Drogie Panie,
mam sąsiada,kawalera.Mieszka on z matką ,pracuje.Żyje głównie pracą (wykonuje dość odpowiedzialny zawód).Jest ode mnie trochę starszy.Ostatnio doszłąm do wniosku,że chciałabym się z nim nie tyle zakolegować,co po prostu bliżej Go poznać.Jestem samotna,podobnie jak on.Jak mogę do niego ''zagadać''?Pomyślałam o tym,żeby iść do nich po szklankę cukru,niby do ciasta,upiec ciasto ,oddać cukier i przy okazji zanieść kawałek wypieku.Jak Panie zapatrują się na mój pomysł bliższej znajomości z sąsiadem?Dodam,że zawsze uśmiecha się,gdy mówimy sobie ''Dzień dobry''.
Bardzo proszę o pomoc i rady,bo w realu nie mam z kim o tym porozmawiać.
Jeśli mieszkacie gdzieś z dala od sklepu, to może być dobry pretekst. Gorzej, jeśli sklep jest za rogiem, otwarty do 22 Bo wtedy to by się mogło wydać nieco dziwne pożyczać cukier, jak można spokojnie sobie iść go kupić
W takim razie już bym wolała uderzać bezpośrednio z ciastem i powiedzieć coś w stylu "Od dawna miałam ochotę państwa bliżej poznać, ale nie było okazji. Dzisiaj upiekłam ciasto i pomyślałam, że moglibyśmy razem go skosztować" - i pięknie się uśmiechnąć. Myślę, że nie byłoby w tym nic złego, jakby otwarcie tak powiedzieć. W każdym razie ja osobiście bym nie odebrała tego źle, gdyby ktoś tak do mnie powiedział, zamiast udawać, że chodzi o coś innego
Sklep jest naprzeciwko.Ale powiem,że jestem w trakcie robienia ciasta i nie zorientowałam się wcześniej,że nie mam cukru.Zresztą byłoby mi głupio powiedzieć wprost,że chciałabym Go bliżej poznać.
Hm... jak sklep jest naprzeciwko, to wg mnie trochę to dziwnie może wyglądać. Jakbyś 3zł nie miała... (jeszcze sobie pomyślą, że jakaś patologia, czy coś, że tyle nawet pieniędzy nie potrafi wyzbierać i sobie ten cukier kupić). Nie wiem, no jak chcesz Ale może lepiej coś innego wymyślić...? Może coś, co by wymagało, żeby on Ci trochę pomógł? A w ramach wdzięczności Ty tam potem pójdziesz z tym ciastem...
Faceci na ogół lubią czuć się silni i pomocni, więc też byś mogła mile połechtać jego ego, gdyby się mógł czymś wykazać
Oczywiście żeby to nie było nic przesadnie trudnego, ale np. pomoc w przeniesieniu TV do naprawy, czy coś w ten deseń...
Dzięki za odpowiedź.On bardzo dużo pracuje.Nie wiem,czy w ogóle coś wyjdzie z tej bliższej znajomości.Czy to w ogóle możliwe,żebyśmy się bliżej poznali ?On jest po czterdziestce,ja mam dwadzieścia parę lat.Boję się.
To juz nie komuna, żeby cukier życzać kiepska i oklepana wymówka.
Już lepiej poprosić o pomoc w czymś - poproś, niech przyjdzie jakąś dziurę wywiercić w ścianie, półkę zamocować, pająka zabić
Dzięki,dziewczyny.Tylko co zrobić,żeby jakoś nie kończyć później tej znajomości,żeby nie skończyło się na cukrze?Pisałam już,że on dużo pracuje,.Poza tym jest raczej małomówny .I ta różnica wieku...Co radzicie?
Noo...różnica wieku może tu być problemem. Ale i tak bym zaryzykowała. Nie wiem....jakaś nagła potrzeba...żeby gdzieś podwiózł ( do apteki? do pracy, bo wzywają pilnie ...) tak żeby czuł się bardzo potrzebny. Panowie uwielbiają być opiekuńczy. A potem to już z górki. Wino lub ciasto w formie podziękowania. Jak po tych dwóch spotkaniach nie zaskoczy...no cóż...