Bo wlasnie jestem na etapie rzucania kariery za granica (byc moze jednynej szansy w zyciu "once in a lifetime") tylko dlatego, ze:
-latka leca
-tam gdzie jestem i tam co robie absolutnie nie ma kobiet (przemysl ciezki i niebezpieczny)
-miasto tez jest male i chce je zmienic, bo malo szans na poznanie nowych kobiet. male miasto = malo ludzi, duze miasto = duzo ludzi, wiecej szans
I tu dochodzimy do sedna problemu.
Zalozmy, ze jeszcze tam pracuje, przylatuje do PL na urlop, czy w odwiedziny i chce kogos poznac... jak kobiety podchodza do takiej osoby ?
Czytalem wiele opinii, ze panie byly zezloszczone, ze ktos z poza miejsca zamieszkania, a juz napewno z zagranicy, smial zagadac do nich, bo przeciez one nigdzie sie nie relokuja i im tu dobrze jest, jak jest ? Tak wiec, po co w ogole marnowac ich i swoj czas ?
Czy warto wiec zawracac sobie glowe kobietami teraz, czy najpierw zmienic zawod ? To tez nie bedzie proste, w PL jest ogromna konkurencja i moja branza na niewiele mi sie zda, a wiemy, jak sie traktuje juz nie absolwentow (=jak smieci).
Generalnie najbardziej idealnie by mi odpowiadalo kogos poznac i zeby ta osoba ze mna wyjechala, no ale rozumiem, ze to sie tyczy tylko ludzi mlodych, swiezo po studiach, bez doswiadczen zyciowych duzych, bo im starsi, tym kazdy zaczyna miec swoje przyzwyczajenia ?