Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Nasz problem (tak, mam na myśli większą część koleżanek z pracy oraz siebie) ma związek z dość specyficzną osobą pracującą z nami.
Krótka charakterystyka ów przypadku: około 40'ki, prawdopodobne problemy z akceptacją własnego wieku (ubiorem przypomina licealistkę), unikająca makijażu oraz wszystkiego, co kobiece, wyniosła, uważająca się za lepszą od innych kobiet (bo się nie maluje, bo faceci są niepotrzebni) oraz mężczyzn (to podgatunek, niewart zainteresowania).
Każdy ma prawo być tym, kim chce i ogólnie nie przeszkadza nam ona jako osoba, problem natomiast leży w jej zachowaniu, mianowicie:
Często krytykuje inne dziewczyny, w tym moje koleżanki :
- za makijaż (bo któraś akurat pomalowała sobie usta i paznokcie na czerwono - a to już coś znaczy),
- za sposób zachowania (moja koleżanka oglądała katalog z bielizną, chciała zrobić niespodziankę swojemu chłopakowi),
- za poglądy (niewarto się starać dla facetów, każda kobieta, która to robi się ośmiesza).
Ma prawo mieć takie poglądy, natomiast "dręczy" nimi inne osoby (są rozmowy na jej temat, koleżanki czują się niezręcznie).
Uważa się za inteligentną osobę, "chwali się" różnymi umiejętnościami, pozostając przy tym "fałszywie skromną", a prawie każdy dzień z jej udziałem zaczyna się od zwrotu:
"Ja to się nie maluję, ja to nie noszę butów na obcasie..." (z takich rozmów ją kojarzę, nic ponad to).
Uważamy, że ma poważny problem z akceptacją własnej kobiecości (wstydzi się krągłych pośladków, dużych ust), może była molestowana w dzieciństwie.
Jak sobie radzić z takim człowiekiem? Z osobą, która na każdy przejaw kobiecości w Twoim wydaniu patrzy z pogardą? Z wyższością?
Prosimy o pomoc,
serdecznie dziękuję