Otóż ponad rok temu poznałam mężczyznę, powiedziałabym iż była to miłość od pierwszego spojrzenia. Na początku było cudownie pod każdym względem. Wspólne rozmowy, smsy, pocałunki i kochanie się. Po kilku miesiącach okazało się że musi wrócić do rodzinnego miasta oddalonego od mojego o ponad 100 km. Byłam zrozpaczona, ale zapewniał mnie o swojej miłości, ja jego również, obiecywaliśmy sobie jak najczęściej się odwiedzać, dzwonić, pisać itp. Tęskniliśmy bardzo, ale rozmawialiśmy pisaliśmy i staraliśmy się widywać co dwa trzy tygodnie i było do wytrzymania... Naprawdę widziałam, jak bardzo mu zależy, wiem że mnie kochał. Z czasem jednak rozmów było coraz mniej, wiadomości również spotkania co cztery pięć tygodni. Zaczęłam się bardzo męczyć no i tęsknić. Prosiłam żeby częściej pisał czy dzwonił itp. ale wydaje mi się że skutek był odwrotny więc przestałam prosić ... Dodam iż mój wybranek to typ pracoholika, widziałam to od początku ale niestety miłość była silniejsza. Pracuje od świtu do nocy nie ma czasu na nic. Ma problemy w pracy i finansowe itp. Twierdzi, że nie pisze już że kocha czy tęskni bo przecież o tym wiem że tak jest, nie dzwoni bo nie ma czasu itp. Obecnie nasz kontakt wygląda tak iż codziennie on pisze cześć i dobranoc z buziaczkiem czy serduszkiem. Ja już nie inicjuje kontaktu nie wiem co o tym myśleć ... Widzieliśmy się blisko dwa tygodnie temu i nic tylko te dwa smsy dziennie żadnej rozmowy, nie zadzwonił ani razu, ja raz ale nie odebrał czym nie jestem zdziwiona. Kocham go, chcę kontaktu z nim, ale rozmowy nic nie dają żadnej poprawy wręcz jest coraz gorzej w moim odczuciu. I tak powoli zaczynam się zastanawiać co zrobić tą znajomością. Brakuje mi kontaktu bliskości rozmów smsów. Nie jestem nachalna już nie naciskam nie wypominam odpuściłam... Nie piszę pierwsza zawsze pisze on a ja po prostu odpisuje tylko cześć i dobranoc. Nie nazwałabym tego już nawet pisaniem bo te smsy żadnej treści nie mają nie wiem co się z nim dzieje co robi jak się czuje .... Myślę że pora to zakończyć nie chcę być dla niego tylko materacem co miesiąc i cześć/dobranoc mimo, że wiem, że w jakiś tam swój sposób mnie kocha. Na pewno nie pojawił się nikt inny w jego życiu – z moich obserwacji on nie ma czasu i pewnie siły. Jestem tym zmęczona zlekceważona nie odnajduje się w tej sytuacji mimo że nadal kocham. Nie wiem czy to skończyć czy przyjąć tylko to co potrafi dać. Poradźcie coś proszę.
Związek to brutalnie mówiąc drugi etat, jak ktoś nie ma czasu no to niestety rozpada się... co tu poradzić. Albo daje Ci do zrozumienia że mu przeszło, albo sobie kogoś znalazł, albo praca stała się ważniejsza. Powody są mało istotne, jak nie ma czasu no to...
Praca zawsze była ważna i wiem że teraz stała się najważniejsza. Wiem co powinnam zrobić, ale nie mam siły zrobić tego z dnia na dzień po prostu. Na razie sama staram się z tego wycofywać powoli - nie inicjuje kontaktu nie dzwonie mniej pisze bo jak inaczej przestać odpisywać urwać kontakt bez wyjaśnień ??
Ja bym z kolei postawiła sprawę jasno, powiedziała wprost co mi nie pasuje - nawet po raz kolejny. Może to coś zmieni.
Związki na odległość są trudne i weryfikują brutalnie czasem moc tego uczucia.
Mam troszkę podobną sytuację teraz. Mój co prawda dzwoni ale trochę rzadziej... mam czasem wrażenie, że coś opowiadam ekscytuje się czymś co jest dla mnie ważne a to jakaś jednostronna rozmowa...
Ludzie mają swoje życie. Przecież nie będzie bez przerwy do Ciebie pisał czy rozmawiał o niczym. Spotkacie się to nadrobicie. Jeszcze rozumiem podczas fazy zauroczenia, ale ile tak można?
Miłycham (nick nietuzinkowy) - Twoja wypowiedź jest skierowana do mnie?
7 2017-02-12 16:15:23 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-02-12 16:19:16)
Miłycham (nick nietuzinkowy) - Twoja wypowiedź jest skierowana do mnie?
Dzięki. Kierowane do autorki. Wydaje mi się, że wciąż mocno zauroczona, a u drugiej strony uczucia zmieniły charakter. Przez co wydaje jej się, że ma ją gdzieś, że już nie to co kiedyś. Oczywiście wskazana rozmowa o swoim potrzebach, ale wydaje mi się, że dobrze jakby zdała sobie sprawę, że po prostu związek się z czasem zmienia. Musi znaleźć złoty środek. Ale kto tego nie przeżył
Chyba mam teraz podobnie
Wafelek napisał/a:Miłycham (nick nietuzinkowy) - Twoja wypowiedź jest skierowana do mnie?
Dzięki. Kierowane do autorki. Wydaje mi się, że wciąż mocno zauroczona, a u drugiej strony uczucia zmieniły charakter. Przez co wydaje jej się, że ma ją gdzieś, że już nie to co kiedyś. Oczywiście wskazana rozmowa o swoim potrzebach, ale wydaje mi się, że dobrze jakby zdała sobie sprawę, że po prostu związek się z czasem zmienia. Musi znaleźć złoty środek. Ale kto tego nie przeżył
Zdaje sobie sprawę że faza zauroczenia minęła, podejmowałam próby rozmów ale to nic nie daje bo co to za związek gdy się nie rozmawia ?? Na moje próby rozmowy otrzymuje odpowiedź że marudzę. No sorry ale nie jestem dzieckiem i nie marudzę. Jeśli przez dwa tygodnie nie miał czasu ani ochoty porozmawiać to chyba może być mi przykro bo nie wymagam rozmów codziennie :-( Zresztą kiedyś usłyszałam (nie mówił tego do mnie tylko o byłej dziewczynie) że jest tak jak on chce albo wcale i widzę że to realizuje już teraz wobec mojej osoby. Rozmowa telefoniczna czy sms tylko wtedy gdy on chce/ma czas. To chyba nie do końca w porządku a na pewno nie tak jak ja bym chciała a skoro nawet czasu nie ma porozmawiać a spotkać raz na 5 tygoni to już nie ma co sie w ogóle starać....
Chyba mam teraz podobnie
Jeśli tak to nie zazdroszczę. Ja się bardzo męczę, mam dość jego braku czasu, niedotrzymanych obietnic, przepłakanych nocy, czuję się olewana a przy próbach rozmowy słysze że marudzę. Ja już właściwie decyzję podjęłam i mimo że nadal go kocham to nie chcę tańczyć jak on mi zagra. Problem w tym, że nie wiem jak to przeżyje i nie wiem jak to zakończyć - przestać się odzywać co napisać nie wiem....
"Pojebane uczucie kiedy rozum mówi odpuść a sece próbuj dalej"
Wafelek napisał/a:Chyba mam teraz podobnie
Jeśli tak to nie zazdroszczę. Ja się bardzo męczę, mam dość jego braku czasu, niedotrzymanych obietnic, przepłakanych nocy, czuję się olewana a przy próbach rozmowy słysze że marudzę. Ja już właściwie decyzję podjęłam i mimo że nadal go kocham to nie chcę tańczyć jak on mi zagra. Problem w tym, że nie wiem jak to przeżyje i nie wiem jak to zakończyć - przestać się odzywać co napisać nie wiem....
"Pojebane uczucie kiedy rozum mówi odpuść a sece próbuj dalej"
Ale co się zmieni, co masz niby "przeżyć" - przecież i tak go już dawno nie ma w Twoim życiu.
Zmieni się to że będziesz wolna i otwarta na nową znajomość
agulka84 napisał/a:Wafelek napisał/a:Chyba mam teraz podobnie
Jeśli tak to nie zazdroszczę. Ja się bardzo męczę, mam dość jego braku czasu, niedotrzymanych obietnic, przepłakanych nocy, czuję się olewana a przy próbach rozmowy słysze że marudzę. Ja już właściwie decyzję podjęłam i mimo że nadal go kocham to nie chcę tańczyć jak on mi zagra. Problem w tym, że nie wiem jak to przeżyje i nie wiem jak to zakończyć - przestać się odzywać co napisać nie wiem....
"Pojebane uczucie kiedy rozum mówi odpuść a sece próbuj dalej"
Ale co się zmieni, co masz niby "przeżyć" - przecież i tak go już dawno nie ma w Twoim życiu.
Zmieni się to że będziesz wolna i otwarta na nową znajomość
Wiem, masz rację. Po prostu narazie jest świadomość że niby ktoś tam sobie jest, czasami napisze, spotkamy się ale nie chce tych ochłapów i trzeba znaleźć siłę i się od tego odciąć. I tego sie boję tej śwaidomości że nie będzie już NIC i żeby w tym postanowieniu wytrwać.
Rzuc go w cholere! natychmiast!
Potrzebuję porady. Miesiąc temu rozstanie, moja wina,wielka kłótnia, teraz on nic nie obiecuje,jesteśmy na stopie koleżeńskiej,ale prosi o czas. Mówi że jak mi zależy to żebym poczekała, nie naciskała to może coś się zmieni. Sparzył się. A ja ? Poczekać czy odpuścić?
Nie umiesz sama podejmować decyzji?
Właściwie od lutego próbuje się uwolnić...
Cały czas jakiś tam kontakt był, staram się to wszystko ograniczać i ograniczać siebie. Były jego smsy na dzień doby czasami dobranoc od czasu do czasu rozmowa przez telefon i dosłownie kilka spotkań. Próbowałam rozmawiać - poprawa na dzień dwa i znowu to samo. Przez tydzień tylko cześć lub/i dobranoc potrafił napisać. Bywały momenty, gdy nie odbierał telefonu przez kilka dni, nie oddzwaniał. Naprawdę nie zamęczam go swoją osobą, rozmowa była co 5-6 dni, nie pisałam pierwsza tylko odpisywałam na jego wiadomości. Czy jak tak wiele wymagałam - nieco więcej zainteresowania... ?? Chore to jakieś się zrobiło....
Zastanawiałam się, czy w święta chociaż coś napisze i zainteresuje się, bo wiedziałam że będzie miał czas. Napisał w niedzielę rano krótkie życzenia potem dobranoc, cześć w poniedziałek i tyle w temacie.
Kubeł zimnej wody wylał mi na głowę w Śmingusa Dyngusa na pewno Przykro mi, mógł chociaż napisać jak ci minęły święta czy coś ale nie bo po co ...
Wczoraj napisałam mu że ma się już ze mną nie kontaktować i cisza. Byłam świadoma że tak będzie, smutno mi i przykro, bo oznacza to że cały ten czas miał mnie gdzieś, ale wiem że muszę zerwać z nim kontakt.
Proszę pomóżcie mi muszę to jakoś przeboleć wytrzymać i nie napisać do niego lub zadzwonic tylko się z tego wymiksować...