Co o tym sądzicie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5 ]

Temat: Co o tym sądzicie?

Cześć, to mój pierwszy post na tym forum. Chciałabym poznać Wasze subiektywne zdanie o sytuacji, która przydarzyła mi się wczoraj, ponieważ sama już nie wiem, co powinnam o tym myśleć.
Zacznijmy od początku - jestem ze swoim mężczyzną od 2,5 roku, ja  mam 25 lat, on jest 2 lata starszy. Wiadomo, było u nas raz lepiej, raz gorzej, jak w każdym związku. Generalnie się kochamy, traktujemy siebie nawzajem poważnie, mieszkamy ze sobą od roku i dążymy do tego, żeby przenieść nasz związek na "dalsze szczeble". Problemów z zaufaniem czy zazdrością nie było, a przynajmniej nie z jego strony - spotykałam się z kolegami, miałam z różnymi facetami kontakt, ale to nigdy nie wywoływało jakichś spin czy kłótni, a wręcz przeciwnie - mój chłopak mówił, że oczywiście jest zazdrosny, bo to normalne, ale mi bezgranicznie ufa i wie, że te spotkania to tylko spotkania. Do wczoraj. Oboje jesteśmy prawnikami, jednak on pracuje w korporacji i w związku z tym w pracy jest można powiedzieć ciągle. W ciągu ostatniego tygodnia wracał codziennie po godzinie 22, co ogólnie byłoby sytuacją przeze mnie akceptowalną (warto zaznaczyć, że jest to praca stricte projektowa, dlatego taki tryb siedzenia nie jest stały - czasem wychodzi o 18/19, a czasem, kiedy ma dużo projektów godziny wyjścia są znacznie późniejsze i doskonale to rozumiem, ponieważ sama wcześniej w takiej firmie pracowałam), gdyby nie to, że w sobotę zdaję egzamin wstępny na aplikację i nie ukrywam, że bardzo mocno potrzebuję jego wsparcia. Niestety w tym ostatnim tygodniu, czyli tygodniu przed samym egzaminem, kiedy stres i presja są największe, mój chłopak nie ma czasu, żeby ze mną chwilę popisać na facebooku czy odebrać telefon. Wczoraj miała miejsce kulminacja naszych złych emocji - zadzwoniłam do niego około 15, nie odebrał, oddzwonił po ponad 4 h. Nie ukrywam, że musiałam z kimś porozmawiać, więc napisałam do swojego kolegi (X), który do egzaminu już podchodził (nawet więcej niż raz) i mi pomógł trochę wyluzować. Kiedy moj chłopak oddzwonił po tych 4 h odebrałam telefon i na pytanie co tam powiedziałam, że okej. Chciał pogadać o tym, o czym napisałam mu kilka godzin wcześniej, jednak ja już nie miałam ochoty i powiedziałam mu wprost, że z kimś innym już na ten temat porozmawiałam. On się zdenerwował, powiedział, żebym sobie w takim razie z innymi osobami o tym rozmawiała, na co ja rzuciłam tekstem, który spowodował awanturę - "dobrze, zadzwonię sobie do X". Mój chłopak wpadł w szał. Powiedział, że stracił do mnie zaufanie, że stawiam X w takiej samej pozycji jak mojego faceta, z którym jestem tyle czasu, że nigdy go tak nie uraziłam, że się czuje zdradzony przeze mnie… Powiedział, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać, że wróci dzisiaj późno, więc "mogę sobie X zaprosić do domu", że jeśli jest on dla mnie takim wsparciem, to mogę z nim pojechać w sobotę na ten egzamin (kiedy od 2 miesięcy byliśmy z chłopakiem umówieni, że jedziemy razem, że będzie ze mną przed i po, a potem pójdziemy gdzieś wyluzować)… Rzucił, że nie wie, czy mogę jeszcze coś gorszego zrobić, że to jest niewybaczalne. Na koniec (dla mnie to był koniec rozmowy na fb, przestalam odpisywać) ja spytałam, czy widzi sens naszego związku, a on odpisał, cytuję: "a co tak Ci się do X śpieszy
że zadajesz cały czas takie pytania? miej odwagę i powiedz mi wprost, a nie rzucasz takie smęty". Byłam w szoku, realnie w szoku, że coś takiego napisał. Potem jeszcze sobie pisał sam wiadomości, że pytał swoich kolegów, czy kiedyś którykolwiek coś takiego od swojej dziewczyny usłyszał, że jak on nie miał czasu pogadać, to dziewczyna zadzwoni do kogoś innego, oczywiście podobno same negatywne odpowiedzi, potem przestał pisać. Wrócił do domu o 6 (!), wstałam wtedy, próbowałam go mimo wszystko przytulić, ale powiedział, żebym się położyła spać i dała mu spokój. Jak rano wstawał do pracy to udawałam, że śpię.
Dziewczyny, co teraz? Rozumiem, że nie powinnam była mówić mu, że ktoś inny mnie wspiera, kiedy on był zawsze dla mnie ogromnym wsparciem. Ale z drugiej strony czy jego reakcja nie była przesadna? Czy rozmowa z kimś innym na temat problemu, kiedy partner nie ma na to czasu, to już zdrada? Wiem, że gdyby ten czas realnie miał, to by zadzwonił, ale ja też nie mogłam czekać, bo bym się zamartwiała jeszcze przez x czasu… Jestem w kropce, jutro egzamin, a ja nie mogę się na nim skupić tylko myślę o problemach w związku.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Co o tym sądzicie?

To są jego realne odczucia. Wiec nie bagatelizuj tego, że on poczuł się źle. 
Dla Ciebie to reakcja przesadzona,  dla niego to kwestia, która dotknęła mocno i do żywego jakiś emocji i dumy. 
W moim związku są często takie sytuacje, gdzie oboje jesteśmy wrażliwi na pewne rzeczy, i ja nie znoszę,  gdy partner mi mówi,  że przesadzam gdy wyrażam to, co czuję.  To samo w druga stronę.  Jak on czuje co czuje to należy to uszanować a nie z tym negocjować.

Twoja sytuacja przypomina mi taką z przeszłości,  jeszcze z życia małżeńskiego.  Mąż zwlekal z wymianą żarówki w aucie.  Wkurzylam się i poprosiłam o wymianę kolegę.  Mąż był tak wściekły,  że w życiu tego nie zapomnę.  Dla nich to naprawdę jak zdrada.

W Twoim wypadku: wiesz dobrze jaka prace ma partner.  Rozumiesz to doskonałe.  Ze nie mógł zareagować od razu. Jednak potem gdy tylko był w stanie - chciał Cię wysłuchać.  A Ty mu zimny prysznic, że już to omowilas z kolega. Tak się nie robi. Jeśli już potrzebowalas rozmowy z kimś na szybko - to trzeba było pogadać ale nie umniejszsc wsparcia jakie oferował Twój partner. Poczuł się niepotrzebny i pominięty. 

Przepros go i staraj się wczuć w jego położenie.  On tu nic nie zawinił.

Pogadajcie o swoich odczuciach. Na Ciebie tez pewnie wpłynął stres. Powiedz co czulas i powiedz ze rozumiesz jego odczucia/reakcję.  Nic więcej nie możesz tu zdziałać.

3 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-09-29 17:34:16)

Odp: Co o tym sądzicie?
razdwa3 napisał/a:

Dziewczyny, co teraz? Rozumiem, że nie powinnam była mówić mu, że ktoś inny mnie wspiera, kiedy on był zawsze dla mnie ogromnym wsparciem. Ale z drugiej strony czy jego reakcja nie była przesadna? Czy rozmowa z kimś innym na temat problemu, kiedy partner nie ma na to czasu, to już zdrada? Wiem, że gdyby ten czas realnie miał, to by zadzwonił, ale ja też nie mogłam czekać, bo bym się zamartwiała jeszcze przez x czasu… Jestem w kropce, jutro egzamin, a ja nie mogę się na nim skupić tylko myślę o problemach w związku.

Nie sądzę, że postąpiłaś niewłaściwie i powinna cię w związku z tym spotkać zasłużona kara.
Mi opisana przez ciebie sytuacja wygląda jakbyś uraziła ego swojego partnera, po czym nastąpiła obraza majestatu i foch, którego celem jest pokazanie tobie, jak bardzo swoim niecnym postępkiem uraziłaś jego dumę.
Ale spójrz na swoją sytuację z pewnej perspektywy. Żyjesz w ostatnim czasie w silnym stresie związanym ze zbliżającym się terminem egzaminu na aplikację, w związku z czym potrzebujesz większego wsparcia. Twój partner o tym wie, widzi przecież jak to przeżywasz, jaka jesteś poddenerwowana. OK, on pracuje i zakładam, że nie może sobie pozwolić na kilka dni wolnego lub chociaż skrócenie godzin pracy, żeby ciebie bardziej wesprzeć, może w ramach odstresowania zabrać do kina lub chociaż na spacer. Nie zmienia to faktu, że on ma świadomość tego, że masz trudniejszy okres w życiu. Wszyscy oczekujemy od bliskich osób, że będą nas rozumieć i wspierać szczególnie w takim cięższym czasie.
A co robi twój facet? Ma do ciebie pretensje i kieruje ku tobie zarzuty, że poszukałaś i uzyskałaś wsparcie. I to nie pomijając jego, bo najpierw próbowałaś złapać z nim kontakt, ale dlatego, że on nie miał dla ciebie czasu wtedy, gdy to TY go POTRZEBOWAŁAŚ, a nie wówczas, gdy on muał dla ciebie czas.

Tak sobie myślę, że ja na miejscu twojego partnera miałabym żal do siebie, czułabym, że jednak jako partnerka zawiodłam w ważnej dla bliskiej mi osoby - chwili. Może wówczas złość, którą czułabym na siebie chciałabym rozładować. A jeżeli dodatkowo pielęgnowałabym w sobie swój idealny wizerunek, to mogłabym przerzucić odpowiedzialność za swoje złe samopoczucie na kogoś innego, bo przecież ja taka idealna wink
Może to właśnie ciebie spotkało. Chcę wierzyć w to, że twój partner postąpił nieświadomie, a nie buła to z jego strony zamierzona manipulacja. To poszukiwanie przez niego potwierdzenia dla słuszności swohego oburzenia wśród znajomych też pokazuje, że nie jest on do końca przekonany co do słyszności swojej reakcji.

Smutne jest to, że na końcu zostałaś opuszczona w już wcześniej trudnej dla ciebie sytuacji.

4 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-09-29 19:38:52)

Odp: Co o tym sądzicie?

a w ogóle jeżeli poza tym wszyscy zdrowi to nie nakręcałabym atmosfery taką w sumie przepraszam, może nie bzdurą, ale przynajmniej sprawą, ktorą mozna obgadać po egzaminie.. powodzenia na nim.
tak na marginesie to myslę, że sam ma pretensje do siebie, ze nie oddzwonił i troche je na Ciebie przerzuca. Przeprosił, ze nie oddzwonił?. pierwszy raz się mu to zdarzyło?, nie czujesz sie zaniedbywana to ok, i zapomnij op sprawie.
W komunikacji z partnerem w pracy lepsze sa sms, bo nie zawsze można odebrać, a jezeli dostałby sms w stylu potrzebuję wsparcia ws egzaminu, pewnie nie czekałabyś tych 4 godzin.

5

Odp: Co o tym sądzicie?
summerka88 napisał/a:
razdwa3 napisał/a:

Dziewczyny, co teraz? Rozumiem, że nie powinnam była mówić mu, że ktoś inny mnie wspiera, kiedy on był zawsze dla mnie ogromnym wsparciem. Ale z drugiej strony czy jego reakcja nie była przesadna? Czy rozmowa z kimś innym na temat problemu, kiedy partner nie ma na to czasu, to już zdrada? Wiem, że gdyby ten czas realnie miał, to by zadzwonił, ale ja też nie mogłam czekać, bo bym się zamartwiała jeszcze przez x czasu… Jestem w kropce, jutro egzamin, a ja nie mogę się na nim skupić tylko myślę o problemach w związku.


Nie sądzę, że postąpiłaś niewłaściwie i powinna cię w związku z tym spotkać zasłużona kara.
Mi opisana przez ciebie sytuacja wygląda jakbyś uraziła ego swojego partnera, po czym nastąpiła obraza majestatu i foch, którego celem jest pokazanie tobie, jak bardzo swoim niecnym postępkiem uraziłaś jego dumę.
Ale spójrz na swoją sytuację z pewnej perspektywy. Żyjesz w ostatnim czasie w silnym stresie związanym ze zbliżającym się terminem egzaminu na aplikację, w związku z czym potrzebujesz większego wsparcia. Twój partner o tym wie, widzi przecież jak to przeżywasz, jaka jesteś poddenerwowana. OK, on pracuje i zakładam, że nie może sobie pozwolić na kilka dni wolnego lub chociaż skrócenie godzin pracy, żeby ciebie bardziej wesprzeć, może w ramach odstresowania zabrać do kina lub chociaż na spacer. Nie zmienia to faktu, że on ma świadomość tego, że masz trudniejszy okres w życiu. Wszyscy oczekujemy od bliskich osób, że będą nas rozumieć i wspierać szczególnie w takim cięższym czasie.
A co robi twój facet? Ma do ciebie pretensje i kieruje ku tobie zarzuty, że poszukałaś i uzyskałaś wsparcie. I to nie pomijając jego, bo najpierw próbowałaś złapać z nim kontakt, ale dlatego, że on nie miał dla ciebie czasu wtedy, gdy to TY go POTRZEBOWAŁAŚ, a nie wówczas, gdy on muał dla ciebie czas.

Tak sobie myślę, że ja na miejscu twojego partnera miałabym żal do siebie, czułabym, że jednak jako partnerka zawiodłam w ważnej dla bliskiej mi osoby - chwili. Może wówczas złość, którą czułabym na siebie chciałabym rozładować. A jeżeli dodatkowo pielęgnowałabym w sobie swój idealny wizerunek, to mogłabym przerzucić odpowiedzialność za swoje złe samopoczucie na kogoś innego, bo przecież ja taka idealna wink
Może to właśnie ciebie spotkało. Chcę wierzyć w to, że twój partner postąpił nieświadomie, a nie buła to z jego strony zamierzona manipulacja. To poszukiwanie przez niego potwierdzenia dla słuszności swohego oburzenia wśród znajomych też pokazuje, że nie jest on do końca przekonany co do słyszności swojej reakcji.

Smutne jest to, że na końcu zostałaś opuszczona w już wcześniej trudnej dla ciebie sytuacji.

Z punktu widzenia Autorki wygląda to dokładnie tak. Ja pokazałam druga stronę medalu. Prawda jest gdzieś pośrodku. 
Autorka nie miała dotąd problemów poważniejszych z partnerem ani on z nią.  Jestem pewna że dojdą do porozumienia. Każdy tutaj czuje się zraniony. Muszą porozmawiać o swoich potrzebach i o tym co na nich wpłynęło ze tak się oboje zachowali.

Autorko- jak tam Twoja aplikacja?
Czy udało Wam się porozumieć?

Posty [ 5 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024