Czytam to forum i dochodze do wniosku, ze ludzie sobie lubia sami bardzo komplikowac zycie. Zycie powinno byc proste, a tymczasem ludzie sobie sami wymyslaja i innym rowniez problemy.
A to jestem glupi, chudy, gruby, nikt mnie nie chce, mam cycki za mala, za duze, nikogo nie znajde...... agresja, zazdrosc, problemy z ego..... jak to sie ladnie mowi po naszemu: you name it, girl.
Zycie powinno byc proste. A co to znaczy dla Was? Ja powiem, co to dla mnie znaczy.
Dawno temu bylam mloda, glupia i naiwna. Wydawalo mi sie, ze ciekawe zycie to zycie pelne namietnosci, przygod, a proste zycie bylo synonimem nudy, zakopania sie gdzies na wsi, zacofania, obcowania z niedoksztalconymi debilami..... No coz, jak mowilam, bylam glupia dawno temu i guzik wiedzialam o zyciu.
Teraz daze caly czas do tego, zeby zycie moje bylo PROSTE. Proste obecnie oznacza:
1) zycie bez ludzi, ktorzy dzwonia do Ciebie tylko wtedy, gdy czegos chca, a nigdy nie zaprosza na kawe zwykla, by podziekowac za cokolwiek ( wykasowalam mnostwo takich numerow z telefonu pare lat temu);
2) zycie bez ludzi negatywnych, wampirow emocjonalnych, wysysajacych energie z czlowieka i cokolwiek innego, zameczajacych opowiadaniem pol dnia, jak im to zle i niedobrze albo jak to super pol dnia sprzataja (przezylam taka jedna Zosienke) i po pol godzinie takiej gadki czlowiek ma dosc;
3) zycie bez ludzi toksycznych, agresywnych, niewdziecznych, negatywnych, bioracych, co sie da, niedoceniajacych naszych wysilkow (tu juz przykladu podawac nie musze, bo kazdy wie, kogo mam na mysli...., jesli czytal moja historie);
4) zycie, w ktorym ma sie znajomych, na ktorych sie mozna oprzec, a jesli jest taki partner, to jeszcze lepiej;
5) zycie, w ktorym panuje rownowaga miedzy praca a czasem wolnym poswiecanym dla rodziny i dla siebie;
6) zycie, w ktorym najwiekszym zmartwieniem powinno byc pytanie: "Gdzie w tym roku pojedziemy na urlop?";
7) zycie, w ktorym jestesmy zadowoleni z siebie, dumni z rodziny i jestesmy asertywni - czyli jezeli czegos nie jestesmy w stanie zrobic, to po prostu mowimy o tym otwarcie, spokojnie i grzecznie. No coz, wiele ludzi nie lubi ludzi asertywnych, ale to juz ich problem.
8) zycie, w ktorym jestesmy szanowani za to, co soba reprezentujemy, a nie bici, ponizani, wysmiewani, ograniczani.
Tu uwaga- jest wileka roznica miedzy byciem ograniczanym przez kogos w zly sposob a akceptacja tego, ze w zwiazku trzeba wypracowac granice i kompromisy, dzieki ktorym zwizek bedzie dzialal jak dobrze nakrecony szwajcarski zegarek;
9) zycie bez niepotrzebnych konfliktow. Tu kolejna uwaga- jezeli ktos mi powie, ze idealny zwiazek to zwiazek bez klotni, to musi sie jeszcze sporo nauczyc o zyciu. Dobra klotnia jest jak letnia burza z piorunami- oczyszcza powietrze. Ja mowie o staraniu sie o nieokreowaniu niepotrzebnych konfliktow. Zupelnie sie ich nie da uniknac, ale mozna ich ilosc eliminowac do minimum, jesli sie chce.
W IRL, gdy tubylec mowi o kims "drama queen", to to jest naprawde obelga. Mowimy o ludziach, ktorzy lubia stwarzac konflikty sobie i innym i mieszac u znajomych, w rodzinie.... Rings a bell?
10) zycie, w ktorym mamy w miare wlasny dach nad glowa i jest to miejsce, gdzie mozemy sie zrelaksowac po calym dniu.
11) i ostatnie- zycie bez dlugow i wiekszych problemow finansowych i niezaplaconych rachunkow. Nie mowie o byciu milionerem, ale o dazeniu do wykreowania sobie godnego zycia.
No to co oznacza dla Was PROSTE ZYCIE? Anyone?