mój chłopak się żeni - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » mój chłopak się żeni

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 37 ]

Temat: mój chłopak się żeni

Witam. Ja i mój chłopak byliśmy ze sobą przez 4 lata. Niestety nie zostałam zaakceptowana przez jego rodziców, skreślili mnie już na samym początku. Niczego złego im nie zrobiłam, nawet nie dali szansy na poznanie mnie. Po prostu nie pasowałam do ich wysokiego poziomu i stylu życia i tyle.  Przykre to bardzo, sytuacja trochę jak z filmu, ale niestety bez happy endu. Jego mama miała w planach zeswatać go z kimś kto by pasował. Jeśli o mnie chodzi, nie poddawałam się. Mój chłopak z początku również się nie poddawał, wspieraliśmy się nawzajem jako, że byliśmy też najlepszymi przyjaciółmi. Miał również zamiar zaangażować i poprosić o pomoc swoich przyjaciół, aby wpłynęli na decyzję jego rodziny. Wszystko jakoś grało. Była nadzieja. Postanowiłam nawet przełknąć jego uzależnienie od swojej mamy. Co mi ewidentnie przeszkadzało. Ale nie przyszło mi do głowy, że może zrezygnować z naszego związku tylko dla tego, że rodzina już zaplanowała jego przyszłość. Przecież nie można być aż tak zniewolonym. W dzisiejszych czasach? Byliśmy przez pewien okres wzorem może nie idealnego, ale super fajnego związku. W dobie materialnego, luźnego podejścia do związków, patrzenia na wygląd zewnętrzny, uprzedmiotawiania i stawiania seksu ponad inne ważniejsze rzeczy itd (uogólniam)- byliśmy tego wszystkiego przeciwieństwem. 

Niestety z czasem wszystko miało się ku gorszemu. Mój chłopak zaczął podkreślać, że prawdopodobnie będzie musiał poślubić inną osobę. Że wcale nie chce tego robić oczywiście. I tak mijały nam dni. Czasem o tym rozmawialiśmy, chętniej jednak zamiataliśmy wszytko pod dywan... Na zasadzie -jakoś to będzie i trwajmy tak jak teraz i kontynuujmy związek... Przedwczoraj napisał mi, że musimy osłabić nasze relacje. Wkurzyłam się, czułam, że to za szybko i coś jest nie tak. Kochałam go, wiedziałam, że będzie mi ciężko, ale mimo wszystko nie chciałam przekreślać naszej przyjaźni. Prosiłam abyśmy byli przyjaciółmi. On niestety już zadecydował, że nie będzie dla mnie miejsca w jego życiu. Wczorajszej nocy prosił mnie dosłownie żebym sobie poszła, wykasowała go, wyrzuciła itp. Bo jeśli z nim dalej będę, skrzywdzi mnie jeszcze bardziej, nie może mnie kochać a w zasadzie to mnie nie kocha. Fajnie, pomyślałam, dwa dni temu mówiliśmy sobie "kocham cię" na dzień dobry i na dobranoc, a dziś już mnie nie kocha. Autentycznie zaczęłam szaleć bo zrozumiałam i dotarło do mnie jak bardzo cierpię i jak bardzo mnie to wszytko boli. Poczułam się jak jakiś pies albo gorzej. Nie szczędziłam swojego żalu, gniewu i niecenzuralnych słów. Zapytałam od kiedy mnie nie kocha i jak długo mnie okłamywał w związku z tym. Jestem zdania, że nawet najgorsza prawda jest najlepsza. Zresztą miałam prawo wiedzieć. A to co się działo dalej rozwaliło mnie kompletnie. Usłyszałam, że nie kocha mnie od wczoraj (nie wie jak to możliwe, ale jednak), że muszę wyzbyć się emocji bo ten świat jest podły i muszę się nauczyć być tak samo podła. Dodał jeszcze na koniec, że on już się nauczył i jest teraz inną osobą. Normalnie ludzie groteska.

Jestem totalnie zdruzgotana. Najgorsze jest to, że był moim jedynym przyjacielem. Zostałam sama bez żadnego wsparcia. Dla tego zanim udam się po pomoc do psychologa, postanowiłam, napisać tutaj. W nadziei, że znajdzie się jakaś osoba, która wesprze mnie miłym słowem, pocieszy choć trochę. Jak dotąd dostałam tylko kopa od mojego byłego już chłopaka z jakże wspaniałą radą na przyszłość oraz słowa takie jak: - takie jest życie po prostu idź dalej, - nie zawsze układa się nam tak jak powinno - życzę dobrej nocy.. W sumie każdy ma swoje życie, co kogo obchodzą cudze problemy. Ale mimo wszystko jest mi tak bardzo przykro, że jedyne co mogłam dostać zanim tutaj napisałam to parę chłodnych i pozbawionych empatii słów na odczepnego. No i to,że muszę szukać wsparcia u obcych mi osób.

Ps. A dorosłych facetów ssających jeszcze ( przepraszam najmocniej za wyrażenie) cyca swojej mamy, będę unikać jak ognia.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: mój chłopak się żeni

Nie wiem czy Cie to pocieszy, ale może lepiej, że tak się stało. Facet, któremu mama wybiera partnerki to nie facet. Gdyby jednak postawił na swoim i był z Tobą to i tak raczej łatwo byś nie miała..., mamusia (teściowa) urządzała by Wam życie, wiedziała by o wszystkim co sie u Was dzieje bo synek by się pewnie skarżył.
Mame trzeba szanować i mieć dobry kontakt, ale takie coś jak tu opisane to jest chore.

3 Ostatnio edytowany przez syouth (2017-06-01 08:56:17)

Odp: mój chłopak się żeni

Błąd który popełniłaś - ale to chyba każdy popełnia w młodym wieku - to to że facet był dla Ciebie wszystkim - jak sama piszesz jedynym przyjacielem. Zawsze trzeba mieć coś swojego, pasję, znajomych, przyjaciół, bo to po pierwsze pozwala utrzymywać zdrowszą relację z partnerem bo nie wisimy na nim, nie mamy oczekiwań, że zawsze będzie przy nas. I nie chodzi mi o sytuację jak Twoja - czyli rozstanie, chodzi mi o życie codzienne, bo nawet jak byście mieszkali razem, byli razem, to w życiu są takie momenty gdzie on np nie zawsze może być przy Tobie, nie zawsze może Ci poświęcić cały swój czas, a poczucie że Ty tego oczekujesz często prowadzi do frustracji. Zdrowy związek to partnerstwo na równych zasadach, gdzie robimy razem dużo fajnych rzeczy, gdzie podejmujemy wspólnie decyzje, gdzie patrzymy razem w przyszłość, ale jednocześnie wiemy że każdy ma też swój azyl, swoich znajomych, swoje pasje. Dodatkowo podpowiem, że pasje dodają bardzo dużo atrakcyjności. Mnie np nic bardziej nie kręci niż kobieta z pasją. No i w razie sytuacji takiej jak u Ciebie, mamy gdzie uciec, czym się zająć, z kim porozmawiać...

A co do faceta - mogę tylko współczuć, po prostu widać że jest niedojrzały emocjonalnie.

4

Odp: mój chłopak się żeni
lolek8080 napisał/a:

Nie wiem czy Cie to pocieszy, ale może lepiej, że tak się stało. Facet, któremu mama wybiera partnerki to nie facet. Gdyby jednak postawił na swoim i był z Tobą to i tak raczej łatwo byś nie miała..., mamusia (teściowa) urządzała by Wam życie, wiedziała by o wszystkim co sie u Was dzieje bo synek by się pewnie skarżył.
Mame trzeba szanować i mieć dobry kontakt, ale takie coś jak tu opisane to jest chore.

Dzięki za komentarz. Każdy pozytywny komentarz mnie pocieszy smile  Myślę, że masz rację. W sumie gdy pojawiła mi się po raz pierwszy ta czerwona lampka, że coś jest nie halo w jego zachowaniu względem rodziny, a zwłaszcza jego mamy, powinnam była wiać jak najdalej.

5

Odp: mój chłopak się żeni
syouth napisał/a:

Błąd który popełniłaś - ale to chyba każdy popełnia w młodym wieku - to to że facet był dla Ciebie wszystkim - jak sama piszesz jedynym przyjacielem. Zawsze trzeba mieć coś swojego, pasję, znajomych, przyjaciół, bo to po pierwsze pozwala utrzymywać zdrowszą relację z partnerem bo nie wisimy na nim, nie mamy oczekiwań, że zawsze będzie przy nas. I nie chodzi mi o sytuację jak Twoja - czyli rozstanie, chodzi mi o życie codzienne, bo nawet jak byście mieszkali razem, byli razem, to w życiu są takie momenty gdzie on np nie zawsze może być przy Tobie, nie zawsze może Ci poświęcić cały swój czas, a poczucie że Ty tego oczekujesz często prowadzi do frustracji. Zdrowy związek to partnerstwo na równych zasadach, gdzie robimy razem dużo fajnych rzeczy, gdzie podejmujemy wspólnie decyzje, gdzie patrzymy razem w przyszłość, ale jednocześnie wiemy że każdy ma też swój azyl, swoich znajomych, swoje pasje. Dodatkowo podpowiem, że pasje dodają bardzo dużo atrakcyjności. Mnie np nic bardziej nie kręci niż kobieta z pasją. No i w razie sytuacji takiej jak u Ciebie, mamy gdzie uciec, czym się zająć, z kim porozmawiać...

A co do faceta - mogę tylko współczuć, po prostu widać że jest niedojrzały emocjonalnie.

Dokładnie. Zawsze gdzieś z tyłu głowy to miałam -  żeby nie uzależniać swojego szczęścia od innej osoby, ale jak widać szybko o tym zapomniałam. Może nie zdawałam sobie do końca sprawy jakie tak naprawdę mogą być tego konsekwencje. Muszę sobie gdzieś zapisywać swoje błędy i je trzymać przy sobie. No a jeśli chodzi o przyjaciół to akurat przypadek że mój ex stał się jedynym. Na początku związku miałam też innych przyjaciół (Niestety z czasem kontakty się wykruszyły) Więc nie wisiałam na nim aż tak bardzo. Dodam też że dawałam mu przestrzeń, spotykał się z kim chciał itd. Nie zawsze musiał być przy mnie. Zresztą ja też lubię od czasu do czasu pobyć gdzieś indziej. Mam duszę artystki więc siłą rzeczy potrzebuję czasem prywatności. Dopiero pod koniec naszego związku zaczęłam na nim tak do końca wisieć. Czułam że zaczyna się oddalać i pojawił się niepokój, chęć częstego przebywania ze sobą. Jakbym go chciała na siłę przy sobie zatrzymać. Ale to takie destruktywne sad To w końcu mi powiedział, żebym sobie poszła, nawet mnie o to prosił. I żebym sobie znalazła inne wsparcie. Największy problem w tym, że to nie jest dorosła osoba, dalej zależny jest od rodziców. A szkoda bo naprawdę był kochanym przyjacielem.

6

Odp: mój chłopak się żeni

Facet zachował się jak kompletny dzieciak. Nie tylko pod względem tego, że pozwala ustawiać mamusi swoje życie, ale też przez to, że jest strasznie niedojrzały emocjonalnie - nikt dorosły i poważny nie odkochuje się z dnia na dzień. Innymi słowy ciesz się, że pozbyłaś się takiego ktosia ze swojego życia, bo pewnie gdyby dalej w nim pozostał, to ciągnąłby i Wasz "związek" i "małżeństwo" jednocześnie. Uczyłam cudzysłowu do obydwu wyrazów, ponieważ uważam, że żadna z tych relacji nie była, nie jest i nie będzie prawdziwa, a co do małżeństwa, to wątpię w jego przetrwanie, bo przecież nikogo nie można zmusić do miłości. Główka do góry, na jednym facecie świat się nie kończy! smile

7

Odp: mój chłopak się żeni

Tak czy siak dobrze że tak się stało . Zobaczysz nawet tamta dziewczyna będzie sobie pluła w brodę zeniąc się z nim . Mamusia o to zadba , no chyba że będzie posłuszna jak baranek i będzie robiła jak jej zagra. To małżeństwo będzie wisiało na włosku. Idź do ludzi , zajmi się sobą będzie dobrze. A mami synek niech się żeni.

8

Odp: mój chłopak się żeni

Teraz będzie kilka strom jaki on to zły. smile Autorko jak najszybciej zapomnij o nim, nie popełniaj tych samych błędów. Przede wszystkim naucz się "mądrze kochać", nie na ślepo. Miej też swoje życie, nie tylko życie faceta, którego kochasz, to jak widzę tutaj po wielu wątkach, duży błąd kobiet. Przecież zawsze może być gorzej. smile

9

Odp: mój chłopak się żeni
olive-olive napisał/a:

Postanowiłam nawet przełknąć jego uzależnienie od swojej mamy. (...)Przecież nie można być aż tak zniewolonym. W dzisiejszych czasach?

To ja apeluję do wszystkich dziewczyn mających chociaż ślad podejrzenia, iż facet jest uzależniony od matki - zwiewać, ile sił w nogach! Wasz związek prędzej czy później się rozwali. To po prostu reguła. Z matką mamissmo się nie wygrywa. To matka takiego faceta wskazuje synowi wybrankę.

Nie mylić tu szacunku do matki z uzależenieniem od niej- bystra dziewczyna dostrzeże różnicę, no chyba że miłość jej tak przesłoni zdrowy rozsądek i zignoruje czerwoną lampkę z nadzieję w sercu, "że jakoś to będzie..."

olive-olive napisał/a:

że muszę wyzbyć się emocji bo ten świat jest podły i muszę się nauczyć być tak samo podła.

Świat bywa podły, ale jego wskazówka jaka masz być to po prostu bullshit.

olive-olive napisał/a:

Ps. A dorosłych facetów ssających jeszcze ( przepraszam najmocniej za wyrażenie) cyca swojej mamy, będę unikać jak ognia.

AMEN.

10

Odp: mój chłopak się żeni

To ja może powiem na przykładzie mojej dobrej znajomej  jak może się skończyć związek z facetem który jest uzależniony od matki. Kiedyś się w niej podkochiwałem, ale ona jak duża część kobiet wolała "bad boyów" wink, traktowała mnie jako opcję awaryjną więc w końcu ją olałem, zostaliśmy kumplami. Ona się związała z facetem który lubił wypić, lubił inne używki, ale za to był "męski". Oczywiście przeszczęśliwa, jakiego to super faceta ma, szybko zdecydowali się na dzieciaka, pamiętam jak się z tego cieszyła. Niestety w tym wszystkim ciągle gdzieś w okolicy kręciła się teściowa, która jej nigdy nie akceptowała, no ale koleżanka jakoś sobie z tym radziła, głównie ignorując teściową i starając się z nią nie utrzymywać kontaktu. Jednak facet stawał się coraz bardziej zaborczy, chorobliwie zazdrosny, a po każdym buncie znajomej, kiedy wybuchała z powodu jego ciągłych oskarżeń on obrażony jechał do matki, nie chciał tego słuchać. Powoli udawało mu się ją coraz bardziej urabiać, doszło do tego że potrafił mi z jej konta na fb pisać pogróżki smile, mimo ,że utrzymywaliśmy tylko czysto koleżeńską relację. Nie pozwalał jej nigdzie wychodzić, kontrolował jej telefon, pocztę, social media. Któregoś dnia gdy był u matki zadzwonił do niej informując że niebawem będzie, pech chciał, że nie rozłączył telefonu tylko schował do kieszeni, i ona słyszała dalszą jego rozmowę z matką - brzmiało to mniej więcej tak
- Z kim rozmawiałeś?
- Z XXX
- i co jedziesz do tej k....wy?
- Tak, jadę bo dzieciak płacze

Nie powiedział nawet słowa w jej obronie, nie zrobił nic.
Koleżanka po tym telefonie pękła, jak tylko wrócił zrobiła mu awanturę, a on ją pobił...

Pojechała na policję, do szpitala, a on jak by nigdy nic zadzwonił czy ją odebrać ze szpitala bo zimno...
Wyrzuciła go z mieszkania, niestety syf ciągnie się dalej, on jej grozi, nęka ją, ona złożyła sprawę w sądzie o zakaz zbliżania się i odebranie praw opieki nad dzieckiem.
Co najlepsze, po jakimś czasie chciała mu dać szansę, poszli na terapię, ale on nie widział swoich błędów i tłumaczył się że uderzył ją bo naskoczyła na jego matkę - myślał że jest usprawiedliwiony... Terapeutka kazała jej uciekać od niego gdzie pieprz rośnie...

Tak się kończą związki z facetem uzależnionym od matki...

Odp: mój chłopak się żeni

Oliwko, nie zrobiłaś nic źle. Baa - ja bym się cieszył na Twoim miejscu. Bądźmy szczerzy - czy chciałabyś spędzić resztę życia z taką pipą? Zawierzyłabyś mu przyszłość swoją, swoich przyszłych dzieci? Ja chyba już znam odpowiedź na to pytanie... wink

I nie martw się. Trafi się ktoś nowy, fajniejszy. Zawsze się trafia wink

12

Odp: mój chłopak się żeni
ZłaKobieta. napisał/a:

Facet zachował się jak kompletny dzieciak. Nie tylko pod względem tego, że pozwala ustawiać mamusi swoje życie, ale też przez to, że jest strasznie niedojrzały emocjonalnie - nikt dorosły i poważny nie odkochuje się z dnia na dzień. Innymi słowy ciesz się, że pozbyłaś się takiego ktosia ze swojego życia, bo pewnie gdyby dalej w nim pozostał, to ciągnąłby i Wasz "związek" i "małżeństwo" jednocześnie. Uczyłam cudzysłowu do obydwu wyrazów, ponieważ uważam, że żadna z tych relacji nie była, nie jest i nie będzie prawdziwa, a co do małżeństwa, to wątpię w jego przetrwanie, bo przecież nikogo nie można zmusić do miłości. Główka do góry, na jednym facecie świat się nie kończy! smile

Dzięki za komentarz smile I jakże trafny.

13

Odp: mój chłopak się żeni
The Handsome One napisał/a:

Oliwko, nie zrobiłaś nic źle. Baa - ja bym się cieszył na Twoim miejscu. Bądźmy szczerzy - czy chciałabyś spędzić resztę życia z taką pipą? Zawierzyłabyś mu przyszłość swoją, swoich przyszłych dzieci? Ja chyba już znam odpowiedź na to pytanie... wink

I nie martw się. Trafi się ktoś nowy, fajniejszy. Zawsze się trafia wink

Dzięki za pocieszający komentarz smile Chyba żadna normalnie myśląca kobieta nie chciałaby z kimś takim zakładać rodziny. Ale cóż miłość ślepa jest. W przyszłości będę dużo bardziej ostrożna.

14

Odp: mój chłopak się żeni
balin napisał/a:

Teraz będzie kilka strom jaki on to zły. smile Autorko jak najszybciej zapomnij o nim, nie popełniaj tych samych błędów. Przede wszystkim naucz się "mądrze kochać", nie na ślepo. Miej też swoje życie, nie tylko życie faceta, którego kochasz, to jak widzę tutaj po wielu wątkach, duży błąd kobiet. Przecież zawsze może być gorzej. smile

Dzięki smile masz oczywiście rację.

15

Odp: mój chłopak się żeni
julitam23 napisał/a:

Tak czy siak dobrze że tak się stało . Zobaczysz nawet tamta dziewczyna będzie sobie pluła w brodę zeniąc się z nim . Mamusia o to zadba , no chyba że będzie posłuszna jak baranek i będzie robiła jak jej zagra. To małżeństwo będzie wisiało na włosku. Idź do ludzi , zajmi się sobą będzie dobrze. A mami synek niech się żeni.

Cześć, dzięki za komentarz. Jego mamusia już się o to postara aby nowa żonka pasowała do listy swoich życzeń i oczekiwań. Znam ją z opowiadań mojego byłego. Dwa lata wcześniej zeswatała jego starszego brata. Ale, buu, żonka brata okazała się jednak nie taka jak trzeba i dziewczyna jak tylko ma możliwość zwiewa na weekendy do swojego rodzinnego domu. Jest to CHO RE!!!

16

Odp: mój chłopak się żeni

Rodzina mojego byłego to krąg zamknięty. Nie wpuszczają nikogo z "zewnątrz". Ja akurat miałam nadzieję, że miłość będzie ponad to. Ale jak bardzo byłam w błędzie. Dla nich miłość jest na samym końcu. Są zdania, że może się pojawi na starość. Może z przyzwyczajenia/ przywiązania. Tutaj chodzi tak naprawdę o przedłużenie "linii". Kobieta ma być taka i taka, najważniejsze jest jej pochodzenie... Jak w jakimś średniowieczu normalnie. O zgrozo.

Odp: mój chłopak się żeni
olive-olive napisał/a:
The Handsome One napisał/a:

Oliwko, nie zrobiłaś nic źle. Baa - ja bym się cieszył na Twoim miejscu. Bądźmy szczerzy - czy chciałabyś spędzić resztę życia z taką pipą? Zawierzyłabyś mu przyszłość swoją, swoich przyszłych dzieci? Ja chyba już znam odpowiedź na to pytanie... wink

I nie martw się. Trafi się ktoś nowy, fajniejszy. Zawsze się trafia wink

Dzięki za pocieszający komentarz smile Chyba żadna normalnie myśląca kobieta nie chciałaby z kimś takim zakładać rodziny. Ale cóż miłość ślepa jest. W przyszłości będę dużo bardziej ostrożna.

To raczej uzależnienie, bo ciężko mówić o miłości do osoby co do której się wie, na poziomie świadomym, że nie chce się z nią być bo ona się zwyczajnie nie nadaje.
Jedno co Ci mogę teraz poradzić to odpocznij, pokochaj siebie, naucz się żyć sama ze sobą a wtedy jakiś porządny facet napatoczy się szybciej niż myślisz big_smile

18

Odp: mój chłopak się żeni
The Handsome One napisał/a:
olive-olive napisał/a:
The Handsome One napisał/a:

Oliwko, nie zrobiłaś nic źle. Baa - ja bym się cieszył na Twoim miejscu. Bądźmy szczerzy - czy chciałabyś spędzić resztę życia z taką pipą? Zawierzyłabyś mu przyszłość swoją, swoich przyszłych dzieci? Ja chyba już znam odpowiedź na to pytanie... wink

I nie martw się. Trafi się ktoś nowy, fajniejszy. Zawsze się trafia wink

Dzięki za pocieszający komentarz smile Chyba żadna normalnie myśląca kobieta nie chciałaby z kimś takim zakładać rodziny. Ale cóż miłość ślepa jest. W przyszłości będę dużo bardziej ostrożna.

To raczej uzależnienie, bo ciężko mówić o miłości do osoby co do której się wie, na poziomie świadomym, że nie chce się z nią być bo ona się zwyczajnie nie nadaje.
Jedno co Ci mogę teraz poradzić to odpocznij, pokochaj siebie, naucz się żyć sama ze sobą a wtedy jakiś porządny facet napatoczy się szybciej niż myślisz big_smile


Nie wiem czy to do końca uzależnienie. Chociaż... może po części. Głupia nadzieja, że wyjdzie mimo przeszkód -  to na pewno.

Odp: mój chłopak się żeni

Tyle że wiesz, że nawet jak wyjdzie to bardzo sobie tym zaszkodzisz?

20

Odp: mój chłopak się żeni
The Handsome One napisał/a:

Tyle że wiesz, że nawet jak wyjdzie to bardzo sobie tym zaszkodzisz?

Tak, dałam sobie z nim spokój. Komentarze osób tutaj, (Twoje i innych) które potrafią spojrzeć na to z innej strony bardzo mi pomogły.

21

Odp: mój chłopak się żeni

Gdy przeczytałam Twój wpis - niejako w odpowiedzi - moja wyobraźnia namalowała obraz Chełmońskiego "Orka" jako alegorię Waszej relacji ; -)))
Zdaję sobie sprawę, że czujesz się teraz zawiedziona, bo wiele Cię kosztowało, aby ją rozwijać, ale jakoś nie umiem dostrzec tej lekkości, tego porywu, tych skrzydeł, jaką miłość zwykle daje młodym ludziom. Brak mi w Twoim opisie, właśnie takiej radości, która jest wierną towarzyszką miłości.
To tylko moje przypuszczenie, ale być może taki ktoś, kto jest zdominowany, samoistnie przekazuje stery każdej relacji, bo tak został wyuczony. On nie zaangażował się na tyle, by zaistniała równowaga uczuć między Wami, nie potrafił wspiąć się gdzieś wyżej, niż zakochanie się w Tobie, a gdy ono zblakło, Wasza relacja się załamała.

Z czasem, spojrzysz na to, co Ci się zdarzyło, jak na poligon ćwiczebny ;- ))) Będziesz już wrażliwsza na pewne sygnały, będziesz umiała w porę reagować.
Powodzenia!

22

Odp: mój chłopak się żeni
aurora borealis napisał/a:

Gdy przeczytałam Twój wpis - niejako w odpowiedzi - moja wyobraźnia namalowała obraz Chełmońskiego "Orka" jako alegorię Waszej relacji ; -)))
Zdaję sobie sprawę, że czujesz się teraz zawiedziona, bo wiele Cię kosztowało, aby ją rozwijać, ale jakoś nie umiem dostrzec tej lekkości, tego porywu, tych skrzydeł, jaką miłość zwykle daje młodym ludziom. Brak mi w Twoim opisie, właśnie takiej radości, która jest wierną towarzyszką miłości.
To tylko moje przypuszczenie, ale być może taki ktoś, kto jest zdominowany, samoistnie przekazuje stery każdej relacji, bo tak został wyuczony. On nie zaangażował się na tyle, by zaistniała równowaga uczuć między Wami, nie potrafił wspiąć się gdzieś wyżej, niż zakochanie się w Tobie, a gdy ono zblakło, Wasza relacja się załamała.

Z czasem, spojrzysz na to, co Ci się zdarzyło, jak na poligon ćwiczebny ;- ))) Będziesz już wrażliwsza na pewne sygnały, będziesz umiała w porę reagować.
Powodzenia!

Kilka tygodni przed rozstaniem mieliśmy rozmowę (która wyszła zresztą ode mnie) na ten temat. Również zwróciłam mu na to uwagę, że coś może być nie tak. Że miłość nie powinna ciągnąć w dół, a wręcz przeciwnie - dodawać siły i takie tam. Niestety ( a może stety) patrząc na to wszystko z dystansu widzę teraz, że dawałam od siebie dużo więcej. I gdzieś po drodze sama się wypaliłam. Nie było już wzajemności.  A na końcu został strach przed samotnością. Muszę siebie bardziej pilnować żeby nie wpaść w kolejną taką pułapkę. Dzięki za pocieszający komentarz smile

23 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2017-06-05 18:36:24)

Odp: mój chłopak się żeni

Olive-olive, z Twoich postów można wyczytać, że owszem, mierzysz się teraz ze szczególnie trudną sytuacją , ale także i to, że jesteś łebską dziewczyną i nie straciłaś orientacji w tym szalejącym polu magnetycznym Twojego życia.

Jeśli mogę Ci coś podpowiedzieć, to szkoda, abyś rozbierała na atomy powody zakończenia Waszej relacji. Zapewniam Cię, że Twój ex luby nie poświęca nawet promila uwagi temu, co zaszło, podczas gdy Twoje myśli pełne są jeszcze jego obecności, wypowiedzianych słów, gestów, scenariuszy "co by było gdyby?"
Nie złorzecz mu, nie rozdrapuj ran, nie szukaj ukrytego sensu. Nie kumuluj dodatkowo złej energii na myślenie o jego rodzinie, nie szukaj śladów na portalach społecznościowych, bo i tak teraz masz pod górkę, po tym co się stało. Jesteś mądrą osobą, to się wyczuwa nawet przez światłowód ; -)))
Nawet jeśli odczuwasz teraz pustkę, zadbaj o to, aby stała się ona przestrzenią, do której wkrótce będziesz mogła zaprosić kogoś nowego, miejscem być może teraz pustym, ale czystym, otwartym, a nie śmierdzącym bajorem wspomnień, wyrzutów i żali do byłego, które będziesz pogłębiać każdego dnia ubolewając nad smutnym końcem Waszej historii.

Proces i tempo zdrowienia zależą tylko od Ciebie…
Jeśli potrzebujesz inspiracji do wyjścia z sytuacji, w której się obecnie znajdujesz, znajdź posty użytkowników Elle88, iceman, thepass z wątku: www.netkobiety.pl/t67911.html

Uszy do góry! ; -)))

24

Odp: mój chłopak się żeni

rodzice nie mają tu nic do rzeczy. Gdyby chłopakowi na Tobie naprawdę zależało, to sam diabeł nie byłby przeszkodą.

25

Odp: mój chłopak się żeni
aurora borealis napisał/a:

Olive-olive, z Twoich postów można wyczytać, że owszem, mierzysz się teraz ze szczególnie trudną sytuacją , ale także i to, że jesteś łebską dziewczyną i nie straciłaś orientacji w tym szalejącym polu magnetycznym Twojego życia.

Jeśli mogę Ci coś podpowiedzieć, to szkoda, abyś rozbierała na atomy powody zakończenia Waszej relacji. Zapewniam Cię, że Twój ex luby nie poświęca nawet promila uwagi temu, co zaszło, podczas gdy Twoje myśli pełne są jeszcze jego obecności, wypowiedzianych słów, gestów, scenariuszy "co by było gdyby?"
Nie złorzecz mu, nie rozdrapuj ran, nie szukaj ukrytego sensu. Nie kumuluj dodatkowo złej energii na myślenie o jego rodzinie, nie szukaj śladów na portalach społecznościowych, bo i tak teraz masz pod górkę, po tym co się stało. Jesteś mądrą osobą, to się wyczuwa nawet przez światłowód ; -)))
Nawet jeśli odczuwasz teraz pustkę, zadbaj o to, aby stała się ona przestrzenią, do której wkrótce będziesz mogła zaprosić kogoś nowego, miejscem być może teraz pustym, ale czystym, otwartym, a nie śmierdzącym bajorem wspomnień, wyrzutów i żali do byłego, które będziesz pogłębiać każdego dnia ubolewając nad smutnym końcem Waszej historii.

Proces i tempo zdrowienia zależą tylko od Ciebie…
Jeśli potrzebujesz inspiracji do wyjścia z sytuacji, w której się obecnie znajdujesz, znajdź posty użytkowników Elle88, iceman, thepass z wątku: www.netkobiety.pl/t67911.html

Uszy do góry! ; -)))


No muszę się wyleczyć, no nie ma wyjścia. Na szczęście etap gdybania i jakichś wnikliwych analiz, rozszczepiania na czynniki pierwsze tego co już było, pominęłam. Szkoda tylko, że nie da się ominąć pozostałych etapów. Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa smile I za link do postów.

26

Odp: mój chłopak się żeni
adiaphora napisał/a:

rodzice nie mają tu nic do rzeczy. Gdyby chłopakowi na Tobie naprawdę zależało, to sam diabeł nie byłby przeszkodą.

Też mu to kiedyś wytknęłam, ale potrafił powiedzieć tylko ohhh i się zeźlił na mnie. Powiedziałam mu, że jego rodzina to wymówka i on się po prostu poddał lub być może pomylił miłość z czymś innym. Bo ktoś kogo się naprawdę kocha nie żeni się z inną sad

27

Odp: mój chłopak się żeni
olive-olive napisał/a:
adiaphora napisał/a:

rodzice nie mają tu nic do rzeczy. Gdyby chłopakowi na Tobie naprawdę zależało, to sam diabeł nie byłby przeszkodą.

Też mu to kiedyś wytknęłam, ale potrafił powiedzieć tylko ohhh i się zeźlił na mnie. Powiedziałam mu, że jego rodzina to wymówka i on się po prostu poddał lub być może pomylił miłość z czymś innym. Bo ktoś kogo się naprawdę kocha nie żeni się z inną sad

ktoś, kto naprawdę kocha jest gotów stanać przeciwko całemu światu, aby bronić tej miłości. A tutaj co za wymówka dziecinna? Bo rodzice nie akceptują? Bo nie pasujesz do ich poziomu i stylu życia? Kurde, Trędowata, niczym żywo, ale czasy mezaliansów się skończyły.
Króla Edwarda VIII miłość kosztowała utratę korony, ale miał w nosie  i wbrew wszystkim postawił na swoim. Abdykował aby móc poślubić swoją ukochaną a tu jakiś gostek nie chce się się sprzeciwiać mamusi? Żart. Raczej szczerze wątpię, że z tego powodu, ale założmy, że tak. W tej sytuacji tym lepiej, po kij Ci takie troki od kaleson? Wolałabyś cierpieć po ślubie patrząc, jak chodzi na postronku mamusi i innych? Jakby na to nie patrzeć, nie miało przyszłości.

28

Odp: mój chłopak się żeni
adiaphora napisał/a:
olive-olive napisał/a:
adiaphora napisał/a:

rodzice nie mają tu nic do rzeczy. Gdyby chłopakowi na Tobie naprawdę zależało, to sam diabeł nie byłby przeszkodą.

Też mu to kiedyś wytknęłam, ale potrafił powiedzieć tylko ohhh i się zeźlił na mnie. Powiedziałam mu, że jego rodzina to wymówka i on się po prostu poddał lub być może pomylił miłość z czymś innym. Bo ktoś kogo się naprawdę kocha nie żeni się z inną sad

ktoś, kto naprawdę kocha jest gotów stanać przeciwko całemu światu, aby bronić tej miłości. A tutaj co za wymówka dziecinna? Bo rodzice nie akceptują? Bo nie pasujesz do ich poziomu i stylu życia? Kurde, Trędowata, niczym żywo, ale czasy mezaliansów się skończyły.
Króla Edwarda VIII miłość kosztowała utratę korony, ale miał w nosie  i wbrew wszystkim postawił na swoim. Abdykował aby móc poślubić swoją ukochaną a tu jakiś gostek nie chce się się sprzeciwiać mamusi? Żart. Raczej szczerze wątpię, że z tego powodu, ale założmy, że tak. W tej sytuacji tym lepiej, po kij Ci takie troki od kaleson? Wolałabyś cierpieć po ślubie patrząc, jak chodzi na postronku mamusi i innych? Jakby na to nie patrzeć, nie miało przyszłości.

Biorąc z nim ślub pewnie wyglądałoby to tak, że w pierwszej kolejności brałabym ślub z jego matką, potem ojcem i gdzieś tam na końcu dopiero z nim. Jakaś porażka.

29

Odp: mój chłopak się żeni

a oświadczyłby Ci się pewnie tak: czy chcesz zostać... synową mojej mamusi? wink
Nie smutaj się. Będzie dobrze!

30

Odp: mój chłopak się żeni

Spójrz na to tak - masz tu ogromne wsparcie, ja takiego nie miałam w swoim przypadku (zupełnie innym, no ale..)
Wiesz czego mnie nauczyło moje życie? Nikt Cię nie pokocha jeśli ty się nie pokochasz, nie poszanujesz. Nikt Cię nie uratuje, jeśli ty sama nie będziesz chciała wstać z kolan. Musisz iść dalej, nawet jeśli będzie bardzo trudno.
Ludzie tutaj bardzo dobrze ci radzą - wyjdź z domu, poszukaj znajomych, odśwież głowę z nawracających myśli ''A co by było gdyby?'' bo chłopak zdecydował. Trudno, jego starta, niech mamunia dalej prowadzi go za rączkę.
Oczywiście, uważam, że w takich sprawach ważny jest stosunek rodziców do naszych partnerów, ale ja również miałam chorą relację z moją mamą - tylko ona jedyna była dla mnie najważniejsze i nic z dobrego z tego nie wyszło ... sad
Co tu jeszcze Oliwo? Życzę ci dużo radości, uśmiechu - wybieraj chłopaków z planem na siebie, a nie zagubione ofiary losu, otocz się kochającymi cię ludźmi.. Zacznij jakieś hobby - może np. poranny jogging/medytacja? Albo razem ^^?
Trzymaj się! ^^

31

Odp: mój chłopak się żeni
adiaphora napisał/a:

a oświadczyłby Ci się pewnie tak: czy chcesz zostać... synową mojej mamusi? wink
Nie smutaj się. Będzie dobrze!

Dziękuję za pocieszenie smile

32

Odp: mój chłopak się żeni
Meffrine napisał/a:

Spójrz na to tak - masz tu ogromne wsparcie, ja takiego nie miałam w swoim przypadku (zupełnie innym, no ale..)
Wiesz czego mnie nauczyło moje życie? Nikt Cię nie pokocha jeśli ty się nie pokochasz, nie poszanujesz. Nikt Cię nie uratuje, jeśli ty sama nie będziesz chciała wstać z kolan. Musisz iść dalej, nawet jeśli będzie bardzo trudno.
Ludzie tutaj bardzo dobrze ci radzą - wyjdź z domu, poszukaj znajomych, odśwież głowę z nawracających myśli ''A co by było gdyby?'' bo chłopak zdecydował. Trudno, jego starta, niech mamunia dalej prowadzi go za rączkę.
Oczywiście, uważam, że w takich sprawach ważny jest stosunek rodziców do naszych partnerów, ale ja również miałam chorą relację z moją mamą - tylko ona jedyna była dla mnie najważniejsze i nic z dobrego z tego nie wyszło ... sad
Co tu jeszcze Oliwo? Życzę ci dużo radości, uśmiechu - wybieraj chłopaków z planem na siebie, a nie zagubione ofiary losu, otocz się kochającymi cię ludźmi.. Zacznij jakieś hobby - może np. poranny jogging/medytacja? Albo razem ^^?
Trzymaj się! ^^

"a nie zagubione ofiary losu" - myślę, że przyciągnęłam osobę z kompleksami, która się jakby próbowała dowartościować przy mnie. Odnosiłam czasem takie wrażenie... Ale cóż. Myślę  też, że żyłam w ułudzie związku. Odkąd mój były chłopak zaczął podejmować decyzje sam,  za moimi plecami, ten związek się zakończył. Lekcję dla siebie wyciągnę z tego doświadczania na pewno. Dziękuję za rady, bardzo cenne smile

33

Odp: mój chłopak się żeni
aurora borealis napisał/a:

Olive-olive, z Twoich postów można wyczytać, że owszem, mierzysz się teraz ze szczególnie trudną sytuacją , ale także i to, że jesteś łebską dziewczyną i nie straciłaś orientacji w tym szalejącym polu magnetycznym Twojego życia.

Jeśli mogę Ci coś podpowiedzieć, to szkoda, abyś rozbierała na atomy powody zakończenia Waszej relacji. Zapewniam Cię, że Twój ex luby nie poświęca nawet promila uwagi temu, co zaszło, podczas gdy Twoje myśli pełne są jeszcze jego obecności, wypowiedzianych słów, gestów, scenariuszy "co by było gdyby?"
Nie złorzecz mu, nie rozdrapuj ran, nie szukaj ukrytego sensu. Nie kumuluj dodatkowo złej energii na myślenie o jego rodzinie, nie szukaj śladów na portalach społecznościowych, bo i tak teraz masz pod górkę, po tym co się stało. Jesteś mądrą osobą, to się wyczuwa nawet przez światłowód ; -)))
Nawet jeśli odczuwasz teraz pustkę, zadbaj o to, aby stała się ona przestrzenią, do której wkrótce będziesz mogła zaprosić kogoś nowego, miejscem być może teraz pustym, ale czystym, otwartym, a nie śmierdzącym bajorem wspomnień, wyrzutów i żali do byłego, które będziesz pogłębiać każdego dnia ubolewając nad smutnym końcem Waszej historii.

Proces i tempo zdrowienia zależą tylko od Ciebie…
Jeśli potrzebujesz inspiracji do wyjścia z sytuacji, w której się obecnie znajdujesz, znajdź posty użytkowników Elle88, iceman, thepass z wątku: www.netkobiety.pl/t67911.html

Uszy do góry! ; -)))


Muszę przyznać, że dałam ciała. A tak dobrze żarło i zdechło wink Potknęłam się przy "pierwszej przeszkodzie", wspólnej znajomej, która postanowiła się napatoczyć i dorzucić do tego kociołka. I tak kolejno, (jakby domino) weszłam na instagram mojego ex na zwiady (chociaż może to i dobrze bo już więcej nigdzie nie zajrzę), dało mi to powód do rozmyślania nad prawdziwym powodem zakończenia związku, doszło przez to skryte złorzeczenie i zastanawianie się nad postępowaniem rodziny mojego ex. Ból, dół. . . Kocioł. I pomyśleć, że zaczęło się od durnego wejścia na portal. Ale uparcie wertuję posty spod linka, którego dołączyłaś. Może się poustawiam do pionu, bo początki były dobre, chęci szczere.

34 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2017-06-09 21:09:03)

Odp: mój chłopak się żeni
olive-olive napisał/a:

Muszę przyznać, że dałam ciała. A tak dobrze żarło i zdechło wink Potknęłam się przy "pierwszej przeszkodzie", wspólnej znajomej, która postanowiła się napatoczyć i dorzucić do tego kociołka. I tak kolejno, (jakby domino) weszłam na instagram mojego ex na zwiady (chociaż może to i dobrze bo już więcej nigdzie nie zajrzę), dało mi to powód do rozmyślania nad prawdziwym powodem zakończenia związku, doszło przez to skryte złorzeczenie i zastanawianie się nad postępowaniem rodziny mojego ex. Ból, dół. . . Kocioł. I pomyśleć, że zaczęło się od durnego wejścia na portal. Ale uparcie wertuję posty spod linka, którego dołączyłaś. Może się poustawiam do pionu, bo początki były dobre, chęci szczere.

Olive-Olive,
wiele osób po rozstaniu uprawia taką formę masochizmu tropiąc w internecie niczym Sherlock Holmes swoich ex… Potem wpada się w jeszcze głębszy psychiczny dołek, bo krótko po "the end" zobaczyło się na FBI byłą niedoszłą lub byłego niedoszłego z paszczą uśmiechniętą tak szeroko, że widać niewyrżniętą lewą górną ósemkę, a dodatkowo - nie daj (Face)Bóg -  w towarzystwie tej lub tego nowego…

Niech zgadnę… Ty, wylewając hektolitry łez możesz już śmiało zakładać przydomową salinę, natomiast on na wypatrzonych przez Ciebie zdjęciach, wydaje się być reklamówką centrum stomatologicznego „Piękny Uśmiech” ? Jego mamunia gotowa jest dać ogłoszenie do „Super Expressu”, że nareszcie jej syn umiłowany przestał się prowadzać z tą ……….. (tu wpisz ulubiony epitet mamuni, którego używała zamiast Twojego imienia) i z tej cudownej okazji upiekła dwa serniki wiedeńskie, szarlotkę na kruchym spodzie i keks, i nawet pani Czesi spod siódemki, co ma tego rudego psa, opowiedziała o wyzwoleniu swojego dziubdziusia spod Twojej „okupacji”. Cała rodzina, nawet dziadkowuj z Grudziądza się cieszą, że „to” się wreszcie między Wami skończyło,  a Ty mielisz w głowie jeden i ten sam temat…  Znam dużo ciekawsze atrakcje na czerwcowe wieczory, dla takich fajnych dziewczyn jak Ty, Olive – Olive…  Zmykaj jak najdalej od tej familii! Nie chcą Ciebie? To Ty ich nie chcij jeszcze bardziej ; -)))

Nie pielęgnuj złości, gniewu, urazów, smutku, wyrzutów. To są chwasty, które raczej trzeba wyrywać z ogrodu życia. Spróbuj zasadzić w tym ogrodzie różę – zrób dziś dla siebie jedną dobrą rzecz… Popatrz na siebie z miłością…

Ma tu na Forum wątek taka dziewczyna, która od dziewięciu lat wzdycha po swoim Romeo i nie może zaprzestać… (W sumie trudno się dziwić, bo po tylu latach, to chyba już w nawyk jej weszło to wzdychanie). Panna zdąży mchem porosnąć, a od wspomnień o byłym, po kres swoich dni już się chyba  nie uwolni...  No i choćby była Miss Trynidad i Tobago, to żaden normalny chłop nie jest w stanie się zbliżyć, bo wali od niej tą „drama queen”  na pięć kilometrów. Od czasu do czasu wpada tu jeszcze, by dopisać dalszy ciąg rzewnej sagi o rozstaniu... Miazga! Powiadam Ci - miazga!

35

Odp: mój chłopak się żeni

@aurora borealis
Co się zobaczyło to się niestety nie odzobaczy. Masochizm w czystej postaci sad Zamiast hektolitrów łez miałam duży stres i nieprzespaną noc. Może dla tego, że wylałam ich sporo jeszcze przed rozstaniem.. Od tamtej pory staram się trzymać w pionie, ale czasem mnie najdzie taki chwaścik wink Kurczę, aż grzech nie zostać ogrodnikiem po przeczytaniu tak fajnie napisanej odpowiedzi ( i porad w niej zawartych) smile
Dziewięć lat na pewno nie chcę wzdychać po moim byłym, hahaha. Daję sobie dwa miesiące. Obym w tym wytrwała smile

36

Odp: mój chłopak się żeni
olive-olive napisał/a:

@aurora borealis
Co się zobaczyło to się niestety nie odzobaczy. Masochizm w czystej postaci sad Zamiast hektolitrów łez miałam duży stres i nieprzespaną noc. Może dla tego, że wylałam ich sporo jeszcze przed rozstaniem.. Od tamtej pory staram się trzymać w pionie, ale czasem mnie najdzie taki chwaścik wink Kurczę, aż grzech nie zostać ogrodnikiem po przeczytaniu tak fajnie napisanej odpowiedzi ( i porad w niej zawartych) smile
Dziewięć lat na pewno nie chcę wzdychać po moim byłym, hahaha. Daję sobie dwa miesiące. Obym w tym wytrwała smile

Na drugi raz - oczy szeroko zamknięte zanim Cię zaświerzbi klawisz "enter", dobra?

Olive - Olive, skończyła się Twoja przygoda z tą rodziną Adamsów. Kurtyna!  Dziubdziuś wrócił do mamuni, a mamunia przecież wie, co dla dziubdziusia najlepsze. I kalesonki dziubdziusiowi odprasuje i troczki do nich podoszywa, żeby ślicznie furkotały na wietrze...
Ktoś taki jak Ty, powinien wracać do siebie, góra po tygodniu! Jesteś jakaś inna, niż większość zrozpaczonych  po rozstaniu, którzy tu piszą.
Dużo w Tobie światła.
Pozwól się komuś znaleźć, niech tego kogoś przyciągnie Twoja jasność, Twoj uśmiech, Twoja ciekawość, tego, co przed, a nie za Tobą...
No i hoduj te róże, a ogrodnik sam się znajdzie... ; -))))

37

Odp: mój chłopak się żeni

@aurora borealis


"Na drugi raz - oczy szeroko zamknięte zanim Cię zaświerzbi klawisz "enter", dobra?" - SI smile

"Ktoś taki jak Ty, powinien wracać do siebie, góra po tygodniu!" - Niektórzy mi tu radzą, że może to potrwać więcej niż miesiąc lub dwa hmm W sumie nie jest to moje pierwsze rozstanie, niby powinno być mi łatwiej... Ale nie poddaję się smile

Dziękuję za odpowiedź, za to, że tak mnie postrzegasz. Czuję się lepiej po Twoich słowach smile
Rodzina Adamsów, hahahahhahahaha lol

Posty [ 37 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » mój chłopak się żeni

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024