czy to jest chora zazdrość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » czy to jest chora zazdrość?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 8 ]

Temat: czy to jest chora zazdrość?

Witam. Żona uważa że jestem chorobliwie zazdrosny o jej koleżanki.
Opiszę tu dwie ostatnie sytuację które zakończyły się mocna  awantur.

Oboje mamy auta i gdy np. musimy odebrać syna z  przedszkola, jechać na zakupy lub gdzieś po za miasto (10-15km) na  jakiś spacer i mówię żonie aby to ona kierowała swoim autem to są  wymówki typu: ja nie lubię jeździć, ja będę jechała 100godzin itp ale ostatnio gdy jej koleżanka zamieszkała (10km) od nas nie miała jak zaprowadzić swojej córki do szkoły to żona chętnie zaproponowała pomoc i pojechała aby zaprowadzić dziecko do szkoły. Niby dobrze ze pomogła ale co z tekstami które zawsze do mnie kierowała (nie lubię jeździć, będę jechać 100godz)

Inna sytuacja jest z  opieką dzieci innej koleżanki tz. D. Gdy D potrzebuje opieki nad swoimi dziećmi to przeprowadza je do mojej żony. W sumie też nic dziwnego zwykła koleżanka pomoc ale gdy powiedziałem żonie że gdy my będziemy chcieli gdzieś wyskoczyć to też zaprowadzimy do D ale żona po odpowiedziała że jeśli my będziemy chcieli to zawieziemy ich do moich rodziców. Dodam że D ma męża i rodziców.

Zrobiła się kwas między nami żona mi mówi że jestem chorobliwie zazdrosny.

Co sądzicie o tym?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: czy to jest chora zazdrość?
Dawid_86 napisał/a:

Witam. Żona uważa że jestem chorobliwie zazdrosny o jej koleżanki.
Opiszę tu dwie ostatnie sytuację które zakończyły się mocna  awantur.

Oboje mamy auta i gdy np. musimy odebrać syna z  przedszkola, jechać na zakupy lub gdzieś po za miasto (10-15km) na  jakiś spacer i mówię żonie aby to ona kierowała swoim autem to są  wymówki typu: ja nie lubię jeździć, ja będę jechała 100godzin itp ale ostatnio gdy jej koleżanka zamieszkała (10km) od nas nie miała jak zaprowadzić swojej córki do szkoły to żona chętnie zaproponowała pomoc i pojechała aby zaprowadzić dziecko do szkoły. Niby dobrze ze pomogła ale co z tekstami które zawsze do mnie kierowała (nie lubię jeździć, będę jechać 100godz)

Inna sytuacja jest z  opieką dzieci innej koleżanki tz. D. Gdy D potrzebuje opieki nad swoimi dziećmi to przeprowadza je do mojej żony. W sumie też nic dziwnego zwykła koleżanka pomoc ale gdy powiedziałem żonie że gdy my będziemy chcieli gdzieś wyskoczyć to też zaprowadzimy do D ale żona po odpowiedziała że jeśli my będziemy chcieli to zawieziemy ich do moich rodziców. Dodam że D ma męża i rodziców.

Zrobiła się kwas między nami żona mi mówi że jestem chorobliwie zazdrosny.

Co sądzicie o tym?

"Chorobliwie zazdrosny"? To jakieś pomylenie pojęcia... Ja tu żadnej "zazdrości" nie widzę. Widzę tu raczej jakąś dziwną "życzliwość", taką jednostronną Twojej małżonki względem obcych ludzi ...kosztem własnej rodziny. Bywają tacy ludzie: obcym "nieba by przychylili", a własnej rodzinie - broń boże... Myślę, że bierze się to z jakiejś potrzeby bycia pozytywnie odbieranej przez jej otoczenie - stąd taka ochota na pomaganie. Być może i to jest podłożem do jakiejś niechęci korzystania z rewanżu (w domyśle: chcąc coś na zasadzie odwrotnej obawia się, że całe "dobre wrażenie" jako pomocnej koleżanki się rozsypie bo coś będzie chciała i będzie kłopotem).
Co do zarzucanej "zazdrości" - gdyby Twoja małżonka zaniedbywała Ciebie i np. wolała każdą wolną chwilę spędzać ze swoimi koleżankami, z nimi gdzieś wyjeżdżała Ciebie nie pytając o zdanie, ignorowała Twoje propozycje wspólnego spędzania czasu - to i owszem, wyrzuty czy pretensje z Twojej strony mogłaby określić mianem "zazdrości" (nie bezpodstawnej). Jednakże tutaj Twoje negowanie takiego - jak opisałeś - stanu rzeczy nie ma znamion "zazdrości", jest bardziej wyrzutem i zaskoczeniem takiej ...służalczości małżonki względem obcych i jednoczesnego zaniedbywania "swoich". To moje zdanie.

3

Odp: czy to jest chora zazdrość?
Dawid_86 napisał/a:

Oboje mamy auta i gdy np. musimy odebrać syna z  przedszkola, jechać na zakupy lub gdzieś po za miasto (10-15km) na  jakiś spacer i mówię żonie aby to ona kierowała swoim autem to są  wymówki typu: ja nie lubię jeździć, ja będę jechała 100godzin itp ale ostatnio gdy jej koleżanka zamieszkała (10km) od nas nie miała jak zaprowadzić swojej córki do szkoły to żona chętnie zaproponowała pomoc i pojechała aby zaprowadzić dziecko do szkoły. Niby dobrze ze pomogła ale co z tekstami które zawsze do mnie kierowała (nie lubię jeździć, będę jechać 100godz)

A nie możesz po męsku po prostu poprowadzić auta, tylko z żoną się przepychać? Kobiety mają różne takie zawiłości swojej osoby, raz myśli tak, raz inaczej. Nie przejmuj się tym. Dziwię się jednak, że tak się przepychasz z żoną o bzdury.


Inna sytuacja jest z  opieką dzieci innej koleżanki tz. D. Gdy D potrzebuje opieki nad swoimi dziećmi to przeprowadza je do mojej żony. W sumie też nic dziwnego zwykła koleżanka pomoc ale gdy powiedziałem żonie że gdy my będziemy chcieli gdzieś wyskoczyć to też zaprowadzimy do D ale żona po odpowiedziała że jeśli my będziemy chcieli to zawieziemy ich do moich rodziców. Dodam że D ma męża i rodziców.

No i kolejny twój foch... coś za coś. A nie przyszło Ci na myśl, że jak koleżanka dzieci przyprowadzi, to twoja żona ma łatwiej, bo się razem bawią? A gdyby miała dać je do koleżanki, to będzie źle, bo bezpieczniej u dziadków?


Zrobiła się kwas między nami żona mi mówi że jestem chorobliwie zazdrosny.
Co sądzicie o tym?

Nie zazdrosny, tylko problematyczny, małostkowy, czepialski. Obyś tylko takie probelmy w życiu miał.
Szczerze mówiąc zachowujesz się "jak baba". Wybacz... ale zastanów się nad tym.

4 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2017-10-19 13:38:13)

Odp: czy to jest chora zazdrość?

Też bym tak zareagowała na Twoim miejscu. Ale bym sie nie czepiala. I tak nie zrozumie. Jak widac kolezanki sa wazniejsze tez od zdrowego rozsadku. Oddaj dzieci do jakiejs swojej seksownej kolezanki. Powiedz zonie, ze kiedys jej pomogles, wiec ona sie chetnie nini zajmie. Nastepnym razem twoja kobieta stanie na glowie, zeby zalatwic jakas swoja kolezanke do opieki BO KTO BY CHCIAL ZEBY JAKAS OBCA, SEKSOWNA BABA OPIEKOWALA SIE TWOIMI DZIECMI I MEZEM. Tylko zrob to subtelnie. Nie jaraj sie zonie jaka masz ladna kumpele, bo sie Twoja kobieta zorientuje, wkurzy i dostaniesz walkiem po glowie :-)

5 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-10-19 15:23:03)

Odp: czy to jest chora zazdrość?
Gary napisał/a:

Zrobiła się kwas między nami żona mi mówi że jestem chorobliwie zazdrosny.
Co sądzicie o tym?

Nie zazdrosny, tylko problematyczny, małostkowy, czepialski. Obyś tylko takie probelmy w życiu miał.
Szczerze mówiąc zachowujesz się "jak baba". Wybacz... ale zastanów się nad tym.

Niestety muszę się z tym zgodzić. Po poście autora plasuje On mi się jak osobnik według którego zawsze musi być po jego myśli - nie jest elastyczny, robi z igły widły. Bo przepraszam dla mnie te "problemy" to istne pierdoły, a jeśli ktoś już czepia się o takie pierdoły... to jest źle.

6

Odp: czy to jest chora zazdrość?
Jovanna napisał/a:

Też bym tak zareagowała na Twoim miejscu. Ale bym sie nie czepiala. I tak nie zrozumie. Jak widac kolezanki sa wazniejsze tez od zdrowego rozsadku. Oddaj dzieci do jakiejs swojej seksownej kolezanki. Powiedz zonie, ze kiedys jej pomogles, wiec ona sie chetnie nini zajmie. Nastepnym razem twoja kobieta stanie na glowie, zeby zalatwic jakas swoja kolezanke do opieki BO KTO BY CHCIAL ZEBY JAKAS OBCA, SEKSOWNA BABA OPIEKOWALA SIE TWOIMI DZIECMI I MEZEM. Tylko zrob to subtelnie. Nie jaraj sie zonie jaka masz ladna kumpele, bo sie Twoja kobieta zorientuje, wkurzy i dostaniesz walkiem po glowie :-)

Dobry plan smile

7

Odp: czy to jest chora zazdrość?

Witam, chce się podpiąć na jakiś temat bo jestem tu nowa i narazie stawiam tu swoje pierwsze kroki. Mój problem polega na tym, że jestem z moim chłopakiem 4 lata. Przez te 4 lata nie było jakiś rozstan, fakt były kłótnie, raz często raz mniej często. Muszę przyznać, że jestem dość ciężka z charakteru, czasami się czepiam o wszystko i o nic. Ale mój chłopak też nigdy nie był święty do koniec, nie raz złapałam go na jakimś kłamstwie. Mimo wszystko kochałam go bardzo. Myślałam, że on też mnie kocham. Byłam tego pewna, choć miałam problem z zaufaniem. Oststnio w sobotę poklocilismy się on studiuje i miał wrócić do domu, ale powiedział mi że jednak zostanie u brata. Z nim mam w miarę kontakt gorzej z jego dziewczyna. Boję się że będzie gdzieś tam chodził na imprezy. Obraziłam się więc i nie pisałam do niego w niedzieli wieczora. Później napisałam, żeby napisał jak już dojedzie do domu. Odpisał, że jest bardzo zły i że nie idzie spać. Napisałam mu długiego smsa z przeprosinami, ostatnio też mam zły czas bo miałam problemy zdrowotne i to troche się na mnie odbiło. Następnego dnia rano napisał mi, że czuję się jakby wszystko robił źle. Przeprosilam i napisałam żeby się odezwał jak będzie miał ochotę, że nie będę się narzucać. Po pracy napisał że idzie na siłownię i nie będzie pisał, a wieczorem napisał, że nie ma ochoty gadać. Napisałam że nie chce się rozstawać. Że go Kocham. Zapytałam czy mnie kocha. Napisał że nie wie. W 1 chwili myślałam że może poznał kogoś, powiedział że chce przerwy, zaproponowalam że przyjadę napisał że nie chce, że chce tyg przerwy żeby sobie wszystko poukładać w głowie. Zapytałam jak to ma wyglądać powiedział mi że chodzi o to żebyśmy za sobą zatesknili, że może znowu wróci ta iskra. Mimo wszystko my i tak widzimy się mało, bo ja jeszcze 3 miesiące studiuje w innym mieście, on skończył te studia, pomogłam załatwić mu pracę i teraz pracuje w wojsku w naszym mieście rodzinnym. Ale wracając do tematu, ta przerwa trwa od wtorku, nie pisze, skoro tego chciał, ale ciągle o nim myślę, boję się że odejdzie. Boję się, że po prostu powie mi że nawet nie chce się spotkać, tylko napisze ze go koniec. Koniec za te fochy i wszystko. Myślę o nim ciągle. Próbuję robić jakieś różne rzeczy żeby zająć sobie czymś głowę. Miałam przyjechać do domu teraz, ale nie chce bo przecież i tak będę myślała tylko o nim. We wtorek minie przerwa, rozmawiałam z siostrą ona mówi, że może on czeka żebym napisała do niego, myślałam czy za jakieś parę dni nie napisać, że brakuje mi go, niech wie że myślę o nim, że dla mnie to ciężka sytuacja i że liczę na pozytywne tego rozwiązanie. Myślę, że teraz na studiach ma zjazd więc pójdzie gdzieś na piwo lub na imprezę z bratem w Poznaniu ja w innym mieście, teraz wyjdzie e gdzieś z koleżankami. Boję się że on już mnie nie chce, że ma mnie dośc. Czuje, że on nawet do mnie nie napisze jak minie czas przerwy, że ja będę miała to zrobić. A on i tak będzie to odwlekal. Dla mnie nigdy nie było czegoś takiego jak przerwa w związku, nie wiem czy rozumieć to jako koniec czy jako odpoczynek. Myślicie, że powinnam napisać mu po prostu co czuje? Tak będzie odpowiedzi nawet na to z jego strony? Pokazać mu, że myślę? Że tęsknię? Czy ugryźć się w język i zaczekać np do czwartu i napisać wtedy z prośbą i spotkanie? Myślicie że to już koniec mojego związku? PS. Największa ironia losu jest to, że dokładnie 4 lata temu tego samego dnia i w tych samych okolicznościach (też kończyłam wtedy szkole - liceum) rozstała się z moim poprzednim chłopakiem, po 2 latach. Jednak z mojej winy. Myślicie, że to karma?

8

Odp: czy to jest chora zazdrość?
Ona1007 napisał/a:

Witam, chce się podpiąć na jakiś temat bo jestem tu nowa i narazie stawiam tu swoje pierwsze kroki. Mój problem polega na tym, że jestem z moim chłopakiem 4 lata. Przez te 4 lata nie było jakiś rozstan, fakt były kłótnie, raz często raz mniej często. Muszę przyznać, że jestem dość ciężka z charakteru, czasami się czepiam o wszystko i o nic. Ale mój chłopak też nigdy nie był święty do koniec, nie raz złapałam go na jakimś kłamstwie. Mimo wszystko kochałam go bardzo. Myślałam, że on też mnie kocham. Byłam tego pewna, choć miałam problem z zaufaniem. Oststnio w sobotę poklocilismy się on studiuje i miał wrócić do domu, ale powiedział mi że jednak zostanie u brata. Z nim mam w miarę kontakt gorzej z jego dziewczyna. Boję się że będzie gdzieś tam chodził na imprezy. Obraziłam się więc i nie pisałam do niego w niedzieli wieczora. Później napisałam, żeby napisał jak już dojedzie do domu. Odpisał, że jest bardzo zły i że nie idzie spać. Napisałam mu długiego smsa z przeprosinami, ostatnio też mam zły czas bo miałam problemy zdrowotne i to troche się na mnie odbiło. Następnego dnia rano napisał mi, że czuję się jakby wszystko robił źle. Przeprosilam i napisałam żeby się odezwał jak będzie miał ochotę, że nie będę się narzucać. Po pracy napisał że idzie na siłownię i nie będzie pisał, a wieczorem napisał, że nie ma ochoty gadać. Napisałam że nie chce się rozstawać. Że go Kocham. Zapytałam czy mnie kocha. Napisał że nie wie. W 1 chwili myślałam że może poznał kogoś, powiedział że chce przerwy, zaproponowalam że przyjadę napisał że nie chce, że chce tyg przerwy żeby sobie wszystko poukładać w głowie. Zapytałam jak to ma wyglądać powiedział mi że chodzi o to żebyśmy za sobą zatesknili, że może znowu wróci ta iskra. Mimo wszystko my i tak widzimy się mało, bo ja jeszcze 3 miesiące studiuje w innym mieście, on skończył te studia, pomogłam załatwić mu pracę i teraz pracuje w wojsku w naszym mieście rodzinnym. Ale wracając do tematu, ta przerwa trwa od wtorku, nie pisze, skoro tego chciał, ale ciągle o nim myślę, boję się że odejdzie. Boję się, że po prostu powie mi że nawet nie chce się spotkać, tylko napisze ze go koniec. Koniec za te fochy i wszystko. Myślę o nim ciągle. Próbuję robić jakieś różne rzeczy żeby zająć sobie czymś głowę. Miałam przyjechać do domu teraz, ale nie chce bo przecież i tak będę myślała tylko o nim. We wtorek minie przerwa, rozmawiałam z siostrą ona mówi, że może on czeka żebym napisała do niego, myślałam czy za jakieś parę dni nie napisać, że brakuje mi go, niech wie że myślę o nim, że dla mnie to ciężka sytuacja i że liczę na pozytywne tego rozwiązanie. Myślę, że teraz na studiach ma zjazd więc pójdzie gdzieś na piwo lub na imprezę z bratem w Poznaniu ja w innym mieście, teraz wyjdzie e gdzieś z koleżankami. Boję się że on już mnie nie chce, że ma mnie dośc. Czuje, że on nawet do mnie nie napisze jak minie czas przerwy, że ja będę miała to zrobić. A on i tak będzie to odwlekal. Dla mnie nigdy nie było czegoś takiego jak przerwa w związku, nie wiem czy rozumieć to jako koniec czy jako odpoczynek. Myślicie, że powinnam napisać mu po prostu co czuje? Tak będzie odpowiedzi nawet na to z jego strony? Pokazać mu, że myślę? Że tęsknię? Czy ugryźć się w język i zaczekać np do czwartu i napisać wtedy z prośbą i spotkanie? Myślicie że to już koniec mojego związku? PS. Największa ironia losu jest to, że dokładnie 4 lata temu tego samego dnia i w tych samych okolicznościach (też kończyłam wtedy szkole - liceum) rozstała się z moim poprzednim chłopakiem, po 2 latach. Jednak z mojej winy. Myślicie, że to karma?

Ona, jak juz Ci ktos radzil w innym wątku, zaloz swój temat.
Podejrzewam ze tylko w ten sposób dostaniesz odpowiedzi na SWÓJ problem

Posty [ 8 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » czy to jest chora zazdrość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024