Jestem kochanką,
Zdaję sobie sprawę z tego, że zostanę skrytykowana przez Was ale naprawdę potrzebuję porady... Dłużej już tak nie wytrzymam...
Dziś po około 3,5 latach chciałam zakończyć związek z moim partnerem. Jestem jego kochanką od jego wieczoru kawalerskiego. I wiecie co jest najgorsze w tym wszystkim? Bawiłam się na ich ślubie, to ja jako jedna z nielicznych jako pierwsza dowiedziałam się, że urodziło się dziecko. Na początku uznawałam że łączy nas tylko sex że nie angażowałam się w to. Miałam ochotę on miał spotkaliśmy się zaspokoiliśmy swoje oczekiwania i każdy wrócił do domu on do swojej rodziny ja do pustych czterech ścian. Po roku chciałam to skończyć czułam wewnętrznie, że zaczyna być ważny w moim życiu, że go kocham, że to on jest moim szczęściem. Zakończyłam naszą znajomość na 2-3 m-c. W międzyczasie poznałam kogoś zaczęłam układać życie na nowo bez NIEGO ale to nie trwało długo. Byłam w związku ale dalej nasze potajemne spotkania trwały i trwają do tej pory. Co prawda zmieniło się dużo ja znowu jestem sama - jest on w moim życiu i tylko on od 3 miesięcy nikt inny się nie liczy. To on jako pierwszy wyznał, że mnie kocha. Problem polega na tym, że hmm nigdy wprost nie powiedział że odejdzie od żony, że zostawi rodzinę, że ja będę to jedyną. Nidy z jego ust tego nie usłyszałam za to zbyt często moim zdaniem słyszę to słowo KOCHAM CIĘ. Za często moim zdaniem.
Dziś postanowiłam skończyć ostatecznie. Powiedziałam, że to koniec a on ze łzami w oczach prosił abym go nie zostawiała, że jego życie beze mnie straci sens i wiecie co znowu się poddałam, uległam. Pozwoliłam dać mu szansę znowu wpakowałam się w bycie tą trzecią.
Jak myślicie czy kiedykolwiek będę z nim i tylko z nim że nie będzie spieszył się do żony? Czy w końcu ostatecznie zostawić tę chory związek i szukać innego szczęścia choć serce pęknie ale jakoś odbuduje się na nowo? Zapomniałam dodać pracujemy razem.... Pozdrawiam i czeka na jakieś dobre rady
Serio, od wieczoru kawalerskiego?
Na Twoim miejscu przede wszystkim wybrałbym się do psychologa.
Nie można tu oczywiście mówić o zakończeniu związku. Bo to nie jest żaden związek.
I to nie do tego żałosnego mężczyzny Cię ciągnie tylko do tych chorych emocji, do chorej sytuacji - i z tym przede wszystkim powinnaś się uporać.
Tyle, że Ty tego nie zrobisz. Będziesz ciągnąć to gówno, póki jego żona się nie dowie i on Ciebie nie kopnie jak zużytą zabawkę.
Nie będę Cię oceniać, bo nie na tym to polega. Cały czas żyjesz pustą nadzieją, manipulacją z jego strony. On jest zwykłym egoistą, nie myśli o żonie skoro ją zdradza, nie myśli też o Tobie, o Twoich uczuciach. Jemu jest tak po prostu wygodnie i nic w tym kierunku nie zmieni, bo z jednej strony ma żonę (stabilizację, rodzinę) a z drugiej strony Ciebie. Nie myśl o nim chociaż przez chwilę, pomyśl o sobie! Naprawdę chcesz takiego mężczyznę? Takiego który nie wie czego chce, bo nie podejmuje żadnej decyzji czy zdecydować się na żonę czy na Ciebie? Niewiernego? Nie potrafiącego ustabilizować życia? Pomyśl o nim nie jako o kochanku, tylko jak o wzorcu mężczyzny i ojca. Pomyśl przyszłościowo. Rozstanie zawsze jest trudne i przykre, ale ten ból mija... Uwierz w swoją kobiecą siłę i kopnij go w tyłek. Życzę Ci żeby pojawił się ktoś w Twoim życiu kto będzie nie tylko dobrym kochankiem, ale też mężczyzną pełnym innych wartości.
Kobieto to ,ze ktoś Ci mówi ,ze kocha to to są tylko słowa.Liczy się to co robi.A jego miłość do Ciebie jest tyle warta i tu sobie odpowiedź szczerze sama.Nigdy nie będziesz szczęśliwa z kimś jak nie potrafisz być szczęśliwa ze sobą samą.A tylko i wyłącznie od Ciebie zależy jak twoje życie wygląda.Masz wszystko albo tylko to na co sobie pozwalasz.Myślę ,ze najwyższy czas żebyś zrobiła porządek w sobie.Bo nikt za Ciebie tego nie zrobi.Nie będzie łatwo bo to ciężka praca nad samym sobą.Ale naprawdę warto.Poszukaj dobrej psychoterapii.Naucz się co to znaczy kochać.Powodzenia.
Jestem kochanką,
Zdaję sobie sprawę z tego, że zostanę skrytykowana przez Was ale naprawdę potrzebuję porady... Dłużej już tak nie wytrzymam...
Dziś po około 3,5 latach chciałam zakończyć związek z moim partnerem.
To nie jest Twój partner, tylko partner jego żony.
Dla Ciebie jest to jedynie kochanek, facet innej kobiety z którym masz romans.
Róznica polega na tym, że wobec partnera ma się zobowiązanie, wobec kochanka nie.
Tak samo partner ma zobowiązania, a kochanek ich nie ma.
Dzisiaj jest, jutro może zniknąć, żeby wypełnić swoje zobowiązania wobec innej kobiety.
Jestem jego kochanką od jego wieczoru kawalerskiego. I wiecie co jest najgorsze w tym wszystkim? Bawiłam się na ich ślubie, to ja jako jedna z nielicznych jako pierwsza dowiedziałam się, że urodziło się dziecko.
Czyli znasz jego żonę...pewnie znasz również jego dziecko.
Nigdy nie miałaś kłopotów spojrzeć im w oczy ?
Inna spraw, że skoro facet zdradzal swoją zonę w czasie kiedy planował ślub z nią...to ten ślub jest farsą, trudno traktować go jako ważny,
skoro świadomie składał krzywoprzysięstwo zamiast ślubu.
Daleko od takich facetów !!
Jak myślicie czy kiedykolwiek będę z nim i tylko z nim że nie będzie spieszył się do żony? Czy w końcu ostatecznie zostawić tę chory związek i szukać innego szczęścia choć serce pęknie ale jakoś odbuduje się na nowo? Zapomniałam dodać pracujemy razem.... Pozdrawiam i czeka na jakieś dobre rady
Tak, jest taka szansa, że będziesz kiedyś z nim.
Nie wiadomo na jak długo, bo to szuja, ale jakiś czas możesz z nim być.
Wystarczy, że opowiesz jego zonie Waszą historię, o tym że okłamał ją w czasie ślubu i dalej okłamywał ją po ślubie.
Chyba nawet wyświadczysz jej tym przysługę..
Pogoni qurewicza a Ty bedziesz go miała całego dla siebie.
Musisz tylko uważać, żeby nie udławić się tym ogromem "szczęścia" które wtedy na Ciebie spadnie
Cały czas żyjesz pustą nadzieją, manipulacją z jego strony.
Z czym związane jest założenie, że nią manipuluje?
laura02 napisał/a:Cały czas żyjesz pustą nadzieją, manipulacją z jego strony.
Z czym związane jest założenie, że nią manipuluje?
Z tym, że autorka napisała: "Powiedziałam, że to koniec a on ze łzami w oczach prosił abym go nie zostawiała, że jego życie beze mnie straci sens ".
Jest to szantaż emocjonalny i manipulacja.
Autorko, na własne życzenie tkwisz w czymś co nie ma przyszłości, bo gdyby miało, nie doszłoby do ślubu, koleś nie miałby dziecka i generalnie bylibyście razem. Niestety, jak wszyscy tu czytamy, tak nie jest i nie będzie. Marnujesz swój czas i energię dla kogoś bezwartościowego. Miłości w tym nie ma.
Miłość? Kobieto. .. to nie jest miłość. Gdyby Cię kochał to byłby z Tobą. On jest z żoną.
Zostaw ich bo płacisz straszną cenę za mrzonki.
Dokładnie to miałam na myśli, Pokręcona Owieczka - dziękuję za wyjaśnienie Facet wie że kobiety kierują się uczuciami i scena łez w oczach i próśb by autorka nie odchodziła od niego jest idealnym sposobem by zagrać na uczuciach kobiety, by zmanipulować.
Zdrada, podwójne życie jest najgorsze co może być. Nigdy tego nie doświadczyłam. Ale to nie fair skoro on ma rodzinę a idzie do Ciebie. Jeśli Cię kocha i powtarza to, poproś o wyjawnienie wszystkiego żonie. Miłość dąży do celów, więc dla Ciebie zrobi wszystko. Porozmawiaj z nim o tym. Jak zacznie kręcić albo zmieniać temat, to moim zdaniem jesteś tylko zabawką a słowa "kocham cie" są puste jak bańka mydlana, prysną i najbardziej cierpiec będziesz Ty. Żona i tak sie dowie, kłamstwo ma krótkie nogi, tak czy siak wyjdzie. Szczerze nie potrafiłabym być z człowiekiem który tak łże. Problem to on ma. Ja na twoim miejscu porozmawiałabym. Jeśli nic by to nie zmieniło to jedyne co możesz zrobić to zakończyć ten chory związek w którym Ty zawsze będziesz tą drugą.
Za późno na moralizowanie ,ale rzeczywiście powinnaś iść na terapię - zaspokajanie potrzeb seksualnych z zajętym facetem to znak ,że przed czymś uciekasz. Nie bez powodu wybrałaś kogoś ,kto jest nieosiągalny - warto byłoby to wyjaśnić z psychologiem.
Dla mnie cała ta sytuacja jest nie do pojęcia - sypiałaś z nim mimo ,że widziałaś go w ramionach innej ,wiedziałaś ,że z żoną prowadzi normalne życie... A Ty -samotne święta , sama w czterech ścianach.... Marnujesz życie
Dziękuję Wam za dobre rady. Umówiłam się dziś do psychologa w następnym tygodniu idę na pierwsze spotkanie. Mam nadzieję, że terapia pomoże mi uwolnić się z tego toksycznego związku, że znajdę siłę aby powiedzieć w końcu dosyć aby mną nie manipulował i zrozumiał, że nas nie ma i tak jak pisałyście nigdy nas nie było. Zawsze rodzina dla niego będzie najważniejsza ja zawsze będę w cieniu. Tak jak radziłyście próbowałam z nim rozmawiać o tym aby zostawił żonę oczywiście prosi abym dała mu trochę czasu... tylko nie wiadomo ile tego czasu potrzebuje a ja też zasługuję na to aby mieć swoją rodzinę nie tylko czekać na niego aż znajdzie czas dla mnie...
Miłycham napisał/a:laura02 napisał/a:Cały czas żyjesz pustą nadzieją, manipulacją z jego strony.
Z czym związane jest założenie, że nią manipuluje?
Z tym, że autorka napisała: "Powiedziałam, że to koniec a on ze łzami w oczach prosił abym go nie zostawiała, że jego życie beze mnie straci sens ".
Jest to szantaż emocjonalny i manipulacja.
To zdanie nie świadczy o manipulacji, lecz jedynie, że ktoś nie chce być zostawiony.
Pokręcona Owieczka napisał/a:Miłycham napisał/a:Z czym związane jest założenie, że nią manipuluje?
Z tym, że autorka napisała: "Powiedziałam, że to koniec a on ze łzami w oczach prosił abym go nie zostawiała, że jego życie beze mnie straci sens ".
Jest to szantaż emocjonalny i manipulacja.To zdanie nie świadczy o manipulacji, lecz jedynie, że ktoś nie chce być zostawiony.
W ustach żonatego faceta do kobiety, której z góry zapowiedział, że nie zostawi dla niej rodziny - niestety świadczy.
Miłycham napisał/a:Pokręcona Owieczka napisał/a:Z tym, że autorka napisała: "Powiedziałam, że to koniec a on ze łzami w oczach prosił abym go nie zostawiała, że jego życie beze mnie straci sens ".
Jest to szantaż emocjonalny i manipulacja.To zdanie nie świadczy o manipulacji, lecz jedynie, że ktoś nie chce być zostawiony.
W ustach żonatego faceta do kobiety, której z góry zapowiedział, że nie zostawi dla niej rodziny - niestety świadczy.
Świadczy jedynie o Twoim sprzecznym założeniu, że jeśli ktoś jest w związku, nie może do kogoś innego czuć emocjonalnego przywiązania.
santapietruszka napisał/a:Miłycham napisał/a:To zdanie nie świadczy o manipulacji, lecz jedynie, że ktoś nie chce być zostawiony.
W ustach żonatego faceta do kobiety, której z góry zapowiedział, że nie zostawi dla niej rodziny - niestety świadczy.
Świadczy jedynie o Twoim sprzecznym założeniu, że jeśli ktoś jest w związku, nie może do kogoś innego czuć emocjonalnego przywiązania.
Czuć może, nie zabraniam. Ale nie może manipulować drugą osobą, żeby ona nie mogła ułożyć sobie życia z kimś wolnym. I tyle. Co to za bzdurne gadanie, że żonatemu facetowi życie straci sens bez kochanki? To dlaczego z nią nie jest, tylko z żoną?
17 2017-02-12 16:58:27 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-02-12 17:01:04)
Może czuć jak i manipulować. Nie masz na to wpływu. Choć według mnie, jak wcześniej pisałem to nie manipulacja, a zwyczajnie nie chce być zostawiony. W dalszej części piszesz o jego moralności, a nie tym czy coś czuje czy nie (co było podstawą zdania o manipulacji), a to całkiem inna kwestia. W sprzeczności nie ma nic bzdurnego. To raczej kwestia zrozumienia.
To dlaczego z nią nie jest, tylko z żoną?
W pewien sposób jest, spędza z nią czas w inny sposób. Z żoną jest pewnie w innej relacji niż z kochanką. Co nie znaczy, że nie zależy mu na obu. Taki oto paradoks To czy taka rola odpowiada autorce tematu i czy będzie w niej dalej to całkiem inna kwestia.
To czy taka rola odpowiada autorce tematu i czy będzie w niej dalej to całkiem inna kwestia.
No właśnie, to czy Autorka ulega szantażowi emocjonalnemu w postaci łezek w oczach i błagania na kolanach, czy też nie - to zupełnie inna kwestia
Natomiast nie mam tu wątpliwości, że manipulacja tu jest stosowana, bo te łzy i błagania są właśnie po to - i jak do tej pory się sprawdza Przypuszczalnie, jeśli żona dowie się o kochance i będzie go chciała wyrzucić ze swojego życia, to zachowanie gościa będzie podobne - łzy, kolanka i "wiem już, że tylko Ciebie kocham"
Natomiast argument "zależy mu na obu", wybacz, ale nie przemawia do mnie. Jemu zależy, ale na sobie wyłącznie. W domu ciepłe kapcie i wyprane skarpetki, poza domem stęskniona kochanka, żyć nie umierać...
19 2017-02-12 17:21:20 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-02-12 17:27:49)
Miłycham napisał/a:To czy taka rola odpowiada autorce tematu i czy będzie w niej dalej to całkiem inna kwestia.
No właśnie, to czy Autorka ulega szantażowi emocjonalnemu w postaci łezek w oczach i błagania na kolanach, czy też nie - to zupełnie inna kwestia
![]()
Natomiast nie mam tu wątpliwości, że manipulacja tu jest stosowana, bo te łzy i błagania są właśnie po to - i jak do tej pory się sprawdzaPrzypuszczalnie, jeśli żona dowie się o kochance i będzie go chciała wyrzucić ze swojego życia, to zachowanie gościa będzie podobne - łzy, kolanka i "wiem już, że tylko Ciebie kocham"
Odnoś się do całości tego co piszę. Według mnie to żaden szantaż czy manipulacja. Może się zauroczył i stąd szczere łzy. Problem u Ciebie jest taki, że jeśli ktoś robi coś niemoralnego, według Ciebie to automatycznie jest nieszczery w swoich emocjach. Niekoniecznie tak jest. I bardzo możliwe, że gdyby żona chciała się go pozbyć, byłoby podobnie. Nie widzę tutaj sprzeczności.
Natomiast argument "zależy mu na obu", wybacz, ale nie przemawia do mnie. Jemu zależy, ale na sobie wyłącznie. W domu ciepłe kapcie i wyprane skarpetki, poza domem stęskniona kochanka, żyć nie umierać...
Nie ma znaczenia czy przemawia. Takie rzeczy są zwyczajnie możliwe i nie ma w tym tak naprawdę niczego nadzwyczajnego. Ostatnim zdaniem tylko to potwierdzasz. Poczucie bezpieczeństwa, stabilność to bardzo silne uczucia, tak jak i pociąg seksualny czy inny rodzaj więzi Kwestia tego, gdzie sobie ktoś postawi granicę. Wiele osób w związkach ulega zauroczeniu i albo ciągnie dwie relację, albo zrywa jedną i wchodzi w drugą czy pozostaje w dawnej. No może i zerwać obie czy jedną z nich przekształcić. Wcale to nie świadczy o nieszczerości jeśli chodzi o jedną z tych relacji.
20 2017-02-12 17:29:33 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-02-12 17:34:02)
santapietruszka napisał/a:Miłycham napisał/a:To czy taka rola odpowiada autorce tematu i czy będzie w niej dalej to całkiem inna kwestia.
No właśnie, to czy Autorka ulega szantażowi emocjonalnemu w postaci łezek w oczach i błagania na kolanach, czy też nie - to zupełnie inna kwestia
![]()
Natomiast nie mam tu wątpliwości, że manipulacja tu jest stosowana, bo te łzy i błagania są właśnie po to - i jak do tej pory się sprawdzaPrzypuszczalnie, jeśli żona dowie się o kochance i będzie go chciała wyrzucić ze swojego życia, to zachowanie gościa będzie podobne - łzy, kolanka i "wiem już, że tylko Ciebie kocham"
Odnoś się do całości tego co piszę. Według mnie to żaden szantaż czy manipulacja. Może się zauroczył i stąd szczere łzy. Problem u Ciebie jest taki, że jeśli ktoś robi coś niemoralnego, według Ciebie to automatycznie jest nieszczery w swoich emocjach. Niekoniecznie tak jest. I bardzo możliwe, że gdyby żona chciała się go pozbyć, byłoby podobnie. Nie widzę tutaj sprzeczności.
santapietruszka napisał/a:Natomiast argument "zależy mu na obu", wybacz, ale nie przemawia do mnie. Jemu zależy, ale na sobie wyłącznie. W domu ciepłe kapcie i wyprane skarpetki, poza domem stęskniona kochanka, żyć nie umierać...
Nie ma znaczenia czy przemawia. Takie rzeczy są zwyczajnie możliwe i nie ma w tym tak naprawdę niczego dziwnego. Ostatnim zdaniem tylko to potwierdzasz. Poczucie bezpieczeństwa, stabilność to bardzo silne uczucia, tak jak i pociąg seksualny czy inny rodzaj więzi
Ok, odniosę się do całości Choćbyś nie wiem, jak się starał udowodnić mi, że istnieją różne rodzaje więzi (czego zresztą nie musisz robić, bo ja o tym doskonale wiem), w żaden sposób nie uda Ci się usprawiedliwić w moich oczach faceta, który od własnego wieczoru kawalerskiego zdradza notorycznie swoją żonę
Jeśli się zauroczył - ok, mógł odwołać ślub? Skoro tego nie zrobił, to chyba aż tak się nie zauroczył?
Jeśli tak bardzo kocha swoją kochankę i stanowi ona sens jego życia, to nadal będę pytać: czemu siedzi w domu z żoną?
Jeśli jest poliamoryczny, bo i tak się zdarza - to chyba żona powinna o tym wiedzieć i mieć prawo zdecydować, czy chce z nim być?
Bez względu na rodzaj więzi - wszystkie strony tych więzi powinny być o nich poinformowane, nie sądzisz? A Ty jakimiś teoretycznymi rozważaniami chcesz wytłumaczyć gościa, który po prostu od paru lat ma dupę na boku i nie ma ochoty z niej zrezygnować mimo tego, że robi jej tym krzywdę, chociaż ją ponoć tak bardzo kocha
Tu właśnie jest manipulacja - "kocha ją", ale to jemu ma być dobrze.
21 2017-02-12 17:46:36 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-02-12 17:54:56)
Choćbyś nie wiem, jak się starał udowodnić mi, że istnieją różne rodzaje więzi (czego zresztą nie musisz robić, bo ja o tym doskonale wiem), w żaden sposób nie uda Ci się usprawiedliwić w moich oczach faceta, który od własnego wieczoru kawalerskiego zdradza notorycznie swoją żonę
W którym zdaniu usprawiedliwiałem zdradę tego jegomościa? Wręcz podkreślałem, że ocena moralna nie ma znaczenia do szczerości danego zachowania. A skoro wiesz, że występuje to chyba wyjaśnione
Jeśli się zauroczył - ok, mógł odwołać ślub? Skoro tego nie zrobił, to chyba aż tak się nie zauroczył?
Oczywiście, że mógł, ale jak już pisałem nie oceniam zachowania z perspektywy oceny co mógł i czy to właściwe. Nie wiem, nie byłem w jego głowie. Może zauroczył się na tyle silnie, że nie chciał zostawić kochanki, a jednocześnie kocha żonę. Może też być z nią ze względu na dzieci, ocenę przez bliskich, swoje dobre samopoczucie. Nie wiem tego. Przecież sama zachowujesz się w ten sposób, że masz ochotę na słodycze, chociaż się odchudzasz i nawet wtedy po nie sięgasz. Wiem nie ta waga sprawy i nieco żartobliwie No i oczywiście, nie wiem czy się odchudzasz. Ale na tyle miło, że sobie pozwoliłem
Jeśli tak bardzo kocha swoją kochankę i stanowi ona sens jego życia, to nadal będę pytać: czemu siedzi w domu z żoną?
Nie wiem czy stanowi jego sens życia, czy pali przez nią wrogów i buduje piramidy Chodzi mi jedynie o to, że może czuć do obu kobiet silne emocje
Jeśli jest poliamoryczny, bo i tak się zdarza - to chyba żona powinna o tym wiedzieć i mieć prawo zdecydować, czy chce z nim być?Bez względu na rodzaj więzi - wszystkie strony tych więzi powinny być o nich poinformowane, nie sądzisz?
To nie jest kwestia poliamoryczności czy jakieś większej filozofii współczesnej literatury. Po prostu może czuć coś do obu i nie umie wybrać W dalszej części wypowiedzi wchodzisz znowu w kwestie ocen moralnych. Pozbądź się ich i przeczytaj o czym pisze, pisałem, ale od razu napisze, że nie sugeruje ich wykluczać w Twoim życiu
A Ty jakimiś teoretycznymi rozważaniami chcesz wytłumaczyć gościa, który po prostu od paru lat ma dupę na boku i nie ma ochoty z niej zrezygnować mimo tego, że robi jej tym krzywdę, mimo że ją ponoć tak bardzo kocha
To znowu rozważania nie mające nic wspólnego z tym czy ktoś może szczerze czuć coś do dwóch osób . Kobieta wie co robi i wie w co wchodziła. I masz rację, pewnie krzywdzi i pewnie wie. Ale przecież ludzie bez przerwy się krzywdzą w tej szalonej miłości
Taki to człowiek jak najwięcej brać, jak najmniej dać
A tak w ogóle to fajna z Ciebie Pietruszka i miło się gawędzi, ale muszę zmykać i najwyżej później odczytam
Jak myślicie czy kiedykolwiek będę z nim i tylko z nim że nie będzie spieszył się do żony?
Wydaje się, że nie.
22 2017-02-12 17:58:05 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-02-12 18:03:28)
Ale ja się zgadzam, jak najbardziej, że on może coś czuć do dwóch osób. Tylko widzisz, problem polega na tym, że jeśli osoba, którą kocham, decyduje się na odejście, to nie rzucam się jej do stóp z błaganiem "nie odchodź, jesteś sensem mojego życia!!!" - bo to wtedy jest właśnie szantaż emocjonalny i manipulacja. Dotyczy to tak samo kobiet, kiedy odchodzi facet, nie czarujmy się. Jeśli się kogoś kocha, to się go szanuje, a tym samym jego decyzje. I cały czas o tym mówię, bo Twoje pytanie brzmiało - gdzie tu manipulacja? Właśnie tu, dokładnie w tym miejscu, gdzie on jej wmawia ze łzami w oczach, że bez niej żyć nie może....
Jeśli zaś on czuje do niej inny rodzaj więzi niż miłość (bo najprawdopodobniej właśnie tak jest) - to po co jej mówi, że kocha i takie tam? Czyżby manipulował?
Może zauroczył się na tyle silnie, że nie chciał zostawić kochanki, a jednocześnie kocha żonę. Może też być z nią ze względu na dzieci, ocenę przez bliskich, swoje dobre samopoczucie.
Otóż to. W tym wszystkim chodzi jedynie o dobre samopoczucie tego gościa. Szeroko rozumiane.
Przecież w tej sytuacji na każdym kroku tą manipulację czuć. A to, że Autorka pozwala sobą tak manipulować i że w ogóle zgodziła się coś takiego rozpocząć, wiedząc, że trwa wieczór kawalerski tego pana - to zupełnie inna para kaloszy. Nie mnie to oceniać, ale akurat tego nie pochwalam. Prawdopodobnie wynika to z Jej niskiej samooceny, ale nie o tym ten wątek.
A tak w ogóle to fajna z Ciebie Pietruszka i miło się gawędzi, ale muszę zmykać i najwyżej później odczytam
A dziękuję
23 2017-02-12 20:40:59 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-02-12 20:43:19)
Ale ja się zgadzam, jak najbardziej, że on może coś czuć do dwóch osób. Tylko widzisz, problem polega na tym, że jeśli osoba, którą kocham, decyduje się na odejście, to nie rzucam się jej do stóp z błaganiem "nie odchodź, jesteś sensem mojego życia!!!" - bo to wtedy jest właśnie szantaż emocjonalny i manipulacja. Dotyczy to tak samo kobiet, kiedy odchodzi facet, nie czarujmy się. Jeśli się kogoś kocha, to się go szanuje, a tym samym jego decyzje. I cały czas o tym mówię, bo Twoje pytanie brzmiało - gdzie tu manipulacja? Właśnie tu, dokładnie w tym miejscu, gdzie on jej wmawia ze łzami w oczach, że bez niej żyć nie może....
Piszesz ciągle oceniając jego zachowanie jako dobre lub złe. A to nie zmieni tego o czym napisałem. Jest to jak najbardziej możliwe. Według mnie szantaż czy manipulacja ma jakieś nacechowanie intencyjne i świadome. A tutaj widzę gościa, który zapłakał się gdy coś traci. Tego manipulacją już nie można nazwać. Co innego gdy ktoś udaje, by coś osiągnąć.
Jeśli zaś on czuje do niej inny rodzaj więzi niż miłość (bo najprawdopodobniej właśnie tak jest) - to po co jej mówi, że kocha i takie tam? Czyżby manipulował?
Niestety nie umiem stwierdzić czy ktoś kocha obie osoby czy jedną. Jedynie wiem, że może jedną, jak i obie obdarzyć takim uczuciem.
Otóż to. W tym wszystkim chodzi jedynie o dobre samopoczucie tego gościa. Szeroko rozumiane.
Skupiłaś się na końcówce zdania, a może to być wiele różnych aspektów. Nie możesz wybierać jedynie słusznych powodów, które pasują do stawianej tezy
Przecież w tej sytuacji na każdym kroku tą manipulację czuć. A to, że Autorka pozwala sobą tak manipulować i że w ogóle zgodziła się coś takiego rozpocząć, wiedząc, że trwa wieczór kawalerski tego pana - to zupełnie inna para kaloszy.
Nic nie czuję, a ludzi już tak szybko nie oceniam. Co do samej manipulacji to już się wypowiadałem. A co do autorki to jej wybór czy chce być kochanką czy nie.
Nie mnie to oceniać, ale akurat tego nie pochwalam. Prawdopodobnie wynika to z Jej niskiej samooceny, ale nie o tym ten wątek
Bez przerwy oceniasz, nawet w tym zdaniu
A dziękuję
24 2017-02-12 20:49:16 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-02-12 20:51:21)
Według mnie szantaż czy manipulacja ma jakieś nacechowanie intencyjne i świadome. A tutaj widzę gościa, który zapłakał się gdy coś traci. Tego manipulacją już nie można nazwać. Co innego gdy ktoś udaje, by coś osiągnąć.
No widzisz, i tu się właśnie różnimy
Bo ja tu widzę gościa, który zapłakał się, żeby go kochanka nie rzucała, żeby jej zagrać na uczuciach... bo ja uważam, że gdyby nie traktował jej jako miłego dodatku, to po prostu spakowałby walizkę i odszedł od żony (zakładając, że przed ślubem nie był pewien, a potem nagle się zakochał).
O gościu, który płacze, gdy coś traci, możemy mówić, jeśli nagle ni stąd ni zowąd ukochana żona mówi "chcę rozwodu". Wtedy rozumiem. Ale trzymając dziewczynę w odwodzie, nie traktując jej jako najważniejszą w swoim życiu? Wtedy płacz jest oznaką, że "buu, ktoś zabiera mi zabawkę"...
Widocznie mamy inne podejście do facetów płaczących w takich sytuacjach - i będziemy się zawsze kłócić
25 2017-02-12 22:26:20 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-02-12 22:27:44)
Przecież nie za jednym w życiu można płakać. Tak jak i kochać można różnie i wiele osób na raz. Za żoną może szczerze płakać, a za nią już nie? Za przyjacielem też nie? Oj
No tak to będziesz moją forumową Nemezis
26 2017-02-12 22:39:06 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-02-12 22:41:00)
Przecież nie za jednym w życiu można płakać. Tak jak i kochać można różnie i wiele osób na raz. Za żoną może szczerze płakać, a za nią już nie? Za przyjacielem też nie? Oj
No tak to będziesz moją forumową Nemezis
Może nie porównujmy płaczu za kochanką do płaczu za przyjacielem, co? Osoby te różnią się legalnością pobytu w życiu danego faceta
Za przyjacielem/przyjaciółką (taką nieukrywaną przed żoną) jak najbardziej można płakać szczerze, są to z założenia osoby w życiu ważne. A kochanka - no, cóż. Jakby była ważna, to chciałoby się pochwalić całemu światu, że się ją ma, no nie? A tu patrz, z reguły nikt się nawet żonie pochwalić nie chce
Oczywiście, zaraz mi powiesz, że można mieć taki charakter, że się nie lubi chwalić itp. itd. i w ten sposób dojdziemy w tej rozmowie na Grenlandię, a na pewno bardzo daleko od tematu wątku
PS. A który z atrybutów Nemezis najbardziej do mnie pasuje?
Może nie porównujmy płaczu za kochanką do płaczu za przyjacielem, co? Osoby te różnią się legalnością pobytu w życiu danego faceta :
A ta legalność jak to nazwałaś świadczy o tym za kim można płakać szczerze?
Za przyjacielem/przyjaciółką (taką nieukrywaną przed żoną) jak najbardziej można płakać szczerze, są to z założenia osoby w życiu ważne. A kochanka - no, cóż.
No nie wiem. Zakładając, że miałabyś kochanka to byłby dla Ciebie jedynie przedmiotem? Niezależnie czy byłabyś w związku czy nie?
Jakby była ważna, to chciałoby się pochwalić całemu światu, że się ją ma, no nie? A tu patrz, z reguły nikt się nawet żonie pochwalić nie chce
Oczywiście, zaraz mi powiesz, że można mieć taki charakter, że się nie lubi chwalić itp. itd. i w ten sposób dojdziemy w tej rozmowie na Grenlandię, a na pewno bardzo daleko od tematu wątku
Można, bo sam taki mam Ale pewnie co człowiek to inne widzenie świata
PS. A który z atrybutów Nemezis najbardziej do mnie pasuje?
Pietrucha
28 2017-02-12 23:18:41 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-02-12 23:21:09)
Zakładając, że miałabyś kochanka to byłby dla Ciebie jedynie przedmiotem? Niezależnie czy byłabyś w związku czy nie?
Bardzo mało prawdopodobne założenie, ale ok, załóżmy, że mam kochanka
Jeśli jestem w związku - to znaczy, że się z nim świetnie bawię, ale poza tym jest mało ważny... bo gdyby był dla mnie ważny, to chciałabym z nim być, a nie ukrywać go w szafie... Swoją drogą, mój partner też jest wtedy dla mnie mało ważny, skoro go zdradzam, ale nie o to pytałeś.
Tzn. - ponieważ nie miałam nigdy kochanka, będąc w związku, rozważam czysto teoretycznie. Możliwe, że się mylę, ale wydaje mi się, że ważnych w życiu ludzi w szafie się nie trzyma. No, chyba że to jest babcia, po której chcesz pobierać jeszcze rentę, ale to nie ten przypadek.
Jeśli nie jestem w związku - to znaczy, że się świetnie bawię, a kochanek jest dla mnie, owszem, ważny, ale z jakiegoś powodu nie na tyle, żeby być z nim w związku. I dopóki oboje się świetnie bawimy, to jest też ok. I skoro nie jestem z nim w związku, to jeśli powie, że "sorry, mała, ale Twój czas się skończył", to ja płakać nie będę, bo i za czym? Za zabawą?
Chociaż Tobie chyba chodziło o odwrotną sytuację - ja nie jestem w związku, a kochanek jest? A nie że oboje wolni? To na to nie umiem odpowiedzieć, nie wyobrażam sobie chyba takiej sytuacji, pomyślę.
I to nie jest tak, że byłby przedmiotem. Osobą byłby, jak najbardziej, w obydwu przypadkach. Ale w przypadku pierwszym raczej taką osobą, którą nie bardzo się szanuje, skoro się człowiek wstydzi innym ludziom pokazać... A w drugim - wszystko zależy od tego, jak podchodzą do tego obie strony - bo może być tak właśnie, że jedna się bawi, a druga się zakocha i mamy zgrzyt...
Teoretycznie rozważać możemy mnóstwo możliwości, bo ilu kochanków, tyle przypadków, kochanek może być też w związku albo nie, itd. itp.
W sytuacji opisanej przez Autorkę to akurat gość jest w związku i trzyma Autorkę w szafie... i jak ona chce z tej szafy wyjść, to on jej na siłę te drzwi przytrzymuje, żeby nie wyszła, bo on od czasu do czasu ma ochotę otworzyć szafę i wyjąć zabawkę...
Pietrucha
A to dobrze, bo myślałam, że ten bicz u pasa
29 2017-02-12 23:28:05 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-02-12 23:28:16)
Sama widzisz, że wiele jest możliwości. Różni ludzie to jeszcze więcej kombinacji. Nie można zakładać, że ktoś udaje uczucia, gdy się nie zna relacji
A to dobrze, bo myślałam, że ten bicz u pasa
Nigdy nie wiadomo co tam chowasz. Może się zainteresuje. Pietrucha
30 2017-02-12 23:34:35 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-02-12 23:35:36)
Sama widzisz, że wiele jest możliwości. Różni ludzie to jeszcze więcej kombinacji. Nie można zakładać, że ktoś udaje uczucia, gdy się nie zna relacji
I nie powinno się też zakładać, że ktoś ich nie udaje, jeśli okoliczności świadczą przeciw, a ten ktoś tylko mówi - bo można się bardzo skrzywdzić przez to
Za słowami powinny iść czyny, słowami się żołądka ani serca nie napełni...
Ha, co ja chowam? Szafę mam pustą
Mi wystarczy, że jest możliwość tego o czym pisałem. Nie widzę sensu przypisywać negatywnych rzeczy tylko dlatego, że ktoś robi coś według mnie złego.
Ha, co ja chowam? Szafę mam pustą
Kobieta z pustą szafą?
32 2017-02-12 23:48:06 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-02-12 23:49:11)
Mi wystarczy, że jest możliwość tego o czym pisałem. Nie widzę sensu przypisywać negatywnych rzeczy tylko dlatego, że ktoś robi coś według mnie złego.
Ale przyznasz, że jest również możliwość tego, o czym piszą tu wszystkie kobiety... A my z kolei nie widzimy sensu w mydleniu sobie oczu niepotrzebnie
I pewnie nie dowiemy się tak naprawdę, kto akurat w tej sytuacji miał rację
Kobieta z pustą szafą?
Bo się właśnie przeprowadzam, zapraszam do pomocy, każda para męskich rąk się przyda
Jak w wielu związkach, relacjach partnerskich nie ma miłości a głęboko niezaspokojona potrzeba bliskości by nie czuć się jak porzucone lub niepotrzebne dziecko i spragniona
wyobraźnia by kochać i być kochanym
Co za palant... Zdradzal swoja zone i dalej to robi, Ciebie oszukuje, bo widzi, ze to na Ciebie dziala. Zastanow sie, gdyby Cie kochal nie wzialby z nia slubu, nie uprawialby z nia seksu i z Toba jednoczesnie, nie mialby z nia teraz dziecka. On sie dobrze bawi nie interesujac sie uczuciami innych. Mowic mozna wszystko, ale on nic nie robi, by te sytuacje zmienic. Ty tez caly czas mu ulegasz. Krzywdzisz tym siebie i jego rodzine tez nawet jesli o niczym nie wiedza. To zly czlowiek, jak go zostawisz pewnie znajdzie inna, ale chociaz bedziesz wiedziala, ze wiecej nie krzywdzisz innych. No i bedziesz mogla ulozyc sobie zycie.
35 2017-02-13 00:21:32 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-02-13 00:23:06)
Ale przyznasz, że jest również możliwość tego, o czym piszą tu wszystkie kobiety...
A my z kolei nie widzimy sensu w mydleniu sobie oczu niepotrzebnie
Nie mogę, wtedy bym był łatwy Ale wiem, że Ty też nie możesz. Trochę mnie to uspokaja
I pewnie nie dowiemy się tak naprawdę, kto akurat w tej sytuacji miał rację
Każdy post to wróżenie z fusów
Bo się właśnie przeprowadzam, zapraszam do pomocy, każda para męskich rąk się przyda
Chyba mnie w coś próbujesz uwikłać. Jeszcze bym przyjechał i co?
santapietruszka napisał/a:Bo się właśnie przeprowadzam, zapraszam do pomocy, każda para męskich rąk się przyda
Chyba mnie w coś próbujesz uwikłać. Jeszcze bym przyjechał i co?
No jak to co? Nie wiesz, co się robi z szafą przy przeprowadzce? Przetachasz
Albo ktoś mnie zapakuje do szafy i przetaszczy
Albo ktoś mnie zapakuje do szafy i przetaszczy
No nie, bo właśnie nie ma kto tej szafy przetaskać, nawet pustej, a co dopiero z Tobą w środku
A Moderacja za chwilę wytaszczy nas forum za offtop i tyle będzie z mojego przeprowadzkowego biznesu
To muszę się zastanowić czy podołam. Tym bardziej, że przeczuwam wolontariat
Gdzie tam offtop tylko tip top
Tym bardziej, że przeczuwam wolontariat
Oj tam, nie można tak od razu posądzać kogoś o złe intencje...
41 2017-02-13 12:00:35 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-02-13 12:09:25)
Może jestem pozbawiona empatii i skłonna do uproszczeń, ale nie rozumiem takich historii. Jeśli coś jest moralnie naganne, to się w to nie pcham i nie ma dla mnie żadnej dyskusji ani miejsca na dylematy. Nie zaczyna się z zajętymi facetami - koniec, kropka. Nie ma tu nad czym dumać i czego roztrząsać.
Po raz setny się powtórzę: dlaczego potrafimy powstrzymać się od kradzieży w sklepie, a już uczciwość w sprawach damsko-męskich nie jest tak oczywista?
Osobiście czułabym się mała, nędzna i upokorzona, mając świadomość, że robię komuś świństwo i że zamiast miłości zbieram jakieś ochłapy.
Miejmy nadzieję, że terapia pomoże.. trzymaj się cieplutko .