Hej!
Kiedys bylam rozbawiona osoba, pewna siebie, piekna dziewczyna ktora wiedziala czego chce... Przez okres 3,5 roku bo tyle jestem ze swoim chlopakiem, stal sie ze mnie wrak czlowieka. Nie wiem juz naprawde co z soba zrobic, odechcialo mi sie zycia, mysle o najgorszym.
No to tak, na poczatku zwiazku bylo pieknie cudownie, nie moglam powiedziec nic zlego. Z
zawsze bylam taka, moge robic dla niego wszytsko, perfekcyjna dziewczyna robiaca codziennie sniadanie, kolacje, kochajaca... Z poczatku byl to zwiazek na odleglosc po czym przeprowadzilam sie do chlopaka do Anglii. Po okolo pol roku zwiazek zaczal sie psuc, znaczy sie wedlug niego wszytsko bylo ok, tylko ja plakalam po nocach codziennie do poduszki, zamartwialam sie, dostawalam powaznej depresji. Wszystko zaczelo sie od folderu na telefonie z dupami, dziewczynami, piersiami do ktorych dziennie sie masturbowal, po sprzeczce usunal. Nastepnie zauwazylam, ze codziennie masturbowal sie do filmow pornograficznych. W seksie nie robi dla mnie NIC, najwazniejsze, zeby on doszedl i byl zaspokojony. Czasami po prostu polozyl mnie na boku "zrobil swoje" doszedl i poszedl sie myc. Zebym byla mokra mam sie masturbowac, zebym doszla tak samo. Jestem ponad trzy lata z facetem i dalej nie wiem co to seks. Wspomne, Ze mam 20 lat,a on 22.
Problem pornosow przerodzil sie u mnie w brak pewnosci siebie, odrzucaniem siebie, brakiem poczucia atrakcyjnosci, uwazam siebie za najgorsza, najbrzydsza. "Kochamy sie" moze 3-5 razy w tygodniu. Kochamy sie, czyli on dochodzi i mnie zostawia, zawsze to samo. To straszne...Kiedy mowilam mu o probleme dlaczego nie chce nic dla mnie robic w lozku, powiedzial, ze nie lubi tego.
Jestem zalamana psychicznie, czasami nic mi sie nie chce. Ale strasznie mimo wszytsko Go kocham i nigdy nie myslalam o rozstaniu. Bo nie chce. Nie przezylabym bez niego, za bardzo go kocham.
Pornosy byly takie, ze potrafil je ogladac w nocy metr przy lozku gdzie spalam, obudzilam sie i...wow. Tak bylo czesto, dostawalam depresji, wybuchalam placzem.
Wspomne, ze on bardzo mnie zaczal ignorowac. Sa dni kiedy on jest tak strasznie kochany, ze czuje sie jak w niebie, ale przewaznie sa dni kiedy mysle o najgorszym z lzami w oczach i bolem glowy.
Powtarza dziennie, ze mnie strasznie kocha, ale rowniez, ze mam sie zamknac, ucisza mnie jak probuje z nim gadac, mam wypierdalac i jestem szmata. On uwaza to jako "zarty".
Jestem z dala od rodziny, przyjaciol, nie mam tu nikogo. Probowalam sie umowic na wizyty do psychologow ale sa za drogie. Nie dam rady ich oplacic, wiec mam nadzieje, ze Wy cos doradzicie.
Wedlug niego na nic mnie nie stac, jestem durna glupia, ale piekna, nie zdam prawa jazdy"wedlug niego smieszny zart", na studiach mnie nawet nie widzi. Prosi mnie zebym byla madrzejsza bo uwaza ze jestem bardzo glupia.
On bardzo czesto obiecuje mi rzeczy ktore pozniej odmawia, mowi robimy cos jutro, a jutro powie Ze wcale nic nie robil i on chce isc grac z kolegami w pilke nozna. Ze nic mi nie obiecywal i mam go zostawic w spokoju. Bardzo czesto robi mnie zazdrosna o rozne rzeczy, po czym powtarza "Ale nie musisz byc zazdrosna bo jestes najpiekniejsza". Ma sprosne ochydne zarty ktorych nie akceptuje po czym Mowi" wiesz co my chyba nie pasujemy do siebie, Ty nie rozumiesz moich zartow" typu " Twoja mala siostrzyczka jak bedzie duza zrobimy z nia threesoome? Jest ochydny. Obrzydlistwo. Blech. Reki z majtek nie wyciaga, patrzymy na Film on sie masturbuje, lezymy w lozku to samo, kiedy gra na telefonie to tez. Przyjde z pracy on siedzi na laptopie nie moge o niczym z nim pogadac, jaki stres mialam w pracy, zeby mnie przytulil, pocieszyl, cokolwiek odpowiada "nie teraz, zostaw mnie, gram, musze sie koncentrowac, ciii ciii"... Zalosne
Zalamuje sie nie wiem co robic ludzie. Doradzcie