Witam, potrzebuję porady w sprawach sercowych, opisze to najdokładniej jak tylko potrafię. Jakiś czas temu w pracy poznałem pewną dziewczynę, pracowała tu ze mną już dłuższy czas ale zawsze mijaliśmy się na zmianach więc mówiliśmy sobie tylko przelotne cześć, jakie to było marnotrawstwo czasu.. W pewnym momencie obojgu nam wypadła jedna zmiana, więc musieliśmy i ze sobą pracować, wtedy ją poznałem i od razu się zauroczyłem ale to nie było jeszcze to. Zaczęliśmy ze sobą pisać, ona napisała pierwsze pod jakimś tam pretekstem, z początku co parę dni potem coraz częściej a teraz piszemy już codziennie. Zaprosiłem ją na organizowaną przez moją ekipę paintballa, zgodziła się. Przyszła sama co było zaskoczeniem ponieważ miała chłopaka przynajmniej wtedy tak mi się wydawało, ale hej dziewczyna idzie bez chłopaka i to kilka razy z rzędu, jego nie widać ani nie słychać ( tez tu pracował przez pewien czas) Pomyślałem że to może być szansa, faceci to czują, kiedy między dziewczyna a chłopakiem jest cos nie tak. Z perspektywy czasu wiem prawie na pewno ze zakochałem się w niej na imprezie po tym paintballu, z wielu zgromadzonych tam facetów których znała właściwie tak samo jak mnie zwracała się akurat do mnie, najczęściej wchodziła ze mną w rożne interakcje, i poświęcała mi wiele uwagi. I to pora wspomnieć o moim największym trudzie. Mam rywala który pracuje razem z nami i jest w sumie bardzo dobrym ziomkiem, ale również postanowił o nią zabiegać. Jeszcze do niego wrócimy, tymczasem przez jakiś czas było świetnie, w zasadzie traktowała nas po równi, jak jeden dostał całusa to drugi też, jak jeden był zaproszony to drugi tez musiał być, rzadko można było zobaczyć się z nią sam na sam. Ale zdarzały się wyjątki i tu uwaga bo to może być bardzo ważne dla tej historii. Byłem już wtedy zakochany po uszy, i kiedy ta dziewczyna lepiej potraktowała mojego konkurenta to byłem cholernie zazdrosny i potrafiłem wpaść w straszna melancholię i smutek co ona odbierała jako obrażenie się na nią. Konkurent raczej tego nie robił. Przepraszała mnie myśląc ze coś mi zrobiła, ale potem przestała, a ja nie mogłem opanować uczuć, w najgorszym okresie w tyg zdarzyło mi się to 3 razy! Potem trochę się ogarnąłem, udało mi się lepiej tłumić emocje, chociaż na pewno w moich wypowiedziach czy rozmowach można było wyczuć zazdrość. Często z nią flirtowałem w realu i na fejsie, czy przez telefon, dawałem do zrozumienia że jestem zainteresowany i coś czuję do niej. Nie bardzo bezpośrednio ale każdy by się zorientował, a już na pewno ona (Boże, jaka ona jest inteligenta!) Przez chwile był spokój i przechodzimy do obecnego aktu tragedii: Kiedy ja piszę (prawie zawsze rozpoczynam rozmowę) nie zawsze dostaję odpowiedź, jeśli już to nie tak jak wcześniej, bardziej lakoniczne i z mniejszym polotem. Co gorsza przyłapałem ją na bezczelnym kłamstwie 2 razy! Nie dałem po osobie poznać że wiem. W towarzystwie częściej zagaduje do mojego konkurenta, woli też spędzać z nim czas, wtedy mnie już nie zaprasza (albo kłamie że jest w np. w domu) Kiedyś dzwoniła i mówiła ze ma czas wyskoczyć gdzieś, już się to nie zdarza.. Czasem ignoruje moją wypowiedź, co lepsze, wypowiedź jej kolegi (nie tego konkurenta) zawsze spotyka się z reakcją( ten kolega to jej cicha miłość, ale nigdy się to nie uda, facet jest ślepy, kretyn...) I dzisiaj kolejna bomba na pysk: siedzimy sobie w parku właśnie z konkurentem i tym kolegą, wpadła specjalnie dla kolegi bo wyjeżdżał (nie powiedziała tego ale wiadomo ej) Kiedy się zbierała to jak zwykle swoim uroczym głosikiem to taki tekst (leci od konkurent> kolega > ja)" Do ciebie będę dzwonić, ty wyjeżdżasz, a ty pracuj". Tia już mi się odechciało gadać powiedziałem tylko "mhm". Do tego zawsze istnieje zagrożenie ze strony byłego chłopaka. Dziewczyna jest inteligentna, śliczna, dowcipna, przebojowa i ma ten naturalny urok, dla mnie? Ideał, nawet jej to powiedziałem. Gdyby to była inna dziewczyna już bym sobie odpuścił, ale czuję że to jest ta jedna jedyna która się spotyka tylko raz w życiu. Co mam robić??? Niszczy mnie to, nie wiem co się stanie ze mną jak to tak dłużej potrwa..
2 2017-09-09 19:35:23 Ostatnio edytowany przez zabpth (2017-09-09 19:58:30)
łoo jeny, ale to strasznie straszne co piszesz.
Klasycznie zyebayeś akcje z laską, wszystko źle, nie chce się nawet wymieniać, ale najgorsze to że się zakochałeś na amen, i naciskasz, to zawsze nie atrakcyjne, dla tego zlewa.
Ale kilka fajnych rzeczy można wyczytać z Twojego postu, co można na plus zaliczyć.
A nawet taki zlepek cytatów poniżej :]
(Boże, jaka ona jest inteligenta!)
...ale czuję że to jest ta jedna jedyna która się spotyka tylko raz w życiu. Co mam robić??? Niszczy mnie to, nie wiem co się stanie ze mną jak to tak dłużej potrwa..
Hmm, myślałem że więcej tego będzie, no trudno. Do szydzenia wystarczy i to :].
Any way.
W tym drugim zdaniu masz odpowiedź na swoją klęskę. Ty się nie dziw że takiego napaleńca zaczyna omijać. Nie dość że Ci się wkręciła bez odbioru, to jeszcze jesteś nabuzowany jak reaktor w Czernobylu. Od takich ludzi zawsze się zwiewa.
Nie ma sensu pisać Ci co powinieneś a co nie, bo i tak nie dotrze, dla tego powinieneś działać po swojemu. To też zawsze przynosi jakieś rozwiązania.
Powodzenia
Pozdrawiam
To znaczy mam być mniej nachalny? Pisać tylko co jakiś czas, rzadziej umawiać się na spotkania? To by było jakieś rozwiązanie tylko wiadomo krew nie woda. Konkurent coraz mocniej zaciska ręce na niej, boję się ze jeśli tak zrobię to wyjdzie na to że odpuściłem a on zyska jeszcze większa przewagę. On tez pisze i spotyka się jak najczęściej ale trochę lepiej ukrywa swoje emocje.
Ehh, chciałem napisać coś co by pomogło, ale za dużo by pisać, nie chce mi się.
Najlepiej to by Cię przekierować gdzieś, gdzie już to jest do przeczytania. Ale nie wiem czy mogę polecać inne fora, tak na żywca, może wyślę Ci maila.
Ale też mi się nie chce, może później.
Pozdrawiam
Jednakowoż mam nadzieję że dostaniesz w najbliższym czasie zastrzyk energii, i wskażesz mi coś co byłaby pomocne ;D
Jednakowoż mam nadzieję że dostaniesz w najbliższym czasie zastrzyk energii, i wskażesz mi coś co byłaby pomocne ;D
Hmm, zastrzyk energii... hehe, ale narazie nie biorę. Zastrzyk energii mam chwilę przed końcem pracy, albo jak muszę iść się szybko wysikać.
No ale dobra.
To Ty nie wiesz, że kobiety uważają zakochanych w nich facetów za "nachalnych" frajerów? Nie wiesz, że zakochanie się nie jest niczym cudownym, a tylko kolejną żałosną chorobą psychiczną, która wykańcza człowieka?
Tak czy owak, właśnie ostatecznie przegrałeś i to nie tylko względy tej dziewczyny(która wcale tą wyjątkową i jedyną na świecie nie jest). I po co Ci to było?
O matko święta, to ta jedyna!!! Ta na 100%, przecież jest taka śliczna, mądra, cudowna, wyjątkowa!!!
Dziku Ty widzisz jak to śmiesznie brzmi? Skąd ty wiesz, że ona taka jest? Znasz ją bliżej, czy tylko w jej wyobrażeniu się zakochałeś?
No halo, skoro się z nią spotykam, rozmawiam, ogólnie spędzam czas to poznaje co lubi, czego się boi, a jakie tematy są dla niej cieżkie, oczywistym jest że nie wiem wszystko. Ale widzę jaka jest tak po prostu naturalna i bez przysłowiowego makijażu, i akceptuje ją w 100 % I jak dobrze się czuje w jej towarzystwie.
10 2017-09-10 00:30:04 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-10 00:30:34)
No halo, skoro się z nią spotykam, rozmawiam, ogólnie spędzam czas to poznaje co lubi, czego się boi, a jakie tematy są dla niej cieżkie, oczywistym jest że nie wiem wszystko. Ale widzę jaka jest tak po prostu naturalna i bez przysłowiowego makijażu, i akceptuje ją w 100 % I jak dobrze się czuje w jej towarzystwie.
A mógłbyś uściślić, co to dla Ciebie znaczy "jakiś czas temu", "kilka razy", "co jakiś czas" itd.?
Jeśli chodzi ile czasu minęło odkąd zacząłem się starać to będzie to jakieś 2 miesiące, ale dość intensywnie, spotkania prawie codziennie, czasem bywały i po 2 razy dziennie. Pewnie powiesz krótko? Być może ale cały czas czuje oddech mojego konkurenta, nie chce żeby mnie ubiegł.
Jeśli nie zrozumiałem pytania to odnieś się proszę konkretnie co masz na myśli
12 2017-09-10 00:42:47 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-10 00:43:17)
Jeśli chodzi ile czasu minęło odkąd zacząłem się starać to będzie to jakieś 2 miesiące, ale dość intensywnie, spotkania prawie codziennie, czasem bywały i po 2 razy dziennie. Pewnie powiesz krótko? Być może ale cały czas czuje oddech mojego konkurenta, nie chce żeby mnie ubiegł.
Jeśli nie zrozumiałem pytania to odnieś się proszę konkretnie co masz na myśli
Uściślij, od kiedy to jest "zacząłem się starać"...
W sumie bardziej pytałam, od kiedy się znacie, ale ok, nie zaszkodzi.
Faktycznie, znasz ją jak własną kieszeń. Uwaga, zaskoczy Cię to, ale Ty ją jak na razie tylko bardzo lubisz i podoba Ci się taka naturalna. Nie kochasz jej, to nie jest ta jedyna. To jest po prostu miła, ładna, mądra, naturalna i fajna dziewczyna, z którą warto się spotykać. I tak ją pewnie traktuje Twój konkurent. Czyli traktuje ją normalnie, a co za tym idzie, ona może czuć się przy nim swobodnie. Przy Tobie nie, bo przy Tobie musi uważać na to co mówi (bo wpadasz w dół), musi odwzajemnić Twoje uczucia i czuje się pewnie jak kandydatka na żonę. Ona czuje przy Tobie taką presję, że to głowa mała. A przy tamtym nie, bo wie, że jak z tamtym jej nie wyjdzie, to on nie zaleje się łzami, nie zacznie grozić, że sobie coś zrobi i nie będzie jej mówił, że stracił sens życia, rozumiesz?
Rozumiem, ale dalej nie wiem jakie działania powinienem podjąć aby mieć szanse u niej. Tak jak to było na początku.
Po pierwsze wybij sobie z głowy myśli, że to ta jedyna.
po drugie: traktuj ją jak koleżankę. Bądź miły, rozmawiaj z nią w pracy i tyle. Przez długi czas. Niech ona Cię polubi.
Jedyna szansa na to, abyś z tego wyszedł, to odcięcie się od źródła problemu.
Przede wszystkim ZERWIJ Z NIĄ KONTAKT! Najlepiej całkowicie i permanentnie! To pierwsza i najważniejsza rzecz, bez której nie ma nawet mowy o tym, byś się z tego wyleczył.
Nie zgadzaj się na żadne koleżeństwo bądź co gorsze - "przyjaźń" inaczej będziesz w tym tkwił o wiele dłużej robiąc sobie dalej złudne nadzieje i wpadał w coraz gorsze doły, aż się wykończysz.
I nie tłumacz się tu nikomu ile czasu znasz tą dziewczynę, bo w zakochaniu się to nie ma za bardzo nic do rzeczy. Bo zakochanie się to nie jest miłość tylko niekontrolowana reakcja chemiczna w mózgu powodująca iż zakochany czuje się i zachowuje niczym narkoman naćpany środkami psychoaktywnymi.
17 2017-09-10 03:14:11 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2017-09-10 03:22:39)
X77 nie dokładnie przeczytałeś temat chyba. Po pierwsze: on z nią pracuje, więc nie może urwać kontaktu, po drugie ona nie dała mu kosza, ani nic. Po prostu koleguje się i nim i z innym kolegą z pracy. Dobra, kobita cwana, bo wybiera, ale czy coś w tym złego?
A po trzecie: co złego jest w przyjaźni? A ile tu tematów na forum, że kobieta zakochała się w koledze z pracy i teraz nie wie co zrobić itd? My nie zakochujemy się w macho, którzy nas olewają, tylko właśnie w kimś, kogo bardzo lubimy, przy kim czujemy się fajnie, bezpiecznie, kto nas rozbawia do łez, ale też potrafi być stanowczy. Ale przede wszystkim w zaciszu domowym myślimy o kimś kogo bardzo lubimy. I się zastanawiamy wtedy czy coś będzie z tego więcej, czy on też o nas myśli itd.
Już mnie nudzą te teksty w stylu: "nie pakuj się w żadną przyjaźń, bo z niej nie wyjdziesz"... Od faceta zależy czy w niej zostanie, czy nie.
No właśnie @Dziku niepotrzebnie sobie skomplikował, wyrywanie lasek w pracy ma sens tylko wtedy kiedy to się udaje, inaczej atmosfera się kwasi.
Oczywiście że powinien ograniczyć z nią kontakt do minimum, sam nie inicjować, a na jej zaczepki reagować z dystansem.
Owszem miło, ale tak krótko jak się da, z uśmiechem, energicznie, ale absolutne minimum, najlepiej niech sprawia wrażenie ciągle zajętego, nie może po nim widać że ma do niej jakiś żal, a ma bo go olała, co zresztą nie dziwi.
Jak teraz strzeli focha, i będzie udawać że jej nie widzi, to postawi w niezręcznej sytuacji i siebie i ją. Ludzie zaczną się jej dopytywać co mu zrobiła, że łazi taki sfochowany, będzie jeszcze bardziej żenująco dla Autora, i raczej szansa nawet na koleżeństwo przepadnie.
I też nie rozumiem czemu ma się nie zgadzać na żadna przyjaźń czy koleżeństwo, skoro oprócz koleżeństwa nic ich więcej nie łączyło, tym bardziej że laska nie zrobiła nic złego, jak teraz stwierdzi że albo miłość albo nic, to już pogrąży się w żenadzie do reszty.
Przecież oni razem pracują, przecież z ludźmi z pracy, zawsze funkcjonuje umowna forma koleżeństwa, chyba że ma się z kimś na pieńku oficjalnie, to wtedy nie musi, ale chyba nie o to chodzi żeby robił sobie wrogów
Teraz Pytanie panie Autor, czy chcesz tylko wybić sobie ze łba nie czułą panienkę, czy chcesz przekierować jej zainteresowanie na siebie z powrotem, z reszta głupie pytanie, przecież to oczywiste.
Tak czy siak na początek postępowanie jest takie same.
A i jeszcze mało o tym koledze napisałeś co do niej podbija, jaki to kolega, ale musisz wiedzieć, że jak też do niej podbija, to może Ci za plecami robić czarny PR, także przy nim też za wylewny nie bądź.
I jak wytrzymasz tak ze 2 miesiące, to możesz wpaść na forum zapytać co dalej.
Pozdrawiam
19 2017-09-10 04:14:29 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2017-09-10 04:16:39)
Ja powiem tak: z własnego doświadczenia wiem, że koleżeństwo, takie dobre, to najlepsze wyjście. Miałam kolegę w pracy, z którym się spotykałam, ale też się zafiksował na mnie, stwierdził, że mnie kocha i takie tam. Powiedziałam mu, że musimy to teraz zakończyć, teraz, póki nie poszło za daleko. Zrozumiał, pretensji żadnych nie robił, nawet zrozumiał swój błąd. I jednego czego się bałam, to wrócić do pracy. Wiedziałam jaka będzie pewnie atmosfera: on sfochowany, będą się pytać co mu zrobiłam i to ja wyjdę na tą złą. A on nie, był miły, żartował w pracy ze mną, dbał bym nie czuła się jakoś niezręcznie i przeżyłam bardzo świetny dzień. Od razu powróciła mi ochota na niego. Posypało się, bo znów potem zaczął przeginać z tą miłością, a ostatnio to nawet zauważyłam, że denerwuje mnie w takich drobnych rzeczach, ale nie ważne! Ważne jest to, że gdyby on tak nie szalał z tymi uczuciami do mnie, to by to wypaliło! Nie brał mnie na dystans, nie udawał cały czas zajętego i nie odpowiadał tylko grzecznościowo "cześć". Zadbał o mnie bym czuła się dobrze i tego mu nie zapomnę. To był jeden z lepiej zapowiadających się początków.
Nas kobiet najbardziej ciągnie do facetów, przy których się dobrze czujemy. Nie przy takich, którzy będą udawać niedostępnych, nieosiągalnych. Po co te manipulacje?
Widać, że wy(Myszeczka23, zabpth) nigdy nie byliście w kimś zakochani, więc nie wiecie jakie to okropne cierpienie. A jeszcze on ma z tą dziewczyną się "przyjaźnić"?! I co jeszcze?
Ma być jej pieskiem na zawołanie, bądź udawać, że nic się nie stało? Ma tłumić to wszystko w sobie, zwłaszcza jak ona znajdzie sobie już innego faceta i będzie się z nim całować itp? Ma on na to patrzeć? Wiecie jaka to jest katorga? Wątpię, czy chcielibyście być w takiej sytuacji. Będąc zakochanym(zwłaszcza w fazie ostrej tej choroby) bardzo trudno jest nad sobą panować co dopiero normalnie funkcjonować.
Nie da się kolegować/przyjaźnić z osobą w której jest się zakochanym, bądź która jest w nas zakochana, to jest w 100% skazane na porażkę. To jest nic innego jak okrutne katowanie siebie i/lub drugiej osoby. Kto nigdy nie był zakochany ten tego nie zrozumie.
Nie da się też ot tak odkochać na zawołanie, co widzę tutaj, nie wszystkim jest to oczywiste. Leczenie się z tej choroby to długotrwały proces i trudno tu mówić o jakichkolwiek postępach w przypadku gdy się nie zerwało kontaktu z tą nieodpowiednią osobą.
Zerwanie kontaktu to jedyny sposób by wyjść z tego szkodliwego stanu. Ta dziewczyna nawet tego nie odwzajemnia więc nie ma tu o czym mówić. Domyślam się, że w pracy to jest dość trudne do zrealizowania, ale nie ma innego wyjścia.
Proponowanie "przyjaźni" zakochanej osobie, świadczy albo o głupocie, albo o wyrachowanej podłości, zaś pozostawanie w takim czymś świadczy o masochizmie.
Ale ej, to myszka23 bredzi o przyjaźni, ja też myślę że najlepiej schować się pod kołdrę aż przejdzie, ale oni razem pracują, jak całkiem będzie ją ignorował, to jak mu zaćmienie przejdzie to zostanie wstyd, a w najgorszym mogą nawet go wy**c z robo.
Z resztą w jaką skrajność popadasz, że zaraz piesek i skakać i inne skrajności, póki co to laska go sama omija, więc wątpię żeby nadużywała jego upośledzenia, choroby czy jak to tam zwiesz.
I weź wyluzuj, zakochanie to ma być coś fajnego, a u Ciebie to brzmi jak by to był rak.
Gość jest dorosły, chyba, no ale pracuje, a zakładam że nie jest to mały chińczyk, a dorośli ludzie wiedzą, że jak chce się coś w życiu mieć czy coś osiągnąć, to trzeba na to zapracować, samo nie przychodzi. A tymczasem gość się zakochał i leci z nowina do laski, no bo skoro on to z automatu ona też musi. Tak po prostu, nawet się nie starł. To raczej problem z charakterem, plus podejrzewam rzadkie zainteresowania ze strony dziewczyn, to też szybko się wkręcił, a teraz ma robić obciach sobie i jej bo mu smutno. Qrwa jak się coś odwali, to nie raz trzeba ponieść konsekwencje.
Ale w sumie po Twojemu też się da, niech idzie na L4 na pół roku, każdy lekarz na zakochanie daje pół roku. Nawet sanatorium może mu wlepią, albo psychiatryk, w końcu przechodzi fazę ostrą choroby, to kto wie.
Wtedy nie będzie musiał mieć z nią kontaktu, nawet ze światem może nie będzie mieć.
Mogłem na to wcześniej wpaść.
Widzisz wyciągnąłeś ze mnie jeszcze trochę dobra, mimo późnej pory.
Pozdrawiam
22 2017-09-10 14:09:57 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2017-09-10 14:10:54)
Dobra chłopaki, ja was rozumiem, że nieszczęśliwą miłość ciężko się znosi, ale to był tylko i wyłącznie wasz wybór jak do tej miłości podeszliście. Ja was przekonywać nie będę, że mam rację. Ja sobie po prostu spokojnie czekam na faceta, który będzie na tyle pewny siebie, że nie będzie nigdy stosował sztuczek w stylu: "będę przy niej udawał, że jestem bardzo zajęty, że mam milion planów, setki pasji, a tak serio to będę siedział na fotelu i w nosie dłubał". Ja czekam na faceta, który jasno mi da do zrozumienia, że mu się podobam, ale też nie będzie mi miłości na 2 randce wyznawał i mówił, że jestem tą jedyną, bo mnie nie zna. Czekam na faceta, który nie będzie bał się mnie gdzieś zaprosić i się świetnie w moim towarzystwie bawił i nie będzie się martwił, że wpadnie w jakieś friend zone, tylko sam będzie wyznaczał granice kiedy się tylko lubimy, a kiedy czas na coś więcej.
Dokładnie. Nie zamierzam składać broni zanim nie będę miał 100% pewności że nie mam szans, bo nie wybaczyłbym sobie gdybym było odwrotnie a ja bym odpuścił. Ale pytanie czy powinienem jakoś delikatnie swoimi słowami lub gestami dawać do zrozumienia że jestem zainteresowany, czy na jakiś czas przystopować i być po prostu dobrym kolegą?
Dokładnie. Nie zamierzam składać broni zanim nie będę miał 100% pewności że nie mam szans, bo nie wybaczyłbym sobie gdybym było odwrotnie a ja bym odpuścił. Ale pytanie czy powinienem jakoś delikatnie swoimi słowami lub gestami dawać do zrozumienia że jestem zainteresowany, czy na jakiś czas przystopować i być po prostu dobrym kolegą?
Ej Dziku, napisałem Ci w poście tam którymś wyżej jak zacząć, myszki23 nie słuchaj, pisała że też miała takiego kolegę, i chciała się z nim przyjaźnić, ale do wyra już go zaprosić nie chciała.
I nie pytaj się dziewczyn jak poderwać inna dziewczyna, bo Ci powiedzą co myślą, a ni jak ma się to do rzeczywistości.
W twoim przypadku, to będziesz musiał użyć kilku sztuczek manipulacji i inne takie, a to i tak tylko da Ci co najwyżej tyle że zainteresuje się z powrotem, a to wciąż daleko aby dobrać się jej do gaci, bo przecież w skrócie o to chodzi.
Pozdrawiam
Panie, używając Twojej terminologii, gdybym chciał dobrać się do gaci jakiejś dziewczynie to poszedłbym do obrzyganej speluny i szukał jakiejś łatwej sz.maty. Szanuję obiekt moich zainteresowań i "dobieranie się jej do gaci" jest sprawą absolutnie drugorzędną. Czuję oczywiście pociąg bo jak tu nie czuć ale nigdy bym jej tak nie potraktował.
Panie, używając Twojej terminologii, gdybym chciał dobrać się do gaci jakiejś dziewczynie to poszedłbym do obrzyganej speluny i szukał jakiejś łatwej sz.maty. Szanuję obiekt moich zainteresowań i "dobieranie się jej do gaci" jest sprawą absolutnie drugorzędną. Czuję oczywiście pociąg bo jak tu nie czuć ale nigdy bym jej tak nie potraktował.
No widzisz, nawet nie wiesz jak mało wiesz, dla tego nie wróże Ci sukcesu.
Zresztą, skoro sex z nią nie jest aż tak istotny, to w sumie nie wiem z czym i czemu masz problem. Ona będzie się stukać z twoim konkurentem a Ty będziesz sobie z nią gadać. Wszystko ok i na miejscu.
Buehe
Chyba nie ogarnołeś mojej wypowiedzi, stosunek nie jest celem w samym w sobie, tak można powiedzieć do puszczalskiej z dyskoteki a Ona jest fajna i wartościowa dziewczyna.
28 2017-09-12 01:35:43 Ostatnio edytowany przez zabpth (2017-09-12 01:36:30)
Chyba nie ogarnołeś mojej wypowiedzi, stosunek nie jest celem w samym w sobie, tak można powiedzieć do puszczalskiej z dyskoteki a Ona jest fajna i wartościowa dziewczyna.
To właśnie Ty nie ogarniasz, klasycznie jak to u prawiczków
I tu zabpth ma rację. Ja też w innym wątku powtarzałem, żeby nie pytać kobiet o podrywanie dziewczyn bo one specjalnie tak doradzą, żeby Ci autorze nie wyszło, abo trafił do FriendZone.
A jeśli już ta dziewczyna powie że nie masz u niej szans i zaproponuje "przyjaźń" to wtedy ostateczne zerwanie kontaktu będzie rzeczywiście najlepszym wyjsciem inaczej rzeczywiście dojdzie do tego, o czym zabpth wspomniał: Twój konkurent będzie obracał ją w łóżku, a Ty będziesz z nią tylko gadał i ew. wysłuchiwał jej zwierzeń i żali na jego temat. Chcesz tego?
Panie, używając Twojej terminologii, gdybym chciał dobrać się do gaci jakiejś dziewczynie to poszedłbym do obrzyganej speluny i szukał jakiejś łatwej sz.maty. Szanuję obiekt moich zainteresowań i "dobieranie się jej do gaci" jest sprawą absolutnie drugorzędną. Czuję oczywiście pociąg bo jak tu nie czuć ale nigdy bym jej tak nie potraktował.
Skoro nie chcesz się z nią przespać, to się z nią przyjaźnij, w czym problem?
No jak Ty sobie wyobrażasz relację z nią? Że będzie Ci panna powtarzać 6 razy dziennie, że Cię kocha, a Ty jej, a fizyczności nie będzie? No chłopie... Widać masz jakieś złe wzorce, ktoś Ci zrobił krzywdę, może mama, może pani w szkole, może religia. Ja to rozumiem, mi też kiedyś zrobiono podobną mentalną krzywdę, na szczęście się naprostowałem.
Chyba nie ogarnołeś mojej wypowiedzi, stosunek nie jest celem w samym w sobie, tak można powiedzieć do puszczalskiej z dyskoteki a Ona jest fajna i wartościowa dziewczyna.
Czyli dziewczyny lubiące seks (a większośc lubi, uwierz mi) są według Ciebie niefajne, puszczalskie i bezwartościowe?
Z takimi gównianymi przekonaniami to sukcesów w relacjach damsko-męskich Ci nie wróżę. Tak, zdecydowanie ktoś Ci zrobił krzywdę mentalną.
Pocieszę Cię, że można z tego wyjść, sam to przerabiałem, to wiem.
32 2017-09-12 12:10:45 Ostatnio edytowany przez zabpth (2017-09-12 12:12:06)
Dziku napisał/a:Chyba nie ogarnołeś mojej wypowiedzi, stosunek nie jest celem w samym w sobie, tak można powiedzieć do puszczalskiej z dyskoteki a Ona jest fajna i wartościowa dziewczyna.
Czyli dziewczyny lubiące seks (a większośc lubi, uwierz mi) są według Ciebie niefajne, puszczalskie i bezwartościowe?
Z takimi gównianymi przekonaniami to sukcesów w relacjach damsko-męskich Ci nie wróżę. Tak, zdecydowanie ktoś Ci zrobił krzywdę mentalną.
Pocieszę Cię, że można z tego wyjść, sam to przerabiałem, to wiem.
Przyjaźń miedzy mężczyzną a kobietą, to w uproszczeniu to samo co związek, najważniejsza różnica to taka, że w przyjaźni nie ma miejsca na sferę związaną z sexem.
Ale @Autor nie kuma, że próbując poderwać pannę z ominięciem podtekstu związanego z sexem, sam pcha się w rolę kolegi. A zakochany kolega, to zawsze duży kłopot, dla tego go zlewa i unika, bo dla niej jest problematycznym zakochanym kolegą.
No ale on wie swoje, jak wcześniej wielu innych podobnych.
Dla tego albo prawiczek albo bardzo małe doświadczenie w tej materii, i klasycznie robi wszystko na odwrót. A jeszcze się jeży na sugestie i podpowiedzi.
Tu fajny cytat o z mocnym stulejarskim akcentem.
Panie, używając Twojej terminologii, gdybym chciał dobrać się do gaci jakiejś dziewczynie to poszedłbym do obrzyganej speluny i szukał jakiejś łatwej sz.maty. Szanuję obiekt moich zainteresowań i "dobieranie się jej do gaci" jest sprawą absolutnie drugorzędną. Czuję oczywiście pociąg bo jak tu nie czuć ale nigdy bym jej tak nie potraktował.
Buehe
33 2017-09-12 16:49:38 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2017-09-12 16:51:06)
Czytam i szlak mnie trafia! Nie wpuściłam go do łóżka, nie dlatego, że go wpakowałam we "friend zone" i traktowałam tylko jak przyjaciółeczkę z penisem. Najbardziej mi imponował i miałam mokro, gdy był taki dobry dla mnie, gdy miał to serce, gdy o mnie dbał. Wiesz jak ja się martwiłam wrócić do pracy, bo nam nie wyszło? Bałam się ten sztucznej atmosfery, tego, że będzie mnie unikał itd, a on podszedł, uśmiechnął się, powiedział normalnie "cześć", a potem tak żartowaliśmy, że brzuchy nas bolały. I ja i on, spędziliśmy cudowny dzień w pracy, a jak z niej wyszłam, to o niczym innym nie myślałam, jak tylko o tym, że było bardzo miło, że na chwilę przy nim zapomniałam o kłopotach.
Nie wyszło nam zaś, dlatego, że w innych sprawach nie potrafiliśmy się dogadać, takich codziennych.
Dziku nie dawaj jej na razie do zrozumienia, że chciałbyś coś więcej. Tak mniej więcej przez dwa tygodnie sobie z nią po prostu gadaj, żartuj, spędzaj z nią bardzo przyjemnie czas, ale nic nie rób więcej. Niech ona Cię mega mocno polubi i sama zatęskni za czymś więcej. Sama zacznie czekać na to, aż zrobisz coś więcej. Po dwóch tygodniach się jakoś do niej przybliż, przysuń się, dotknij za rękę i obserwuj. Jeśli od razu się odsunie, będzie widać, że stosunek do Ciebie jej się ochłodzi, zacznie Cię unikać, wtedy faktycznie będzie traktowała Cię jak przyjaciółkę z penisem i wtedy faktycznie będziesz musiał jej powiedzieć, że jej przyjacielem nie chcesz być, bo czujesz coś więcej i dla Ciebie to będzie katorga przebywając koło niej i nie móc jej dotknąć, przytulić, pocałować.
Ale jeśli nie odsunie ręki, spojrzy na Ciebie, zarumieni się, nieśmiało uśmiechnie, tzn, że czekała na to, że też o tym myślała.
Nie mam problemu aby ją dotknąć czy pocałować w policzek, problem jest w tym że prawie nigdy nie jesteśmy sami. Właściwie od początku tak było zawsze przed spotkaniem starała się dobrać kogoś czy brata czy kolegę, czy właśnie tego konkurenta abyśmy nie byli sami, przynajmniej ja mam takie wrażenie.
Bo pewnie zauważyła od razu, że zależy Ci bardzo na niej. Tylko czemu aż tak bardzo? Czemu nie chcesz najpierw jej poznać, tylko od razu to już musi być miłość wielka?
No właśnie, gdybym nie miał rywala wszystko rozgrywał bym wolniej, poniosły mnie emocje, za wszelką cenę starałem się aby mnie nie ubiegł. Wręcz panicznie się tego bałem. Teraz trochę się ogarnąłem lecz wciąż bierze mnie zazdrość kiedy gdzieś razem się widują a mnie już nie zaproszą Bo wiem że w ten sposób zyskuje przewagę.
Czytam i szlak mnie trafia! Nie wpuściłam go do łóżka, nie dlatego, że go wpakowałam we "friend zone" i traktowałam tylko jak przyjaciółeczkę z penisem. Najbardziej mi imponował i miałam mokro, gdy był taki dobry dla mnie, gdy miał to serce, gdy o mnie dbał. Wiesz jak ja się martwiłam wrócić do pracy, bo nam nie wyszło? Bałam się ten sztucznej atmosfery, tego, że będzie mnie unikał itd, a on podszedł, uśmiechnął się, powiedział normalnie "cześć", a potem tak żartowaliśmy, że brzuchy nas bolały. I ja i on, spędziliśmy cudowny dzień w pracy, a jak z niej wyszłam, to o niczym innym nie myślałam, jak tylko o tym, że było bardzo miło, że na chwilę przy nim zapomniałam o kłopotach.
Nie wyszło nam zaś, dlatego, że w innych sprawach nie potrafiliśmy się dogadać, takich codziennych.
Dziku nie dawaj jej na razie do zrozumienia, że chciałbyś coś więcej. Tak mniej więcej przez dwa tygodnie sobie z nią po prostu gadaj, żartuj, spędzaj z nią bardzo przyjemnie czas, ale nic nie rób więcej. Niech ona Cię mega mocno polubi i sama zatęskni za czymś więcej. Sama zacznie czekać na to, aż zrobisz coś więcej. Po dwóch tygodniach się jakoś do niej przybliż, przysuń się, dotknij za rękę i obserwuj. Jeśli od razu się odsunie, będzie widać, że stosunek do Ciebie jej się ochłodzi, zacznie Cię unikać, wtedy faktycznie będzie traktowała Cię jak przyjaciółkę z penisem i wtedy faktycznie będziesz musiał jej powiedzieć, że jej przyjacielem nie chcesz być, bo czujesz coś więcej i dla Ciebie to będzie katorga przebywając koło niej i nie móc jej dotknąć, przytulić, pocałować.
Ale jeśli nie odsunie ręki, spojrzy na Ciebie, zarumieni się, nieśmiało uśmiechnie, tzn, że czekała na to, że też o tym myślała.
Tak po namyśle i przeanalizowaniu powyższego wpisu, to stwierdzam że Myszczeka23, może mieć jednak sporo racji, zwracam honor.
@Dzikun, Tobie w takim razie życzę zastosować się do rad @Myszeczki23, jak poskromisz emocje i podejmiesz współprace z @Myszeczka23, to myślę że jednak coś ciekawego może z tego wyniknąć
Pozdrawiam i Powodzenia
Tak po namyśle i przeanalizowaniu powyższego wpisu, to stwierdzam że Myszczeka23, może mieć jednak sporo racji, zwracam honor.
@Dzikun, Tobie w takim razie życzę zastosować się do rad @Myszeczki23, jak poskromisz emocje i podejmiesz współprace z @Myszeczka23, to myślę że jednak coś ciekawego może z tego wyniknąć
Pozdrawiam i Powodzenia
"Wensze" podstęp.
Heh, mysle ze skoro spedza z tamtym facetem wiecej czasu to jednak cos w tym musi byc. Pytanie czy chcesz uczestniczyc w tym trojkacie. Ona wprost nie powie Ci zebys sie odczepił. Moze nawet schlebiasz jej tym i jakos dowartosciowuje się. Poki co badz przy niej ale nie nalegaj, nie lataj za nią, obserwuj co bedzie dalej.
Heh, mysle ze skoro spedza z tamtym facetem wiecej czasu to jednak cos w tym musi byc. Pytanie czy chcesz uczestniczyc w tym trojkacie. Ona wprost nie powie Ci zebys sie odczepił. Moze nawet schlebiasz jej tym i jakos dowartosciowuje się. Poki co badz przy niej ale nie nalegaj, nie lataj za nią, obserwuj co bedzie dalej.
Nie wcinaj się Myszeczce23, Ona już się zajmuje gościem, nie ma co mieszać, jak już podjęte są decyzje co do dalszych działań, to lepiej już skupić się na tej jednej opcji i nie mieszać. Jedna konkretna droga, bez zbaczania w jakieś krzaki. Tak najszybciej jeszcze może coś wyjść
No