Dwa lata temu poznałam chłopaka na imprezie. Po tym wieczorze dużo do mnie pisał, lecz ja nie byłam zainteresowana. Po jakimś czasie zmieniłam zdanie, zaczęłam wyobrażać go sobie jako mojego chłopaka. Na jakiś czas przestaliśmy pisać, ale po kilku miesięcznej przerwie napisałam do niego. Od tego czasu, czyli od półtora roku piszemy(częsciej lub rzadziej), czasem sie widujemy w gronie znajomych. Jestem osoba nieśmiala i nie za bardzo umiem pierwsza przejąć inicjatywe, lecz miesiąć temu sie przełamałam i zaprosiłąm go na studniówkę. Pomyślałam sobie, ze najwyższy czas zrobić coś więcej z tą znajomościa. Studniówka odbyła sie w piątek, bawiliśmy sie cudownie, kupił mi róże, dał mi swoja marynarke gdy bylo mi zimno, duzo tanczylismy. Marzy mi sie, aby w ramach rekompensaty teraz on mnie gdzies zaprosil. Bardzo boję sie jednak, ze tego nie zrobi i zawiode sie. Co robic? Czekać aż on wyjdzie z jakaś propozycją czy sama po raz kolejny przejąć inicjatywe? Naprawde bardzo mi na nm zalezy, jak jeszcze nigdy wcześniej na nikim.
Naprawde bardzo mi na nm zalezy, jak jeszcze nigdy wcześniej na nikim.
Wybacz dziewczyno, ja naprawdę rozumiem, że można być nieśmiałym itd ale troszkę ciężko mi uwierzyć w to że Ci na tym facecie zależy. Bo wówczas nie pisałabyś z nim dwa lata tylko poczyniłabyś kroki wcześniej... no ale rozumiem, że to lata około licealne 16-19 i się jeszcze za bardzo nie wie co i jak... a rodzice nie ucza zazwyczaj jak się zachować w takiej sytuacji.
Tak więc przymknijmy oko.
Dwa lata temu poznałam chłopaka na imprezie. Po tym wieczorze dużo do mnie pisał, lecz ja nie byłam zainteresowana.
Jak rozumiem pisał, proponował spotkania - ale nie byłaś zainteresowana. Jeśli się mylę to mnie popraw.
Jeśli go wtedy spławiłaś albo powiedziałaś, że możecie być tylko znajomymi to się nie dziw, że gość nie wychodzi z inicjatywą - tak mi to wstępnie na pierwszy rzut oka wygląda.
Po jakimś czasie zmieniłam zdanie, zaczęłam wyobrażać go sobie jako mojego chłopaka. Na jakiś czas przestaliśmy pisać, ale po kilku miesięcznej przerwie napisałam do niego. Od tego czasu, czyli od półtora roku piszemy(częsciej lub rzadziej), czasem sie widujemy w gronie znajomych. Jestem osoba nieśmiala i nie za bardzo umiem pierwsza przejąć inicjatywe, lecz miesiąć temu sie przełamałam i zaprosiłąm go na studniówkę.
Wybacz ale chcesz zabić mnie śmiechem...? W prawdzie z tego co piszesz - jesteś w wieku licealnym ( nie wiem ile on ma lat) ale emocjonalnie, mam wrażenie stoisz w wieku 15 lat. Oczywiście nie mam zamiaru nikogo urazić - ale ciężko mi uwierzyć, że można kogoś tak przetrzymywać. Bo widzisz, jeśli wstępnie dałaś facetowi kosza (moja hipoteza) a potem nie dałaś mu żadnych sygnałów, że niejako zmieniłaś zdanie - to pisanie z nim pół roku, roku czy dwa lata nic nie zmienia... bo wygląda to jakby traktował Cię jako koleżankę-przyjaciółkę. W innym przypadku już dawno zaprosiłby Cie na randkę... no chyba, że nie ma "jaj":P. Jeśli o czymś nie wiem albo się mylę - to proszę skoryguj.
Pomyślałam sobie, ze najwyższy czas zrobić coś więcej z tą znajomościa.
Eeee daruj ale wstępnie już tą relację ( a raczej go) niejako mogłaś osadzić we friend zone ( moje przypuszczenie)... no i w takim przypadku jeśli gość to zaakceptował to raczej nie wyjdzie z inicjatywą...
Może być też chorobliwie nieśmiały... ale jak nieśmiałym trzeba być żeby 2 lata pisać z dziewczyną, która się podoba... i nie spróbować jej zaprosić na randkę...?
Studniówka odbyła sie w piątek, bawiliśmy sie cudownie, kupił mi róże, dał mi swoja marynarke gdy bylo mi zimno, duzo tanczylismy. Marzy mi sie, aby w ramach rekompensaty teraz on mnie gdzies zaprosil.
No wszystko fajnie, tylko że jak dla mnie poszedł tam jako Twój kumpel/przyjaciel... i wg mnie nie potraktował jako wyjścia przez Ciebie z inicjatywą. Nie wiem jak było na studniówce ale gdybyś na niej często się do niego przytulała, siedziała mu na kolanach ( czy coś w ten deseń), szeptała mu do ucha... albo zwyczajnie z nim porozmawiała - że świetnie się bawisz, że świetnie się przy nim czujesz i fajnie byłoby to powtórzyć, to wówczas może by zaskoczył... albo się przełamał. Whatever.
Uwierz mi faceci się nie domyślą. Traktuj każdego z nas w tej płaszczyznie jak potencjalnego idiotę i mów mu o tym co czujesz albo o tym co chcesz wprost - zaoszczędzisz sobie i jemu ogromnej ilości nieporozumień i "domyślania się".
70 w porywach do 90% facetów nie domyśli się w takiej sytuacji, uwierz mi.
Bardzo boję sie jednak, ze tego nie zrobi i zawiode sie.
Co robic? Czekać aż on wyjdzie z jakaś propozycją czy sama po raz kolejny przejąć inicjatywe?
To nie jest kwestia zawodzenia się tylko wysyłania niewłaściwych sygnałów. Jeśli Ci na facecie zależy to nie baw się w gierki, nie licz, że się domyśli tylko przejmij inicjatywę i rzuć konkretną propozycje spotkania. Na spotkaniu - jak juz się atmosfera rozkręci - albo troszkę pod koniec spotkania, możesz go delikatnie złapać za dłoń i rzucić coś w stylu, że cała ta studniówka i ten czas jaki się znacie dały Ci ostatnio do myślenia... i nie chcesz z nim tylko rozmawiać przez sieć i spotykać się tylko w gronie znajomych - tylko chcesz czegoś więcej i co on na to. Jeśli gość też chce czegoś więcej, to ci o tym powie raczej, jeśli nie to raczej też się tego dowiesz. Niezależnie od odpowiedzi która usłyszysz i tak będziesz do przodu i będziesz wiedzieć na czym stoisz.
Pytanie tylko czy wystarczy Ci pewności siebie by coś takiego zainicjować, chociaż to generalnie proste jest.
Ale to moje zdanie i moja propozycja. Może ktoś Ci lepiej poradzi.
... Nie wiem jak było na studniówce ale gdybyś na niej często się do niego przytulała, siedziała mu na kolanach ( czy coś w ten deseń)
A może ma mu zrobić loda- wtedy facet na pewno zrozumie o co chodzi!
...Uwierz mi faceci się nie domyślą. Traktuj każdego z nas w tej płaszczyznie jak potencjalnego idiotę...
To zupełnie do Ciebie pasuje Salazar!
Ale to moje zdanie i moja propozycja. Może ktoś Ci lepiej poradzi.
Tak, ja Ci radzę- nie słuchaj porad Alberto Salazara.
4 2017-02-21 13:28:59 Ostatnio edytowany przez Alberto Salazar (2017-02-21 13:39:33)
Alberto Salazar napisał/a:... Nie wiem jak było na studniówce ale gdybyś na niej często się do niego przytulała, siedziała mu na kolanach ( czy coś w ten deseń)
A może ma mu zrobić loda- wtedy facet na pewno zrozumie o co chodzi!
Alberto Salazar napisał/a:...Uwierz mi faceci się nie domyślą. Traktuj każdego z nas w tej płaszczyznie jak potencjalnego idiotę...
To zupełnie do Ciebie pasuje Salazar!
Alberto Salazar napisał/a:Ale to moje zdanie i moja propozycja. Może ktoś Ci lepiej poradzi.
Tak, ja Ci radzę- nie słuchaj porad Alberto Salazara.
Uuu to doprawdy niesamowite, że krytykowanie i kpienie z kogoś przychodzi Ci tak łatwo. Wzrusza mnie to.
Szkoda, tylko że oprócz tych osobistych ataków nie zadałeś sobie trudu żeby coś konstruktywnego autorce tematu doradzić.
Wróć, nawet żeby merytorycznie wyrazić własne zdanie... i to nieco szerzej niż na 3 linijki.
Ale z jednej strony to Ci dziękuję... przypominasz mi, że nie z każdym na tym forum można merytorycznie i kulturalnie podyskutować... bo żeby prowadzić dysputę na poziomie to trzeba używać głowy.
Wszak lepiej być trollem.
Swoja drogą to bardzo ciekawe, że z całej mojej dośc obszernej i lekko humorystycznej wypowiedzi uczepiłeś się akurat tych smutnych 3 linijek... to wiele o Tobie mówi.
A może ma mu zrobić loda- wtedy facet na pewno zrozumie o co chodzi!
Nie wnikam w Twoje ciągoty.
A tak na marginesie, zawsze podkreślam, że moje wypowiedzi to tylko moje własne zdanie, z którym można się zgodzić lub nie.
Twój problem Twoja sprawa.
A ja uważam, że Alberto dobrze doradził. Coś w ten deseń zrobiła moja bratowa z bratem. Najpierw pierwsza go zaprosiła, a na tym spotkaniu po prostu powiedziała mu, że jej się bardzo podoba i chciałaby być jego dziewczyną. I co on na to? Bo mogliby sobie pochodzić - tak to ujęła I on powiedział, że owszem mogliby. Tym sposobem są ze sobą już ładnych parę lat, zwięli ślub i dorobili się potomka.
Dlatego powinnyśmy być odważne i nie bać się same inicjować, w końcu nic nie tracimy. Choć moja bratowa grubo poleciała Haha!