Odkąd pamiętam zawsze jakiekolwiek kłótnie w domu sprowadzały się do jednego do pieniędzy i zawsze to mama była sprawczynią ile by nie było jej zawsze było mało.Całe moje rodzenstwo wyprowadziło się z domu i nikt na dłuższą mete nie chciał tutaj zostać bo przez ciągłe fochy i zawziętość mamy atmosfera byla nie do wytrzymania.Zostałam ja kocham ten dom kocham rodziców ale sama już dłużej nie moge wytrzymać teraz to ja stałam się tą najgorszą chodź tyle zrobiłam i zawsze byłam przy rodzicach tata charał jak wół a mama ciągle niezadowolona.Wyjechałam na 2 lata do Niemiec aby pomóc finansowo za zarobione pieniądze zrobiliśmy remont itd..a ja dla siebie nie odłożyłam nic.Skonczyły się pieniądze ,chwilowo jestem teraz bez pracy i znowu się zaczyna.Mam ogromny żal że mama nie widzi i nie docenia tego wszystkiego.Jest strasznie zawzięta,uparta,przykro to mówić i potrafi tak okręcić żeby ktoś był winny a ona poszkodowana.Mam 30 lat i tylko patrze jak mi życie przelatuje przez palce ,jestem zła na siebie bo całe życie żyłam życiem rodziców,zawsze byłam przy nich a własnego życia nie miałam w ogóle.Teraz dostaje w dupsko jestem najgorsza,obgadywana od ponad tygodnia mama nie rozmawia ze mną,unika mnie ,ignoruje nawet nie wiem z jakiego powodu.Przy niej trzeba sie kontrolować,trzeba uważać co sie mówi żeby jej nie zdenerwować---ile można mam tyle lat i ani prawa się zdenerwować?wszystko dusze w sobie nie mam na tyle silnego charakteru żeby chodź troche tym wszystkim sie nie przejmować.Nie mam już siły.Nawet swojemu chłopakowi nie powiedziałam o tej sytuacji,jestesmy ze sobą od pół roku a on cały czas myśli że u mnie w domu jest tak sielsko i anielsko bo ilekroć przyjeżdzał to było miło i wszyscy sie ,,kochali,,jest mi wstyd powiedzieć mu o swoich problemach.Nie wiem jak zareaguje co sobie pomyśli.Sam nie jest zbyt wylewny ale z tego co zdążyłam zaobserwować to też ma nie wesoło w domu.Sama już nie daje rady nie mam tak na prawde w nikim oparcia ..rodzeństwo niby wysłucha ale na tym się kończy każdy ma swoje a im więcej słyszą to tym bardziej chcą sie odciąć od tego wszystkiego.
Witaj.
A dlaczego nie wynajmiesz czegoś z partnerem?
Dlaczego nie wyjedziesz ponownie za granicę?Dlaczego nie odlozysz na swoją przyszlosc?
Pytan mozna mnożyć.
Ale jest chyba jedno ważniejsze.
Dlaczego do tej pory sie nie usamodzielniłaś?
Dlaczego do tej pory sie nie usamodzielniłaś?
Dobre pytanie. Też jestem ciekawa odpowiedzi...
Rodzeństwo bardzo wcześnie wyprowadziło się i kontakt z rodzicami też był bardzo słaby.Mój tata choruje i nie ma tak na prawde nikogo kto by pomógł.Wszyscy się odizolowali a ja nie potrafiłam odejść chodź bardzo tego chciałam i nadal chce.Teraz moja sytuacja jest jeszcze gorsza bo nie mam pracy(szukam) i nie mam grosza aby gdzieś się ruszyć.Za granicę juz bym dawno wyjechała ale mój chłopak nie pojedzie ze mną bo ma tutaj dobrą prace i nie chce jej zostawić a sama jak wyjade to boje sie że Nasz związek nie przetrwa,związek na odległość na dłuższą mete nie ma szans.A z wynajęciem czegoś w Polsce gdybym mogła to tez od razu bym to zrobiła ale tutaj znowu problem bo chłopak mieszka sam z mamą i z tego co wiem nawet nie myśli o tym aby cokolwiek wynajmować.Jemu jest dobrze chyba tak jak jest,mało mówi o czymkolwiek a ja jak zaczynam poruszać powazniejsze tematy to szybko próbuje je zmienić.Czuje sie uwiązana.Chce się stąd wyrwać żyć własnym życiem mieć własny kąt i w końcu sie usamodzielnić.Sama za granicą się nie utrzymam tak samo tutaj w Polsce.Gdybym mogła wynająć tutaj z chłopakiem coś to tez zmienia postać rzeczy ale ja wiem że on tego nie zrobi.
Masz 30 lat. Może czas, żebyś zrobiła coś dla siebie, a nie oglądała się ciągle na innych? Chcesz ciągle podporządkowywać życie pod kogoś?
To po co z nim jesteś?
On tak planuje zostać z mamusią na zawsze?
Zresztą, teraz najważniejsze, żebyś pracę znalazła. Jak zaczniesz zarabiać, to się usamodzielnisz.
Wiesz, piszesz, że nie masz w nikim oparcia, ale to na własne życzenie. Jeśli nie chcesz powiedzieć nic chłopakowi, jeśli nie chcesz mu się wyżalić, to nie dziw się, że nie masz oparcia. Kiedy stwarzasz złudzenie, że wszystko jest ok, to jak on ma się wykazać?
Po drugie Ty nie pytasz tu o rady. W poście nie ma pytania, co mam zrobić, albo czegoś bardziej precyzyjnego, więc wnioskuje dwie rzeczy:
Albo wiesz dokładnie co powinnaś zrobić, ale z jakiegoś powodu nie potrafisz lub nie chcesz,
ALBO nic nie chcesz zrobić, a tylko się wygadać.
Mam nadzieję, że to pierwszy scenariusz jest właściwy. I mogę tylko napisać, że dla własnego szczęścia naprawdę warto. Żeby zrobić omlet, musisz zbić kilka jaj. Nie będzie tak, że zawsze wszyscy będą szczęśliwi. Teraz pewnie wydaje Ci się, że tak jest. Nie wychylasz głowy i wszyscy są zadowoleni...niestety, oprócz Ciebie;/
Z tego co piszesz, to utrzymywałaś się z powodzeniem za granicą !
Bo przecież, nie tylko tam żyłaś, ale jeszcze dodatkowo zaoszczędziłaś pewnie niemałą sumę na remont domu rodziców.
Sama sobie więc udowodniłaś, że jest to możliwe - przecież za darmo nie mieszkałaś i nie jadłaś podczas pobytu za granicą ?