Hej dziewczyny. I panowie też. To mój pierwszy post tutaj, przez tygodnie czytałam, zanim zdecydowałam się napisać. Potrzebuję, żeby ktoś spojrzał na moją sytuację beznamiętnym okiem, bo ja już nie potrafię. Kocham mężczyznę, który nie jest wolny, klasyka gatunku. Ja sama jakiś czas temu wyszłam z toksycznego związku. Poznaliśmy się kilka miesięcy temu, ale dopiero od jakichś 3 miesięcy rozmawiamy ze sobą tak... bardziej. Wiem, że nie jest szczęśliwy w swoim związku, nie pytajcie skąd i nie krytykujcie, że sobie wmawiam, po prostu to wiem. To takie bycie dla dziecka i chyba trochę ze strachu, że on nie umie już żyć samodzielnie. Jestem osobą dość niezależną, poza wpadką z tym związkiem, z którego wyszłam, doskonale radzę sobie jako singielka, a tego faceta po prostu nie przewidziałam. Rozmawia nam się niesamowicie, piszemy ze sobą też długo i na różne tematy, flirtujemy, całujemy się dziko, czasami nie możemy się od siebie oderwać. Nie kochaliśmy się jeszcze bynajmniej nie dlatego, że nie chcemy, nie było okazji bo ta jego kobieta strasznie krótką smycz mu nałożyła. Czuję, że on chce się uwolnić, ale powiedziałam sobie, że jak jeszcze raz usłyszę, że to "dla dobra dziecka" to wybuchnę. Tak naprawdę nie zrobię tego, ale takie myśli mnie nachodzą. Od jakiegoś czasu kiedy pisze do mnie to tak jakby chciał mi powiedzieć, że mnie kocha, a jednocześnie - postawiliśmy na szczerość - mówi, że nie może, ale gdyby mógł to to by była szaleńcza miłość. To może czy nie może? Albo się chce, albo nie. Jestem zupełnie zagubiona. Kocham go, ale moje uczucie wszystkiego nie załatwi. Co robić? Czekać na niego czy odpuścić, przepłakać kilka nocy i zapomnieć? Dlaczego faceci - tu pytanie do panów - robią takie rzeczy? To jakaś forma zabawy, sprawdzenia samczego potencjału?
Nie mogę przestać o tym myśleć. Nie potrafię spojrzeć na to bez emocji, to naturalne, więc wy spojrzyjcie. Ochrzańcie mnie, tylko bez inwektyw. Naprawdę do tej pory starałam się mieć głowę na karku, prowadzę firmę, stoję twardo na ziemi i nie stać mnie na szaleństwa, a tu taki klops...
Jak chcesz byc kochanką, to wejdź w to.
Jak nie chcesz - to sprawa jasna - nie brnij dalej w znajomość.
On nie chce odejść. Jakby chciał, to by odszedł i nie patrzył na płaczące dzieci trzymające se kurczowo jego nogawki.
Odszedłby i płacił alimenty.
On chce mieś wygodę w domu, rodzinę, dzieci, żonę, a z Tobą rozrywkę.
Uciekaj póki jeszcze wcześnie.
A tak z ciekawości, po co Ci zajęty facet? Tylko nie mów, ze się zakochałaś - ok to się zdarza, ale on jest zajęty, to jak to sobie dalej wyobrażasz?
I jeszcze jedno, co jego żona na całą sytuację?
Jak chcesz byc kochanką, to wejdź w to.
Jak nie chcesz - to sprawa jasna - nie brnij dalej w znajomość.On nie chce odejść. Jakby chciał, to by odszedł i nie patrzył na płaczące dzieci trzymające se kurczowo jego nogawki.
Odszedłby i płacił alimenty.On chce mieś wygodę w domu, rodzinę, dzieci, żonę, a z Tobą rozrywkę.
Uciekaj póki jeszcze wcześnie.A tak z ciekawości, po co Ci zajęty facet? Tylko nie mów, ze się zakochałaś - ok to się zdarza, ale on jest zajęty, to jak to sobie dalej wyobrażasz?
I jeszcze jedno, co jego żona na całą sytuację?
Nie są małżeństwem, ona o mnie nie wie. Teoretycznie sama kiedyś dawałam przyjaciółce rady typu "jakby chciał od niej odejść dla ciebie, to by odszedł", o ironio.
Nie wiem, jak to sobie wyobrażałam... Szczerze, to w ogóle nie myślałam o przyszłości, z początku to było takie bycie na zasadzie jest miło, jest flirt, a ten lubię bardzo, nie angażujemy się zbytnio, nie było to jakieś szaleństwo od samego początku, "zaskoczyło" po jakimś czasie a teraz mi nagle przeszkadza, że on nie jest wolny. To znaczy nawet nie przeszkadza fakt, że nie jest wolny, tylko te jego wieczne wahania, za i przeciw. No mówię, że do tej pory takie rzeczy mi się nie zdarzały, w każdym temacie, nawet w poprzednich związkach była krótka piłka - nie to nie, jasne zasady itd. Nijak nie mogę z tym dojść do ładu. To absolutnie przeczy moim dotychczasowym zasadom, ale i na bycie jego kochanką bym się zgodziła, gdyby nie był taki niezdecydowany. Kiedyś powiedział, że kiedyś, może, będzie w stanie odejść od niej i żyć inaczej, ale no bez jaj, co, mam czekać? I tu mi się pojawia właśnie coś, czego do tej pory moja logiczna do bólu i racjonalna osobowość nie przerabiała, bo wyszło mi, że teoretycznie mogłabym poczekać. To nie jest tak, że cierpię jak go nie widzę kilka dni, ale jak już się spotkamy to wiem, że chcę go mieć przy sobie i widzę, że on jest szczęśliwy kiedy się ze mną spotyka. Nijak tych emocji nie ogarniam, nie miałam tak do tej pory, a mam 35 lat.
4 2017-07-26 10:37:05 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-07-26 10:42:51)
Dlaczego faceci - tu pytanie do panów - robią takie rzeczy? To jakaś forma zabawy, sprawdzenia samczego potencjału?
Możliwe, że się zakochał. Jednak raczej nic z tego nie będzie. Pożądanie to silne uczucie i stąd też pewnie wasze namiętne pocałunki. Takie coś potrwa pół roku, może rok. Nie wiem co później, ale według mnie nic z tego nie będzie. Chyba że chcesz przeżyć trochę namiętności i na tym skończyć. Czas w przypadku romantycznej miłości nie działa na korzyść.
On nie chce odejść. Jakby chciał, to by odszedł i nie patrzył na płaczące dzieci trzymające se kurczowo jego nogawki.
Odszedłby i płacił alimenty.
Może chce być z dziećmi i częścią ich życia, a nie tylko płacić alimenty.
Nie kochaliśmy się jeszcze bynajmniej nie dlatego, że nie chcemy, nie było okazji bo ta jego kobieta strasznie krótką smycz mu nałożyła.
Tu mnie rozbawiłaś! Faktycznie, jak ona śmiała?
Pakujesz się w romans z zajętym facetem i masz pretensję. Mało tego, nawet "zgadzasz się być kochanką, tylko ona taki niezdecydowany"
Wiem, że nie jest szczęśliwy w swoim związku, nie pytajcie skąd i nie krytykujcie, że sobie wmawiam, po prostu to wiem.
Jak każda. Wszystkie, wszystko wiedzą. Ciekawe czy matka jego dziecka jest o tym poinformowana?
Kobieto, co z Tobą?
Co ty kobieto robisz? Wchodzić w romans z żonatym facetem a on jeszcze się zastanawia . Przecież on daje ci wyraźnie sygnały że nie chce opuścić rodziny. Teraz jest według ciebie wspaniale a potem sama widzisz już masz tego dość wiecznego ukrywania , chcesz go dla siebie. A tu zonk nie ma ..kłócicie się jest coraz gorzej . I kto będzie na lodzie Ty bo Ty zostaniesz z niczym i wtedy będziesz rozgoryczoną kochanką. Zostaw go póki nie jest za późno . Też miałam znajomą która to ona z kolei miała kochanków a mówiła jak to ona nie ma źle w małżeństwie do weekendu a gdy mąż przyjeżdżał taka kochająca rodzinka. Patrzeć się nie dało. Suka i tyle.
Uciekaj poki jeszcze sie mocno nie zaangazowałaś. On ma dzieci. Dzieci od tak nie zostawi, one są ważniejsze od Ciebie. Co z Tego że było/jest miło...chwila minie wraca zdrowy rozsadek i tyle, on wraca do rodziny. To nie Twoja sprawa jaką on ma żonę. Milion powodów może wskazywać że jest jaka jest. Ale jeszcze nikt własnego szczescia nie zbudował na cudzym. Naprawde chcesz miec na sumieniu rozbitą rodzinę ? Chciałabys zostac sama z dziecmi kiedys ?
Co by się nie działo lepiej nie mieszać się w takie sprawy, jeśli on już ma rodzinę. Czemu faceci tak się zachowują tego nie wiem, ale możliwe, że chcą się sprawdzić, sprawdzić czy mogą wzbudzić zainteresowanie i znaleźć sobie odskocznię od problemów rodzinnych. I faktycznie warto sobie pomyśleć również w ten sposób – czy ja chciałabym się znaleźć na jej miejscu? Gdybyś była na miejscu tej kobiety, to co byś pomyślała o sobie?
Hej dziewczyny. I panowie też. To mój pierwszy post tutaj, przez tygodnie czytałam, zanim zdecydowałam się napisać. Potrzebuję, żeby ktoś spojrzał na moją sytuację beznamiętnym okiem, bo ja już nie potrafię. Kocham mężczyznę, który nie jest wolny, klasyka gatunku. Ja sama jakiś czas temu wyszłam z toksycznego związku. Poznaliśmy się kilka miesięcy temu, ale dopiero od jakichś 3 miesięcy rozmawiamy ze sobą tak... bardziej. Wiem, że nie jest szczęśliwy w swoim związku, nie pytajcie skąd i nie krytykujcie, że sobie wmawiam, po prostu to wiem. To takie bycie dla dziecka i chyba trochę ze strachu, że on nie umie już żyć samodzielnie. Jestem osobą dość niezależną, poza wpadką z tym związkiem, z którego wyszłam, doskonale radzę sobie jako singielka, a tego faceta po prostu nie przewidziałam. Rozmawia nam się niesamowicie, piszemy ze sobą też długo i na różne tematy, flirtujemy, całujemy się dziko, czasami nie możemy się od siebie oderwać. Nie kochaliśmy się jeszcze bynajmniej nie dlatego, że nie chcemy, nie było okazji bo ta jego kobieta strasznie krótką smycz mu nałożyła. Czuję, że on chce się uwolnić, ale powiedziałam sobie, że jak jeszcze raz usłyszę, że to "dla dobra dziecka" to wybuchnę. Tak naprawdę nie zrobię tego, ale takie myśli mnie nachodzą. Od jakiegoś czasu kiedy pisze do mnie to tak jakby chciał mi powiedzieć, że mnie kocha, a jednocześnie - postawiliśmy na szczerość - mówi, że nie może, ale gdyby mógł to to by była szaleńcza miłość. To może czy nie może? Albo się chce, albo nie. Jestem zupełnie zagubiona. Kocham go, ale moje uczucie wszystkiego nie załatwi. Co robić? Czekać na niego czy odpuścić, przepłakać kilka nocy i zapomnieć? Dlaczego faceci - tu pytanie do panów - robią takie rzeczy? To jakaś forma zabawy, sprawdzenia samczego potencjału?
Nie mogę przestać o tym myśleć. Nie potrafię spojrzeć na to bez emocji, to naturalne, więc wy spojrzyjcie. Ochrzańcie mnie, tylko bez inwektyw. Naprawdę do tej pory starałam się mieć głowę na karku, prowadzę firmę, stoję twardo na ziemi i nie stać mnie na szaleństwa, a tu taki klops...
Jednym z powodów dla których wybierasz takich mężczyzn może być fakt, ze sama boisz się zaangażowania. Dlatego też, możesz czuć się bezpiecznie w związku z osobą, która jest w pewien sposób niedostępna. Jeśli boisz się bliskości to nieświadomie wiążesz się ze zdystansowanym emocjonalnie partnerem bądź zajętym, który nie pozwoli ci zbudować bliskiej, intymnej relacji.
Zastanów się na ile on będzie dla Ciebie atrakcyjny, jak już uwolni się z tej krótkiej smyczy, bo wątpię w to aby poprzez jej przecięcie nabrał zdecydowania.