Nya napisał/a:Wiele razy inicjowałam znajomość.
Np jak i kiedy? Powiesz coś więcej...?
Nya napisał/a:Nie mam jakiegoś wielkiego problemu z tym, żeby zagadać.
To wielki plus dla Ciebie
bo większości Pań w tym kraju się tak tylko wydaje i w rzeczywistości jest to poza ich zasięgiem... co naturalnie nie przeszkadza posiadać wygórowanych wymagań.
Nya napisał/a:Mam taką smutną refleksję, że niestety wielu facetów to tchórze
Z przykrością częściowo muszę przyznać Ci rację, życiem wielu facetów naprawdę rządzi strach - zazwyczaj przed odrzuceniem...
Nya napisał/a: którzy nie mają odwagi powiedzieć szczerze, że jednak nie chcą kontynuować jakiejś znajomości, że to nie to, cokolwiek, tylko kręcą, kłamią albo ulatniają się bez słowa.
Zgadzam się, istnieje pewna ilość facetów która nie potrafi w ten prosty sposób komunikować tego rodzaju podstawowych informacji. Zaryzykuję jednak hipotezę, że kobiet stosujących tę taktykę jest o wiele więcej... choćby dla własnej wygody.
Tekst i zarazem stereotyp = brak odpowiedzi jest najlepszą odpowiedzią nie wziął się z próżni.
Gdybym miał zestawić 2 proste i równoległe sytuacje tzn 1. kiedy facet bierze numer od dziewczyny i nie dzwoni oraz 2. kiedy to dziewczyna daje numer a potem nie odbiera (albo wręcz daje numer zmyślony)... to ta druga występuje z moich obserwacji zdecydowanie częściej.
Druga sprawa to to, że jak facetowi zależy to do pewnego momentu dosłownie stanie na głowie...
Reasumując, jeśli masz do czynienia z dojrzałym gościem to od początku do końca wiesz na czym stoisz... z chłoptasiem zawsze jest kalejdoskop i niedopowiedzenia. Ta sama zasada dotyczy kobiet i "panienek" ( pardon za nieco ordynarne słownictwo). To oczywiście tylko moje skromne zdanie.
Nya napisał/a:I mam wrażenie, że to jest główny problem facetów, a nie, że są wrażliwi, ciapowaci i nie umieją zagadać / radzić siobie z odrzuceniem.
Pozwolę sobie mieć inne zdanie. 
Owszem jest to jeden z ważkich problemów ale patrząc na ogół wszystkich chłopaków, którym pomagałem to jakieś 80-90% ma problem z brakiem pewności siebie i strachem przed odrzuceniem, ewentualnie z bycie ciapowatym ( albo jak kto woli za miłym).
Nya napisał/a:Gdzie "wszystko" zrzucam na garb okoliczności?
To nie tyle było odniesienie do Twojej wypowiedzi co raczej moje zmęczenie. Jestem po prostu zmęczony tym, że kobiety które do mnie przychodzą uzależniają zazwyczaj wszystko od okoliczności i klimatu... ale jednocześnie nie zrobią NIC by na te okoliczności i klimat wpłynąć. Jednym zdaniem strategia: siedzę, pachnę, nie patrzę na Ciebie ale Ty masz się domyślić.
Zero spojrzenia, uśmiechu, żadnego małego gestu... jakby "laska" robiła łaskę, że w jakieś miejsce w ogóle przyszła... i jeszcze zazwyczaj ten zadarty nosek... 
Druga sprawa to to, że dziewczyny często zarzucają że faceci wybierają nieodpowiednią chwilę a z kolei gdy ( w ich mniemaniu) jest odpowiednia chwila to oni tego nie widzą/nie działają wtedy. Dobry przykład w temacie okoliczności i klimatu...
Większość dziewczyn zazwyczaj chce żeby to facet sam wyczuł moment, wiedział co powiedzieć, kiedy i jak powiedzieć... ale jeśli je zapytać jak i kiedy facet miałby je "poderwać" to się nagle zazwyczaj uroczo zapowietrzają... bo same nie wiedzą co byłyby w stanie zaakceptować a czego nie... i to już bywa śmieszno-urocze.
zia napisał/a:@Alberto Salazar - wybacz, ale cały czas odnoszę wrażenie, że gdy Ty wybierasz kogoś na podstawie "akceptowalności" czyjegoś wyglądu, a kogoś tym samym odrzucasz, to jest wszystko ok.
Tu by trzeba zdefiniować czym jest "akceptowalność"
Zasada jest generalnie prosta, jestem na tak jeśli:
1. Dziewczyna ma szczupłą/wysportowaną/normalną sylwetkę, którą jestem w stanie tylko zaakceptować - chemia musi być.
2. Twarz mi się w miarę podoba
3. Ciekawy opis w profilu jest dużym dodatkowym plusem. Im więcej szczerości i włożonego wysiłku tym większy u mnie plus. Proste.
Gdybym miał zrobić na szybko statystykę to myślę, że na tak byłem co najmniej w 40 do 55% przypadków dotychczas.
Gdybym szedł troszkę Twoim torem to powinienem zawsze skreślać od razu:
1. Dziewczyny w bikini - wszak odpowiednik nagiego torsu... i konkluzja, że dziewczyna nie ma nic do zaoferowania oprócz ciała...
2. Dziewczyny ze zdjęciem samojebką ewentualnie dzióbkiem (czasem mi się zdarzy olać, bo to powoduje u mnie niesmak)
3. Z filtrami ze snapchata ( j.w.)
4. Z jednym zdjęciem
5. Ze zdjęciami tylko i wyłącznie twarzy ( tez mi się zdarzy bo to nierzadko świadczy o nadwadze)
6. Ze zdjęciami z wakacji (góry, morze) albo innych aktywności, bo wszak krzyczy: jestem taka "cool".
7. Ze zdjęciami "samochodowymi" ( w samochodzie, na samochodzie, na motocyklu etc) - a uwierz mi całkiem sporo tego jest.
8. Już nie wspomnę o zdjęciach sytuacyjnych np zrobione leżąc na plaży, gdzie widoczny jest goły brzuch, nogi, majteczki i widok na morze
zia napisał/a:Ale kiedy wspominam, że i ja kieruję się tą zasadą, zakładasz, że jestem bardziej wybredna i odrzucam tych, co nie trzeba.
Tylko że ja nie olałem na starcie powiedzmy HIPOTETYCZNIE 80 % przedstawicieli płci przeciwnej... A ty sama wspominasz o "solidnej selekcji" i tym że zostało raptem kilku (z potencjalnie kilkudziesięciu lu nawet kilkuset.)
Ja mam mniejsze wymagania i wystarczy, że dziewczyna mi się wstępnie podoba aby być wstępnie na tak. Całość i tak dopiero ewentualnie weryfikuje randka na żywo...
Jak w realu... nie zastanawiam się za dużo tylko podchodzę żeby normalnie porozmawiać... a jeśli słoma z butów wychodzi to się wieje gdzie pieprz rośnie.
Poza tym nie twierdzę, że odrzucasz nie tych co trzeba. Po prostu w pewnych kwestiach możesz mieć zbyt surowe wymagania. Ostatnio siedziałem w Katowicach w kawiarence z kolegą a dosłownie stolik dalej dwie koleżanki przeglądały Tindera... uszy bolały od słuchania ich dyskusji... a to nie taka koszula, a to nie takie buty, a to nie takie ciało, a to fryzura, a to zdjęcie na plaży, a to bungee nie teges, a to wydziarany, a to za mocno wyrzezbiony... jak jednego na dziesięciu swajpneła na "tak" to święto było... a oczywiście to wszystko okraszone, że ci faceci jacyś dziwni, już nie fajnych facetów, a ja chciałabym jakiegoś normalnego. Dosłownie miałem ochotę się zastrzelić...
zia napisał/a:Gdybym miała postępować zgodnie z Twoimi wskazówkami, wszystkich po kolei musiałabym zalajkować, bo potencjalnie z każdym może się dobrze rozmawiać.
Nic bardziej mylnego, wystarczy że wiesz co w wyglądzie i sposobie bycia ( w wariancie podstawowym) jesteś w stanie zaakceptować a co nie. Wybierasz facetów choć trochę kręcących Cię z wyglądu ( bo gdybym kazał Ci wybierać również aseksualnych to byłbym hipokrytą) i czekasz co się wydarzy. Jak chciałabyś poznać faceta do związku to swajpuj tych powyższych... jeśli ktoś chce zwyczajnie TYLKO POZNAĆ NOWYCH ludzi to może swajpować wszystkich. 
zia napisał/a:Ale czy o to chodzi, by kolekcjonować pary
Niestety istnieje całkiem sporo zarówno Pań jak i Panów, którzy pompują swojego ego kolekcjonowaniem ilości "matchy" - nigdy nie zrozumiem takich pustaków -_-.
zia napisał/a:i potem prowadzić coś na kształt "rozmów kwalifikacyjnych", z którym wyjdzie coś fajnego, z którym nie?
Ja bym powiedział zwyczajnych rozmów "bez spiny". 
Nie oczekuj niczego, spodziewaj się wszystkiego.
Jak mówiłem, jeden gość może się nadawać tylko na kumpla,inny na przyjaciela, jeszcze inny na kochanka, całkiem inny na partnera ... a z jeszcze innym nie zamienisz już nigdy słowa.
Jak spotkasz dajmy na to 5 ciekawych facetów, to nie wybieraj jednego na starcie tylko pogadaj z całą piątką. Część z nich odpadnie od razu na starcie, bo nie napiszą/odpiszą, z jeszcze innymi nie złapiesz nici porozumienia... powiedzmy że z dwoma spotkasz się na kawie, po czym wymiarkujesz że jeden nadaje się tylko na kumpla a drugi pociąga i ciekawi Cię nie tylko fizycznie i intelektualnie.
Krótko mówiąc... im więcej facetów poznajesz i im większej ilości dajesz mniejsze lub większe szanse tym bardziej zwiększasz szansę na spotkanie materiału na potencjalnego partnera.
Druga sprawa to to, że człowiek z czasem konkluduje co u drugiej strony może zaakceptować a czego kategorycznie nie.
zia napisał/a:Załóżmy hipotetycznie, że zalajkowałam 50, z czego 20 polubiło i mnie. Część z panów odezwała się sama, do części odezwałam się ja. I co dalej? Nie chcę żadnego z nich olać, z każdym fajnie sie gada i co?
Banalnie proste... czekasz na propozycję dania nr tel i potencjalnego zaproszenia "na kawę". Jak komuś ( zwłaszcza facetowi mającemu wobec Ciebie plany potencjalnie matrymonialne... albo nawet tylko zwykłe pogłębienie znajomości) zależy to pociągnie dalej.
A póki się z kimś nie spotykasz "na poważnie", możesz przecież zawierać niezobowiązujace nowe znajomości prawda? Wielu facetów tak robi i jakoś nie mają z tego powodu wyrzutów sumienia. Jak wychodzi związek, klarujesz temat ewentualnie że może być tylko znajomość kumpelska bo poznałaś kogoś... i tyle.
Spora ilośc facetów ma zwyczaj ciągnąc pogaduchy na Tinderze tygodniami zamiast pogadać z góra 2-3 dni, wziąć numer, zadzwonić i się normalnie umówić. W takim wypadku kto pierwszy ten lepszy. 
zia napisał/a:Może moja selekcja była ostra, ale jak wspomniałam, nie chodziło o szukanie par, a rozpoznanie tindera.
Stosując ostrą selekcję nie rozpoznasz dobrze tej aplikacji... ale to moje zdanie. 
Pozdrawiam