Dobry wieczor wszystkim.
Od paru dni rozwazalam napisanie gdzies na forum chociaz wciaz ludzilam sobie ze to moze jeszcze pogorszy moj stan psychiczny i jeszcze bardziej bede rozdrapywac rane , natomiast jest juz ze mna tak zle ze nic tego chyba nie moze pogorszyc.
Jest mi wstyd opowiedziec moja historie bo zdaje sobie sprawe ze sama jestem sobie winna tego co mnie spotkalo - bylam naiwna , glupia i zaslepiona i juz dawno powinnam to zakonczyc a ja pozwolilam zeby zaszlo wszystko tak daleko. Jest mi wstyd przed znajomymi ktorzy z litoscia juz na mnie patrza bo od dawna widzieli co sie dzieje i uprzedzali mnie , jednak ja wierzylam w ta milosc i teraz mam tego konsekwencje.
A wiec od poczatku. Mam 25 lat i okolo rok temu poznalam 5 lat starszego Pawla. od samego poczatku to bylo TO. Pierwsze spotkanie i odrazu te piekne motyle w brzuchu. Niestety mieszkal 300 km dalej wiec widywalismy sie rzadko bo ok 2 razy w miesiacy co z czasem zaczelo mi przeszkadzac bo w koncu uplynelo pol roku , ja bardzo go kochalam i on tez wyznawal mi milosc - cudownie spedzalismy razem czas i bylismy bardzo szczesliwi. Z czasem zaczelam czuc ze cos chyba nie gra, pojawialo sie wiele wymowek , czesto nie mogl odbierac telefonu ale gdy mowilam mu o tym to zawsze mial wytlumaczenie a do mnie pretensje jak moge go oskarzac. I tak oto po kolejnych 3 miesiacach naszej znajomosci dostalam wiadomosc od jego kobiety. Okazalo sie ze od poltora roku jest w zwiazku , mieszka u niej i pracuja razem. Ona dowiedziala sie o mnie przegladajac mu telefon i odrazu do mnie napisala... To byl szok i nigdy nie zapomne dnia gdy dostalam od niej wiadomosc - co wiecej byli wtedy razem na wakacjach ( on mowil mi ze ma wyjazd sluzbowy ) Pamietam tylko ze przez pare dni nic nie jadlam i okropnie rozpaczalam.. Nie moglam w to uwierzyc i nawet nie pamietam juz tamtych dni bo bylam w takim amoku. Odezwal sie do mnie i zaczal mi wszystko tlumaczyc - ze byl z nia ale gdy mnie poznal to zakochal sie , ze nie wiedzial co ma zrobic bo do niej tez dalej cos czul , ze pozniej podjal decyzje ze od niej odejdzie ale go szantazowala , ze praca ich laczyla , ze jego rodzice ja uwielbiali i wiele innych. Ona mu wybaczyla i powiedziala ze dalej moga byc razem ale on oznajmil mi ze woli mnie , ze dla mnie rzuci prace , przyjaciol i przeprowadzi sie do mojego miasta i zaczniemy wszystko od nowa. I tu popelnilam najwiekszy blad mojego zycia - ZGODZILAM SIE. Dalej bardzo go kochalam i mimo ze serce mi pekalo to wierzylam ze zaczniemy od nowa. Pomoglam mu i zalatwilam bardzo dobra prace , wylozylam polowe pieniedzy na mieszkanie mimo ze ja mialam gdzie mieszkac ale to mialo byc nasze wspolne. czulam ze jest naprawde dobrze i ze on sie zmienil - zapoznal mnie z wszystkimi znajomymi , zaprosil do rodziow , zaczal publikowac na portalach spolecznosciowych nasze wspolne zdjecia chociaz przyznal ze nigdy w zyciu tego nie robil. Dalej bolalo mnie strasznie serce ale bylo miedzy nami dobrze a ja chcialam mu wierzyc. Musze przyznac ze czesto wracalam jednak do przeszlosci i robilam mu awantury.. nie potrafilam sobie radzic i w roznych chwilach nagle potrafilam powiedziec ' z nia tez tam byles ? ' itp
Wiedzialam ze bedac z nia pisal do wielu kobiet. Zagadywal , zaczepial , pisal z wieloma na raz i nagle zaczelam czuc ze moze dalej to robi. 2 razy zabralam nas na wakacje za ktore ja zaplacilam bo mialam lepsza sytuacje finansowa a wiedzialam ze od odklada pieniadze na nowe auto wiec placilam za calosc naszych wakacji bo chcialam tego wiec pieniadze nie robily mi problemu. W trakcie 2 wakacji czulam ze cos nie gra - dziwnie ukrywal sie z telefonem , jak szedl spac to telefon mial w rece. Bylo troche klotni i byl to srednio udany wyjazd. Odrazu po powrocie on pojechal nad morze na kawalerski na weekend i tu nagle zmienil sie o 180% - odzywal sie tylko sporadycznie i byl dziwny az drugiego dnia dostalam wiadomosc od kolegi ze moj facet wypisuje do jego dziewczyny na fb. Bylam w szoku i okazalo sie ze podgadywal ta dziewczyne - odrazu zadzwonilam do niego ale wszystkiego sie wypieral wiec powiedzialam ze zaraz przesle mu zrzuty to nagle sie przyznal i powiedzial ze nie wie po co pisal , nie pamieta i chyba byl pijany. I dalej milczal a gdy sie odzywal to mial mnie gdzies. Po powrocie odbylismy rozmowe , on powiedzial ze mecza go klotnie , ze ja mu co jakis czas wypominam przeszlosc i ze jestem podejrzliwa - oboje ustalilismy wiec ze ja bede sie starac jak tylko moge zeby nie wracac do przeszlosci a on natomiast nie bedzie juz robic glupot typu pisanie do innych. Pare dni bylo ok chociaz ja czulam ze on jest mna znudzony - tak jakby za kare ze mna byl - jednak jednageo dnia rano przyniosl mi kwiaty a pozniej spedzilismy mily dzien rozmwiajac o naszych planach ktore mielismy od jakiegos czasu ( rozwiniecie firmy razem , budowa domu )
Tego samego dnia wieczorem umowilam sie z przyjaciolka i powiedzialam jej wprost - kocham go ale czuje ze cos jest nie tak. Po chwili stwierdzilysmy ze go sprawdzimy , moja przyjaciolka poprosila zaufana znajoma zeby zaczepila go na Fb - wystarczylo pare like pod zdjeciami zeby juz zaczal do niej pisal z propozycja drineczka. Po chwili ona go spytala czy aby nie ma dziewczyny bo widzi zdjecia a on odpisal jej ' ciezki okres i temat do zamkciecia , a Ty masz kogos ? ' Przy okazji wyszlo ze pisal tez do paru innych dziewczyn
jak to zobaczylam to wybuchlam placzem mimo ze bylysmy w miejscu publicznym. Odrazu pojechalysmy do naszego mieszkania i spakowalysmy mnie. Podeszlam do niego i pokazalam mu te rozmowy a on speszony zaczal tlumaczyc ze wiedzial ze to podstep itp ale juz dalam mu tylko w twarz i wyszlam.
Moj swiat sie zawalil... ja temu czlowiekowi zaufalam i dalam szanse. Pomoglam mu z praca , zabieralam go na wakacje , kupowalam mu prezenty ale co najwazniejsze bardzo kochalam i dbalam o niego
I teraz najgorsza czesc i czuje wstyd zeby sie w ogole przyznac... Mimo tego co zaszlo ja liczylam ze on przyjedzie , zacznie przepraszam i prosic zebym wrocila. Przeliczylam sie - napisal mi tylko ze pieknie ze dalam sie tam podpuscic kolezankom i ze jak moglam dam mu w twarz. Dni mijaly a ja zerkalam na telefon bo ciagle chcialam zeby zadzwonil. Napisal tylko odnosnie pracy. Niestety ale wyszlam z tego bez honoru bo zaczelam mu pisac ze mnie zranil , ze mi zle bez niego , ze dalej bym go chciala i ze tak go kocham a dla niego bylam tylko rodzialem do zamkniecia ale on byl niewzruszony. Pare dni pozniej jechalam zeby zabrac reszte rzeczy i pogadac. Powiedzial mi ze poroznila nas roznica charakterow , ze ja bylam za spokojna a on lubi imprezy itp. Wybuchlam wtedy i powiedzialam mu ze zna mnie ponad rok i dopiero teraz takie cos mowi ?
Zaczelam plakac ale widzialam ze on mial to gdzies. Powiedzial ze moze za pare miesiecy stwierdzimy ze za soba tesknimy i sie kochamy i wtedy wrocimy do siebie. Powiedzialam mu ze chyba kpi sobie ze jestem jak przedmiot ktory moze odstawic i sobie nagle wrocic i ze jak ludzie sie naprawde kochaja to nie ma czegos takiego. On odpowiedzial tylko ze mu przykro. Spytalam tez o wesele na ktore mielismy isc razem ale okazalo sie ze on w 2 dni po mojej wyprowadzce juz znalazl kogos na wesele.
Moj swiat sie zawalil. Nie chodzi juz o to ze on znowu mnie zranil i oszukal ale miesiac wczesniej mowil mi jak bardzo mnie kocha , pisal do mojego taty ze jestem dla niego wszystim i jestem jego szczesciem i dawal mi pozory zeby myslec ze jest dobrze a nagle wszystko sie zawalilo. Bylam wczesniej w zwiazkach ale skonczyly sie normalnie a tu nagle moje zycie sie zawalilo... czulam taki bol kiedy wychodzilam po raz ostatni z naszego wspolnego mieszkania...
Jestem pewna ze on kogos poznal. Gdy byl na tym kawalerskim musial tam kogos poznac bo nagle przestalo mu na mnie zalezec. Zawsze tez po kazdej klotni on prosil i blagal , dzwonil i sie staral a teraz stal sie obcym czlowiekiem ktory nawet nie wzruszyl sie na widok moich lez i rozpaczy. Minelo juz 2 tygodnie ale ja nie potrafie zyc. Zawalilam prace , nie jem , ciagle wybucham placzem , ciagle staram sie sprawdzi co u niego i obsesyjnie czekam az on napisze lub zadzwoni. Odzywal sie tylko na zasadzi 'co u ciebie' i zeby sie pozalic ze mu teraz jest ciezko bo musi sie wyprowadzic z tego mieszkania bo samego go nie stac i ze musi szukac nowej pracy...
Obiecalam sobie i prosilam Boga zeby dal mi sily zeby sie nie odzywac ale to bylo silniejsze i jeszcze wczoraj rozpaczliwie zaczelam mu wypisywac ze mielismy wszystko , ze ja bym dla niego wszystko zrobila itp... wstydze sie sama przed soba za to.
czuje okropny bol i naprawde nie chce mi sie zyc. Moj tato jest obecnie za granica ale niedlugo wraca i bede mu musiala powiedziec bo jeszcze nie mialam odwagi gdy dzwoni i pyta co u ulubionego ziecia ? Znajomi tez ciagle mnie pytaja a ja juz nie mam sil. Czuje okropne upokorzenie przed ludzmi i przed sama soba, Ciagle mam ochote i mysle zeby do niego pisac. Ciagle zastanawiam sie co ze mna nie tak ? Przeciez tak sie staralam i robilam dla niego wszystko a mimo to nagle stwierdzil ze 'roznica charakterow..'
Jest ze mna przyjaciolka i stara sie mnie wspierac ale ja jestem ciagle jak zombie. Nie moge sie skupic , zaniedbalam prace i ciagle o nim mysle
To strasznie boli ze ja tak przezywam i codziennie godzinami placze kiedy on juz o mnie zapomnial i prawdopodobnie uklada sobie zycie z nowa.
czuje sie jak smiec ktory jest nic nie wart i ktory mozna wyrzucic do smieci i tak po prostu zapomniec.
Ciagle drecze sie czy faktycznie ma nowa i kim ona jest , co ma takiego czego we mnie zabraklo.
Bylam dla niego za dobra ? Zrobilam chyba najwiekszy blad ze w ogole dalam mu szanse kiedokolwiek ale ja go kochalam i dalej kocham.
Jestem bardzo atrkacyjna dziewczyna i mam duze powodzenie u facetow i nawet teraz wielu do mnie pisze ale chociazby nie wiem jaki facet sie odezwal to ja nie jestem w stanie wybic go sobie z glowy ! czuje ze mam obsesje na jego punkcie... w nocy mam koszmary i sni mi sie on , nad ranem budze sie z biciem serca i wydaje mi sie ze to wszystko byl tylko sen ale po chwili uswiadamiam sobie ze nie i zaczynam plakac...
To boli ze ja tak cierpie a on juz mnie wymazal ze swojego zycia. Powiedzialam mu ze mogl sygnalizowac ze cos sie dzieje a on konczy to 3 tygodnie po wyznawaniu mi ze jestem miloscia jego zycia.
Nie jestem msciwa ale chwilami mam ochote sie zemscic i zeby cierpial ale opanowywuje sie i stwierdzam ze szkoda mojego zdrowia.
Nie wiem jednak jak sobie radzic... Nie wiem co robic. Co robic gdy on sie znowu odezwie ? Rozmawiac z nim normalnie ? I miec ten kontakt bo przyniesie to ukojenie czy starac sie i walczyc zeby calkowicie juz sie nie odzywac do niego ?
Przez niego czuje ze juz nigdy nie zaufam nikomu... Dla moich wczesniejszych facetow nigdy nie staralam sie nawet w polowie tak jak dla niego bo robilam wszystko zeby byc jego idealem i to straszny bol ze mimo tych staran , mimo ze mial ze mna pieknie , wakacje , pomoc finansowa itp to jednak odszedl gdzies.
Pisalam mu ze wiem ze kogos ma ale on oczywiscie sie wypiera i mowi ze obecnie pojechal nad morze w sprawie pracy jednej ktora posiada ( moze to byc prawda bo ma tam cos do zalatwiania ) jednak ja czuje ze on kogos tam po prostu ma.
Czuje sie winna ze sama sobie zrobilam taka krzywde , jest mi wstyd przed ludzmi ze tak sie dalam.
Uprzedze tez wasze pytania co w nim widzialam - on potrafil zawrocic mi w glowie jak nikt inny. Byl tak kochany , potrafil tak o mnie dbac , uszczesliwac mnie , zaskakiwac i okazywac mi milosc ( ktorej chyba nigdy do mnie nie czul ) jak nigdy nigdy. Bylo mi z nim cudownie i gdyby nie jego zdrady powiedzialabym ze to facet idealny , on nauczyl sie chyba co mowic i co robic bo zawsze wiedzial jak mnie rozczulic i ciagle mam w glowie nasze najpiekniejsze chwile i jego piekne slowa
Sa chwile kiedy mam mysli samobojcze... a jestem bardzo silna osoba ktora przeszla juz smiesc bliskich osob i wiele zlego.
Jest mi okropnie wstyd sie przyznac przed wami ale ja dalej skrycie pragne zeby on do mnie wrocil..
Prosze o pomoc..