Żuraw i czapla. Przypomniało mi się po pół roku.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Żuraw i czapla. Przypomniało mi się po pół roku..

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 9 ]

Temat: Żuraw i czapla. Przypomniało mi się po pół roku..

Cześć wszystkim.
Kilka dni temu, przez totalny przypadek nadziałam się w Internecie na filmik zmontowany przez faceta, z którym ostatni raz spotkałam się pół roku temu. Nasza relacja była krótka, ale burzliwa, bardzo intensywna, namiętna. Nie będę wchodzić w szczegóły bo zabrakłoby strony, ale generalnie chłopak był po przejściach (rozwód, powrót po kilku latach do Polski, rozpoczęcie życia od przysłowiowego „zera”).
W każdym razie z dnia na dzień zakończył naszą relacje i to w najgorszy możliwy jak dla mnie sposób –zapadł się pod ziemię. Strzał prosto w pysk. Mimo tego, że sama nosiłam się z zamiarem zakończenia tego „związku” to nigdy nie spodziewałam się, że zrobi coś takiego. Do tego naprawdę się martwiłam, że coś mogło mu się stać bo sporo chorował pod koniec naszych spotkań.
W każdym razie, po jakimś czasie, kiedy wiedziałam już, że „żyje” a nie odbiera „bo nie”, bo po prostu nie chce – wysłałam mu wiadomość głosową w której powiedziałam mu, że zawiódł mnie i że nigdy nie spodziewałam się, że w ten sposób mnie potraktuje, ale że mimo wszystko będę go dobrze wspominać i życzę mu szczęścia. Z mojej strony to był koniec i zamknięcie rozdziału pod tytułem „Pan X”. W sumie to nawet nie wiem czy odsłuchał tą wiadomość.
O powodzie jego zachowania dowiedziałam się dopiero 4 tygodnie później, z maila który do mnie napisał. Trafił do szpitala. Zdiagnozowano u niego ciężką depresje, przypisali wiadro antydepresantów. Nie jest jeszcze w pełni pogodzony z rozwodem, ze swoim nowym życiem, nic go nie cieszy i nie potrafi wyobrazić sobie przyszłości. Przeprosił mnie bo nie może mnie w to mieszać. Tyle. Koniec historii.
Nie mam powodów żeby nie wierzyć mu w tą chorobę bo wiem jak ciężko przeszedł rzeczony rozwód i właśnie to była jedna z głównych przyczyn, dla której wiedziałam, że nam nie wyjdzie – jakoś w głębi duszy, mimo jego zapewnień czułam, że nadal żywi uczucia do swojej ex. Dlatego mimo wybuchu uczuć z jego strony, zapewnień i starań – ja mimo wszystko trzymałam się na dystans bo bałam się rzucić na głęboką wodę by potem nie cierpieć.
Zastanawiałam się czy w ogóle powinnam mu odpisywać, ale zrobiłam to -  napisałam mu tylko, że przykro mi, że cierpi i że jeśli kiedykolwiek będzie potrzebował pomocy to mu jej udzielę i że trzymam kciuki żeby sobie poradził.

Starałam się o nim nie myśleć, zajęłam się swoim życiem. Nie mieliśmy żadnego kontaktu, ani z jego ani mojej strony.
Aż do wczoraj kiedy zobaczyłam ten filmik. Nic specjalnego, minuta z jakiegoś wypadu w góry. I na końcu usłyszałam jedno zdanie, które wypowiadał dla skomentowania widoków. Jak usłyszałam jego głos – przeszły mnie ciarki, jego twarz stanęła mi przed oczami, wszystkie chwile, po prostu cały ON. Łzy spłynęły mi po policzkach. Zaczęłam płakać. Totalnie bez powodu, ze ściskiem w piersi. Nie mogę uwierzyć w ten dziwny wybuch emocji po usłyszeniu wyłącznie jego głosu. No i od tego czasu snuje się jak cień, nie mogę spać i egzystować. Myślę o nim. Myślę i jestem na siebie za to wszystko wściekła, mam ochotę sama sobie sprzedać liścia w twarz za to irracjonalne zachowanie. Przecież sama chciałam to skończyć, przecież pogodziłam się z tą sytuacją. A może nie? Najbardziej boje się tego, że ja go…kocham. A ja łatwo się nie zakochuję. I to mnie boli, że mimo wszystko ulokowałam tak beznadziejnie swoje uczucia. W kimś kto potraktował mnie w ten sposób. Że starałam się być twarda i udawać, że to wszystko nic nie znaczyło. Że wcale nie zabolało mnie to co zrobił. A z drugiej strony zaczynam myśleć, że może ja sobie tylko wkręcam? Bo uraził moją dumę i przez to, że ta relacja nigdy nie miała normalnego pożegnania, gdzieś wewnątrz czuje, że to jeszcze nie koniec i czekam na ciąg dalszy. Nie wiem. Ale jest mi ciężko i nie wiem co robić. Cholerny filmik, że też musiałam go zobaczyć akurat teraz. Szkoda, że nie istnieje magiczna gumka, która wymazałaby wszystko z mojego mózgu. Swoją drogą ja mogę poczuć coś tylko do dupka lub faceta z problemami. No więc proszę bardzo – dostałam na talerzu mój ulubiony mix. Niech ktoś ściągnie pas i złoi mi dupę na ogarnięcie. HELP.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Żuraw i czapla. Przypomniało mi się po pół roku..

Cześć,

Tak jak mówisz, jest Ci ciężko, a pewnie i będzie. Najbardziej przykre jest to, że coś co mogło wyjść, nie wyszło, ponieważ On dał Ci nadzieję, a potem ją zabrał. Chciałaś coś czuć, zaangażować się i trzymałaś się na dystans.

I to wybuchnęło. Tłumione emocje wracają, niczym śnieżna lawina. Od tak, znienacka.



Tęsknisz za Nim, za obecnością, za pozytywnymi emocjami. Nie możesz z Nim być, bo nie zamknął za sobą tamtego etapu w życiu, którym było Jego małżeństwo. Chciałabyś, by było inaczej i myślę, że Twoja podświadomość Ci to podpowiada. Nie bez powodu tak zareagowałaś.

Jest Ci bliski bardziej, niż jesteś tego świadoma.


Co teraz? Daj sobie czas, na poskładanie uczuć i emocji względem Jego osoby.

Jak już będziesz pewna tego, co wiesz, zdecyduj się na odnowienie kontaktu i wyłożenie kart na stół. Albo związek albo zwykła znajomość. Konkrety, a nie pół środki. Nie możesz sobie na to pozwolić, bo to boli.



Trzymaj się ciepło.

W razie czego pisz. Możesz na privie też.

Odp: Żuraw i czapla. Przypomniało mi się po pół roku..
enamoradadelmundo napisał/a:

Cześć,

Tak jak mówisz, jest Ci ciężko, a pewnie i będzie. Najbardziej przykre jest to, że coś co mogło wyjść, nie wyszło, ponieważ On dał Ci nadzieję, a potem ją zabrał. Chciałaś coś czuć, zaangażować się i trzymałaś się na dystans.

I to wybuchnęło. Tłumione emocje wracają, niczym śnieżna lawina. Od tak, znienacka.



Tęsknisz za Nim, za obecnością, za pozytywnymi emocjami. Nie możesz z Nim być, bo nie zamknął za sobą tamtego etapu w życiu, którym było Jego małżeństwo. Chciałabyś, by było inaczej i myślę, że Twoja podświadomość Ci to podpowiada. Nie bez powodu tak zareagowałaś.

Jest Ci bliski bardziej, niż jesteś tego świadoma.


Co teraz? Daj sobie czas, na poskładanie uczuć i emocji względem Jego osoby.

Jak już będziesz pewna tego, co wiesz, zdecyduj się na odnowienie kontaktu i wyłożenie kart na stół. Albo związek albo zwykła znajomość. Konkrety, a nie pół środki. Nie możesz sobie na to pozwolić, bo to boli.



Trzymaj się ciepło.

W razie czego pisz. Możesz na privie też.

Dziękuję Ci za odzew. Dla mnie to dziwna sytuacja bo wydawało mi się, że całkowicie odcięłam się już od tego człowieka. I napisałam tego posta bo sama jestem zaskoczona swoją reakcją. Chyba nie jestem w stanie nawet za jakiś czas się do niego odezwać. Nie wyobrażam sobie tego szczerze mówiąc. Wiem, że miał problemy ze sobą, depresja jest ciężką chorobą. Ale mimo wszystko bardzo zranił moje uczucia i moją dumę. Tak naprawdę jest opcja, że on by mi nawet nie odpisał. Że on nie chce ze mną tego kontaktu. Przecież minęło pół roku w totalnej ciszy. A chyba bym się pochlastała gdybym rozkminiała dwa tygodnie czy się odezwać czy nie - odezwała bym się, a on by nie zareagował. Albo gorzej - spotkalibyśmy się i jeszcze bardziej wszystko by wróciło. Myślę, że nie ma dobrego rozwiązania tej historii. Tak w życiu czasem bywa, że na przekór wszystkiemu idzie nie po naszej myśli.

4 Ostatnio edytowany przez navelbina (2017-02-08 23:29:35)

Odp: Żuraw i czapla. Przypomniało mi się po pół roku..

Hej,

Nie rozumiem, po co chcesz się do niego odezwać, skoro on nie wykazuje żadnej inicjatywy?

Po prostu usłyszalaś jego głos, wspomnienia wróciły... to normalny zdrowy odruch, w końcu kiedyś Ci na nim zależalo.

Najwidoczniej potrzebujesz więcej czasu aby sobie wszystko poukładać no i zapomnieć tak na dobre.

Ja też mam sklonność do wybierania sobie facetów z problemami albo po przejściach, jeszcze kiedyś byłam przekonana, że mam po prostu pecha bo zawsze na takich trafiam tongue no ale wiadomo, że to nie prawda.

Także głowa do góry, będzie dobrze.

5 Ostatnio edytowany przez maria.elena.calienta (2017-02-08 23:48:26)

Odp: Żuraw i czapla. Przypomniało mi się po pół roku..
navelbina napisał/a:

Hej,

Nie rozumiem, po co chcesz się do niego odezwać, skoro on nie wykazuje żadnej inicjatywy?

Po prostu usłyszalaś jego głos, wspomnienia wróciły... to normalny zdrowy odruch, w końcu kiedyś Ci na nim zależalo.

Najwidoczniej potrzebujesz więcej czasu aby sobie wszystko poukładać no i zapomnieć tak na dobre.

Ja też mam sklonność do wybierania sobie facetów z problemami albo po przejściach, jeszcze kiedyś byłam przekonana, że mam po prostu pecha bo zawsze na takich trafiam tongue no ale wiadomo, że to nie prawda.

Także głowa do góry, będzie dobrze.

No właśnie nie chcę się do niego odzywać, ale jak sobie o nim przypomniałam to zaczęłam rozkminiać i analizować całą naszą relację na czynniki pierwsze i oczywiście zaczęłam się doszukiwać w swoich postawach z okresu kiedy się spotykaliśmy - negatywnych zachowań, które były małymi kamieniami, które zniszczyły tą relację. Dlatego nazwałam swój wątek "żuraw i czapla". Bo na początku to on za mną biegał jak oszalały, po bardzo krótkim okresie znajomości zaczął mi robić wyznania i oczekiwał ich także w zamian. A ja nie byłam gotowa. Bałam się. Chciałam żeby wszystko szło wolnym, naturalnym torem. No i w ten sposób przenieśliśmy się z pustyni uczuć na Grenlandię. Totalnie zamknął się w sobie i wycofał. Wiem, że to nie jest moja wina. Że on miał przeszłość, której nie przepracował. Samo to rzucanie się w nasz związek z oszalałą siłą był tego wyrazem - tak bardzo pragnął nowej miłości, tak bardzo chciał czegoś nowego. No a potem wycofał się, a ja sobie o nim przypomniałam W CZAS wink W każdym razie zrobiło mi się przykro bo jakoś pod skórą czuję, że to było TO. Ale może tylko mi się tak wydaje, już sama nie wiem..A co do wybierania facetów z problemami to jestem w tym mistrzynią więc możemy sobie przybić piątkę wink

6

Odp: Żuraw i czapla. Przypomniało mi się po pół roku..
maria.elena.calienta napisał/a:

No i w ten sposób przenieśliśmy się z pustyni uczuć na Grenlandię. Totalnie zamknął się w sobie i wycofał. Wiem, że to nie jest moja wina. Że on miał przeszłość, której nie przepracował. Samo to rzucanie się w nasz związek z oszalałą siłą był tego wyrazem - tak bardzo pragnął nowej miłości, tak bardzo chciał czegoś nowego. No a potem wycofał się, a ja sobie o nim przypomniałam W CZAS wink W każdym razie zrobiło mi się przykro bo jakoś pod skórą czuję, że to było TO. Ale może tylko mi się tak wydaje, już sama nie wiem..A co do wybierania facetów z problemami to jestem w tym mistrzynią więc możemy sobie przybić piątkę wink

Identyczny schemat, na pocztku zaangażowany i zadowolony jak dzieciak z każdego spotkania, a potem wycofanie się, dystans i w końcu cisza.

No niestety, trzeba to przełknąć i iść dalej do przodu.

Poza tym, nie uważasz, że gdyby to było "właśnie TO" to nie miałabyś teraz tego problemu i tych rozkmin tylko po prostu bylibyście razem? smile

Nie analizuj, nie wracaj do przeszłości i nie szukaj niczego w sobie co w jakiś sposób zaważyło na tym, że wasza znajomość potoczyła się tak a nie inaczej.

To jego problemy na które ty nie miałaś żadnego wpływu. To pewnie i tak skończyłoby się wcześniej czy później.

Odp: Żuraw i czapla. Przypomniało mi się po pół roku..
navelbina napisał/a:
maria.elena.calienta napisał/a:

No i w ten sposób przenieśliśmy się z pustyni uczuć na Grenlandię. Totalnie zamknął się w sobie i wycofał. Wiem, że to nie jest moja wina. Że on miał przeszłość, której nie przepracował. Samo to rzucanie się w nasz związek z oszalałą siłą był tego wyrazem - tak bardzo pragnął nowej miłości, tak bardzo chciał czegoś nowego. No a potem wycofał się, a ja sobie o nim przypomniałam W CZAS wink W każdym razie zrobiło mi się przykro bo jakoś pod skórą czuję, że to było TO. Ale może tylko mi się tak wydaje, już sama nie wiem..A co do wybierania facetów z problemami to jestem w tym mistrzynią więc możemy sobie przybić piątkę wink

Identyczny schemat, na pocztku zaangażowany i zadowolony jak dzieciak z każdego spotkania, a potem wycofanie się, dystans i w końcu cisza.

No niestety, trzeba to przełknąć i iść dalej do przodu.

Poza tym, nie uważasz, że gdyby to było "właśnie TO" to nie miałabyś teraz tego problemu i tych rozkmin tylko po prostu bylibyście razem? smile

Nie analizuj, nie wracaj do przeszłości i nie szukaj niczego w sobie co w jakiś sposób zaważyło na tym, że wasza znajomość potoczyła się tak a nie inaczej.

To jego problemy na które ty nie miałaś żadnego wpływu. To pewnie i tak skończyłoby się wcześniej czy później.

Sama już nie wiem czy jak dwoje ludzi się kocha to kosmos zrobi wszystko byście byli razem. Chciałabym wierzyć w taką Disneyowską wersję, ale życie nie raz zweryfikowało moje "chcenia" i coraz ciężej mi w to wierzyć. Ja już sama nie wiem czym jest miłość, kiedy można powiedzieć "tak, zakochałam/łem się". Jak byłam młodsza jakoś to wszystko bardziej spontanicznie i naturalnie wychodziło, teraz każdy człowiek ma swój bagaż, swoje obawy, wszystko kalkuluje, zastanawia się. Przypomniałam sobie o nim bo należę do osób, które wolno się angażują, o zakochaniu nie wspomnę. A z nim coś zgrzytło. I stąd ten nagły wybuch emocji i wspomnień. No, ale trudno. Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie. Nie lubię takich niejasnych sytuacji, więc pod skórą czuję, że to nigdy nie miało końca, a jak nie miało końca to oczyma wyobraźni widzę furtkę na ciąg dalszy. Chociaż co ja pieprzę - brak kontaktu i zapadnięcie się z dnia na dzień pod ziemię to jest w zasadzie angielski KONIEC tyle, że ciężko sobie wbić to do głowy wink

8

Odp: Żuraw i czapla. Przypomniało mi się po pół roku..

Jakby to powiedzieć obrazowo... To było "echo"... dawnych relacji, wspomnień, uczuć... echo wydarzeń, nagły przypływ uczuć, emocji z kimś związanych... Echo. Nagłe. Szarpiące. Wiem, miałem to samo po mej dawnej miłości. Ale to mija. Z czasem zawsze mija.

Odp: Żuraw i czapla. Przypomniało mi się po pół roku..
Marvano napisał/a:

Jakby to powiedzieć obrazowo... To było "echo"... dawnych relacji, wspomnień, uczuć... echo wydarzeń, nagły przypływ uczuć, emocji z kimś związanych... Echo. Nagłe. Szarpiące. Wiem, miałem to samo po mej dawnej miłości. Ale to mija. Z czasem zawsze mija.

Też tak myślę. Szkoda tylko, że to echo to nie delikatny podźwięk tylko huk wystrzelonej, armatniej kuli. Ale masz rację, czas, czas, czas. Dziwne jest to, że byłam prawie w 100% pewna, że wcale mnie to nie ruszyło i, że niejako zerwanie tej znajomości było tym czym chciałam i co dostałam. Może w mało dżentelmeńskiej formie, ale przecież mamy XXI wiek, kto by tam sobie głowę zawracał zasadami kultury.
Przez te 6 miesięcy chodziłam na randki, pracowałam, bawiłam się, jadłam, piłam, spałam. Jak to życie. Ale ciągle czuję niedosyt, ciągle nie jestem sobą, ciągle czegoś brak. Mam nadzieję, że się ogarnę.

Posty [ 9 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Żuraw i czapla. Przypomniało mi się po pół roku..

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024