O mojej mamie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

Temat: O mojej mamie

Nie wiem od czego zacząć. Właściwie dla każdego z nas matka jest najbliższą, niezastąpioną osobą w życiu. U mnie myśl o matce wywołuje skrajne emocje. Tęsknote, łzy, żal... mam dwóch starszych braci, jeden z nich jest bratem przyrodnim 11 lat starszym - nazwę go X.  Moi rodzice odkąd pamiętam kłócili się o wszystko. Głównie o x. Ciagle awantury, w domu napięta atmosfera. Rodzice jeden na drugiego nadawali. Ojciec na matkę a matką na ojca. X przysparzał wiele problemów, kradł, oszukiwał w domu, w szkole, na praktykach a potem w pracy.  Ojciec się awanturowa a matka zawsze go broniła i wybielała. Gdy miałam 8 lat moja matka po raz pierwszy wyjechała za granicę do pracy. Tłumaczyła , że musi odejść od ojca i do tego potrzebuje pieniędzy. Po kilku miesiacach wróciła a gdy miałam jakieś 11-12 lat zaczęła wyjeżdżać regularnie. W roku widziałyśmy się 2-3 razy. Przyjeżdżała na miesic czasem dwa. Zawsze gdy przyjeżdżała atmosfera w domu była napięta. Rodzice strasznie się nienawidzili. Dodam , że gdy brat x miał 19 (ja wtedy 8 lat) ojciec wygonił go z domu. Matka znienawidziła ojca na maxa i przysięgła sobie , że go zostawi. Przez te wszystkie lata matce ciężko było odłożyć kasę i odejść od ojca bo za każdym razem gdy wracała do PL  większość pieniędzy trwoniła, wiem , że spłacała też długi brata X i bardzo dużo pieniędzy mu dawała. Ja po maturze też  wyjechałam za granicę. Trochę zarobiłam i wróciłam do kraju.  Po jednej z awantur rodziców matka zaproponowała mi, żebym kupiła mieszkanie i wyprowadziła się od ojca zostawiając go samego. Dodam , że moi rodzice często mieszali mnie w swoje kłótnie. Całe życie między młotem a kowadłem. Kupiłam kawalerkę do generalnego remontu (aż 29 m kw, jeden pokoik i ślepa kuchnia), którą w połowie sfinansowała moja matka. Razem ze mną i ona się wyprowadziła. Wiedziałam, że matka cieszy się że w końcu zostawiła ojca. Ona czerpała z tego satysfakcje, że ojciec został sam. Matka obiecywała, że pomieszka ze mną "chwilę", że zarobi za granicą na drugie mieszkanie i sie wyprowadzi. Niestety z biegiem czasu  nic na to nie wskazywało. Zamiast oszczędzać to moja  mama finansowała obu braci, w dodatku jednemu z nich wzieła pożyczkę w banku na 26 tys. Zł a po jakimś czasie jeszcze kilka tysięcy.
Nasze relacje bardzo się pogorszyły. Ja prosiłam mamę, żeby już z tym finansowaniem skończyła, że czas pomyśleć o sobie i o swojej zbliżajacej się starości (za granicą matka pracowała na czarno). Prosiłam , żeby została w pl. poszukała normalnej pracy, że we dwie sobie poradzimy. Tutaj dodam, że matki bardzo mi w życiu brakowało. Strasznie tęskniłam za nią gdy wyjeżdżała i zawsze odliczałam dni do jej powrotu. Wychowywanie sie bez matki było okropne. Niestety z perspektywy czasu widzę to tak , że moja matka wyjeżdżała głównie dlatego , żeby "pomagać" bratu x, a zostawić  mojego ojca chciała w odwecie za to jak on traktował x. Najgorsze w tym wszystkim jest to,  że x  matką poniewierał, chamsko się odzywał a i zdarzyło się, że poszarpał. Wykorzystywał piczucie winy monej mamy , że ona nie zapewniła mu takiego dzieciństwa jakie on sobie marzył. Po 4 latach wspólnego mieszkania nie wytrzymałam i wygonilam moją matkę z domu. Dla niej szok. Dla mnie też. Ale nie wytrzymałam. Dla mojej matki , x był zawsze ważniejszy.  Nie raz powtarzała , że powinna być sama z x bliżej swojej rodzinnej miejscowości. Przywykłam do tego typu wypowiedzi. Zawsze tłumaczyłam sobie , że tylko tak gada , że mnie kocha ale w głebi duszy brakowało mi jej uwagi, poświęcenia, czułam że dla x jest wstanie "oddać wiecej siebie". Dla niego potrafiła wyjechać i mnie zostawić a gdy ja płakałam i prosiłam,  żeby mnie nie zostawiała to zbywała mnie, ze jedzie ostatni raz. Dziś mam 30 lat a ona nadal wyjeżdża za granicę do pracy. Wygoniłam własną matkę. Było to 4 lata temu. Przez ten czas nie utrzywałyśmy żadnego kontaktu. Dziś męczy mnie sumienie. Jak mogłam ją tak potraktować? Ciągle za nią tęsknię i z jednej strony żałuję tego co zrobiłam. Z drugiej strony często analizuje to jaką matką była. Ktoś sobie pomyśli , że kasa, że wszystko przez pieniądze. I tsk i nie.  Nie z mojej perspektywy. Gdy byłam mała 4-5 lat. Przyrodni brat x mnie molestował. Gdy mój ojciec dowiedział się o tym strasznie go zbił. Matka oczywiscie staneła w obronie x. Tłumacząc , że pewnie coś pomyliłam bo dzieci w moim wieku interesują się swoją i przeciwną płcią. Ojciec zwątpił. Na szczęście x juz nigdy wiecej mnie nie dotknął. Niestety mi nikt nie pomógł. Matka nie dociekała jaka była prawda. Myślę, że nie chciała jej poznać, że bała się prawdy. A ja z tym wszystkim przez lata walczyłam sama płacząc z żalu i bólu w poduszkę. Przez kilka lat jeszcze zanim ojciec wygonilam x z domu musiałam mieszkać pod jednym dachem ze swoim oprawcą. Ból był o tyle gorszy, że gdy byłam nastolatką matka często powtarzała żebyśmy z bratem nie odtrącali x bo on jest "biedny", bo jest sam, bez ojca się wychowywał a nasz ojciec rzekomo bez powodu znęcał się nad nim fizycznie i psychicznie. O tym ci mi zrobił poprostu nikt nie mówił - tabu. Po latach na moim mieszkaniu wygarnęłam matce prawdę co x mi zrobił. Za pierwszym razem szok, zaniemówiła. Za drugim razem w kłótni powiedziała, że "nikt tego nie widział". Masakra. Mam matce za złe te słowa i to, że wtedy zostawiła mnie z tym samą. Bardzo matkę swoją kochałam, i nadal kocham. Ona mnie nie ochroniła przed złem a potem nie starała się dociec prawdy i pomóc mi uporać się z tragedią jaką przeżyłam. Kiedyś ojciec powiedział,  że  matka powiedziała , że  mnie i mojego brata za brata przyrodniego x mogłaby sprzedać. Tyle przykrości, długówi i problemów jakich x przysparzał jako dziecko i później jako dorosły człowiek zwłaszcza matce to głowa mała a ona w ogień za nim by wskoczyła. Tyle lat zmarnowanych, mi nikt nie zwróci nigdy tego , że jej nie było gdy jej potrzebowałam.  Mimo wszystko, nie potrafię pogodzić się z tym, że JA tak potraktowałam własną matkę. Że nie odzywam się do siebie.  Niedawno otrzymałam od niej list, że żąda odemnie zwrotu pieniędzy które dała mi mieszkanie albo sprawę odda do sądu. Masakra;(

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: O mojej mamie

No trochę masakra. I mnóstwo wątków. Bardzo mi blisko do tego co piszesz, bo w kliku miejscach nasze historie się zgadzają. Ale nie o mnie.
To co czujesz, jest naturalne. Niby najbliższa osoba, ale tak cię traktowała przez całe życie, że trudno mieć nadal miejsce na miłość. Z jednej strony - złość, że na tyle pozwalała, że nie wierzy, że nie bierze twojej strony, że to nie ciebie wspiera, że zawsze ktoś inny ważniejszy... Z drugiej strony - krzywda, bo nie ochroniła cię (co  za matka nie widzi czegoś takiego we własnym domu, nie? rozumiem). Z trzeciej, brak ciepła. I tak dalej. Mnóstwo braków, za mało miłości, za dużo cierpienia.

W którymś momencie przelała się czara goryczy, wygoniłaś ją. I to było bardzo zdrowe, moim zdaniem. Jesteś dorosła, nie potrzebujesz matki.

To co czujesz, to tęsknota za szczęśliwym dzieciństwem. Za takim, którego nie miałaś i którego już nigdy nie będziesz mieć. To tęsknota do matki, która kocha bezwarunkowo i zawsze jest. Tak nie było i nie będzie. Za braćmi, którzy chronią, a nie krzywdzą. Za bezpieczeństwem, którego nie było w domu i nie będzie. Za zaufaniem, którym nie można obdarzyć. Za fajnymi wspomnieniami, których nigdy nie będzie. Za poczuciem, że jesteś kochana i ważna - tego ci zabrakło i oni tego ci już nie dadzą. Nawet gdyby teraz się zmienili, to już nie jesteś dzieckiem i już tego, co było, nie naprawią. To nieodwracalna strata.
Co możesz zrobić? Jak z każdą stratą, żałoba to proces. Trzeba ją przeżyć. Trzeba sobie pozwolić na wszystkie emocje, na żal, smutek, złość... A na koniec pożegnać się.

3

Odp: O mojej mamie

Czytam i czytam... i tutaj nagle czerwona lampka:

brunetka_8819 napisał/a:

NPo jednej z awantur rodziców matka zaproponowała mi, żebym kupiła mieszkanie i wyprowadziła się od ojca zostawiając go samego. Dodam , że moi rodzice często mieszali mnie w swoje kłótnie. Całe życie między młotem a kowadłem. Kupiłam kawalerkę do generalnego remontu (aż 29 m kw, jeden pokoik i ślepa kuchnia), którą w połowie sfinansowała moja matka. Razem ze mną i ona się wyprowadziła.

Zarobiłaś pieniądze, kupiłaś na spółkę mieszkanie z matką. To jest wg mnie błąd życiowy.


Czytam dalej...

Wiedziałam, że matka cieszy się że w końcu zostawiła ojca. Ona czerpała z tego satysfakcje, że ojciec został sam. Matka obiecywała, że pomieszka ze mną "chwilę", że zarobi za granicą na drugie mieszkanie i sie wyprowadzi.

druga czerwona lampka... ona się nie wyporwadzi.


Niestety z biegiem czasu  nic na to nie wskazywało. Zamiast oszczędzać to moja  mama finansowała obu braci, w dodatku jednemu z nich wzieła pożyczkę w banku na 26 tys. Zł a po jakimś czasie jeszcze kilka tysięcy.

No i komornik zabierze Ci mieszkanie...


Niestety z perspektywy czasu widzę to tak , że moja matka wyjeżdżała głównie dlatego , żeby "pomagać" bratu x, a zostawić  mojego ojca chciała w odwecie za to jak on traktował x. Najgorsze w tym wszystkim jest to,  że x  matką poniewierał, chamsko się odzywał a i zdarzyło się, że poszarpał.

Tak. Znam takie przypadki, kiedy rodzic niezbyt mądry życiowo poświęca się całkowicie aby jednemu z dzieci (najczęściej obcemu) zapewnić jak najlepszy byt w przyszłości. Zaniedbuje przy tym swoje dzieci. To jakiś problem emocjonalny. Coś w stylu trzymania innych z daleka od siebie, na dystans, a "ten obcy X" jest mój, jedyny i o niego dbam.


.. nie wytrzymałam i wygonilam moją matkę z domu. Dla niej szok. Dla mnie też. Ale nie wytrzymałam.

Dobrze zrobiłaś. Popieram w 100%. Matki dom jest u twojego ojca.


w głebi duszy brakowało mi jej uwagi, poświęcenia, czułam że dla x jest wstanie "oddać wiecej siebie". Dla niego potrafiła wyjechać i mnie zostawić a gdy ja płakałam i prosiłam,  żeby mnie nie zostawiała to zbywała mnie, ze jedzie ostatni raz.

Taaaak. Brakuje Ci matki. A ona jest skupiona na X. Niestety nie dasz rady temu przeciwdziałać, i nigdy nie będziesz miała uwagi matki. Dobrze byłoby gdybyś znalazła milość mężczyzny.


Dziś mam 30 lat a ona nadal wyjeżdża za granicę do pracy. Wygoniłam własną matkę. Było to 4 lata temu. Przez ten czas nie utrzywałyśmy żadnego kontaktu. Dziś męczy mnie sumienie. Jak mogłam ją tak potraktować? Ciągle za nią tęsknię i z jednej strony żałuję tego co zrobiłam. Z drugiej strony często analizuje to jaką matką była.

Dobrze zrobiłaś. W 100% jestem pewien, że postąpiłaś właściwie. Odcięłaś się od tego chorego świata. Ale czas iść dalej przez życie. Nie roztrząsaj przeszłości. Ja bym raczej relację z ojcem pielęgnował.


zgwałcił... .... matka często powtarzała żebyśmy z bratem nie odtrącali x bo on jest "biedny", bo jest sam, bez ojca się wychowywał a nasz ojciec rzekomo bez powodu znęcał się nad nim fizycznie i psychicznie. O tym ci mi zrobił poprostu nikt nie mówił - tabu.

Przejrzyj dziewczyno na oczy. Zobacz jak ona manipulowała. Zobacz jak ojca urobiła. Odcięłaś się od tego. Czas iść dalej przez życie.



Po latach na moim mieszkaniu wygarnęłam matce prawdę co x mi zrobił. Za pierwszym razem szok, zaniemówiła. Za drugim razem w kłótni powiedziała, że "nikt tego nie widział". Masakra.

Bardzo dobrze zrobiłaś!


Bardzo matkę swoją kochałam, i nadal kocham. Ona mnie nie ochroniła przed złem a potem nie starała się dociec prawdy i pomóc mi uporać się z tragedią jaką przeżyłam. Kiedyś ojciec powiedział,  że  matka powiedziała , że  mnie i mojego brata za brata przyrodniego x mogłaby sprzedać. Tyle przykrości, długówi i problemów jakich x przysparzał jako dziecko i później jako dorosły człowiek zwłaszcza matce to głowa mała a ona w ogień za nim by wskoczyła.

Tak! To prawda, że twoja matka Ciebie i brata poświęciłaby dla X. To przykre. Ale taka jest prawda. Znam takie przypadki. Nie wiem dlaczego się tak dzieje. Ona jest twoją matką, Ty ją kochasz, ale musisz się pogodzić z tym, że z twoją matką coś jest źle. Nie będzie między Wami normalnie.


Tyle lat zmarnowanych, mi nikt nie zwróci nigdy tego , że jej nie było gdy jej potrzebowałam.

Tak! Matka zmarnowała Ci część życia. Ale odkąd kupiłaś mieszkanie, odkąd jesteś samodzielna, to za ten czas już odpowiadasz SAMA PRZED SOBĄ. Jeśli ten czas poświęcasz na relacje z matką to twoja strata, twoja odpowiedzialność, zmarnowane lata, bo TY tak wybrałaś. Od teraz zaczynają się nowe chwile, miesiące i lata. Ty nadal decydujesz.



Mimo wszystko, nie potrafię pogodzić się z tym, że JA tak potraktowałam własną matkę. Że nie odzywam się do siebie.  Niedawno otrzymałam od niej list, że żąda odemnie zwrotu pieniędzy które dała mi mieszkanie albo sprawę odda do sądu. Masakra;(

No cóż... w końcu przejrzysz na oczy i zobaczysz jak matka Cię traktuje. Ile lat jeszcze zmarnujez? Co jeszcze przez nią stracisz? Jakie złe decyzje, zaniechania uczynisz?

4

Odp: O mojej mamie

Dzięki Wam za uwagę i wypowiedzi. Niestety tych wątków jest więcej. Moja mama odkąd pamiętam nocami szlochała w poduszkę. Tak jak ja teraz ona nie potrafiła pogodzić się z kilkoma sprawami. Najgorsze jest to , że ona miała wiele żalu do swojej mamy a mojej babci. Nie będę w to wnikać. Z biegiem lat zrozumiałam , że moja matka ma niską samoocenę, ona sama siebie chyba nie lubiła. Wiem , że jako młoda kobieta była bardzo nie pewna siebie, skryta, nie szczęśliwa. Kiedyś wspominała , że moja babcia porównywalna ja do jej sióstr, która jest ładniejsza i wychodziło tak , że moja mama zawsze była ta brzydsza o gorsza. Zawsze było mi żal mojej mamy. Ona mi się zaliła ze wszystkiego co ją w życiu złego spotkało. W dodatku moja mama od lat bierze antydepresanty. Strasznie mi jej żal. Szkoda mi jej. Z drugiej zaś strony gdy o tym myślę, nie rozumiem dlaczego obciążała mnie swoimi problemami zamiast chodzić na terapię? Przez te jej problemy teraz ja się męczę i nie potrafię poradzić z przeszłością. Przecież nie można małego dziecka obciążać takimi problemam.  Wobec niej odczuwag skrajne i sprzeczne uczucia. Żal mi matki bo życie mija a ona nie potrafi żyć normalnie i nie zadręczać się. Z domu wyprowadziłam się bo myślałam, że to wszystko wkońcu się zmieni, że zaznać spokoju. Niestety myliłem się. Dodam jeszcze, że mieszkania nie kupiłam z matką  na spółke. Matka dołożyła mi znaczną kwotę ale notarmalnie tylko ja jestem właścicielką. Przyznam,  że miałam wątpliwości i nie bardzo chciałam wyprowadziłam się z domu ale zrobiłam to bo widziałam , jak bardzo matka tego chcę. Ojciec mnie ostrzegał , że będę tego żałować, że matka tak za darmo by mi tego nie proponowała ale matka nalegała tak bardzo , że zrobiłam to po to żeby była szczęśliwsza. Wiem, to wszystko jest takie pokręcone.  Jak juz się przeprowadziłam i matka ze mną to zaczęły pojawiać się takie rozmowy że to mieszkanie jest małe a ja jestem młoda i mi przydałoby się większe a to mogłoby być jej. Zamurowało mnie, żałuję , że od razu nie byłam stanowcza i nie postawiłam do pionu. Później coraz częściej słyszałam, jak chwali się znajomym , że się dorobiła a z ojca się nabijała , że wkoncu został sam. Powoli docierały do mnie, że moja matka nie jest taka kochana i biedna , że też potrafi być wredna i robić po złości. Dobijać zaczął mnie fakt, jak zapraszał brata x do mojego mieszkania np na obiad, na kawę. Jedną wigilię postanowiłam spędzić u taty. Moja matka została i pod moją nieobecność urządziła wigilię bratu x i jego rodzince. To wszystko jest chore; ( mam straszny mętlik w głowie, czasem szczerze jej nienawidzę a chwilę poźniej płaczę za nią z tęsknoty.  Większa część swojego życia za nią tęskniłam. Tęskniłam i tęsknię chyba za matczyną miłością którą bywało, że mnie obdarzała. Kolejny wątek to taki , że moja matka rzadko tak naprawdę była matką tzn w stosunku do mnie zachowywała się jak koleżanka. Chodzi mi o to, że nie powinna mnie obarczać swoimi problemami, opowiadać, że nie lubi z ojcem seksu. Tak, tego też się nasluchalam. Z matką paliłam papierosy i nawet jak ona się dowiedziała nie usłyszałam żadnego wykładu. Gdy miałam 16 lat, matka przyjechała na wakacje do domu. Ojciec wykorzystał fakt i pojechał w swoje rodzinne strony. Wyszłam z koleżanką wieczorem. Wiedziałam,  że mogę bo ojca nie było a matka nigdy mi tego nie zabraniała. Wróciłam z koleżanką totalnie pijana, sama nie wiem jak dotarłyśmy do domu. Moja matka otworzyła nam drzwi i pościeliła łóżko. Następnego dnia nie było kazania co ja zrobiłam, że dziewczynie nie wypada chlać , że przede wszystkim jestem niepełnoletnia a to mogło się skończyć tragicznie. Ktoś mógł nas przecież zgwałcił.  Następnego dnia był rosół na kaca -
takie przyzwolenie na takie zachowanie . Mimo tego wszystkiego zawsze matki było mi żal, myślałam o niej o tym jak jej jest źle. Czułam , że nie mogę jej ranić bo juz tyle wycierpiała  czułam i nadal odczuwam , że powinnam się o nią troszczyć. Nasrane mam w głowie; ( nie potrafię się w tych uczuciach odnaleźć. Jestem świadoma , że mnie skrzywdzila , że nie tak powinna matka chować swe dzieci a mimo to martwię się czasem o nią.  Przecież jedna tylko córkę ma. Drugie jej oblicze jest takie , że bywały takie dni, że miała dla mnie czas na spacer, na pogaduchy. Zdarzało się , że mnie przytuliła, wysłuchała moich problemów. Ona dała mi odczuć matczyną miłość. W tych chwilach czułam, że jestem ważna dla niej.

5

Odp: O mojej mamie

Brunetko, trudno się czyta Twoją historię.

Powiem Ci, że jako dziecko przeżyłaś prawdziwą gehennę.

Tak, matka w życiu każdej dziewczynki zajmuje miejsce szczególne. Tobie los zafundował relację toksyczną. Patologiczną. Nazwijmy rzecz po imieniu.

Nie katuj się myślami, że wyrzuciłaś w tej sytuacji matkę z mieszkania. Każdy ma swój próg wytrzymałości. Doszłaś do ściany i ... zaczęłaś chronić siebie.

Być może czeka Cię jakieś formalne uregulowanie spraw z rodzicem. To się zdarza, nie myśl, że masz dodatkowo wyjątkowego pecha.

Tobie zależy na naprawie stosunków z matką, jej najprawdopodobniej nie. Albo ona po prostu pewnych spraw NIE ROZUMIE. W takich sytuacjach ja też rozkładam czasem bezradnie ręce.

Masz 30 lat. Zaczyna się przed Tobą piękny okres w życiu. Uwierz mi.
Nie trać czasu na rozpamiętywanie przeszłości.

Pomyśl, jak chcesz, aby Twoje życie wygladalo i zacznij to realizować.
Może to zająć kilka lat, ale w końcu osiągniesz swój cel.

Patrz w przyszłość. smile
Pozdrawiam.

6

Odp: O mojej mamie

A odniesiesz się jakoś do tego, co ci napisaliśmy?

Bo obraz tego, co przeszłaś jest bardzo jasny. Bardzo przypomina to, co wyprawiała moja matka. I rozumiem chcieć czyjegoś szczęścia. Ale nie kosztem siebie. Koniec końców - jak sobie człowiek pościele tak się wyśpi. Pytasz teraz, czemu twoja matka nie zajęła się sobą, gdy miała problem z własną matką, czemu nie poszła na terapię, nie ogarnęła się, żeby nie robić takich jazd swoim dzieciom? No to moja droga, właśnie teraz jesteś swoją matką. Czemu nie zajmiesz się sobą, czemu nie idziesz na terapię? Życie mija, a ty jesteś nieszczęśliwa.

Szczerze myślę, że przyda ci się terapia. Żeby uwolnić się spod tego wpływu, żeby zacząć własnym życiem, żeby zrozumieć, że dorośli są odpowiedzialni sami za siebie. Twoja matka jest odpowiedzialna za swój smutek i za swoje szczęście. Nie ty. Ty jesteś odpowiedzialna za swój smutek i za swoje szczęście. Nie ona. Już nie. To nie ona ma ci dać ciepło i szczęście i zaspokoić tęsknotę. To ty musisz zrobić sama dla siebie.

7

Odp: O mojej mamie

Dooooobrze... wygadałaś się. No to teraz podaj rozwiązania problemów. Ja Ci napisałem co myślę, inni również.

8

Odp: O mojej mamie

Jestem świadoma tego, że teraz sama odpowiadam za to jak się czuję i za złe samopoczucie sama sobie jestem winna. Przez rok czasu uczęszczałam na terapię grupową. Kilka miesięcy temu zrobiłam przerwę ponieważ sama zostałam mamą i nie mam mozliwosci jak narazie kontynuacji terapii. Mam córeczkę i zdecydowanie nie chcę być dla niej taka jak moja matka dla mnie. Na terapii zrozumiałam, że jeśli nie zadbam sama o siebie to nikt tego za mnie nie zrobi,  że mam prawo odczuwać negatywne emocje, że to jest normalne że muszę swoją "żałobę" odbyć itd. Niestety nigdy nie miałam odwagi powiedzieć o molestowaniu. Nie potrafię powiedzieć tego na głos, odczuwam wstyd. W dodatku boję się, że nikt mi nie uwierzy. Że inni nie zrozumieją tej skali. Boję się reakcji innych ale potrzeba uzewnętrznienia tego była/ jest tak silna, że dlatego zdecydowałam się o tym napisać tutaj bo tutaj jestem anonimowa. Tak musiałam sie wygadać! A i tak mam ochote wykrzyczec co ten h** mi zrobil!! Dlaczego teraz? Ponieważ po kilku latach zobaczyłam moją matkę jak idzie chodnikiem. Mała,  zgarbiona zamyślony z wielką torbą. Wszystko wróciło, ból , żal, tęsknota.... Swój umysł/psychikę porównuję do krzywo  zasadzonego drzewka.  Krzywo zasadzone będzie krzywo rosło. Nie zaszczepiono we mnie właściwych wartości, zostałam skrzywdzona i nikt nie poniósł za to odpowiedzialności, rosłam w przekonaniu, że nic się nie stało. Naruszono moją godność i zbrukano moją cielesność, zostałam skrzywdzona a nikt się nad tym nie pochylił tak jak powinien! Przez wiele lat walczyłam z tym sama. Z tym czy to było słuszne? Czy tak zachowują się inni? Czy takie zachowania rodzeństwa względem siebie są normalne? Dlaczego nikomu nie moge o tym mowic, dlaczego musze to robic?  Czy mam prawo płakać i się bronic? To jest chore. To milczenie, czemu nikt nic nie mówił, nie nazwał rzeczy po imieniu, nie powiedział mi, że to co sie stało jest złe, że to nie jest normalne. Jestem dorosłą kobietą ale brak mi pewności siebie na codzień. Czy mam prawo mieć żal do matki i nienawidzieć brata! Jak mała dziewczynka zastanawiam się czy będzie bolało jak włożę rękę do ognia a przecież to takie oczywiste! Czytając Wasze wypowiedzi, poczułam wstyd , że użalam się ciągle nad sobą a z drugiej strony , znowu potwierdzenie , że moje uczucia są słuszne, że zdrowe jest to co czuję ale nie mogę tym ciągle żyć bo sama siebie niszcze. I nie muszę tłumaczyć własnej matki bo nie ma wytłumaczenia na jej brak odpowiedniego zachowania.  Muszę wziąść się w garść i dla swojej córki trzymać się kupy. Czeka mnie ciężka praca nad sobą. Nie chce swojemu dziecku fundować takiego dzieciństwa.  Chce patrzeć w przyszłość a nie rozgrzebywać przeszłość. Tylko czasem emocje biorą górę nad umysłem. Wiem, że się rozpisuje ale tak bardzo pragnę zrozumienia a mam wrażenie ze żadne słowa nie są w stanie oddać skali bólu.

9 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2017-10-03 21:04:32)

Odp: O mojej mamie
brunetka_8819 napisał/a:

Jestem świadoma tego, że teraz sama odpowiadam za to jak się czuję i za złe samopoczucie sama sobie jestem winna. Przez rok czasu uczęszczałam na terapię grupową. Kilka miesięcy temu zrobiłam przerwę ponieważ sama zostałam mamą i nie mam mozliwosci jak narazie kontynuacji terapii. Mam córeczkę i zdecydowanie nie chcę być dla niej taka jak moja matka dla mnie. Na terapii zrozumiałam, że jeśli nie zadbam sama o siebie to nikt tego za mnie nie zrobi,  że mam prawo odczuwać negatywne emocje, że to jest normalne że muszę swoją "żałobę" odbyć itd. Niestety nigdy nie miałam odwagi powiedzieć o molestowaniu. Nie potrafię powiedzieć tego na głos, odczuwam wstyd. W dodatku boję się, że nikt mi nie uwierzy. Że inni nie zrozumieją tej skali. Boję się reakcji innych ale potrzeba uzewnętrznienia tego była/ jest tak silna, że dlatego zdecydowałam się o tym napisać tutaj bo tutaj jestem anonimowa. Tak musiałam sie wygadać! A i tak mam ochote wykrzyczec co ten h** mi zrobil!! Dlaczego teraz? Ponieważ po kilku latach zobaczyłam moją matkę jak idzie chodnikiem. Mała,  zgarbiona zamyślony z wielką torbą. Wszystko wróciło, ból , żal, tęsknota.... Swój umysł/psychikę porównuję do krzywo  zasadzonego drzewka.  Krzywo zasadzone będzie krzywo rosło. Nie zaszczepiono we mnie właściwych wartości, zostałam skrzywdzona i nikt nie poniósł za to odpowiedzialności, rosłam w przekonaniu, że nic się nie stało. Naruszono moją godność i zbrukano moją cielesność, zostałam skrzywdzona a nikt się nad tym nie pochylił tak jak powinien! Przez wiele lat walczyłam z tym sama. Z tym czy to było słuszne? Czy tak zachowują się inni? Czy takie zachowania rodzeństwa względem siebie są normalne? Dlaczego nikomu nie moge o tym mowic, dlaczego musze to robic?  Czy mam prawo płakać i się bronic? To jest chore. To milczenie, czemu nikt nic nie mówił, nie nazwał rzeczy po imieniu, nie powiedział mi, że to co sie stało jest złe, że to nie jest normalne. Jestem dorosłą kobietą ale brak mi pewności siebie na codzień. Czy mam prawo mieć żal do matki i nienawidzieć brata! Jak mała dziewczynka zastanawiam się czy będzie bolało jak włożę rękę do ognia a przecież to takie oczywiste! Czytając Wasze wypowiedzi, poczułam wstyd , że użalam się ciągle nad sobą a z drugiej strony , znowu potwierdzenie , że moje uczucia są słuszne, że zdrowe jest to co czuję ale nie mogę tym ciągle żyć bo sama siebie niszcze. I nie muszę tłumaczyć własnej matki bo nie ma wytłumaczenia na jej brak odpowiedniego zachowania.  Muszę wziąść się w garść i dla swojej córki trzymać się kupy. Czeka mnie ciężka praca nad sobą. Nie chce swojemu dziecku fundować takiego dzieciństwa.  Chce patrzeć w przyszłość a nie rozgrzebywać przeszłość. Tylko czasem emocje biorą górę nad umysłem. Wiem, że się rozpisuje ale tak bardzo pragnę zrozumienia a mam wrażenie ze żadne słowa nie są w stanie oddać skali bólu.

Mówisz, że nauczyłaś się, że masz prawo do negatywnych emocji, ale nadal je kwestionujesz. Ciągle wymagasz pracy. To nic, to tak działa. Że będzie czasem lepiej, czasem gorzej i że nie zmienisz 25+ lat przyzwyczajeń, myśli i przekonań przez rok terapii. Nie da się. Ale to, że tu piszesz to krok w dobrą stronę, to dowód, że warto działać.

Zostałaś skrzywdzona. Masz prawo być zła, masz prawo czuć się skrzywdzona, masz prawo mieć żal do tych, którzy cię skrzywdzili. Masz prawo mieć żal do tych, którzy mieli obowiązek cię uchronić. Masz prawo wyrazić tę złość, masz prawo domagać się wyjaśnień, zadośćuczynienia nawet. Nie, nie masz prawa się bronić - masz OBOWIĄZEK się bronić. Masz prawo mieć żal do matki, że bierze stronę osoby, która cię skrzywdziła. Tak, złość się! Potrzebujesz tej złości, ona jest dobra. Dobrze cię pokieruje. Złość dodaje energię, pozwala działać, bronić się, walczyć o siebie, o to co ważne. Życzę ci, żebyś bardziej była wku***iona na matkę niż żeby ci było jej żal i tęskno.
Masz nawet prawo do wstydu.... mimo że to oni powinni się wstydzić. Ty nie zrobiłaś nic złego. Jaki w tym wstyd, że byłaś dzieckiem i ktoś to wykorzystał??
Rozumiem ten ból i to niezrozumienie, i poczucie niesprawiedliwości, też to przeżyłam, też molestował mnie brat. Nie da się opisać, jakie to uczucie, wiedzieć, że rodzina w ten sposób potrafi skrzywdzić. Powiedziałam to na terapii. Tak jak ty, spodziewałam się nie wiadomo czego, ale terapia nie jest od osądzania.


Nie musisz brać się w garść. Pytanie jest, czy chcesz?

10

Odp: O mojej mamie

Twoi rodzice popełnili błędy. Dorośli ludzie popełniają błędy.
Jesteś już dorosła -- postaraj się nie popełniać błędów.
Nikt się nie pochylił -- racja. Ale skoro jesteś już dorosła, to może Ty się pochylisz nad sobą?
NIe miej wstydu pisząc tutaj, nikt Cię nie ocenia. Staramy się pomóc. Dobrze, że byłaś na terapii.

11 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2017-10-03 22:53:06)

Odp: O mojej mamie

Brunetko, ja tu niejedną historię czytałam na forum, gdzie kobiety skarżyły się na swoje matki i rodzeństwo. Nie umniejszam żadnych przeżyć w relacjach rodzinnych, jednak tu z pełną odpowiedzialnością Ci napiszę - odciąć się. Fizycznie i mentalnie.

Sprawa molestowania seksualnego jest na tyle poważna, że nie dasz rady jej wypchnąć ze swojego życia tak do końca. Myślę, że w ogóle takie zdarzenia na zawsze odciskają swoje piętno w człowieku i nie miej pretensji do siebie, że źle się z tego powodu czujesz.

To jest dodatkowe obciążenie ofiary - wpędzenie jej w poczucie winy. NIE TY powinnaś czuć się winna. ZAPAMIĘTAJ.

12

Odp: O mojej mamie

Cieszę się bardzo , że zebrałam się w sobie i tu się zwierzyłam. Czuję ogromną ulgę czytając Wasze odpowiedzi. Dało mi to ogromną siłę do dalszej "walki". Zostałam skrzywdzona i muszę się z tym pogodzić. Czasu nie cofnę. Macie racje , że muszę się odciąć od źródła mojego nieszczęścia i bólu. Ale taki wewnętrzny spokój osiągnę chyba dopiero wtedy kiedy zbiorę odwagę w sobie, nabiorę tyle pewności siebie i siły i prosto w twarz ze spokojem powiem mojej mamie i jemu - mojemu oprawcy a nie bratu, że pamiętam co mi zrobił,  że go szczerze nienawidzę i nie chce go w swoim życiu. Dla mnie może nie istnieć. Taka jest prawda. Nienawidzę gnoja i brzydzi mnie jego obecność. Dla mnie jest śmieciem. Matce też chciałabym powiedzieć jak bardzo mnie skrzywdziła. Chcę żeby wiedziała , jak ważna dla mnie była (nadal jest) ale nie będę się przed nią płaszczyć, skomleć i prosić o uwagę i miłość.  Nie, już nie. Z nią nie chcę mijać się na ulicy jak z obcym człowiekiem ale sytuacja musi zostać wyjaśniona. Prawda musi ujrzeć światło dzienne, nie chcę źadnej zemsty, chce tylko żeby sprawy zostały głośno nazwane po imieniu. Muszę oswoić się z tą myślą i będę o to walczyć. O mojej mamie myślę sobie, że o nią chyba tez nikt nie zatroszczył się gdy była dzieckiem i może dlatego reszta jej życia wygląda tak jak wygląda. Nie chce jej tłumaczyć i jej zachowań bo macie racje, jest dorosła i powinna zadbać o siebie. Skoro potrafi znaleźć czas i pójść do psychiatry po recepte na jakieś antydepresanty to równie dobrze mogła by pójść na terapię i poukładać sobie ten cały syf. Nie będę już jej tłumaczyć i litować się nad nią. Nade mną nikt się nie litował. Gdyby jej zależało zrobiłaby wszystko aby swoją sytuację poprawić a wygląda na to , że jej taki stan rzeczy wystarcza. Może to dziwne ale Wasza ocena sprawiła, że poczułam ulgę i że w dobra stronę zmierzam. Tego mi brakowało, tego żeby nazwać rzeczy co jest złe a co dobre. Niby to wiedziałam ale potrzebowałam tego potwierdzenia, że białe jest białe.

13

Odp: O mojej mamie

Dobrze zrobiłaś, nie miałaś innego wyjścia.
Wiem, że to boli. Czasem odcięcie się jest jedynym sposobem...

14

Odp: O mojej mamie

Wydaje mi się, że robisz błąd polegający na tym, że chcesz matce i X powiedzieć co Cię boli. Dlaczego tak chcesz zrobić? W czym Ci to pomoże? Dlaczego swoją energię i czas poświęcasz na to, aby dokonać takiego rozliczenia z nimi? Czy nie lepiej tę samą energię i czas poświęcić na dziecko?

Wspomnienia bolą. To jasne. Ludzie będą Ci mówili, że powinnaś zapomnieć i pogodzić się z tym. A wiesz co ja Ci powiem? NIE zapominaj, NIGDY się z tym nie pogódź, bo to co się Tobie przytrafiło to jest zło, zostałaś skrzywdzona. Takie są fakty. I te fakty z Tobą zostaną na zawsze. Ale w przeszłości, choć mają wpływ na Ciebie, na to kim jesteś. Ale musisz iść dalej mimo tej krzywdy. Czyli przyjmij, że fakty są faktami, że osoby które Cię skrzywdziły nie są wprost ukarane przez sądy/policję/prawo. Ja wierzę, że krzywdy los sam rozlicza odpowiednio, ale musi minąć parę/paręnaście/parędziesiąt lat.

Natomiast moralnie wiem, że masz chęć powiedzieć matce i X co czujesz. Myślę, że mogłabyś napisać do niej/do nich list. W zasadzie tylko do matki. Niech wie co zrobiła źle.   Ale jeśli nie masz takiej totalnej palącej potrzeby to odpuść... Uznaj, że stała Ci się krzywda, za tę krzywdę "Bóg im wypłaci". Idź dalej przez życie. Na dziecku skup się, na pracy, na organizacji swojego życia.

15

Odp: O mojej mamie
brunetka_8819 napisał/a:

sytuacja musi zostać wyjaśniona (...)potrzebowałam tego potwierdzenia, że białe jest białe.

brunetko, dorastałaś w domu, w którym panowała zmowa milczenia. Nie zaznasz spokoju, póki tej sprawy nie rozwiążesz.

Tak. Ja to jeszcze raz Ci powtórzę. Molestowanie dzieci jest złem.
Ty jesteś ofiarą.

A winny jest WYŁĄCZNIE sprawca przemocy.

16

Odp: O mojej mamie
Gary napisał/a:

Wydaje mi się, że robisz błąd polegający na tym, że chcesz matce i X powiedzieć co Cię boli. Dlaczego tak chcesz zrobić? W czym Ci to pomoże?


Ponieważ, gdy go spotykam na ulicy woła za mną "cześć siostra" i zagaduje mnie. A ja nie chce żeby się do mnie nawet zbliżał. W ciagu roku widuję go 2-3 razy. Zazwyczaj jest to spotkanie przypadkowe. A ja nie chcę żeby się do mnie zbliżał i chcę żeby wiedział dlaczego. Tak , w moim domu rodzinnym panowała zmowa milczenia. Niestety, po mojej tragedii jeszcze kilka lat x mieszkał w naszym domu rodzinnym. Sprawa nie została wyjaśniona, nikt nic nie powiedział. Kilka cichych dni po awanturze i wszystko wróciło do normy. Byłam małym dzieckiem i brałam przykład ze swoich rodziców. Matka pod nosem ojca wyzywała od najgorszych, że jak mógł tak zlać x za nic! Ona twierdziła , że nic się nie stało więc i ja tak zaczełam myśleć. Mało tego ojciec tak zlał x, że poźniej bałam się skarżyć ojcu na niego. Mój ojciec zareagował i dał mi tym poczucie bezpieczeństwa. Wiedziałam, że już nic mi nie grozi bo tata wue o wszystkim, ojcuec stał się czujniejszy na to co dzieje się w domu. Ale chyba nie pomyślał o tym, że trzeba mi pomóc i naprawić to co ten h** zniszczył. Przez kilka lat nie zdawałam sobie sprawy z rangi tego co się stało. Dopiero później, chyba gdzieś w wieku 10-12 lat zaczęło do mnie docierać, że zostałam skrzywdzona, że to było złe. Jako dziecko nie zastanawiałam się dlaczego nie lubię x?Dlaczego ojciec go nie trawił? Dlaczego matka tak ojca nienawidzi? Dla mnie to było "normalne", myślałam, że tak jest w każdej rodzinie. Znam x i wiem, że  jak mu to wygarnę, że to pamiętam, że wiem jaką świnią jest to będzie sam mi z drogi schodził. I już nie będę musiała oglądać jego mordy i wysłuchiwać jego pierdolenia, udawać że jest ok, ściągnąć maskę. Marzę o tym, żeby to było w obecności mojej matki. Tej samej która tak w niego wierzyła, broniła go i wybielała. Niech obaj poczują ten wstyd. Nie ma takiej rzeczy która zrównoważyć moje cierpienie ale to w jakiś sposób pomoże mi odzyskać spokój. Wiem, że nigdy o tym nie zapomnę ale chciałabym zacząć żyć już bez tego rozgrzebywania. Muszę to pozamykać póki moje dzieciątko jest jeszcze małe i tego nie widzi. Ja widziałam i słyszałam jak moja matka cierpi chociaż nie raz próbowała to ukryć. Gdy się zorientowała, że wiem to niestety przestała się z tym kryć i wciągneła mnie w to.

17 Ostatnio edytowany przez ivy71 (2017-10-04 16:12:54)

Odp: O mojej mamie

X

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024