Witam Was,
wielokrotnie czytałam forum i właśnie Wasze porady i opinie skłoniły mnie do założenia konta,ale do rzeczy:
Wyjechałam od razu po studiach do Wielkiej Brytanii do pracy. Zawsze byłam osobą niezwykle towarzyską, otoczoną tzw. wianuszkiem znajomych. Wśród nich miałam wiadomo tych bliższych i dalszych z którymi byłam tylko na ''czesć'' ,jednak wątpliwośc z mojego tematu dotyczy tych bliższych znajomych, z którymi znałam się kilka lat czy też z którymi najintensywniej spędzałam czas zarówno na studiach jak i przed nimi.
Otóż podczas moich krótkich przyjazdów zauważam że coraz mniej osób ma w ogóle ochotę spotykać się ze mną na przysłowiowe piwo czy kawę. Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu, gdyż ja zazwyczaj na takie spotkania czekałam z niecierpliwością, by z ludźmi którzy coś dla mnie znaczą spędzić czas i powrócić choćby na chwilę pamięcią do naszych starych dobrych chwil. Zawsze pół mojej walizki to są prezenty czy drobne upominki dla nich, gdyż jestem typem który woli komuś coś dać niż wziąć- choćby to miała być czekolada czy głupi breloczek.
Raz zaprosiłam znajomych do pubu i chciałam wszystkim postawić kolejkę, wtedy jedna koleżanka rzuciła pół żartem coś w stylu ' oj przyjechałaś z XYZ i co myślisz że nas nie stać na piwo ...''? Nie powiem ,zrobiło mi się przykro i od tego momentu włączyła mi się czerwona lampka dotycząca tych relacji. Teraz jest tylko gorzej -akurat jestem w Polsce, co dzwonię do znajomych to oni ''albo czasu nie mają bo pracują'', ''albo są zmęczeni'', ''albo zajęci''. Ja rozumiem,sama ciężko pracuję więc wiem że nie zawsze ktoś ma siłę na spotkania, jednak zawsze dawałam do zrozumienia że jestem na kilka-kilkanaście dni i wracam , tak więc nie będzie szybko kolejnej okazji do spotkania.
Rodzina każe mi olać te znajomości i tłumaczą wszystko zazdrością, gdyż oni(znajomi) myślą że ja z walizką pełną pieniędzy wracam i swoje mądrości światowe chce sprzedawać każdemu, co jest totalnie krzywdzące gdyż wiem jak ciężko muszę pracować na każdego zarobionego funta. Dodatkowo nigdy nie byłam osobą stawiającą siebie w roli pępka świata-zazwyczaj to ja byłam stroną doradzającą, pomagającą czy wysłuchującą, co dodatkowo potęguje moje rozczarowanie. W moim nowym miejscu jestem lubiana, mam nowe grono znajomych , jednak jestem sentymentalna i niełatwo mi zapomnieć czy w ogóle odciąć się od tych starych znajomości. Nie wiem tylko czy to ma jakiś sens....
co radzicie ?
dziękuję.