Czesc, jestem Emila, mam 25 lat i jestem w 8 miesiacu ciazy. Mieszkam z mezem u tesciowej w malym domu na wsi. Kocham mojego meza, jest dobrym człowiekiem, a mimo wszystko jestem zmuszona odejsc od niego. Jego matka jest tego głównym powodem. Jest osobą fałszywa, rani mnie codziennie swoimi słowami, szantażuje. Nie pozwala dwcydowac o niczym, narzuca sie. Wytrzymałam w takim ukladzie 1,5 roku, i chyba tyle za duzo. Maz widzi to od samego poczatku, uwaza ze powinnam jej sluchac bo jest starsza, i nie brac przykrych slow do siebie. A ja tak nie potrafie. Nienawidze tego miejsca. Do miasta a raczej miasteczka mamy 30 km. Moj maz natomiast lubi tutaj mieszkac i to jest moj najwiekszy problem. Przed slubem gdybalismy gdzie bedziemy mieszkac, i postanowilismy pomieszkac u tesciowej az znajdziemy cos wlasnego. I teraz ta nagła zmiana zdania. Z mojej strony naciski zeby sie wyprowadzic przed narodzinami dziecka, z meza zeby remontowac dom tesciowej. Co mam robic? Mam dosc oszczednosci nawet zeby wynajmowac cos przez 3-4 lata bez pracy, ale czy o to chodzi? Odciac sie od tego toksycznego miejsca? Chcialabym zeby maz stawial mnie i dziecko na 1 miejscu a jest zupelnie inaczej. Nie mam juz argumentow zeby z nim rozmawiac....
Czesc, jestem Emila, mam 25 lat i jestem w 8 miesiacu ciazy. Mieszkam z mezem u tesciowej w malym domu na wsi. Kocham mojego meza, jest dobrym człowiekiem, a mimo wszystko jestem zmuszona odejsc od niego. Jego matka jest tego głównym powodem. Jest osobą fałszywa, rani mnie codziennie swoimi słowami, szantażuje. Nie pozwala dwcydowac o niczym, narzuca sie. Wytrzymałam w takim ukladzie 1,5 roku, i chyba tyle za duzo. Maz widzi to od samego poczatku, uwaza ze powinnam jej sluchac bo jest starsza, i nie brac przykrych slow do siebie. A ja tak nie potrafie. Nienawidze tego miejsca. Do miasta a raczej miasteczka mamy 30 km. Moj maz natomiast lubi tutaj mieszkac i to jest moj najwiekszy problem. Przed slubem gdybalismy gdzie bedziemy mieszkac, i postanowilismy pomieszkac u tesciowej az znajdziemy cos wlasnego. I teraz ta nagła zmiana zdania. Z mojej strony naciski zeby sie wyprowadzic przed narodzinami dziecka, z meza zeby remontowac dom tesciowej. Co mam robic? Mam dosc oszczednosci nawet zeby wynajmowac cos przez 3-4 lata bez pracy, ale czy o to chodzi? Odciac sie od tego toksycznego miejsca? Chcialabym zeby maz stawial mnie i dziecko na 1 miejscu a jest zupelnie inaczej. Nie mam juz argumentow zeby z nim rozmawiac....
Życie masz jedno, i tylko od Ciebie zależy, jak je przeżyjesz. Odejdź, jeśli jesteś nieszczęśliwa. Drugiego (prawdopodobnie) nie będziesz miała
emm.1
Witaj.
Niestety nie znam przypadku, aby taka jędza zmieniła się:(Szkoda Twoich nerwów i stressów.Jeśli facet nie jest za Tobą, masz ....podwójnie pod górkę.Z chwilą nadejścia dziecka na świat Twoja sytuacja będzie jeszcze gorsza.Zaborcza mamusia będzie z siłą armaty wtrącać się w wychowanie i udawadniać Ci Twoją niewiedzę w kwestii pielęgnacji.Mąż będzie wtórował.Masz rację Twoja rygorystyczna postawa jest jak najbardziej poprawna..Powinnaś odsunąć się od tej toksykologii.W Twoim stanie potrzebujesz miłości, wsparcia, zrozumienia i szacunku.Mamisynek niech idzię pod spódnicę mamusi.
emm.1
współczuję Ci bardzo, w tym okresie potrzebujesz spokoju, a nie takich nerwów.
Nie musisz niczego wysłuchiwać ani znosić, tworzycie rodzinę i masz prawo żyć w niej na własnych warunkach, w spokoju i zgodzie. Po co ma dziecko rosnąć w takiej atmosferze.
Skoro nie jest to możliwe u teściowej, to absolutnie trzeba się wyprowadzić. Czeka Cię rozmowa z mężem i kategoryczne postawienie sprawy.
emm.1
Po co ma dziecko rosnąć w takiej atmosferze.
Skoro nie jest to możliwe u teściowej, to absolutnie trzeba się wyprowadzić. Czeka Cię rozmowa z mężem i kategoryczne postawienie sprawy.
Tylko jak znaleźć siłę na to wszystko? Ot tak spakowac walizke, wsiąść w samochod i odjechac..... ?
Tylko jak znaleźć siłę na to wszystko? Ot tak spakowac walizke, wsiąść w samochod i odjechac..... ?
Tak. Najwyższy czas. Jeśli stać Cię na mieszkanie to to zrób. Zadbaj tylko o to, byś miała opiekę na czas porodu i zaraz po.
Może to wstrząśnie Twoim mężem.
jprdl stac cie to jaki masz problem??? przeprowadzaj sie!
ile kobiet chcialoby sie odciac od toksycznych zwiazkow, a nie moga, m.in. z powodow finansowych, a ty ich nie masz.
moze wtedy sie otrzasnie i zmieni podejscie (w co tez watpie, ten typ tak ma)
bo w tej przewleklej sytuacji on bedzie coraz bardziej zatwardzialy
Uciekaj jak najszybciej. Bo jak urodzi się dziecko i tam pozostaniesz to stara może ci robic jeszcze większe problemy i kto wie czy nie uciec się do podstępu aby dziecko ci odebrać. Mozesz żyć na wlasny rachunek a jeśli mezus zostanie u mamusi mimo wszystko to masz odpowiedz ile on jest wart i ta wasza miłość.
Idź... może on się ogarnie? A jeśli nie? Cóż trudno, szkoda tylko że zaszłaś z nim w ciążę, ale stało się trzeba iść dalej.
Zacznij od spokojnej, ale merytorycznej rozmowy z mężem. Bez krzyków i pisków, po prostu przedstaw sprawę i przekaż mu to, co przekazałaś tutaj. On musi zrozumieć, że jego matka nie ma prawa decydować o Waszym związku czy dziecku, może jedynie pomagać, ale skoro jest zaborcza jak piszesz, to na 99% się nie zmieni.
Najlepiej, gdybyś nie stawiała mężowi ultimatum, bo to będzie złe, skoro jest tak przywiązany do matki. Natomiast zawsze możesz mu powiedzieć, że dusisz się w obecnej sytuacji i po prostu chcesz mieszkać w innym miejscu, on na początku może tego nie rozumieć, ale jeśli zobaczy, że może Was stracić to może zmieni zdanie. Próbuj
mallwusia napisał/a:emm.1
Po co ma dziecko rosnąć w takiej atmosferze.
Skoro nie jest to możliwe u teściowej, to absolutnie trzeba się wyprowadzić. Czeka Cię rozmowa z mężem i kategoryczne postawienie sprawy.Tylko jak znaleźć siłę na to wszystko? Ot tak spakowac walizke, wsiąść w samochod i odjechac..... ?
najpierw spokojnie, ale kategorycznie z nim porozmawiaj, aby nie miał wątpliwości, że to jakieś ciążowe fochy, tylko Twoje twarde stanowisko.
. On musi zrozumieć, że jego matka nie ma prawa decydować o Waszym związku czy dziecku, może jedynie pomagać.
...zawsze możesz mu powiedzieć, że dusisz się w obecnej sytuacji i po prostu chcesz mieszkać w innym miejscu, on na początku może tego nie rozumieć, ale jeśli zobaczy, że może Was stracić to może zmieni zdanie. Próbuj
On uwaza to jego decyzja nie matki ( wg mnie jest inaczej). Mojego meza argumenty to; jest przywiazany to tego domu, matka jest stara i potrzebyje opieki, gdy sie wyprowadzimy nikt nam nie pomoze finansowo, i chyba najgorsze- przeciez jest nam tutaj tak dobrze....
najpierw spokojnie, ale kategorycznie z nim porozmawiaj, aby nie miał wątpliwości, że to jakieś ciążowe fochy, tylko Twoje twarde stanowisko.
Nie ma szans na spokojna rozmowe bo ja nie moge zatrzymac łez..... Nie wiem czy przez ciąże czy ogolnie kazda proba rozmowy wywoluje u mnie tak silne emocje..... Gdy tylko mam tą wizję samotnego wychowywania dziecka od razu płacze, czy to przy mezu czy w samotnosci..... ;(