Witam Szanowne Grono
Pierwszy raz w swoim życiu zwracam się do społeczności internetowej w celu pomocy. Może nawet i nie pomocy, ale raczej podniesienie na duchu. Sprawa , rzecz jasna, dotyczy znajomości internetowej ...
Napisałem do niej na jednym z portali na początku września. Rzeczywiście musiała rzadko bywać, bo odpowiedź dostałem w połowie stycznia. Przeszliśmy szybko na maila, potem na telefon. Przebywam obecnie, w związku z wyjazdem stypendialnym, poza granicami kraju do lipca/sierpnia, zależy od rozwoju sytuacji na miejscu. Rozmawialiśmy dwa razy, umówiliśmy się pod koniec stycznia, bo przejeżdżałem przez miasto, gdzie ona stacjonuje i z którego notabene ja wyjechałem na stypendium. Miło czas upłynął na kawie, rzeczona luba okazał się z zawodu dentystką. Zapewne wszystko byłoby ok, ale na ten moment ja kończę dopiero swoje studia, dorabiam na miejscu gdzie przebywam i ... po 2-3 dniach odczułem ciut mniejsze zaangażowanie w rozmowę z jej strony. Moja natura nie pozwoliła mi tego tak zostawić, więc zapytałem wprost w czym rzecz. Jako odpowiedź otrzymałem, że ona raczej tego nie widzi, bo dzieli nas przepaść 'społeczna' - jest przyzwyczajona do życia 'na bogato' i nie chce tego zostawić ani zmienić. Próbowałem ją jakoś namówić, zwrócić uwagę na fakt, że to dopiero początek znajomości a co więcej, jeśli rozwinie się nam w pożądanym kierunku, to ja w życiu nie chciałbym, aby jej dotychczasowe życie uległo jakiejś ogromnej zmianie. W końcu po paru wiadomościach zapytałem, czy mogę zadzwonić. Odmówiła i zaproponowała, żebym przyjechał ponownie do miasta ( moje rodzinne jest oddalone o jakieś 200 km). Powiedziała mi wtedy, że nie lubi rozmawiać przez telefon ani pisać , a możemy ewentualnie iść do kina, jeśli znajdziemy wspólny film. Jak się wszyscy pewnie domyślacie, film miał dla mnie drugorzędne znaczenie (chociaż akurat mi się spodobał , przed wizytą w kinie byliśmy jeszcze na kawie i rozmowa płynęła. Ogólnie przy spotkaniu tete-a-tete rozmowa była swobodna (aczkolwiek ciut narzekała na moje 'gadulstwo'
, gorzej było z pisaniem. Po kinie zapytałem jej wprost , odprowadzając ją do domu czy to nasze ostatnie spotkanie i wolałbym to jednak usłyszeć teraz, a nie za kilka dni przeczytać w wiadomości.
Powiedziała mi wtedy 'to nie jest do końca tak. Moje życie zawodowe się świetnie układa, ciągle się dokształcam, ale w życiu prywatnym nie do końca mi wyszło'. Cieszyłem się, że otworzyła się od tej strony (nie wymusiłem na niej takiej oświadczenia, powiedziała to sama od siebie). Odpowiedziałem, że w trakcie naszych dotychczasowych dwóch spotkań nie miałem okazji o to zapytać, wiec ... możemy się umówić znowu, za jakieś 2-4 tygodnie i wyskoczyć gdzieś wspólnie - kolacja, potańczyć. Ten długi termin wynika nie z braku moich możliwości, ale raczej z powodu jej natłoku wyjazdów na weekend.
Nie usłyszałem odmowy ani jakiejś negacji. Wręcz powiedziała, że najbliższy tydzień ma jakiś wyjazd z rodziną, a potem może mieć swoje zjazdy. Cóż, musiałem na to przystać, bo szanuję jej czas. Odprowadziłem ją do domu i tuż przed rozejściem się powiedziałem, że jestem otwarty na wszystkie opcje i możliwości oraz, że chciałbym żeby ona nie stawiała sobie jakichś wygórowanych celów. Po prostu bardziej tu i teraz, niż 'co będzie potem'. Odpowiedziała mi, że też jest otwarta na wszystko, co będzie.
Oto więc rozeszliśmy się, na pożegnanie przytuliłem ją i ... pozwoliłem sobie na pocałunek w usta. Nie jakiś nachalny, bardziej delikatny. Nie spotkałem się z odepchnięciem ani niczym innym. Raczej poczułem , że odpowiada jej taki stan rzeczy.
Teraz stan obecny - wyjechałem dwa tygodnie temu , od tamtego momentu wymieniamy wiadomości co 2-3 dni Są to raczej bardzo krótkie , zdawkowe informacje , bez szału. Niestety, ale odpisała mi niedawno, że na pewno dwa tygodnie najbliższe odpadają. Nie pytałem się dlaczego, ale przyjąłem to wiadomości. Napisałem jej tylko, że dziękuję za zaufanie i to, że jednak chce spróbować coś zdziałać.
No i moje pytania :
1) Czy rzeczywiście status społeczny ma takie znaczenie? Różni nas też parę lat (jestem młodszy), ale zapewniała mnie, że mój wiek nie ma tu akurat znaczenia.
2) Szczególnie do Pań - czy jeśli facet by Wam nie odpowiadał, to zgodziłybyście się z nim spotkać po raz drugi? (mam tu na myśli to wyjście do kina, która swoją drogą sama zaproponowała zamiast telefony/pisania)
3) Czy zdawkowy kontakt na początku znajomości może bardzo przeszkadzać w jej rozwijaniu?
4) W nawiązaniu do pytania nr. 3 - próbować trochę ją przycisnąć (ja akurat lubię dużo rozmawiać/pisać, taka moja natura), czy spiąć poślady i delikatnie co 2-3 dni zapytać czy wszystko w porządku?
5) Czy ja jestem szalony czy to świat wokół mnie oszalał? (żartuję
Pozdrawiam!
P.S. Jeśli ktoś miałby ciekawe wskazówki/rady/miłę słowa, to przyjmę również je w ramach prywatnej wiadomosci