,,Toksyczne'' relacje z matką. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 34 ]

Temat: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Nie wiem za bardzo od czego zacząć, jest to mój pierwszy temat który zakładam,chociaż na Netkobietach jestem od dość dawna.

Moze teraz kilka słow o mnie, żeby rzucić jakies światło na moją osobę.
Duzo przeszłam w swoim życiu, w niespełna w wieku 30 lat zostałam nagle wdową z dwójką małych dzieci, świat mi się wtedy w tamtym czasie zawalił sad
Nie będę tutaj się rozpisywać bo to nie jest teraz ważne w tym temacie, który załozyłam, napisze krótko było cholernie ciężko.
Poświeciłam całą swoją energie i moje jeszcze młode życie dzieciom, ale nigdy tego nie żałowałam smile
Nie powiem miałam dużo wsparcia w swojej matce i pomoc.
Jestem jej za to wdzięczna.
Ale do rzeczy.... na dzień dzisiejszy moje relacje z moją matka są toksyczne, a dlaczego tak piszę juz tłumaczę.
Przytoczę wczorajszą ,,akcję'' moj starszy syn malował jej mieszkanie, chociaż nie musiał, zrobił jej to z własnej woli (pokój i przedpokój)
Ja w ogole się nie wtrącałam, dwa razy zaniosłam obiad, nic nie krytykowałam, chociaz razem ustaliłysmy wczesniej kolejnośc kolorow, zrobiła inaczej i przekręciła to co ja jej sugerowałam, ale ok jej mieszkanie.
Z mojej strony zero krytyki i dyskusji, bo zaraz byłaby awantura, którą oczywiście ona by zaczeła sad
Znam to juz i unikam takich sytuacji. Późnym popołudniem umowiłam się z nia na umycie okien.
Przyszłam tak jak się umówiłysmy, od razu wyczułam ,,focha'' ja juz znam ten wyraz twarzy , echh , z mojej strony zero reakcji.
Zrobiłam to co było ustalone, chciałam powiesić firanki, ale oczywiscie nie chciała bo sama to sobie zrobi ...
Ok, sobie mysle, rób sobie jak chcesz, ale zaczęła swoje gierki , że ją kregosłup boli i takie tam ...
Chciałam, sprzatnąć odkurzacz bo był rozstawiony w przedpokoju, a ona na to podniesionym tonem, że musi jeszcze jak odpocznie okurzyć dywan, ktory stał zrolowany...
Dobrze, mówię zrobię to przeciez po to tutaj jestem zeby Ci pomóc.
Dywan odkurzyłam i chciałam rozłozyć, pomagała mi bo dywan dośc duzy, a trzeba go było wsunąc pod kanapę.
Oczywiscie źle to zrobiłam,za mało za duzo, sama juz zgłupiałam jak ma być sad Podniesiony oczywiscie głos, ja spokojna chociaż w środku już gotowało się we mnie ...
Mam opanowany spokoj, bo w moim zawodzie, który obecnie wykonuje, muszę reagować spokojem na rózne sytuacje ...
Dużo by tutaj pisać, takich zagrywek,podniosionego głosu wręcz ,,darcie się na mnie'' było wiele
Wiele razy wyczuwałam jakąś pretensję z jej strony o wymyślone sprawy, jakiś foch, że żyję swoim życiem zamiast ciągle być "dla niej". Odnoszę wrażenie, że jest osobą toksyczną, bo każdy z nią kontakt (rozmowa, telefon) odczuwam mocno i długo czuję się rozdygotana emocjonalnie nawet, gdy nie ma zatargów.
Domyslam się, że napiszecie mi ze nie mam swojego zdania i jestem zalezna od matki hymmmm??
Czy fakt, że swojego ojca nigdy nie poznałam może mieć jakieś znaczenie i wpływ na moje relacje z matką? Czy fakt, ze ona nie ma "własnego" życia może zaważać na jej stusunek do mnie i mojej niezależności?
Napiszę tylko ,że mieszkam sama w swoim własnym mieszkaniu, wszystkiego prawie sama się dorobiłam i nikt żadnych majątków mi nie dał.. Faktem jest tylko, że mieszkanie dostaliśmy wspolnie z mężem, społdzielcze.
Dwa lata temu dopiero wykupiłam na własność.
Toksycznośc mojej matki, zaczęła wypływać na wierzch ok rok temu, wczesniej moze nie zwracałam na to uwagi ..
Teraz jak wracam do swojego domu, po pracy która wykonuję w innym kraju, chcę mieć odrobinę spokoju i swoj azyl w ktorym mogę spokojnie odpocząc i cieszyć się spokojnym poukładanym życiem smile
Nie mam tego , chociaż mieszkamy oddzielnie, cały czas czuję presję i wymówki, że jestem wredna bez serca córka itp. wyrzuty sad
Chcę się odciąc, ale mam w głębi wyrzuty sumienia, że moze cos się stanie itp.
Jak to zrobić nie wiem ? Jedno wiem: nie mam siły takiej relacji dłużej ciągnać sad
Proszę o jakieś rady, tylko powazne, bo jest to dla mnie bardzo wazne, nie chcę swojej matki skrzywdzić ale wiem ze chcę spokojnie żyć ..
Z góry dziękuję za rady, proszę również o pytania, postaram się odpowiedzieć na wszystkie w tym temacie ..
Pozdrawiam tych kórzy przebrnęli przez moje chaotyczne pisanie smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Doradzić nie będę wiele umiała, bo nie wiem, czy w ogole w takiej sytuacji można coś zrobić. Jedyne co, to ograniczyc kontakt z matką do minimum i tyle.
W pewnym sensie moja matka jest podobna. Często różne rzeczy robi sama, ja z chęcią bym jej po pracy pomogła (mieszkamy razem, ja jeszcze studiuje), ale chce zrobić różne rzeczy sama, OK. Potem narzeka, ze ją wszystko boli, ze doigramy się, jak coś się w końcu stanie z jej zdrowiem. Jest zazdrosna o mojego chłopaka. Krytykuje go na każdym kroku. Tutaj jest akurat trochę moja wina, bo mimo wszystko zawsze jej dużo mówiłam, co się u mnie dzieje. Pozniej to wykorzystywała, np. kiedy się jej zwierzałam z problemów ze swoim facetem, kilka dni pozniej wyciagala to, chocby wtedy, jak mial przyjechac. Opowiadala niestworzone historie, ze przyjezdza mnie wy*uchac. Co było naprawdę bezpodstawne. Byłam w tym roku nad morzem kilka dni, ile ja sie musialam usłuchać, ze wymyslam, ze po co ja tam jadę, ze pieniędzy mi nie szkoda. W gruncie rzeczy wiem, ze mnie kocha i pewnie mimo wszystko ma dobre zamiary, ale ile lez juz przepłakałam przez takie zagrania...
Wiem, ze na pewno jak bede miała zamiar sie wyprowadzić, usłyszę, ze jak mogę ją tak zostawiać, skoro mnie wychowała. Na pewno padną te słowa. Teraz mam problem, jak gdzieś wychodzę. Że po co, że ciagle mnie w domu nie ma. Co jest nieprawdą. Jak byłam na imprezie w klubie i wróciłam rano, usłyszałam, ze byłąm w burdelu. W Gdańsku byłam u jej siostry, własnie z moim chłopakiem. Skłamała, ze ciotka nie przyjezdza do nas, bo wlasnie ja tm jade, wiec musi zostac na miejscu - okazało się nieprawdą. Usłyszałam, że jak ja mam czelność zabierac swojego faceta tam, ze kim on jest, zeby jechac do tej mojej ciotki, a jej siostry. A przeciez jestem z nim prawie 4 lata. To wszystko jest paranoja. I wiem, ze całe życie się będzie wtracać i narzekać, ze poświęciła dla nas zycie. Któegos ranka doprowadziła mnie tymi słowami do takiego szału, ze nie mogłam przestać płakać chyba przez godzinę. Opwoaida, ze jestem pustą osobą.
Nie tylko Twoja matka ma kuku w główce, to są kobiety zawistne. Moja wszędzie widzi kłamstwo i chęc zrobienia jej na złość.

3

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Marley, rozumiem Ciebie doskonale, jesteś jeszcze młoda.  Ale nie pozwól jej na dołowanie Ciebie, bo w starszym wieku bedziesz miała to co ja tera.
Jak byłam w Twoim wieku to nie zdawałam sobie sprawy,że to aż tak daleko dojdzie w moim przypadku.
Było inaczej, wtedy pracowała i miała swoje życie, a teraz to masakra ...
Kontakt ograniczam do minimum,chwila spokoju i od nowa sad

4 Ostatnio edytowany przez Mystique71 (2017-08-27 19:44:52)

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Wiesz,ze doradzać nie potrafię smile
Napiszę tylko, jak to widzę.

Piszesz,że swojego ojca nie poznałaś, podejrzewam,że wychowywała Cię/Was sama...
Ty w pewnym momencie zostałaś bez męża, "związałaś" życie z nią, "wróciłaś" do niej- piszesz,że Ci pomagała. Mieszkacie oddzielnie, ale pewnie blisko.
Teraz wyjeżdżasz do pracy, synowie dorośli, już jej tak nie potrzebujesz, żyjesz swoim życiem, to ją boli.
I wydaje mi się,że niestety tak już będzie.

5

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.
Mystique71 napisał/a:

Wiesz,ze doradzać nie potrafię smile
Napiszę tylko, jak to widzę.

Piszesz,że swojego ojca nie poznałaś, podejrzewam,że wychowywała Cię/Was sama...
Ty w pewnym momencie zostałaś bez męża, "związałaś" życie z nią, "wróciłaś" do niej- piszesz,że Ci pomagała. Mieszkacie oddzielnie, ale pewnie blisko.
Teraz wyjeżdżasz do pracy, synowie dorośli, już jej tak nie potrzebujesz, żyjesz swoim życiem, to ją boli.
I wydaje mi się,że niestety tak już będzie.

Tak, wychowywała nas sama,pomagała mi pod tym wzgledem , np.przyprowadzała z przedszkola, czasem brała do siebie na noc, jednego starszego, kupowała ubrania, zabawki, ale bez przesady normalnie jak babcia ktora ma wnuki. Nie słyszałam nigdy słowa,, kocham'' mnie tego nie nauczono, do dziś mam z tym problem sad

Ale nie pamiętam, żebym w poźniejszym czasie usłyszała jakies dobre słowo, pochwałę tak jak to od matki sad
Ja swoich synów, starałam się inaczej wychować, nie wiem czy dobrze? to sie okaże.
Wiem jedno nigdy nie chciałabym, wisieć na nich i grać im na emocjach.
Strasznie się tego boję sad

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

W wieku doroslym sadze ze  czas najwyzszy  dac rodzocom do zrozumienia ze jestesmy dokladnie tak samo wazni jak oni. W tym czasie jestesmy rownorzedni a za chwile to my bedziemy ich opiekunami na starosc. Nalezy sie nam szacunek i traktowanie nie gorsze niz obcych. Zwykle trzeba niezle tymi rodzicami potrzasnac zeby to zrozumieli. Starsi o pokolenie zwykle nie maja tej wiedzy o partnerstwie i rodzicielstwie co my zaryzykuje tez ze nie maja tej samej wrazliwosci bo byli zmuszeni w swoich czasach walczyc o byt a i sposób  wychowania dzieci dalece odbiegal od obecnego. Dlatego Alika wszystko w twoich rekach. Ty teraz rzadzisz i robisz to dobrze.

7

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Myślę, że bez wyrzutów sumienia możesz poświęcać matce, tylko tyle czasu, na ile Cię stać, bez szkody dla Twoich nerwów. Można próbować z nią rozmawiać, ale obawiam się, że każda próba tłumaczenia jej, że relacja z nią jest trudna, spotęguje problem. Na pewno masz prawo do własnego życia we własnym domu, odpoczynku, do własnej ostoi spokoju. Uważam, że jesteś silną osobą, bo wcale nie wdajesz się w dyskusje z matką wytaczając swoje racje, tylko cicho znosisz zatargi. I wcale nie jesteś od niej zależna. Teraz modne jest posyłanie na terapię takich osób, podejrzewam, że gdybyście się zgodziły, na terapię musiałybyście pójść obydwie ,żeby nauczyć się rozmawiać ze sobą. Może jej skarga, że bolą ją plecy to ukryta prośba (żądanie?) zajęcia się nią? A może z wiekiem ludzie stają się nieznośni, bo nie mają co z własnym nadmiarem wolnego czasu zrobić?

8 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2017-08-27 21:16:22)

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Twoja wypowiedz to takie puzzle, masz pytania i masz do nich odpowiedzi, tylko boisz się je wprowadzić w życie.

To, co ci przeszkadza jest tu:

Wiele razy wyczuwałam jakąś pretensję z jej strony o wymyślone sprawy, jakiś foch, że żyję swoim życiem zamiast ciągle być "dla niej". Odnoszę wrażenie, że jest osobą toksyczną, bo każdy z nią kontakt (rozmowa, telefon) odczuwam mocno i długo czuję się rozdygotana emocjonalnie nawet, gdy nie ma zatargów.

masz tu prawdopodobną przyczynę:

Czy fakt, ze ona nie ma "własnego" życia może zaważać na jej stusunek do mnie i mojej niezależności?

tu twój problem:

Domyslam się, że napiszecie mi ze nie mam swojego zdania i jestem zalezna od matki hymmmm??

tu są twoje potrzeby;

Teraz jak wracam do swojego domu, po pracy która wykonuję w innym kraju, chcę mieć odrobinę spokoju i swoj azyl w ktorym mogę spokojnie odpocząc i cieszyć się spokojnym poukładanym życiem smile
Nie mam tego , chociaż mieszkamy oddzielnie, cały czas czuję presję i wymówki, że jestem wredna bez serca córka itp. wyrzuty sad

A tu masz sposób rozwiązania, tylko podszyty obawą:

Chcę się odciąc, ale mam w głębi wyrzuty sumienia, że moze cos się stanie itp.
Jak to zrobić nie wiem ? Jedno wiem: nie mam siły takiej relacji dłużej ciągnać sad
...nie chcę swojej matki skrzywdzić ale wiem ze chcę spokojnie żyć ..

I pewnie łatwo mi jest to pisać, bo ja swoją relację z matką przerabiałam (i będę jeszcze przerabiać) na terapii, ale odetnij się.
Sama wiesz, że jesteś zależna do matki. To objawia się tym, że ty jeszcze w ogóle pytasz, czy ty masz prawo do własnego życia "foch, że żyję swoim życiem zamiast ciągle być "dla niej"". No serio, dla kogo żyjesz? Bierzesz za nią odpowiedzialność, uważasz, że to ty powinnaś dbać o jej uczucia, stan psychiczny, za jej szczęście, i jak tego nie zrobisz, to pewnie będziesz "złym dzieckiem". Ja tak miałam - paraliżowała mnie wręcz myśl, że mogę nie spełnić oczekiwań matki, że mogłabym jej jakąkolwiek przykrość sprawić, nie spełnić jej prośby, a o wyrażeniu na nią złości i wyznaczeniu granic nawet nie było mowy, bo wyrzuty sumienia mnie wręcz ZADRĘCZAŁY. Na szczęście da się to leczyć i wrócić do zdrowej perspektywy - to jest rodzic, któremu nie muszę być posłuszna jako dorosła; który sam jest dorosły i sam musi zadbać o swoje szczęście, sam musi dbać też o naszą relację, bo jak tego nie będzie robić, to naszej relacji NIE BĘDZIE.
Co tak realnie może jej się stać, jeśli ograniczysz kontakt i zaczniesz wyznaczać granice W tym, jak ma się do ciebie zwracać (np. nie krzyczeć, bo sobie tego nie życzysz, a jak to robi, to po prostu wyjść).

Polecam książkę "toksyczni rodzice" Susan Forward. Czy można twoją matkę nazwać toksyczną czy nie, nie ma znaczenia, książka pokazuje mechanizmy, które warto poczytać, ja tam odnalazłam siebie; a potem proponuje różne rozwiązania.

9 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2017-08-27 21:51:25)

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Aliko ja uważam, że powinnaś kontakt z matką ograniczyć do minimum. Ona się nie zmieni. I jeśli Ty nic nie zmienisz w Waszej relacji to tak będziesz się męczyć nadal.
Jak to zrobić? Ustalić reguły i poinformować ją o tym np. dzwonisz do mnie raz w miesiącu, odwiedzam Cię wtedy i wtedy. Jak zaczyna źle Cię traktować w rozmowie, to mówisz jej: mamo nie mów tak do mnie bo skończymy rozmowę, mamo źle mnie traktujesz w tym momencie i dlatego wychodzę. I w ten sposób się nauczy, że nie pozwolisz już przekraczać swojej granicy. Będzie musiała, bo innego wyjścia nie ma.
Wyrzutów sumienia nie powinnaś mieć z racjonalnego punktu widzenia, bo w pierwszej kolejności masz prawo zadbać o swój komfort psychiczny, a to oznacza redukcję kontaktów z toksyczną osobą choćby to była i matka. Wyrzuty to były by uzasadnione gdybyś ją źle traktowała, albo źle jej życzyła. A tak nie jest.
W koniecznych rozmowach krótko ucinaj jej pretensje, przytaczając racjonalny argument. To trudne, ale można się stopniowo tego nauczyć.
Pozwalanie na to by ona mówiła źle o Tobie czy też Ciebie źle traktowała oraz milczenie z Twojej strony - jest ze szkodą dla Twej psychiki, bo niszczy Cię od środka. Tego nie wolno robić. Musisz jej odpowiedzieć racjonalnie i zachowując spokój.

Jeśli pogodzisz się z tym, że nie jesteś w stanie wpłynąć na jej emocjonalny stosunek do Ciebie (uczucia) będzie Ci o wiele łatwiej zachować wewnętrzny spokój.

10 Ostatnio edytowany przez alika40+ (2017-08-28 09:25:21)

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Witam, bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi,troszkę otworzyły mi się oczy ..
Przepraszam,że nie odniosę się do Waszych postów po kolei, ogólnie ujmę w punktach smile
1.ograniczyłam juz wczesniej kontakt do minimum,ale ograniczę się tylko jak sama zadzwoni i o cos poprosi( chociaz wątpie)
2.o terapii myślałam,poszukam dobrego specjalisty ,jak wrocę bo teraz juz nie mam czasu na terapię .
3. z fachowej lektury na pewno skorzystam,dziękuję za namiary smile
4.,,wyrzutów sumienia'', postaram się wyzbyć, bedę miała na to czas, chociaż wiem ,że to będzie trudne sad
Faktem jest,że za parę dni wyjezdzam do pracy, bede miała ograniczony kontakt, to w duzej mierze przysłuży się do przemysleń co dalej z tą relacją zrobić ...
WSZYSTKIM jeszcze raz dziękuję  smile
Będę tutaj zaglądać jak coś wink

Ps. wiecie co, ja chyba jednak jestem szczęściarą smile to taka mała dygresja, do Osoby którą bardzo lubię i cenię smile smile
Dziękuję smile

11 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-28 18:01:46)

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.
alika40+ napisał/a:

Chcę się odciąc, ale mam w głębi wyrzuty sumienia, że moze cos się stanie itp.
Jak to zrobić nie wiem ? Jedno wiem: nie mam siły takiej relacji dłużej ciągnać sad
Proszę o jakieś rady, tylko powazne, bo jest to dla mnie bardzo wazne, nie chcę swojej matki skrzywdzić ale wiem ze chcę spokojnie żyć ..

Alika, twoje relacje z mamą nie są aż tak złe, żeby się od niej odcinać. Może wystarczy je uporządkować i rozluźnić.
Twoja mama pewnie nie bez powodu uwiesiła się ciebie, traktując cię jak przedłużenie siebie. Na pewno nie jest do przyjęcia również to, że uprzykrza ci życie swoim ciągłym niezadowoleniem.
Wobec tego może warto uzmysłowić mamie, że jesteś odrębną osobą i że raniące jest dla ciebie to, że ona stałe demonstruje swoje niezadowolenie. Zaproponuj w związku z tym, żeby wasze relacje nieco poluźnić. Trzeba wyraźnie stawiać granice. Nie reaguj na niejasne komunikaty, stękanie a do pomocy wkraczaj tylko na wyraźną prośbę i tylko wtedy gdy nie czujesz się nadużywana. Tak samo w przypadku jej fochów i cierpkich komentarzy, mówisz, że masz dość jej zachowań i nie masz zamiaru je tolerować, po czym wychodzisz. Musisz być w tym konsekwentna, bo tylko wówczas mama zacznie się powstrzymywać od nieprzyjemnych komentarzy, fochów i stęków.
Poczucie winy, którego się obawiasz jest w twoim przypadku złym doradcą, bo ty obawiasz się, że matka zacznie ci zarzucać, że jak jej potrzebowałaś, to byłaś dla niej miła a tera jak jej nie potrzebujesz, to zrobiłaś się opryskliwa i niewdzięczna. A przecież wiesz, że tak NIE JEST, bo prawdziwy powód jest inny smile

12

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Summerko,wiele razy tak robiłam i robię dalej,tzn.jak wchodzę do niej i widzę ,,focha'' to jestem dosłownie 2 minuty.Wychodzę i milczę np 3 dni, po tym czasie dzwonie i jest niby ok, tzn poprawnie hmm

Rozmowy, nic nie dają,tylko chwilowy spokój , podejrzewam, że będzie tak jak napisała Mysti -,,tak już będzie''
Ona się nie zmieni, to nie ten typ niestety sad

Taka ciekawostka z ostatniej chwili,dzisiaj była do,, rany przyłóż''  big_smile ale moja wizyta trwała 3 minuty ...
I co ja mam o tym myśleć ??? hmm

13 Ostatnio edytowany przez tadeusman (2017-08-28 19:02:01)

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

I ja wrzucę tu swoje "trzy grosze".
Często starsi ludzie (a taka osoba jest chyba mama Autorki) stają się z wiekiem niecierpliwi, emocjonalnie niestabilni, czepialscy i zmierzli.
Z opisu Autorki to też trochę widać:
Niecierpliwość - podniesiony ton (w momencie zniecierpliwienia gdy coś jest "nie tak") zamiast spokjnego zwrócenia uwagi - akcja "dywan"
Niestabilność, pod którą podciągnąłbym zmianę wczesniejszych ustaleń i wprowadzanie przez to częstych konfliktów i dezorganizacji, chaosu - to owocuje nerwową atmosferą i kolejnymi wyrzutami
Czepialstwo - krytyka wszystkiego, czego się da by "ofiarę" (tu - Autorkę) pogrążyć, podkopać samopoczucie i poczucie wartości oraz by wywołać poczucie winy.
Zmierzli - chyba każdy, kto z taką osobą jak wyżej miał do czynienia wie dobrze...

summerka88 napisał/a:

Alika, twoje relacje z mamą nie są aż tak złe, żeby się od niej odcinać. Może wystarczy je uporządkować i rozluźnić.
Twoja mama pewnie nie bez powodu uwiesiła się ciebie, traktując cię jak przedłużenie siebie. Na pewno nie jest do przyjęcia również to, że uprzykrza ci życie swoim ciągłym niezadowoleniem.
Wobec tego może warto uzmysłowić mamie, że jesteś odrębną osobą i że raniące jest dla ciebie to, że ona stałe demonstruje swoje niezadowolenie. Zaproponuj w związku z tym, żeby wasze relacje nieco poluźnić. Trzeba wyraźnie stawiać granice. Nie reaguj na niejasne komunikaty, stękanie a do pomocy wkraczaj tylko na wyraźną prośbę i tylko wtedy gdy nie czujesz się nadużywana. Tak samo w przypadku jej fochów i cierpkich komentarzy, mówisz, że masz dość jej zachowań i nie masz zamiaru je tolerować, po czym wychodzisz. Musisz być w tym konsekwentna, bo tylko wówczas mama zacznie się powstrzymywać od nieprzyjemnych komentarzy, fochów i stęków.
Poczucie winy, którego się obawiasz jest w twoim przypadku złym doradcą, bo ty obawiasz się, że matka zacznie ci zarzucać, że jak jej potrzebowałaś, to byłaś dla niej miła a tera jak jej nie potrzebujesz, to zrobiłaś się opryskliwa i niewdzięczna. A przecież wiesz, że tak NIE JEST, bo prawdziwy powód jest inny smile

Ja tu raczej nie widzę jakiejkolwiek "opryskliwości" w relacjach z własna matką - widzę wręcz coś przeciwnego: wyrozumiałość i cierpliwość rozciągnięte do granic wytrzymałosci (psychicznej), że już zaczęło ...trzeszczeć. To, co napisałaś Summerko to niestety utopijne życzenia: osoby tego typu jak wspomniana w wątku nie są skłonne do takiej rozmowy - każde zdanie dla nich niewygodne jest odczytywane jako atak i wywołuje zazwyczaj reakcję obronną: krzyk/awanturę/wyrzuty itd. Nawet delikatna sugestia, że dobrze byłoby zasięgnąć np. terapetyczne, psychologicznej pomocy by uzdrowić relacje jest tak odbierana: taka osoba uważa, że postępuje i zachowuje się normalnie i nie widzi podstaw do takich pomysłów. Ba! Wręcz gotowa jest taką sugestię potraktować jak obrazę ("a co ty ze mnie robisz wariata?"). Niestety, ale osoby o takiej konstrukcji psychicznej w sobie nie widzą żadnych błędów i niedociągnięć - winę za złe relacje przypisują wszystkim wokoło...
Podejrzewam, że Autorka już nie raz próbowała sygnalizować mamie, iż jest - jak piszesz Summerko - osobą dorosłą i samodzielną niekoniecznie potrzebujacą być w roli "dziecka", które ma słuchać, wykonywać i spolegliwie przyjmować połajanki.
Czy te ralcje nie są złe? Według mnie każda relacje prowadząca do pogorszenia samopoczucia jest zła. Autorka pisze przecież, że kontakty z mamą ją psychicznie obciążają i czuje się wypalona, rozdygotana i z nieuzasadnionym poczuciem winy - to zła relacja typu "ofiara" (Autorka) i "toksyk" (mama". Niestety...
Ja ze swojej strony widzę tu jedyne rozwiązanie: odcięcie się, ograniczenie kontaktów do minimum i każdorazowo w przypadku słów czy zachowań raniących ...zamykanie bez słowa drzwi, odkładanie w pół słowa słuchawki. Być może z czasem Autorka nauczy się takich sytuacji już tak nieprzeżywać (dotychczas po każdej takiej sytuacji ma wyrzuty sumienia, poczucie winy), ale może wcześniej jej mama sama uzmysłowi sobie (to, co pisaliście wyżej), że musi zmienić swój stosunek do Autorki, bo traci z nią kontakt...? Może. Oby.
Tak czy tak sytuacja nie jest komfortowa i wymaga "zaciśnięcia zębów" i wielokroć tu wspominanej konsekwencji...

alika40+ napisał/a:

...Taka ciekawostka z ostatniej chwili,dzisiaj była do,, rany przyłóż''  big_smile ale moja wizyta trwała 3 minuty ... I co ja mam o tym myśleć ??? hmm

Zaryzykowałbym tu stwierdzenie, ze taka zmienność jest typowa: w toksycznym związku (a to rodzinny przecież związek) osoba wyniszczająca czuje, że wciąż "kopiąc" ofiarę doprowadzi do jej ...ucieczki (odcięcia się, zerwania kontaktu itd.) - dlatego prócz wyzwalania negatywnych emocji i przykrości "obdarowuje" pozytywnymi momentami. Niczym związek z borderem: raz jest niebo a raz piekło... Gdyby było tylko "piekło" - nie byłoby tyle skołowanych ofiar takich związków...

14

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.
alika40+ napisał/a:

Summerko,wiele razy tak robiłam i robię dalej,tzn.jak wchodzę do niej i widzę ,,focha'' to jestem dosłownie 2 minuty.Wychodzę i milczę np 3 dni, po tym czasie dzwonie i jest niby ok, tzn poprawnie hmm

Rozmowy, nic nie dają,tylko chwilowy spokój , podejrzewam, że będzie tak jak napisała Mysti -,,tak już będzie''
Ona się nie zmieni, to nie ten typ niestety sad

Taka ciekawostka z ostatniej chwili,dzisiaj była do,, rany przyłóż''  big_smile ale moja wizyta trwała 3 minuty ...
I co ja mam o tym myśleć ??? hmm

A czemu dzwonisz po 3 dniach? Co by było, gdybyś nie zadzwoniła?
Może warto, jak to w wychowaniu, pokazać konsekwencje, i się ich trzymać - czyli powiedzieć np. wkurza mnie, że zamiast powiedzieć mi co ci nie pasuje, to się obrażasz, następnym razem, jeśli coś ci nie będzie odpowiadać, to mi powiedz; jeśli się obrażasz, a ja nie wiem, o co ci chodzi, to nie zamierzam się domyślać; twoje zachowanie jest dla mnie nieprzyjemne, wyjdę wtedy i poczekam aż zadzwonisz do mnie wyjaśnić, co się stało. I potem tak zrobić.
Ja tak zaczęłam z rodzicami. Mówiłam im, że nie życzę sobie takich komentarzy, że bolą, że nie mam ochoty z nimi rozmawiać, nie dzwoniłam bo nie miałam ochoty, albo po prostu mówiłam im, że oczekuje, że  mnie przeproszą; czasem rzuciłam słuchawką, czasem nie gadaliśmy tygodniami; widziałam ich w tym roku 4 razy. A ze swoim poczuciem winy radziłam sobie z pomocą terapeuty i przyjaciół. Teraz tego poczucia winy jest dużo mniej i mogę oddychać. Nie powiem, żeby oni się bardzo zmienili, ale nauczyli się, żeby pewnych tematów nie poruszać, bo ja nie chcę o tym rozmawiać - mam do tego prawo; jeśli nie szanują moich granic, to nie mamy relacji.

15 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-28 22:30:32)

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.
alika40+ napisał/a:

Summerko,wiele razy tak robiłam i robię dalej,tzn.jak wchodzę do niej i widzę ,,focha'' to jestem dosłownie 2 minuty.Wychodzę i milczę np 3 dni, po tym czasie dzwonie i jest niby ok, tzn poprawnie hmm

Rozmowy, nic nie dają,tylko chwilowy spokój , podejrzewam, że będzie tak jak napisała Mysti -,,tak już będzie''
Ona się nie zmieni, to nie ten typ niestety sad

Taka ciekawostka z ostatniej chwili,dzisiaj była do,, rany przyłóż''  big_smile ale moja wizyta trwała 3 minuty ...
I co ja mam o tym myśleć ??? hmm

Alika, brakuje ci konsekwencji. Ustal swoje granice i strzeż, aby były przestrzegane przez innych. Nie ma żadnej konsekwencji w tym, że na focha mamy odpowiadasz swoim fochem, a po kilku dniach dzwonisz, bo cię zjada poczucie winy i wyrzuty sumienia. Twoja mama dobrze wie, że może sobie na wiele pozwolić właśnie dlatego, że najwyżej naburmuszysz się na chwilę, ale zawsze wrócisz z podkulonym ogonem. Jestem przekonana, że jest to utrwalony wzorzec waszych zachowań.
Aby coś się zmieniło w waszych wzajemnych relacjach, to ty musisz się zmienić. Nie mam wątpliwości, że twoja mama już taka jest i będzie smile A twoja zmiana powinna polegać na reagowaniu na każde zachowanie, które cię rani. Nawet jeśli masz potem "kaca" i chcesz szybko załagodzić wasze relacje, to nie wyciągaj pierwsza ręki. Pozwól, aby to mama zawalczyła o wasze relacje. Jeśli się odsunie, to będzie jej wybór, a ty co najwyżej zyskasz upragniony święty spokój. A jeśli wróci z pretensjami, że ją zaniedbujesz czy coś podobnego, to mówisz jej, że jest dorosła i powinna sama zadbać o siebie, że ty nie jesteś odpowiedzialna za jej samopoczucie, itd.





tadeusman napisał/a:

Ja tu raczej nie widzę jakiejkolwiek "opryskliwości" w relacjach z własna matką - widzę wręcz coś przeciwnego: wyrozumiałość i cierpliwość rozciągnięte do granic wytrzymałosci (psychicznej), że już zaczęło ...trzeszczeć.

Błagam, nie powołuje się na moje słowa przypisując im intencje niezgodne z założeniem i treścią postu albo czytaj trochę uważniej. Przecież nie napisałam, że Alika JEST opryskliwa w stosunku do matki, ale, że może się obawiać takich zarzutów ze strony matki, jeśli zacznie konsekwentnie pacyfikować jej fochy. I jeszcze na końcu dopisałam, że przecież wiemy, że nie będzie to prawdą i powodem schłodzenia przez Alikę stosunków z matką.

16

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Monoceros,,A czemu dzwonisz po 3 dniach? Co by było, gdybyś nie zadzwoniła? ''

Czemu dzwonię, własnie ?
Dzwonię, bo się matwię,że może coś jej się stało , ale uwaga za kazdym razem jest wszystko ok, inny ton w rozmowie, wtedy,, oddycham z ulgą''
Wiesz,dziś uświadomiłam sobie,ze to moje,, poczucie winy ''jest w mojej głowie i to będzie trwać latami.
Ja sobie sama z tym poczuciem winy nie poradzę, to tkwi we mnie głęboko, za głęboko.
Tak jak Ty musze sobie pomóc i zwócić się o pomoc  do specjalisty, na dzień dzisiejszy jest to jedyne rozwiazanie. Tylko jeszcze jedno,to jest pytanie do Ciebie Monoceros , czy łatwo Ci przyszło opowiedzenie ze szczegółami wszystkiego i zgodnie z prawdą terapeucie???
Wiesz, ja mam obawy czy ja będę się umiała otworzyć, mam z tym trochę problem sad
Chociaż i tak zrobiłam ogromne postępy, bo utworzyłam ten temat smile
Rok temu,nie odważyłabym się na taki krok..chociaż wspominałam,że zauważyłam te symptomy toksyczności.
Nie wiem,mam trochę mętlik w głowie i obawy tez.
Zawsze uważałam się za osobę silną,a teraz poległam...
Źle mi z tym... niestety.

Jeszcze jedno, ja próbowałam rozmawiać,nic to nie dawało.
Moze powinnam bardziej drastycznie??

Chciałabym być już na tym etapie co Ty smile
Pozdrawiam i dziękuję, mądra z Ciebie osóbka smile

17

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.
summerka88 napisał/a:

Alika, brakuje ci konsekwencji. Ustal swoje granice i strzeż, aby były przestrzegane przez innych. Nie ma żadnej konsekwencji w tym, że na focha mamy odpowiadasz swoim fochem, a po kilku dniach dzwonisz, bo cię zjada poczucie winy i wyrzuty sumienia. Twoja mama dobrze wie, że może sobie na wiele pozwolić właśnie dlatego, że najwyżej naburmuszysz się na chwilę, ale zawsze wrócisz z podkulonym ogonem. Jestem przekonana, że jest to utrwalony wzorzec waszych zachowań.
Aby coś się zmieniło w waszych wzajemnych relacjach, to ty musisz się zmienić. Nie mam wątpliwości, że twoja mama już taka jest i będzie smile A twoja zmiana powinna polegać na reagowaniu na każde zachowanie, które cię rani. Nawet jeśli masz potem "kaca" i chcesz szybko załagodzić wasze relacje, to nie wyciągaj pierwsza ręki. Pozwól, aby to mama zawalczyła o wasze relacje. Jeśli się odsunie, to będzie jej wybór, a ty co najwyżej zyskasz upragniony święty spokój. A jeśli wróci z pretensjami, że ją zaniedbujesz czy coś podobnego, to mówisz jej, że jest dorosła i powinna sama zadbać o siebie, że ty nie jesteś odpowiedzialna za jej samopoczucie, itd.

Tak.
Trafiłaś w sedno, nie jestem konsekwentna, teraz zdałam sobie z tego sprawę.
Długa droga przede mną, muszę się tego nauczyć, do tej pory myślałam, że jestem,w przypadku mojej matki myliłam się..

18 Ostatnio edytowany przez alika40+ (2017-08-28 23:05:58)

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Tadeusmen Zaryzykowałbym tu stwierdzenie, ze taka zmienność jest typowa: w toksycznym związku (a to rodzinny przecież związek) osoba wyniszczająca czuje, że wciąż "kopiąc" ofiarę doprowadzi do jej ...ucieczki (odcięcia się, zerwania kontaktu itd.) - dlatego prócz wyzwalania negatywnych emocji i przykrości "obdarowuje" pozytywnymi momentami. Niczym związek z borderem: raz jest niebo a raz piekło... Gdyby było tylko "piekło" - nie byłoby tyle skołowanych ofiar takich związków...

Tylko jak się temu przeciwstawić ??jak nie być tą,,ofiarą'' ??

ps.sorry,cos mi nie wyszło z tym edytowaniem wink

19

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Daleko mi od bycia jakimś pro w relacjach z matką xD i poczucie  winy mnie zjada od dwóch dni, bo odmówiłam spełnienia jej prośby, która naruszała moje granice. Więc walka ze sobą i z tym, jak zostałam wychowana nadal trwa i nadal mam w głowie głos, który mi mówi, że przecież mogłam zrobić o co prosi, jestem okropna, niewdzięczna, ona tyle dla mnie zrobiła, i jej jest teraz smutno i przykro przeze mnie, a przecież dobra córka nie sprawia przykrości matce... bla bla klasyka uzależnienia emocjonalnego - czuję się odpowiedzialna za to, żeby jej było miło, żeby nie była smutna, a to, że jest jej przykro przeze mnie to największe wykroczenie. Nieważne, że to tylko jedna jakaś przysługa, sumienie gryzie big_smile

To, że się martwisz, że coś się stało z czegoś się wzięło - niewątpliwie z tego, jak zostałaś wychowana, teksty typu "jak można biedną schorowaną matkę zostawiać", "nie mam nikogo, jak mi coś się stanie, to po miesiącu może ktoś zauważy, że mnie nie ma...". To jest tak głęboko, jak nasza podświadomość. To są przekonania, które zostały nam wpojone za młodu i według nich żyjemy, to nasz tlen. Tak to jest z wychowaniem - wpływ rodziców jest wszechobecny, nieunikniony i przenika wszystkie sfery naszego życia. Tak to już jest.
Więc chciałabym powiedzieć, że nie da się zmienić 27 lat (w moim przypadku) czy 40 lat przyzwyczajeń w ciągu tygodnia, miesiąca czy choćby roku. to długa, daleka, żmudna, pełna potknięć droga. Tylko warto się zastanowić - do czego ta droga? Czy warto? Czy chcesz wykonać mega ogromny wysiłek, żeby zadbać o siebie? Bo to jest (moim zdaniem) jedyna słuszna motywacja do terapii. Czy chcesz zawalczyć o to, żebyś ty czuła się w porządku wobec siebie i po prostu czuła, że dbasz o swoje dobro przede wszystkim. Ja tego chciałam. Dlatego kwestia tego, czy na terapii jest łatwo mówić wszystko jest mało ważna. Nie, nie jest łatwo. Zdarzyło mi się okłamać terapeutę w jednej sprawie, zamiast mu powiedzieć, że nie chce o tym rozmawiać. Zdarzało mi się nie mówić wszystkiego. Było cholernie trudno. Będzie jeszcze trudniej wink do droga pod górę, nie będę ściemniać. Nie jest łatwo. Ale nie przerażało mnie  to, bo wiedziałam, że sens ta terapia będzie miała tylko i wyłącznie wtedy, gdy postawię na szczerość i na prawdziwą pracę.
To przynosi efekty. Zaufanie, jakim obdarzyłam mojego terapeutę opłaciło się - wyszło mi to na dobre. Moja trudna praca, ciężkie sesje, pisanie pamiętnika, stawianie się rodzicom, mówienie im trudnych rzeczy, wytrzymywanie tego poczucia winy i nie poddawanie się, gdy chciałam dzwonić z przeprosinami do nich, że nie jestem idealną córką - to wszystko się opłaciło i nie jestem tą samą osobą, co w zeszłym roku.
Ale nadal mówię sobie - nie zmienię 25 lat życia w rok. Przede mną sporo pracy. Ale ciesze się na nią, bo w gruncie rzeczy to lubię siebie i chcę dla siebie dobrze - chce mieć dobre relacje z matką, przecież ją kocham i dobrze jej życzę, ale nie kosztem siebie.

20

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Monoceros,skopiowałam Twoją wypowiedz,,Dlatego kwestia tego, czy na terapii jest łatwo mówić wszystko jest mało ważna. Nie, nie jest łatwo. Zdarzyło mi się okłamać terapeutę w jednej sprawie, zamiast mu powiedzieć, że nie chce o tym rozmawiać. Zdarzało mi się nie mówić wszystkiego''

Decydujesz się na terapie,na której kłamiesz lub nie mówisz pewnych zdarzeń,tutaj moje pytanie, To jaki sens ma terapia??Ja terapię rozumuję (nigdy nie byłam),iż powinno się mówić prawdę,kurcze noooo nie kumam sad
Dla mnie ukrywanie,kłamstwo ,nie ma najmniejszego sensu w terapi !!!!
Wytłumacz mi to proszę smile
Jeszcze jedno, rzuciło mi się w oczy,piszesz,że Twoja mama poprosiła Ciebie o pomoc..
U mnie jest zupełnie inaczej,bardzo rzadko a mogę nawet napisać nawet nie pamiętam kiedy,moja matka poprosiła mnie o cos bezpośrednio.
Bardzo czesto i to mnie najbardziej wkurza,ja muszę się domyslać czego ona potrzebuje.Już jej to mówiłam,że ja nie umiem,, czytać w jej myślach''
Dodam jeszcze ważny fakt,nie jest osobą wymagającą  całodobowej opieki, sama bardzo dobrze sobie radzi smile
Ma swoje lata, fakt ale nawet sobie myslę,że ja jak będę w tym wieku to chciałabym być taka fit i mieć tyle pomysłow i energii  smile

21 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-08-29 18:53:18)

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Alika, wczoraj pisałem ale widzę, że fatum 'wcinania' odpowiedzi nie ciąży tylko na mnie... Witaj w klubie niezadowolony mam! smile U mnie było podobnie a matka uparta jak... uffff... sad Najgorzej było po śmierci ojca - 2 lata wyjęte z życiorysu. Co się działo to nie opowieść tak na forum.
Powiem, gdzie jest oczywisty błąd - ucieczka od pewnych złych zachowań. Ignorowanie ich do bólu, udawanie, że ich nie ma. Mi pomogła... ciągła konfrontacja. I upór przy zdroworozsądkowym działaniu. Postawiłem granice, trzymałem się ich wytrwale i było postępowanie wg mojego rozsądku - krótko:
1. widziałem skwaszoną minę, rzucone półsłówko - od razu, bez spinki reagowałem ale do końca szedłem 'w zaparte' - wyjaśniałem temat, zawsze konfrontacja
2. nigdy już nie omijałem kwestii - to ja się teraz zacząłem czepiać bez względu na konflikt - było, że matka płakała i płaciłem za to (tak!)
3. nie budowałem konfliktu - wyjaśniałem twardo do końca, mówiąc jaka jest jej pozycja u mnie w życiu i była silna ale nie najważniejsza i musiała to zrozumieć
4. nie ograniczałem kontaktu albo inaczej - ten kontakt miał granice i to ja go inicjowałem i pokazywałem, że tu się nie zmieni tylko będzie po mojemu lub kompromis
5. pomagałem nieproszony lecz zawsze domagałem się podziękowania - podkreślałem matce, ze robię to z chęci a nie potrzeby odpłacenia czy inne motywy (że może i mogła i będzie mogła na mnie liczyć)
6. trzeba było to więcej zajmowało mi ciężkie gadanie z nią w szczerości totalnej o swoich motywach i moim wyobrażeniu relacji i CZYM MNIE KRZYWDZI niż na jakiejś pomocy
7. konsekwentnie, bez litości i bez złośliwości oraz bez omijania raf tylko je rozbijać a nie opływać...
Mi pomogło. Acha, aby nie było, że tak tępo się zachowywałem. Matka nie była w zgodzie z żoną i żona z matką - a miałem ich gdzieś i przestałem się starać i po prostu ograniczyłem ich kontakty więc też na siłę pewnych rozwiązań nie stosowałem - tu sobie podarowałem bo takie rzeczy, gdzie nie widać realnie szansy to jednak... OLEJ ale świadomie i to znaczy olej a nie staraj się olać smile
Tak z mojego doświadczenia. Czy sobie naprawiłem stosunki? Nie! Nie żartujmy, człowieka nie zmienisz aż tak ale ułożyłem... Teraz jest kwestia, ze matka wie, jakie zachowania nie działają w ogóle, że foch prowadzi do konfrontacji i że będzie po mojemu a jak chce w jej sposób to też może być tylko ma być otwarcie a ja muszę mieć możliwość i zrozumieć potrzebę. Do końca sie nie da, nie łudź się... Jak Ci się uda to proszę o tipa, jak to zrobiłaś! smile

Wiec nie tyle powodzenia ale konsekwencji i siły na konfrontacje... Acha, ryzyko pogniewania? Jest, ale jeśli to matka i relacja ma jakieś zdrowe podstawy to zadziała. Nie musicie lubić do siebie gadać - Ty się dalej narzucaj ze swoją obecnością czy udzielaniem tylko reaguj na jej, co by nie było nawet, 'milczącą' agresję... Bo to jest lekka agresja, rozumiesz? W razie pogorszenia stosunków będzie jasne jednak, że tracą obie strony i może mama nie jest aż tak zaślepiona... aby czegoś nie dojrzeć! Trzymaj się!

PS. zmieniaj swoje nastawienie jednak powoli i konsekwentnie a nie z nagła, bo wtedy mama może to odebrać inaczej niż ma odebrać...

22

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.
Monoceros napisał/a:

chce mieć dobre relacje z matką, przecież ją kocham i dobrze jej życzę, ale nie kosztem siebie.

Piękna kwintesencja tego, jak mądrze kochać smile

23

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Rh72  ,dziękuję  smile za podzielenie się swoją opowiescią,podobną masz sytuację to mojej smile
<Mogę nawet napisać,że masz lepiej bo jesteś mężczyzną, lepiej to znosisz i radzisz sobie ze swoją mamą.
Ja tez juz sobie postanowiłam,że się nie dam i będę konsekwentna w swoim postanowieniu smile


Do Wszytkich wypowiadających się na moim wątku - Bardzo Wam dziękuje, na pewne sprawy otworzyły mi się oczy,wszystkie Wasze wypowiedzi z uwagą przeczytałam i wzięłam sobie do serca.
Wiem jedno, na pewno juz nie będę taka pokorna smile
Zycie mam tylko jedno i nie mam zamiaru ,, tańczyć jak ona mi zagra''
Powoli, wdrażam wszystkie rady w zycie smile
Zostało mi dwa dni w Polsce, ktore wykorzystam tylko i wyłącznie dla swoich potrzeb.
Będę tutaj zaglądac i czytać Wasze dobre rady smile

Trzymajcie się Wszyscy cieplutko smile
A Ci którzy macie,, toksyczne relacje'' z rodzicami  piszcie dalej, wspólnymi siłami pokonamy ten,, stan ogłupienia ''  wink

DZIĘKUJĘ smile

24

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Alika, wczoraj napisałam post, którego nie dało się opublikować. Spróbuję mniej więcej napisać to samo, co rzuciło mi się w oczy. Chociaż mój komentarz raczej niewiele już wniesie nowego – w ostatniej Twojej wypowiedzi wydajesz się być usatysfakcjonowana otrzymanymi radami. Myślę, że opisane tutaj doświadczenie osób, które miały podobną relację z matką jak Ty, również bardzo pomogło.

Rzeczywiście jest to relacja bardzo trudna. Mnie wystarczyło chociażby to zdanie:

alika40+ napisał/a:

Wiele razy wyczuwałam jakąś pretensję z jej strony o wymyślone sprawy, jakiś foch, że żyję swoim życiem zamiast ciągle być "dla niej".

Trudno odpierać sensownie urojenia, ja się czasami tego podejmuję, potem odpuszczam, bo to walka bez sensu. Jednak mówimy tutaj o Twojej matce – tak się nie da. Dla mnie zaznacza się w Twoich opisach również zaborczość, choć może jest to moja nadinterpretacja, może chodzi najzwyczajniej o wołanie o uwagę osoby osamotnionej, nie mającej „własnego życia”.

Odcięcie się to zbyt radykalne postępowanie. Sama napisałaś, że te odczuwalne problemy zaczęły się rok temu i że na dzień dzisiejszy określasz tę relację jako „toksyczną”.  Podejrzewam, że mama zawsze była trudna, tylko z wiekiem … pewne cechy się nasiliły. Taka bywa starość niestety – powiem brutalnie.

Jeszcze jedno – Twoja mama skąpiła Ci czułości i pochwał. Próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego. Jedno to charakter, no nie wszyscy są wylewni, lubią się ściskać przy każdej okazji, obsypywać może nie komplementami, bo to złe słowo, ale komentować każdą zrobioną przez Ciebie rzecz, bo to się im wydaje oczywiste, że Ty to wiesz. Takie „egzemplarze” osobowościowe też po tej ziemi chodzą. Po drugie, czy ktoś Twoją mamę wcześniej nauczył takich rzeczy?... Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi.

Słowo klucz w Twoim wątku to wyznaczanie granic i konsekwencja. I ja tak podsumowałabym swoją wypowiedź w Twoim temacie.
Powodzenia! smile

25

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.
alika40+ napisał/a:

Monoceros,skopiowałam Twoją wypowiedz,,Dlatego kwestia tego, czy na terapii jest łatwo mówić wszystko jest mało ważna. Nie, nie jest łatwo. Zdarzyło mi się okłamać terapeutę w jednej sprawie, zamiast mu powiedzieć, że nie chce o tym rozmawiać. Zdarzało mi się nie mówić wszystkiego''

Decydujesz się na terapie,na której kłamiesz lub nie mówisz pewnych zdarzeń,tutaj moje pytanie, To jaki sens ma terapia??Ja terapię rozumuję (nigdy nie byłam),iż powinno się mówić prawdę,kurcze noooo nie kumam sad
Dla mnie ukrywanie,kłamstwo ,nie ma najmniejszego sensu w terapi !!!!
Wytłumacz mi to proszę smile

Przez te wykrzykniki i wielokrotne znaki zapytania mam wrażenie, że na mnie krzyczysz. Nie podoba mi się to.
Nie napisałam, że zdecydowałam się na terapię, na której kłamię (w domyśle - nagminnie, często, cały czas). Napisałam, ze zdarzyło mi się RAZ okłamać terapeutę. Kurde, człowiekiem jestem, zadał mi pytanie, na które nie chciałam odpowiadać, to wybrałam taką formę wyjścia z sytuacji, a że była niedojrzała, to ja doskonale to wiem. Mogłam powiedzieć "nie chcę teraz o tym mówić" ale wtedy, w tamtym momencie, nie było to dla mnie możliwe. Koniec końców wiem, że zachowanie było idiotyczne, ale na nic nie wpłynęło - najbardziej na moje poczucie, że muszę to przemyśleć, czy ja chcę chodzić na spotkania, na których oszukuję... I postanowiłam się bardziej postarać i mówić konkretnie o co chodzi, i więcej nie zmyślać.

Że nie mówię wszystkiego to też oczywiste - to JA decyduję ile powiedzieć. To jest moja odpowiedzialność, nikt mnie w terapii nie zmusza i nie naciska i nie przekonuje usilnie, żeby powiedzieć więcej niż chcę. Terapia czy nie, to jest kontakt z człowiekiem, a w takim kontakcie każdy z nas ma granice. Więc zdecydowałam nie mówić o czymś, co było wstydliwe lub za bardzo odsłaniające, zdarzało się zakończyć temat w tym miejscu, a nie w innym, nie opowiadać kolejnej historii, ominąć jakieś detale, zdecydować, że dzisiaj nie odpowiem na dane pytanie, może kiedyś itd. Zdarzało mi się pominąć coś jednego dnia, by poruszyć to innego. Zdarzyło mi się zdecydować, że o czymś to nigdy w życiu nie powiem.
Terapia pomoże na tyle, na ile jej pozwolę - na ile JA będę mówić, pracować, odkrywać, przełamywać problemy, jakieś bariery. Jeśli ja zdecyduję o czymś nie mówić, to moja dorosła decyzja i ja poniosę tego  konsekwencje, tego też trzeba być świadomym.

26 Ostatnio edytowany przez alika40+ (2017-08-30 07:58:49)

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.
Monoceros napisał/a:
alika40+ napisał/a:

Monoceros,skopiowałam Twoją wypowiedz,,Dlatego kwestia tego, czy na terapii jest łatwo mówić wszystko jest mało ważna. Nie, nie jest łatwo. Zdarzyło mi się okłamać terapeutę w jednej sprawie, zamiast mu powiedzieć, że nie chce o tym rozmawiać. Zdarzało mi się nie mówić wszystkiego''

Decydujesz się na terapie,na której kłamiesz lub nie mówisz pewnych zdarzeń,tutaj moje pytanie, To jaki sens ma terapia??Ja terapię rozumuję (nigdy nie byłam),iż powinno się mówić prawdę,kurcze noooo nie kumam sad
Dla mnie ukrywanie,kłamstwo ,nie ma najmniejszego sensu w terapi !!!!
Wytłumacz mi to proszę smile

Przez te wykrzykniki i wielokrotne znaki zapytania mam wrażenie, że na mnie krzyczysz. Nie podoba mi się to.
Nie napisałam, że zdecydowałam się na terapię, na której kłamię (w domyśle - nagminnie, często, cały czas). Napisałam, ze zdarzyło mi się RAZ okłamać terapeutę. Kurde, człowiekiem jestem, zadał mi pytanie, na które nie chciałam odpowiadać, to wybrałam taką formę wyjścia z sytuacji, a że była niedojrzała, to ja doskonale to wiem. Mogłam powiedzieć "nie chcę teraz o tym mówić" ale wtedy, w tamtym momencie, nie było to dla mnie możliwe. Koniec końców wiem, że zachowanie było idiotyczne, ale na nic nie wpłynęło - najbardziej na moje poczucie, że muszę to przemyśleć, czy ja chcę chodzić na spotkania, na których oszukuję... I postanowiłam się bardziej postarać i mówić konkretnie o co chodzi, i więcej nie zmyślać.

Że nie mówię wszystkiego to też oczywiste - to JA decyduję ile powiedzieć. To jest moja odpowiedzialność, nikt mnie w terapii nie zmusza i nie naciska i nie przekonuje usilnie, żeby powiedzieć więcej niż chcę. Terapia czy nie, to jest kontakt z człowiekiem, a w takim kontakcie każdy z nas ma granice. Więc zdecydowałam nie mówić o czymś, co było wstydliwe lub za bardzo odsłaniające, zdarzało się zakończyć temat w tym miejscu, a nie w innym, nie opowiadać kolejnej historii, ominąć jakieś detale, zdecydować, że dzisiaj nie odpowiem na dane pytanie, może kiedyś itd. Zdarzało mi się pominąć coś jednego dnia, by poruszyć to innego. Zdarzyło mi się zdecydować, że o czymś to nigdy w życiu nie powiem.
Terapia pomoże na tyle, na ile jej pozwolę - na ile JA będę mówić, pracować, odkrywać, przełamywać problemy, jakieś bariery. Jeśli ja zdecyduję o czymś nie mówić, to moja dorosła decyzja i ja poniosę tego  konsekwencje, tego też trzeba być świadomym.

Wezwałaś mnie do tablicy:) przepraszam jeśli Ciebie uraziłam smile nie o krzyk tutaj mi chodziło, nieraz inaczej odbieramy słowo pisane i znaki interpunkcyjne wink
Teraz rozumiem co miałas na myśli, ja tylko zadałam pytanie, bo wydawało  mi się to dziwne,pisałam powyżej,że nigdy nie byłam na sesji terapeutycznej, stąd to moje pytanie...
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź smile jak masz ochotę to pisz, ja zrobię parę dni przerwy ale na pewno wrócę smile Może w jakimś stopniu ja Tobie pomogę a Ty mnie smile
Miłego dnia, trzymaj się smile

27

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Jejku jakie długie wypowiedzi ….

28

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.
Julka85 napisał/a:

Jejku jakie długie wypowiedzi ….

???

29 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2017-09-01 12:00:20)

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Aliko, dostałaś tyle wartościowych wpisów, życiowych doświadczeń i wsparcia, to są rzeczy bezcenne.
Ja dodam tylko o moim doświadczeniu z terapeutą.
Moim zdaniem należy wybrać sprawdzonego człowieka, to nic że trzeba długo poczekać. Czas i tak mija, ja czekałam rok, nie próżnując - w tym czasie udało mi się wypracować kilka rozwiązań, które okazały się słuszne. A więc proponuję do czasu spotkania z psychologiem, zapoznanie się ogólne z tematyką, a literaturę już masz. smile Wybierajcie psychologów z NFZ, bo jednak terapia trwa raczej długo, a nie ma sensu przepłacać. Chyba, że warto spróbować innych ciekawych kilkusesyjnych terapii. W sumie to kwestia indywidualna.
Ja wiem, że większość przed pierwszym spotkaniem po prostu się boi. Też to przeszłam. Mój psycholog okazał się kompetentnym, spokojnym i empatycznym człowiekiem. Ale jeśli nie spasuje nam dana osoba, moim zdaniem należy wybrać inną.
Na pierwszym spotkaniu opowiedziałam o sobie z grubsza, żeby mógł mnie poznać, a także zrobiłam krótkie ćwiczenie odnośnie relacji w rodzinie. Kolejne spotkania dwa czy trzy to opowiadanie o sobie o poszczególnych obszarach życia: relacja z mężem, z dzieckiem, z przyjaciółmi i znajomymi. Chciał od razu zabrać się za moją matkę, ale ja się nie zgodziłam. big_smile  Oczywiście nie naciskał i pozwolił mi na swobodę. Zaczekał, aż będę gotowa. Wiele łez popłynęło, przygotuj się na to, że w najmniej spodziewanym momencie tak będzie. Wtedy mówiłam, dziś nie dam rady tego powiedzieć, a on w porządku wrócimy do tego w odpowiednim czasie.
Dobry terapeuta nie daje wprost gotowych rozwiązań, ale pozwala dojść do nich pacjentowi, tak by nie zabijać w nim potencjału. To bardzo cenne.
A jednak pozostaje konkretny i kiedy trzeba poda przykłady. Jego język jest łagodny i sprawia, że czujesz się bezpieczna. Zawsze wita i żegna mnie uściskiem ręki i spojrzeniem w oczy. A ja mimo że czasem płaczę, zawsze na koniec zostawiam mu swój promienny uśmiech. smile
I nie mogę doczekać się na kolejne spotkanie, na które zawsze przychodzę przygotowana, a zadane ćwiczenia i i wnioski spisuję w pewnym planerze, który jest prezentem od życzliwego kolegi i dzięki temu z przyjemnością zawsze go otwieram. smile

Podsumowując dodam jeszcze, że spokój może dać nam tylko nasza wewnętrzna przemiana. Spokój zależy tylko od nas i wysiłków wkładanych w wewnętrzny rozwój. A może jest tuż za rogiem i wcale nie trzeba będzie aż tak długo czekać? smile

30

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Lili, wiem o tym smile uważnie i ze zrozumieniem przeczytałam wszystkie odpowiedzi, rady..
Mogę się nawet pochwalić,że już niektóre wdrożyłam w życie smile
Czuję się dużooooo silniejsza  smile

Dziękuję, za podzielenie się Twoim doświadczeniem, jest dla mnie bardzo cenne smile

31

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Bardzo proszę Aliko smile Cieszę się forumowicze odpowiedzieli na Twoją prośbę i że dzięki temu czujesz się już lepiej. Wyrzucenie problemu z siebie pomaga, zobaczenie, że nie jest się samemu również, a potem zabierasz tę garść ludzki doświadczeń i wcielasz małymi kroczkami w życie. To świetnie, że już zaczęłaś. Można i spisać sobie plan, taką umowę ze sobą na co się nie będziesz godzić, co jest dla Ciebie niedobre, co Cię smuci. W razie kryzysu można do tego wracać. I słuchać swego wewnętrznego głosu, wyciszyć się i słuchać, a potem powoli pójść za nim. Powodzenia. smile

32

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.
Lilka787 napisał/a:

Bardzo proszę Aliko smile Cieszę się forumowicze odpowiedzieli na Twoją prośbę i że dzięki temu czujesz się już lepiej. Wyrzucenie problemu z siebie pomaga, zobaczenie, że nie jest się samemu również, a potem zabierasz tę garść ludzki doświadczeń i wcielasz małymi kroczkami w życie. To świetnie, że już zaczęłaś. Można i spisać sobie plan, taką umowę ze sobą na co się nie będziesz godzić, co jest dla Ciebie niedobre, co Cię smuci. W razie kryzysu można do tego wracać. I słuchać swego wewnętrznego głosu, wyciszyć się i słuchać, a potem powoli pójść za nim. Powodzenia. smile

Tak Lili,pomaga smile
Tutaj gdzie teraz jestem ,mam duzo czasu na swoje przemyslenia,wczoraj wieczorem nawet zaczęłam pisać sobie co mnie smuci , martwi,itp, spora lista się utworzyła hmm
Powoli będę dążyła do swojego celu, myślę,że jestem na dobrej drodze smile
Miłego i spokojnego dnia życzę smile

33

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Jak tam sytuacja z matką?

Powiem tak, że ja to mam czasem dziwnie z matką, aż mnie ostatnio przyjaciółka pytała, czy wszystko okej z moim mózgiem, bo mam coś takiego, takie dni, że marzy mi się "o, pojechałabym do rodziców, będzie tak fajnie, pogadam z mamą, wypijemy kawę, pójdziemy na spacer..." A potem mnie sprowadza na ziemię przyjaciółka i mi się przypomina, że chcę jechać do osoby, przez którą głównie chciałam iść na terapię, bo mnie doprowadzała do szału i to jest ten sam człowiek, który mnie skrzywdził. Relacje z rodzicami są dziwne.

34 Ostatnio edytowany przez alika40+ (2017-09-10 18:19:30)

Odp: ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Monoceros, u mnie jest poprawnie,a dlaczego piszę poprawnie ?
Dzieli nas teraz ok 1300km ,wiec nasze relacje są poprawne na dzień dzisiejszy wink

Rozumiem Twoją tęsknotę do normalnych relacji,  matka- córka smile
Też bym chciała ooott tak pogadać ze swoją matką  przy kawce lub lampce wina hymm
Może kiedyś w innym wcieleniu ???  smile

Posty [ 34 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » ,,Toksyczne'' relacje z matką.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024