Zazdrość o szczęście byłej partnerki - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25 ]

1 Ostatnio edytowany przez Samu3l (2017-09-25 17:24:14)

Temat: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Witam

Jakiś czas temu założyłem temat o tym czy da się odnowić chemię w związku, gdyż mi się sypał. No i stało się - związek się rozpadł. Nie będę opisywał związku bo nie o to chodzi w tym temacie.

Fakt że związek się rozpadł i że nie jesteśmy razem zaakceptowałem (ale nie pogodziłem się do końca, jednak nie zmuszę nikogo do miłości). Kontakt urwałem. Dziewczyna w miarę szybko sobie kogoś znalazła - zabolało, że tak szybko, ale mimo to życzyłem i dalej życzę jej szczęścia, chociaż mam do niej żal o to że nie porozmawiała ze mną jak zaczęły w niej się wątpliwości. Związek był dobry, nie było toksyczności/patologi/itp. Ja swoje "odchorowywałem" (i dalej to robię).

Jaki jest problem? - Zazdroszczę jej szczęścia.

Kilka dni temu przypadkiem zobaczyłem jej nowe zdjęcie profilowe z nowym facetem (przypadkiem, skomentowała zdjęcie wspólnej znajomej) - uśmiechnięci, szczęśliwi.

I to zabolało. Nie to że tam jest moja była dziewczyna, tylko to że sobie radzi, że cieszy się a ja się babram w tym szambie (ja jestem tym "porzuconym", mimo że ja powiedziałem koniec) i nie potrafię się ogarnąć. Czuję się jakbym z nią rywalizował o to, mimo że ona pewnie w ogóle tak nie myśli. Po zobaczeniu tego zdjęcia moje "leczenie" cofnęło się i to sporo, a było już w miarę znośnie.


Jak się z tym uporać? Jak przestać myśleć o tym wszystkim?
Prowadzę w miare normalne życie: praca, siłownia, zacząłem bardziej dbać o wygląd i ubiór, jednak w głowie ciągle siedzi ten smutek i żal, który już mnie denerwuje bo mam świadomośc całej sytuacji, jednak emocji nie potrafię wyłączyć. Czuję się nienaturalnie, jakbym się powstrzymywał przed jeszcze większym smutkiem.

Chce po prostu spokoju w głowie, a wtedy łatwiej mi będzie być szczęśliwym.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

A skąd wiesz, że jej tak dobrze? Pewnie masz ją na fejsie. Jeśli tak to skasuj.

3

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Nie mam jej na fejsie, jednak widzę jak coś skomentuje u kogoś znajomego.

Nie wiem czy jest, oceniam po tym co widzę.

4

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Jeśli cię wyprowadza z równowagi zdjęcie byłej na FB, to martwię się, co to będzie jak spotkasz ją i jakiegoś kolesia w objęciach na żywo ...

Poza tym - tylko upływ czasu ci pomoże oraz zagospodarowanie tegoż czasu. "Błąkający się" bez zajęcia umysł tak właśnie działa, że człowiek duma, i duma, i duma nad swoim ciężkim losem...

OK, po rozstaniu poczucie własnej wartości spada.
Jednak generalnie zazdroszczą ludzie o niskiej samoocenie.

Nad tym popracuj, nad jej podniesieniem, a nie analizą profilowego, może upozowanego specjalnie, zdjęcia byłej dziewczyny.

Poza tym pozwól "przepłynąć" złym emocjom. Do tego potrzebny jest czas. Nie "wyłączysz" ich. Wielu by tak chciało, ale się nie da. smile

5

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Spotkać ją spotkałem jak za rękę szła z facetem (ona mnie nie widziała), i szczerze mniej mnie to zabolało niż to zdjęcie. To też mnie zastanawia.

Nad poczuciem własnej wartości, pewnością siebie pracuję.

Z tym czasem niestety jest jak jest: nie mogę go w 100% zapełnić. Do tego brak znajomych - każdy na swoim/dzieci w drodze. Nie mają tyle czasu co kiedyś.

6

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Są ludzie, którzy nie mają znajomych albo mają takich, którzy dla nich nie mają czasu. Bywa tak. Pozostaje wtedy zmiana myślenia i zorganizowanie zajęć samemu sobie.

To jest trudne, szczególnie na początku, ale da się.

Gdybym ja miała za każdym razem oglądać się na kogoś, żeby coś zrobić czy gdzieś wyjść, uciekłoby mi pół życia.

7

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Rozumiem Twój tok myślenia, jednak to nie rozwiązuje mojego problemu odnośnie tej zazdrości o to szczęście.

Do tego ja strasznie analizuje wszystko, zawsze tak robiłem, we wszystkim, zamiast działać układałem idealny scenariusz jak powinno to działanie wyglądać. Taka moja zła cecha.

8

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

No to się cieszę, że rozumiesz, o co mi chodzi.

Jednak cecha, którą opisałeś, a więc skłonność do analizowania i układanie idealnych scenariuszy ... nie wróży nic dobrego.
Nie piszę tego, żeby cię zdołować, ale ... uświadomić.
To też da się zmienić. Może nie diametralnie, ale częściowo tak.

Bardzo ci to ułatwi życie.

9

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

A moim zdaniem zdolności do analizowania sytuacji bardzo są pożyteczne w takiej sytuacji w jakiej jest autor. Można sobie samemu wytłumaczyć to i owo wink

10

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Mylisz się. Wytłumaczenie sobie różnych rzeczy (w tym "przestawienie myślenia" o problemie) a tzw. ruminacje, a więc natrętne myśli, to dwie różne rzeczy.

11 Ostatnio edytowany przez Samu3l (2017-09-25 18:22:10)

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Nie dołuje mnie to, jestem tego w 100% świadom, że ta cecha to nic dobrego.

Ta cecha jest szkodliwa własnie w takich negatywnych sytuacjach.

Jak np. szukałem samochodu to się przydała. Jednak chciałbym żeby to było świadome, że analizuje kiedy trzeba, a kiedy nie to to "wyłączam".

Wstyd się przyznać ale co do tego rozstania itp to pomaga mi myśl że... inni mają tak samo/gorzej. Dowiedziałem się że znajoma jest w podobnej sytuacji: zostawił ją facet po x latach dla innej, a ona sobie jakoś radzi, fakt że więcej czasu u niej minęło ale jednak. I jakoś mi lżej...nie wiem czy przez to ze się utożsamiam z tym.

EDIT:

W tej sytuacji nie jest to dobre: analizuję czemu związek się rozpadł, co JA zrobiłem źle, co mogłem zrobić a to nie pomaga w tym żeby się pogodzić. Fakt, wyciągnięcie wniosków na przyszłość jak najbardziej, ale np. ja codziennie mam myśli co, jak gdzie i dlaczego sie posypało.

12

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki
Samu3l napisał/a:

ja codziennie mam myśli co, jak gdzie i dlaczego sie posypało.

To są ruminacje.

Natomiast pytania DLACZEGO coś się wydarzyło, są normalne, bo pozwalają człowiekowi wyciągać wnioski i na nich się uczyć, a więc rozwijać.

Problem pojawia się wtedy, kiedy zadajemy sobie to pytanie ZBYT DŁUGO.

13

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki
Samu3l napisał/a:

W tej sytuacji nie jest to dobre: analizuję czemu związek się rozpadł, co JA zrobiłem źle, co mogłem zrobić a to nie pomaga w tym żeby się pogodzić. Fakt, wyciągnięcie wniosków na przyszłość jak najbardziej, ale np. ja codziennie mam myśli co, jak gdzie i dlaczego sie posypało.

Moim zdaniem lekko mówiąc dołująca jest myśl, że związek, który się tworzyło rozpadł się, bo mam w sobie jakąś wadę. Pozornym tego potwierdzeniem może być to, gdy były partner znajduje szczęście przy kimś innym. Ale to tylko pozory. W związku ważne jest dopasowanie. Czasem trzeba pocałować wiele żab zanim spotka się księcia, czasem pierwsza żaba zmienia się w księcia. Chodzi o to, żeby nie płakać za żabą, która spotkała być może właśnie swojego księcia, albo całuje kolejną żabę swojego życia wink Chidzi o to, żeby być sobą takim, jakim się jest, bo gdzieś czeka twoja księżniczka skryta pod powłoką żaby. Nie zobaczysz jej, gdy będziesz miał wzrok skierowany na byłą żabę wink

14

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Nie widzisz u siebie cech zdobywcy, który rządzi kobietą do czasu, gdy ta jemu się znudzi?
Teraz, czego oczekujesz od kobiety. Byłej lub potencjalnie kolejnych?
Skrzywdzony nie jesteś, bo rozstanie z woli byłej, było przez Ciebie zaplanowane jednak.
Zazdrościsz szczęścia lub jego medialnej formy?
Tylko dlatego, że ta kobieta z innym ma szansę na stworzenie trwałego związku, na co Ciebie nie było stać, gdy byliście razem?
Moim zdaniem, cierpisz na wybujałe ego.
Miałeś coś, co zbudowałeś (Twoim zdaniem), a potem zniszczyłeś.
Była może i podatna była na Twoje zagrania.
Czyżby inne, te obce, mniej podatne na to są?

15

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

No faktycznie dużo analizujesz.
Spróbujmy od początku.
Miałeś dziewczynę, która nagle powiedziała Ci, że nic nie czuje. Czemu wtedy nie byłeś z nią szczery i nie powiedziałeś jej, że masz do niej ogromny żal o to, że mówi Ci o tym dopiero teraz, gdy się w niej już wszystko skończyło? Tak to może miał byś szansę się ogarnąć (jeśli faktycznie byś zrozumiał o co jej chodzi, bo większość facetów nie rozumie). Nic dziwnego, że nie wypaliło, jak ona sama próbowała tą chemię do Ciebie wzbudzić (ciekawe jak chciała to zrobić?).
No dobra, powiedziała Ci w czym rzecz, a Ty co? Wielce skrzywdzony Pan, który źle się czuł w roli przyjaciela, bo bardzo się wtedy męczył. Chłopie: chemia nie znika bez powodu! Dziewczyna powiedziała Ci, że zanikły pewne Twoje cechy, które uwielbiała. A Ty je uwielbiałeś w sobie? Co to były za cechy? Poczucie humoru, a może pozytywne nastawienie do wielu rzeczy? Szkoda, że nie znalazłam wcześniej tamtego tematu, bo doradziła bym Ci wtedy, abyś własnie był jej przyjacielem. Przyjacielem, który jest pewny siebie, który znów potrafi być zabawny, czasem ochrzani, czasem przytuli. Chodzisz do tego na siłownie, zdałeś prawko. Byłeś naprawdę wspaniałym kandydatem na chłopaka, trzeba było w to trochę uwierzyć.

No, ale niestety nikt Ci tego nie doradził, Ty się na nią wkurzyłeś, że chce Cię wpakować we friendzone i sam zerwałeś kontakt. No i ok, trzymaj się tego. Czemu żałujesz tej decyzji? Nawet jeśli nie była najwłaściwsza, to ważne, że była Twoja. Żałując jej teraz, tylko sobie to utrudniasz. Czasu nie cofniesz, możesz tylko iść na przód. Zamiast więc skupiać się na byłej, myśleć co zrobiłeś źle i zastanawiać się jakbyś to chciał naprawiać, skup się na sobie! Siłownia fajna sprawa. Rozwijaj się, kształtuj swoje zalety, poznawaj koleżanki, badaj przy jakich dziewczynach czujesz się pewniej, a które Cię jeszcze blokują. Jednym słowem: inwestuj teraz w siebie i bądź szczęśliwy sam ze sobą. wink

16 Ostatnio edytowany przez Samu3l (2017-09-27 12:42:50)

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Myszeczko23 - ja jej to powiedziałem, że mam żal że tak późno mi to powiedziała, usłyszałem tylko "przepraszam, myślałam że sobie z tym sama poradzę".

Trochę zeszłaś z tematu - nie proszę tu o analizę czemu się rozpadło, czemu nie powalczyłem, czy że nie chciałem być tym przyjacielem, czy że jakieś cechy zanikły we mnie. Stało się i koniec, nie istotne już czy mogłem inaczej to wszystko poprowadzić (sam związek czy samo już rozstanie). Żałuję czy nie - czasu nie cofnę i to zaakceptowałem - wyciągam wnioski na przyszłość. Kontakt urwałem, trzymam się tego, inwestuję w siebie.

Chodzi o to czemu boli mnie jej szczęście, mimo że na prawdę jej tego życzę. Czemu nie mogę tego "olać" i zacząć normalnie funkcjonować, tylko ciągle w głowie mi to siedzi.
Czy dlatego że ja nie jestem szczęśliwy tak jak bym chciał?
Czy dlatego że ona tak szybko sobie poradziła i znalazła kogoś? (przecież niedawno tak mnie kochała, a teraz tak samo kocha już kogoś innego?)
Czy przez to że mam wybujałe ego (jak kolega wyżej zaznaczył)?
Czy przez urażoną dumę (bo to ja jestem tym "porzuconym" i pokrzywdzonym)?
Czy wszystko na raz i coś jeszcze?

Czuję się jakbym chciał jej na siłę pokazać że też jestem szczęśliwy, a im bardziej chcę tym więcej o tym myślę (i analizuję) a to wiąże się z tym, że ona siedzi mi w głowie i ciągle przypomina o tym wszystkim przez co czuję ten żal.
Pisałem że inwestuję w siebie. Robię to dla siebie, żeby być lepszym sobą, ale czy na prawdę tylko dla siebie? Jasne, chce być atrakcyjniejszy dla potencjalnej przyszłej dziewczyny/kobiety, ale czy tylko? Mam wrażenie że chcę też pokazać ex co straciła, a to nie jest zdrowe podejście.

17

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Wydaje mi się, że to twoje samopoczucie jest całkiem normalne. Też jestem po rozstaniu już 3 miesiące. Dużo się o byłej ex dowiedziałem jak już z nią nie jestem, od znajomych bliższych i dalszych. Sam po sobie widzę, że jak ktoś powie o niej coś w stylu , że jej się nie układa etc to jestem jakby spokojny i cieszę się z tego ale jak znajomi mówią, że widzieli ja uśmiechniętą z innym to strasznie się denerwuje i dużo myślę. Uważam, że tu potrzebny jest czas by stała się zupełnie obojętna. To wszystko siedzi w naszej głowie jak sobie to poukładamy. Pozdr

18 Ostatnio edytowany przez Qibytsu (2017-09-27 23:57:47)

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki
Samu3l napisał/a:

Myszeczko23 - ja jej to powiedziałem, że mam żal że tak późno mi to powiedziała, usłyszałem tylko "przepraszam, myślałam że sobie z tym sama poradzę".

Trochę zeszłaś z tematu - nie proszę tu o analizę czemu się rozpadło, czemu nie powalczyłem, czy że nie chciałem być tym przyjacielem, czy że jakieś cechy zanikły we mnie. Stało się i koniec, nie istotne już czy mogłem inaczej to wszystko poprowadzić (sam związek czy samo już rozstanie). Żałuję czy nie - czasu nie cofnę i to zaakceptowałem - wyciągam wnioski na przyszłość. Kontakt urwałem, trzymam się tego, inwestuję w siebie.

Chodzi o to czemu boli mnie jej szczęście, mimo że na prawdę jej tego życzę. Czemu nie mogę tego "olać" i zacząć normalnie funkcjonować, tylko ciągle w głowie mi to siedzi.
Czy dlatego że ja nie jestem szczęśliwy tak jak bym chciał?
Czy dlatego że ona tak szybko sobie poradziła i znalazła kogoś? (przecież niedawno tak mnie kochała, a teraz tak samo kocha już kogoś innego?)
Czy przez to że mam wybujałe ego (jak kolega wyżej zaznaczył)?
Czy przez urażoną dumę (bo to ja jestem tym "porzuconym" i pokrzywdzonym)?
Czy wszystko na raz i coś jeszcze?

Czuję się jakbym chciał jej na siłę pokazać że też jestem szczęśliwy, a im bardziej chcę tym więcej o tym myślę (i analizuję) a to wiąże się z tym, że ona siedzi mi w głowie i ciągle przypomina o tym wszystkim przez co czuję ten żal.
Pisałem że inwestuję w siebie. Robię to dla siebie, żeby być lepszym sobą, ale czy na prawdę tylko dla siebie? Jasne, chce być atrakcyjniejszy dla potencjalnej przyszłej dziewczyny/kobiety, ale czy tylko? Mam wrażenie że chcę też pokazać ex co straciła, a to nie jest zdrowe podejście.

Czujesz się tak, ponieważ uważasz, że zmarnowałeś swoją życiową szansę i już nigdy nie będziesz w stanie dojść poziomu waszej przeszłej relacji. Tylko od Ciebie zależy jak sobie to dalej przetłumaczysz i czy jest to dla Ciebie prawdziwe stwierdzenie.

PS Póki co nie starasz się dla siebie, tylko podświadomie myślisz, że przez swoją zmianę uzyskasz pożądany efekt, czyli odzyskanie ex LUB pokazanie jej, że świetnie sobie radzisz bez niej, jednak jestem za pierwszą opcją. Chyba za wcześnie dla Ciebie jeszcze.

19 Ostatnio edytowany przez zabpth (2017-09-29 04:03:20)

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Elo @Samu3l
Widzę że znowu się czymś martwisz.
Spoko, da się przeskoczyć.
Na początek żebyś nie robił sobie wyrzutów że dało się coś zrobić

Myszeczka23 napisał/a:

No faktycznie dużo analizujesz.
Spróbujmy od początku.
Miałeś dziewczynę, która nagle powiedziała Ci, że nic nie czuje. Czemu wtedy nie byłeś z nią szczery i nie powiedziałeś jej, że masz do niej ogromny żal o to, że mówi Ci o tym dopiero teraz, gdy się w niej już wszystko skończyło? Tak to może miał byś szansę się ogarnąć (jeśli faktycznie byś zrozumiał o co jej chodzi, bo większość facetów nie rozumie). Nic dziwnego, że nie wypaliło, jak ona sama próbowała tą chemię do Ciebie wzbudzić (ciekawe jak chciała to zrobić?).
No dobra, powiedziała Ci w czym rzecz, a Ty co? Wielce skrzywdzony Pan, który źle się czuł w roli przyjaciela, bo bardzo się wtedy męczył. Chłopie: chemia nie znika bez powodu! Dziewczyna powiedziała Ci, że zanikły pewne Twoje cechy, które uwielbiała. A Ty je uwielbiałeś w sobie? Co to były za cechy? Poczucie humoru, a może pozytywne nastawienie do wielu rzeczy? Szkoda, że nie znalazłam wcześniej tamtego tematu, bo doradziła bym Ci wtedy, abyś własnie był jej przyjacielem. Przyjacielem, który jest pewny siebie, który znów potrafi być zabawny, czasem ochrzani, czasem przytuli. Chodzisz do tego na siłownie, zdałeś prawko. Byłeś naprawdę wspaniałym kandydatem na chłopaka, trzeba było w to trochę uwierzyć.

No, ale niestety nikt Ci tego nie doradził, Ty się na nią wkurzyłeś, że chce Cię wpakować we friendzone i sam zerwałeś kontakt.

Totalny bzdet, wybacz @Myszeczko23 smile
W poprzednim twoim temacie wypowiedziałem się na temat rozejścia Twego, dużo tam popisałem ale dla przypomnienia wlepię fragment, chociaż to głupio cytować siebie :]

zabpth napisał/a:

Rozeszliście się nie tak dawno, ale Ona odeszła już znacznie wcześniej. Jest wporzo, czeka aż się ogarniesz, zamiast już paradować z nowym. Laski nie odchodzą z dnia na dzień. To jest proces który zaczął się dawno temu, tu nie ma miejsce na pomyłkę. U kobiet, antropologia warunkuje silniejsza potrzebę bycia w związku niż u mężczyzn. Dla tego zanim odejdzie to dobrze to przemyśli, albo już nawet znajdzie innego.
Później tyle jołczenia, że jeszcze wczoraj kolacja, wino, sex, cud i miód, mówiła ze kocha. A dziś mówi że odchodzi. Tak z dnia na dzień się odmieniło? Możliwe to? Mnóstwo takich tematów.
A dnia na dzień nic się nie dzieje.

Żeby uzmysłowić Ci kto ma rację, byliście 3 lata, rozstaliście się 3 miechy temu. Laska już paraduje z nowym a Ty jesteś dalej w dupie.
Gdyby było inaczej, to pewnie też twoja ex była by w dupie, no ale szybko sobie jakoś poradziła.
Tak jak pisałem ona wcześniej skończyła niż formalności stało się zadość. Dla tego 3 m-c wydaje się szybko, ale jak się doda ze 3 miesiące jeszcze wstecz kiedy zacząłeś jej zwisać jako chłopak, to już wychodzi pół roku.
A na twoją obecna bolączkę, to najlepszym syropkiem jest czas.
Z czasem Ci przejdzie. Twoja zazdrość to nie zupełnie zazdrość. Klasycznie jak laska spławia, to uczucia spławianego delikwenta diametralnie rosną.
Nie pogodziłeś się z rozstaniem, chciałbyś powrotu.
Podświadomie krąży jakieś pragnienie,  przyjdzie i powie  że źle zrobiła że to był błąd. Taki jakby zwrot z inwestycji. Ale kiedy paraduje już z nowym, to wiadome że nic takiego się nie wydarzy. To właśnie boli. Ty wciąż się umartwiasz, a ona biega z nowym, w ten sposób umiera ostatnia nadzieja, a wiem że pewnie jeszcze jakąś miałeś. Boli pogodzenie się ze stanem faktycznym.
Na to zawsze pomaga brak kontaktu i czas.
Jedni szybciej inni wolniej. To od Ciebie zależy czy chcesz marnować czas. W ten sposób będziesz jeszcze długo stał w miejscu.
Szkoda czasu. Przecież skoro tamta relacja była taka zajebista, to z inną będzie tak samo albo i bardziej zajebiście, czego tu nie rozumieć.
Pozdrawiam

20 Ostatnio edytowany przez Samu3l (2017-09-29 14:30:24)

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

To nie tak że chciałbym powrotu, bo go nie chcę, nie w sytuacji kiedy ona po mnie kogoś znalazła. Dla mnie to jest definitywny koniec tej znajomości.

Obecnie mam mieszane stany: logiczny, ten o którym piszez Ty i o którym inni mi mówią, że olej to, żyj swoim życiem, jak nie ta to inna, po co marnowac czas i zycie na rozpamiętywanie, nie był warta tego, znajdziesz lepszą itp. i to pomgaga ale na krótko
Z drugiej strony jest ten emocjonalny stan: przywiązanie do drugiej osoby, wspomnienia, zaczynam rozpamiętywać, użalać się nad sobą, czuje się pokrzywdzony oraz że świat jest niesprawiedliwy, myśli co by było gdybyśmy byli razem w tej chwili, jak spędzali weekend, a teraz myślę jak ona spędza weekend itp., przez co nie mam humoru, chodzę przygnębiony. Staram się wtedy brać to na logikę, ale niestety ten emocjonalny stan jest silniejszy (takim typem osoby jestem, wrażliwy/emocjonalny).

Liczę bardzo na to że czas pomoże. Oczywiście jest lepiej niż było, ale w głowie ciągle to siedzi. Czuje się jakbym był na coś chory i nie umiał dobrać odpowiedniego lekarstwa.

21

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Widzisz ja mam tak samo. ten stan logiczny jak to ująłeś góruje ale w ciężkich momentach przychodzą emocje, wtedy kiedy brakuje kogoś przy boku.
Nieraz miałem takie wizje, że przychodzi z podkulonym ogonem, mówi że miałem rację i że się pomyliła. A ja patrzę na nią i miłosiernie nic nie mówiąc odchodzę zostawiając ją jak to przedmówca określił "w dupie".
To się nigdy nie zdarzy, wiem o tym. Ale podświadomie chciałbym żeby sprawiedliwości stało się zadość. Odczułbym pewien spokój i swojego rodzaju satysfakcję. Nie masz aby teraz podobnie?
Ale tak jak już mówiłem, to już minęło i choć w momencie który piszę post czuję się chyba najgorzej od przynajmniej miesiąca to trzeba iść dalej smile

22 Ostatnio edytowany przez Samu3l (2017-09-29 14:44:23)

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Te wizje o których mówisz: idealnie trafiłeś.

Z jednej strony życzę jej jak najlepiej bo była dobrą osobą, nie mam pretensji o to że przestała kochać (mimo że to boli), z drugiej jakby jej nie wyszło w obecnym związku, została "skrzywdzona" (porzucona) to czułbym pewnego rodzaju satysfakcję.

23 Ostatnio edytowany przez darek123 (2017-09-29 14:51:08)

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

No mi dopiero po wszystkim zaczęło świtać, jaką egoistką wykorzystującą mnie na każdym kroku była. Chodzi o stosunek do mnie, moich pieniędzy, ogólnych zasobów, które mogła że tak się wyrażę eksploatować dając gówno w zamian. Nie mówiąc o braku wsparcia czy czegokolwiek i jeszcze pretensje że nie wytrzymywałem. Ale i tak nie potrafiłbym odejść, nie rozumiem czemu mi jej brakuje, tak czysto logicznie.
Więc trochę zazdroszczę, bo chyba jesteś w lepszym stanie psychicznym smile

Chociaż jeszcze co do tych wizji, są też takie, że w takiej sytuacji bym jej wybaczył, tylko jaki byłby w tym sens? Jaka wizja dalszej przyszłości, kiedy pewnie nawet nie byłbym w stanie jej dotknać...

24

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

@Samu3l, @darek123 wiem co czujecie bo przechodzę przez coś podobnego. Nie powiem Wam pewnie nic nowego, ale prawda jest taka, że z czasem to przestaje budzić w człowieku tak duże emocje. Po prostu czas robi swoje wink

Ale na samym początku gotowało się we mnie i analizowałam to nieskończoną ilość razy. Teraz jest już trochę lepiej, ale do pełnego wyleczenia jeszcze trochę mi brakuje.

25 Ostatnio edytowany przez zabpth (2017-09-30 01:53:46)

Odp: Zazdrość o szczęście byłej partnerki

@Samu3l, powiem Ci tak, chcesz się poużalać pocierpieć na siłę, to jest ok. Nie ma w tym nic złego, powiem nawet, porozkoszuj się tym trochę, celebruj, to i tak przejdzie samo, z czasem, co byś nie rozkminiał, jak byś nie cierpiał, to minie a będzie brakować, wiem trochę po sobie, ale i po rozmowach z przyjaciółmi, że pierwszy poważny zawód miłosny jest tak samo jedyny taki, jak jedyna taka była twoja ex. Późniejsze nie wypały to będzie ledwie odbicie, słabe echo tego co przeżywasz teraz.
Ja kiedyś miałem bardzo podobnie, mniej więcej, też jak się zakochałem pierwszy raz na poważnie, to tego stopnia że zakładałem że będziemy razem nawet mieszkać i spać w jednym wyrze, a byłem już mocno dorosły.
Panna mnie też w kiblu spuściła, i decyzja o rozstaniu też spadła na mnie, tez mniej więcej, generalnie laska tak tryskała gównem, że sam podjąłem decyzje, nawet jej nie mówiłem, z dnia na dzień zerwałem kontakt. Żal i ból dupy do tego stopnia że srałem bobkami, ale w dzień kiedy powiedziałem dosyć to i tak poczułem zajebistą ulgę.
Też analizowałem, rozkminiałem, aż w końcu doszedłem do jednego słusznego wniosku, ze to qpia sucz była i tyle, w głowie taki głos B. Lindy słyszałem, to qpia suuuuucz była i tyleeee.
Nie powiem że to forum bardzo pomogło, jak analizowałem o co kaman a później cierpiałem, to trafiłem tutaj. Nie zakładałem tematu, nawet wtedy jeszcze się nie rejestrowałem, wystarczyło mi czytanie, jako że lubię czytać.
Bardzo mi to forum pomogło.
W wielu wątkach widziałem sporo podobieństw, szybko zauważyłem że moja tragedia nie jest inna od innych.
Jak mówiłem, forum pomogło.
Ilość żenady o mocy 1.9tdi która przetoczyła się przez mój mózg jak czytałem to wszystko, sprawiła że nawet głupio mi było choć ciupkę się umartwiać, wstydziłem się za siebie.
Ale u mnie inaczej, nie dość ze specjalnie wrażliwy ani kochliwy nie jestem, to trwało to bardzo krótko. Ale i tak była moc.
W krótkim czasie tyle emocji.
Na początku krótką chwilę było tak zajebiście że latałem wystrzelony jak na fecie, później dramat i tragedia.
W krótkiej chwili miałem cały przekrój emocji, dawno, albo nie pamiętam czy kiedykolwiek tak się czułem.
Nawet to cierpienie, ahh jakie to było zajebiste.
Pamiętam, myślałem że moja krzywda na zawsze odbije się na mojej facjacie, która już na zawsze będzie zdradzać mroczną tajemnicę z przeszłości.
Qrwa całe dwa tygodnie trwało, kiedy zaczęło mi zwisać. Trochę nawet na siłę próbowałem se wkręcać że to ma być na zawsze, a nie już, ale wrócił apetyt.
Pamiętam jak siedziałem sobie skrzywdzony w pracy, i myślę sobie ahh co będę robić, jak wrócę do domu, a poleżę sobie odpocznę, posłucham muzyki, i już miałem bekę, bo to w planie miało być umartwianie się, ale opanowałem się, krzywda, krzywda, i jakoś nastrój wrócił.
Wiedziałem że coś jest nie tak, jak przejeżdżałem obok sklepu i zaczęło w brzuchu burczeć, ale nie, jestem skrzywdzony to nie jem i ch*j.
Wpadłem na chatę, bajzel, no bo krzywda przeszkadza w sprzątaniu, coś tam się pokręciłem, odpalam muzę, a tam playlista samobójcy, znowu beka, że brakuje tylko Anielskiego Orszaku, hyhe, dobra ch*j, krzywda mówię, idę leżeć w pozycji embrionalnej.
Ale coś nie trafia, znalazłem kawałek starego jointa, mówię zajaram, na pewno się krzywda wkręci.
Od okna jaż szedłem w stronę sofy, to już się poobijałem o jakieś przedmioty, no bo musi być ciemno, krzywda=półmrok.
Leżę na wyrze, w tle leci z głośników jakieś wycie, brechtam się, głodny jak nigdy.
I tyle z mojej krzywdy, zakończyła się na mieście symbolicznym kebabem z sosem czosnkowym którym się cały upierdoliłem.
Przeszło, brakowało.
Jeszcze w pracy próbowałem ściemniać że cierpię, ale szybko się połapali i luzy też się skończyły.
I tak se myślę, jak by mi tamta wtedy powiedziała, że odwidziało jej się bo brakuje mi jakiś cech. To obsmarkał bym ją ze śmiechu, taki frazes, z drugim dnem. Nie dość że to jakiś banał, to jeszcze dobitnie obrazuje brak uznania dla inteligencji odbiorcy, było nie było, kogoś kogo się kochało czy coś.
Gdyby mi tak powiedziała, to pewnie życzył bym jej kredytu na mieszkanie w Providencie, zawinął się i tyleee- Linda :].
Ominęła by mnie kupa frajdy :]
Także serio, swoje musisz odleżeć, samo przejdzie, choć byś się ciął i kastrował. Później będziesz się trochę wstydził, ale nikt nie musi wiedzieć.
Takie tam moje wspominki ku pokrzepieniu.
Głowa do góry będzie dobrze.
Pozdrawiam

Posty [ 25 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zazdrość o szczęście byłej partnerki

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024