Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14 ]

Temat: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Cześć tu Adam
Chciał bym prosić Was o ocenę mojej sytuacji – jestem oskarżany przez moją partnerkę o chorą zazdrość i zaborczość .
Nasz związek trwa 12 lat, nie mamy dzieci żyjemy jak małżeństwo ale bez ślubu.
6 lat temu pojawił się między nami  jej kolega z pracy.
Polubiła go – ja na początku byłem trochę nie ufny ale poznałem go  i także go polubiłem . Zaczęliśmy się coraz częściej spotykać w trójkę lub też z innymi przyjaciółmi – wszystko było ok do póki nie zauważyłem że w momencie kiedy on był w pobliżu – moja partnerka zawsze musiała być blisko niego a o mnie jak by zapominała . Po kilku takich spotkaniach powiedziałem jej że mi się to nie podoba – wtedy pojawiła się agresja słowna – w skrócie - że mi coś odbija , OK – mijały kolejne miesiące i doszło do tego że spotykaliśmy się z nim w każdy weekend . Dodatkowo moja partnerka często z nim rozmawiała na facebook-u i sms-ami .
Pojawiły się u mnie obawy i zacząłem być zazdrosny – kiedy powiedziałem o tym mojej partnerce oczywiście stwierdziła że mi coś odbija bo ona nic złego nie robi a ja jestem chorobliwie zazdrosny i zaborczy .
Walczyłem sam ze sobą bo z jednej strony czułem zazdrość i odstawienie mnie na drugi plan  a z drugiej strony ona mnie zapewniała że nie mam powodu ( chociaż sposób w jaki mi to mówiła nie przekonywał mnie – to była agresja słowna i pretensje że jak ja sobie coś takiego mogłem pomyślałem) . Jako „zazdrośnik” starałem się aby tego kolego było mniej między nami  - proponowałem  np. żebyśmy gdzieś sami pojechali – ze strony mojej partnerki pojawiał się sprzeciw – no jak to sami a nasz przyjaciel ? inny przykład proponuję jej wyjście do kina – jej odpowiedz to zadzwoń do niego ( przyjaciela ) – takie sytuacje zdarzały się bardzo często po czym zazwyczaj pojawiały się między nami kłótnie. Kilka razy po takiej kłótni ja rezygnowałem z jakiegokolwiek wyjazdu w ciekawe miejsce – ona za to stwierdziła ze nie będzie marnować czasu i jechała z nim sama.

-    Nie uważam że to było normalne zachowanie mojej partnerki – kiedy z nią o tym wtedy rozmawiałem traktowała mnie jak kosmitę – jednak po 5 latach od tych sytuacji po kolejnych kłótniach przyznała mi rację że zachowywała się źle ( bez przepraszania itp ) od 2 lat spotykamy go ( ja czuję że musimy ) co 2 tygodnie  - częstotliwość się zmniejszyła ale dalej czuję że moja partnerka nie potrafi bez niego żyć .


Lata mijają i muszę powiedzieć że mam obsesję na punkcie tego kolegi.
Nie chcę go widywać chociaż on nie zrobił nic złego – uważam  że on jest tylko kolegą ( nie wiem czy nie naiwnie ) – ale zachowanie mojej partnerki w stosunku do mnie , moim zdaniem nie jest w porządku bo zachowuje się tak jak by on był dla niej najważniejszy .
Bardzo ciężko jest mi żyć w takim związku – to jest dla mnie po prostu toksyczne

Dwa miesiące temu znowu pojawiła się sytuacja – po kłótni o niego że ja zostałem w domu a ona , on i kilku znajomych pojechali w góry – następnego dnia powiedziałem jej że jeśli chce być ze mną to on musi zniknąć z naszego życia na dobre .
Oczywiście dla niej to jest nie do przyjęcia – i twierdzi że jestem chory i że potrzebuję pomocy psychologa .

Dziękuję że chciało Wam się to przeczytać - będę bardzo wdzięczny jeśli napiszecie co myślicie o tej sytuacji – sam po prostu już nie daję sobie z tym rady.

Dzięki – pozdrawiam Adam

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-10-14 09:07:10)

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

A jaka jest dla ciebie kiedy kolegi nie ma w pobliżu? Jak wyglądają wasze stosunki kiedy jesteście sam na sam?

Jesteś zazdrosny, bo obawiasz się, że w koncu cie zostawi dla niego,  o seks, czy że się jej znudziłeś?

3 Ostatnio edytowany przez wotkacek (2017-10-14 09:41:18)

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość
Adam KK napisał/a:

Cześć tu Adam
Chciał bym prosić Was o ocenę mojej sytuacji – jestem oskarżany przez moją partnerkę o chorą zazdrość i zaborczość .
Nasz związek trwa 12 lat, nie mamy dzieci żyjemy jak małżeństwo ale bez ślubu.
6 lat temu pojawił się między nami  jej kolega z pracy.
Polubiła go – ja na początku byłem trochę nie ufny ale poznałem go  i także go polubiłem . Zaczęliśmy się coraz częściej spotykać w trójkę lub też z innymi przyjaciółmi – wszystko było ok do póki nie zauważyłem że w momencie kiedy on był w pobliżu – moja partnerka zawsze musiała być blisko niego a o mnie jak by zapominała . Po kilku takich spotkaniach powiedziałem jej że mi się to nie podoba – wtedy pojawiła się agresja słowna – w skrócie - że mi coś odbija , OK – mijały kolejne miesiące i doszło do tego że spotykaliśmy się z nim w każdy weekend . Dodatkowo moja partnerka często z nim rozmawiała na facebook-u i sms-ami .
Pojawiły się u mnie obawy i zacząłem być zazdrosny – kiedy powiedziałem o tym mojej partnerce oczywiście stwierdziła że mi coś odbija bo ona nic złego nie robi a ja jestem chorobliwie zazdrosny i zaborczy .
Walczyłem sam ze sobą bo z jednej strony czułem zazdrość i odstawienie mnie na drugi plan  a z drugiej strony ona mnie zapewniała że nie mam powodu ( chociaż sposób w jaki mi to mówiła nie przekonywał mnie – to była agresja słowna i pretensje że jak ja sobie coś takiego mogłem pomyślałem) . Jako „zazdrośnik” starałem się aby tego kolego było mniej między nami  - proponowałem  np. żebyśmy gdzieś sami pojechali – ze strony mojej partnerki pojawiał się sprzeciw – no jak to sami a nasz przyjaciel ? inny przykład proponuję jej wyjście do kina – jej odpowiedz to zadzwoń do niego ( przyjaciela ) – takie sytuacje zdarzały się bardzo często po czym zazwyczaj pojawiały się między nami kłótnie. Kilka razy po takiej kłótni ja rezygnowałem z jakiegokolwiek wyjazdu w ciekawe miejsce – ona za to stwierdziła ze nie będzie marnować czasu i jechała z nim sama.

-    Nie uważam że to było normalne zachowanie mojej partnerki – kiedy z nią o tym wtedy rozmawiałem traktowała mnie jak kosmitę – jednak po 5 latach od tych sytuacji po kolejnych kłótniach przyznała mi rację że zachowywała się źle ( bez przepraszania itp ) od 2 lat spotykamy go ( ja czuję że musimy ) co 2 tygodnie  - częstotliwość się zmniejszyła ale dalej czuję że moja partnerka nie potrafi bez niego żyć .


Lata mijają i muszę powiedzieć że mam obsesję na punkcie tego kolegi.
Nie chcę go widywać chociaż on nie zrobił nic złego – uważam  że on jest tylko kolegą ( nie wiem czy nie naiwnie ) – ale zachowanie mojej partnerki w stosunku do mnie , moim zdaniem nie jest w porządku bo zachowuje się tak jak by on był dla niej najważniejszy .
Bardzo ciężko jest mi żyć w takim związku – to jest dla mnie po prostu toksyczne

Dwa miesiące temu znowu pojawiła się sytuacja – po kłótni o niego że ja zostałem w domu a ona , on i kilku znajomych pojechali w góry – następnego dnia powiedziałem jej że jeśli chce być ze mną to on musi zniknąć z naszego życia na dobre .
Oczywiście dla niej to jest nie do przyjęcia – i twierdzi że jestem chory i że potrzebuję pomocy psychologa .

Dziękuję że chciało Wam się to przeczytać - będę bardzo wdzięczny jeśli napiszecie co myślicie o tej sytuacji – sam po prostu już nie daję sobie z tym rady.

Dzięki – pozdrawiam Adam

Sytuacja klasyczna: agresywne oskarżanie o zaborczość i o ograniczanie ze strony osoby nieuczciwej w związku smile
Co ja myślę? Znam takie sytuacje dobrze - na szczęście świadomość, że moje podejrzenia były zasadne - te posądzenia i oskarżenia nie robiły mi "wody z mózgu" i wiedziałam co z tym zrobić...
Ty, jak widzę, masz dylemat, miotasz się, nie wiesz jak odnaleźć się w takiej sytuacji: z jednej strony widzisz ewidentną nieuczciwość partnerki, symptomy zdrady (przynajmniej emocjonalnej), a z drugiej - jej "zapewnienia" i wyrzuty o ograniczaniu... Masz zrobioną już "wodę z mózgu" big_smile
Mnie tu przeraża jedno: czas trwania tej sytuacji...
Twój tekst, cyt. "następnego dnia powiedziałem jej że jeśli chce być ze mną to on musi zniknąć z naszego życia na dobre" powinien paść na początku, jak tylko odczułeś dyskomfort i poczułeś się odsunięty przez partnerkę... Czyli parę lat temu. Jeśli tego nie zrobiłeś ileś lat temu, na początku - partnerka (partnerka?) robiła dalej swoje a jakiekolwiek Twoje sprzeciwy gasiła połajankami i zarzutami zaborczości. A Ty to "łykałeś" i grzecznie ustępowałeś. Ja tak bym nie umiał... U mnie taki tekst padłby (i padł) na początku i byłby RADYKALNY, byłby ULTIMATUM. Mnie - w przeciwieństwie do Ciebie - nie odpowiadało życie w trójkącie. I wymiksowałem się z takiego związku, gdy uznałem, że nie warto dalej... Twoja "partnerka" nie szanuje Ciebie ...od dawna. Powinieneś też na samym początku "poprosić" tego "kolegę" by trochę był od was dalej (eufemizm). Czasami trzeba przeprowadzić męską rozmowę, by komuś uświadomić, że "wcina się w nasz związek", a nam to nie odpowiada. Teraz, po tylu latach to trochę dziwnie mogłoby wyglądać.
Myślę, że możesz ostro postawić sprawę, ale podejrzewam, że spotkasz się z lekceważeniem - możesz dalej milcząco patrzeć na to wszystko, albo odwrócić się i odejść.

A dla osób kwestionujących zasadność wątpliwości Autora: sytuacja analogiczna - związek, w którym to mężczyzna ma "ulubioną" koleżankę. I zaprasza ją cały czas do domu, na wycieczki, z którą pisuje cały czas smsy i wiadomości ...IGNORUJĄC tym samym swoją partnerkę. A na wyrzuty partnerki, zaniepokojonej sytuacją i czującą się źle w takim "trójkącie" ...odpowiadający z agresją o jej zaborczości, bezpodstawnej zazdrosci, o "duszeniu się w związku" i o ograniczaniu jego "wolności":D
Chyba wiecej nie trzeba, nie? Nim zaczniecie Autorowi dalej robić "wodę z mózgu" spróbujcie tak na to spojrzeć...

4

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Wotkacek ma duzo racji, lata temu miałam podobny przypadek, mój ex miał również koleżankę, akceptowałam to bo myślałam ze tak trzeba, bo nie wolno być zazdrosnym i histerycznym. Sam fakt że czujesz się źle w takiej sytuacji już jest sygnałem. W moim przypadku, postawiłam sprawę na ostrzu noża, na chwilę sytuacja ucichła, jak tylko zniknęłam z pola widzenia, "koleżanka" stała się kochanką.
Klasyka, również były partner oskarżał mnie o zazdrość i zaborczość, była to tylko próba odsunięcia od siebie podejrzeń. Teraz, nie wchodziłabym w dyskusję tylko odeszła.

5

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Adam KK, nie uważam, żebyś był zaborczy, a Twoja zazdrość nie jest chorobliwa, jest konsekwencją zachowania Twojej partnerki.
6 lat! życia w trójkącie. Dziwię sie, że tyle wytrzymałaś i nadal w tkwisz w tym układzie.
Twoja partnerka dawno przekroczyła granice przyzwoitości i lojalności w związku, a i ten jej przyjaciel wydaje się człowiekiem pozbawionym taktu. Czy on jest samotny?
Od 6 lat żyjesz w emocjonalnym trójkącie. Z drugiej strony, gdyby łączył ich romans, to już dawno by Was nie było, więc, albo ona nie pożąda go jako partnera, albo jesteś jej potrzebny z innych powodów, bynajmniej nie emocjonalnych, ewentualnie on jej nie chce wyłącznie dla siebie, lub on jest z kimś związany i romansują na boku???
Trudno stwierdzić, skoro ona nie odchodzi, jednak taka sytuacja jest trudna do zaakceptowania, faktem jest, że jest Was w związku troje.
Twoje słuszne protesty na nic się zdają, nie godzisz się na taki układ, ale pozostając nadal w tym związku, przesuwasz granice i ona z tego korzysta...od 6 lat!
Najbardziej przykry i bolesny jest fakt nieliczenia się z Twoimi uczuciami i jak podejrzewam poczuciem upokorzenia.
Na Twoim miejscu w ogóle nie rozmawiałabym z owym "przyjacielem", bo to sprawa między Wami, zresztą rozmowa z nią także nie ma większego sensu, ponieważ robisz to od 6 lat.
Moim zdaniem, rozwiązanie jest jedno - rozstanie, ponieważ głową muru nie przebijesz.

6

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Adam kolega nic tutaj złego nie robi. Problem jest między Wami, w Waszym związku. Niestety zamiast zwrócić Jej uwagę w tej sferze przyczepiłeś się tego kolegi. Ona odebrała to jako "uważam, że Nasz związek jest ok (emocje, komunikacja itp.), problemem jest ilość czasu jaki poświęcasz na innych". Ona spojrzała tylko na tę sferę i doszła do wniosku, że dlaczego Jej czegoś zabraniasz jak Sam się na to zgodziłeś. Złe posunięcie, ale czasu nie cofniesz. Moim zdaniem na horyzoncie ukazała się osoba mogąca wypełnić jakieś luki emocjonalne (i nie chodzi tutaj o sferę seksualną) i z tego skorzystała. Również nie słusznie, bo powinna z Tobą o tym porozmawiać.

Nie napisałeś nic o Swoim i Jej charakterze? Jak często były między Wami kłótnie o inne tematy?
Za mało informacji, aby ocenić Wasz związek.

7

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Autorze, skoro ta przyjaźń z kolegą trwa juz 6 lat, to jest to bardzo silna relacja emocjonalna, którą bedzie Ci bardzo cięzko skruszyć. Ale 12 lat bycia razem, to kupa czasu, skoro nie odszedłeś do tej pory to tym bardziej nie odejdziesz teraz. Moim skromnym zdaniem zerojedynkowe rady, żeby odejść są pisane, przez osoby, które same mają problem z chorobliwą zazdrością...a to chyba najbardziej szkodliwa cecha dla utrzymania zdrowej relacji. Twoja na szczęscie chociaż silna, patologiczna nie jest, bo juz by Was nie było razem.

To czy relacja Twojej kobiety z przyjacielem jest chora czy nie, zależy tylko od tego, jak sobie to poukładasz w głowie. Czy Twoja zazdrośc jest oparta na potencjalnej sferze seksualnej (na która jak piszesz dowodów żadnych nie masz), czy dotyczy sfery emocjonalnej, a więc dziewczyna poswięca czas przyjacielowi, pewnie sie mu zwierza z tematów dla których z jakichś przyczyn nie może (albo nie chce) przedyskutować z Tobą. I to może Cie bolec, ale jest tego jakaś przyczyna. Niewykluczone, że po Twojej stronie równiez. Niemniej jednak zauważ, że Twoja kobieta, przez te wszystkie lata jest z Tobą, kiedy tak naprawdę przy braku dzieci i braku papierka mogłaby w łatwy sposób przejść na "drugą stronę barykady". Więc moim zdaniem jestes dla niej nr 1. Szukaj oznak w drobnych gestach, słowach, jak sie do Ciebie odnosi, jaka jest jakość seksu/ To wszytsko ma znaczenie w obiektywnej ocenie syutuacji.  Jedyne co mi sie nie podoba, to fakt, że przyjaciela wyciaga wszędzie z Wami. Moze On jest jakimś mega nieśmiałym introwertykiem i w tej sposób chce go wyciągnąć na światło dzienne. jak ten przyjaciel to takie ciepłe kluchy, to bym sie nie martwił,

Nie napisałeś, czy przyjaciel Twojej dziewczyny, ma kogoś, czy przez te 6 lat był cały czas sam. Jesli ma (miał), to czy spotykacie (spotykaliście się) w czwórkę. To tez dałoby duzo do myslenia, gdyby przyjaciel był z kims.

Moja zona, tez ma przyjaciela z ławki szkolnej. Znam go dobrze, znam tez jego żonę. Nie ma dnia, żeby cos tam sobie na facebooku nie napisali. I uwierz mi wcale mi to nie zabiera poczucia szczęścia,  czy 100% pewności, że dla zony jednak ja jestem najwazniejszy (w kategoriach faceta, bo jeszcze są dzieci)...a potem długo, długo nikt. 


Jesli przyjaciel Twojej zony jest sam i to Cie tak bardzo drażni, to jedyne co mi przychodzi do głowy, to pogadaj z dziewczyną, żeby go jakoś z kimś "zeswatać". Niech załozy profil na portalu randkowym, albo może wsród Twoich znajomych jest jakaś samotna dziewczyna, gdzie warto byłoby zaaranzować spotkanie. Jesli Twoja dziewczyna podejdzie to tego z zapałem, to w ogóle bym sie nie martwił, jeśli natomiast zacznie oponowac....to oznacza, że sama sie obawia, że jakaś inna zajmie sferę emocjonalną, która była zastrzezona dla niego. Uspokoic Cię to nie uspokoi, ale da Ci poważne merytoryczne argumenty do dyskusji.

Druga opcja, to sam sobie znajdź koleżankę i zobaczysz jak zareaguje druga strona. O tyle ryzykowne, że możesz sobie sam pozamiatać jeśli Twoja dziewczyna jest z Tobą z przyzwyczajenia albo przywiązania. 12 lat to szmat czasu.

Pozdrawiam

8 Ostatnio edytowany przez wotkacek (2017-10-14 17:11:16)

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Wybacz Rock, ale czuję się zmuszony odnieść się trochę do Twojego wpisu:

Rock'n'Rolf napisał/a:

... Moim skromnym zdaniem zerojedynkowe rady, żeby odejść są pisane, przez osoby, które same mają problem z chorobliwą zazdrością...a to chyba najbardziej szkodliwa cecha dla utrzymania zdrowej relacji. Twoja na szczęscie chociaż silna, patologiczna nie jest, bo juz by Was nie było razem.

No nie wiem, czy w tej sytuacji rada o odejściu jest tylko i wyłącznie podyktowana osobistymi problemami z chorą zazdrością smile Jest coś takiego jak poczucie własnej wartości - nie każdy godzi sie być "uzupełnianym" inna osobą, bo ni mniej ni więcej dowodzi to jakiejś ...niepełnej wartości, niedoskonałości w oczach partnera, który zmuszony jest nasze "braki" rekompensować sobie u innej osoby smile O tym, że dowodzi to także braku poszanowania partnera (zwłaszcza, jesli sprzeciw jest otwarcie wyartykułowany) i jest objawem nieliczenia się z naszymi uczuciami (nawet i z naszą "zazdrością") - już nawet nie ma co wspominać. Poprostu - nie wszyscy tak spolegliwie patrzą na umizgiwanie się czy poświęcanie czasu komuś innemu - bo cierpią na tym wzajemne relacje i cały związek. Czy to "zazdrość"? A może "zaborczość"? A może normalna niechęć, by ktoś obcy "uczestniczył" w naszym związku, nawet "z doskoku"?

Rock'n'Rolf napisał/a:

Czy Twoja zazdrośc jest oparta na potencjalnej sferze seksualnej (na która jak piszesz dowodów żadnych nie masz), czy dotyczy sfery emocjonalnej, a więc dziewczyna poswięca czas przyjacielowi, pewnie sie mu zwierza z tematów dla których z jakichś przyczyn nie może (albo nie chce) przedyskutować z Tobą. I to może Cie bolec, ale jest tego jakaś przyczyna. Niewykluczone, że po Twojej stronie równiez. Niemniej jednak zauważ, że Twoja kobieta, przez te wszystkie lata jest z Tobą, kiedy tak naprawdę przy braku dzieci i braku papierka mogłaby w łatwy sposób przejść na "drugą stronę barykady". Więc moim zdaniem jestes dla niej nr 1. Szukaj oznak w drobnych gestach, słowach, jak sie do Ciebie odnosi, jaka jest jakość seksu/ To wszytsko ma znaczenie w obiektywnej ocenie syutuacji.

Też tu bym dyskutował... Dla mnie "zwierzanie się", wtajemniczanie osoby trzeciej w prywatne sprawy i problemu w związku są już pewną emocjonalną zdradą, jeśli jest to bez wiedzy partnera. Argument, że skoro jest z Autorem ta kobieta tak długo - to dowodzi, że jest nr 1 mnie nie przekonuje. Owszem, szczegółów nie znamy, ale może Autor zapewnia tej kobiecie komfort zyciowy - to już powód, by się go trzymała smile Może też byc tu klasyka, o której w wielu miejscach forum mozna poczytać: partner/partnerka zdradza całymi latami, bo wygodnie i bezpiecznie zyje się w tym udawanym związku, a ktoś "na boku" jest do rozrywki (fizycznej czy intelektualnej). Nawet życie seksualne jest wciąż "bogate", bo zdradzająca strona podświadomie chce swoją nieuczciwość w tej sferze rekompensować. Czy w takiej sytuacji Autor nadal jest nr 1? A może zwykłym i naiwnym "łosiem"? big_smile

Rock'n'Rolf napisał/a:

Druga opcja, to sam sobie znajdź koleżankę i zobaczysz jak zareaguje druga strona. O tyle ryzykowne, że możesz sobie sam pozamiatać jeśli Twoja dziewczyna jest z Tobą z przyzwyczajenia albo przywiązania. 12 lat to szmat czasu.
Pozdrawiam

Takie "porady" są dość irytujące, bo to sugestia, by "na siłę" zrobić z kogoś nieświadomego przedmiot do rewanżu na partnerze... Mało fajne.
Co do całego problemu - ja z pewnością nie mógłbym tkwić w takim układzie jak Autor. U mnie byłaby krótka piłka: w te lub wewte. Bo spokojnie patrzeć i tolerować takie wciąganie kogoś innego w każdą dziedzinę związku (no może z wyjątkiem łóżka, a i to nie jest pewne na 100%) przez tak długi czas jest dyskomfortem (eufemizm).

9

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość
wotkacek napisał/a:

Wybacz Rock, ale czuję się zmuszony odnieść się trochę do Twojego wpisu

Nie mam co wybaczać:). Mamy inne spojrzenie i tyle.

U mnie byłaby krótka piłka: w te lub wewte.

Nie dopusciłbys do takiej sytuacji, a autor dopuścił. Dlatego odejście po 12 latach traktowałbym jako swoją życiową porażkę. Odsunięcie się w imie honoru...fajna rzecz, ale autor nie stanie sie bardziej honorowy i stanowczy, czytając te kilka postów na forum. Poza tym odejść i dac wolne przedpole przyjacielowi lub innemu kolesiowi?????. Można tylko czy autor jest na to gotowy. Po 12 latach bycia razem. Śmiem wątpić,

10

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Cześć
Dziękuję Wam za dyskusję - jestem bardzo wdzięczny .

wotkacek napisał/a:

Sytuacja klasyczna: agresywne oskarżanie o zaborczość i o ograniczanie ze strony osoby nieuczciwej w związku smile
Co ja myślę? Znam takie sytuacje dobrze - na szczęście świadomość, że moje podejrzenia były zasadne - te posądzenia i oskarżenia nie robiły mi "wody z mózgu" i wiedziałam co z tym zrobić...
Ty, jak widzę, masz dylemat, miotasz się, nie wiesz jak odnaleźć się w takiej sytuacji: z jednej strony widzisz ewidentną nieuczciwość partnerki, symptomy zdrady (przynajmniej emocjonalnej), a z drugiej - jej "zapewnienia" i wyrzuty o ograniczaniu... Masz zrobioną już "wodę z mózgu" big_smile
Mnie tu przeraża jedno: czas trwania tej sytuacji...
Twój tekst, cyt. "następnego dnia powiedziałem jej że jeśli chce być ze mną to on musi zniknąć z naszego życia na dobre" powinien paść na początku, jak tylko odczułeś dyskomfort i poczułeś się odsunięty przez partnerkę... Czyli parę lat temu. Jeśli tego nie zrobiłeś ileś lat temu, na początku - partnerka (partnerka?) robiła dalej swoje a jakiekolwiek Twoje sprzeciwy gasiła połajankami i zarzutami zaborczości. A Ty to "łykałeś" i grzecznie ustępowałeś. Ja tak bym nie umiał... U mnie taki tekst padłby (i padł) na początku i byłby RADYKALNY, byłby ULTIMATUM. Mnie - w przeciwieństwie do Ciebie - nie odpowiadało życie w trójkącie. I wymiksowałem się z takiego związku, gdy uznałem, że nie warto dalej... Twoja "partnerka" nie szanuje Ciebie ...od dawna. Powinieneś też na samym początku "poprosić" tego "kolegę" by trochę był od was dalej (eufemizm). Czasami trzeba przeprowadzić męską rozmowę, by komuś uświadomić, że "wcina się w nasz związek", a nam to nie odpowiada. Teraz, po tylu latach to trochę dziwnie mogłoby wyglądać.
Myślę, że możesz ostro postawić sprawę, ale podejrzewam, że spotkasz się z lekceważeniem - możesz dalej milcząco patrzeć na to wszystko, albo odwrócić się i odejść.

A dla osób kwestionujących zasadność wątpliwości Autora: sytuacja analogiczna - związek, w którym to mężczyzna ma "ulubioną" koleżankę. I zaprasza ją cały czas do domu, na wycieczki, z którą pisuje cały czas smsy i wiadomości ...IGNORUJĄC tym samym swoją partnerkę. A na wyrzuty partnerki, zaniepokojonej sytuacją i czującą się źle w takim "trójkącie" ...odpowiadający z agresją o jej zaborczości, bezpodstawnej zazdrosci, o "duszeniu się w związku" i o ograniczaniu jego "wolności":D
Chyba więcej nie trzeba, nie? Nim zaczniecie Autorowi dalej robić "wodę z mózgu" spróbujcie tak na to spojrzeć...

Cześć dziękuję Ci za twoją opinię.
Masz rację , moje zachowanie  było i jest naiwne - za każdym razem kiedy pojawiała się u mnie zazdrość - zastanawiam się czy sam nie przesadzałem - bo nie chciałem jej ranić  - dlatego miotam się jak dziecko we mgle i  nie jestem konsekwentny .
Kilka razy zdarzyło mi się ( co prawda po alkoholu ale to żadne wytłumaczenie ) - nie słusznie okazać zazdrość i pretensje - byłą to banalna sytuacja ale jednak się zdarzyło , przeprosiłem ją za to - teraz często przypomina mi te sytuacje twierdząc że jestem chorobliwie zazdrosny.
Po tym jak powiedziałem jej że ten kolega musi zniknąć z naszego życia - moja partnerka wytoczyła kolejne działa przeciwko mnie mianowicie Syndrom DDA (dorosłe dzieci alkoholików) -- wychowałem się w domu w którym ojciec był alkoholikiem - uważam że to na pewno miało wpływ na mnie i ukształtowało mnie w specyficzny sposób - uważam również że radzę sobie z tym bagażem negatywnych doświadczeń które mnie spotkały w dzieciństwie ( na pewno mam to na uwadze ) . Nie myślę że jestem chorobliwie zazdrosny i uważam że zazdrość u mnie pojawia się dopiero wtedy kiedy naprawdę jest źle .

Dodam również że od kiedy zaprotestowałem i twardo powiedziałem że on musi zniknąć " albo on albo ja" ( wiem to żałosne i smutne żeby uciekać się do czegoś takiego - to wszystko przez to że ją kocham )
- od tej pory faktycznie on zniknął - nie spotkaliśmy go  już około 2 miesiące ale ciągle o nim rozmawiamy .
Obecnie nasze relacje są oschłe - co jakiś czas tylko odświeżamy rozmowę - mówimy sobie to samo - ja swoje ona swoje - ja że ona źle się zachowuje a one że jestem chorobliwie zazdrosny i zaborczy  - po czym rozchodzimy się w swoje "kąty".

Bardzo Ci dziękuję za Twoją opinię - Pozdrawiam


josz napisał/a:

Adam KK, nie uważam, żebyś był zaborczy, a Twoja zazdrość nie jest chorobliwa, jest konsekwencją zachowania Twojej partnerki.
6 lat! życia w trójkącie. Dziwię sie, że tyle wytrzymałaś i nadal w tkwisz w tym układzie.
Twoja partnerka dawno przekroczyła granice przyzwoitości i lojalności w związku, a i ten jej przyjaciel wydaje się człowiekiem pozbawionym taktu. Czy on jest samotny?
Od 6 lat żyjesz w emocjonalnym trójkącie. Z drugiej strony, gdyby łączył ich romans, to już dawno by Was nie było, więc, albo ona nie pożąda go jako partnera, albo jesteś jej potrzebny z innych powodów, bynajmniej nie emocjonalnych, ewentualnie on jej nie chce wyłącznie dla siebie, lub on jest z kimś związany i romansują na boku???
Trudno stwierdzić, skoro ona nie odchodzi, jednak taka sytuacja jest trudna do zaakceptowania, faktem jest, że jest Was w związku troje.
Twoje słuszne protesty na nic się zdają, nie godzisz się na taki układ, ale pozostając nadal w tym związku, przesuwasz granice i ona z tego korzysta...od 6 lat!
Najbardziej przykry i bolesny jest fakt nieliczenia się z Twoimi uczuciami i jak podejrzewam poczuciem upokorzenia.
Na Twoim miejscu w ogóle nie rozmawiałabym z owym "przyjacielem", bo to sprawa między Wami, zresztą rozmowa z nią także nie ma większego sensu, ponieważ robisz to od 6 lat.
Moim zdaniem, rozwiązanie jest jedno - rozstanie, ponieważ głową muru nie przebijesz.

Cieszę się że uważasz że moja zazdrość nie jest chorobliwa , a że to jest konsekwencja zachowań mojej partnerki -

Pytasz czy on jest samotny - tak,  od kiedy go poznaliśmy jest samotny .
Przestałem się z nim kontaktować już dość dawno i nie zamierzam tego zmieniać - mimo wszystko nie mam do niego o nic pretensji - uważam że to moja partnerka musi zrozumieć że jej zachowanie nie jest w porządku
kocham ją i chciał bym żeby nasz związek przetrwał - żeby tak się stało - uważam też że on musi definitywnie zniknąć i pozostaje mi tylko nadzieja że moja partnerka nauczy się czegoś i w przyszłości nie dopuści do podobnej sytuacji z innym znajomym którego na pewno kiedyś poznamy.
Dziękuję za Twoje słowa i pozdrawiam serdecznie


Rock'n'Rolf napisał/a:

Autorze, skoro ta przyjaźń z kolegą trwa juz 6 lat, to jest to bardzo silna relacja emocjonalna, którą bedzie Ci bardzo cięzko skruszyć. Ale 12 lat bycia razem, to kupa czasu, skoro nie odszedłeś do tej pory to tym bardziej nie odejdziesz teraz. Moim skromnym zdaniem zerojedynkowe rady, żeby odejść są pisane, przez osoby, które same mają problem z chorobliwą zazdrością...a to chyba najbardziej szkodliwa cecha dla utrzymania zdrowej relacji. Twoja na szczęscie chociaż silna, patologiczna nie jest, bo juz by Was nie było razem.

To czy relacja Twojej kobiety z przyjacielem jest chora czy nie, zależy tylko od tego, jak sobie to poukładasz w głowie. Czy Twoja zazdrośc jest oparta na potencjalnej sferze seksualnej (na która jak piszesz dowodów żadnych nie masz), czy dotyczy sfery emocjonalnej, a więc dziewczyna poswięca czas przyjacielowi, pewnie sie mu zwierza z tematów dla których z jakichś przyczyn nie może (albo nie chce) przedyskutować z Tobą. I to może Cie bolec, ale jest tego jakaś przyczyna. Niewykluczone, że po Twojej stronie równiez. Niemniej jednak zauważ, że Twoja kobieta, przez te wszystkie lata jest z Tobą, kiedy tak naprawdę przy braku dzieci i braku papierka mogłaby w łatwy sposób przejść na "drugą stronę barykady". Więc moim zdaniem jestes dla niej nr 1. Szukaj oznak w drobnych gestach, słowach, jak sie do Ciebie odnosi, jaka jest jakość seksu/ To wszytsko ma znaczenie w obiektywnej ocenie syutuacji.  Jedyne co mi sie nie podoba, to fakt, że przyjaciela wyciaga wszędzie z Wami. Moze On jest jakimś mega nieśmiałym introwertykiem i w tej sposób chce go wyciągnąć na światło dzienne. jak ten przyjaciel to takie ciepłe kluchy, to bym sie nie martwił,

Nie napisałeś, czy przyjaciel Twojej dziewczyny, ma kogoś, czy przez te 6 lat był cały czas sam. Jesli ma (miał), to czy spotykacie (spotykaliście się) w czwórkę. To tez dałoby duzo do myslenia, gdyby przyjaciel był z kims.

Moja zona, tez ma przyjaciela z ławki szkolnej. Znam go dobrze, znam tez jego żonę. Nie ma dnia, żeby cos tam sobie na facebooku nie napisali. I uwierz mi wcale mi to nie zabiera poczucia szczęścia,  czy 100% pewności, że dla zony jednak ja jestem najwazniejszy (w kategoriach faceta, bo jeszcze są dzieci)...a potem długo, długo nikt. 


Jesli przyjaciel Twojej zony jest sam i to Cie tak bardzo drażni, to jedyne co mi przychodzi do głowy, to pogadaj z dziewczyną, żeby go jakoś z kimś "zeswatać". Niech załozy profil na portalu randkowym, albo może wsród Twoich znajomych jest jakaś samotna dziewczyna, gdzie warto byłoby zaaranzować spotkanie. Jesli Twoja dziewczyna podejdzie to tego z zapałem, to w ogóle bym sie nie martwił, jeśli natomiast zacznie oponowac....to oznacza, że sama sie obawia, że jakaś inna zajmie sferę emocjonalną, która była zastrzezona dla niego. Uspokoic Cię to nie uspokoi, ale da Ci poważne merytoryczne argumenty do dyskusji.

Druga opcja, to sam sobie znajdź koleżankę i zobaczysz jak zareaguje druga strona. O tyle ryzykowne, że możesz sobie sam pozamiatać jeśli Twoja dziewczyna jest z Tobą z przyzwyczajenia albo przywiązania. 12 lat to szmat czasu.

Pozdrawiam

Bardzo pozytywne słowa - dziękuję Ci
Co prawda można powiedzieć że jestem naiwny - ale nadal mam nadzieję że wszystko się ułoży .
Pytasz czy ten przyjaciel miał kogoś - nie , nie miał - od kiedy go poznaliśmy spotykał się tylko kilka tygodni z  jedną dziewczyną - moja partnerka była nią za interesowana i bardzo chciała ją poznać - byłem trochę zdziwiony tą jej ciekawością ale ogólnie ale nie poznaliśmy jej bo przestali się spotykać .
Ogólnie moja partnerka ma  też innego kolegę z dawnych lat którego też poznałem i nie mam z tą znajomością żadnych problemów - facet ma rodzinę - ja nie odbieram żadnych powodów do zazdrości i jest ok.
W przeszłości też była sytuacja z innym kolegą którego poznała w pracy i z dnia na dzień była bombardowana sms-ami - przed pracą i po pracy po 10 smsów  - też zauważyłem w tym problem i okazałem zazdrość  - chłopak miał dziewczynę która później okazało się że też widziała w tym problem - to był krótki kilku miesięczny "kwas" który szybko się zaczął i szybko skończył - ale też byłem uważany przez moją partnerkę za zazdrosnego i zaborczego


Podzielę się jeszcze pewną sprawą - zdecydowaliśmy się skorzystać z pomocy psychoterapeuty .
Mieliśmy pierwsze spotkanie parę dni temu - ogólnie nic na razie z niego nie wynikło - po prostu opowiedzieliśmy swoje punkty widzenia
za kilka dni będziemy mieli kolejne spotkanie - mam nadzieję że jakoś nam to pomoże.

--------------------------------------------

Serdecznie dziękuje Wam za wszystkie wpisy - Pozdrawiam

11

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Dobrze ze ktoś spojrzy na to z zewnątrz. Ale mimo że opisałeś siebie jako DDA, to mam wrażenie że Twoja partnerka ma problem szukając bliskiej relacji właśnie poza związkiem. Przyczyna może Ciebie nie dotyczyć. A możesz też w jakiś sposób nieświadomie ją wzmacniać. Bynajmniej nie chorobliwą zazdrością bo uważam źe nie jest bezpodstawna i Twój radar zadziałał prawidłowo.

12 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-10-15 12:36:33)

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Nawet jeśli oznaczałoby to wyłącznie relacją koleżeńską. To że Ci to przeszkadza nie jest bezzasadne. Zero prywatności, jakiś spotkań we dwójkę. Związek to nie  tylko trwanie przy kimś. To nie tylko poświęcenie. Musisz też dobrze się w nim czuć i czerpać jakąś radość z niego. Inaczej nie ma sensu.
A co do twojej partnerki. Nawet jeśli by nic to nie znaczyło to powinna brać pod uwagę, że jest jednak z Tobą. Pewnych rzeczy będąc w związku zwyczajnie się nie robi, nie wypada.

13 Ostatnio edytowany przez lichoniespi (2017-10-15 21:39:45)

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Wydaje się, że jesteście na dobrej drodze - dziewczyna w końcu ograniczyła znajomość, która Ci przeszkadzała przez tyle lat.
Przykre tylko, że - tak jak mówisz - jesteście dla siebie oschli. Skoro ona w końcu zrobiła to, o co prosiłeś, może spróbowałbyś też wyjść jej naprzeciw i wprowadzić więcej romantyczności do Waszego związku, pokazać jej w czynach, że Ci na niej zależy? Wiesz, nie wystarczy powiedzieć jej, że nie podoba Ci się, że z kimś spędza tyle czasu, a za mało z Tobą... daj jej więcej powodów, żeby ten czas z Tobą był przyjemny!

Powodzenia w każdym razie!

14

Odp: Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Wydaje mi się, że każda przyjaźń damsko -męska ma swoje granice. Podziwiam Cię, że wytrzymałeś to tyle lat i od tak długiego czasu czujesz dyskomfort - to rzutuje na całe Twoje życie... Nie szkoda Ci samego siebie?
Piszesz,że chodzicie do terapeuty - mam nadzieję,że obca osoba pomoże Wam jasno powiedzieć sobie nawzajem czego oczekujecie i jakie macie obawy.  Jeśli Twoja kobieta jest emocjonalnie dojrzała i ogarnięta to terapia ma sens, alt to już sam musisz sobie odpowiedzieć na pytanie z kim jesteś związany: ze świadomym człowiekiem czy rozkapryszoną panieką łaknącą ciągłej adoracji...

Twoja kobieta potrzebuje przyjaciela - i to jest ok, przyjaźń kobiety z innym mężczyzną jest czasami możliwa bez podtekstów seksualnych. Ale tylko czasami, kiedy np ludzie znają się całe życie i mają świadomość,że nigdy by nie byli razem żeby nie wiem co. Jeśli Twoja partnerka ma takie właśnie przemyślenia to ok, nie musisz czuć się zagrożony. Bardzo niepokoi mnie to co napisałeś o jej zachowaniu kiedy jesteście we troje - nie zauważa Cię...W zdrowej relacji przyjacielskiej zawsze partner będzie na pierwszym miejscu, nie kumpel-facet, kumpel-kobieta. Jeśli kobieta tego nierozumie to ona ma problem, nie Ty.

Posty [ 14 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Jestem oskarżany o chorą zazdrość i zaborczość

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024