Witam,
jak w temacie - od pewnego czasu mam takie wrażenie o swoim związku. Przepraszam z góry, że się rozpisuję,ale nie umiem sobie poradzić. Zastanawiam się, czy pójście do psychologa nie byłoby rozsądnym wyjściem.
Jesteśmy ze sobą już ponad 4lata. Zaczęło się romantycznie, teraz mam wrażenie że to tylko przyzwyczajenie. Jestem po trzydziestce, On jest 7 lat starszy.
Bywało różnie, wzloty i upadki, jak to w związkach. Zaskoczył mnie, że np. potrafił rzucić dla mnie palenie, że już w pierwszym roku razem pojechaliśmy na urlop, bo w poprzednim związku czekałam 3 lata na jakikolwiek wyjazd. Tu jest inaczej, bo mieszkamy razem. Wspólne wydatki, zakupy, rachunki itp. Pewne rzeczy do niedawna jeszcze porównywałam - niestety nie mogłam się tego uczucia wyzbyć. Porównywałam i dziwiłam się, że momentami może być tak fajnie.
Od jakiegoś czasu jest jednak inaczej. Nie wiem, nie umiem tego nazwać. Po prostu czuję, że nie ma między nami żadnej chemii. Wchodzę do łóżka, przytulam się machinalnie do niego, a kiedy chcę czegoś więcej, on mnie odpycha. Seks jest raz w miesiącu, czasem nawet w ogóle nic nie ma.
Jakiś czas temu zaczął brać tabletki - serce, cholesterol,bo znowu pali, boli go kręgosłup...nie potrafię rozmawiać z nim. Pytam, jak się czujesz, co tam jak tam to odpowiada zdawkowo lub zmienia temat. Chodzi do lekarza, ale nie umiem więcej z niego wycisnąć, niż kilka zdawkowych odpowiedzi. Coś mu jest??
Kolejna sprawa - jego mama i siostra mieszkają blisko nas. Siostra jest niepełnosprawna, ma porażenie mózgowe. Akceptuję ją, lubię dziewczynę, bo to nie jej wina że taka się urodziła. Jest sympatyczna, czasem uda się pogadać więcej, czasem nic - zależy od humoru. Ale tutaj też nie bez znaczenia jest to, że jego mama ma na nią ogromny wpływ. Nic nie powie, póki matka nie da przyzwolenia. Tak jakby bała się mówić, że ją skrzyczy czy coś...czuć czasem taką napiętą atmosferę, jakby młoda mogła powiedzieć za dużo, a mama pilnuje, żeby tak się nie stało.
Ostatnio mało ze sobą rozmawiamy. Kiedy jednak mówię, że brakuje mi wyjścia raz na jakiś czas do kina, na spacer, na rower - On na to, że robię wszystko, by nie iść na działkę -bo mamy też ogródek - a spędza tam mnóstwo czasu. Ja niestety trochę mniej, bo jest na głowie dom i praca zmianowa więc nie zawsze możemy pójść razem. Na proste pytanie chodźmy do kina mówi, że mam sobie iść z mamą...
W domu mi nie pomaga, mam to na mojej głowie. Na działce jest super w stosunku do innych ludzi - sąsiedzi się rozpływają w zachwytach, jak bardzo dba o działkę. Kiedy jesteśmy tam razem, potrafi być niemiły, aż przykro się robi.
Na działce teraz niestety widzę, że wszystko zaczyna urządzać pod mamę i siostrę. Któraś czegoś chce - ok, trochę pomarudzi ale zrobi tak żeby były zadowolone.
Dziennie musi zadzwonić lub tam iść...wiem że blisko, że młoda jest chora...ale gdyby miał własne dzieci?też by tak latał? zaczynam się irytować takim obrotem sprawy. A propos dzieci - kiedy ostatnio rozmawialiśmy, że dla mnie powoli ostatni dzwonek- stwierdził że dzieci mieć nie chce. Ja z kolei nie chcę rodzić za 10 lat...do ślubu też mu nieśpieszno. Pytam więc jak nie teraz to kiedy??Nic na siłe, ale lata już mam swoje...
Dużo rzeczy mamy w domu wspólnych. Kasa też jest po połowie. Nie chcę się rozstawać, bo szkoda mi tych kilku lat, były fajne momenty,
Nie wiem, może ja przyciągam takich facetów...poprzedni też mieszkał z matką i to przez nią nie wyszło, bo był maminsynkiem. Obecny nie jest, albo ja nie chcę tego zobaczyć?
Ma swoje zdanie, ale dla świętego spokoju robi coś według życzenia mamy. Jak długo jeszcze?
Może ja robię coś nie tak? Może za bardzo kocham, za bardzo pokazuję jak mi zależy?
Kiedyś miał w zwyczaju żartować, że może się wyprowadzić, mogę go "wyrzucić". Wtedy to było śmieszne. Teraz mnie martwi, czy myślał poważnie o tym, a jest ze mną, bo tak łatwo i wygodnie odpoczywa psychicznie od tego co w domu rodzinnym. Nie wiem,może obiecał mamie, że będzie się opiekować siostrą i dlatego tak zwleka albo nigdy się nie ożeni?
Najbardziej boli tylko to, że znajomi mają rodziny, mają dzieci i ich życie ma inny sens.
Moje go w tej chwili nie ma:(