Od 0,5 roku jestem mezatką. Moj maz byl moim chlopakiem 3 lata w Polsce. On juz pracowal za granica gdy ja bylam w trakcie studiow. Mowil ze zwiazek nie przetrwa gdy ja bede kontynuuowac studia. Teraz wiem ze bylam bardzo glupia. Zdecydowalam sie na emigracje. Mimo wyksztalcenia jestem sprzataczką. Nie znam jezyka i nie potrafie sie go nauczyc poniewaz nie mam mozliwosci by z kims rozmawiac. Biegle mowie tylko po angielsku. Tak znalazlam prace... Sprzatam ok. 3godziny, sama, lacznie z dojazdem nie ma mnie w domu 5h. Zarabiam ok 350€ , 100€ kosztuje miesieczny. 5h dziennie nie ma mnie w domu codziennie 5 dni w tyg pracujac za 1000zlotych. Kocham Polske i chcialabym sprobowac czegosco moze nie dawaloby mi kokosow ale przynajmniej radosc z tego ze nie jestem sama. Moj maz - stateczny, precyzyjny, zdyscyplinowany. Pracuje 8h dziennie, O,5h dojazd do pracy wlasnym autem. Poczatkowo wspieral mnie i tlumaczyl ze rozumie ze mi sie nie podoba ze bedzie ciezko ze najpierw 300€ a pozniej bedzie wiecej. Ok. Jemu przybywalo kolegow po pracy- bo mu sie nalezy z kolegami wypic piwo. Mi po w sumie 2h pracy nie nalezalo sie nic procz zrobienia s,ybko zakupow i ugotowaniu obiadu. Bo nic szczegolnego i waznego nie robie. Nie jestem zmeczona po 8h pracy , nie wydaje pol pensji na mieszkanie, na zycie. Zdecydowalam ze po pol pensji bedziemy placic rachunki i jedzenie. Ja ze swoich 300€ i on ze swoich 2000€. Mial to w dupie. On pil piwka z kolegami. Ja ,meczona nie mialam kolezanek bo musialam isc na zakupy i robic obiady. Tak stalam sie niewolnica. Dzismoj maz za kazdym razem wypominami ze wszystko jest na jego glowie.l i zacjego pieniadze. Jest niezorganizowany i wszystko robi chaotycznie na ostatnia chwile. Ja jestem zorganizowana, kilka dni wczesniej mam plan i skrupulatnie go wcielam w zycie, przy czym maz oskarza mnie ze na wszystko mam czas i NICZYM SIE NIE PRZEJMUJE bo .i tak latwo wszystko przychodzi. Co jest ze mna nie tak bo on mnie oskarza o wszystkue swoje winy!!! Ja nie mam zamaru egzystowac na emigracji gdy on sie tu dobrze bawi i mamnie za sluzaca a sam robi z siebie ofiare i to niby moja wina!!!!
2 2017-04-12 08:23:42 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-04-12 08:26:16)
Co to za wymowka, ze nie masz kontaktu z jezykiem?
Nie pasuje ci? Wroc do Polski.
No dokładnie. Nie "stałaś się niewolnicą" tylko pozwoliłaś z siebie zrobić niewolnicę. Nie rozumiem, dlaczego jego "musisz gotować obiad" oznacza, że MUSISZ się go słuchać. Co on, twoim władcą jest? Przestań go traktować jak władcę.
My kobiety mamy tendencje do zatracania siebie i swojego ja w związkach.. w szczególności kiedy do głosu dochodzi poczucie bezpieczeństwa w twoim przypadku jego brak. Wydaje mi się, że jesteś bardo młodą osobą i jeszcze nie odkryłaś kim jesteś i pomimo kilku lat związku ty i twój mąż nie odkryliście waszej miłości. Miłość nie wymaga - pamiętaj o tym. I też nie traktuj siebie zbyt serio, nie ma nic złego w tym, że kobieta nie pracuje i jest po prostu kobietą nie stawiaj sobie poprzeczki zbyt wysoko... Czy brakuje wam pieniędzy na życie? Czy w rachubę wchodzi bardziej brak przyjemności z życia? Jeśłi to pierwsze to zastanów się co tak naprawdę jest ci niezbędne do życia, jeśli to drugie to zastanów się nad tym czy chcesz tak tkwić w nieszczęściu, czy warto zrobić coś żeby to życie zmienić i się czuć lepiej.. Czy wystarczy zmiana podejścia czy warto pomyśleć o zmianie męża... Twój mąż zapewne też ma swoje powody do takiego zachowania, może sam nie czuje się zbyt szczęśliwy? Myślę, że powinniście szczerze porozmawiać. Emigracja bez wykształcenia i bez znajomości języka nigdy nie jest wesołym przeżyciem. Wielkie nadzieje i oczekiwania zderzają się z faktyczną beznadzieją braku możliwości rozwoju. Pozdrawiam.
5 2017-04-12 15:13:20 Ostatnio edytowany przez josz (2017-04-12 15:14:50)
Od 0,5 roku jestem mezatką. Moj maz byl moim chlopakiem 3 lata w Polsce. On juz pracowal za granica gdy ja bylam w trakcie studiow. Mowil ze zwiazek nie przetrwa gdy ja bede kontynuuowac studia. Teraz wiem ze bylam bardzo glupia. Zdecydowalam sie na emigracje. Mimo wyksztalcenia jestem sprzataczką. Nie znam jezyka i nie potrafie sie go nauczyc poniewaz nie mam mozliwosci by z kims rozmawiac. Biegle mowie tylko po angielsku.
Sugerujesz, że przerwałaś studia, a następnie piszesz "mimo wykształcenia". Czyli jakiś zawód posiadasz. Rozumiem, że sprzątasz u kogoś, nie mając możliwości rozmowy w języku kraju w którym przebywasz. Może na początek zafunduj sobie kurs tego języka i ucz się w domu. Poproś męża, żeby Ci w tym pomógł, możecie próbować rozmawiać w domu po...
Na początek proste zwroty.
Intensywnie poszukuj innej pracy, znajomość j. ang. powinna Ci w tym pomóc.
Jest trochę sprzeczności w tym, co piszesz "maz - stateczny, precyzyjny, zdyscyplinowany", a następnie "Jest niezorganizowany i wszystko robi chaotycznie na ostatnia chwile"??
Nie rozumiem też dlaczego "Zdecydowalam ze po pol pensji bedziemy placic rachunki i jedzenie. Ja ze swoich 300€ i on ze swoich 2000€."??
Dlaczego tak zadecydowałaś? To co zostanie Ci z pensji powinnaś przeznaczyć na przysłowiowe waciki, zwłaszcza, że jak się domyślam, w domu sprzątasz i gotujesz, bo jestes na jego utrzymaniu.
Przykre, że on wypomina Ci to znając Twoje położenie. Jeśli nie jesteś w stanie przekonać go do zmiany nastawienia, nie masz szans na podjęcie lepszej pracy, to...hmm
Chyba w ostateczności będziesz musiała zawalczyć o siebie, wrócić do kraju, dokończyć studia i pomyśleć, co dalej z Wami?
Ale bzdury. Byłam dwa razy zagranicą w różnych krajach i w obu bez trudu znalazłam prace w ciągu kilku dni. Pierwszy raz kaleczylam język i byłam świeżo po studiach. Zarabiałam ok 1000 funtów i szybko znalazłam druga prace gdzie zarabiałam juz 2000. Ale nie pracowałam 3h tylko 12h i tez dojeżdżalam, jak każdy człowiek.
Dla mnie to co piszesz jest śmieszne.
Ja nie rozumiem, jak możesz nie uczyć się języka, chociażby w domu. Przecież od tego zależy Twoja przyszłość w obcym kraju. Jesteś w Niemczech, Francji, Belgii?
Jak to jest. W grudniu pisalas ze w sylwestra bierzesz slub, a teraz jestes juz pol roku po slubie. Mamy poczatek kwietnia, wiec na moje oko jestes zwyklym trolem jakich ostatnimi czasy masa na tym forum.
Ucz się języka. Przecież dzisiaj nawet nie trzeba płacić za kurs - znajdź na you tube, jest mnóstwo filmików, na początek wystarczy. Czytaj miejscowe gazety, kup sobie słownik danego języka, rozmawiaj z ludźmi. Jak się podszkolisz, to może uda Ci się znaleźć pracę na 8h, nie na 3h. Kto Ci broni znaleźć sobie koleżanki?
Cała Twoja postawa jest dość bierna. Mam wrażenie, że się izolujesz od świata i dlatego jest jak jest.
10 2017-04-20 13:10:29 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-04-20 13:13:28)
Nie masz do kogo wrócić do Polski - rodzina (bliższa czy dalsza)? Coś czuję, że nawet nauka języka wiele nie zmieni tj. związek masz z zakompleksionym facetem, który wyżywa się na tobie. Jednak naucz się języka dla siebie. Masz komunikacyjny język to i masz wyższe zarobki.
Zastanów się czego oczekujesz i zacznij wychodzić do ludzi: słuchać i czynnie uczyć się języka. Nie przesiaduj w domu, daj mu do zrozumienia, że nie jesteś jego workiem treningowym. Właśnie dlatego jestem, gorącą zwolenniczką posiadania własnej swobody finansowej, aby takich jak najszybciej kopnąć w 4 litery. Inwestuj w siebie, go olej. Niech za swoje 2000 wynajmie sobie sprzątaczkę i kucharkę, albo niech ci płaci za te prace. Aktualnie jest taka ciemnota umysłowa, która uważa, że jeśli nie otrzymujesz wypłaty na "rękę" to twoja praca jest mniej ważna. dlatego trzeba uświadamiać ile taka praca kosztuje i niech płaci.
Musisz szukać innej pracy wśród ludzi i nowych znajomości dając spokój mężowi. Wśród bogatych Pań zawsze będziesz sprzątaczką nie kompanem do rozmów czy znajomości. Normalnym jest ,że skoro zarabiasz mniej i pracujesz krócej niż mąż to powinnaś posprzątać w mieszkaniu czy ugotować obiad.Mąż natomiast nie powinie wymagać połowy opłat od ciebie skoro zarabiasz grosze. Zamiast zazdrościć mężowi ,że ma kolegów i lepiej płatną pracę pomyśl nad własnym rozwojem tam na miejscu nie koniecznie od razu zjeżdżać do Polski.
12 2017-04-20 14:13:01 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-04-20 14:14:24)
Wśród bogatych Pań zawsze będziesz sprzątaczką nie kompanem do rozmów czy znajomości.
Kastry to chyba w Indiach, a nie w Europie . Ja tam szanuję każdego, a co dopiero po czasie oceniam.
Do tego nie ważne ile kto pracuje, ale jak ciężko. Sprzątaczka pracuje fizycznie, natomiast w biurze 8 h to lajcik i taka prawda. Co więcej w pracach biurowych tzw. umysłowych bardzo ważnym aspektem jest dbanie o zdrowie psychiczne, któremu sprzyja fizyczna praca. Może to okazać się śmieszne, ale po 8h w pracy przy biurku dobrze wrócić z pracy i zabrać się za porządki w ogródku, odkurzanie itp. Odciąć się.
Uważam, że ListyDom zrobiła ogromny błąd wyjeżdżając z Polski bez jakiejkolwiek asekuracji (języka, znajomych w kraju do którego przybyła, pewnej dobrej pracy...). Jak widać "miłość" miłością. Często po latach wychodzi szydło z worka.
anicorek87 napisał/a:Wśród bogatych Pań zawsze będziesz sprzątaczką nie kompanem do rozmów czy znajomości.
Kastry to chyba w Indiach, a nie w Europie
. Ja tam szanuję każdego, a co dopiero po czasie oceniam.
Do tego nie ważne ile kto pracuje, ale jak ciężko. Sprzątaczka pracuje fizycznie, natomiast w biurze 8 h to lajcik i taka prawda. Co więcej w pracach biurowych tzw. umysłowych bardzo ważnym aspektem jest dbanie o zdrowie psychiczne, któremu sprzyja fizyczna praca. Może to okazać się śmieszne, ale po 8h w pracy przy biurku dobrze wrócić z pracy i zabrać się za porządki w ogródku, odkurzanie itp. Odciąć się.
Uważam, że ListyDom zrobiła ogromny błąd wyjeżdżając z Polski bez jakiejkolwiek asekuracji (języka, znajomych w kraju do którego przybyła, pewnej dobrej pracy...). Jak widać "miłość" miłością. Często po latach wychodzi szydło z worka.
Wiem co napisałam bo sama sprzątałam po domach, może szacunek tam znajdzie ale jak napisałam nie przyjaźń i koleżanki. Szukać znajomych to znajdzie ale na równym sobie stanowisku .Poza tym sprzątanie 8 h a 3 to też ogromna różnica . Nie wiem czy wyjazd bo Polski do dobre rozwiązane. Mnie się wydaje ,że te związek się po prostu dociera dopiero teraz . Oni powinni ze sobą porozmawiać i znaleźć wspólny front funkcjonowania a nie po pół roku się praktycznie rozwodzić czy wyjeżdżać by być daleko od siebie.
14 2017-04-20 17:25:26 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-04-20 17:26:53)
Leśny_owoc napisał/a:anicorek87 napisał/a:Wśród bogatych Pań zawsze będziesz sprzątaczką nie kompanem do rozmów czy znajomości.
Kastry to chyba w Indiach, a nie w Europie
. Ja tam szanuję każdego, a co dopiero po czasie oceniam.
Do tego nie ważne ile kto pracuje, ale jak ciężko. Sprzątaczka pracuje fizycznie, natomiast w biurze 8 h to lajcik i taka prawda. Co więcej w pracach biurowych tzw. umysłowych bardzo ważnym aspektem jest dbanie o zdrowie psychiczne, któremu sprzyja fizyczna praca. Może to okazać się śmieszne, ale po 8h w pracy przy biurku dobrze wrócić z pracy i zabrać się za porządki w ogródku, odkurzanie itp. Odciąć się.
Uważam, że ListyDom zrobiła ogromny błąd wyjeżdżając z Polski bez jakiejkolwiek asekuracji (języka, znajomych w kraju do którego przybyła, pewnej dobrej pracy...). Jak widać "miłość" miłością. Często po latach wychodzi szydło z worka.Wiem co napisałam bo sama sprzątałam po domach, może szacunek tam znajdzie ale jak napisałam nie przyjaźń i koleżanki. Szukać znajomych to znajdzie ale na równym sobie stanowisku .Poza tym sprzątanie 8 h a 3 to też ogromna różnica . Nie wiem czy wyjazd bo Polski do dobre rozwiązane. Mnie się wydaje ,że te związek się po prostu dociera dopiero teraz . Oni powinni ze sobą porozmawiać i znaleźć wspólny front funkcjonowania a nie po pół roku się praktycznie rozwodzić czy wyjeżdżać by być daleko od siebie.
To współczuję, że u tego typu ludzi musisz podejmować pracę. Ja szanuję każdego, a ostatnio panom co zmieniali nam dach przygotowałam kawę . Nie zgodzę się z tobą z drugą kwestią. Jeśli ktoś nie ma szacunku do pracy drugiej osoby to o czym z kimś takim rozmawiać? Wyszła za mężczyznę czy dziecko, którego nie odchowali rodzice? Sądzisz, że takim zachowaniem okazuje miłość/wsparcie? Nie, przez krótki czas będzie dobrze, a później wróci to ze zdwojoną siłą. Czas naszych matek kiedy to "bo mamy ślub" się skończył i to bardzo dobrze, bo spada liczba toksycznych związków. Dziewczyna jest zakompleksiona i powinna być w środowisku które sprzyja jej rozwojowi. Źle zrobiła, że wyjechała dla kogoś.
Temat idealny jako przestroga dla każdego kto bez języka chce wyjechać dla drugiej połówki.
Ja się zgadzam z anicorek87, przynajmniej jeśli chodzi o UK. Tutaj panuje podział klasowy. Fakt - oni będą dla Ciebie grzeczni, bo tacy są, ale nie zostaniesz dopuszczona do ich prywatnego życia na równych prawach, nie będziesz ich koleżanką, na przyjęcia urodzinowe Cię nie zaproszą. Wiem, o czym mówię, bo też tego doświadczyłam. Koleżanek szuka się wśród równych sobie - i ja to w sumie rozumiem, też są ludzie, z którymi nie chciałabym się przyjaźnić.
Problem autorki jest jednak inny. Chodzi o dobrowolną izolację i liczenie na męża, bo "ja nie potrafię, nie mam możliwości, mąż ma kolegów, ja nie mam koleżanek"... Siedzi w domu i nic nie robi - a powinna. Można uczyć się języka, albo pracować więcej, wtedy i pieniadze bedzie miała swoje i na jakiś kurs pójdzie i praca się znajdzie lepsza. Przecież mąż jej nie więzi w domu.
Ale pierdoly autorko sadzisz.
Pozwole wtracic swoje 2 grosze bo sama mieszkam za granica tyle ze juz dosc dlugo
Te 300 € to na miesiac ????
to troche malo, to pewnie jakies jedno sprzatanie albo gora 2 masz , poszukaj czegos jeszce i ucz sie jezyka, za granica np w niemczech Austri czy gdzie tam jestes bo obstawiam niemieckojezyczny kra,j mozna tez znalezc prace po angielsku.
Nastepny durny pomyls dokladac sie do oplat no sorry, z czego???- ze tak zapytam.
Moim zdaniem ucz sie jezyka i szukaj czegos lepszego ewentualnie dodatkowych sprzatan
Na poczatku tez sprzatalam i wiem jak to jes,t ale mialam 2 mieszkania w ciagu dnia i bylo super jesli chodzi o finanse, po 2 latach opanowalam jezyk i znalazlam lepsza prace, a teraz pierdze w przyslowiowy stolek w biurze i stukam w klawiature, takze dla chcacego nic trudnego.
Powodzenia