"Nie wiesz, jak pocieszyć bliskich? Podaruj im Consolatynę" - zachęca ks. Zygmunt Kosowski.
Consolator – (język łaciński) pocieszyciel.
O co właściwie chodzi?
„Lek" duchowy bez recepty.
Można go kupić w internetowej aptece, której nazwy nie podaję z wiadomych względów. (Wam też odradzam;)
Opakowanie modlitewnika, bo o modlitewnik chodzi, łudząco przypomina opakowanie tradycyjnych leków.
"Consolatyna. Zestaw antydepresyjny po utracie dziecka" – informuje napis na pudełku.
Do specyfiku załączono ulotkę, która opisuje wskazania. Utrata dziecka, poronienie naturalne, przerwanie ciąży, syndrom poabrocyjny, in vitro.
"Do codziennego użytku o dowolnej porze dnia i nocy. Przedawkowanie niemożliwe.”
W skład duchowego panaceum wchodzi:
- ikona Matki Boskiej – 1 szt.
- modlitewnik – 1 szt.
- pojednanie z Bogiem, sobą oraz nienarodzonym dzieckiem – 1 szt.
Cena 9,99 zł.
Nie będę przytaczać słów „producenta” zachęcających do zakupu "leczniczego" modlitewnika.
Za to wspomnę, że Główny Inspektor Farmaceutyczny zgłosił zawiadomienie do prokuratury o sprzedaż leku, który nie figuruje w Rejestrze Produktów Leczniczych.
Jakie jest Wasze zdanie na temat duchowego "specyfiku", modlitewnika?
Czy Consolatyna może pomóc osobą wierzącym w uporaniu się z depresją po poronieniu, aborcji, in vitro?
A może łatwiej posłać cierpiących do psychiatry, który przypisze coś z listy Rejestru Produktów Leczniczych?
PS
Wyjaśniam, że wszystkie cudzysłowa, w których znajduje się słowo lek bądź jego synonim, wynikają ze wspomnianego doniesienia do prokuratury i chronią moje cztery litery przed (...) nadużyciem;)