Witam serdecznie,
postanowiłam tutaj napisać, by otrzymać od Was jakieś rady/ sugestie.
Z moją Mamuśką ciężko jest się dogadać od dawna. Niby jest prawdomówną, na maxa szczerą osobą, a gdy ktoś Jej powie prawdę - obraża się bądź robi awanturę.
Wyprowadziła się dawno z rodzinnego domu do innego miasta. Zaś ja mieszkam teraz sama i wszystkie rachunki opłacam sukcesywnie. Do tego studiuję i pracuję.
Zawsze gdy przyjedzie musi do czegoś się przyczepić o błahostki: śmieci nie wyrzuciłaś, szklanki nie umyłaś, masz 2 dni opóźnienia z opłatami.
Przykre jest to, że nie potrafi tego powiedzieć tylko wiecznie krzyczy i wyprowadza mnie z równowagi przed pracą.
Ostatnio spytałam, czy może mnie ubezpieczyć u ojczyma na 1 rok. Nie spytała jak to prawnie wygląda, czy szef będzie płacić za to (może takich rzeczy przecież nie wiedzieć, zrozumiałe).... Nic! Tylko zadała pytanie: 'A czemu stawiasz mojego męża w takiej sytuacji?".
Właśnie umyłam głowę, ręcznik jest wilgotny na suszarce i co słyszę? "RĘCZNIK ZGNIŁY WISI.. O MATKO!"
Powiedziałam Jej dziś spokojnie, że mam do Niej duży żal o pewne sprawy. Reakcja? Zadzwonię do męża i Mu wszystko powiem, co o nas myślisz.
Zawsze miałam w miarę dobry kontakt z Mamuśką. A to plotkowałyśmy razem, a to na zakupy pojechałyśmy.
Wiele jej zawdzięczam i staram się to pokazywać na różne sposoby.
Wiedziałam też, że jest nerwowa i często inaczej odbiera to, co się do Niej mówi.
Nie miała w życiu łatwo, ale teraz ma zajebi*te życie u boku wspaniałej osoby, który nieba by jej przychylił. Mają świetny dom, ogród, a i tak WIECZNIE NARZEKA.
Wiecznie poszkodowana jest, wiecznie chora... - sama sobie to uzbdura i w takim przekonaniu żyje.
...ale ja już nie mam siły wszystko tłumaczyć jak pastuch krowie na rowie.
Tym bardziej, że często ma pretensje, że np.: kilka dni już do Niej nie dzwoniłam bądź nie odwiedziłam.
Ja nie zawsze mam czas dla siebie, a co mówić o związku z chłopakiem, rodzinie...
Eh, w sumie to chyba napisałam, by się wygadać, wylać to z siebie, bo już serio... pękłam.
Nie chcę przytłaczać takimi sprawami chłopaka, bo po co o takich rzeczach gadać...
Nie wiem w jakim wieku jest Twoja mama ale może przeżywa okres przekwitania i takie zachowania się u niej napieprzają. Z drugiej strony Ty jesteś dorosła i masz prawo mieć swoje zdanie i w swoim domu robić to co Ci się podoba. Myślę, że to czas aby na neutralnym gruncie Mamie to delikatnie uświadomić. Powodzenia
Hm..., a znasz dobrze jej życie ? To życie teraz, bo jak rozumiem rozdzieliłyście się.
Czasami za upierdliwymi (przepraszam za kolokwializm ale jakoś mi spasował) błahostkami kryje się problem, któremu takie drobiazgi dają upust...
A jak chłopak ok to niech się nauczy wysłuchiwać, bo to jednak Twój problem a On ma być Twoim chłopakiem, żeby przypadkiem nie było tak, że : może Mama nie potrafi o swoich problemach rozmawiać a i Ty podobnie - bo każdej z Was wydaje się, że nie należy innych obciążać... Hm...? może to tak wygląda ?
Znam to - moja mama zachowuje się baaaardzo podobnie.
Pomaga dystans i odcięcie się.
Nie wiem w jakim wieku jest Twoja mama ale może przeżywa okres przekwitania i takie zachowania się u niej napieprzają.
To może być jedna z przyczyn, którą najłatwiej będzie wyeliminować. Jeśli to sprawa hormonów, to pewnie daje się we znaki wszystkim, również temu wspaniałemu mężowi. Porozmawiaj z matką (oczywiście nastaw się na obrazę majestatu, że wypominasz jej że jest stara ), z jej mężem i spróbujcie ją nakłonić do wizyty u lekarza, do złagodzenia objawów menopauzy.
Jeżeli to nie jest przyczyna... to niestety łatwo nie będzie, jedyne co możesz robić, to wzmacniać siebie - swoją asertywności, pogodne nastawienie do życia, życie z marudami jest ciężkie i tak jak starych drzew się nie przesadza, tak i prawdopodobnie matce nie zmieni się charakter.