cześć. Na wstępie chciałabym zaznacyc, ze mój partner ma brata, który zachorował na schizofrenie. Jednak ten fakt może być pomocny lub zbędny. Spotykam się z moim chłopakiem już grubo ponad rok. Po pierwsze On strasznie dużo mówi Nie należy do cichych i spokojnych facetów. Czasem chciałabym zwyczajnie przytulić się do niego i w ten sposób odpocząć. Jest to niemożliwe. Musi wszystko skomentować. Natomiast kiedy zwrócę lekko uwagę ze on dużo mówi to słyszę „to chyba dobrze, niż facet który siedzi cicho i słówkiem się nie odezwie”. Ja również jestem po studiach, mam duża wiedzę na przeróżne tematy, ale fajnie jak w związku jest taka bliskość tez. Ja czuje jakby on spotykał się z przyjaciółka a nie swoją kobieta. W związku z tym ze ma czasem straszny słowotok, mówi do mnie bardzo dziwne rzeczy:
***Siedzimy sobie na kanapie, jest romantycznie, zaczęliśmy rozmawiać na temat naszego związku. Powiedział mi ze fajnie by było gdyby każde z nas poszło sobie na dyskotekę, fajnie by było pobawić się z kimś innym, bo przecież wiadomo ze się kochamy i chcemy ze sobą być. Jak ja chce to mogę chodzić na imprezy tańczyć z innymi facetami, bo dla niego to nie problem. Często jak nie był w związku to zazdrościł takiej otwartości innym parom. Stwierdził, ze czasem warto tez zagadać do innej kobiety albo zwyczajnie z kimś pogadać a potem i tak wrócić do tej jedynej. Czasem warto sprawdzić ile nasza wybranka dla nas znaczy.
Po tej wypowiedzi zrobiło mi się bardzo dziwnie ale było strasznie późno i zachowałam stoicki spokój. Pojechał do domu bo był zmęczony. Na drugi dzień chciałam wyjaśnić, czy myśli tak naprawdę. Powiedział ze on się nie będzie tłumaczył z niczego, ponieważ ja nie umiem słuchać i sobie dopowiadam.
***Raz poruszyłam teoche niewygodny temat dla niego. Tak się wściekł ze wyszedł z mojego domu, twierdząc, ze jest niemile ugoszczony i nikt nie będzie go od „ch***” wyzywał. Stanęłam jak wryta, ponieważ nie użyłam takiego słowa nigdy. Potem musiałam tłumaczyć mu prawie tydzień co tak naprawdę miałam na myśli, ze jak ludzie są razem to również są emocje, ludzie się kłócą ale niestety on wiele rzeczy dopowiedział sobie sam.
*** Jest piękna pogoda, wybraliśmy się na jesienny spacer. On kompletnie nie interesuje się tym, ze ja idę obok. Wszystko inne go interesuje. Zaczął mówić o tym ze fajnie by było otworzyć swoją lodziarnie. Zaczął przy mnie kalkulować koszty i straty. Powiedziałam ze to fajny pomysł, ale może póki co zajmijmy się swoją praca i realizacja możliwych planów. To był mój gwóźdź do trumny. Usłyszałam tylko „No tak to jest jak ktoś nie jest pomysłowy, idzie na łatwiznę to jego to nie interesuje. Z Tobą nie porozmawia się na różne tematy... ehh ale tak to z kobietami bywa, nikt nie będzie mnie hejtowal” odwiózł mnie do domu i pojechał do swojego.
Ciagle zastanawiam się w czym jest problem, może to ja nie umiem żyć w związku? On ciagle mówi, ze ja sobie dużo rzeczy przeinaczam, dopowiadam a ja słyszę tak jak coś jest wypowiadane. Raz nagrałam jego kontrowersyjna wypowiedz na dyktafon stwierdził ze był chyba zmęczony i gadał głupoty, aczkolwiek powiedzieć facetowi ze gada glupoty to poniżenie.
Będąc u niego na obiedzie, jego mama zeczela mówić przy mnie ze „babcia chyba przyszła”. Pomyślałam ze to pewnie babcia mojego chłopaka była w innym pokoju. Okazało się ze ta cała babcia nie żyje od kilku lat. Zastanawiam się czy ja to wyolbrzymiam, czy mój chłopak nie jest do końca normalny?
Kocham go, nigdy się nie poddaje ale wydaje mi się ze on chyba mnie nie kocha... jakoś ciężko nam to idzie.