Mój chłopak uważa, że prawo jazdy i samochód nie jest mu potrzebny. Robił kurs na prawo jazdy, podszedł kilka razy do egzaminów, ale niestety nie zdał, zrobił sobie przerwę ze względu na kontuzję kolana i powtarzał,że w końcu trzeba wrócić do prawka. Wszystko się zmieniło kiedy ja zdałam. Od tego momentu prawo jazdy jest złe Moja sytuacja ze zdawaniem prawka też nie była kolorowa też zrobiłam kurs, kilka razy nie zdałam i miałam przerwę, ale je skończyłam. Jego zdaniem nie każdy facet musi mieć prawko ( ok zgadzam się z tym, że nie każdy facet jak i kobieta ale na pewno jest to duże ułatwienie).
Po tym jak zdałam chciałam żebyśmy kupili samochód to usłyszałam, że jestem leniwa, wygodna, że co to za problem jeździć komunikacją publiczną. W sumie dla mnie jest bo jak jadę pociągiem do rodzinnej miejscowości to od wyjścia z domu do wejścia do domu u rodziców zazwyczaj jest to jakieś 4 godziny, a autem około 2.
W końcu się dorobiłam auta (bez jego pomocy duchowej, czy finansowej). I wtedy znalazł sobie nowe argumenty, że on nie ma po co robić prawka bo i tak mamy za małe dla niego auto i on nie zmieści nóg jako kierowca.... i do tego stare. On niby też próbuje obalić stereotyp, że każdy facet musi mieć prawko.
I ok ma takie podejście nie chce zrobić to go nie zmuszę, ale nie rozumiem jednego..... odkąd mam prawo jazdy to często chce żebym go odwiozła do pracy, albo pojechała po niego bo za długo by musiał czekać na autobus. Nie raz było tak, ze chciał jechać do centrum i kiedy powiedziałam, że lepiej tramwajem bo ominiemy korki to jednak mu się odechciewało. Często też jego kumple z pracy wożą go do i z pracy.
Nawet myśląc trochę o przyszłości będziemy chcieli mieć dziecko i co rodząc dziecko będę prowadzić, czy będę czekała za taksówka, a nasze auto będzie stało obok tylko kierowcy brak. Czy nawet dziecko zawieść do szkoły na zajęcia dodatkowe, cokolwiek. Chodzi też nawet o takie zwykłe poczucie bezpieczeństwa, chociażby wtedy jak jedzie się w dłuższa trasę, że ten drugi kierowca w razie co jest....
Ja już naprawdę nie rozumiem czy on ma racje,a ja tylko wymyślam problemy na siłę czy jak?
1 2017-03-22 12:02:14 Ostatnio edytowany przez ja10 (2017-03-22 12:37:07)
Twoj facet ma kompleksy ze nie zdal prawka mimo tylu podejsc. Jak to moze byc ze "baba" zdala a mowi sie ze baba to zly kierowca a on nie dal rady. Trzeba wiec jakos odwrocic sytuacje i zmienic porazke w propagande sukcesu. Otoz on nie zdal i nie zamierza zdac 5ego egzaminu nie dlatego ze go to przerasta ...on poprostu nie potrzebuje.Ego mniej cierpi.
Mój chłopak uważa, że prawo jazdy i samochód nie jest mu potrzebny. Robił kurs na prawo jazdy, podszedł kilka razy do egzaminów, ale niestety nie zdał, zrobił sobie przerwę ze względu na kontuzję kolana i powtarzał,że w końcu trzeba wrócić do prawka. Wszystko się zmieniło kiedy ja zdałam. Od tego momentu prawo jazdy jest złe. Jego zdaniem nie każdy facet musi mieć prawko ( ok zgadzam się z tym, że nie każdy facet jak i kobieta ale na pewno jest to duże ułatwienie).
Po tym jak zdałam chciałam żebyśmy kupili samochód to usłyszałam, że jestem leniwa, wygodna, że co to za problem jeździć komunikacją publiczną. W sumie dla mnie jest bo jak jadę pociągiem do rodzinnej miejscowości to od wyjścia z domu do wejścia do domu u rodziców zazwyczaj jest to jakieś 4 godziny, a autem około 2.
W końcu się dorobiłam auta (bez jego pomocy duchowej, czy finansowej). I wtedy znalazł sobie nowe argumenty, że on nie ma po co robić prawka bo i tak mamy za małe dla niego auto i on nie zmieści nóg jako kierowca.... i do tego stare. On niby też próbuje obalić stereotyp, że każdy facet musi mieć prawko.
I ok ma takie podejście nie chce zrobić to go nie zmuszę, ale nie rozumiem jednego..... odkąd mam prawo jazdy to często chce żebym go odwiozła do pracy, albo pojechała po niego bo za długo by musiał czekać na autobus. Nie raz było tak, ze chciał jechać do centrum i kiedy powiedziałam, że lepiej tramwajem bo ominiemy korki to jednak mu się odechciewało. Często też jego kumple z pracy wożą go do i z pracy.
Nawet myśląc trochę o przyszłości będziemy chcieli mieć dziecko i co rodząc dziecko będę prowadzić, czy będę czekała za taksówka, a nasze auto będzie stało obok tylko kierowcy brak. Czy nawet dziecko zawieść do szkoły na zajęcia dodatkowe, cokolwiek. Chodzi też nawet o takie zwykłe poczucie bezpieczeństwa, chociażby wtedy jak jedzie się w dłuższa trasę, że ten drugi kierowca w razie co jest....
Ja już naprawdę nie rozumiem czy on ma racje,a ja tylko wymyślam problemy na siłę czy jak?
Twój facet jest naprawdę zabawny Ma kolegów tak ? No to koledzy mu pewnie wypominają to, że nie dość, że nie zdał prawka, to jeszcze jego panna zdała i go wozi swoim samochodem
Wyobrażam sobie jak go pewnie wk... No nie da się ukryć, że w dzisiejszych czasach "facet bez prawka" to brzmi tak męsko jak np. poseł Kaczyński
Sorry. Ja też się całkowicie zgadzam z tym, że nie każdy musi i nie każdy POWINIEN mieć prawo jazdy. Twój facet najwyraźniej daje się kolegom "kopać po jajkach" i nie umie się odgryźć. Próbuje więc to sobie jakoś w głowie racjonalizować. A wystarczy odrobina dystansu do siebie...
Facet bez prawka to dupa wołowa, taka prawda. Niech zaciśnie zęby i robi, a nie gada głupoty.
Facet bez prawka to dupa wołowa, taka prawda. Niech zaciśnie zęby i robi, a nie gada głupoty.
Oooo !!! Właśnie takich kolegów jak T-28 ma Twój facet
Teraz już rozumiesz ?
ja10 napisał/a:Mój chłopak uważa, że prawo jazdy i samochód nie jest mu potrzebny. Robił kurs na prawo jazdy, podszedł kilka razy do egzaminów, ale niestety nie zdał, zrobił sobie przerwę ze względu na kontuzję kolana i powtarzał,że w końcu trzeba wrócić do prawka. Wszystko się zmieniło kiedy ja zdałam. Od tego momentu prawo jazdy jest złe. Jego zdaniem nie każdy facet musi mieć prawko ( ok zgadzam się z tym, że nie każdy facet jak i kobieta ale na pewno jest to duże ułatwienie).
Po tym jak zdałam chciałam żebyśmy kupili samochód to usłyszałam, że jestem leniwa, wygodna, że co to za problem jeździć komunikacją publiczną. W sumie dla mnie jest bo jak jadę pociągiem do rodzinnej miejscowości to od wyjścia z domu do wejścia do domu u rodziców zazwyczaj jest to jakieś 4 godziny, a autem około 2.
W końcu się dorobiłam auta (bez jego pomocy duchowej, czy finansowej). I wtedy znalazł sobie nowe argumenty, że on nie ma po co robić prawka bo i tak mamy za małe dla niego auto i on nie zmieści nóg jako kierowca.... i do tego stare. On niby też próbuje obalić stereotyp, że każdy facet musi mieć prawko.
I ok ma takie podejście nie chce zrobić to go nie zmuszę, ale nie rozumiem jednego..... odkąd mam prawo jazdy to często chce żebym go odwiozła do pracy, albo pojechała po niego bo za długo by musiał czekać na autobus. Nie raz było tak, ze chciał jechać do centrum i kiedy powiedziałam, że lepiej tramwajem bo ominiemy korki to jednak mu się odechciewało. Często też jego kumple z pracy wożą go do i z pracy.
Nawet myśląc trochę o przyszłości będziemy chcieli mieć dziecko i co rodząc dziecko będę prowadzić, czy będę czekała za taksówka, a nasze auto będzie stało obok tylko kierowcy brak. Czy nawet dziecko zawieść do szkoły na zajęcia dodatkowe, cokolwiek. Chodzi też nawet o takie zwykłe poczucie bezpieczeństwa, chociażby wtedy jak jedzie się w dłuższa trasę, że ten drugi kierowca w razie co jest....
Ja już naprawdę nie rozumiem czy on ma racje,a ja tylko wymyślam problemy na siłę czy jak?Twój facet jest naprawdę zabawny
Ma kolegów tak ? No to koledzy mu pewnie wypominają to, że nie dość, że nie zdał prawka, to jeszcze jego panna zdała i go wozi swoim samochodem
Wyobrażam sobie jak go pewnie wk... No nie da się ukryć, że w dzisiejszych czasach "facet bez prawka" to brzmi tak męsko jak np. poseł Kaczyński
Sorry. Ja też się całkowicie zgadzam z tym, że nie każdy musi i nie każdy POWINIEN mieć prawo jazdy. Twój facet najwyraźniej daje się kolegom "kopać po jajkach" i nie umie się odgryźć. Próbuje więc to sobie jakoś w głowie racjonalizować. A wystarczy odrobina dystansu do siebie...
Akurat dystansu do siebie to on ma dużo, nawet bardzo. Dusza towarzystwa, żartami sypie jak z rękawa..... a co do kumpli to Jego najlepszy kumpel też nie ma prawka...., a Ci co go wożą to chyba im nie przeszkadza Jego brak prawka bo nawet sami mu proponują, tylko ja ta zła nie mam czasu itp żeby go do pracy odwieść.
wilczysko72 napisał/a:ja10 napisał/a:Mój chłopak uważa, że prawo jazdy i samochód nie jest mu potrzebny. Robił kurs na prawo jazdy, podszedł kilka razy do egzaminów, ale niestety nie zdał, zrobił sobie przerwę ze względu na kontuzję kolana i powtarzał,że w końcu trzeba wrócić do prawka. Wszystko się zmieniło kiedy ja zdałam. Od tego momentu prawo jazdy jest złe. Jego zdaniem nie każdy facet musi mieć prawko ( ok zgadzam się z tym, że nie każdy facet jak i kobieta ale na pewno jest to duże ułatwienie).
Po tym jak zdałam chciałam żebyśmy kupili samochód to usłyszałam, że jestem leniwa, wygodna, że co to za problem jeździć komunikacją publiczną. W sumie dla mnie jest bo jak jadę pociągiem do rodzinnej miejscowości to od wyjścia z domu do wejścia do domu u rodziców zazwyczaj jest to jakieś 4 godziny, a autem około 2.
W końcu się dorobiłam auta (bez jego pomocy duchowej, czy finansowej). I wtedy znalazł sobie nowe argumenty, że on nie ma po co robić prawka bo i tak mamy za małe dla niego auto i on nie zmieści nóg jako kierowca.... i do tego stare. On niby też próbuje obalić stereotyp, że każdy facet musi mieć prawko.
I ok ma takie podejście nie chce zrobić to go nie zmuszę, ale nie rozumiem jednego..... odkąd mam prawo jazdy to często chce żebym go odwiozła do pracy, albo pojechała po niego bo za długo by musiał czekać na autobus. Nie raz było tak, ze chciał jechać do centrum i kiedy powiedziałam, że lepiej tramwajem bo ominiemy korki to jednak mu się odechciewało. Często też jego kumple z pracy wożą go do i z pracy.
Nawet myśląc trochę o przyszłości będziemy chcieli mieć dziecko i co rodząc dziecko będę prowadzić, czy będę czekała za taksówka, a nasze auto będzie stało obok tylko kierowcy brak. Czy nawet dziecko zawieść do szkoły na zajęcia dodatkowe, cokolwiek. Chodzi też nawet o takie zwykłe poczucie bezpieczeństwa, chociażby wtedy jak jedzie się w dłuższa trasę, że ten drugi kierowca w razie co jest....
Ja już naprawdę nie rozumiem czy on ma racje,a ja tylko wymyślam problemy na siłę czy jak?Twój facet jest naprawdę zabawny
Ma kolegów tak ? No to koledzy mu pewnie wypominają to, że nie dość, że nie zdał prawka, to jeszcze jego panna zdała i go wozi swoim samochodem
Wyobrażam sobie jak go pewnie wk... No nie da się ukryć, że w dzisiejszych czasach "facet bez prawka" to brzmi tak męsko jak np. poseł Kaczyński
Sorry. Ja też się całkowicie zgadzam z tym, że nie każdy musi i nie każdy POWINIEN mieć prawo jazdy. Twój facet najwyraźniej daje się kolegom "kopać po jajkach" i nie umie się odgryźć. Próbuje więc to sobie jakoś w głowie racjonalizować. A wystarczy odrobina dystansu do siebie...
Akurat dystansu do siebie to on ma dużo, nawet bardzo. Dusza towarzystwa, żartami sypie jak z rękawa..... a co do kumpli to Jego najlepszy kumpel też nie ma prawka...., a Ci co go wożą to chyba im nie przeszkadza Jego brak prawka bo nawet sami mu proponują, tylko ja ta zła nie mam czasu itp żeby go do pracy odwieść.
No ale najwyraźniej to prawko jest jego czułym punktem. Może ktoś inny mu dogryza ? Ktoś z rodziny ?
ja10 napisał/a:wilczysko72 napisał/a:Twój facet jest naprawdę zabawny
Ma kolegów tak ? No to koledzy mu pewnie wypominają to, że nie dość, że nie zdał prawka, to jeszcze jego panna zdała i go wozi swoim samochodem
Wyobrażam sobie jak go pewnie wk... No nie da się ukryć, że w dzisiejszych czasach "facet bez prawka" to brzmi tak męsko jak np. poseł Kaczyński
Sorry. Ja też się całkowicie zgadzam z tym, że nie każdy musi i nie każdy POWINIEN mieć prawo jazdy. Twój facet najwyraźniej daje się kolegom "kopać po jajkach" i nie umie się odgryźć. Próbuje więc to sobie jakoś w głowie racjonalizować. A wystarczy odrobina dystansu do siebie...
Akurat dystansu do siebie to on ma dużo, nawet bardzo. Dusza towarzystwa, żartami sypie jak z rękawa..... a co do kumpli to Jego najlepszy kumpel też nie ma prawka...., a Ci co go wożą to chyba im nie przeszkadza Jego brak prawka bo nawet sami mu proponują, tylko ja ta zła nie mam czasu itp żeby go do pracy odwieść.
No ale najwyraźniej to prawko jest jego czułym punktem. Może ktoś inny mu dogryza ? Ktoś z rodziny ?
Moje znajome ze studiów kilka razy zwróciły mu o to uwagę....No ale jak już pisałam on obala stereotypy.....
Moje znajome ze studiów kilka razy zwróciły mu o to uwagę....No ale jak już pisałam on obala stereotypy.....
Skoro on tak podchodzi do tego prawka to może dowiedz się jak on się zapatruje na dziecko, żonę, rodzinę, pomoc w razie potrzeby jak on tego prawka nie zrobi a będzie potrzebny koniecznie kierowca... bo w sumie jak nie patrzeć to też można podciągnąć pod "stereotyp"
ja10 napisał/a:Moje znajome ze studiów kilka razy zwróciły mu o to uwagę....No ale jak już pisałam on obala stereotypy.....
Skoro on tak podchodzi do tego prawka to może dowiedz się jak on się zapatruje na dziecko, żonę, rodzinę, pomoc w razie potrzeby jak on tego prawka nie zrobi a będzie potrzebny koniecznie kierowca... bo w sumie jak nie patrzeć to też można podciągnąć pod "stereotyp"
No fakt. On może obalać jeszcze wiele stereotypów Niektóre obalenia mogą Ci się nie spodobać
Harvey napisał/a:ja10 napisał/a:Moje znajome ze studiów kilka razy zwróciły mu o to uwagę....No ale jak już pisałam on obala stereotypy.....
Skoro on tak podchodzi do tego prawka to może dowiedz się jak on się zapatruje na dziecko, żonę, rodzinę, pomoc w razie potrzeby jak on tego prawka nie zrobi a będzie potrzebny koniecznie kierowca... bo w sumie jak nie patrzeć to też można podciągnąć pod "stereotyp"
No fakt. On może obalać jeszcze wiele stereotypów
Niektóre obalenia mogą Ci się nie spodobać
On ślubu nie chce bo po co w tych czasach i tak nic nie znaczy. Tzn on by chciał taki "dwa placki dwa świadki" i koniec ja bym wolała coś bardziej tradycyjnego dlatego ślubu jak narazie nie ma. Co do dzieci to chce i nie widzi problemu w tym żeby, np. jechać taksówką na porodówkę czy z dzieckiem do lekarza, a w dodatku przecież ja mam prawko to zawiozę. Ogólnie mówiąc na wszystko ma odpowiedź.
wilczysko72 napisał/a:Harvey napisał/a:Skoro on tak podchodzi do tego prawka to może dowiedz się jak on się zapatruje na dziecko, żonę, rodzinę, pomoc w razie potrzeby jak on tego prawka nie zrobi a będzie potrzebny koniecznie kierowca... bo w sumie jak nie patrzeć to też można podciągnąć pod "stereotyp"
No fakt. On może obalać jeszcze wiele stereotypów
Niektóre obalenia mogą Ci się nie spodobać
On ślubu nie chce bo po co w tych czasach i tak nic nie znaczy. Tzn on by chciał taki "dwa placki dwa świadki" i koniec ja bym wolała coś bardziej tradycyjnego dlatego ślubu jak narazie nie ma. Co do dzieci to chce i nie widzi problemu w tym żeby, np. jechać taksówką na porodówkę czy z dzieckiem do lekarza, a w dodatku przecież ja mam prawko to zawiozę. Ogólnie mówiąc na wszystko ma odpowiedź.
To tak między nami... pasuje Ci taki układ, że schodzisz mu z drogi i zgadzasz się ze wszystkimi jego "odpowiedziami na wszystko" ? Wiesz, no można i tak... o ile Tobie to pasuje
wilczysko72 napisał/a:Harvey napisał/a:Skoro on tak podchodzi do tego prawka to może dowiedz się jak on się zapatruje na dziecko, żonę, rodzinę, pomoc w razie potrzeby jak on tego prawka nie zrobi a będzie potrzebny koniecznie kierowca... bo w sumie jak nie patrzeć to też można podciągnąć pod "stereotyp"
No fakt. On może obalać jeszcze wiele stereotypów
Niektóre obalenia mogą Ci się nie spodobać
On ślubu nie chce bo po co w tych czasach i tak nic nie znaczy. Tzn on by chciał taki "dwa placki dwa świadki" i koniec ja bym wolała coś bardziej tradycyjnego dlatego ślubu jak narazie nie ma. Co do dzieci to chce i nie widzi problemu w tym żeby, np. jechać taksówką na porodówkę czy z dzieckiem do lekarza, a w dodatku przecież ja mam prawko to zawiozę. Ogólnie mówiąc na wszystko ma odpowiedź.
A zaszczepić dzieci będzie chciał ?
No w sumie to ja miałem do ślubu podobne podejście jak on. Żona chciała to się zgodziłem. Ale "dwa placki i dwa świadki" to już oboje woleliśmy Nie znoszę wesel.
ja10 napisał/a:wilczysko72 napisał/a:No fakt. On może obalać jeszcze wiele stereotypów
Niektóre obalenia mogą Ci się nie spodobać
On ślubu nie chce bo po co w tych czasach i tak nic nie znaczy. Tzn on by chciał taki "dwa placki dwa świadki" i koniec ja bym wolała coś bardziej tradycyjnego dlatego ślubu jak narazie nie ma. Co do dzieci to chce i nie widzi problemu w tym żeby, np. jechać taksówką na porodówkę czy z dzieckiem do lekarza, a w dodatku przecież ja mam prawko to zawiozę. Ogólnie mówiąc na wszystko ma odpowiedź.
To tak między nami... pasuje Ci taki układ, że schodzisz mu z drogi i zgadzasz się ze wszystkimi jego "odpowiedziami na wszystko" ? Wiesz, no można i tak... o ile Tobie to pasuje
Według Niego i tak nie możemy przejść, że tak powiem do kolejnego etapu związku czyli ślub rodzina bo ja nie mam według Niego pracy. On ma umowe na stałe pracuje jako sprzedawca i uważa, że już wszystko co mógł to zrobił ( nie ważne ile zarabia). Ja aktualnie jestem na doktroacie i jako tako umowy o pracę nie mam, ale mam co miesiąc wypłatę a oprócz tego mam jeszcze inna pracę ale na umowę zlecenie...Więc sua sumarum zarabiam więcej niż on...
Harvey napisał/a:ja10 napisał/a:On ślubu nie chce bo po co w tych czasach i tak nic nie znaczy. Tzn on by chciał taki "dwa placki dwa świadki" i koniec ja bym wolała coś bardziej tradycyjnego dlatego ślubu jak narazie nie ma. Co do dzieci to chce i nie widzi problemu w tym żeby, np. jechać taksówką na porodówkę czy z dzieckiem do lekarza, a w dodatku przecież ja mam prawko to zawiozę. Ogólnie mówiąc na wszystko ma odpowiedź.
To tak między nami... pasuje Ci taki układ, że schodzisz mu z drogi i zgadzasz się ze wszystkimi jego "odpowiedziami na wszystko" ? Wiesz, no można i tak... o ile Tobie to pasuje
Według Niego i tak nie możemy przejść, że tak powiem do kolejnego etapu związku czyli ślub rodzina bo ja nie mam według Niego pracy. On ma umowe na stałe pracuje jako sprzedawca i uważa, że już wszystko co mógł to zrobił ( nie ważne ile zarabia). Ja aktualnie jestem na doktroacie i jako tako umowy o pracę nie mam, ale mam co miesiąc wypłatę a oprócz tego mam jeszcze inna pracę ale na umowę zlecenie...Więc sua sumarum zarabiam więcej niż on...
Ja mam umowę na stałe i co z tego ? Co to teraz znaczy ? Tyle co nic. Jak go będą chcieli zwolnić, to mu ta umowa nie pomoże. Liczy się realny pieniądz, a nie umowa.
ja10 napisał/a:Harvey napisał/a:To tak między nami... pasuje Ci taki układ, że schodzisz mu z drogi i zgadzasz się ze wszystkimi jego "odpowiedziami na wszystko" ? Wiesz, no można i tak... o ile Tobie to pasuje
Według Niego i tak nie możemy przejść, że tak powiem do kolejnego etapu związku czyli ślub rodzina bo ja nie mam według Niego pracy. On ma umowe na stałe pracuje jako sprzedawca i uważa, że już wszystko co mógł to zrobił ( nie ważne ile zarabia). Ja aktualnie jestem na doktroacie i jako tako umowy o pracę nie mam, ale mam co miesiąc wypłatę a oprócz tego mam jeszcze inna pracę ale na umowę zlecenie...Więc sua sumarum zarabiam więcej niż on...
Ja mam umowę na stałe i co z tego ? Co to teraz znaczy ? Tyle co nic. Jak go będą chcieli zwolnić, to mu ta umowa nie pomoże. Liczy się realny pieniądz, a nie umowa.
No ja też niekoniecznie to rozumiem, zawsze można spróbować coś oszczędzić, ale według NIego to też zły pomysł bo co mi da oszczędzanie pieniędzy jak nigdy nie wiem czy coś mi się nie stanie, np. wpadne pod samochód i wtedy już nie skorzystam z tych pieniędzy...
17 2017-03-22 13:30:26 Ostatnio edytowany przez Harvey (2017-03-22 13:33:03)
Według Niego i tak nie możemy przejść, że tak powiem do kolejnego etapu związku czyli ślub rodzina bo ja nie mam według Niego pracy.
Nie obraź się ale ten twój gach to straszna maruda bez ambicji widząca wszędzie problem tylko nie w sobie.
On ma umowe na stałe pracuje jako sprzedawca i uważa, że już wszystko co mógł to zrobił
- nie zbudował domu
- nie posadził drzewa
- nie zmajstrował pierworodnego
- nie wychował pierworodnego na człowieka
- nie ożenił się
- nie założył rodziny
- ...
- nie zdał prawka
No, faktycznie. Co mógł to zrobił... w sumie nic jeszcze nie zaczął robić
nie ważne ile zarabia
Teraz może i nie, pojawią się dzieci, problemy, kredyty... wtedy okaże się, że jest to ważne.
Ja aktualnie jestem na doktroacie i jako tako umowy o pracę nie mam, ale mam co miesiąc wypłatę a oprócz tego mam jeszcze inna pracę ale na umowę zlecenie...Więc sua sumarum zarabiam więcej niż on...
Super! Tak trzymaj Rozwijasz się, masz ambicję, chcesz coś w życiu osiągnąć i to się chwali!
edit:
ale według NIego to też zły pomysł bo co mi da oszczędzanie pieniędzy jak nigdy nie wiem czy coś mi się nie stanie, np. wpadne pod samochód i wtedy już nie skorzystam z tych pieniędzy...
O! Tego argumentu użyję w ZUS'ie!!! Po co mi płacić składki skoro tych piniędzy nigdy nie zobaczę! Okradają mnie w biały dzien
ja10 napisał/a:Według Niego i tak nie możemy przejść, że tak powiem do kolejnego etapu związku czyli ślub rodzina bo ja nie mam według Niego pracy.
Nie obraź się ale ten twój gach to straszna maruda bez ambicji widząca wszędzie problem tylko nie w sobie.
No jest maruda. Tzn. ja akurat doskonale rozumiem, że można żyć bez ambicji, ale nigdy nie starałbym się tym kogoś innego zarażać.
19 2017-03-22 13:47:22 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-03-22 13:56:20)
Wszystko się zmieniło kiedy ja zdałam. Od tego momentu prawo jazdy jest złe
Po tym jak zdałam chciałam żebyśmy kupili samochód to usłyszałam, że jestem leniwa, wygodna, że co to za problem jeździć komunikacją publiczną
W końcu się dorobiłam auta (bez jego pomocy duchowej, czy finansowej).
odkąd mam prawo jazdy to często chce żebym go odwiozła do pracy, albo pojechała po niego bo za długo by musiał czekać na autobus
Jest zazdrosny i to poważnie. Żeby baba miała prawko, a facet nie? Przecież powszechnie wiadomo, że baby nie umio jeździć a tu proszę - kobieta z prawkiem, a mężczyzna bez.
Jeśli to nie problem jeździć komunikacją publiczną, to niech jeździ. Nie dołożył się do auta finansowo, nie wspierał, to niech sobie teraz jeździ tramwajem, albo rower kupi. A może jest za leniwy i za wygodny, co?
Wstyd.
PS. Jak Ty z nim wytrzymujesz??? Doktorat to nie praca, oszczędzanie bez sensu... Może i racja, niech się już teraz położy do trumny i czeka na śmierć, bo po co robić cokolwiek skoro i tak umrzemy? Po co się kształcić? Po co lepsza praca? Po co prawko? Po co oszczędności? Nic mu się nie chce.
Inteligentna dziewczyna... po co Ty z nim jesteś? Nie stać Cię na kogoś lepszego? Marudny sprzedawczyk... Ale faktycznie złamał wszystkie stereotypy dot. mężczyzn: bez prawka, bez ambicji, bez polotu, bez wiary w siebie, polegać na nim nie można... udało mu się!
20 2017-03-22 13:49:56 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-03-22 14:02:52)
" Szukam kandydata na męża- odpowiedzialnego, czułego, troskliwego, lubiacego dzieci- z prawem jazdy kategorii B czynnym" )))
Autorko, litości... aleś ty upierdliwa. Życie przyniesie prawdziwe problemy a Ty rozkminiasz się nad prawem jazdy...
Na miejscu Twojego faceta do legalizacji związku podchodziłabym też z ostroznoscią. Za bardzo próbujesz ustawiać partnera. On chyba czuje że to byłaby sp zoo dla wychowywania dzieci, gdzie Ty oczywiście byłabyś prezesem...Pewnie wielu facetów byłoby tym zachwyconych, poszukaj takiego. On też znajdzie kobietę, dla której brak prawka nie będzie miał znaczenia. a wozić go nie musisz.. Pytanie tylko czy na pewno nagminnie Cię prosi o to, czy zdarzyło się , że poprosił. Kwestia proporcji, rozumiesz. ..
Edit.
Odmówił Ci kiedykolwiek pomocy?
ja10 napisał/a:Wszystko się zmieniło kiedy ja zdałam. Od tego momentu prawo jazdy jest złe
Po tym jak zdałam chciałam żebyśmy kupili samochód to usłyszałam, że jestem leniwa, wygodna, że co to za problem jeździć komunikacją publiczną
W końcu się dorobiłam auta (bez jego pomocy duchowej, czy finansowej).
odkąd mam prawo jazdy to często chce żebym go odwiozła do pracy, albo pojechała po niego bo za długo by musiał czekać na autobusJest zazdrosny i to poważnie. Żeby baba miała prawko, a facet nie? Przecież powszechnie wiadomo, że baby nie umio jeździć
a tu proszę - kobieta z prawkiem, a mężczyzna bez.
Jeśli to nie problem jeździć komunikacją publiczną, to niech jeździ. Nie dołożył się do auta finansowo, nie wspierał, to niech sobie teraz jeździ tramwajem, albo rower kupi. A może jest za leniwy i za wygodny, co?
Wstyd.
Rower kupił, akurat wtedy jak ja chciałam samochód kupować. Na to czemu nie może jeżdzić codziennie rowerem też ma odpowiedź: zimą nie, w deszcz nie, jak na rano to nie itp....A jak sie go pytam czemu mam go zawieśc skoro samochód nam nie potrzebny to mówi, że Jemu nie potrzebny jako kierowcy...że jak już jest to jak mam możliwość to mogłabym go zawieść ale on nie musi być kierowcą.
22 2017-03-22 13:57:52 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-03-22 13:58:43)
Edytowałam moj poprzedni post, jakby co.
Samochód mu niepotrzebny jako kierowcy, bo on nie jest kierowcą...
On nic nie musi. Wszyscy inni za to muszą. Ale też i chcą. A on nie. Bo po co, skoro wszyscy umrzemy
23 2017-03-22 14:03:47 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2017-03-22 14:04:12)
" Szukam kandydata na męża- odpowiedzialnego, czułego, troskliwego, lubiacego dzieci- z prawem jazdy kategorii B czynnym"
)))
Autorko, litości... aleś ty upierdliwa. Życie przyniesie prawdziwe problemy a Ty rozkminiasz się nad prawem jazdy...
Na miejscu Twojego faceta do legalizacji związku podchodziłabym też z ostroznoscią. Za bardzo próbujesz ustawiać partnera. On chyba czuje że to byłaby sp zoo dla wychowywania dzieci, gdzie Ty oczywiście byłabyś prezesem...Pewnie wielu facetów byłoby tym zachwyconych, poszukaj takiego. On też znajdzie kobietę, dla której brak prawka nie będzie miał znaczenia. a wozić go nie musisz.. Pytanie tylko czy na pewno nagminnie Cię prosi o to, czy zdarzyło się , że poprosił. Kwestia proporcji, rozumiesz. ..
Jak dla mnie to jesli ktos tu kogos probuje ustawiac pod swoje wymogi to raczej facet Autorke. Kaze sie wozic ale sam prawka nie zrobi, slubu nie przewiduje dopoki ona nie bedzie miala umowy na stale mimo ze dziewczyna pracuje i zarabia wiecej niz on, oszczednosci i planow czynic nie zamierza bo niewiadomo czy dozyje jutra. Nie no super koles a Autorka to tyran
" Szukam kandydata na męża- odpowiedzialnego, czułego, troskliwego, lubiacego dzieci- z prawem jazdy kategorii B czynnym"
)))
Autorko, litości... aleś ty upierdliwa. Życie przyniesie prawdziwe problemy a Ty rozkminiasz się nad prawem jazdy...
Na miejscu Twojego faceta do legalizacji związku podchodziłabym też z ostroznoscią. Za bardzo próbujesz ustawiać partnera. On chyba czuje że to byłaby sp zoo dla wychowywania dzieci, gdzie Ty oczywiście byłabyś prezesem...Pewnie wielu facetów byłoby tym zachwyconych, poszukaj takiego. On też znajdzie kobietę, dla której brak prawka nie będzie miał znaczenia. a wozić go nie musisz.. Pytanie tylko czy na pewno nagminnie Cię prosi o to, czy zdarzyło się , że poprosił. Kwestia proporcji, rozumiesz. ..Edit.
Odmówił Ci kiedykolwiek pomocy?
Rozumiem o co chodzi, nagminnie to chyba za duże słowo, ale tak 3-4 razy w tygodniu średnio. Pewnie też jest trochę racji w tym co piszesz to nie jest tak, że on jest ten zły a ja ta biedna. Po prostu wszystkie argumenty, które tu użyłam jeżeli ktoś coś pisał to Jego w momencie kiedy próbowałam z nim nie raz porozmawiać o tym....
25 2017-03-22 14:16:54 Ostatnio edytowany przez ja10 (2017-03-22 14:58:03)
"PS. Jak Ty z nim wytrzymujesz??? Doktorat to nie praca, oszczędzanie bez sensu... Może i racja, niech się już teraz położy do trumny i czeka na śmierć, bo po co robić cokolwiek skoro i tak umrzemy? Po co się kształcić? Po co lepsza praca? Po co prawko? Po co oszczędności? Nic mu się nie chce."
Jak ja z nim wytrzymuje? Ogólnie mówiąc jak sobie żyjemy z dnia na dzień to jest ok, jakoś wielce nie ma kłotni cichych dni. Przecież nie chodze za Nim codziennie i się nie pytam kiedy prawko? kiedy ślub? kiedy to i tamto... Gorzej jak próbuje z Nim właśnie poważnie porozmawiać to po takiej rozmowie nic już nie wiem, albo jak coś od Niego chce
Nie masz obowiązku go wozić, to po pierwsze. No chyba że przejeżdżasz obok niego on moknie na przystanku a Ty go ochlapujesz z kałuży:)).
Nie masz obowiązku być jego szoferem. Tu zgoda. I ja nie twierdzę, że Twoje podejście ( oszczędzanie itd) jest gorsze bo absolutnie nie jest. Natomiast ślub planuje się zwykle gdy wszystko jest na 100% na TAK i nie ma żadnych wątpliwości. Może uda się wam zbliżyć wasze podejścia, ale jeśli nie, to warto się zastanowić czy nie będą przyczyną oddalania sie w związku.
Autorko, a tak wlasciwie to dlaczego ty z nim jestes?
28 2017-03-22 15:15:04 Ostatnio edytowany przez ja10 (2017-03-22 16:34:45)
..
a na paliwo się chociaż dokłada? Moim zdaniem jest mu wstyd i zazdrości Ci tego co masz... i tu jest problem... Może trzeba go porządnie zmotywować bo ewidentnie boi się porażki.
Iceni napisał/a:Autorko, a tak wlasciwie to dlaczego ty z nim jestes?
Bo w moim rozumowaniu nie dam sobie bez niego rady...A może to przyzwyczajenie
Jak to sobie nie dasz bez niego rady? Przeciaż masz prawo jazdy.
Prawo jazdy ma, lepiej płatną pracę i lepszymi widokami na przyszłość, energię, upór w dążeniu do czegoś... Wszystko, czego on nie ma.
No ale to autorka doazla do wniosku, ze bez niego sobie nie da rady...
Gdzie tu logika?
No ale to autorka doazla do wniosku, ze bez niego sobie nie da rady...
Gdzie tu logika?
Bo nie o finansowy aspekt tu chodzi, tylko jej na NIM zależy. Jak jemu też, to nie ma co dawać sobie po razie, tylko przedyskutować podejście do życia. Jesli uda się im wypracować kompromis, to będzie to milowy krok w ich związku. Jesli nie będzie mu wypominać tego prawka w sposób.. powiedzmy ględząco nakazowy- tylko spokojnie i z miłością powie dlaczego jej na tym zależy, to On pewnie zepnie się i to zrobi. Podobnie z innymi rzeczami- jeśli da mu trochę luzu w niektórych rzeczach, a on zrozumie jej zapobiegliwość, mają szansę. Pewnie łączy ich więcej niż te prawa jazdy itp. Przecież tu na forum przedstawia się konkretny problem, a nie pisze o innych rzeczach, które łaczą. A ludzie nie wybierają sobie partnerów jak z półki w supermarkecie, aby wszystko pasowało od razu.
PS jak mieszkacie w Krk, używajcie tramwajów...
34 2017-03-22 22:14:26 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-03-22 22:23:55)
Prawo jazdy ma, lepiej płatną pracę i lepszymi widokami na przyszłość, energię, upór w dążeniu do czegoś... Wszystko, czego on nie ma.
Oooooo...właśnie to! Rokowania na przyszłość!
Autorko, zdaje się, że prawo jazdy to tylko czubek góry lodowej, który wyraźnie obnażył i pokazał to, czego brakuje twojemu facetowi: przede wszystkim ambicji, ale także zapału i pasji, konsekwencji. Masz wątpliwości czy twój wybór mężczyżny na życiowego partnera jest najszczęśliwszy i najwłaściwszy. Zastanawiasz się jak będzie radził sobie w różnych, często trudnych i wymagających sytuacjach życiowych. Nie do końca czujesz się przy nim bezpiecznie i pewnie, że będzie on wsparciem w trudnych momentach. Z drugiej strony jesteście już z sobą jakiś czas, zainwestowałaś swój czas i energię, ponadto nie masz aktualnie żadnych atrakcyjnych alternatyw.
Ciężka sprawa, niby facet nie jest zły, ale ma też pewne "ułomności". Jak każdy człowiek.
A prawdziwy problem Autorko tkwi tutaj:
Iceni napisał/a:Autorko, a tak wlasciwie to dlaczego ty z nim jestes?
Bo w moim rozumowaniu nie dam sobie bez niego rady...A może to przyzwyczajenie
No ale to autorka doazla do wniosku, ze bez niego sobie nie da rady...
Gdzie tu logika?
Jak w znanej starej piosence:
Ale dziewczyna nie może przez życie iść całkiem sama (...) juuuuż miii niosą suknię z weelonem...