Cześć. Piszę to bo... przeszłam właśnie kolejne piekło. Myślałam, że nigdy nie odezwę się na takim forum. Ja - młoda dziewczyna, bardzo dobra studentka, pracująca w dużej, prestiżowej firmie. Żyć nie umierać... Nie wiem jak się w to wplątałam, nadal pluję sobie w brodę, że jestem tak głupia. W każdym razie w październiku 2016 zamieszkaliśmy razem. Gdyby nie mieszkanie, już dawno bym uciekła. Tylko gdzie się podzieję, w końcu kolejnego dnia muszę iść do pracy, jakoś dawać radę, a nie żyć na walizkach... Pierwszy raz pobił mnie po miesiącu wspólnego mieszkania, za to, że moi goście po sobie nie pozmywali (dwie przyjaciółki i brat przyjechali na kilka dni). Wszyscy już leżeli w łóżkach, gdy to się stało, a ja starałam się nie krzyczeć z bólu, bo było mi tak wstyd... Jeszcze przed chwilą grałam z nimi w chińczyka, bawiliśmy się, śmialiśmy, a zaraz po tym musiałam zaciskać zęby z bólu w ciemności pokoju. Siniak na ramieniu trzymał się kilka ładnych tygodni. Na szczęście jesień... Mogłam ukryć to pod swetrem. Potem już nie liczyłam ile razy mnie pobił. Wydaje mi się, że średnio raz na 2 tygodnie. Powód? Że nie wyniosłam śmieci, że po sobie nie zmyłam, że traktuję go jako sprzątaczkę, bo ja chodzę do pracy i studiuję, a on siedzi całe dnie w domu i chodzi tylko na zjazdy co dwa tygodnie. Zawsze starałam się, aby obowiązki były podzielone sprawiedliwie i starałam się sprzątać, gotować na ile dałam radę, bo wiadomo, że czasem po całym dniu w pracy, na uczelni nie ma na to sił. Najgorsze chyba w całym tym procesie bicia było chyba to, że te emocje po pobiciu nie opadały. Ja pragnęłam tylko się położyć i przespać to wszystko. A on co chwilę przychodził i znęcał się nade mną. Np. non stop wchodził i pytał 'no tak trudno było pozmywać?'. Pomijam już komentarze o tym, że jestem brudasem, nieudacznikiem itp. Pamiętam, gdy pobił mnie dzień przed moim pierwszym dniem w pracy. Było jakoś przed północą. Błagałam go, prosiłam, że muszę się wyspać, że muszę jakoś jutro wyglądać, że to bardzo ważne dla mnie. A on ciągle wchodził, dręczył, zapalał światło. A ja nie mogłam nawet się zamknąć w swoim pokoju, bo od dawna przetrzymywał mój klucz. Wczoraj dodatkowo zabrał mój telefon... A dzisiaj? Opluł mnie i wymazał mi śliną twarz, standardowo pobił, kopał. To już nie jest bicie na poziomie 'uderzył mnie w twarz pod wpływem impulsu'. Pozytywy? Odzyskałam telefon i klucz. Klucz to teraz najważniejsza dla mnie rzecz na świecie, tylko on zapewnia mi chwilę spokoju i bezpieczeństwa. Pora sprawdzić czy nie zostały jakieś ślady i przygotować się na jutro do pracy. Do zobaczenia.
2 2017-08-27 19:34:32 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2017-08-27 19:38:51)
Po przeczytaniu Twojego posta wymskło mi się słowo zaczynające się na "k" i taki naprawdę powinien być mój komentarz na Twój post.
Kogo to jest mieszkanie?
Co musi się jeszcze stać, żebyś od niego odeszła? Odejdziesz od niego dopiero jak Cię zabije?
Poza tym zgłoś gościa na policję, żeby nigdy nikomu więcej takiej krzywdy nie zrobił. To co wyprawia Twój facet jest karane
Art. 207 kk
Znęcanie się fizyczne lub psychiczne nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny.
Art. 217 kk
uderzenie człowieka lub naruszenie jego nietykalności cielesnej w inny sposób .
I wiele, wiele więcej.
Jeśli będziesz miała problem z odejściem, to napisz do mnie wiadomość prywatną - pomogę Ci.
Ręce opadają... kobieto szanuj się! Bo jak ty siebie nie uszanujesz to nikt ciebie nie uszanuje, za co tak sobą pozwalasz pomiatać? Czy sama dla siebie nie przedstawiasz żadnej wartości? Dla mnie to niepojęte...
Albo dziwny zbieg okolicznosci albo jednego wieczoru wysyp tematow pod tym samym tytulem. "On mnie bije" i obok" ona mnie bije"....hmmmm.
W tym momencie to mi się same pięści zaciskają jak o tym czytam. Nad czym Ty się jeszcze zastanawiasz? Gościu jest do odstrzału.
młoda dziewczyna, bardzo dobra studentka, pracująca w dużej, prestiżowej firmie. Żyć nie umierać...
Acha... i nie stać Cię na wynajęcie mieszkania za 700zł? Dobre... Trol.