Hej.
Od jakiegos czasu meczy mnie to w jaki sposob zachowywala/zachowuje sie moja dziewczyna. Pisze to tutaj, poniewaz chcialem poznac perspektywe innych kobiet - chcialbym to wszystko lepiej zrozumiec. Slowem wstepu - jestesmy ze soba od 10 miesiecy, mam 25 lat, moja dziewczyna 21. Wiem, ze to co napisze moze wydac sie smieszne w porownaniu do innych, powazniejszych sytuacji. Niestety z jakiegos powodu wszystko to mnie zabolalo.
Siedzi we mnie kilka takich malych, z pozoru blahych wydarzen, postaram sie je zwiezle opisac. Od razu dodam wytlumaczenie mojej dziewczyny, bo o wszystkich tych rzeczach rozmawialismy.
- Pierwszy raz, kiedy zostalem oszukany, byl na samym poczatku. Jeszcze przed zwiazkiem spotykala sie "z kolega z tindera". Pozniej poznalismy sie my, podobno znajomosc z kolega zakonczona, kompletnie nie jest w jej typie. Po 3 dniach od naszej pierwszej randki spotkala sie z nim kolejny raz. Nie wiem co o tym myslec, ale ja nigdy nie spotykalem sie z dwiema kobietami, zawsze skupialem sie na jednej znajomosci. Ukrywala fakt, ze spotkala sie z nim jeszcze raz. Wyjasnienie dziewczyny? To byl tylko kolega, nic miedzy nimi nie bylo, dala mu kosza po tym spotkaniu. Chciala mi pokazac wiadomosci z nim na fb jako potwierdzenie (nie skorzystalem).
- Kolejne takie wydarzenie, ktore wedlug mnie bylo nie w porzadku, to danie do siebie kontaktu nieznajomemu facetowi. Ktos ja zaczepil, chcial ja zaprosic na kawe. Opowiedziala mi o tym od razu po zdarzeniu, ale nie wspomniala juz, ze dala do siebie facebooka. Koniec koncow nie spotkali sie i nie bylo miedzy nimi zadnej relacji, ale jednak poczulem sie oszukany. Sam to odkrylem przypadkiem po jakims czasie. Tlumaczyla sie, ze dala kontakt do siebie tylko na odczepke (jest malo asertywna, to niestety prawda).
- Nastepna sytuacja wydarzyla sie po klotni. Nie widzielismy sie i nie odzywalismy sie i do siebie przez dwa dni. W tym czasie moja dziewczyna zalozyla tindera. Twierdzi, ze z nikim sie wtedy nie spotkala, podobno zrobila to dla podbudowania/komplementow/uznania, bo poczula sie bardzo odrzucona (zadzwonila do mnie raz pierwszego dnia "cichych dni", nie odebralem).
- Ta sama klotnia, ale kolejny dzien (drugi). Poszla na silownie z kolezanka i spodobal sie jej "Pan Trener". Do kolezanki zachwycala sie jaki to on przystojny i wyrazala ogromny zal, ze niestety ow Pan Trener ma dziewczyne. Wyslala do niego tego samego dnia maila z przypomnieniem sie o jakas znizke/karnet. To chyba zabolalo mnie najbardziej. Czy kochajac kogos mozna w ten sposob o innym facecie pisac w taki sposob? Myslec w taki sposob? Nie rozumiem tego kompletnie, kochajac kogos raczej siedzialbym smutny, a nie rozgladal sie za innymi. Moja dziewczyna tlumaczyla to tym, ze musiala zajac czyms mysli, bo zwariowalaby siedzac sama i myslec o mnie. Podobno ta cala sytuacja, kiedy milczelismy (piersza nasza klotnia) byla dla niej bardzo ciezka. Wiadomosc do "Pana Trenera" byla wedlug niej bez zadnych podtekstow i zaczepek.
- Ostatnia sytuacja jest czyms, co trwa od poczatku do teraz. Mianowicie moja dziewczyna czesto potrafi sie zachwycac "uroda innych mezczyzn". Czasami zdarza mi sie uslyszec jak do kolezanki powie cos w rodzaju "ooo jaki on jest przystojny, musze zaczac chodzic na mecze pilki noznej" - to mowi akurat po cichu . Zdarzylo mi sie tez zobaczyc tego typu tekst na jej fejsie (ma czesto otwarte rozmowy z kolezankami, nie szpieguje jej). Nie wiem, moze jestem dziwny, ale nawet przy kolegach nigdy nie komentuje innych dziewczyn - nie dlatego, ze jakos sie wzbraniam i jestem och wielki swietoszek. Po prostu bardzo mi sie podoba moja kobieta i nie czuje potrzeby zachwycania sie innymi. Czy jestem na tym punkcie przewrazliwiony?
Nie mam pojecia co o tym myslec. Mnie to wszystko w jakis sposob meczy, boli, ale jednoczesnie mam wrazenie, ze to totalne pierdoly. Moja dziewczyna z tego opisu nie wypada najlepiej, ale to naprawde bardzo wrazliwa i troskliwa kobieta. Zrobila dla mnie bardzo duzo (przeprowadzila sie do mojego miasta - zrezygnowala ze znacznie lepszej pracy + przyjaciol ze swojego miejsca), czesto sama z siebie mowi o takich rzeczach (np. sama sie przyznala do zalozenia tindera), daje naprawde calkiem duzo od siebie i nie wymaga zbyt wiele, jest bardzo wyrozumiala. Tylko czy jej zachowanie jest czyms normalnym? W przeszlosci raz juz bylem zdradzony i bardzo bym chcial uniknac powtorki.
Bylbym wdzieczny za przedstawienie kobiecego punktu widzenia.