Milosc czy juz przyzwyczajenie... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Milosc czy juz przyzwyczajenie...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 24 ]

1 Ostatnio edytowany przez julkakoszulka (2017-09-25 11:40:48)

Temat: Milosc czy juz przyzwyczajenie...

Jest 3 nad ranem. A ja nie wiem co mam ze soba zrobic. Wzielam dzien wolny od pracy, drugi juz z reszta, bo rozlozyla mnie grypa.
Znazlam to forum niedawno, przeczytalam kilka watkow ktore przyznaje, zmusily mnie do refleksji. Byc moze ktoras z was zechce 'wysluchac' mojej histori, byc moze ktos naprowadzi mnie na wlasciwy tor dzialania.
No coz.....Przez kompletny przypadek odkrylam, ze moj chlopak ustawil nowe haslo do laptopa. Zaswiecila mi sie lampka ' halo, cos jest nie tak". Do tej pory pozwalal mi go uzywac. Pomyslalby kto, ze paranoiczka, ze wymyslam, doszukuje niepotrzebnie. Ale...przeczytaj prosze co mam do powiedzenia, nie wyciagaj pochopnych wnioskow.
Z moim obecnym partnerem jestem 5 lat. Znamy sie od dziecka - od taka romantyczna historia - zakochani od przedszkola ! HE HE.
Po napisanej maturze ON ( tak go nazwijmy) zdecydowal sie na wyjazd za granice - do pracy, bo brat namawial, bo jest lepiej, bo latwiej itd itp. OK. Przeciez nie zostane sama, pomyslalam. Spakowalam sie i dolączyłam - ku rozczarowaniu mojej rodziny, ktora pokladala we mnie nadzieje jesli chodzi o studia, wymarzona prace. No ale coz, milosc potrafi oslepic czlowieka - same przeciez wiecie, jak motylki w brzuszku grzaly na sama mysl o pierwszym wspolnym mieszkaniu z partnerem...ale to malo wazne.
Spakowalismy sie, wyjechalismy, zaczelismy od zera. Pierwsze pol roku - raj na ziemi. Wspolne kapiele, namietnosc, wspolne poranki, sniadanka - brzmi jak bajka. Tak bylo, ale....pewnego dnia zauwazylam ze ukrywa sie przede mna z telefonem. Zawsze przy sobie, 'bron boze' - nie dotykac, wlasnosc prywatna ! Nie wytrzymalam, sprawdzilam go i odkrylam smutna prawde. Ja mloda, niedoswiadczona w temacie zwiazkow, w zyciu bym nie pomyslala ze mimo tych upojnych nocy, on onanizuje sie ogladajac czyjes..zdjecia. Pamietam po dzis dzien- lapie telefon, zamykam sie w lazience i trzesacymi rekoma odblokowywuje - uff, udalo sie - ale co to, aplikacja blokujaca dostep do galerii. Szukam, kombinuje, otwieram...I szok. Zdjecia, mnostwo zdjec. Jakies lampucery, wiesniary z kaczymi dziubkami wygiete na fociach w nienaturalny sposob. ZNAJOME TWARZE. Placz, panika. Wychodze, rzucam w niego telefonem, on zaskoczony - od razu zaczyna przepraszac. A ja kaze mu sie wynosic. Ale stwierdzam - wiesz co? Sama sie wyniose. Noc. Obce miasto, kraj. A ja sie pakuje mimo ze nie mam gdzie pojsc.  Awantura, wyzwiska, szarpanina. Jak on mogl mi to zrobic?! Plakal. Cala noc i dzien. Wpadl w panike.....zmieklam. Wybaczylam. Jakby nigdy nic.  Obiecal, ze nigdy sie to nie powtorzy, bo on niby sam nie wiedzial po co te foty zbieral - tak jasne, bo ja taka durna wiec mi wmawiaj...ale ok.
Mija pare miesiecy. Zaczyna sie jego dziwne zachowanie. Mysle sobie "blagam..ttlko nie to.." Kilka razy wyrywam mu telefon i uciekam do lazienki, ale on robi sie agresywny wiec oddaje...trudno. Przynajmniej wiem, ze ma cos do ukrycia. Pewnego dnia wracam wczesniej z pracy ( zle sie czulam)..patrze, jego laptop. No coz, diabel kusi - zajrzyj co tam ma. Zajrzalam. Znow lzy, rozczarowanie - bo przeciez obiecal! I co z tego? Nikt nie mowil, ze slowa dotrzyma. Wraca do domu a ja zostawiam mu tylko stronke z jego pornoshow za pieniazki. Niech sie tlumaczy. A on - reaguje zloscia. Odwraca kota ogonem, atakuje mnie. Wojna, awantura. Po kilku dniach odpuszczam, znowu wybaczam, obiecal, ze tym razem sie postara, bo nie chce mnie stracic. OK
Przeprowadzka, wlasny dom. Spada na mnie 4pokojowy dom.  Sprzatam, gotuje, piore, ukladam, przekladam, pilnuje aby wspollokatorzy respektowali zasady domu.  Co z tego mam? Wlasna satysfakcje, ze potrafie to sama ogarnac. Ze jest czysto i przyjemnie. W koncu to teraz moj dom, tak wypelnilam sobie pustke i tesknote za domem i krajem. OK. ALe co to ma do mojego zwiazku? A to, ze nie otrzymuje za grosz szacunku ze strony partnera. Przeciez nikt nie kaze mi tego robic. Sama sobie wymyslam. Na dodatek on znowu zaklada na wszystko hasla, ukrywa sie. Na moje oskarzenia chamsko odpowiada " TAK ROBIE TO I NIE PRZESTANE" Dodatkowo ciagle oskarza mnie o zdrady
''''''. Rozmawialas dzisiaj z Lukaszem? Ty szma**, moze jeszcze idz go przeruchaj, bo taki zajebisty jest''. Dawid? No nie posikaj sie na jego widok. Kazdego bys wyruchala. Dziw***, szma***, suk* pierdolo**. Codziennosc.  Od czasu kiedy przylapalam go drugi raz wlasnie w taki sposob odwraca kota ogonem. Kiedy porusze temat, zaczyna sie jego monolog, jaka to jja jestem najgorsza. Juz normalne dla mnie stalo sie sluchanie ze jestem brzydka, ze do niczego sie nie nadaje. Codziennosc ze wysluchuje jak na glos komentuje wyglad kobiet z pracy.  Moze i to normalne u mezczyzn, ale dlaczego robi zlosliwie, skoro to tak boli?
Przeciez to dla niego chce wygladac dobrze. Wszystkie kobiety chodza do pracy umalowane i ubrane jak na gale oscarow a ja jedna mam wbic sie w dres i isc z zaczerwienieniami na moim i tak szkaradnym juz ryju, bo inaczej nazwie mnie szmat** albo dziw***? Apozniej oglada sie za innymi?
A to, ze utrzymuje dom w czystosci, ze gotuje, piore jego gacie to tez nie zasluguje na szacunek? Na docenienie tego co robie? Po co. Przeciez ja nie robie nic.
Widzicie, moja historia wydaje sie banalna - powiedzialoby sie- rzuc go, nie mecz sie, to nie ma sensu. Ale jak rzucic wszystko, kiedy nie ma sie z czym i gdzie wracac? Kiedy kocha sie calym sercem, daje sie z siebie wszystko. Czy mozna nazwac to strachem? Przed samotnoscia?
Moje uczucia do niego z kazdym dniem sie wypalają...to nawet nie chodzi o szukanie kogos innego. Gdybysmy sie rozstali po prostu wrocilabym do domu, do nauki. Zadbalabym o zabezpieczenie finansowe.  Ale boje sie. Boje sie tak bardzo, ze pozaluje, a moze ze zrobi cos glupiego...Nie mam sily na wyzwiska w moja strone. Coraz czesciej zastrasza mnie fizycznie. Odmawiam mu bliskosci, bo on zbliza sie kiedy tylko brakuje mu lozka...zadnego "kocham cie", zadnego "zrobilem ci sniadanie" ani glupiego "posprzatalem kochanie"..Wypalamy sie...



P.S. Jesli chcesz napisac cos co juz wiem, nie pisz tego.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...

Haaaalo, czy jest tu kto?

3

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
julkakoszulka napisał/a:


P.S. Jesli chcesz napisac cos co juz wiem, nie pisz tego.

Skoro mamy nie pisać tego co uważamy to czego oczekujesz?

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...

Pytanie czego od nas oczekujesz? Opisałaś sytuację nieszczęśliwego i ślepego zachowania w gburze, chamie, który Cię za grosz nie szanuje. Nauczył się, że zawsze mu wybaczysz, więc robi na co tylko ma ochotę, a Ty się wypalasz i nie potrafisz odejść. Chcesz porad jak odejść? Czy może chciałaś po prostu to z siebie wyrzucić?

5

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...

Autorka, jak wiele kobiet w jej sytuacji, oczekuje zapewne porady pt. jak zmienić JEGO - nie co ona powinna/może zrobić sama dla siebie.

nie otrzymuje za grosz szacunku ze strony partnera

Nie otrzymujesz, bo sama pozwoliłaś się nie szanować. Tak na zdrowy rozum, to powinnaś sie wynieść po pierwszym razie, góra po drugim jak go przyłapałaś. Nie dość, że chowa sie z telefonem, nie pozwala dotknąć - to już powinno zapalić czerwoną lampkę - to on ma aplikacje blokującą galerię??? Nawet nie wiedziałam, że jest takie coś. Widać dobrze wiedział, co robi, i dobrze się przygotował, byś go nie przyłapała. Wybaczając mu to, pokazałaś, że nie musi się liczyć z Twoim zdaniem. A potem on to zrobił drugi i trzeci raz, a Ty nadal mu wybaczasz. Pozwalasz się traktować, jak idiotkę i oczekujesz szacunku, bo mu pierzesz gacie? Jemu jest wygodnie z Twoimi usługami kucharki/sprzątaczki/praczki, a to, co Ty czujesz, on ma głęboko gdzieś. Do tego dochodzą  wyzwiska...

Ja wiem, że uczucia się nie wypalą z dnia na dzień, ale czasem trzeba kierować się rozsądkiem, nawet całkowicie wbrew uczuciom.

Jeśli napisałam coś, co już wiesz, to wybacz, ale to publiczne forum. Zrobisz, co zechcesz, to Twoje życie, twoja decyzja.

6

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
zatroskany internauta napisał/a:

Pytanie czego od nas oczekujesz? Opisałaś sytuację nieszczęśliwego i ślepego zachowania w gburze, chamie, który Cię za grosz nie szanuje. Nauczył się, że zawsze mu wybaczysz, więc robi na co tylko ma ochotę, a Ty się wypalasz i nie potrafisz odejść. Chcesz porad jak odejść? Czy może chciałaś po prostu to z siebie wyrzucić?

Ale ona to już wie...

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
Qibytsu napisał/a:
zatroskany internauta napisał/a:

Pytanie czego od nas oczekujesz? Opisałaś sytuację nieszczęśliwego i ślepego zachowania w gburze, chamie, który Cię za grosz nie szanuje. Nauczył się, że zawsze mu wybaczysz, więc robi na co tylko ma ochotę, a Ty się wypalasz i nie potrafisz odejść. Chcesz porad jak odejść? Czy może chciałaś po prostu to z siebie wyrzucić?

Ale ona to już wie...

W takim razie słabo to pokazuje.

8

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...

Przeczytałem cały ten post i zastanawiam się gdzie leży prawda.
Przede wszystkim autorka wątku nie rozumie psychiki faceta. Nie tylko swojego faceta, ale faceta tak ogólnie. Masturbacja jest czymś naturalnym, a nawet zdrowym, bo pozwala facetowi lepiej poznać siebie i lepiej kontrolować podczas stosunku z kobietą. Nie ma to też nic wspólnego ze zdradą, bo te zdjęcia dziubków i wygiętych lampucer to tylko narzędzie do osiągnięcia podniecenia i przyjemności. Coś jak wibrator u kobiety. Chyba żadna kobieta nie uważa, że zabawa wibratorem to zdrada lub coś moralnie nagannego? big_smile
Dlatego jeśli problemem jest wyłącznie zawartość jego galerii w komputerze czy fapfolderu na laptopie to problem ten jest wyimaginowany. I wcale nie dziwię się facetowi, że wszędzie ustawia hasła. Chce mieć po prostu święty spokój, a nie wysłuchiwać o "zdradach" ze zdjęciami z telefonu albo po razy setny słyszeć sugestie, że jest z nim coś nie tak bo się masturbuje. Poniekąd go rozumiem. Nie rozumiem tylko tego, że dał Ci obietnicę bez pokrycia i jednocześnie nie przeszedł z tą działalnością do "podziemia", czyli że nie zaczął się kryć.
Tak czy inaczej to Ty tworzysz problem w tym związku, tkwisz w błędnym kole sprawdzania laptopa, telefonu i się nakręcasz. Jak nie umiesz się pogodzić z tym, że Twój facet się masturbuje to idź do zakonu, bo robi to prawdopodobnie 99% facetów i szansa, że trafisz na takiego co tego nie robi jest znikoma. Tak działa świat.

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
zmartwiony86 napisał/a:

Przeczytałem cały ten post i zastanawiam się gdzie leży prawda.
Przede wszystkim autorka wątku nie rozumie psychiki faceta. Nie tylko swojego faceta, ale faceta tak ogólnie. Masturbacja jest czymś naturalnym, a nawet zdrowym, bo pozwala facetowi lepiej poznać siebie i lepiej kontrolować podczas stosunku z kobietą. Nie ma to też nic wspólnego ze zdradą, bo te zdjęcia dziubków i wygiętych lampucer to tylko narzędzie do osiągnięcia podniecenia i przyjemności. Coś jak wibrator u kobiety. Chyba żadna kobieta nie uważa, że zabawa wibratorem to zdrada lub coś moralnie nagannego? big_smile
Dlatego jeśli problemem jest wyłącznie zawartość jego galerii w komputerze czy fapfolderu na laptopie to problem ten jest wyimaginowany. I wcale nie dziwię się facetowi, że wszędzie ustawia hasła. Chce mieć po prostu święty spokój, a nie wysłuchiwać o "zdradach" ze zdjęciami z telefonu albo po razy setny słyszeć sugestie, że jest z nim coś nie tak bo się masturbuje. Poniekąd go rozumiem. Nie rozumiem tylko tego, że dał Ci obietnicę bez pokrycia i jednocześnie nie przeszedł z tą działalnością do "podziemia", czyli że nie zaczął się kryć.
Tak czy inaczej to Ty tworzysz problem w tym związku, tkwisz w błędnym kole sprawdzania laptopa, telefonu i się nakręcasz. Jak nie umiesz się pogodzić z tym, że Twój facet się masturbuje to idź do zakonu, bo robi to prawdopodobnie 99% facetów i szansa, że trafisz na takiego co tego nie robi jest znikoma. Tak działa świat.

Tak, wyzywanie swojej kobiety od dziwek i szmat też jest całkiem normalne, w ogóle nie rozumiem, czemu ona się go czepia tongue
Jak Ci się nie chce przeczytać postu w całości, to się nie wypowiadaj.

10

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
santapietruszka napisał/a:

Tak, wyzywanie swojej kobiety od dziwek i szmat też jest całkiem normalne, w ogóle nie rozumiem, czemu ona się go czepia tongue
Jak Ci się nie chce przeczytać postu w całości, to się nie wypowiadaj.

Chronologia zdarzeń była następująca:
1. Żyli sobie w zgodzie i szczęściu i wszystko było ok.
2. Pod wpływem impulsu ONA złamała zasady współżycia społecznego, zwinęła mu bez jego zgody telefon, zrobiła karczemną awanturę.
3. On obiecał poprawę, a ona mu uwierzyła.
4. Choć nie. Nie uwierzyła. Bo postanowiła kontrolować dalej. Pomimo, że chłopak obiecał chciała sprawdzić czy aby na pewno jest tak jak mówi.
5. Każdy kolejny dzień to awantury. Chłopak jest w sytuacji bez wyjścia. Chce się masturbować, bo to lubi. Ale co by nie zrobił jest źle. Zostawi hasło - źle, bo jest hasło i na pewno ją oszukuje. Ustawi hasło łatwe do złamania - też źle, bo jest afera o porno stronki. Emocje sięgają zenitu. Padają brzydkie słowa.
6. Ona robi przed całym światem cierpiętnicę. Przed nami też. Bo ona jest taka dobra, dba o dom, a on taki złamas, bo się masturbuje.

Podsumowanie.
JEGO wina - brakło mu jaj, by postawić sprawę jasno. I dał się sprowokować niepotrzebnie ją przeklinając i używając brzydkich wyrazów.
JEJ wina - szpieguje go, łamie jego hasła (to przestępstwo), wyrywa mu telefon z ręki i zamyka się w kiblu (to chore....) i robi jazdy, że facet jest taki jak każdy facet.

Sama sobie oceń kto bardziej zawinił że jest między nimi taka sytuacja jaka jest. On nie powinien tak do niej mówić, nawet w nerwach, ale czy ona powinna tak postępować?

11 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-25 18:35:45)

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...

Normalne jest, że facet się masturbuje. Ale nie jest normalne, kiedy robi to, będąc w związku i mając seksu pod dostatkiem (przynajmniej teoretycznie big_smile ), do tego w takich ilościach i w tajemnicy, a jak tajemnica wychodzi na jaw, to robi aferę. I nie jest normalne, że on zakazuje się jej malować, wyzywa od szmat, doszukuje się zdrady na każdym kroku, jednocześnie twierdząc, że jest brzydka i nie może na nią patrzeć.
Grzebania w cudzym telefonie nie pochwalam. Ale zachowania tego gościa nie można tym usprawiedliwiać.

12

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
julkakoszulka napisał/a:

''''''. Rozmawialas dzisiaj z Lukaszem? Ty szma**, moze jeszcze idz go przeruchaj, bo taki zajebisty jest''. Dawid? No nie posikaj sie na jego widok. Kazdego bys wyruchala. Dziw***, szma***, suk* pierdolo**. Codziennosc.  Od czasu kiedy przylapalam go drugi raz wlasnie w taki sposob odwraca kota ogonem. Kiedy porusze temat, zaczyna sie jego monolog, jaka to jja jestem najgorsza. Juz normalne dla mnie stalo sie sluchanie ze jestem brzydka, ze do niczego sie nie nadaje. Codziennosc ze wysluchuje jak na glos komentuje wyglad kobiet z pracy.  Moze i to normalne u mezczyzn, ale dlaczego robi zlosliwie, skoro to tak boli?
Przeciez to dla niego chce wygladac dobrze. Wszystkie kobiety chodza do pracy umalowane i ubrane jak na gale oscarow a ja jedna mam wbic sie w dres i isc z zaczerwienieniami na moim i tak szkaradnym juz ryju, bo inaczej nazwie mnie szmat** albo dziw***? Apozniej oglada sie za innymi?

Zmartwiony nie wydaje mi się, aby tak wyglądała chronologia.
Kiedy byli jeszcze na etapie zakochania i motylków on wyjaśnił jej jak powinna ubierać się i malować "szanująca" się kobieta... Zrobił z niej kopciuszka, a raczej ona pozwoliła na zrobienie z siebie kopciuszka, bo przecież on taki dobry i oni tacy zakochani... Tylko, że kopciuszki w wersji nieodpicowanej nie podobają się nikomu, jemu też i stąd m.in. potrzeba innych bodźców. To, że masturbacja jest normalna to ok, ale to, że najpierw stara się zohydzić swoją dziewczynę z powodu swojego małego ego, a potem wychwala przy niej inne kobiety i oskarża ją o zdrady, to już z lekka świadczy, że ok nie jest...
Obydwoje są zwolennikami teorii związkowej twierdzy oblężonej, tylko, że on daje sobie pozwolenie na wymykanie się z twierdzy, a jej nie, a to rodzi ogromne poczucie niesprawiedliwości.

13

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...

Zgadzam się, że robienie na siłę "szarej myszki" ze swojej kobiety po to by nie podobała się innym to patologia. Ale jej to pasowało, przecież się zgodziła. Siłą jej szminek i tuszy do rzęs nie powyrzucał chyba. To w ogóle nie ma związku z tematem, to tylko jej usprawiedliwienia się przed samą sobą i nami. Ona jest ok, bo pozwoliła z siebie zrobić zakonnicę i dba o dom. A on jest fe bo się masturbuje patrząc na ładne dziewczyny i podczas kłótni brzydko do niej mówi.
Dziwi mnie takie wybiórcze podejście do tematu. To nie jego postawa spowodowała eskalację zdarzeń tylko jej. To ona złamała prawo i zasady etyczne włamując się wielokrotnie do jego komputera i telefonu, baaaa wyrwała mu telefon z ręki i zamykała się z nim w kiblu. To chora dziewczyna jest O_o No dla mnie to jest nie do przyjęcia. Samo grzebanie w cudzych telefonach czy komputerach jest nie do przyjęcia, a jeszcze w TAKIEJ formie to w ogóle. To co on robi to mały pikuś w porównaniu z jej odchyłami.

14

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
zmartwiony86 napisał/a:

Zgadzam się, że robienie na siłę "szarej myszki" ze swojej kobiety po to by nie podobała się innym to patologia. Ale jej to pasowało, przecież się zgodziła. Siłą jej szminek i tuszy do rzęs nie powyrzucał chyba. To w ogóle nie ma związku z tematem, to tylko jej usprawiedliwienia się przed samą sobą i nami. Ona jest ok, bo pozwoliła z siebie zrobić zakonnicę i dba o dom. A on jest fe bo się masturbuje patrząc na ładne dziewczyny i podczas kłótni brzydko do niej mówi.
Dziwi mnie takie wybiórcze podejście do tematu. To nie jego postawa spowodowała eskalację zdarzeń tylko jej. To ona złamała prawo i zasady etyczne włamując się wielokrotnie do jego komputera i telefonu, baaaa wyrwała mu telefon z ręki i zamykała się z nim w kiblu. To chora dziewczyna jest O_o No dla mnie to jest nie do przyjęcia. Samo grzebanie w cudzych telefonach czy komputerach jest nie do przyjęcia, a jeszcze w TAKIEJ formie to w ogóle. To co on robi to mały pikuś w porównaniu z jej odchyłami.

To ma związek z tematem, bo doszło do złamania niepisanej umowy w ich związku. W każdym są takie i w każdym są inne. To, że ich umowa była toksyczna to insza inszość, ale była. Ona pozwala mu się kształtować jak glina, pozwala na ubieranie, niemalowanie, niewychylanie się, przyjmuje jego wizję kobiecego świata: madonny i ladacznice, robi za kuchtę i sprzątaczkę, a w zamian oczekuje wdzięczności za poświęcenie, docenienie, miłość i szacunek. Tylko, że osoba, która drugą kształtuje jak glinę nigdy nie będzie w stanie sprostać powyższym oczekiwaniom, bo jest do nich niezdolna. Druga strona zaś sprowadza się do roli pieska oczekującego niecierpliwie na pochwały Pancia...
Jaki burdel trzeba mieć w głowie, żeby kogoś tak modelować... a z drugiej jaki burdel trzeba mieć, żeby sobie pozwalać na modelowanie siebie. Oni nie są w stanie dać sobie nawzajem tego, czego oczekują po związku przez swoje własne mentalne ograniczenia.
To, że jest to chora dziewczyna to się zgadzam. Można ją bez problemu wpisać na listę „kobiet kochających za bardzo”. Kobiety takie nie kochają za bardzo siebie i lądują w związkach z mężczyznami niewartymi jakiegokolwiek zaangażowania. To ich niestety kochają za bardzo i potrafią trwać w toksycznych związkach bo „kochają”.  Autorkę odsyłam do wątku na forum: Grupa wsparcia kobiet kochających za bardzo.

Zdaję się, że nie zauważasz sprzężenia zwrotnego między robieniem z niej kopciuszka, wciskania ją w ramy „szanującej się” kobiety, ślinienia się do odwrotności tego, co sam stworzył, a z drugiej strony jej reakcji na odrzucenie (w końcu „ideału” który stworzył), na brak uwagi, którą obecnie rezerwuje dla tych „złych” kobiet wink Jej reakcja na jego zachowanie jest nieodpowiednia w tym sensie, że powinna go dawno rzucić w diabły i nie oszukiwać się, że "ona wybacza". Wbrew pozorom, które starają się tworzyć, to nie jemu w tym związku bardziej zależy na jego kontynuacji... Stąd te dramatyczne sceny i jej rzucanie się. Nie docenił tego jak wyglądała dla niego zgodnie z jego wytycznymi, nie docenił tego jak się poświęcała itp więc teraz skoro metoda poświęceń, doceniania itp nie zadziałała, to teraz może się chociaż zlituje nad biedną "ofiarą" wink
Przemoc w ich związku istniała od początku, tylko inaczej się objawiała. Teraz eskaluje i to po obu stronach. Do eskalacji doszłoby tak czy siak, bo mechaniki związku toksycznego nie oszukasz.
„Dziwi mnie takie wybiórcze podejście do tematu” Zmartwiony wink

15 Ostatnio edytowany przez julkakoszulka (2017-09-27 19:52:19)

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
zmartwiony86 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Tak, wyzywanie swojej kobiety od dziwek i szmat też jest całkiem normalne, w ogóle nie rozumiem, czemu ona się go czepia tongue
Jak Ci się nie chce przeczytać postu w całości, to się nie wypowiadaj.

Chronologia zdarzeń była następująca:
1. Żyli sobie w zgodzie i szczęściu i wszystko było ok.
2. Pod wpływem impulsu ONA złamała zasady współżycia społecznego, zwinęła mu bez jego zgody telefon, zrobiła karczemną awanturę.
3. On obiecał poprawę, a ona mu uwierzyła.
4. Choć nie. Nie uwierzyła. Bo postanowiła kontrolować dalej. Pomimo, że chłopak obiecał chciała sprawdzić czy aby na pewno jest tak jak mówi.
5. Każdy kolejny dzień to awantury. Chłopak jest w sytuacji bez wyjścia. Chce się masturbować, bo to lubi. Ale co by nie zrobił jest źle. Zostawi hasło - źle, bo jest hasło i na pewno ją oszukuje. Ustawi hasło łatwe do złamania - też źle, bo jest afera o porno stronki. Emocje sięgają zenitu. Padają brzydkie słowa.
6. Ona robi przed całym światem cierpiętnicę. Przed nami też. Bo ona jest taka dobra, dba o dom, a on taki złamas, bo się masturbuje.

Podsumowanie.
JEGO wina - brakło mu jaj, by postawić sprawę jasno. I dał się sprowokować niepotrzebnie ją przeklinając i używając brzydkich wyrazów.
JEJ wina - szpieguje go, łamie jego hasła (to przestępstwo), wyrywa mu telefon z ręki i zamyka się w kiblu (to chore....) i robi jazdy, że facet jest taki jak każdy facet.

Sama sobie oceń kto bardziej zawinił że jest między nimi taka sytuacja jaka jest. On nie powinien tak do niej mówić, nawet w nerwach, ale czy ona powinna tak postępować?



CZYLI wedlug Ciebie to ja stwarzam problem w zwiazku a on jest super bo sie masturbuje. Czyli wedlug Ciebie to jest super, ze sie kochamy a on godzine pozniej zamyka sie w lazience i sie masturbuje? Czyli wedlug Ciebie nie powinnam czuc sie urazona samym faktem ze to robi, a co dopiero ze wykorzystuje zdjecia dziewczyn, ktore znam zeby sie podniecic?
Nigdy nie kontrolowalam mojego faceta, nie zabranialam mu  wyjsc z kolegami. Nigdy. Dopoki nie zaczal sie dziwnie zachowywac. To chyba normalne ze chcialam wiedziec co sie dzieje, kiedy on udawal ze nic i wiedzialam, ze klamie w zywe oczy?

16

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
Klio napisał/a:
julkakoszulka napisał/a:

''''''. Rozmawialas dzisiaj z Lukaszem? Ty szma**, moze jeszcze idz go przeruchaj, bo taki zajebisty jest''. Dawid? No nie posikaj sie na jego widok. Kazdego bys wyruchala. Dziw***, szma***, suk* pierdolo**. Codziennosc.  Od czasu kiedy przylapalam go drugi raz wlasnie w taki sposob odwraca kota ogonem. Kiedy porusze temat, zaczyna sie jego monolog, jaka to jja jestem najgorsza. Juz normalne dla mnie stalo sie sluchanie ze jestem brzydka, ze do niczego sie nie nadaje. Codziennosc ze wysluchuje jak na glos komentuje wyglad kobiet z pracy.  Moze i to normalne u mezczyzn, ale dlaczego robi zlosliwie, skoro to tak boli?
Przeciez to dla niego chce wygladac dobrze. Wszystkie kobiety chodza do pracy umalowane i ubrane jak na gale oscarow a ja jedna mam wbic sie w dres i isc z zaczerwienieniami na moim i tak szkaradnym juz ryju, bo inaczej nazwie mnie szmat** albo dziw***? Apozniej oglada sie za innymi?

Zmartwiony nie wydaje mi się, aby tak wyglądała chronologia.
Kiedy byli jeszcze na etapie zakochania i motylków on wyjaśnił jej jak powinna ubierać się i malować "szanująca" się kobieta... Zrobił z niej kopciuszka, a raczej ona pozwoliła na zrobienie z siebie kopciuszka, bo przecież on taki dobry i oni tacy zakochani... Tylko, że kopciuszki w wersji nieodpicowanej nie podobają się nikomu, jemu też i stąd m.in. potrzeba innych bodźców. To, że masturbacja jest normalna to ok, ale to, że najpierw stara się zohydzić swoją dziewczynę z powodu swojego małego ego, a potem wychwala przy niej inne kobiety i oskarża ją o zdrady, to już z lekka świadczy, że ok nie jest...
Obydwoje są zwolennikami teorii związkowej twierdzy oblężonej, tylko, że on daje sobie pozwolenie na wymykanie się z twierdzy, a jej nie, a to rodzi ogromne poczucie niesprawiedliwości.


Dziekuje za Twoja odpowiedz. Mam wrazenie ze rozumiesz o co dokladnie mi chodzi.  Czuje sie niedoceniona po prostu samym faktem, ze cale dnie spedzam w domu o ktory ktos musi dbac, a w zamian nie dostaje nic. Oczywiscie, moglabym rzucic wszystko w cholere i sie nie przejmowac, ale fakt ze mam w domu burdel dodatkowo by mnie prztloczyl. Moj partner woli siedziec w domu niz zabrac mnie gdzies na kolacje...dla mnie to przykre...

17 Ostatnio edytowany przez netkobietka83 (2017-09-27 22:35:04)

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...

A ja Ciebie rozumiem doskonale autorko. Nie po to mężczyzna wybiera kobietę swojego życia, żeby potem zwracać uwagę i podziwiać inne. Nie po to kobieta wybiera mężczyznę swojego życia, żeby potem podziwiać innych. Nie po to tworzymy związki oparte na wzajemnym zaufaniu i wzajemnej fascynacji sobą, swoich ciał i umysłów, żeby potem fascynować się kimś innym. Jesteśmy w związku, to miłość powoduje, że trwamy w tej fascynacji. Kochamy drugiego człowieka, skupiamy się na Nim. Wszystko inne się nie liczy, to są tylko pokusy, które albo stają się częścią czyjegoś życia albo nie. Oczywiście są związki, w których są różne granice i pewne rzeczy sobie tolerują, uważają za normalne lub nie. Ty masz swoje granice i myślę, że na początku związku przerabialiście ten temat i ustalaliście co uważacie za zdradę a co nie, co według Was jest w porządku a co nie. Z resztą reakcja Twojego partnera z blokadą w telefonie świadczy, że doskonale zdawał sobie sprawę gdzie kończy się Twoja granica. Być może nie dobraliście się pod tym względem. Myślę, że już wcześniej oglądał te zdjęcia itp. i będzie to robił. To się nie zmieni. Dla Niego odpowiednią kobietą będzie taka, która to albo zaakceptuje albo będzie uważać to za normalne. Bo prawdopodobnie albo On to uważa za normalne albo nie potrafi kochać albo zapomniał co to znaczy kochać. Sama masturbacja jest czymś naturalnym (zwłaszcza dla mężczyzny), ale nie potrzebne są do tego obce baby. Jeśli mężczyzna Cię na prawdę kocha. Naturalna jest również Twoja reakcja na zachowanie partnera. Na fakt, że robi to patrząc na inne. Masz prawo się tak czuć. Zawsze można o tym porozmawiać i ustalić pewne sprawy. A Twoje zachowanie uważam, stało się chore bo jest przyczyną Jego zachowania a nie że zawsze taka byłaś.

18

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
julkakoszulka napisał/a:

CZYLI wedlug Ciebie to ja stwarzam problem w zwiazku a on jest super bo sie masturbuje. Czyli wedlug Ciebie to jest super, ze sie kochamy a on godzine pozniej zamyka sie w lazience i sie masturbuje? Czyli wedlug Ciebie nie powinnam czuc sie urazona samym faktem ze to robi, a co dopiero ze wykorzystuje zdjecia dziewczyn, ktore znam zeby sie podniecic?

Jeśli chodzi o ten aspekt całej sytuacji to dokładnie tak właśnie uważam. W masturbacji nie ma nic złego, robią to zarówno mężczyźni jak i kobiety, single i ludzie w małżeństwach. Nie ma w tym nic co mogłoby Cię urazić. Tzn poczucie urażenia jest subiektywne, ale obiektywnie rzecz ujmując nie masz powodów się fochać. A masturbacja zawsze potrzebuje jakiegoś bodźca, jak nie zdjęcia czy filmu to chociaż wyobrażenia. To taka różnica? Nie da się kogoś zdradzić ze zdjęciem. Przykro mi.

julkakoszulka napisał/a:

Nigdy nie kontrolowalam mojego faceta, nie zabranialam mu  wyjsc z kolegami. Nigdy. Dopoki nie zaczal sie dziwnie zachowywac. To chyba normalne ze chcialam wiedziec co sie dzieje, kiedy on udawal ze nic i wiedzialam, ze klamie w zywe oczy?

Normalne jest to, że jeśli coś Cię niepokoi to pytasz o to faceta. Natomiast nienormalne jest to, że pomimo iż zapewnia Cię, że nic się nie dzieje Ty uciekasz się do takich akcji jak łamanie haseł, wyrywanie mu telefonu z ręki itp. On Ci powiedział prawdę - nic się nie dzieje. A Ty i tak wiesz swoje i kontynuujesz zabawę w detektywa. Nawet jeśli piąty, dziesiąty czy setny raz złamiesz mu hasło na komputerze czy telefonie i znów odkryjesz zdjęcia randomowych lasek z internetu to co to zmienia w praktyce? Nic.

netkobietka83 napisał/a:

A ja Ciebie rozumiem doskonale autorko. Nie po to mężczyzna wybiera kobietę swojego życia, żeby potem zwracać uwagę i podziwiać inne. Nie po to kobieta wybiera mężczyznę swojego życia, żeby potem podziwiać innych. Nie po to tworzymy związki oparte na wzajemnym zaufaniu i wzajemnej fascynacji sobą, swoich ciał i umysłów, żeby potem fascynować się kimś innym. Jesteśmy w związku, to miłość powoduje, że trwamy w tej fascynacji. Kochamy drugiego człowieka, skupiamy się na Nim. Wszystko inne się nie liczy, to są tylko pokusy, które albo stają się częścią czyjegoś życia albo nie.

Fascynacje? Pokusy? yikes Facet masturbujący się przy zdjęciach czy filmie po 5 minutach nawet nie pamięta jak ta "lafirynda" wyglądała. Tu nie ma żadnej fascynach, pokusy, wyobrażania sobie nie wiadomo czego. To czysta fizjologia. Kobieta używa wibratora by się pobudzić, a facet używa zdjęć. Tylko kobiety tego nie rozumieją.

19 Ostatnio edytowany przez netkobietka83 (2017-09-29 07:47:53)

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
zmartwiony86 napisał/a:

Fascynacje? Pokusy? yikes Facet masturbujący się przy zdjęciach czy filmie po 5 minutach nawet nie pamięta jak ta "lafirynda" wyglądała. Tu nie ma żadnej fascynach, pokusy, wyobrażania sobie nie wiadomo czego. To czysta fizjologia. Kobieta używa wibratora by się pobudzić, a facet używa zdjęć. Tylko kobiety tego nie rozumieją.

Proszę Cię. Co ma wibrator i zdjęcia roznegliżowanych panienek ze sobą wspólnego? Nic. Wibrator kobietom służy do mechanicznego zaspokojenia potrzeb, podobnie jak mężczyznom ręka. A zdjęcia i filmy służą do pobudzenia wyobraźni. Ale to nie znaczy że są jedynym sposobem. Można również wyobrażać sobie partnera lub wspólny seks, który razem przeżywali. Więc żeby się masturbować nie trzeba podniecać się widokiem obcej baby na zdjęciach, tak samo kobieta nie musi patrzeć na gołych facetów. Autorkę boli fakt, że kręcą i interesują Go zdjęcia innych kobiet. Ona nie czuje się już dla Niego ani ważna ani atrakcyjna. Między innymi po to wybiera się partnera, żeby to Jego kochać, Nim się fascynować, podziwiać. A nie widokiem roznegliżowanych obcych ludzi. W dodatku autorka zaznacza tu, że niektóre z tych kobiet zna. Nie wiem jakbyś zareagował, gdybyś dowiedział się, że Twoją partnerkę kręcą zdjęcia Twojego znajomego i chętnie zrobiłaby sobie przy nich dobrze. No ale każdy człowiek ma swoje dziwactwa. Jedni akceptują pewne rzeczy, zachowania a inni nie. Autorka ma prawo nie akceptować faktu, że Jej facet lubi popatrzeć na inne. Widocznie zasługuje na kogoś, kto będzie interesował się pod tym względem tylko i wyłącznie Nią. I tak, istnieje coś takiego jak wzajemna fascynacja w związku. To się nazywa miłość. Miłość to nie tylko seks, ale przede wszystkim silna emocjonalna więź między partnerami. O czym wiele ludzi zapomina w dzisiejszych czasach.

20 Ostatnio edytowany przez zmartwiony86 (2017-09-30 14:30:48)

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...

Właśnie po to nie narusza się prywatności drugiej osoby (nie włamuje się do telefonu, komputera), by nie przeżywać czegoś takiego jak przeżywa autorka wątku. To naprawdę nie jest jej sprawa co on ogląda w internecie i do czego to wykorzystuje. Szczególnie że z pierwszego postu nie wynikało, aby między nimi było coś nie halo w kwestiach łóżkowych zanim zaczęła mu robić o to jazdy. Po prostu facet trzymał telefon przy dupie i babska ciekawość zwyciężyła. I teraz ma.
Oczywiście autorka ma prawo tego nie akceptować, że on tak robi. Wszystko można akceptować lub nie. Ale w takim razie nie wiem do końca po co ten wątek. Ona już się przekonała, że on się nie zmieni. Że pomimo dawanych obietnic nadal to robi. No to skoro ona nie może tego zaakceptować to jedynym wyjściem jest rozstanie. Nie decyduje się jednak na to, zamiast tego wciąż robi akcję ze szpiegowaniem, wyrywaniem telefonu z ręki itp.
No to jaki to ma sens?

21

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
netkobietka83 napisał/a:
zmartwiony86 napisał/a:

Fascynacje? Pokusy? yikes Facet masturbujący się przy zdjęciach czy filmie po 5 minutach nawet nie pamięta jak ta "lafirynda" wyglądała. Tu nie ma żadnej fascynach, pokusy, wyobrażania sobie nie wiadomo czego. To czysta fizjologia. Kobieta używa wibratora by się pobudzić, a facet używa zdjęć. Tylko kobiety tego nie rozumieją.

Proszę Cię. Co ma wibrator i zdjęcia roznegliżowanych panienek ze sobą wspólnego? Nic. Wibrator kobietom służy do mechanicznego zaspokojenia potrzeb, podobnie jak mężczyznom ręka. A zdjęcia i filmy służą do pobudzenia wyobraźni. Ale to nie znaczy że są jedynym sposobem. Można również wyobrażać sobie partnera lub wspólny seks, który razem przeżywali. Więc żeby się masturbować nie trzeba podniecać się widokiem obcej baby na zdjęciach, tak samo kobieta nie musi patrzeć na gołych facetów. Autorkę boli fakt, że kręcą i interesują Go zdjęcia innych kobiet. Ona nie czuje się już dla Niego ani ważna ani atrakcyjna. Między innymi po to wybiera się partnera, żeby to Jego kochać, Nim się fascynować, podziwiać. A nie widokiem roznegliżowanych obcych ludzi. W dodatku autorka zaznacza tu, że niektóre z tych kobiet zna. Nie wiem jakbyś zareagował, gdybyś dowiedział się, że Twoją partnerkę kręcą zdjęcia Twojego znajomego i chętnie zrobiłaby sobie przy nich dobrze. No ale każdy człowiek ma swoje dziwactwa. Jedni akceptują pewne rzeczy, zachowania a inni nie. Autorka ma prawo nie akceptować faktu, że Jej facet lubi popatrzeć na inne. Widocznie zasługuje na kogoś, kto będzie interesował się pod tym względem tylko i wyłącznie Nią. I tak, istnieje coś takiego jak wzajemna fascynacja w związku. To się nazywa miłość. Miłość to nie tylko seks, ale przede wszystkim silna emocjonalna więź między partnerami. O czym wiele ludzi zapomina w dzisiejszych czasach.


Dziekuje za Twoja odpowiedz i zrozumienie. Dokladnie o to mi chodzi, ze wedlug mnie seks to nie wszystko. Czasem brakuje  mi ciepla, troski i pomocy w codziennych obowiazkach. Zaczynam zastanawiac sie dlaczego kobiety, ktore zajmuja sie domem oraz dbaja o zwiazek z czystej milosci, czyli nie uciekaja od wspolzycia sa tak traktowane. Wiem, ze problem nie dotyczy tylko mnie, ze jest wiele osob ktore czuje to samo.  Wedlug mnie mezczyzna powinien z wdziecznosci nosic taka kobiete na rekach, skoro ona zajmuje sie wszystkim wokol i nie odtraca go.. Niestety mam wrazenie ze moj chlopak nie jest w stanie zrozumiec ile wysilku musze wkladac w codziennosc i jak sie czuje kiedy on tego nie docenia, rzuca zgryzliwe komentarze zamiast pomoc kiedy o to prosze i zabawia sie jeszcze sam....to bardzo bardzo boli...

22

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...
julkakoszulka napisał/a:
netkobietka83 napisał/a:
zmartwiony86 napisał/a:

Fascynacje? Pokusy? yikes Facet masturbujący się przy zdjęciach czy filmie po 5 minutach nawet nie pamięta jak ta "lafirynda" wyglądała. Tu nie ma żadnej fascynach, pokusy, wyobrażania sobie nie wiadomo czego. To czysta fizjologia. Kobieta używa wibratora by się pobudzić, a facet używa zdjęć. Tylko kobiety tego nie rozumieją.

Proszę Cię. Co ma wibrator i zdjęcia roznegliżowanych panienek ze sobą wspólnego? Nic. Wibrator kobietom służy do mechanicznego zaspokojenia potrzeb, podobnie jak mężczyznom ręka. A zdjęcia i filmy służą do pobudzenia wyobraźni. Ale to nie znaczy że są jedynym sposobem. Można również wyobrażać sobie partnera lub wspólny seks, który razem przeżywali. Więc żeby się masturbować nie trzeba podniecać się widokiem obcej baby na zdjęciach, tak samo kobieta nie musi patrzeć na gołych facetów. Autorkę boli fakt, że kręcą i interesują Go zdjęcia innych kobiet. Ona nie czuje się już dla Niego ani ważna ani atrakcyjna. Między innymi po to wybiera się partnera, żeby to Jego kochać, Nim się fascynować, podziwiać. A nie widokiem roznegliżowanych obcych ludzi. W dodatku autorka zaznacza tu, że niektóre z tych kobiet zna. Nie wiem jakbyś zareagował, gdybyś dowiedział się, że Twoją partnerkę kręcą zdjęcia Twojego znajomego i chętnie zrobiłaby sobie przy nich dobrze. No ale każdy człowiek ma swoje dziwactwa. Jedni akceptują pewne rzeczy, zachowania a inni nie. Autorka ma prawo nie akceptować faktu, że Jej facet lubi popatrzeć na inne. Widocznie zasługuje na kogoś, kto będzie interesował się pod tym względem tylko i wyłącznie Nią. I tak, istnieje coś takiego jak wzajemna fascynacja w związku. To się nazywa miłość. Miłość to nie tylko seks, ale przede wszystkim silna emocjonalna więź między partnerami. O czym wiele ludzi zapomina w dzisiejszych czasach.


Dziekuje za Twoja odpowiedz i zrozumienie. Dokladnie o to mi chodzi, ze wedlug mnie seks to nie wszystko. Czasem brakuje  mi ciepla, troski i pomocy w codziennych obowiazkach. Zaczynam zastanawiac sie dlaczego kobiety, ktore zajmuja sie domem oraz dbaja o zwiazek z czystej milosci, czyli nie uciekaja od wspolzycia sa tak traktowane. Wiem, ze problem nie dotyczy tylko mnie, ze jest wiele osob ktore czuje to samo.  Wedlug mnie mezczyzna powinien z wdziecznosci nosic taka kobiete na rekach, skoro ona zajmuje sie wszystkim wokol i nie odtraca go.. Niestety mam wrazenie ze moj chlopak nie jest w stanie zrozumiec ile wysilku musze wkladac w codziennosc i jak sie czuje kiedy on tego nie docenia, rzuca zgryzliwe komentarze zamiast pomoc kiedy o to prosze i zabawia sie jeszcze sam....to bardzo bardzo boli...

Autorko, pomyśl nad zmianą partnera. On tego w sobie już nie zmieni. Gdyby tak miało być, gdyby chciał zrozumieć swój błąd, co podburza Wasz związek to by już dawno zaczął nad tym pracować. A On po prostu albo już taki jest, że ma inne podejście w tym temacie albo po prostu Mu nie zależy. Nie szanuje Ciebie i Waszej relacji, nie docenia tego co ma. Może zrozumie i doceni jak straci. A Ty pomyśl o sobie i swoim zdrowiu. Nie zadręczaj się.

23

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...

Czegos nie rozumiem.Nie napisalas ile masz lat a moze nie zauwazylem.Jak dla mnie to pakuj sie i wracaj do rodziny za te wyzwiska ktore nigdy sie nie skoncza.Raz sobie na to pozwolilas i on o tym wie.Pomysl o swoim szacunku do samej siebie i nie jestes szmat..a tylko kobieta.Zaczac od zera to nic takiego ale w spokoju  i bez zadnych kontroli o jutro.Uwierz mi ze ja tez zaczynam od zera bo wszystko mi sie zawalilo miedzy innymi przez byly zwiazek ale zacisnelem zeby i powiedzialem sobie ze sie nie poddam.Jeszcze pare latek przede mna i chce to wykorzystac.Glowa do gory i daj sobie spokoj z tym gamoniem.

24

Odp: Milosc czy juz przyzwyczajenie...

Ale czego Ty się boisz? Wrócisz do rodziców, z tego co rozumiem, jeszcze jesteś młodą dziewczyną. Wrócisz do kraju, na początku rodzice na pewno pomogą, ogarniesz się, staniesz na nogi i będziesz samodzielna. Z tego co piszesz, to jest moim zdaniem jawny przykład uzależnienia, psychicznego, finansowego, generalnie nie widzisz możliwości bycia bez niego. Ale wiesz, że przy nim jesteś nieszczęśliwa. Musisz zdobyć się na odwagę, zrobić ten krok i go zostawić. Przecież nie możesz żyć cały czas w takim związku, a też nie możesz liczyć, że się zmieni. Jak sama widzisz, zmienia się, ale tylko na gorsze. Każdy ma prawo do szczęścia, pomyśl bardziej perspektywicznie. Przez jakiś czas będziesz sama, będzie musiała jakoś sie ogarnąć, ale za kilka lat (lub szybciej) spotkasz faceta, którego pokochasz, a który będzie Cię szanował i również pokocha. Gdybym wychodziła z takiego założenia jak Ty, nadal tkwiłabym w toksycznym związku, jednak podjęłam decyzję, że go zostawiam, a co będzie dalej, to się okaże. Okazało się, że jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Jak już jako tako się ogarnęłam, założyłam konto na mydwoje, licząc, że może tam uda mi się poznać kogoś interesującego. Nie myliłam się, obecnie jestem w szczęśliwym związku, kochana, szanowana, a jak sobie przypomnę mój poprzedni związek, to czasem nie mogę uwierzyć, w jaki sposób wytrzymałam w nim ponad dwa lata... Naprawdę, życie jest zbyt krótkie, żeby męczyć się w takim związku, kopnij go w tyłek i pomyśl o sobie za rok czy za kilka lat. Możesz być szczęśliwa, tylko nie z nim, bo z tego już nic nie będzie.

Posty [ 24 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Milosc czy juz przyzwyczajenie...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024