Dzisiaj po raz n-ty pokłóciłam się z siostrą.
No więc mam siostrę młodszą o 4 lata. Sama mam 19 rocznikowo 20. Dzisiaj, dosłownie przed chwilą była nieprzyjemna sytuacja. No więc nie ma żadnej szkoły u nas w okolicy, więc siostra musi dojeżdżać jakieś 8- 9 km. Zawsze ją zawożą rodzice, ewentualnie sąsiad, który ma syna w tej samej szkole. Ja też mam prawo jazdy. Zima była ciężka, więc nie jeździłam, bo ciężki warunki, ale niedawno zaczęłam. Dzisiaj po raz drugi w tym roku odebrałam siostrę ze szkoły. Nie jest mi to na rękę, bo poprawiam maturę które są coraz bliżej a taki wyjazd pochłania jednak czas, ale chciałam to zrobić dla rodziców, żeby nie musieli jeździć. Ale dzisiaj siostra przegięła. Szkoła ma wspólny parking z blokami, więc na parkingu jest problem ze znalezieniem miejsca. Objechałam parking, ale był problem z miejscami, było jedno, ale był tam zakaz parkowania a trochę dalej stała policja. Stanęłam na tym samym parkingu, ale w takim gorszym miejscu, gdzie nie ma betonu a jest ziemia. Dzisiaj niestety dosyć mocno pada, więc jest błoto, ale inny parking był sporo dalej.
Dzwonek na przerwę, dzwoni siostra gdzie ja stoję, ja mówię, że tam trochę dalej a ona na to "kurwa tak daleko?! Nie mogłaś podjechać bliżej!" Ja jej mówię, że nie było miejsca, ale mogę przeparkować auto a ona na to, że już idzie. Ja stałam dosłownie kilkadziesiąt metrów od budynku, na parkingu. Siostra weszła, dostałam opieprz, że myślę tylko osobie, że jak mogłam tu stanąć, skoro ona bardziej zmokła (a powiedziałam jej, żeby nosiła ze sobą parasol), że ja jej łaski tym, że po nią przyjeżdżam nie robię. Powiedziałam, że jeśli się jej nie podoba to mogła iść sobie kilometr od szkoły jest przystanek a ona na to z argumentem, że na pewno nie, bo ja w jej wieku nie jeździłam busem (po części to prawda, bo ja jeździłam albo z rodzicami albo ze znajomymi, busami jeździłam głownie wtedy, gdy chciałam się spotkać ze znajomymi), ale powiedziałam jej, że nie musi być taka jak ja i może jechać busem, a ona że nie będzie jeździć busami tylko rodzice po nią przyjadą.
Potem się jeszcze kłóciłyśmy, ciśnienie mi skoczyło, zdenerwowałam się, byłam pewna, że spowoduje jakiś wypadek, bo dzisiaj były raczej gorsze warunki na drodze, ja zdenerwowana
No z jednej strony szkoda mi rodziców, ale z drugiej mam już jej serdecznie dosyć. No wyobraźcie sobie sytuację: macie bardzo ważny egzamin, uczycie się do niego, ale chcecie pomóc rodzicom i odebrać młodsze rodzeństwo ze szkoły. Jedziecie, poświęcacie czas a potem dostajecie opiernicz za to, że ktoś musi przejść 30 sekund w deszczu, na parking przed szkołą i jest niezadowolony.
Ale takie sytuacje na prawdę są zagrożeniem dla mnie i dla innych na drodze, może lepiej nie odbierać jej ze szkoły?
Muszę zaznaczyć, że to nie jest jedyna taka sytuacja. Na jesień, kiedy po nią przyjeżdżałam raz było lepiej, raz gorzej ale w pewnym momencie była sytuacja bardzo podobna. No ja nie wiem, co robić
Przede wszystkim zachowaj spokój, nie wdawaj się w kłótnie z siostrą, tylko odpowiadaj jej krótko i rzeczowo. Stawiaj jasne granice i bądź asertywna, to znaczy czasem powiedz jej "nie", spokojnie, bez złości, ale stanowczo. Warto też porozmawiać z rodzicami i wspólnie ustalić zasady postępowania wobec niej, których konsekwentnie będziecie przestrzegać.
Ja bym jej nie woziła. Niech sobie sama daje radę, skoro jest niewdzięczna.
Twoja siostra ma 15 lat. Ten wiek tak ma.
5 2017-03-23 08:57:07 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2017-03-23 08:57:32)
Twoja siostra ma 15 lat. Ten wiek tak ma.
Co nie znaczy, że trzeba sobie na to pozwalać. Jakiś czas temu Autorka założyła wątek, w którym pisze o tym, że siostra używa jej ubrań i ich nie szanuje. Tutaj widać, że jest niewdzięczna za przysługi. Najwyraźniej Autorka pozwala jej na takie zachowanie, bo jeszcze się zastanawia, czy to ona może ma złe podejście.
Serio, co się stanie, jak jej powiesz stanowcze "nie"? Przecież jej krzywda się od tego nie stanie. Tak się wychowuje ludzi - jak chcesz pomóc rodzicom, to możesz im pomóc w ten sposób, że nie będziesz ulegać siostrze, której nie obchodzi czyjaś własność oraz nie docenia, że ktoś dla niej coś robi. Jak dla mnie powinnaś jasno postawić sprawę "słuchaj, jeszcze jedna taka akcja, że zamiast być wdzięczna za to, że przyjeżdżam po ciebie, tylko będziesz robić wyrzuty, to więcej nie przyjadę i już". I tak też zrobić. Przecież ostrzegłaś. I to samo z ubraniami. Kurdę, wieź się zezłość zamiast odgrywać rolę męczennika, który cierpi dla "dobra" rodzinny. Nic z tego dobrego nie wynika, dla nikogo.
Moj syn dojezdza autobusem do szkoły i ma 33 km w jedna strone .
I nie widze tu zadnego problemu dojazdu autobusem .
Drugi ma 7 km do szkoły w jedna strone i jezdzi rowerem i tez nie problem .
Wiec jak dziewczyna ma problem to niech pieszo chodzi bedzie przyjemne z pozytecznym spacer zaliczony