Moja żona jest agresywna wobec mnie i członków mojej rodziny,wieczna krytyka. Jak porozmawiam z rodzina pół godziny dziennie to wielka afera. Uważa że wszystko robi najlepiej,a sama nigdzie pracy nie zajdzie.Ma życiowa misje przesiedzieć.. życie w bloku i uważać że to harówka. Co radzicie?
Już otrzymałeś porady w swoim poprzednim wątku dot. Twojej relacji z żoną. Od czasu pierwszego wątku nie ruszyłeś się ani na krok, stoisz w miejscu i się zastanawiasz choć nie bardzo wiem nad czym. Albo dąż do poprawy relacji z żoną albo dąż do rozwodu. Stanie w rozkroku, bycie razem choć z całych sił wolałbyś razem nie być, nie prowadzi do niczego. No może oprócz ciągłego konfliktu i niezadowolenia z obecnego życia...
Wasze oczekiwania w stos. do siebie, wasze wyobrażenie o wspólnym życiu itp są różne. Nie ma co się teraz zżymać, że żona wyobrażenie o wspólnym życiu ma takie, że jej zadaniem jest leżenie i pachnienie. Taka była i taka jest. Z czasem przerosło Cię po prostu zadanie jakie sobie wyznaczyłeś zaopiekowania się nią. O ile na początku to może łechtało ego, o tyle na dłuższą metę jest po prostu wyczerpujące.
Teraz ona widzi Twoją niechęć do niej, widzi niechęć Twojej rodziny do niej, bo niewątpliwie dzielisz się z nimi swoimi odczuciami w bardziej bezpośredni bądź pośredni sposób. Ona czuje to odrzucenie, więc odruchową rekcją jest agresja, jest odizolowanie Ciebie od rodziny, bo być może wydaje jej się, że to ich wpływ zadecydował o Twojej niechęci do niej obecnie.
Jeżeli nie potrafisz docenić jej, jeżeli najchętniej przeprowadziłbyś gruntowny remont jej osobowości/celów itd to już wiesz, że wasze dalsze wspólne życie będzie udręką dla obydwojga. Jeżeli nie potrafisz to się rozwiedź. Jeżeli potrafisz wykrzesać z siebie siłę, aby wspólnie z żoną, uwzględniając zdania obydwojga, przyjrzeć się związkowi i zbudować nowe fundamenty dla niego to zrób to i w razie potrzeby poszukaj wsparcia aby ten cel osiągnąć. Tak czy siak stoi przed Tobą wybór: w tą albo w tą. Stanie w rozkroku i bycie choć chciałoby się nie być razem sprowadzi się do permanentnego konfliktu, poczucia odrzucenia, niezrozumienia odczuwane przez obydwoje. Tak czy siak zrób coś wreszcie.
Autorze czyli bez zmian u Ciebie?
Tzn.są zmiany...agresja u nieroba doszła?
Ile lat jesteście po ślubie?
Założyłeś już jeden watek dotyczący tych samych problemów, dlatego ten zostaje zamknięty, a Ciebie proszę o kontynuację poprzedniego, zapoznanie się z naszymi zasadami i stosowanie do ich zapisów.
Z pozdrowieniami, Olinka