teraz ma wyrzuty sumienia a śmierć psa tylko to wszystko spotęgowała.

3

Odp: Kłótnia po stracie psa

Racja jest po Twojej stronie.
Po pierwsze - Nie waż się ugiąć. Bo nigdy nie dowiesz się prawdy o Was.
Po drugie - Żeby nigdy nie przyszło Ci do głowy kupić psa. ;-)
Pozdr.


A teraz bez zartow -  Po 13 latach, pies odpadł, wiec teraz czas na sprawdzenie, kto jest teraz panem domu ! Nie daj sie!

4

Odp: Kłótnia po stracie psa
werez napisał/a:

Co o tym myślicie?

Myślę, że od czasu poprzednich Twoich wątków nie zmieniło się nic. Myślę, że chłopiec do bicia w związku czasem widzi, że jest chłopcem do bicia, ale i tak nic z tym nie robi i nie zrobi. Myślę, że jak zwykle pękniesz i jak zwykle to Ty będziesz przepraszał za to, że żyjesz i oddychasz. Myślę, że dojdzie do ślubu. Myślę, że małżeństwo będzie trwało dopóty dopóki małżonka będzie chciała aby trwało. Myślę, że wybaczysz jej wszystko, absolutnie wszystko, choć będziesz jęczał i popłakiwał. Ty nigdy nie zdecydujesz się na zakończenie tego związku i dopóki będzie trwał będziesz wycieraczką.

5

Odp: Kłótnia po stracie psa

Przeczytałam poprzednie tematy. Skoro zdecydowałeś się brnąć w związek z toksyczną manipulantką, która traktuje Cię jak ścierkę i co gorsza zdecydowałeś się na ślub, to o co Ci chodzi? Skąd zdziwienie? Widocznie lubisz być poniewierany. Po ślubie będzie jeszcze gorzej więc po prostu przyzwyczajaj się smile

6 Ostatnio edytowany przez werez (2017-10-26 09:25:30)

Odp: Kłótnia po stracie psa

Zdrada nie wchodzi w grę, tego jestem pewny, więc w tym podłoża na pewno nie ma. Jest wielce obrażona po kłótni, która wywołało oglądanie przeze mnie jakiegoś głupiego filmiku? Ja wszystko rozumiem, różnie ludzie reagują po stracie zwierząt, jednak czy nie uważacie, że jest to trochę nie fair? Oceniać mnie w jednej chwili, mówić, że ja mam wszystko "w d****" pod wpływem impulsu, kiedy to naprawdę się staram, robie wszystko, żeby pomóc jej przejść przez ten czas, ten cały grób, wsparcie wieczorami, a co dostaje w zamian? Kopa w twarz. I jeśli ja nie wyciągnę pierwszy ręki (bez znaczenia czy moja wina czy nie) to właśnie kończy się to tak jak teraz, jest "wieczna cisza", a ja jestem najgorszy. Ten sam schemat miał już miejsce w innych sytuacjach. Wówczas jest podobnie. Ja się staram, kombinuję, pojawia się chwilowe docenienie, jednak za niedługi czas idzie to wszystko w niepamięć. Jest kłótnia, gdzie to co zrobiłem przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, bo w danej chwili "coś zrobiłem nie tak jakby to ona sobie wyobrażała". Dokładnie tak jak teraz w tej sytuacji z jej pupilem. Starałem się na swoje możliwości, zrobiłem ten grób, "chwilowo" się ucieszyła, ale za kilka dni nie podpasowało jej, że akurat włączyłem ten filmik i co? Afera i słowa, że "mam to w d****" przekreślające to co zrobiłem wcześnie. Powiedziałem jej kiedyś, że jest najbardziej niewdzięczną osoba jaką znam i niestety to prawda. Boje się, że za długo już tego nie wytrzymam, takie sytuacje niestety często mają miejsce. Przyznanie się do winy w jej przypadku graniczy z cudem. Perspektywicznie wygląda to bardzo źle, bo faktycznie nie wyobrażam sobie takiego życia, jednak... czekam na cud. Przepraszać za to, że oddycham nie zamierzam, w tym wypadku na pewno pierwszy ręki nie wyciągne, z każdym jednak dniem w takiej ciszy przyzwyczajam się do tego, że jej nie ma w moim życiu, moje uczucie słabnie, więc jeśli jeszcze dłużej tak pociągnie to sytuacja sama się rozwiąże i nie będzie czego ratować.

7 Ostatnio edytowany przez Klio (2017-10-26 09:28:42)

Odp: Kłótnia po stracie psa
werez napisał/a:

Boje się, że za długo już tego nie wytrzymam, takie sytuacje niestety często mają miejsce. Przyznanie się do winy w jej przypadku graniczy z cudem. Perspektywicznie wygląda to bardzo źle, bo faktycznie nie wyobrażam sobie takiego życia, jednak... czekam na cud. Przepraszać za to, że oddycham nie zamierzam, w tym wypadku na pewno pierwszy ręki nie wyciągne, z każdym jednak dniem w takiej ciszy przyzwyczajam się do tego, że jej nie ma w moim życiu, moje uczucie słabnie, więc jeśli jeszcze dłużej tak pociągnie to sytuacja sama się rozwiąże i nie będzie czego ratować.

Wytrzymasz, będziesz dalej czekał na cud, pojęczysz, przeprosisz, nie zrobisz nic co mogłoby poprawić Twoje życie, bo takie jakie jest teraz odpowiada Ci. Pojęcz więc jeszcze trochę i wracaj do swojej chorej normy.

8 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-10-26 10:06:03)

Odp: Kłótnia po stracie psa
werez napisał/a:

Podczas oglądania zaśmiałem się kilka razy (w międzyczasie narzeczona na chwile wyszła po coś z łazienki) no i po kąpieli rozpętało się piekło. Naskoczyła na mnie, że ja mam "wszystko w dupie", że źle jej jest patrzeć na mnie śmiejącego się, że jej nie wspieram i tradycyjnie jak to w naszych kłótniach bywa, ja jestem najgorszy. Poniosło mnie, wygarnąłem jej między innymi to, że jakbym miał gdzieś całą sytuację to nie kupowałbym tych materiałów i nie robił nic na cmentarzu itd. jednak nie spotkałem się ze zrozumieniem.

Nie znam waszej sytuacji ogólnie. Ale co do tej konkretnej. Ludzie  w depresji różnie reagują. Mogą przyczepić się do przysłowiowych pierdów i widzieć tylko własną rozpacz. Tym bardziej potęgującą się, gdy słyszy obok kogoś "bez problemu i zadowolonego". Nie jest to kwestia, że zaraz trzeba się kajać, ale zrozumienia. W życiu szerszy kontekst ma duże znaczenie.

werez napisał/a:

Od tego wieczoru, przez kolejne dwa dni jest totalna cisza. Smsowa, oraz w domu. Przez 3 lata znajomości (planujemy ślub w przyszłym roku) taka sytuacja nie miała miejsca. Zawsze jak jestem w pracy są smsy, w domu wymieniamy jakieś słowa, nawet po kłótni. Jednak zawsze to JA wyciągam pierwszy rękę (nawet jeśli nie jest moja wina), zawsze ja piszę pierwszy, czy się odzywam. Teraz postanowiłem nie odpuścić i się nie odzywać, bo nie wydaje mi się żeby wina leżała po mojej stronie, w dodatku jest mi bardzo źle i przykro, że bliska mi osoba może być tak niewdzięczna. Nie jest to pierwsza taka sytuacja, zawsze tak jest, ze ja się staram, a ona ma "krótkotrwałą pamięć" i o tym wszystkim zapomina i sprawia mi przykrość tworząc kłótnie z byle powodu (poprzednie moje posty). Dochodzę do wniosku, że im bardziej człowiek się stara tym bardziej boli go kiedy dostaje w tyłek. Podejrzewam, że w wielu sytuacjach, które już wcześniej miały miejsce, jeśli to JA pierwszy bym się nie odezwał, wszystko wyglądałoby podobnie jak teraz. Totalnie niezrozumiałe unoszenie się honorem, ambicją kiedy w dodatku wina leży po jej stronie, jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Nawet wczoraj, kiedy to miałem ważny telefon odnośnie mojego dziadka (wie, że z dziadkami jestem bardzo zżyty) nie potrafiła zapytać co się stało, jej zaparcie w nieodzywaniu się zwyciężyło, nie wiem czy kiedykolwiek jej to wybaczę. Dla mnie bardzo słabo to rzutuje na ten ślub który ma się odbyć w przyszłym roku... to bardzo osłabia uczucie, te kłótnie z jej strony, to nieodzywanie się i brak jakiejkolwiek pokory, nie mówiąc już docenianiu tego jaki jestem. Co o tym myślicie? Normalne jest jej zachowanie?

Również uważam, że wina jest po jej stronie. Jednak pamiętaj, że jeszcze Ci to wypomni, że nie wspierałeś jej, gdy zdechł jej pies. wink Oczywiście czekaj jak się odezwie. Choć jeśli chodzi o ślub, zawsze zastanawiaj się 2 razy, bo to nie tylko symboliczne nałożenie obrączki na palca. To zobowiązania, również finansowe na całe życie. Taka osoba ma prawo do alimentów w trudnej sytuacji od drugiej, nawet po rozwodzie. I to nie jedyne zobowiązania na całe życie. W końcu to swoisty kontrakt. Tylko że dwóm stronom powinno zależeć.

werez napisał/a:

Zdrada nie wchodzi w grę, tego jestem pewny, więc w tym podłoża na pewno nie ma. Jest wielce obrażona po kłótni, która wywołało oglądanie przeze mnie jakiegoś głupiego filmiku? Ja wszystko rozumiem, różnie ludzie reagują po stracie zwierząt, jednak czy nie uważacie, że jest to trochę nie fair? Oceniać mnie w jednej chwili, mówić, że ja mam wszystko "w d****" pod wpływem impulsu,

Najważniejsze to jak do tego podejdzie gdy ochłonie. Nie zawsze trzeba przejmować się tym co na gorąco.

werez napisał/a:

Boje się, że za długo już tego nie wytrzymam, takie sytuacje niestety często mają miejsce.

Ale czego konkretnie się boisz i w sumie dlaczego?

9

Odp: Kłótnia po stracie psa

Śmierć psa po 13 latach to okropna sprawa, sama to ciężko przeżyłam, ale kompletnie nie wyobrażam sobie takiej reakcji, taka zjeba za to, że śmiałeś się do YT? Nie ma w tej sytuacji Twojej winy, jest to ewidentnie forma manipulacji.
Poza tym, wielki szacun za ten nagrobek, cudowny gest, szkoda, że taki facet się marnuje u boku wariatki.

10

Odp: Kłótnia po stracie psa

werez, już półtora roku temu pisałeś, żaliłeś się i nadal zadajesz retoryczne pytania "czy ona jest fair" w stosunku do Ciebie?
Nie jest i dobrze o tym wiesz, mało tego, nic się nie zmieni. Jesteś pantoflem i tak już zostanie, bo oprócz marudzenia, brniesz nadal w ten toksyczny układ. Po ślubie będzie jeszcze gorzej, nie odejdziesz, bo ślub kościelny, dzieci itd.
Idziesz na zatracenie, na własne życzenie.

11

Odp: Kłótnia po stracie psa

werez

Jesteś na prostej drodze do tego, aby w końcu przepraszać ją nawet za to, że żyjesz. No ale przecież Ty czekasz na cud. To czekaj.

Podejrzewam, że swojego psa taktowała lepiej, niż Ciebie.

12

Odp: Kłótnia po stracie psa

a czego ona oczekiwała, że będziesz rok w żałobie chodził i płakał po nocach?
Histeryczka jakas.

13

Odp: Kłótnia po stracie psa
mallwusia napisał/a:

werez

Jesteś na prostej drodze do tego, aby w końcu przepraszać ją nawet za to, że żyjesz. No ale przecież Ty czekasz na cud. To czekaj.

Podejrzewam, że swojego psa taktowała lepiej, niż Ciebie.

No, przecież to jasne, że traktowała dużo lepiej psa niż własnego faceta.

Gdzie ona ma rozum i sumienie? Ja bym uciekła tam, gdzie pieprz rośnie. Obudź się, człowieku! Jeszcze mówisz o ślubie, zapomnisz szybko o własnym normalnym życiu.

14

Odp: Kłótnia po stracie psa

Nie obudzi się, po postach widać, że wpada na forum na głaskanie po głowie, biadowanie, jak mu trudno i potwierdzenie, że w każdym razie on jest cacy, a ona be.

15

Odp: Kłótnia po stracie psa

Werez przeczytalam ten watek i 2 Twoje inne watki i do nich tez sie tutaj odniose, bo to wszystko sie ze soba laczy. Mam nadzieje, ze sie nie obrazisz. Po tym co przeczytalam jestes fajnym facetem, ktory chce dla swojej dziewzyny jak najlepiej. Wiele dla niej robisz, ale jak widze po watkach ona dla Ciebie niewiele... Nie widzisz tego? Ona Toba manipuluje, ciagle wywoluje klotnie z byle powodu. Gdyby to byla jedna sytuacja jak tutaj, to mozna by jeszcze to usprawiedliwic, bo przezywa ciezkie chwile, ale jak poczytalam tamten watek to tego jest bardzo duzo, a ona robi problemy z niczego. Ma problem ze soba albo bawi sie Toba, testuje ile jeszcze wytrzymasz, bo jak to tak ze nie jestes na kazde jej zawolanie? ;-) Tak to wyglada. Sam pomysl czy tak zachowuje sie kochajaca dziewczyna czy wywoluje klotnie o byle co czy nie szanuje Cie?

Zauwaz jak okropnie sie zachowuje. Z tego co pisales wiele jej kupowales, sponsorowales wiele wyjazdow. A ona bezczelnie potem kloci sie, ze jak mogles sobie kupic na spolke konsole. No bo wiesz dla niej najlepiej jakbys wydal na nia... Gdyby Cie kochala i szanowala tak jak Ty ja to gdy juz mogla to odwdzieczylaby sie kupila Ci cos, a nie ze wiecznie Ty jej kupowac, stawiac co tylko sie da... Do tego chore klotnie, ze po 8 minutach odpisales na smsa lub ze nie zmyles jej pojemnika przy zmywaniu naczyn. Kto normalny tak robi? Ona niszczy Cie psychicznie. No i brak seksu chyba ze juz spicie ze soba. No a to wszystko terror psychiczny, takie sprawienie bys byl posluszny i najlepiej zarabial na jej rozrywki, sprzatal za nia itp. Jakie ona ma zalety? Wiele ciepla Ci raczej nie daje tylko ma same wymagania, a wsparcia od niej nie dostaniesz. Odpowiedz sobie na pytanie czy jestes szczesliwy... Dla mnie z jej strony to zadne uczucie do Ciebie wybacz tylko wykorzystywanie Ciebie, bycie z Toba z wygody bo ona bardzo malo inwestuje w ten zwiazek, a bardzo duzo dostaje, a w swoim chorym mniemaniu zasluguje by miec wygodne zycie z kims kto jej to zapewni. Przemysl to bo naprawde szkoda zycia na taki wyniszczajacy zwiazek na klotnie frustacje i bycie wykorzystywanym a po slubie lepiej nie bedzie...

16

Odp: Kłótnia po stracie psa
werez napisał/a:

Zdrada nie wchodzi w grę, tego jestem pewny, więc w tym podłoża na pewno nie ma. Jest wielce obrażona po kłótni, która wywołało oglądanie przeze mnie jakiegoś głupiego filmiku? Ja wszystko rozumiem, różnie ludzie reagują po stracie zwierząt, jednak czy nie uważacie, że jest to trochę nie fair? Oceniać mnie w jednej chwili, mówić, że ja mam wszystko "w d****" pod wpływem impulsu, kiedy to naprawdę się staram, robie wszystko, żeby pomóc jej przejść przez ten czas, ten cały grób, wsparcie wieczorami, a co dostaje w zamian? Kopa w twarz. I jeśli ja nie wyciągnę pierwszy ręki (bez znaczenia czy moja wina czy nie) to właśnie kończy się to tak jak teraz, jest "wieczna cisza", a ja jestem najgorszy. Ten sam schemat miał już miejsce w innych sytuacjach. Wówczas jest podobnie. Ja się staram, kombinuję, pojawia się chwilowe docenienie, jednak za niedługi czas idzie to wszystko w niepamięć. Jest kłótnia, gdzie to co zrobiłem przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, bo w danej chwili "coś zrobiłem nie tak jakby to ona sobie wyobrażała". Dokładnie tak jak teraz w tej sytuacji z jej pupilem. Starałem się na swoje możliwości, zrobiłem ten grób, "chwilowo" się ucieszyła, ale za kilka dni nie podpasowało jej, że akurat włączyłem ten filmik i co? Afera i słowa, że "mam to w d****" przekreślające to co zrobiłem wcześnie. Powiedziałem jej kiedyś, że jest najbardziej niewdzięczną osoba jaką znam i niestety to prawda. Boje się, że za długo już tego nie wytrzymam, takie sytuacje niestety często mają miejsce. Przyznanie się do winy w jej przypadku graniczy z cudem. Perspektywicznie wygląda to bardzo źle, bo faktycznie nie wyobrażam sobie takiego życia, jednak... czekam na cud. Przepraszać za to, że oddycham nie zamierzam, w tym wypadku na pewno pierwszy ręki nie wyciągne, z każdym jednak dniem w takiej ciszy przyzwyczajam się do tego, że jej nie ma w moim życiu, moje uczucie słabnie, więc jeśli jeszcze dłużej tak pociągnie to sytuacja sama się rozwiąże i nie będzie czego ratować.

  Wlasnie dlatego ona nigdy Cie nie przeprasza tylko Ty ja, no uwaza ze jest od Ciebie lepsza, ze jest gora. Ty na to pozwalasz, sam ja zawsze przepraszasz. Brak seksu to tez w tym przypadku w sytuacji gdy ona jest manipulantka oznaka, ze wlasciwie to ona pociagu seksualnego za bardzo do Ciebie nie czuje, ale skoro jej duzo fundowales to moze nadal bedziesz a ona bedzie z tego korzystac. Ona bierze z tej relacji to co wygodne dla niej.

17

Odp: Kłótnia po stracie psa

Warez juz tego nie czyta - po odpowiedzi "josz"
Nie dziwie sie w sumie.

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kłótnia po stracie psa

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024