Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 50 ]

Temat: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Dzień dobry:)
Pojawiłam się tutaj, bo mam wrażenie, że w życiu realnym nikt nie rozumie mojego problemu a bardzo potrzebuję pomocy.
Chodzi o to, że się nieszczęśliwie zakochałam. Nigdy nie miałam problemów z facetami - jestem atrakcyjna, wygadana, mam poczucie humoru i nie jestem szczególnie głupia. Zawsze miałam wianuszek adoratorów i tak jest do tej pory, tyle że ja się zakochuję bardzo rzadko, za to jak się już zakocham, to na amen. No i padło na faceta, który nie jest mną zainteresowany.
Poznałam go kilka miesięcy temu, spodobałam mu się (on mnie też - bardzo). Dałam mu swój numer i zaczęło się smsowanie od bladego świtu do nocy, dzień w dzień. Byłam przeszczęśliwa. W końcu się spotkaliśmy, wylądowaliśmy w łóżku. Po tym wszystkim on nadal pisał, znowu było spotkanie i znowu seks. I tak było kilka razy. Tyle, że on nagle zaczął mnie olewać. Przestał pisać, nieszczególnie go interesowało co u mnie. Za to kiedy mieliśmy się spotkać, nagle zaczął okazywać więcej zainteresowania. Ja oczywiście próbowałam się jakoś buntować, przestałam nawet się odzywać, ale on wtedy starał się bardziej mną interesować. I tak jest do teraz. On mnie olewa, odzywa się jak ma ochotę. Jak ja go zaczynam trochę olewać, to nagle wzrasta jego zainteresowanie. Jest zazdrosny o facetów, którzy mnie podrywają, ale nie na tyle, żeby się jakoś szczególnie przejmować. Wiem i widzę, jak wodzi mnie za nos. Nie potrafię tego przerwać, mówię sobie, że to był już ostatni raz, ale kiedy on się wreszcie odezwie, to lecę do niego jak głupia. Poznałam niedawno dwóch facetów, którzy by mi nieba przychylili, ale ja jestem tak zaślepiona tamtym, że wszystkich odrzucam. Zachowuję się jak osoba uzależniona i zdaję sobie z tego sprawę, ale nie potrafię tego przerwać. On gra na moich uczuciach, jest świetnym taktykiem i na pewno widzi, że tak wpadłam i to wykorzystuje. Oczywiście, jak się spotykamy, też go nic co związane ze mną nie interesuje. Mówi tylko o sobie, on jest najważniejszy i wszystko co z nim związane. Powiedzcie mi, co mi strzeliło do głowy, żeby się wplątać w taki układ? Czy on mi się podoba dlatego, że nie mogę go mieć? Strasznie się z tym męczę, uwierzcie - powoli wysiada mi psychika, bo ciągle czekam jak pies na wiadomość od niego a on ma mnie zwyczajnie gdzieś...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
imieslow napisał/a:

Dzień dobry:)
Pojawiłam się tutaj, bo mam wrażenie, że w życiu realnym nikt nie rozumie mojego problemu a bardzo potrzebuję pomocy.
Chodzi o to, że się nieszczęśliwie zakochałam. Nigdy nie miałam problemów z facetami - jestem atrakcyjna, wygadana, mam poczucie humoru i nie jestem szczególnie głupia. Zawsze miałam wianuszek adoratorów i tak jest do tej pory, tyle że ja się zakochuję bardzo rzadko, za to jak się już zakocham, to na amen. No i padło na faceta, który nie jest mną zainteresowany.
Poznałam go kilka miesięcy temu, spodobałam mu się (on mnie też - bardzo). Dałam mu swój numer i zaczęło się smsowanie od bladego świtu do nocy, dzień w dzień. Byłam przeszczęśliwa. W końcu się spotkaliśmy, wylądowaliśmy w łóżku. Po tym wszystkim on nadal pisał, znowu było spotkanie i znowu seks. I tak było kilka razy. Tyle, że on nagle zaczął mnie olewać. Przestał pisać, nieszczególnie go interesowało co u mnie. Za to kiedy mieliśmy się spotkać, nagle zaczął okazywać więcej zainteresowania. Ja oczywiście próbowałam się jakoś buntować, przestałam nawet się odzywać, ale on wtedy starał się bardziej mną interesować. I tak jest do teraz. On mnie olewa, odzywa się jak ma ochotę. Jak ja go zaczynam trochę olewać, to nagle wzrasta jego zainteresowanie. Jest zazdrosny o facetów, którzy mnie podrywają, ale nie na tyle, żeby się jakoś szczególnie przejmować. Wiem i widzę, jak wodzi mnie za nos. Nie potrafię tego przerwać, mówię sobie, że to był już ostatni raz, ale kiedy on się wreszcie odezwie, to lecę do niego jak głupia. Poznałam niedawno dwóch facetów, którzy by mi nieba przychylili, ale ja jestem tak zaślepiona tamtym, że wszystkich odrzucam. Zachowuję się jak osoba uzależniona i zdaję sobie z tego sprawę, ale nie potrafię tego przerwać. On gra na moich uczuciach, jest świetnym taktykiem i na pewno widzi, że tak wpadłam i to wykorzystuje. Oczywiście, jak się spotykamy, też go nic co związane ze mną nie interesuje. Mówi tylko o sobie, on jest najważniejszy i wszystko co z nim związane. Powiedzcie mi, co mi strzeliło do głowy, żeby się wplątać w taki układ? Czy on mi się podoba dlatego, że nie mogę go mieć? Strasznie się z tym męczę, uwierzcie - powoli wysiada mi psychika, bo ciągle czekam jak pies na wiadomość od niego a on ma mnie zwyczajnie gdzieś...

Dobrowolnie i wyjątkowo szybko zrobiłaś z siebie niezobowiązującą (dla niego) nałożnicę. Klasyka... Jego interesuje tylko i wyłącznie Twoja wagina, nic ponadto, a wszelkie oznaki jego wcześniejszego "zainteresowania" obliczone były tylko na dostanie się ...do niej.
Albo to przerwiesz, skończysz ten łóżkowy romans (on jest w jakimś związku czy jest wolny?), ochłoniesz i uprzytomnisz sobie, że dobrowolnie robisz z siebie szmatę i zaczniesz się cenić, albo tkwij dalej w tym i wiernie - jak pies - czekaj, aż mu się nazbiera, by znów mógł sobie na Tobie ...ulżyć.

3

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Cholera, w punkt. Wiem, że z siebie zrobiłam szmatę i naprawdę nie jest mi z tym dobrze. Gdybym tylko się nie zakochiwała...
On jest po kilku poważnych związkach, które się zakończyły fiaskiem. Wiem, że ostatni bardzo odchorował i to dosyć długo. Być może teraz postanowił sobie dać na luz i na maksa wykorzystywać laski a ja jestem jedną z nich.

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Budowanie relacji na zbliżeniach nie przyniesie Ci nic dobrego. Nawet jeżeli się w kimś zakochasz, powinnaś trzymać dystans, poznawać, spotykać i dużo rozmawiać. Upewnić się, czy warto i czy tej osobie nie zależy tylko na jednym. W tym konkretnym przypadku on prawdopodobnie chciał się zabawić kilka razy i przestało mu zależeć.

5 Ostatnio edytowany przez wotkacek (2017-10-16 10:46:49)

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Dodając jeszcze do mojego poprzedniego wpisu:
Dość niskich lotów i perfidnym sposobem na sprawdzenie, na ile ten człowiek jest zaangażowany w znajomość z Tobą byłby pewien test...
Oznajmij mu, że "nie masz pojęcia jak to się stało, ale jesteś chyba w ciąży" big_smile
Obstawiam 10:1, że zamilknie, ucieknie albo sypnie kasą, żebyś "to jakoś załatwiła". Po tego typu narcyzie nie sposób spodziewać się, że zacznie skakać z radości bo niespodziewanie ..będzie tatą smile
Aczkolwiek taki sprawdzian nie jest "na moje oko" potrzebny, bo z Twojego krótkiego opisu jego stosunku (sic!) do Ciebie widać jak byk, że traktuje Cię czysto instrumentalnie...

6

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
wotkacek napisał/a:

Dodając jeszcze do mojego poprzedniego wpisu:
Dość niskich lotów i perfidnym sposobem na sprawdzenie, na ile ten człowiek jest zaangażowany w znajomość z Tobą byłby pewien test...
Oznajmij mu, że "nie masz pojęcia jak to się stało, ale jesteś chyba w ciąży" big_smile
Obstawiam 10:1, że zamilknie, ucieknie albo sypnie kasą, żebyś "to jakoś załatwiła". Po tego typu narcyzie nie sposób spodziewać się, że zacznie skakać z radości bo niespodziewanie ..będzie tatą smile
Aczkolwiek taki sprawdzian nie jest "na moje oko" potrzebny, bo z Twojego krótkiego opisu jego stosunku (sic!) do Ciebie widać jak byk, że traktuje Cię czysto instrumentalnie...

Wiesz, myślę że daruję sobie ten test. Już raz było tak, że miałam mały wypadek i chciałam mu o tym opowiedzieć a on mało,że nie był zainteresowany sluchaniem, to jeszcze zaczął opowiadać o sobie i co mu się tam przydarzyło. Generalnie nigdy nie interesuje go nikt bardziej od niego samego, chociaż na początku ciągle pytał co u mnie, co robię,jak się czuję...

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
imieslow napisał/a:

Już raz było tak, że miałam mały wypadek i chciałam mu o tym opowiedzieć a on mało,że nie był zainteresowany sluchaniem, to jeszcze zaczął opowiadać o sobie i co mu się tam przydarzyło. Generalnie nigdy nie interesuje go nikt bardziej od niego samego, chociaż na początku ciągle pytał co u mnie, co robię,jak się czuję...

Dlatego najpierw dobrze kogoś poznaj, zanim zdecydujesz się na kolejny krok.

8

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Przejrzyj na oczy. On chce Ciebie tylko dla łatwego sexu bez zobowiązań.

9

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

smile
Nigdy nie miałam problemów z facetami - jestem atrakcyjna, wygadana, mam poczucie humoru i nie jestem szczególnie głupia
No niech mnie, spójrz na siebie z większym dystansem bo znikąd się nie wzięła sytuacja w której tkwisz - szczerze - na własne życzenie...

10

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
random.further napisał/a:

smile
Nigdy nie miałam problemów z facetami - jestem atrakcyjna, wygadana, mam poczucie humoru i nie jestem szczególnie głupia
No niech mnie, spójrz na siebie z większym dystansem bo znikąd się nie wzięła sytuacja w której tkwisz - szczerze - na własne życzenie...

To jak moja znajoma, dyplomy, nagrody.. a dawała każdemu, i myliła to z miłością...

11 Ostatnio edytowany przez lichoniespi (2017-10-16 13:22:33)

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

imieslow, przydałoby Ci się trochę dystansu od Twojego kochanka. Może jednak zaciśniesz zęby i poflirtujesz z którymś z adoratorów? smile Pozwól sobie na trochę przyjemności od życia.
Wyobraź sobie, że Twój kochanek Ci się oświadcza i proponuje, byście razem zamieszkali. Pewnie ucieszyłabyś się i zgodziła. Ale on nie zmieniłby swojego zachowania i nadal mówiłby tylko o sobie i interesował się sobą... Jak długo wytrzymałabyś takie życie? Wyobraź sobie ze szczegółami, jak to by wyglądało na co dzień. Ten mały eksperyment myślowy może Ci pomóc dojść do wniosku, że to związek bez przyszłości, koleś jest niewart starań i powinnaś jak najszybciej otrzeźwieć.

12

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
Coombs napisał/a:
random.further napisał/a:

smile
Nigdy nie miałam problemów z facetami - jestem atrakcyjna, wygadana, mam poczucie humoru i nie jestem szczególnie głupia
No niech mnie, spójrz na siebie z większym dystansem bo znikąd się nie wzięła sytuacja w której tkwisz - szczerze - na własne życzenie...

To jak moja znajoma, dyplomy, nagrody.. a dawała każdemu, i myliła to z miłością...

Dla mnie to nie jest zabawne, chciałabym się zakochać w kimś wartościowym, ale serce nie sługa. Nie wiem czy ktoś jest w stanie to zrozumieć, jeśli tego nie przeżył...I ja nie daję każdemu, naprawdę jest mi ciężko wyjść choćby na randkę z kimś,kto mi się nie podoba (a jak już wspomniałam, rzadko się zakochuję). Wiem, że jestem głupia w tej sytuacji, zdaję sobie z tego sprawę i to jest najgorsze, że mam świadomość że się oddaję jak na tacy komuś, kto mnie nie szanuje a ja nadal w to brnę.

13 Ostatnio edytowany przez Coombs (2017-10-16 14:02:06)

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
imieslow napisał/a:
Coombs napisał/a:
random.further napisał/a:

smile
Nigdy nie miałam problemów z facetami - jestem atrakcyjna, wygadana, mam poczucie humoru i nie jestem szczególnie głupia
No niech mnie, spójrz na siebie z większym dystansem bo znikąd się nie wzięła sytuacja w której tkwisz - szczerze - na własne życzenie...

To jak moja znajoma, dyplomy, nagrody.. a dawała każdemu, i myliła to z miłością...

Dla mnie to nie jest zabawne, chciałabym się zakochać w kimś wartościowym, ale serce nie sługa. Nie wiem czy ktoś jest w stanie to zrozumieć, jeśli tego nie przeżył...I ja nie daję każdemu, naprawdę jest mi ciężko wyjść choćby na randkę z kimś,kto mi się nie podoba (a jak już wspomniałam, rzadko się zakochuję). Wiem, że jestem głupia w tej sytuacji, zdaję sobie z tego sprawę i to jest najgorsze, że mam świadomość że się oddaję jak na tacy komuś, kto mnie nie szanuje a ja nadal w to brnę.

Sprzeczności. Jak wiesz, że brniesz w coś beznadziejnego.. to nie brnij. Wrypiesz się w układ, za który słono zapłacisz. Jak mawiała znajoma.. "miała zrytą psychę", dochodziła do siebie 2 lata.
Facet chce Ciebie tylko do sexu a Ty dajesz mu miłość. To nie to samo...

14

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
lichoniespi napisał/a:

imieslow, przydałoby Ci się trochę dystansu od Twojego kochanka. Może jednak zaciśniesz zęby i poflirtujesz z którymś z adoratorów? smile Pozwól sobie na trochę przyjemności od życia.
Wyobraź sobie, że Twój kochanek Ci się oświadcza i proponuje, byście razem zamieszkali. Pewnie ucieszyłabyś się i zgodziła. Ale on nie zmieniłby swojego zachowania i nadal mówiłby tylko o sobie i interesował się sobą... Jak długo wytrzymałabyś takie życie? Wyobraź sobie ze szczegółami, jak to by wyglądało na co dzień. Ten mały eksperyment myślowy może Ci pomóc dojść do wniosku, że to związek bez przyszłości, koleś jest niewart starań i powinnaś jak najszybciej otrzeźwieć.

Dziekuję, to jest bardzo dobry pomysł. Przyznam szczerze, że już kiedyś próbowałam się trochę od niego odciąć, ale kończyło się to fiaskiem, bo on wtedy wyczuwał, że mogę sobie znaleźć kogoś innego i znowu się zaczynał starać i mnie osaczał. Wiem, ze to droga donikąd. Ale jestem od niego uzależniona...

15

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
imieslow napisał/a:
lichoniespi napisał/a:

imieslow, przydałoby Ci się trochę dystansu od Twojego kochanka. Może jednak zaciśniesz zęby i poflirtujesz z którymś z adoratorów? smile Pozwól sobie na trochę przyjemności od życia.
Wyobraź sobie, że Twój kochanek Ci się oświadcza i proponuje, byście razem zamieszkali. Pewnie ucieszyłabyś się i zgodziła. Ale on nie zmieniłby swojego zachowania i nadal mówiłby tylko o sobie i interesował się sobą... Jak długo wytrzymałabyś takie życie? Wyobraź sobie ze szczegółami, jak to by wyglądało na co dzień. Ten mały eksperyment myślowy może Ci pomóc dojść do wniosku, że to związek bez przyszłości, koleś jest niewart starań i powinnaś jak najszybciej otrzeźwieć.

Dziekuję, to jest bardzo dobry pomysł. Przyznam szczerze, że już kiedyś próbowałam się trochę od niego odciąć, ale kończyło się to fiaskiem, bo on wtedy wyczuwał, że mogę sobie znaleźć kogoś innego i znowu się zaczynał starać i mnie osaczał. Wiem, ze to droga donikąd. Ale jestem od niego uzależniona...

Nie widzisz zależności?
MANIPULUJE TOBĄ!!! Chce kochanki a nie kobiety...
Obudź się!

16

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
Coombs napisał/a:
imieslow napisał/a:
lichoniespi napisał/a:

imieslow, przydałoby Ci się trochę dystansu od Twojego kochanka. Może jednak zaciśniesz zęby i poflirtujesz z którymś z adoratorów? :) Pozwól sobie na trochę przyjemności od życia.
Wyobraź sobie, że Twój kochanek Ci się oświadcza i proponuje, byście razem zamieszkali. Pewnie ucieszyłabyś się i zgodziła. Ale on nie zmieniłby swojego zachowania i nadal mówiłby tylko o sobie i interesował się sobą... Jak długo wytrzymałabyś takie życie? Wyobraź sobie ze szczegółami, jak to by wyglądało na co dzień. Ten mały eksperyment myślowy może Ci pomóc dojść do wniosku, że to związek bez przyszłości, koleś jest niewart starań i powinnaś jak najszybciej otrzeźwieć.

Dziekuję, to jest bardzo dobry pomysł. Przyznam szczerze, że już kiedyś próbowałam się trochę od niego odciąć, ale kończyło się to fiaskiem, bo on wtedy wyczuwał, że mogę sobie znaleźć kogoś innego i znowu się zaczynał starać i mnie osaczał. Wiem, ze to droga donikąd. Ale jestem od niego uzależniona...

Nie widzisz zależności?
MANIPULUJE TOBĄ!!! Chce kochanki a nie kobiety...
Obudź się!

Tak, wiem...chociaż on mi niczego nie obiecywał, sama się w to wkrecilam, zrobiłam nadzieje...

17

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Imieslow, wychodzi na to, że z pełną świadomością chcesz pozostać w jego życiu jako całodobowe, zawsze dostępne pogotowie seksualne.
Można i tak.

Jednak moim zdaniem małe są szanse, żeby z jego strony kiedyś tam buchnęła wielka miłość, ołtarz, biały welon i trójka uśmiechniętych maluchów.

Oczywiście, to jasne, że w takiej relacji chemia jest silna, czujesz niezwykłe przyciąganie i trudno jest z tego zrezygnować, kiedy wydaje się, że żyje się tylko dla tych chwil. Dodatkowo narcystyczni partnerzy mają schemat zachowania, przy którym ofiara wpada w pętlę i zaczyna się poruszać tylko w jej ramach.
Jednak warto zdać sobie sprawę z tego, że im dalej w las, tym trudniej będzie Ci zawrócić.
Może lepiej jest podjąć wysiłek i racjonalizując sobie problem - zerwać znajomość, zamiast biadolić i brnąć w to dalej.
Stawka jest wysoka, to Twoje życie, stabilizacja emocjonalna - niezwykle ważne i kruche wartości, których odbudowa, to nierzadko ciężka praca rozciągnięta na lata ...

18

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
IsaBella77 napisał/a:

Imieslow, wychodzi na to, że z pełną świadomością chcesz pozostać w jego życiu jako całodobowe, zawsze dostępne pogotowie seksualne.
Można i tak.

Jednak moim zdaniem małe są szanse, żeby z jego strony kiedyś tam buchnęła wielka miłość, ołtarz, biały welon i trójka uśmiechniętych maluchów.

Oczywiście, to jasne, że w takiej relacji chemia jest silna, czujesz niezwykłe przyciąganie i trudno jest z tego zrezygnować, kiedy wydaje się, że żyje się tylko dla tych chwil. Dodatkowo narcystyczni partnerzy mają schemat zachowania, przy którym ofiara wpada w pętlę i zaczyna się poruszać tylko w jej ramach.
Jednak warto zdać sobie sprawę z tego, że im dalej w las, tym trudniej będzie Ci zawrócić.
Może lepiej jest podjąć wysiłek i racjonalizując sobie problem - zerwać znajomość, zamiast biadolić i brnąć w to dalej.
Stawka jest wysoka, to Twoje życie, stabilizacja emocjonalna - niezwykle ważne i kruche wartości, których odbudowa, to nierzadko ciężka praca rozciągnięta na lata ...

Nie, nie chcę być tylko pogotowiem seksualnym. Nie chodzi też o to, że chciałabym być żoną, tylko chciałabym trochę zainteresowania...Być czymś więcej niż tylko fajnym cialem. Żeby czasami wysłuchał mnie jak jest mi źle, gdzieś zabrał, pokazał... Wiem, że to nierealne. Na początku się ludzilam, bo naprawdę wykazywał zainteresowanie, pytał, jak się dlusza chwilę nie odzywalam to dopytywal czy mnie czymś nie urazil. A potem bum, olewka, no chyba że nie odzywam się za długo to zaczyna się obawiać, że go olałam i zaczyna bombardować wiadomościami. Dużo o tym myślę i też mi się wydaje, że to narcyz. Strasznie nie lubi, kiedy coś powiem na jego temat złośliwego, no i tematami rozmów jest tylko on i jego życie i pasje, mnie tam nie ma, jego to nie obchodzi. Może powinnam iść na terapię, bo sama sobie z tym nie poradzę...

19

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Hmmm sprawa jest bardziej skomplikowana, Ty faktycznie jesteś zakochana... Nie wiem, czy terapia Ci w czymś pomoże. Moim zdaniem bardziej by Ci pomogło towarzystwo szczerze zainteresowanych Tobą osób, a nie psycholog, który bierze od Ciebie kasę za wysłuchanie Cię (sama raz zdecydowałam się na psychoterapię, ale uznałam potem, że równie dobrze mogłam się zwierzać przyjaciółce, a postawienie jej wina raz na tydzień wyszłoby mi znacznie taniej:)).
Z moich doświadczeń z zakochiwaniem się wyciągnęłam wniosek, że najlepszym lekarstwem na miłość jest nowa miłość. Nie widzę nic lepszego ani skuteczniejszego... Może spróbujesz popracować nad sobą i otworzyć się na nowe znajomości? Zrozum najpierw, że Twoim problemem nie jest brak zainteresowania tego faceta, bo taki facet szczęścia Ci nie da - nie szanuje Cię, nie interesuje się Tobą, manipuluje Tobą dla własnej przyjemności: po co Ci taki facet? Twoje zakochanie i tak by się skończyło w końcu, za max. 2 lata sama byś odeszła. To etap pierwszy smile Drugi etap, kiedy już zrozumiesz, że problemem jest tylko Twoje irracjonalne uczucie do niego, to poznanie kogoś nowego! Jeśli nikt z Twoich znajomych Ci się nie podoba, staraj się rozszerzyć krąg znajomości - poproś znajomych, żeby zabierali Cię na imprezy, koleżanki żeby poznały Cię z kolegami/rodzeństwem.. ostatecznie możesz też poflirtować na portalach randkowych: gwarantuję Ci, że po paru randkach, kiedy znów poczujesz się adorowana, obraz kochanka zblednie w Twoich oczach. Musisz tylko chodzić na takie spotkania z radością i otwartością, a nie z miną cierpiętnicy i na zasadzie "jak nie ten to żaden".

20

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
imieslow napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Imieslow, wychodzi na to, że z pełną świadomością chcesz pozostać w jego życiu jako całodobowe, zawsze dostępne pogotowie seksualne.
Można i tak.

Jednak moim zdaniem małe są szanse, żeby z jego strony kiedyś tam buchnęła wielka miłość, ołtarz, biały welon i trójka uśmiechniętych maluchów.

Oczywiście, to jasne, że w takiej relacji chemia jest silna, czujesz niezwykłe przyciąganie i trudno jest z tego zrezygnować, kiedy wydaje się, że żyje się tylko dla tych chwil. Dodatkowo narcystyczni partnerzy mają schemat zachowania, przy którym ofiara wpada w pętlę i zaczyna się poruszać tylko w jej ramach.
Jednak warto zdać sobie sprawę z tego, że im dalej w las, tym trudniej będzie Ci zawrócić.
Może lepiej jest podjąć wysiłek i racjonalizując sobie problem - zerwać znajomość, zamiast biadolić i brnąć w to dalej.
Stawka jest wysoka, to Twoje życie, stabilizacja emocjonalna - niezwykle ważne i kruche wartości, których odbudowa, to nierzadko ciężka praca rozciągnięta na lata ...

Nie, nie chcę być tylko pogotowiem seksualnym. Nie chodzi też o to, że chciałabym być żoną, tylko chciałabym trochę zainteresowania...Być czymś więcej niż tylko fajnym cialem. Żeby czasami wysłuchał mnie jak jest mi źle, gdzieś zabrał, pokazał... Wiem, że to nierealne. Na początku się ludzilam, bo naprawdę wykazywał zainteresowanie, pytał, jak się dlusza chwilę nie odzywalam to dopytywal czy mnie czymś nie urazil. A potem bum, olewka, no chyba że nie odzywam się za długo to zaczyna się obawiać, że go olałam i zaczyna bombardować wiadomościami. Dużo o tym myślę i też mi się wydaje, że to narcyz. Strasznie nie lubi, kiedy coś powiem na jego temat złośliwego, no i tematami rozmów jest tylko on i jego życie i pasje, mnie tam nie ma, jego to nie obchodzi. Może powinnam iść na terapię, bo sama sobie z tym nie poradzę...

Jak to, przecież " Zawsze miałam wianuszek adoratorów i tak jest do tej pory."...

21

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
stupidfathobbit napisał/a:
imieslow napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Imieslow, wychodzi na to, że z pełną świadomością chcesz pozostać w jego życiu jako całodobowe, zawsze dostępne pogotowie seksualne.
Można i tak.

Jednak moim zdaniem małe są szanse, żeby z jego strony kiedyś tam buchnęła wielka miłość, ołtarz, biały welon i trójka uśmiechniętych maluchów.

Oczywiście, to jasne, że w takiej relacji chemia jest silna, czujesz niezwykłe przyciąganie i trudno jest z tego zrezygnować, kiedy wydaje się, że żyje się tylko dla tych chwil. Dodatkowo narcystyczni partnerzy mają schemat zachowania, przy którym ofiara wpada w pętlę i zaczyna się poruszać tylko w jej ramach.
Jednak warto zdać sobie sprawę z tego, że im dalej w las, tym trudniej będzie Ci zawrócić.
Może lepiej jest podjąć wysiłek i racjonalizując sobie problem - zerwać znajomość, zamiast biadolić i brnąć w to dalej.
Stawka jest wysoka, to Twoje życie, stabilizacja emocjonalna - niezwykle ważne i kruche wartości, których odbudowa, to nierzadko ciężka praca rozciągnięta na lata ...

Nie, nie chcę być tylko pogotowiem seksualnym. Nie chodzi też o to, że chciałabym być żoną, tylko chciałabym trochę zainteresowania...Być czymś więcej niż tylko fajnym cialem. Żeby czasami wysłuchał mnie jak jest mi źle, gdzieś zabrał, pokazał... Wiem, że to nierealne. Na początku się ludzilam, bo naprawdę wykazywał zainteresowanie, pytał, jak się dlusza chwilę nie odzywalam to dopytywal czy mnie czymś nie urazil. A potem bum, olewka, no chyba że nie odzywam się za długo to zaczyna się obawiać, że go olałam i zaczyna bombardować wiadomościami. Dużo o tym myślę i też mi się wydaje, że to narcyz. Strasznie nie lubi, kiedy coś powiem na jego temat złośliwego, no i tematami rozmów jest tylko on i jego życie i pasje, mnie tam nie ma, jego to nie obchodzi. Może powinnam iść na terapię, bo sama sobie z tym nie poradzę...

Jak to, przecież " Zawsze miałam wianuszek adoratorów i tak jest do tej pory."...

Ale ja bym chciała zainteresowania tego konkretnego, akurat tego, który się mną w ogóle nie interesuje.

22

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
lichoniespi napisał/a:

Hmmm sprawa jest bardziej skomplikowana, Ty faktycznie jesteś zakochana... Nie wiem, czy terapia Ci w czymś pomoże. Moim zdaniem bardziej by Ci pomogło towarzystwo szczerze zainteresowanych Tobą osób, a nie psycholog, który bierze od Ciebie kasę za wysłuchanie Cię (sama raz zdecydowałam się na psychoterapię, ale uznałam potem, że równie dobrze mogłam się zwierzać przyjaciółce, a postawienie jej wina raz na tydzień wyszłoby mi znacznie taniej:)).
Z moich doświadczeń z zakochiwaniem się wyciągnęłam wniosek, że najlepszym lekarstwem na miłość jest nowa miłość. Nie widzę nic lepszego ani skuteczniejszego... Może spróbujesz popracować nad sobą i otworzyć się na nowe znajomości? Zrozum najpierw, że Twoim problemem nie jest brak zainteresowania tego faceta, bo taki facet szczęścia Ci nie da - nie szanuje Cię, nie interesuje się Tobą, manipuluje Tobą dla własnej przyjemności: po co Ci taki facet? Twoje zakochanie i tak by się skończyło w końcu, za max. 2 lata sama byś odeszła. To etap pierwszy smile Drugi etap, kiedy już zrozumiesz, że problemem jest tylko Twoje irracjonalne uczucie do niego, to poznanie kogoś nowego! Jeśli nikt z Twoich znajomych Ci się nie podoba, staraj się rozszerzyć krąg znajomości - poproś znajomych, żeby zabierali Cię na imprezy, koleżanki żeby poznały Cię z kolegami/rodzeństwem.. ostatecznie możesz też poflirtować na portalach randkowych: gwarantuję Ci, że po paru randkach, kiedy znów poczujesz się adorowana, obraz kochanka zblednie w Twoich oczach. Musisz tylko chodzić na takie spotkania z radością i otwartością, a nie z miną cierpiętnicy i na zasadzie "jak nie ten to żaden".

Już próbowałam tego sposobu...I cały czas, kiedy siedziałam z chłopakiem, nerwowo zerkalam w telefon, czy TEN nie napisze. Wiesz, mam duże grono dobrych koleżanek,one mówią dokładnie to samo. A ja z uporem maniaka powtarzam, że oni są inni od niego, gorsi, nie dorównują mu. Mimo,że tak naprawdę oni są lepsi, bo interesują się mną jako człowiekiem, nie tylko kobietą. Wiem, że to ze mną jest największy problem. On się dobrze bawi, za chwilę pewnie sobie zmieni. Chociaż nie, najlepiej by było, gdyby to on mi powiedział nara wtedy byłoby mi łatwiej to znieść. Ale on pewnie szybko tego nie zrobi, bo ma mnie na każde skinienie...

23

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

No to niestety kolejna opcja jest taka, że będzie to trwało tak długo, jak długo Ci nie minie zakochanie... Ale przez ten czas sama całkiem stracisz do siebie szacunek... Szkoda Cię, dziewczyno. On Cię nie zacznie szanować z dnia na dzień. Nie możesz zająć sobie czymś myśli i czasu, czymś ekscytującym? Może prawo jazdy na motocykl? Wolontariat? Kurs śpiewania? Na pewno jest coś, o czym marzysz, a co zawsze odkładałaś - zrób coś dla siebie, coś fascynującego!

24

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
imieslow napisał/a:

Ale ja bym chciała zainteresowania tego konkretnego, akurat tego, który się mną w ogóle nie interesuje.

Ale on nie chce i nie może Ci tego zainteresowania okazać.
Po prostu tego nie czuje.
Więc co ?
W jaki sposób go do tego zmusisz ?
Zastraszysz go ? Nie wiem - będziesz go biła ? Naprzykrzała mu się ? Stalkowała go połączeniami, smsami, wiadomościami ?
Jesteś dla niego przedmiotem, a nie podmiotem.
Kiedy ma ochotę Cię użyć, to to robi. Kiedy nie ma ochoty, to nie.

Musisz zrozumieć, że nie jesteś w stanie go zmusić do tego, żeby się Tobą na poważnie zainteresował, czy zakochał w Tobie.
Taki jest stan rzeczy na dzisiaj - co z tym zrobisz, to już oczywiście Twoja sprawa ...

25

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Imieslow
Skoro jestes tu na forum tzn nie jestes szczesliwa w ukladzie ktorym tkwisz.
Na to jest tylko jedna rada mimo swego zakochania musisz z tym skonczyc. Tak to nie bedzie łatwe wiem bo przez to przechodze. Przyczym moj znajomy poczatkowo tez raz sie odzywal raz nie, teraz odcial sie od naszej znajomosci bez slowa pozegnania. Nie bylo by problemu gdybym sie w nim nie zakochala.
I uwierz wiem co przezywasz bol dopiero przed Toba, ale miej resztki honoru i godnosci, zawalcz o siebie jestes jedyna nie powtarzalna kobieta. Nie wywalaj pereł przed świnie nawet jesli kochasz te swinie. Pokochaj siebie

26

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
IsaBella77 napisał/a:
imieslow napisał/a:

Ale ja bym chciała zainteresowania tego konkretnego, akurat tego, który się mną w ogóle nie interesuje.

Ale on nie chce i nie może Ci tego zainteresowania okazać.
Po prostu tego nie czuje.
Więc co ?
W jaki sposób go do tego zmusisz ?
Zastraszysz go ? Nie wiem - będziesz go biła ? Naprzykrzała mu się ? Stalkowała go połączeniami, smsami, wiadomościami ?
Jesteś dla niego przedmiotem, a nie podmiotem.
Kiedy ma ochotę Cię użyć, to to robi. Kiedy nie ma ochoty, to nie.

Musisz zrozumieć, że nie jesteś w stanie go zmusić do tego, żeby się Tobą na poważnie zainteresował, czy zakochał w Tobie.
Taki jest stan rzeczy na dzisiaj - co z tym zrobisz, to już oczywiście Twoja sprawa ...

Na szczęście nigdy mu się nie naprzykrzałam i nie zamierzam, jeszcze krztyna rozsądku we mnie pozostała. Jest inny problem - on mi nie da odejść. Wiem,bo próbowałam już się na chwilę odciąć. Zaczyna wariować, starać się, chwilowo interesować. Kiedyś mu powiedziałam, że się nie zobaczymy (akurat miałam gości) a on przyjechał pod dom i musiałam do niego iść, pozbywając się znajomych.

27

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
imieslow napisał/a:
stupidfathobbit napisał/a:
imieslow napisał/a:

Nie, nie chcę być tylko pogotowiem seksualnym. Nie chodzi też o to, że chciałabym być żoną, tylko chciałabym trochę zainteresowania...Być czymś więcej niż tylko fajnym cialem. Żeby czasami wysłuchał mnie jak jest mi źle, gdzieś zabrał, pokazał... Wiem, że to nierealne. Na początku się ludzilam, bo naprawdę wykazywał zainteresowanie, pytał, jak się dlusza chwilę nie odzywalam to dopytywal czy mnie czymś nie urazil. A potem bum, olewka, no chyba że nie odzywam się za długo to zaczyna się obawiać, że go olałam i zaczyna bombardować wiadomościami. Dużo o tym myślę i też mi się wydaje, że to narcyz. Strasznie nie lubi, kiedy coś powiem na jego temat złośliwego, no i tematami rozmów jest tylko on i jego życie i pasje, mnie tam nie ma, jego to nie obchodzi. Może powinnam iść na terapię, bo sama sobie z tym nie poradzę...

Jak to, przecież " Zawsze miałam wianuszek adoratorów i tak jest do tej pory."...

Ale ja bym chciała zainteresowania tego konkretnego, akurat tego, który się mną w ogóle nie interesuje.

A Ci inni - spotykasz się z nimi, czy może koledzy czy ?

28

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Nie musiałaś iść do niego - tylko chciałaś.
Wystarczyło powiedzieć / napisać, że masz gości i NIE CHCESZ teraz rozmawiać, a potem wyłączyć telefon, gdyby próbował Ci się nadal naprzykrzać.
Fakt, że spławiłaś znajomych z jego powodu jeszcze bardziej wbija go w poczucie własnej ważności i wyjątkowości w Twoim życiu.

I to nie jest tak, że on Ci nie da odejść. Jest tak, że jest mu baaardzo wygodnie w obecnym układzie, bo relacją, czy związkiem nazwać tego nie można.
I nie chce z tego rezygnować. Ilekroć będzie ryzyko, że zabawka się oddala, to będzie reagował agresją i właśnie takim pseudo zabieganiem.
Gdybyś w takiej sytuacji powiedziała, że wyjeżdżasz na biegun i w związku z tym zobaczycie się za 2 miesiące - zobaczyłabyś, że on po 2, 3 tygodniach przestaje dzwonić i w jakikolwiek sposób kontaktować się z Tobą.

Nie ma czegoś takiego, że ktoś nie daje nam odejść, jeśli tego naprawdę chcemy.
No bo co taki delikwent może ? Ano nic nie może.
Owszem, dzwonić może. Ale odbierać nie musisz. Możesz zakomunikować, że kontaktów sobie nie życzysz i dodać jego numer do czarnej listy smile
Przyjeżdżać może, ale nie musisz ani do niego wychodzić, czy otwierać mu. W każdej chwili możesz mu powiedzieć, że prosisz żeby więcej Cię nie nachodził. Jeśli nie będzie się stosował - zagrozić powiadomieniem policji.
Przecież do kaloryfera Cię nie przywiąże smile O ile będziesz chciała zerwać ten układ, to go zerwiesz.

29

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Dlaczego musiałaś do niego iść, pozbywając się znajomych? Nie mógł dołączyć do imprezy?

30

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
lichoniespi napisał/a:

Dlaczego musiałaś do niego iść, pozbywając się znajomych? Nie mógł dołączyć do imprezy?

To były odwiedziny, wstydzę się mówić ludziom - poznajcie faceta, który mnie posuwa i nic ponadto. Zresztą, kwestia i tak jest bardziej skomplikowana.

31

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

No to sama widzisz, jak ta znajomość wpływa na Twoje życie sad
Wstydzisz się kolesia i psujesz sobie stosunki ze znajomymi, żeby tylko jemu było wygodnie. A jemu nie wstyd? Dlaczego pozwalasz mu na taki totalny brak szacunku? Jeśli już musisz się z nim spotykać, nie potrafisz mu odmówić, to przynajmniej mogłabyś to robić na swoich zasadach! A nie pozwalać, żeby rozwalał Ci życie towarzyskie! Co Ci szkodzi, że sobie postoi i poczeka? Mógł się zająć czymś innym skoro mu powiedziałaś, że teraz nie masz czasu. Nie pozwalaj tak sobą manipulować - facet robi to, na co sama mu pozwalasz, ustal jakieś granice!

32

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Przestań się oszukiwać. Co to w ogóle za stwierdzenie, że on nie daje Ci odejść? Zamknął Cie siłą w piwnicy? Ty nie chcesz odejść, on nie ma nic do gadania. To są Twoje wybory, pozwalasz mu być jego zabawką. On Cię nie zwodzi, nie ukrywa, że ma Cię gdzieś, nie interesujesz go dopóki go nie zaswędzi. Zacznij się szanować inaczej życie zmarnujesz a uwierz mi jak on pozna fajniejszą do takich zabaw albo się zakocha to kopnie Cię z prędkością światła i dopiero będziesz miała tragedię.

33

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Bycie w takiej relacji i czekanie aż facet się zdecyduje, jest ciągłym godzeniem się na jego warunki. Dla niego to bardzo komfortowa sytuacja - ma kobietę, z którą spotyka się, kiedy potrzebuje, lecz nie musi nic dawać od siebie.

Co można zrobić, by w końcu się zaangażował? - nic.
Nie można wpłynąć na niego tak, by zmienił swoje podejście, chciał czegoś więcej. Tylko on ma wpływ na to czego chce.

Pozostaje czekać - jak długo?
w takiej relacji ciągle będziesz się łudzić, że w końcu coś się zmieni.  Taka sytuacja może trwać miesiącami, a czasem nawet latami.
On od czasu do czasu się odezwie, spotka się.

A ty? cierpisz, czujesz dużo złości, a jednocześnie każde ciepłe słowo czy komplement interpretujesz jako znak, że jednak może mu zależy.

Często taka relacja działa na zasadzie błędnego koła.
Niezobowiązujące spotkania będą trwały dopóki nie powiesz -dosyć i odejdziesz, próbując żyć własnym życiem. Wtedy on się odzywa, chce kontaktu, zabiega o twoje względy - mami.
Zaczynacie się znowu spotykać, jednocześnie on nadal utrzymuje, że nie chce stałego związku. W końcu ty urywasz kontakt wiedząc, że nie uzyskasz tego, czego chcesz, a on znowu się odzywa - wtedy, kiedy nadzieja na cokolwiek prawie wygasła.
Tu błędne koło się zamyka.

Zastanów się, czy naprawdę chcesz takiej relacji - godzić się na jego warunki, a potem cierpieć.

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Niestety byłam w takie relacji. Chociaż, z drugiej strony, może i dobrze, bo teraz widzę swoją głupotę a przeżyte doświadczenia zapamiętam na długo.
Doskonale wiesz, że nic z tego nie będzie. Jesteś na każde jego kiwnięcie palcem i zadowalasz się minimum. Stań w lustrze i zobacz kto tam jest? Silna, wartościowa Kobieta czy słaba, żebrząca o uwagę dziewczynka.
Taki facet ma ego pod sufit, myśli że może mieć każdą, jest niezależnym narcyzem,  a teksty o ciężkiej miłości i chorowaniu po niej daje takim dziewczynom jak Ty, by pokazać jak to on kochał...Gówno prawda. Nikt z takim facetem nie jest w stanie długo wytrzymać. Skacze z kwiatka na kwiatek, traktuje dziewczyny jak pogotowie seksualne, bo kiedy mu się zachce, każda leci na jego skinienie. Niczego od siebie nie daje, myśli tylko o sobie, swoich potrzebach i swojej wolności.

Ja trwałam w takim szicie 2 lata. Te dwa lata zrujnowały moją już podupadłą psychikę, zniszczoną przez mojego byłego męża. Potrzebowałam bliskości, miłości a facet z tej relacji tylko się tym karmił. Wiedział, że mi zależy, dawał sprzeczne sygnały, a ja poniżałam się.
Minęło półtora roku od zakończenia tego czegoś. Pewnego dnia powiedziałam dość, pękłam , oprzytomniałam i jednym sms zakończyłam to neverending story. Oczywiście, to nie był pierwszy raz kiedy "zrywałam" relację, bo były czasy kiedy się żegnaliśmy, ale zawsze któreś z nas sie odzywało, najczęściej on, po 2-3 tygodniach sobie przypominał o mnie a ja...leciałam....Półtora roku temu się skończyło. Nie miałam z nim kontaktu. Po dwóch miesiącach wysłał sms, na którego nie odpisałam. Po kolejnych dwóch znów. Ja nie reagowałam. Gdy zaczął to robić częściej, odpisałam że sobie tego nie życzę i ma do mnie nie pisać.

Nie ukrywam, że pomogła mi nowa znajomość, którą zawarłam po zerwaniu z tamtym. Odciągnął moją uwagę i otworzył oczy. W międzyczasie skończyłam swoją terapię , stanęłam na nogi i znów jestem pewną siebie Kobietą. Z tamtym łączą mnie czasem kontakty zawodowe, ale po takim czasie już na mnie nie działa. Oczywiście, czaruje mnie, prowokuje, ale spotyka się ze ścianą.

Będą istnieć tacy faceci, dopóki będą kobiety chętne do robienia z siebie idiotek, które myślą że idąc z kolesiem do łóżka, sprawią że on się zakocha. Że przestanie być debilem, bo przecież ona jest inna, wyjątkowa, nie ma takiej drugiej...każda z nas, będąc w takiej relacji, jest taka sama.

35

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

zakochałaś się w nieodpowiednim facecie
traktuje Cię jak pannę do pieprzenia i nic więcej
dla niego to tylko sex, Ty się zaangażowałaś - na swoje nieszczęście

czytam,że radzą Ci zakochać się w innym - nie tędy droga, najpierw zakończ to, daj sobie czas, będzie ciężko i będzie bolało ale dasz radę. Dopiero po tym jak poczujesz,że rozdział jest zamknięty możesz wchodzić w kolejny związek, inaczej będzie kolejna klapa sad  Wychodzenie ze stanu zakochania trwa kilka miesięcy, taka prawda.

zerwij kontakt, zmień nr telefonu, wywal wszystko co ma z nim związek i znajdź sobie nowe hobby które Ci zapełni czas, najlepiej robi wysiłek fizyczny bo jak będziesz padała na twarz ze zmęczenia to nie będziesz się dołować tylko pójdziesz spać smile U mnie to podziałało smile

36

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Dziękuję Wam za rady smile
Na razie powiedziałam mu, że wyjeżdżam na dłużej - żeby nie przyjeżdżał i żeby mnie nie korciło godzić się na "wizyty". Oczywiście, przestał się odzywać, bo po co. Nie ma mnie, to nie jestem mu potrzebna do zaspokojenia.
Opcja zakochania się w kimś innym i tak jest niemożliwa, bo ja tak nie potrafię. Pewnie nigdy już się nie zakocham po takim zawodzie.

37

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Każdy tak mówi, jednak w każdym razie prędzej, bądź później - ale okazuje się to być nieprawdą smile

38 Ostatnio edytowany przez Excop (2017-10-18 19:29:31)

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Myślę, że Twoje urażone ego dużą rolę gra w tym "rozczarowaniu".
Napisałaś, ze jesteś wręcz bardzo atrakcyjna i wcale nie taka głupia. Tak,  jak zaczęłaś mniemać o własnej osobie po tych wydarzeniach.
Możesz mieć każdego. I ze zdawania sobie z tego sprawy, zrobiłaś sobie ołtarzyk na własną cześć.
Widocznie, trafiła kosa na kamień.
Inni mężczyźni, ci "zwykli", nie mogą stanowić konkurencji, bo nie mieszczą się w ogóle w ramach Twoich oczekiwań względem powierzchownej atrakcyjności.
Trafiłaś na swój odpowiednik męskiego rodzaju.
Przykro mi. Naprawdę, bo atrakcyjne kobiety często pozostają samotne. Po rozczarowaniach. Nie branych pod uwagę, że mogą nastąpić.
Bo ci "zwykli" mężczyźni, mniej atrakcyjni, nauczkę otrzymali już wcześniej przecież.

39

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

imiesłów, uwiesiłaś się na tym facecie jak Wokulski na Łęckiej
masz szczęście, że jesteś ładna, to chociaż na łózko jest chętny.

jakie Ty masz relacje z ojcem?

40

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
Doroya napisał/a:

imiesłów, uwiesiłaś się na tym facecie jak Wokulski na Łęckiej
masz szczęście, że jesteś ładna, to chociaż na łózko jest chętny.

jakie Ty masz relacje z ojcem?

No uwiesiłam się, nie mogę go sobie wybić z głowy. Tyle,że najpierw to on mnie "poderwał", on wypisywał i on się starał. A jak dostał co chciał, to już mu się znudziło. To znaczy, znudziło okazywanie zainteresowania, bo do seksu jest chętny. Teraz jak się dowiedział o wyjeździe, to napisał, że się podle zachowałam, bo go nie uprzedzilam i przestał się odzywać. Pewnie chodzi o to, że będzie musiał znaleźć inną chętną a jemu się nie chce szukać.
Z ojcem mam dobre relacje. To znaczy mój ojciec to pantofel, robił i robi zawsze co mu każe mama i z tym mu jest dobrze. Nigdy szczególnie nie wykazywał swojej inicjatywy, ale jak jest problem, to mogę na niego liczyć.

41

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Ta sytuacja to klasyka gatunku, gdy jedno chce (i dogra już w głowie dalszą część filmu), a drugie nie. Gość ma potężny dystans do Waszej znajomości, więc może metodycznie rozgrywać grę. A Ty zawsze przegrasz, bo tego dystansu nie masz. Dlatego nie warto nawet zaczynać grać. Wkręciłaś się, a Twoje ego buntuje się nie mogąc znieść niepowodzenia. Odciąć się na dobre i tyle - jakoś żyłaś w czasach nim go poznałaś. Innej opcji tutaj nie widzę.
A jeśli się nie uda (bo znowu ulegniesz i zgodzisz się na spotkanie po wymianie "niezobowiązujących wiadomości") to przecież nie jesteś bezwolnym stworzeniem, które godzi się na czyjeś warunki. Zacznij stawiać swoje - Ty jesteś pogotowiem seksualnym to niech on zacznie być jakimś Twoim. Zaczniesz mu nadmiernie zawracać du*ę to raz, dwa wybuchnie, dlatego że próbujesz wyjść poza rolę, którą masz grać. Poza przygotowany schemat. Tacy narcyzi, którzy wyczują, że mogą kimś sterować zawsze wychodzą z założenia, że "wszystko mogą, ale niczego nie muszą". Wystarczy spróbować pozbyć się ich tego wyobrażenia. Szybko można się "odzauroczyć", gdy zobaczysz jak na dłoni całą serię negatywnych reakcji skierowanych wprost na Ciebie, gdy tylko będziesz próbowała przejąć stery.

42

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

W tej historii najbardziej boli mnie fakt, że przed poznaniem jego, byłam w związku, który skończył się źle, byłam trochę przybita, on o tym doskonale wiedział a mimo wszystko z premedytacją wplątał w układ, który w mojej głowie spowodował o wiele większe spustoszenie niż tamten związek. Sam kiedyś powiedział, że irytują go szczęśliwi ludzie, więc moje cierpienie jest dla niego najlepszą nagrodą. A ja mam nauczkę, żeby się już nigdy nie zakochiwać.

43 Ostatnio edytowany przez mrbart (2017-10-22 21:25:29)

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
imieslow napisał/a:

Sam kiedyś powiedział, że irytują go szczęśliwi ludzie, więc moje cierpienie jest dla niego najlepszą nagrodą.

I to nie spowodowało rozbłyśnięcia wszystkich lampek alarmowych na Twoim pulpicie sterowniczym!? Widzę że jest to w sumie klasyka. Osoby grające bardzo nieczysto mają czasami takie niesłychane przebłyski szczerości, jakby wychodziło to wprost z ich podświadomości; dorozumiane teksty typu: "Zobacz jaki jestem zły. Ostrzegam Cię".

A ja mam nauczkę, żeby się już nigdy nie zakochiwać.

Grunt to odsiać ziarno od plew. Sama sobie odpowiedz co takiego się stało, że mimo jego nieakceptowalnych zachowań, Ty jednak wpadłaś po uszy. Czy była to tylko chemia, czy może pociągała Cię sama jego emocjonalna niedostępność i bycie traktowaną "w brzydki" sposób.

W tej historii najbardziej boli mnie fakt, że przed poznaniem jego, byłam w związku, który skończył się źle, byłam trochę przybita, on o tym doskonale wiedział a mimo wszystko z premedytacją wplątał w układ, który w mojej głowie spowodował o wiele większe spustoszenie niż tamten związek.

Właśnie dlatego Cię wplątał. Wiedział że będziesz podatną ofiarą. Założę się, że aż pewnie uśmiechnął się w duchu, że trafiła się taka okazja.

44

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
mrbart napisał/a:
imieslow napisał/a:

Sam kiedyś powiedział, że irytują go szczęśliwi ludzie, więc moje cierpienie jest dla niego najlepszą nagrodą.

I to nie spowodowało rozbłyśnięcia wszystkich lampek alarmowych na Twoim pulpicie sterowniczym!? Widzę że jest to w sumie klasyka. Osoby grające bardzo nieczysto mają czasami takie niesłychane przebłyski szczerości, jakby wychodziło to wprost z ich podświadomości; dorozumiane teksty typu: "Zobacz jaki jestem zły. Ostrzegam Cię".

A ja mam nauczkę, żeby się już nigdy nie zakochiwać.

Grunt to odsiać ziarno od plew. Sama sobie odpowiedz co takiego się stało, że mimo jego nieakceptowalnych zachowań, Ty jednak wpadłaś po uszy. Czy była to tylko chemia, czy może pociągała Cię sama jego emocjonalna niedostępność i bycie traktowaną "w brzydki" sposób.

W tej historii najbardziej boli mnie fakt, że przed poznaniem jego, byłam w związku, który skończył się źle, byłam trochę przybita, on o tym doskonale wiedział a mimo wszystko z premedytacją wplątał w układ, który w mojej głowie spowodował o wiele większe spustoszenie niż tamten związek.

Właśnie dlatego Cię wplątał. Wiedział że będziesz podatną ofiarą. Założę się, że aż pewnie uśmiechnął się w duchu, że trafiła się taka okazja.

Masz 100% racji. Niestety, zakochany człowiek widzi czasami tylko to, co chciałby widzieć. Teraz pozostaje mi już "tylko" się wyleczyć.

45

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Nic wiecej jak seks z tego nie bedzie. Sama to widzisz tylko sie ludzisz. W sumie dobrze jakbys napisala mu ze jestes w ciazy, ucieklby, a Ty w koncu bys o nim powoli zapomniala. No albo utrzec nosa, ze w sumie to on jest taki beznajdziejny w lozku. Chcialabym wtedy zobaczyc mine tego narcyza, czasami chce sie komus tak dopiec, bo mysli, ze jest cudem swiata. No albo poblokuj go moze gdzie sie da, zagryziesz zeby i jak nie bedziesz widziec wiadomosci to tez powinno Ci w koncu minac.

46

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Cześć, to znowu ja smile
Chciałabym Wam opowiedzieć, jak się skończyła moja znajomość z tym panem. Bo oczywiście, ledwo rany się zaczęły goić a on wtedy sobie o mnie przypominał. Napisałam do niego długiego maila. Nie, nie wyznałam mu miłości wink Napisałam grzecznie i zupełnie bez emocji, że proszę go, aby się już nie odzywał, bo nie podoba mi się sposób,w jaki mnie traktuje. I żeby uszanował decyzję, bo chciałabym wejść w nową relację bez obciążeń i świadomości, że jest ktoś jeszcze, czyli on. Pożegnałam się. Powiedziałam, że nie ma już szans, abym mu kiedykolwiek odpisała. On mi odpisał, ale zupełnie bez sensu, tak jakby chciał sobie zostawić mnie w roli koła zapasowego na czarną godzinę. Olałam już tą odpowiedź. Ale chyba coś dotarło, bo nie odzywa się. I mam szczerą nadzieję, że tego nie zrobi, bo mocno pracowałam nad tym, aby ustabilizować swoje emocje. Trzymajcie kciuki, żeby tak już zostało. Dziękuję Wam bardzo za pomoc i wsparcie oraz za to, że przejrzałam na oczy. Pozdrawiam smile

47

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Z ciekawości - co Ci odpisał? Próbował zbagatelizować Twoje słowa (stąd to wrażenie koła zapasowego)?

48

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
mrbart napisał/a:

Z ciekawości - co Ci odpisał? Próbował zbagatelizować Twoje słowa (stąd to wrażenie koła zapasowego)?

Odpisał, że musiał gdzieś wyjechać (tak jakby tłumacząc to swoje olewanie, o co zupełnie mi nie chodziło). Zupełnie bez sensu. Bez żadnego nara ani nawet spadaj, przyjąłem do wiadomości, itd. Moim zdaniem to trochę tak, że jak mu jakieś inne opcje nie wyjdą, to się odezwie. Chociaż jego dotychczasowe milczenie daje nadzieję, że jednak coś dotarło. Jak myślisz?

49

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Nie rozmyślaj o jego zachowaniu - olej to. To nic więcej jak tania manipulacja.

50

Odp: Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...
imieslow napisał/a:

Cholera, w punkt. Wiem, że z siebie zrobiłam szmatę i naprawdę nie jest mi z tym dobrze. Gdybym tylko się nie zakochiwała...
On jest po kilku poważnych związkach, które się zakończyły fiaskiem. Wiem, że ostatni bardzo odchorował i to dosyć długo. Być może teraz postanowił sobie dać na luz i na maksa wykorzystywać laski a ja jestem jedną z nich.

Ale dlaczego zaraz tak wulgarnie hmm Nie zrobilas z siebie szmaty wcale,po prostu zabawilas sie,bylo super,ale Ty wlazlas w to uczuciowo.Zdarza sie bardzo czesto.I mnie sie przydarzylo.Tyle ze my jestesmy dobrymi kumplami...Wiemy,ze mozemy na siebie liczyc.

Ja na Twoim miejscu bym zerwala kontakt na jakis czas,a jak on bedzie nalegal na spotkanie,to po prostu szczerze z nim porozmawiaj,moze wyznaj mu co czujesz.Uwazam,ze szczera rozmowa jest lepsza niz jakis uczuciowy niebyt.Bedziesz miala przynajmniej klarowna sytuacje.

Pozdrawiam Kasia

Posty [ 50 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Zakochałam się w kimś, kto mnie nie chce...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024