Cześć, piszę do kobiet, które mogą mi pomóc. Jestem w tej chwili na skraju załamania psychicznego. Jestem z dziewczyną 10 miesięcy (za 14 dni). Na początku naszego związku wszystko było idealne, po naszym pierwszym razie, który nie był wymuszany presją z mojej strony, zaczęło się powolutku sypać. Spontaniczny seks był ale nie było niczego złego w tym, na początku. Chciałem z nią porozmawiać na ten temat ale nie chciała i nie chce o tym rozmawiać. Później, po kilku miesiącach się sypało i jest co raz gorzej. Kiedyś powiedziała do mnie zdanie, którego nie zapomnę do dzisiaj: "Ja nic nie będę zaczynać, bo nie od tego jestem. Dziewczyna powinna oczekiwać od faceta pierwszego kroku we wszystkim". To wszystko ingerowałem sam. Każdy zbliżenie, które kilka razy zakończyło się kłótnią, a nawet łzami. Dlaczego? Wszystko było w porządku na początku a później zostałem odpychany i nie chciała ze mną rozmawiać. Tylko "Nie dotykaj mnie". Nie rozumiem tego. Wszystko jej się podoba, chwilę później odpycha mnie i jest na mnie zła i ma mnie dość. Ostatnio we wtorek byłem u niej i zaczęliśmy się w pewnym momencie całować. Dalej sam wszystko inicjowałem, schodziłem niżej ręką. Nie stawiała oporu żadnego to przeszedłem krok dalej. Po chwili zeszła za mnie, bo leżała na mnie i zaczęła płakać, mówiąc, że brzydzi się mną, że jestem okropny, że nie może na mnie patrzeć i żebym jej nie dotykał. Pytając o co chodzi, co się stało, usłyszałem co jedynie wiatr, który wieje zza okna, nic nie powiedziała. Rozpłakałem się i ja, bo to nie był pierwszy raz kiedy taka sytuacja wystąpiła między nami. Byłem i jestem bezsilny, nie mam mocy żeby powstrzymać się od łez. Zrozumiałem, że chce ze mną zerwać, rozryczałem się niesamowicie. Kocham ją bardzo mocno ale ją krzywdzę. Nie potrafię zapanować nad pożądaniem. Wiem, teraz możecie mi napisać, że chcę ją tylko wygrzmocić i tyle. Nie, nie zależy mi na tym, chcę by nasz związek był normalny, gdzie potrzeby fizjologiczne są zaspokajane z obu stron. Miałem w pewnym momencie myśli samobójcze, dużo przeszedłem w życiu i moja psychika jest bardzo wycieńczona i jest na granicy wytrzymałości. Ogarnęła mnie a ja byłem w stanie, który nawet nie wiem jak mogę nazwać, no po prostu nie potrafię, bo płakałem niesamowicie, ba, ryczałem jak dziecko 2 letnie, poważnie. Jestem bardzo emocjonalną osobą. Kazała mi zostać na noc u siebie, bo nie puściłaby mnie do domu w takim stanie. Zostałem. Rano wstaliśmy to gdzieś po 14 wyszedłem od niej i o 16 dostaję telefon od jej Mamy czy mogę wpaść do niej na noc, bo sama zostaje, a jutro wyjeżdża. A ja, że spoko. Przyszedłem do niej, zrobiliśmy kolację i ona grała w simsy a ja coś tam na lapku robiłem. Leżała w koszulce samej i majtkach to podwijałem jej koszulkę i odsłoniłem jej piersi, nie mówiła nic. Dodam, że tego dnia dostała okresu i myślałem, że mnie pobije za to. Później jak wyłączyła laptopa to zapytałem czy zrobić jej masaż. Zgodziła się, to zrobiłem i wtedy przechodziłem dalej, 0 oporu, znowu! Kiedyś wyczytałem na internecie, że seks podczas okresu niweluje ból. Tak, brawo ja! Nie powinienem wierzyć w to co piszą w internecie. Głupota zabolała i boli do teraz. Nie brzydzę się jakoś okresu, nie wiem czemu, wielu to odrzuca ale mnie nie. Wszedłem między jej nogi i zacząłem całować jej brzuch, piersi, wiadomo taka jakby gra wstępna. Jej ręka była na moim kroczu to wziąłem jej dłoń i wsadziłem do bokserek, dalej 0 reakcji. Ocierałem się o nią przez bieliznę. Nie wiem ale mój przyjaciel wyszedł i powolutku, bardzo delikatnie go próbowałem wsadzić. Nie myśląc o konsekwencjach. Po minucie odsunęła mnie i zaczęła płakać. "Nie dotykaj mnie, odsuń się" i inne tego typu tekstu leciały w moją stronę. Nie było żadnych słów wcześniej "Przestań" , "Nie chcę". NIC. Znowu jestem winny całemu zajściu. Zepchnęła mnie z łóżka jak chciałem ją objąć i porozmawiać. Leżałem na podłodze dała mi kołdrę drugą i poduszę. Jak zapytałem czy mogę wrócić na łóżko to zapytała "A przestaniesz mnie dotykać?" Odpowiedziałem, że nie, bo pokażę, że nic się nie stało, a stało się. To powiedziała, że nie. Leżałem na podłodze, płakałem, marzłem a ona leżała i spała, w pewnym momencie miałem "atak", bo mam problemy z sercem, że nie mogę wziąć głębokiego oddechu, bo boli mnie serce. Wyszła wtedy z pokoju do drugiego i zostawiła mnie samego. Krzyczałem, wołałem ją, a ona nic. Doczołgałem się do pokoju, w którym była to powiedziała, że mi nie wierzy. Wróciłem wtedy na łóżko, zmarzłem w nocy. Nie przejęła się tym. Pakowała się rano i wróciłem do domu jak pojechała na lotnisko. Od tamtego czasu w ogóle nie pisze. Jest dla mnie niemiła, nie dziwie się w sumie czemu.
Kocham ją bardzo mocno, zapytałem jak mogę jej to zrekompensować a ona powiedziała, że nie mogę. Wraca 12 lutego, a 2 dni później są walentynki. Nie wiem co mam przygotować, nie wiem co robić a niedługo ma urodziny.
Dodając jeszcze, czasami czuję się jak śmieć. Traktuje mnie obojętnie, jakby mnie nie było. Jakiś chłopak pisał do niej "kotku" a ona nic, jakiś inny ją podrywał na urodzinach jej koleżanki, to jej koleżanki powiedziały, że ma chłopaka a ona chyba nic nie powiedziała. Boli mnie to jak mnie traktuje. Ostatnio byłem u siostry za granicą i chciałem jej kupić jakieś ciuchy, bo wiadomo są lepszej jakości i tańsze. Od tygodnia, przed wyjazdem pytałem o to jaki ma rozmiar ciuchów, bo nie wiem. Jak zbieraliśmy się do wyjścia to napisała czy mógłbym zobaczyć jakiś sweterek, spodnie. To siostra się na mnie zdenerwowała, ja na moją dziewczynę i miałem dość wszystkiego. Cała ta sytuacja była przed jej wyjazdem.
P.S. Jeżeli nie tutaj wstawiłem temat, proszę o usunięcie go. Wstawiam go tutaj i na inny dział.
Pozdrawiam, luqasekk