Czy to ja wyolbrzymiam czy to już naprawdę problem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy to ja wyolbrzymiam czy to już naprawdę problem

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

Temat: Czy to ja wyolbrzymiam czy to już naprawdę problem

Witam,

Po raz pierwszy postanowiłam napisać na forum z prośbą o radę. Jestem 30-letnią kobietą, mamą 3 letniej dziewczynki, partnerką pierwszego w moim życiu mężczyzny z którym jestem ponad 8 lat. I ja o tym związku chciałam napisać. Od jakiegoś czasu targają mną sprzeczne emocje. Wiem czego oczekuje od związku, mówię o tym głośno a pomimo tego nie jest tak jak powinno być. Jak mnie się wydaje, że powinno być. Mąż ciągle się mnie czepia, dogaduje mi, mówi przykre rzeczy. Potrafi wrócić z pracy i narzekać, że w domu jest syf. A ja w tym czasie naprawdę nie leżę i nie pachnę. Mam dziecko, które wstaje o 6 rano, dodatkowo zajmuje się kilka razy w tygodniu rocznym dzieckiem znajomych, zwykle 6 godzin dziennie jestem z dwójką malutkich dzieci. Nie zawsze, ze wszystkim daję sobie radę. Często po powrocie męża z pracy jest bałagan, porozrzucane zabawki, pocięte kartki, cerata w farbkach, plastelina na podłodze czy okruszki po ciastkach na kanapie. I wtedy słyszę, że syf straszny jest, że ogarnąć domu nie potrafię. A ja w tym czasie obiad 2-daniowy ugotowałam, 2 prania powiesiłam, podłogę kilka razy zamiatałam i myłam - dzieci jedzą samodzielnie, najmłodsze rozrzuca jedzenie po podłodze jeszcze więc dosłownie latam co chwilę z miotłą i ścierką. W między czasie trzeba dzieci/dziecko umyć, przebrać, pomóc w ubieraniu,pójsć na spacer, na zakupy, dać pić, poszukać ulubionego misia, buty zasznurować, przytulić po płacze, odpowiedzieć na 100 pytań, pomóc w wycinaniu, w nastruganiu kredki, poprawić opadającą spódniczkę, wyciągnąć klocek zza kanapy i 100 innych drobnych czynności, które tak naprawdę zna tylko osoba spędzająca czas z dziećmi.
Naprawdę bardzo często po takim dniu, zasypiam razem z córką o 8 wieczorem, bo taka padnięta jestem. I absolutnie nie narzekam, uwielbiam ten czas spędzony z dziećmi. Ale kiedy słyszę, tak jak dzisiaj od męża, że jak mogłam pozwolić córce na siedzenie przed laptopem prawie 3 godziny (wyjątkowo długo, zwykle ogląda bajki przez max godzinę i to tylko wtedy, kiedy mam pod opieką 2 dzieci), to dostaje szału. Jak można być tak ślepym i tak cholernie nie doceniać. Sama mocno ograniczam dziecku czas spędzony przed mediami, ale w takie dni jak dzisiaj, kiedy młodszy był wyjątkowo marudny i chciał bez przerwy na ręce i to w samym środku sajgonu, bo naleśniki do usmażenia, zupa do zblendowania i doprawienia, stos garów w zlewie i ogromna kałuża rozlanego soku na środku kuchni to chyba każda normalna matka ratuje się bajką, kiedy w w tym samym czasie ma cudze dziecko jeszcze do uspania, na dodatek nie potrafiące same zasypiać tylko z dorosła osobą, która mu śpiewa i go głaszcze. I gdzie w tym wszystkim znaleźć czas na starsze dziecko, które samo na dodatek w pomieszczeniu nie zostanie, kiedy z młodszym do sypialni idę. Bajka w tym czasie jest jedynym wybawieniem. I to nie pierwsza lepsza, tylko wybrane przeze mnie, często po angielsku, edukacyjne, uczące kolorów czy liczb. Przez te 3 godziny dokończyłam na spokojnie obiad, ogarnęłam dom i nawet zdążyłam z córka zatańczyć przy kilku piosenkach  więc nie siedziała bez przerwy wlepiona w ekran monitora. I tak źle i tak nie dobrze. Jak poświęcam w 100% procentach uwagę dzieciom, to słyszę narzekanie, że bałagan w domu, jak posadzę dziecko przed monitorem i w tym czasie ogarnę wszystko na spokojnie to słyszę, że uzależniam córkę od bajek.
Mam wysokie poczucie własnej wartości, więc po takim dogadywaniu nie załamuję się i nie zamykam się w pokoju z paczką ciastek i chusteczek na otarcie łez....tylko się wkurzam, mówiąc mu, żeby się przymknął .... nigdy z 2 dzieci w domu nie siedział ale najwięcej na temat zajmowania się domem ma do powiedzenia.
Zresztą to nie jedyny nasz problem. Do tego dochodzi jeszcze emocjonalna obojętność w ciągu dnia. Nie potrafi mnie przytulić  jak dawniej, powiedzieć jakiś komplement, zrobić jakiś drobny prezent, zaproponować spacer, wspólne wyjście do miasta. Jestem zadbaną kobietą, lubiącą w ciągu dnia związać sobie włosy w kucyk -  to źle bo mi taka fryzura nie pasuje, nie lubię mocnego makijażu, najchętniej to bym oczy tylko malowała - też źle, bo się nie staram i wdł. niego wyglądam byle jak. Nie chcę jeszcze farbować włosów, pomimo tego że już pierwsze siwe widać - źle, powinnam kolorem i nową fryzurą co chwilę zaskakiwać. Studiuję weekendowo - to słyszę co chwile ile kasy te moje dokształcanie pożera. Jak wspomnę coś o wakacjach - to źle, bo kasy nie mamy, bo przecież studiuję a on milionów nie zarabia. Mieszkaliśmy za granicą przez prawie 5 lat, jeszcze bez dziecka - też nigdzie nie jeździliśmy pomimo tego, że było nas bardziej stać niż
teraz. Jestem teraz w 3 miesiącu drugiej ciąży, to mi dogaduje, żebym się znowu jak w pierwszej ciąży nie roztyła, wpieprzając przy mnie lody i ciastka. Przy rodzinnym wyjściu do parku czy na plac zabaw, obraca się za każdą ładniejszą dziewczyną i pozytywnie komentuje ich wygląd, a mnie przez cały wspólny pobyt nie potrafi nawet objąć czy wziąć za rękę. Dawniej oglądaliśmy wspólnie filmy wieczorami, teraz wieczory spędzamy osobno, on przy grach lub siedząc w necie i oglądając głupie filmiki, ja na blogach, czytając o życiu innych ludzi, o kobietach, które piszą o swoich cudownych mężach....naprawdę? są tacy?? Są tacy mężczyźni, którzy oprócz tego, że są wspaniałymi ojcami dla swoich dzieci i pomagają w obowiązkach domowych, to jeszcze dodatkowo i z przyjemnością dbają o swoją kobietę, o matkę ich dzieci, partnerkę ,przyjaciółkę, najbliższą i najważniejszą osobę w swoim życiu? Którzy codziennie pokazują im jak bardzo ważna jest dla niego, pomimo odstającego brzucha, zmarszczek, bałaganu w domu przy dzieciach i gorszych dni podczas miesiączki czy burzy hormonalnej w pierwszym trymestrze ciąży, kiedy nic się nie chce, mdli, boli, nic nie smakuje i najchętniej by się spało przez pół dnia:) Takiego mężczyzny mi potrzeba...w moim partnerze. Bo wiem, że potrafi taki być, tylko w którymś momencie się zaciął, zablokował. Może gdzieś jest w tym moja wina, może to, że mieszkamy z moimi rodzicami i mamy (chwilowe) problemy finansowe, że kiedyś, 8 lat temu zakochani w sobie tak bardzo, że aż to nienormalne było, marzyliśmy o wspólnym małym domku i gromadce dzieci, o życiu jak w bajce....i może to zbyt infantylne i zbyt piękne było....a proza życia boleśnie to zweryfikowała, rozdeptując wszystko to co najpiękniejsze w dążeniu do marzeń dwójki młodych ludzi? Nie wiem co dalej, nie wiem jak naprawiać ten związek i czy w ogóle starać się coś z tym zrobić? Zresztą nawet nie wiem jak.

Będę wdzięczna za wsparcie ja dobre rady.
Pozdrawiam

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy to ja wyolbrzymiam czy to już naprawdę problem

Chcialabym Cie wesprzec ale nie wiem co powiedziec... Sa mezczyzni, ktorzy jak jest balagan to mowia MUSIMY posprzatac, jak jestesmy zaniedbane, to mowia MUSIMY sie wziac za siebie. Musimy, to czy tamto ale razem a nie ze kobieta musi, bo ona siedzi w domu i pewnie ma na to wszystko czas... Rozmawialas z mezem, ze Cie rani? Ze sie starasz ale nie dajesz rady? Co on na to? Skoro nie chcesz go zmienic na inny model i pamietasz jak dobrze wam bylo razem, moze sie zagubil? Moze sam jest zmeczony... Moze jest pod wplywem jakis kolegow, ktorzy maja roboty zamiast zon? Przykro jak maz nie daje wsparcia zonie, i oczywiscie na odwrot. Wszedzie dobrze gdzie nas nie ma. On mysli, ze Ty lezysz, bo z dziecmi co to za praca... A Ty myslisz, ,z

3

Odp: Czy to ja wyolbrzymiam czy to już naprawdę problem

Ze on ma dobrze, bo wychodzi z domu i nie musi uczestniczyc w tym harmidrze czy harmiderze? wink Ja tez sie ratuje bajkami. A jak starszy jest niegrzeczny, a ja mam zly dzien czy ogolnie cos mi nie pasi, to moj maz sam mowi, zebym mu wlaczyla bajki. Zebym sie nie denerwowala. Nie chce chwalic mojego meza, ale powiem ze to jest moj drugi maz i czasem az sie zastanawjam, trafil mi sie jak slepej kurze ziarno. Mam nadzieje, ze Twoj maz sie ocknie i Cie doceni, bo widac ze jestes 100% Pania Domu I Mama smile

4

Odp: Czy to ja wyolbrzymiam czy to już naprawdę problem

A jeszcze sie zastanawiam, moze jemu brakuje Ciebie a teraz drugie dziecko to boi sie, ze calkiem zejdzie na drugi plan. Wyciagasz reke do niego w sypialni?

5

Odp: Czy to ja wyolbrzymiam czy to już naprawdę problem

We zabukuj sobie spa/kosmetyczkę/fryzjerkę - tak by Cię cały dzień nie było - byś była zadbana, skoro on się tego domaga, a jego zostaw samego z dziećmi. Wrócisz, to pogadacie big_smile co za typ...

6

Odp: Czy to ja wyolbrzymiam czy to już naprawdę problem

Niech on zastanowi sie co wygaduje. Nie martw sie odchowasz dzieci to bedzie latwiej...Moze wyjedz gdzies na weekend odpocznij zrelaksuj sie? A moze Wam obojgu potrzebny jest taki weekend? Zeby spokojnie lorozmawiac o was, bez stresu, pieluch, obowiazkow?

7

Odp: Czy to ja wyolbrzymiam czy to już naprawdę problem

No to się zamieńcie rolami, niech on weźmie dzień wolnego i zostanie z tą dwójką dzieci sam. Albo w sobotę gdzieś wyjdź, jak wyżej ci proponują. A jak przychodzi i mówi "co za syf' o mu powiedz "o, tam jest ścierka". Kubeł zimnej wody na niego wylej, bo widać, że ty mu na dużo pozwalasz, jeśli on może takie rzeczy przy tobie mówić, tak się zachowywać, musiałaś na to pozwalać przez dłuższy czas, nie reagować, puszczać mimo uszu, tłumaczyć i być mega wyrozumiałą. Przecież to zachowanie to skandal.

W życiu nie słuchaj tych, co pytają "a wyciągasz do niego rękę...?" bo przecież ty nic innego nie robisz, jak traktujesz go jak dziecko. Jesteś mu matką, sprzątaczką, kucharką. Moim zdaniem on chce, żebyś przestała być matką polką, dlatego te komentarze - próbuje (pewnie nieświadomie) wybić cię z tej roli, w która się wcisnęłaś (czy razem cię wcisnęliście). On chce, żebyś była kobietą - daje ci do zrozumienia w bolesny sposób, pewnie sam nie wie, o co mu chodzi - tylko jak masz na to znaleźć siły, jeśli z jego strony nie ma wsparcia, tylko narzekanie? Musisz na nim wymusić to, żeby zajął się domem. Nie "pomagał", tylko zajął się SWOIM WŁASNYM DOMEM i swoim własnym dzieckiem. Nie zabieraj też mu szansy bycia ojcem, wybaczając mu wszystkie "zmęczony jestem, pracowałem cały dzień". Ty też pracujesz cały dzień.

Oh!me napisał/a:

Dzisiaj po południu, wpadł do nas znajomy. Przy kawie rozmawialiśmy o życiu, codziennych sprawach. W pewnej chwili powiedziałem: „Poczekaj chwilkę, pozmywam tylko i zaraz wracam.” Popatrzył na mnie jakbym co najmniej oznajmił, że idę budować rakietę kosmiczną. Odpowiedział z mieszanką zaskoczenia i podziwu: „To fajnie, że pomagasz żonie. Ja swojej nie pomagam, bo jak to robię, to Ona nie wykazuje żadnej wdzięczności, np. w zeszłym tygodniu umyłem podłogę i nawet nie usłyszałem dziękuję.” Usiadłem z powrotem i wyjaśniłem mu, że ja nie „pomagam” żonie, bo moja żona nie potrzebuje pomocnika – potrzebuje partnera. To nie jest kwestia pomagania, bo mamy podział obowiązków. Mieszkamy razem w domu, więc to oczywiste, że sprzątam ten dom, bo też go brudzę.

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy to ja wyolbrzymiam czy to już naprawdę problem

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024