Czy ty ich zapraszałaś na obiad? Mówiłaś, żeby nie jedli dużo przed przyjazdem, bo szykujesz małe przyjęcie na ich powitanie? Pytałaś się ich co sobie życzą zjeść, jak do ciebie przyjadą? - NIE
Czy oni zapowiedzieli, że fajnie byłoby razem coś ugotować i wspólnie zjeść, więc przywiozą jakieś składniki i będziecie pichcić coś razem w kuchni? Albo, że nie będą mieli gdzie zjeść po drodze, więc fajnie jakbyś zrobiła obiad, a następnym razem oni cię zapraszają na obiad do siebie? - NIE
Sama od siebie ugotowałaś rosół, poczęstowałaś ich, było również ciasto - czyli przybyli goście, zgodnie z obyczajem zostali poczęstowani !!
W związku z tym ich późniejsze komentarze są kompletnie bezzasadne, nie na miejscu, chamskie, roszczeniowe i obraźliwe dla gospodarza - czyli dla ciebie.
Komentarz siostry, z którego wynika, iż sympatię swoją warunkuje ilością makaronu, jest co najmniej cudaczny. Infantylne i prostackie zachowanie. W ramach kulturalnego zachowania mogła się ewentualnie zapytać, czy jest może więcej makaronu, jeśli tak, to ona by poprosiła, bo lubi rosół akurat z większą jego ilością. Jeśli nie ma, to trudno. Takie pytanie może wprawić gospodarza w zakłopotanie, jeśli owego makaronu by faktycznie więcej nie było, toteż osoba z obyciem towarzyskim raczej takiego pytania by nie zadała. Gdyż miałaby na uwadze zachowanie dobrej atmosfery. Czyli siostra jest bezmyślna lub celowo chciała doprowadzić do jakiegoś konfliktu, a więc od samego początku nie była ci życzliwa. Może chciała jakąś popisówkę przed swoim narzeczonym zrobić? Żeby wykazać się jaka to z niej świetna kucharka i jak dba o swojego "misia"? Kosztem twojej osoby podnieść swój wizerunek w jego oczach? A więc osoba z kompleksami. Do tego manipulantka.
Partner twój ma tendencje do urojenia sobie czegoś i krytyki, jeśli się to nie spełni. Ma jakieś wyobrażenia, którymi się nie dzieli, nie komunikuje ci, co by oczekiwał. Za to obarcza cię winą za jego niespełnione plany, fantazje, marzenia, pomysły niewyartykułowane. Do tego obraża. Nie wiemy, czy siostra jego faktycznie powiedziała to i owo, czy tylko on to wymyślił na potrzebę tej sytuacji, aby bardziej ci dopiec - tzn że 2 osoby uważają tak i tak, czyli mają rację. Oni mają rację, dobrze się zachowują, ty jedna źle. Bo ogół ma rację, a jednostka, która się wyłamuje racji owej nie posiada. A najciekawsze, że się Wielki Pan teraz obraził i cię w ten sposób karze, za twoje nieodpowiednie zachowanie. Próbuje cię tresować, żebyś odczuła swoją winę i przeprosiła. Chce wzbudzić u ciebie poczucie winy. Żebyś starała się o jego względy. Pomiata tobą. TOKSYK
Niby głupia i śmieszna sytuacja, tzn nie na tyle poważna, aby z powodu rosołu zerwać i zakończyć ten związek. Ale bardzo malownicza i pokazująca charakter, zachowanie i twojego partnera i jego siostry, czyli najbliższych mu osób. Ja bym do takiej rodziny nie chciała wejść. Postawa siostry nie jest do końca jasna, intencji jej nie znamy, możemy sobie gdybać. Chociaż mi się na pierwszy rzut oka nie podobają. Ale może są jakieś "okoliczności łagodzące". Natomiast dla niego usprawiedliwienia nie ma. I możne ktoś powie, że jestem histeryczka i zbyt impulsywna, że taka "sytuacja obiadowa" jest dla mnie powodem do zerwania, ale ja bym na twoim miejscu w tym momencie ten związek zakończyła. Mniej nerwów na przyszłość. Dla mnie jest to ewidentnie ta czerwona lampka, która się powinna włączyć w toksycznej relacji. To jest taki moment, który jeśli się przegapi, to potem będziesz zamieszczać kolejne posty: partner się obraża, nie szanuje mnie, zniszczył moje poczucie wartości, ubliża mi, ale tak mnie od siebie uzależnił, że kocham go nad życie i nie potrafię od niego odejść....