Czy warto dalej tkwić w tym związku? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 15 ]

1 Ostatnio edytowany przez mysiak87 (2017-10-01 13:58:59)

Temat: Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Witam,
zdaję sobie sprawę, że historie takie jak moja było wiele, jednakże potrzebuje trochę "przestrzeni" i kogoś kto nie jest w centrum tych wydarzeń.
Od maja tego roku spotykam się z facetem, który z początku wydawał się być ideałem: przystojny, posiadający pasję, wierzący, dobrze wychowany. Początkowo fascynacja nim przykryła mi jego wady, które obecnie zauważam. Teraz zastanawiam się czy cały ten związek ma sens na dłuższą mete?
Ale od początku: 1. mój facet posiada gospodarstwo rolne oraz konie, które wystawia na różnych wystawach. Ja rozumiem, że gospodarstwo to praca 24/h i nigdy nie robiłam mu wyrzutów, iż jest zajęty. Spotykamy się zawsze gdy on ma czas czyli zazwyczaj po obrządkach – wieczorami. I nie byłoby w tym złego, gdyby nie fakt iż to moja praca jest problemem. Na początku znajomości pracowałam na pół etatu, ale od września pracuje w państwowej przedszkolu i siłą wyższą związane są z tym większe obowiązki (w końcu robię nawet więcej niż etat oraz awans zawodowy) i nie ukrywam że zależy mi aby przedłużono mi umowę. Dlatego też postanowiłam iść dodatkowo na studia podyplomowe. Jednakże dla niego to problem, bowiem jak miałam pół etatu to miałam większy dystans do siebie a teraz skupiam się na pracy. Ok, było tak, jednakże mieszkam w małej miejscowości, gdzie dostanie pracy w innej branży niż spożywka graniczy z cudem i to, że mi się udało dostać do miejskiego przedszkola uważam za wygrany los na loterii. Z drugiej strony jestem osobą, która sama od siebie wymaga wiele i naprawdę pokazuje, iż pracodawca może na mnie polegać na dłuższą metę niż rok. Jednakże zdaniem mojego faceta robię głupotę i powinnam machnąć ręką na wszystko. Ale jak?! Nie umiem i nie chce być zależna od faceta, dlatego poszłam do pracy w zawodzie który lubię i który jest moją pasją. A jednak gdy mieliśmy kontrolę z Kuratorium usłyszałam, że zachowałam się nie fair, bo on wyjezdzał na weekend i chciał się spotkać (przepraszam ale miałam zostawić dzieci i Kuratorium w sali i wyjść się pożegnać?!). Jestem nie fair, bo chce iść na studia i czasu mieć nie będę… No ale przepraszam, studiuje i pracuje się w ciągu dnia a nie wieczorami, gdy on ma czas… Ten argument nie dociera.
2. Tydzień temu mieliśmy wesele, na którym byłam starszą. Wiedział o tym od samego początku i mimo wszystko nalegał, aby iść ze mną. Owszem poszedł i co… O 2 nad ranem zrobił mi awanturę, że go olewam, że biegam za Młodą Parą, że na oczepinach bawię się ze starszym a przecież przyszłam z nim i to jemu powinnam poświęcić cały swój czas. Powiedziałam mu,że ostatnio jak on wystawiał konie na wystawie, ja siedziałam i dosłownie nudziłam się przez 6 godzin i ani razu nie powiedziałam, że czuje się olana, bo wiedziałam że to dla niego ważna sprawa i nie chciałam psuć mu imprezy. Konie to jego pasja i zależało mi aby wiedział, że go wspieram…
3. Ostatnio zaczął narzekać, iż praca na roli to za mało i chce poszukać sobie pracy. Traf chciał, że to praca znalazła jego i ja wspierałam go i motywowałam, aby spróbował. Że zawsze zdobędzie doświadczenie i a nóż widelec mu się na dłuższą metę spodoba. Wczoraj usłyszałam, że zmusiłam go do pójścia do pracy.
4. Poznaliśmy nawzajem swoje rodziny, on w mojej został miło przyjęty, nawet mój sceptyczny wujek, który mnie praktycznie wychował mówi o nim „zięciu”. Natomiast ja w jego rodzinie nie jestem akceptowana. Zostałam raz zaproszona w dniu urodzin do niego i co – siedzieliśmy we dwoje. Innym razem zostałam zaproszona na niedzielny obiad, który wyglądał tak, że ja z moim jedliśmy w jednym pomieszczeniu a jego rodzice z siostrą w drugim. Nie wiem co jest, ale dziwnie się czuje w tym ich domu. Odnoszę wrażenie że nie jestem akceptowana i tyle, żadna osoba ze mną nie porozmawia a jak ja zagadam to otrzymuje uśmiech i tyle. Dlatego też gdy rozmawialiśmy o ślubie zapowiedziałam,że nie chce mieszać u niego na wsi.
5. Właśnie wspólne mieszkanie po ślubie jest również kością niezgody, bowiem on nie rzuci gospodarstwa a ja nie pójde tam mieszkać. I tak przy każdej wizycie czuje się jak intruz, choć on uważa że wyolbrzymiam sprawę. Serio?
6. Ostatnio zauwazyłam, iż nie mamy również zbyt wielu tematów do rozmów. On opowiada jak to w nowej pracy i głównie o tym co się dzieje na gospodarce, a ja niewiele się znam. Żeby go nie urazić słucham i dopytuję ale w momencie gdy ja chce się z nim czymś podzielić jest problem. Nie pamietam kiedy ostatni raz mieliśmy rozmowę na inny temat. Zaczynałam coś w tym kierunku robić ale nici z tego. Kupiłam książke o tematyce, którą lubi - jak rzucił w kąt tak leży. Zagadnęłam na temat o którym ostatnio na necie czytałam cisza - nawet się nie zainteresował. tylko gospodarstwo i gospodarstwo... Ile można?!
7. On jest osobą spokojną, wstydliwą i zamkniętą w sobie, natomiast ja jestem obrotna i wychodzę z założenia,że jeśli coś w nas siedzi należy sobie od razu to mówić. Dlatego też ostatnio porozmawiałam z nim i powiedziałam, że przykro mi się robi, gdy na weselu mężczyźni mnie komplementują a mój własny nic nie powie. Że musze prosić o zrozumienie mojej sytuacji w pracy, problemach ze zdrowie (jestem po poważnej operacji i czasami gdy źle się poczuję powinnam zdecydowanie odpoczywać, a nie chodzić z nim po mieście). Że proszę dosłownie nawet o uczucie, miłe słowo. Nie tak mnie Mama wychowała, nie tego nauczyło mnie życie. Jeszcze 2 lata temu byłam w związku, gdzie również musiałam o wszystko dbać: rachunki, dom, uczucia. Powiedziałam że drugi raz tak nie chce i co?! Wydaje mi się,że jeśli 2 osoby są ze sobą, to takie rzeczy jak szacunek, zrozumienie,uczucia powinny być ofiarowane bezgranicznie a nie na prośbe…
Co robić w danej sytuacji, czy istnieje wyjście, które zadowoli każdą ze stron?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Mam wrażenie ze ten Twoj facet to mały zakompleksiony człowiek który nie pozwoli innym rozwijać skrzydeł bo to jeszcze bardziej dobija jego poczucie własnej wartości.
Z czasem bedzie miał co raz wiecej pretensji do Ciebie a na wszelki wypadek żebyś nie uciekła zamknie Cię w klatce ....

3

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Najwyraźniej ma bardzo niskie poczucie własnej wartości. Uważa, że stał się bardziej pewny siebie, jednakże nie wydaje mi się - biorąc pod uwagę jego zachowanie względem mnie.

4

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Zakompleksiony człowieczek z tendencjami do ograniczania Cię, a do tego nie macie o czym ze sobą rozmawiać, nudzicie się razem, nie możecie się dogadać co do wspólnego zamieszkania... Coś marnie to wygląda...

5

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Argument, że mnie ogranicza nie przechodzi, bowiem on uważa że przecież pozwala mi spotykać się ze znajomymi itp. Wiec ograniczenia nie ma. Ostatnio naprawdę nie mamy wiele tematów do rozmów, nawet jak rzucę jakiś temat to on nie pociągnie go dalej, co jest praktycznie niemiłe. Na początku jakoś nie było z tym problemów, ale ostatnio coś naprawdę zaczeło się psuć. A może to wynik tego,że klapki z oczu mi spadły i widzę co się naprawdę dzieje. Widzę te jego wady, sytuacje i zachowania które mi nie pasują.

6

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Sama piszesz, że tam "tkwisz". Chcesz dalej "tkwić"? Bo jeśli tak, to nic nie stoi na przeszkodzie. Ale sama piszesz, że ani to z nim pogadać, ani gdzieś wyjść, ani w domu spędzić czas, ani spotkać się z rodziną, i jeszcze do tego prosić musisz się o uwagę, o komplementy, a on na dodatek ma zamiary ograniczać ci życie zawodowe. Gdzie w tym przestrzeń na rozwój i fajny czas to ja nie wiem, nie brzmi to jak sytuacja, w której chciałabym "tkwić".

7

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?
mysiak87 napisał/a:

, bowiem on uważa że przecież pozwala mi spotykać się ze znajomymi itp

No patrz, jaki dobry - pozwala Ci. Wypuszcza z domu... Jesteś mu za to wdzięczna? tongue Do pracy też Ci jak na razie "pozwala" chodzić i do szkoły też.

Nie opisałaś niczego dobrego. Jest zazdrosny. MAcie zupełnie inne pomysły na zamieszkanie po ślubie. I już się ze sobą nudzicie, to co będzie później.

8

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Dokładnie tego się obawiam. Spotykamy się ze sobą od pół roku i wszystko wychodzi. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego moje prośby do niego nie docierają?! Czy naprawdę tak trudno jest coś mi dać od siebie? (mam na myśli, uczucia, zrozumienie, wsparcie). Kiedyś mi powiedział, że spodobałam mu się, bo zabiegałam o niego: w sensie interesowałam się co u niego, jak minął dzień itp., a od kiedy zmieniłam pracę większość część swojego zainteresowania kieruje ku pracy. Kolega mu powiedział, że skoro teraz chowam się za papierkami, to co bedzie, gdy przyjdą prawdziwe problemy? A no właśnie zostane z nimi sama...
Możliwe, że jest zazdrosny iż pnę się po stopniach osobistego sukcesu (praca, studia), że idę do przodu i bardzo prawdopodobne, iż on chce bym zwolniła i była w tym samym miejscu co on jest obecnie. Ale nasze swiaty się różnią i to wszyscy widzą. Choć nie powiem - jest kulturalny, dobrze wychowany, ma zasady ale to chyba nie wszystko...

9

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Nad czym ty się jeszcze zastanawiasz? Na początku związku ludzie się mocno starają pokazać z jak najlepszej strony, wyginają się na wszystkie sposoby, żeby upiększyć sobie i partnerce/partnerowi życie. Jeśli to jest jego "najlepsza strona" to strach pomyśleć, co będzie dalej.
Nie rób sobie tego, nie wyobrażaj sobie, że go zmienisz, że zmienisz jego podejście do siebie, że prośbami czy groźbami czy awanturami wymusisz na nim, żeby zaczął twoje prośby spełniać, czy że wymusisz na nim, żeby coś od siebie dał.
A nawet jeśli w końcu wymusisz, wybłagasz... to naprawdę chcesz być z kimś, kogo musisz PROSIĆ o to, żeby dawał zrozumienie i uczucia? Na pewno?

10 Ostatnio edytowany przez mysiak87 (2017-10-02 07:26:08)

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Wczoraj przez caly dzien sie nie odzywal, az w koncu wyslal znak zapytania,po czym dodal czy dlugo jeszcze moj foch bedzie trwal? Jego zdaniem to ja zachowuje sie nie w porzadku, bo sie zmienilam. Uznal, ze spodobalo mu sie we mnie to,ze na poczatku znajomosci niczego nie oczekiwalam,a teraz "nagle" zapragnelam uczuc, komplementow i wsparcia. Nagle bo do tej pory zylam bez tego. Stwierdzilam, ze moja sytuacja zyciowa sie zmienila i wraz z nia moje spojrzenie na swiat, dlatego przydaloby sie odrobine wsparcia w trudnych chwilach, momenty zrozumienia czy nawet docenienia jak chociazby w postaci komplementu. Dodalam, ze jesli tych oczekiwan nie otrzymam od niego to znajde kogos, kto bedzie umial mi to dac i to bez proszenia. Efekt-foch dzien 2...

11

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Po pierwsze, nie ma najmniejszego sensu tkwić w tym związku dłużej. Nawet jednej godziny.

Po drugie, nie istotne jest to jaki on jest. Opisany to już dobrze przedmowczynie. Skupię się na czymś innym. On ma racje. To TY się zmieniłaś i zaczęłaś wymagać dopiero teraz więcej. Nie miej do niego pretensji, ze jest taki jaki był na początku gdy to Ci pasowało.
Od samego początku wymagań cały czas tego samego. Nie ludzcie się dziewczyny, że ktoś się zmieni dla Was. To w ogóle powinno być napisane wielkimi literami przed kazda rejestracją. 90%tematów by tu nie było.

12

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?
mysiak87 napisał/a:

(...) czy istnieje wyjście, które zadowoli każdą ze stron?

Tak. Rozstanie. Ani Ty jego nie akceptujesz, ani on Ciebie. Obydwoje usiłujecie włożyć siebie nawzajem w ramki, a tu kłopot, bo wstawiana/wstawiany stawia opór. Coś, poza niechęcią, was łączy?

13

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?
mysiak87 napisał/a:

Witam,
zdaję sobie sprawę, że historie takie jak moja było wiele, jednakże potrzebuje trochę "przestrzeni" i kogoś kto nie jest w centrum tych wydarzeń.
Od maja tego roku spotykam się z facetem, który z początku wydawał się być ideałem: przystojny, posiadający pasję, wierzący, dobrze wychowany. Początkowo fascynacja nim przykryła mi jego wady, które obecnie zauważam. Teraz zastanawiam się czy cały ten związek ma sens na dłuższą mete?
Ale od początku: 1. mój facet posiada gospodarstwo rolne oraz konie, które wystawia na różnych wystawach. Ja rozumiem, że gospodarstwo to praca 24/h i nigdy nie robiłam mu wyrzutów, iż jest zajęty. Spotykamy się zawsze gdy on ma czas czyli zazwyczaj po obrządkach – wieczorami. I nie byłoby w tym złego, gdyby nie fakt iż to moja praca jest problemem. Na początku znajomości pracowałam na pół etatu, ale od września pracuje w państwowej przedszkolu i siłą wyższą związane są z tym większe obowiązki (w końcu robię nawet więcej niż etat oraz awans zawodowy) i nie ukrywam że zależy mi aby przedłużono mi umowę. Dlatego też postanowiłam iść dodatkowo na studia podyplomowe. Jednakże dla niego to problem, bowiem jak miałam pół etatu to miałam większy dystans do siebie a teraz skupiam się na pracy. Ok, było tak, jednakże mieszkam w małej miejscowości, gdzie dostanie pracy w innej branży niż spożywka graniczy z cudem i to, że mi się udało dostać do miejskiego przedszkola uważam za wygrany los na loterii. Z drugiej strony jestem osobą, która sama od siebie wymaga wiele i naprawdę pokazuje, iż pracodawca może na mnie polegać na dłuższą metę niż rok. Jednakże zdaniem mojego faceta robię głupotę i powinnam machnąć ręką na wszystko. Ale jak?! Nie umiem i nie chce być zależna od faceta, dlatego poszłam do pracy w zawodzie który lubię i który jest moją pasją. A jednak gdy mieliśmy kontrolę z Kuratorium usłyszałam, że zachowałam się nie fair, bo on wyjezdzał na weekend i chciał się spotkać (przepraszam ale miałam zostawić dzieci i Kuratorium w sali i wyjść się pożegnać?!). Jestem nie fair, bo chce iść na studia i czasu mieć nie będę… No ale przepraszam, studiuje i pracuje się w ciągu dnia a nie wieczorami, gdy on ma czas… Ten argument nie dociera.
2. Tydzień temu mieliśmy wesele, na którym byłam starszą. Wiedział o tym od samego początku i mimo wszystko nalegał, aby iść ze mną. Owszem poszedł i co… O 2 nad ranem zrobił mi awanturę, że go olewam, że biegam za Młodą Parą, że na oczepinach bawię się ze starszym a przecież przyszłam z nim i to jemu powinnam poświęcić cały swój czas. Powiedziałam mu,że ostatnio jak on wystawiał konie na wystawie, ja siedziałam i dosłownie nudziłam się przez 6 godzin i ani razu nie powiedziałam, że czuje się olana, bo wiedziałam że to dla niego ważna sprawa i nie chciałam psuć mu imprezy. Konie to jego pasja i zależało mi aby wiedział, że go wspieram…
3. Ostatnio zaczął narzekać, iż praca na roli to za mało i chce poszukać sobie pracy. Traf chciał, że to praca znalazła jego i ja wspierałam go i motywowałam, aby spróbował. Że zawsze zdobędzie doświadczenie i a nóż widelec mu się na dłuższą metę spodoba. Wczoraj usłyszałam, że zmusiłam go do pójścia do pracy.
4. Poznaliśmy nawzajem swoje rodziny, on w mojej został miło przyjęty, nawet mój sceptyczny wujek, który mnie praktycznie wychował mówi o nim „zięciu”. Natomiast ja w jego rodzinie nie jestem akceptowana. Zostałam raz zaproszona w dniu urodzin do niego i co – siedzieliśmy we dwoje. Innym razem zostałam zaproszona na niedzielny obiad, który wyglądał tak, że ja z moim jedliśmy w jednym pomieszczeniu a jego rodzice z siostrą w drugim. Nie wiem co jest, ale dziwnie się czuje w tym ich domu. Odnoszę wrażenie że nie jestem akceptowana i tyle, żadna osoba ze mną nie porozmawia a jak ja zagadam to otrzymuje uśmiech i tyle. Dlatego też gdy rozmawialiśmy o ślubie zapowiedziałam,że nie chce mieszać u niego na wsi.
5. Właśnie wspólne mieszkanie po ślubie jest również kością niezgody, bowiem on nie rzuci gospodarstwa a ja nie pójde tam mieszkać. I tak przy każdej wizycie czuje się jak intruz, choć on uważa że wyolbrzymiam sprawę. Serio?
6. Ostatnio zauwazyłam, iż nie mamy również zbyt wielu tematów do rozmów. On opowiada jak to w nowej pracy i głównie o tym co się dzieje na gospodarce, a ja niewiele się znam. Żeby go nie urazić słucham i dopytuję ale w momencie gdy ja chce się z nim czymś podzielić jest problem. Nie pamietam kiedy ostatni raz mieliśmy rozmowę na inny temat. Zaczynałam coś w tym kierunku robić ale nici z tego. Kupiłam książke o tematyce, którą lubi - jak rzucił w kąt tak leży. Zagadnęłam na temat o którym ostatnio na necie czytałam cisza - nawet się nie zainteresował. tylko gospodarstwo i gospodarstwo... Ile można?!
7. On jest osobą spokojną, wstydliwą i zamkniętą w sobie, natomiast ja jestem obrotna i wychodzę z założenia,że jeśli coś w nas siedzi należy sobie od razu to mówić. Dlatego też ostatnio porozmawiałam z nim i powiedziałam, że przykro mi się robi, gdy na weselu mężczyźni mnie komplementują a mój własny nic nie powie. Że musze prosić o zrozumienie mojej sytuacji w pracy, problemach ze zdrowie (jestem po poważnej operacji i czasami gdy źle się poczuję powinnam zdecydowanie odpoczywać, a nie chodzić z nim po mieście). Że proszę dosłownie nawet o uczucie, miłe słowo. Nie tak mnie Mama wychowała, nie tego nauczyło mnie życie. Jeszcze 2 lata temu byłam w związku, gdzie również musiałam o wszystko dbać: rachunki, dom, uczucia. Powiedziałam że drugi raz tak nie chce i co?! Wydaje mi się,że jeśli 2 osoby są ze sobą, to takie rzeczy jak szacunek, zrozumienie,uczucia powinny być ofiarowane bezgranicznie a nie na prośbe…
Co robić w danej sytuacji, czy istnieje wyjście, które zadowoli każdą ze stron?

Wydaje mi się, że będzie Ci ciężko z taką osobą, może nie potrafi się uniezależnić od matki. Jeśli kochasz go na tyle, że to wytrzymasz to zostań z nim, ale łatwo nie będzie. Jego rodzina może być zła, ale ważne jest jego podejście i szacunek do Ciebie.

14

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Wzielam pod uwage wszystkie Wasze rady i porozmawialam z moim facetem. Wyjasnilam mu, iz non stop wszystko kreci sie wokol niego, jego pracy, gospodarstwa, zmartwien. A w momencie gdy chodzi o mnie,to musze prosic o uwage, co mnie upokaza. Ze czuje sie powstrzymywana przed wlasnym rozwojem bo mu sie cos nie podoba. Skwitowal to, ze jego milosc do mnie jest motywacja z jego strony,ale zaznaczylam ze jesli by tak bylo, nie kwestionowalby moich studiow. Na pytanie czy rozmawial z matka odnosnie nieprzyjemnej atmosfery gdy sie pojawiam dostalam tu cytuje takie slowa "Mamie mam powiedzieć, że moja kobieta nie chce przyjeżdżać, bo czuje się jak pasożyt?". Rozumiecie?! Pasozyt!! Kazalam mu spojrzec w slownik, co oznacza opis takiej osoby i zaznaczylam, ze nie po to poszlam na studia i do pracy, by byc zalezna od kogos. Rece odpadaja a to tylko niewielki ulamek calej rozmowy...

15

Odp: Czy warto dalej tkwić w tym związku?
mysiak87 napisał/a:

Wzielam pod uwage wszystkie Wasze rady i porozmawialam z moim facetem. Wyjasnilam mu, iz non stop wszystko kreci sie wokol niego, jego pracy, gospodarstwa, zmartwien. A w momencie gdy chodzi o mnie,to musze prosic o uwage, co mnie upokaza. Ze czuje sie powstrzymywana przed wlasnym rozwojem bo mu sie cos nie podoba. Skwitowal to, ze jego milosc do mnie jest motywacja z jego strony,ale zaznaczylam ze jesli by tak bylo, nie kwestionowalby moich studiow. Na pytanie czy rozmawial z matka odnosnie nieprzyjemnej atmosfery gdy sie pojawiam dostalam tu cytuje takie slowa "Mamie mam powiedzieć, że moja kobieta nie chce przyjeżdżać, bo czuje się jak pasożyt?". Rozumiecie?! Pasozyt!! Kazalam mu spojrzec w slownik, co oznacza opis takiej osoby i zaznaczylam, ze nie po to poszlam na studia i do pracy, by byc zalezna od kogos. Rece odpadaja a to tylko niewielki ulamek calej rozmowy...

Dziewczyno,
czy to na pewno jest mezczyzna? Wydaje mi sie niedojrzałą emocjonalnie osobą.
Nawet rozmowa widze, ze nie wniosła za wiele a przeciez nie o to ci chodziło.
Być może on nie umie rozmawiać, boi sie podejmować poważnych tematów. Spróbuj mu wytłumaczyc na spokojnie wszystkie swoje wątpliwości, przedstaw mu swoje odczucia niech spróbuje wyksztusić z siebie chociaż troche empatii. Słowo kocham nie jest wyznaniem do okazania miłosci potrzebne sa czyny.

Posty [ 15 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy warto dalej tkwić w tym związku?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024