toksyczna mama, toksyczna teściowa - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » toksyczna mama, toksyczna teściowa

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

Temat: toksyczna mama, toksyczna teściowa

Rany...przyjechałam do chorej mamy zająć się nią i nagle się okazało, że nie mogę z nią wytrzymać...i zaczęłam się zastanawiać dlaczego i dlaczego też nikt jej nie odwiedza skoro jest chora. Okazało się, że mama ma zawsze racje, ty jesteś ta głupsza i gorsza no i cóż, tak musi być że jedni są bardziej światli od drugich. Wydaje polecenia, krytykuje twoich znajomych, narzeczonych, twoją pracę, twoje wybory...generalnie wszystko od rana do wieczora. Świat jest zły, ludzie głupi i oczywiście temu że ona jest sama winni są wszyscy na około tylko nie ona.
Rozmawiałam z moją ciocią i tatą (są rozwiedzeni) i mi powiedzieli, że też to tak widzą, że dzwonią do niej bo przecież to rodzina, ale żeby przyjść...to nie ma po co się narażać na przykrości i żebym ja też uciekała zanim mnie zniszczy.

I kurcze...przykre to jest. Nie żebym przez ostatnie ponad 10lat doświadczała jakiejś szczególnej bliskości i ciepła ze strony mamy...co nie znaczy że bym nie chciała.

A niedługo wsiądę w samolot i wrócę do mojego życia za oceanem gdzie dopiero sobie toruję drogę i dużo mnie to kosztuje, a narzeczony mi powiedział: a nie możesz przylecieć innego dnia bo w sobotę idę z mamą na koncert, dawno jej to obiecałem itp."
Mój narzeczony odkleja się od mamy...jednak idzie to powoli.

Kurde, nie ważne z której strony oceanu zawsze powiewa toksynami.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

Cześć,
potrzebuję porady.
Słuchajcie, sytuacja jest taka, mam 29lat, od 2 lat jestem w związku z meksykaninem i mieszkam w Meksyku. W marcu mamy zamiar brać ślub. Właśnie przeprowadziliśmy się do jego miasta a ja się dostałam na doktorat. Generalnie fajnie. Z narzeczonym rozumiemy się dobrze, Meksyk coraz bardziej mi się podoba...w sumie do przodu.
I teraz pojawia się problem...on jest jedynakiem, jego tata umarł i on ma mamę...ale jaką mamę. (swoją drogą on ma 30lat)
On nigdy nie spotykał się oficjalnie z żadną dziewczyną bo wiedział, że z tą mamą będą problemy. Także spotykał się "nieoficjalnie" i z żadną nie planował żadnej przyszłości. Poznał mnie i tym razem jednak chciał, żeby to był oficjalny związek. Zaprosił mnie na Boże narodzenie, jego mama na początek powiedziała, że oczywiście że tak, a 2 tygodnie przed Świętami zmieniła zdanie...płacz, rozpacz, zgrzytanie zębów. W polskiej kulturze nawet się zostawia jedno wolne miejsce jakby ktoś niezapowiedziany przyszedł a ja jestem tam, w obcym kraju, daleko od domu i mnie nie zaproszono na Święta. Koniec końców postawił się mamie i Święta spędził ze mną a na Nowy rok pojechał do niej.
Od tego czasu mieliśmy wiele awantur i w sumie wszystkie o mamę. Że on do tej mamy dzwoni codziennie, że na każdy weekend do niej jeździ, że jeżeli właśnie jesteśmy w łóżku i miło spędzamy czas a ona dzwoni to on wszystko przerywa i odbiera telefon, że kiedy jest z nią to nie może jej powiedzieć, że się ze mną umówił i w sumie to już na niego czekam bo będzie awantura...itp, itd.

Mimo tej czarnej listy skarg są znaczne postępy w jego odklejaniu się od mamy. Teraz już nie jeździ do niej codziennie, a od kiedy się przeprowadziliśmy do jego miasta spędza z nią tylko kilka godzin raz w tygodniu, nie odbiera wszystkich jej telefonów i o każdej porze tylko kiedy chce i nie jest zajęty niczym ze mną. Mieliśmy jechać do Polski żeby poznał moją rodzinę. Oczywiście kosztowało go to wiele ciężkich awantur z jego mamą, ale dzielnie to przetrwał i pojechaliśmy.

Kiedy chcemy gdzieś jechać razem to musi tej mamie jakieś kłamstwa wymyślać, żeby uniknąć awantury, że jedziemy razem a jesteśmy bez ślubu i na pewno będziemy robić nieprzyzwoite rzeczy itp. Ona nawet nie wie że jesteśmy zaręczeni i że planujemy ślub bo oczywiście byłaby kolejna awantura.

On co do mnie to poświęca mi wiele uwagi, jest na każdy telefon i każdego smsa, pomagał mi z papierami na doktorat, chodził na mój uniwersytet załatwiać sprawy, pomaga mi we wszystkim kiedy może i jak może, zapisał się na studia, zaczął uprawiać sport i właśnie zmienia pracę. On mnie motywował, żebym pisała projekt na doktorat, jakby nie jego wsparcie i motywacja to raczej bym tego nie zrobiła. Wie że ja lubię różnego rodzaju wydarzenia kulturalne więc zasypuje mnie różnymi propozycjami wyjść, nawet w Meksyku znalazł wystawę dotyczącą polskich zabytków co raczej nie jest proste wink No jest po prostu super, takiego faceta chciałam! Ale ta mama...

Mama od 2 lat odmawia poznania mnie, kiedy potrzebujemy coś z jej domu to ja zostaję na podwórku bo mama jest w środku albo mnie zaprasza kiedy jej nie ma.

Tylko od czasu do czasu wyjdzie jakiś taki "kwiatek" jak na przykład teraz, że ja wracałam z Polski do Meksyku i on pisze czy mój lot może dolecieć w jakiś inny dzień niż sobota. Ja że łatwiej jest dopasować jego plany do mojego samolotu niż na odwrót...on że wie ale on w sobotę idzie z mamą na koncert i bilety były drogie i już dawno je kupił i nie wiedział że będę przylatywać właśnie teraz (co jest prawdą) więc jeśli to nie problem czy mogę jakiś inny lot. Ja się najeżyłam bo usłyszałam, że chodzi o jego mamę. I faktycznie lot na sobotę był krótszy i tańszy niż pozostałe loty, ale się pokłóciliśmy i go wykupiono...ale zrozumiałam, że nie ważne czy mój lot jest dłuższy czy droższy on tej mamy nie odwoła.
Potem o tym rozmawialiśmy i generalnie powiedział, że wybierając pomiędzy mną a mamą to łatwiej przełożyć coś co umówił ze mną bo też ta mama już prawie prawie się zgodziła żeby mnie poznać i jak teraz nie będzie żadnej awantury to może to się nawet uda. A mnie do tej pory boli, że jestem "tą drugą". Teraz rozmawiamy o tym, że żeby związek funkcjonował bez problemów to żona ma być pierwsza i najważniejsza niezależnie od awantur jakie robi mama.

Ja nie wiem...facet jest cudowny i robi postępy...ale ta mama mnie zabija...co myślicie?

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

Jezeli nie przelozylas lotu i juz jestes w Meksyku, to mam nadzieje, ze dojechalas bezpiecznie do domu.

Odrywanie maminsynka od mamusi jest bolesne i trwa dlugo i to jeszcze troche potrwa. natomiast przekladanie lotow jest kosztowne, nikomu sie pieniadze na drzewie nie rodza i jezeli jeszcze jestes w Polsce, to ja bym lotu nie przekladala. Niech idzie z ta mama na koncert  i wie, ze jesli chce, by przelozyla lot, to niech sam za to placi.

Czemu Ty masz placic za to jakkolwiek, ze on idzie z mama na koncert? Kupil bilety, niech idzie. Ja bym lotu nie przelozyla, spokojnie przyleciala do domu i spedzila spokojny wieczor sama, saczac wino, powoli sie rozpakowujac i ogladajac babski film. Niech wie, ze nie skamlesz, gdy go nie ma, tylko swietnie sobie radzisz. Im bardziej mu pokazujesz, ze nie jeczysz i nie skamlesz i ze swietnie sie bawisz, gdy on jest mamusia zajety, to tym bardziej bedzie go gdzies tam klulo i sie szybciej ogarnie, by lepiej sie z Toba bawic i czas spedzac, a nie z mamusia.
Faceta trzeba inteligentnie trzymac na krotkiej smyczy. To on ma Cie blagac o uwage, a nie Ty jego.

Sytuacja jest delikatna, wiec na pewno jej nie zaogniac awantura albo obrazaniem sie. Po prostu nie przekladaj lotu, tylko powiedz "I'll be fine, have fun on the concert" i tyle. A gdy uda Ci sie w koncu spotkac mamusie, zapytaj, jak sie jej koncert podobal i opowiedz cos ciekawego z wizyty w Polsce, by sama zaczela byc ciekawa Twojego kraju i Twojej rodziny.

Male przekupstwo tez nie zaszkodzi. Przynies mamusi cos z Polski. Krem, czekoladki, cokolwiek. Nic zobowiazujacego, ale malego i przyjemnego. ja tak swego czasu przywozilam drobiazgi mojej irlandzkiej tesciowej. Dala sie zmiekczyc :-), a potem byla mi jak druga matka.

A faceta bedziesz ustawiac po wizycie u mamusi. I nie czolgiem, tylko subtelnie. Niech mu sie zdaje, ze rzadzi ( to Latynos) i jest glowa, a Ty badz ta szyja, co glowa kreci. I sobie oboje okrecisz.

4

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

Bardzo mi przykro...bardzo. To trudna sytuacja....bardzo. Nie  wiem czemu matki tak dręczą życie synom....
Chętnie poczytam co inni napiszą...

5

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

Jestem w szoku, że planujecie ślub i jeszcze nie znasz jego mamy. Na Twoim miejscu nie czekałabym pod domem, kiedy on u niej jest, a po prostu weszła z nim. Przecież kobieta Cię nie wygoni z domu. Najważniejsze, że robi postępy. Moim zdaniem powinnaś dać mu trochę czasu, bo jak wiadomo, relacje z rodziną nie są łatwe.

6

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

Ojej, dziękuje za wszystkie odpowiedzi i za wsparcie smile

Przełożyłam lot, ale on zapłacił różnicę i czekał na mnie na lotnisku z kwiatami. Dwa dni później była kolejna sprawa bo już zrobiliśmy plany na sobotę i ustaliliśmy, że ok, że tak właśnie zrobimy. 10min później napisał, że musi iść z mamą na targ i niestety, ale czy możemy się spotkać później. I to już było za dużo.
Powiedziałam mu, żeby przyszedł, wyliczyłam mu wszyyyyystkie te "słodkie" sytuacje kiedy jego mama się wtrąca gdzie jej nie proszą a on się jej słucha, a potem dałam mu do przeczytania trzy strony o toksycznych związkach z rodzicami i kazałam przemyśleć. Niestety, dla niego te toksyczne sytuacje nie są toksyczne, tylko on się musi słuchać mamy bo ją kocha i szanuje...ale podziękował mi ze naświetlenie sytuacji z mojego punktu widzenia i powiedział, że przemyśli.

Następnego dnia się spotkaliśmy i powiedział, że rozumie, że ta relacja między nim a jego mamą mnie boli i że jest gotów to zmienić, aczkolwiek prosi mnie o wsparcie i żebym wiedziała, że to się nie stanie z dnia na dzień.
Ustaliliśmy "żelazne punkty" relacji w tym chorym trójkącie, które są następujące: Ponieważ człowiek zakłada nową rodzinę to jego priorytetem staje się żona/mąż a nie mama czy tata. Do mamy można dzwonić codziennie w czasie który nie jest przeznaczony dla nowej rodziny. Mamę można odwiedzać raz w tygodniu na cały dzień. Przed zrobieniem planów z mamą/tatą pyta się żonę/męża czy nie mamy wtedy innych planów. Jeżeli teściowa naciska, żeby on gdzieś z nią poszedł, ale ja wyraźnie nie jestem zaproszona to on nie idzie.
Nawet jeżeli teściowa nie będzie zadowolona z tych zmian i będzie strzelać fochy i robić awantury to lepiej niech ona je robi niż ja, bo ja nie widzę, gdzie robię coś złego a on ma te awantury przetrwać.
Wygląda może jak niewola i jakaś lista dla dziecka...ale ja już próbowałam przekupić ją prezentami itp. i niestety nic.
Jeżeli to nie zadziała to zastanawiam się nad zerwaniem zaręczyn.

7

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

Choć też macie racje, żeby po prostu zająć się sobą i nie błagać i nie prosić i nie wiązać...choć jak na razie rozmawiamy i dochodzimy do porozumienia. Ale było też tak, że jak on co weekend jeździł do tej mamy to ja się spotykałam ze znajomymi...a co poradzę na to, że moi znajomi to w większości faceci i że jak on po odwiedzinach u mamy wracał do domu to mnie jeszcze nie było. I że zaczęłam realizować plany na wyjazdy itp które były "nasze" z innymi ludźmi. Nagle się okazało, że on wcale nie musi mamy co weekend oglądać.

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa
katarzyna.lex napisał/a:

Ojej, dziękuje za wszystkie odpowiedzi i za wsparcie smile


Ustaliliśmy "żelazne punkty" relacji w tym chorym trójkącie, które są następujące: Ponieważ człowiek zakłada nową rodzinę to jego priorytetem staje się żona/mąż a nie mama czy tata. Do mamy można dzwonić codziennie w czasie który nie jest przeznaczony dla nowej rodziny. Mamę można odwiedzać raz w tygodniu na cały dzień. Przed zrobieniem planów z mamą/tatą pyta się żonę/męża czy nie mamy wtedy innych planów. Jeżeli teściowa naciska, żeby on gdzieś z nią poszedł, ale ja wyraźnie nie jestem zaproszona to on nie idzie.
Nawet jeżeli teściowa nie będzie zadowolona z tych zmian i będzie strzelać fochy i robić awantury to lepiej niech ona je robi niż ja, bo ja nie widzę, gdzie robię coś złego a on ma te awantury przetrwać.
Wygląda może jak niewola i jakaś lista dla dziecka...
.

I brawo dla tej Pani.  Wcale nie dziecinada, tylko czasem nie ma innego rozwiazania, jak spisac na kartce papieru i powiesic w kuchni, by klulo w oczy przez pol roku, az bedzie w glowie narzeczonego.
Jesli nie wyznaczysz granic, ludzie beda swobodnie po Tobie deptac, jak po chodniku. Szacunek zaczyna sie z postawieniem plotu i odgrodzeniem od przestrzeni publicznej.

Moj irlandzki tesc tez tak ma- musi miec wyznaczone granice. Poki rzadzi na swoim podworku, jest wszystko w porzadku. Gdy chcial mi krzaki sadzic na moim podworku, wybuchlam (nasze domy sasiaduja ze soba, ale nie bezposrednio- dzieli je pole). Powiedzialam mezowi i tesciowi: poki moje nazwisko jest na kredycie hipotecznym, to obowiazuje zasada, ze "moja ziemia, moje reguly". I kategorycznie zabronilam tesciowi sadzic u mnie na podworku cokolwiek. A mezowi powiedzialam to samo i dodalam, ze jesli tesc chce miec spokoj, to musi sie do tej zasady dostosowac. Od tego czasu tesc mnie bardziej szanuje.

9

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

Powiem wam, że cała historia z teściową albo właśnie zakończyła się happy endem albo przynajmniej przeszła na inny etap i to w całkiem "zabawny" sposób.

Więc tak, spisaliśmy te zasady no i tak sobie żyliśmy. Choć ja byłam niesłychanie uprzedzona do tej teściowej, raz ją nawet przez firankę widziałam, ale było ciemno więc tylko widziałam że istnieje. I pomyślałam sobie "boże drogi, nie chcę takiej teściowej, co ja tutaj w ogóle robię?". No i tyle.

Minęło znowu trochę czasu i...w Meksyku było trzęsienie ziemi. Straszne trzęsienie ziemi, jak się tego nie przeżyło na własnej skórze to trudno sobie wyobrazić, także w mieście gdzie ja mieszkam też się trzęsło. Na szczęście żaden budynek się całkowicie nie zawalił i zniszczenia są do ogarnięcia. Ale wszyscy bez wyjątku się najedliśmy strachu. Już po wszystkim przyszedł po mnie narzeczony, żebyśmy byli razem w tych trudnych chwilach i poszliśmy do takiego mieszkania które oni mają przy domu jego mamy. No i zasada jest taka że mama jest w domu a ja w mieszkaniu a on kursuje między jednym i drugim tongue

I już w sumie mieliśmy gdzieś tam iść więc ja byłam na zewnątrz a mama w przedpokoju a narzeczony tamował sobą drzwi wejściowe, żeby mama nie wyszła tongue Mimo wszystko...ona wyjrzała. Ja zauważyłam to spojrzenie i od razu udałam że wcale nie zauważyłam odwracając się w drugą stronę. Na to ona zdecydowanym ruchem ręki odsuwa narzeczonego na bok i mówi: Wyszłam cię poznać tak jak jestem, chyba to jest właściwy moment.
I nawet mnie uściskała i się popłakałyśmy obie i mówi, że przez to całe trzęsienie ziemi to już myślała że umrze i zrozumiała że nie może tak żyć. I że cieszy się że jesteśmy już troje, jeżeli pozwolę jej tak powiedzieć. To ja że oczywście i że czekałam na ten moment (2 kuźwa długie lata!). No i ona dalej, żebyśmy nie żywiły do siebie żadnej urazy bo ona przynajmniej nie żywi bo ja jej nic nie zrobiłam...no może tylko tyle że jej jedynego syna zabieram i że była zazdrosna. Ale też poszła do księdza i powiedziała mu że jej syn będzie żyć z dziewczyną bez ślubu i że ją to boli. Na to nowoczesny widocznie ksiądz odpowiedział: A daj im żyć jak chcą!

Także generalnie się uściskałyśmy, popłakałyśmy, potem zadzwonił telefon i pani wróciła do swojego domu a my poszliśmy na spacer.

Przez cały czas narzeczony był nieźle przestraszony i speszony, ale wytrzymał.
I teraz go widzę jakiegoś bardziej wyprostowanego i jakby bardziej mężnego czy doroślejszego. I mam takie przemyślenie, że faktycznie, czas mija i dorastamy ale matki mają olbrzymi wpływ na, nazwijmy to, poziom dojrzałości, swoich dzieci. No mój narzeczony to dopiero teraz dostał takie oficjalne pozwolenie na przeżycie własnego życia po swojemu. I widzę jakie to jest trudne przeciwsawić się woli samotnej, starszej matki. Prawie niemożliwe.

Czekam z pewną ulgą na rozwój wypadków. Szczęśliwie trzęsienie ziemi nie wstrząsneło tylko Meksykiem, ale też mamą narzeczonego. tongue Chyba powinnam wydać książkę z tych moich przygód.

10

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

Ja z kolei mam problem z moją mamą, stała się w skrócie mówiąc nie do zniesienia - wszelkie rozmowy nie pomagają, od razu wszystko jest beee
mieszkamy w domu z mężem i dzieckiem w wieku szk.podst. nie chce aby dziecko napatrzyło się zbyt dużo na dziwne awantury, teraz się zastanawiam czy są jakieś placówki które mogą dać mi poradę / pomoc?

11

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

krytykowanie innych wytykanie innym, szczegolnie kobietom


a, a Ty Boga spotkałas, meski ideał, że on ma czelnosć cokolwiek wytykac kobietom?  Za  chwilę, jak przy tobie poczuje sie pewniej, bedzie i tobie wytykal. Po pewnym czasie poczujesz sie bezwartościowa i beznadziejna a co gorsze- jego sposob widzenia swiata może i tobie sie udzielic. Chcesz być taka narzekajacą malkontentka, od ktorej wszyscy będą uciekac?  Myslisz,że go zmienisz? a Ty Matką Teresą jestes, lubisz się poświęcać dla idei, w dodatku z niepewnymi rezultatami?



KOBIETY, nie zbawiajcie meneli,  przestępców, narkomanów, alkoholików i malkontentow ! Jak chcecie sie poswięcac, poswięcajcie sie dla dobra waszych rodzin, dzieci czy zwierzat. Te ostatnie odwdzięczą sie wam na pewno po stokroć!

12

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

Święta racja, tylko czy taka kobieta w wieku później starości z demencją może w jaki kol wiek sposób odwdzięczyć się?

13

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

halo, zagląda ktoś?

14

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa
Mama Emigrantka napisał/a:
katarzyna.lex napisał/a:

Ojej, dziękuje za wszystkie odpowiedzi i za wsparcie smile


Ustaliliśmy "żelazne punkty" relacji w tym chorym trójkącie, które są następujące: Ponieważ człowiek zakłada nową rodzinę to jego priorytetem staje się żona/mąż a nie mama czy tata. Do mamy można dzwonić codziennie w czasie który nie jest przeznaczony dla nowej rodziny. Mamę można odwiedzać raz w tygodniu na cały dzień. Przed zrobieniem planów z mamą/tatą pyta się żonę/męża czy nie mamy wtedy innych planów. Jeżeli teściowa naciska, żeby on gdzieś z nią poszedł, ale ja wyraźnie nie jestem zaproszona to on nie idzie.
Nawet jeżeli teściowa nie będzie zadowolona z tych zmian i będzie strzelać fochy i robić awantury to lepiej niech ona je robi niż ja, bo ja nie widzę, gdzie robię coś złego a on ma te awantury przetrwać.
Wygląda może jak niewola i jakaś lista dla dziecka...
.

I brawo dla tej Pani.  Wcale nie dziecinada, tylko czasem nie ma innego rozwiazania, jak spisac na kartce papieru i powiesic w kuchni, by klulo w oczy przez pol roku, az bedzie w glowie narzeczonego.
Jesli nie wyznaczysz granic, ludzie beda swobodnie po Tobie deptac, jak po chodniku. Szacunek zaczyna sie z postawieniem plotu i odgrodzeniem od przestrzeni publicznej.

Moj irlandzki tesc tez tak ma- musi miec wyznaczone granice. Poki rzadzi na swoim podworku, jest wszystko w porzadku. Gdy chcial mi krzaki sadzic na moim podworku, wybuchlam (nasze domy sasiaduja ze soba, ale nie bezposrednio- dzieli je pole). Powiedzialam mezowi i tesciowi: poki moje nazwisko jest na kredycie hipotecznym, to obowiazuje zasada, ze "moja ziemia, moje reguly". I kategorycznie zabronilam tesciowi sadzic u mnie na podworku cokolwiek. A mezowi powiedzialam to samo i dodalam, ze jesli tesc chce miec spokoj, to musi sie do tej zasady dostosowac. Od tego czasu tesc mnie bardziej szanuje.

Ale powiem że ciekawy wpis, tylko zawsze myślałam że to kobity są bardziej konfliktowe, ale widzę tutaj po twoim przypadku że to jednak nie jest zasadą :] - jednak często z ludźmi na stare lata dzieje się coś dziwnego, dlatego myślę że jakiś dom opieki jest dobrym rozwiązaniem...

15

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa
izabela.komoda napisał/a:
Mama Emigrantka napisał/a:
katarzyna.lex napisał/a:

Ojej, dziękuje za wszystkie odpowiedzi i za wsparcie smile


Ustaliliśmy "żelazne punkty" relacji w tym chorym trójkącie, które są następujące: Ponieważ człowiek zakłada nową rodzinę to jego priorytetem staje się żona/mąż a nie mama czy tata. Do mamy można dzwonić codziennie w czasie który nie jest przeznaczony dla nowej rodziny. Mamę można odwiedzać raz w tygodniu na cały dzień. Przed zrobieniem planów z mamą/tatą pyta się żonę/męża czy nie mamy wtedy innych planów. Jeżeli teściowa naciska, żeby on gdzieś z nią poszedł, ale ja wyraźnie nie jestem zaproszona to on nie idzie.
Nawet jeżeli teściowa nie będzie zadowolona z tych zmian i będzie strzelać fochy i robić awantury to lepiej niech ona je robi niż ja, bo ja nie widzę, gdzie robię coś złego a on ma te awantury przetrwać.
Wygląda może jak niewola i jakaś lista dla dziecka...
.

I brawo dla tej Pani.  Wcale nie dziecinada, tylko czasem nie ma innego rozwiazania, jak spisac na kartce papieru i powiesic w kuchni, by klulo w oczy przez pol roku, az bedzie w glowie narzeczonego.
Jesli nie wyznaczysz granic, ludzie beda swobodnie po Tobie deptac, jak po chodniku. Szacunek zaczyna sie z postawieniem plotu i odgrodzeniem od przestrzeni publicznej.

Moj irlandzki tesc tez tak ma- musi miec wyznaczone granice. Poki rzadzi na swoim podworku, jest wszystko w porzadku. Gdy chcial mi krzaki sadzic na moim podworku, wybuchlam (nasze domy sasiaduja ze soba, ale nie bezposrednio- dzieli je pole). Powiedzialam mezowi i tesciowi: poki moje nazwisko jest na kredycie hipotecznym, to obowiazuje zasada, ze "moja ziemia, moje reguly". I kategorycznie zabronilam tesciowi sadzic u mnie na podworku cokolwiek. A mezowi powiedzialam to samo i dodalam, ze jesli tesc chce miec spokoj, to musi sie do tej zasady dostosowac. Od tego czasu tesc mnie bardziej szanuje.

Ale powiem że ciekawy wpis, tylko zawsze myślałam że to kobity są bardziej konfliktowe, ale widzę tutaj po twoim przypadku że to jednak nie jest zasadą :] - jednak często z ludźmi na stare lata dzieje się coś dziwnego, dlatego myślę że jakiś dom opieki jest dobrym rozwiązaniem...


To prawda, coraz częściej kobiety są bardziej konfliktowe....

16

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

dlatego dom opieki chyba byłby chyba najlepszym rozwiązaniem, tylko teraz pytanie czy możesz coś polecić? tylko jakiś dobry...

17

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa
izabela.komoda napisał/a:

dlatego dom opieki chyba byłby chyba najlepszym rozwiązaniem, tylko teraz pytanie czy możesz coś polecić? tylko jakiś dobry...

A próbowałaś coś samej poszukać? bo to chyba najlepsza metoda, chociaż u mnie w rodzinie jakiś czas temu właśnie ktoś z bliskich poszedł do takie domu starców i jest tam całkiem dobrze: fachowa opieka + wyżywienie.

18

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

Sama już poszukiwałam w kilku miejscach, lecz fajnie też polegać na opinii innych osób, a dawno to było (wysłanie twojej bliskiej osoby do domu starców?) w ogóle skąd jesteś?

19

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa
izabela.komoda napisał/a:

Sama już poszukiwałam w kilku miejscach, lecz fajnie też polegać na opinii innych osób, a dawno to było (wysłanie twojej bliskiej osoby do domu starców?) w ogóle skąd jesteś?

Jestem z woj. Mazowieckiego, na pewno wiem że w tym regionie mogę ci polecić np. dom opieki Promyk w miejsc. Unierzyż , gdyż swego czasu moja bliska znajoma umieściła tam swego bliskiego...

20

Odp: toksyczna mama, toksyczna teściowa

ktoś coś jeszcze poleci?

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » toksyczna mama, toksyczna teściowa

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024