Witajcie. Szukam porady. Właśnie skończyłam 7 miesięczną pracę na stoisku mięsnym. Praca tak wykanczajaca że nawet nie chce mi się pisać o tym. Za najniższą krajową oczywiście. Teraz mam zasiłek dla bezrobotnych, 500+, alimenty, rodzinne i wychodzi tyle ile zostawalo mi po odjeciu dojazdów. Mam propozycję pracy. W piekarni. Za najniższą krajową. 20 km do miejsca pracy. Moja przyjaciółka koleguje się z właścicielem. Ona będzie miała 3 km do pracy. Posiada dwoje dzieci więc zachowa wszystkie świadczenia. Pensja będzie tylko dodatkowym źródłem dochodu. Ja mam zasiłek dla bezrobotnych do końca października. Idąc do pracy mam więc takie same pieniądze jak siedząc w domu. No ale październik nadejdzie i zostanie mi tylko 1100 zł. Na siebie i dziecko. A propozycja pracy się nie powtórzy. Co robić? Pensja 1450 zł alimenty 430 i to minus 400 zł na dojazdy. Teraz mam 1580 zł do października. Co robić?
A jak jest u was z pracą?
Będziesz miala szansę w październiku coś znaleźć?
Kiepsko. Czeka mnie market jeśli już uda mi się coś znaleźć. A na to brak mi już sił. Pracowałam w marketach 6 ostatnich lat. Albo 40 km do pracy i praca za pieniądze które mam siedząc w domu.
A co stoi na przeszkodzie, żebyś pracując za najniższą, szukała kolejnej lepszej pracy?
Na dzisiaj rozumiem trochę Twoje rozterki, ale skoro nie masz gwarancji, że w październiku pracę znajdziesz w ogóle, nie wspominając o lepszej, to....?
Zawsze można zostać nierobem, bo reszta społeczeństwa opłaci.
6 2017-02-01 02:21:42 Ostatnio edytowany przez jaMajkaa (2017-02-01 02:25:04)
Zawsze można zostać nierobem, bo reszta społeczeństwa opłaci.
Heh ... prawdziwe i smutne.
Witaj Amy.
Z tego co pamiętam,a pamiętam dobrze-Twoj partner ma dobrze postępującą firmę.
Czy nie możesz zrobić jakiś np. kursów księgowości itd.. i pomóc mu w prowadzeniu?
Jeśli wciąż jest napięta sytuacja finansowa między wami..to nie pomyslalas o jakiś kursach/szkoleniach itd by podnieść swoje kwalifikacje?
Skoro masz siedzieć w domu do końca roku,to moze cos zrób dla swojej przyszłości?
Wiecznie na nią narzekasz..a nic nie robisz.
Nie męczy Cię to,że w Twoim życiu głównie zmienia się tylko data?
Patrzac na stary problem z pracą..reszty też łatwo domyśleć
Zawsze można zostać nierobem, bo reszta społeczeństwa opłaci.
No tak, może zacznijmy teraz dyskusję na temat korzystania z socjalu przez samotne matki wyzyskiwaczki które nie chcą żyć za 1000 zł zamiast 1500.Jak ci szkoda to zostań takim " nierobem". Ja lata przepracowalam za najniższą krajową w fizycznej pracy a moje dziecko w wieku 7 lat samo siedziało w domu. . Odcinajac się od jadu... wczoraj byłam na rozmowie z moim przyszłym kierownikiem. Praca na czarno nie wchodzi w grę raczej.
Miłycham napisał/a:Zawsze można zostać nierobem, bo reszta społeczeństwa opłaci.
Heh ... prawdziwe i smutne.
Witaj Amy.
Z tego co pamiętam,a pamiętam dobrze-Twoj partner ma dobrze postępującą firmę.
Czy nie możesz zrobić jakiś np. kursów księgowości itd.. i pomóc mu w prowadzeniu?
Jeśli wciąż jest napięta sytuacja finansowa między wami..to nie pomyslalas o jakiś kursach/szkoleniach itd by podnieść swoje kwalifikacje?
Skoro masz siedzieć w domu do końca roku,to moze cos zrób dla swojej przyszłości?
Wiecznie na nią narzekasz..a nic nie robisz.
Nie męczy Cię to,że w Twoim życiu głównie zmienia się tylko data?
Patrzac na stary problem z pracą..reszty też łatwo domyśleć
9 2017-02-01 09:21:58 Ostatnio edytowany przez Uciekająca Amy (2017-02-01 09:30:38)
jaMajkaa napisał/a:Miłycham napisał/a:Zawsze można zostać nierobem, bo reszta społeczeństwa opłaci.
Heh ... prawdziwe i smutne.
Witaj Amy.
Z tego co pamiętam,a pamiętam dobrze-Twoj partner ma dobrze postępującą firmę.
Czy nie możesz zrobić jakiś np. kursów księgowości itd.. i pomóc mu w prowadzeniu?
Jeśli wciąż jest napięta sytuacja finansowa między wami..to nie pomyslalas o jakiś kursach/szkoleniach itd by podnieść swoje kwalifikacje?
Skoro masz siedzieć w domu do końca roku,to moze cos zrób dla swojej przyszłości?
Wiecznie na nią narzekasz..a nic nie robisz.
Nie męczy Cię to,że w Twoim życiu głównie zmienia się tylko data?
Patrzac na stary problem z pracą..reszty też łatwo domyśleć
W moim życiu zmienia się głównie data? Nic nie wiesz co się zmienia a co nie. Za to u ciebie brak kultury jest wiecznie niezmienny.Zajmij się swoim partnerem jeśli jeszcze go masz. Może ty tu sledzisz prawdziwe ludzkie historie mając ubaw jak z telenoweli a on obraca jakąś pannę umiejaca odnaleźć w sobie coś więcej niż wiadro jadu i goryczy. Ładnie proszę nie zasmiecaj. Więcej dyskusji z tobą podejmować nie zamierzam.
Byłam na rozmowie, pan elegancki, biznesmen zatrudniający setkę osób. Piekarnie chce otworzyć w kwietniu. Umowa na dwa lata. Stanowiska pracy dofinansowane z pup. Wszystko super do tego praca z najlepszą koleżanka. No ale za to 1000 zł na czysto, dziecko samo w domu, to wiadomo. Wychodzi jakąś stowke mniej niż siedząc na zasiłku. Państwo stawia mnie przed dylematem. Koleżanka z którą będę pracować będzie miała miesięcznie prawie 4 tysiące. Socjalne alimenty pensja no i 3 km do pracy, 6 dziennie. Ja 1400 no i 40 km.
Amy, ale Ty nie jesteś tą koleżanką.
Ty jesteś sobą i to sobą w swojej - a nie w koleżanki - sytuacji.
Jakie to ma znaczenie, że np. ktoś inny zarabia 6 tysięcy, albo 10 ?
Nie rozumiem dlaczego sugerujesz się sytuacją koleżanki, która do Ciebie nijak się nie ma.
Nie wiesz co się wydarzy z biegiem czasu.
Może w tej piekarni awansujesz po jakimś czasie, może dostaniesz jakąś lepszą propozycję.
Córka rośnie i będzie się stawała coraz bardziej samodzielna.
A może z biegiem czasu dojrzysz dla siebie jakieś inne możliwości. Może zaczniesz uczyć się czegoś nowego, w jakimś innym kierunku kształcić czy rozwijać.
Wiele rzeczy jest możliwych.
P.S. Dlaczego tak naskoczyłaś na jaMajkę ?
Jej wypowiedź była - w mojej opinii - pomocna, i w bardzo łagodnym tonie.
jaMajka zasugerowała Ci kilka rozwiązań, posunięć, które w Twojej sytuacji wydają się być bardzo sensowne i godne przemyślenia.
Bynajmniej nie było to żadne bezsensowne mędzenie, czy zaśmiecanie Twojego wątku.
To jest publiczne forum, i opinie z jakimi się tu spotkasz nie zawsze będą odpowiadać Twoim oczekiwaniom.
Wszyscy Użytkownicy moga się tu wypowiadać tak samo jak i Ty.
Nie rozumiem, dlaczego włączył Ci się taki agresor na jej wypowiedź.
Uciekająca Amy napisał/a:jaMajkaa napisał/a:Heh ... prawdziwe i smutne.
Witaj Amy.
Z tego co pamiętam,a pamiętam dobrze-Twoj partner ma dobrze postępującą firmę.
Czy nie możesz zrobić jakiś np. kursów księgowości itd.. i pomóc mu w prowadzeniu?
Jeśli wciąż jest napięta sytuacja finansowa między wami..to nie pomyslalas o jakiś kursach/szkoleniach itd by podnieść swoje kwalifikacje?
Skoro masz siedzieć w domu do końca roku,to moze cos zrób dla swojej przyszłości?
Wiecznie na nią narzekasz..a nic nie robisz.
Nie męczy Cię to,że w Twoim życiu głównie zmienia się tylko data?
Patrzac na stary problem z pracą..reszty też łatwo domyślećW moim życiu zmienia się głównie data? Nic nie wiesz co się zmienia a co nie. Za to u ciebie brak kultury jest wiecznie niezmienny.Zajmij się swoim partnerem jeśli jeszcze go masz. Może ty tu sledzisz prawdziwe ludzkie historie mając ubaw jak z telenoweli a on obraca jakąś pannę umiejaca odnaleźć w sobie coś więcej niż wiadro jadu i goryczy. Ładnie proszę nie zasmiecaj. Więcej dyskusji z tobą podejmować nie zamierzam.
Amy czyli u Ciebie bez zmian
Jak charakter się Tobie nie zmienił..to i mam pewność, że bez większych zmian w Twoim życiu.
W zasadzie dalej kombinujesz jak się "dorobić"a nie narobić.
A to że Ty waliłaś po rogach partnera,od ktorego chciałaś udziału w mieszkaniu...które się zdaje jest na terenie posesji Twojej niedoszłej teściowej"?"
To nie znaczy,że zawsze jakaś ze stron w zwiazku się puszcza :*
Mój mąż ma się świetnie.
Jest koło mnie.
A jak tam Twoj chlopak"?"Dalej bez zmian"?"
Nie musisz się fatygować by odpisać.
Nie wejdę już czytać twojego błotka.
Obiecuję.
Powodzenia-szczerze ..
A tak w ogóle to cię nie lubię
Amy, ale Ty nie jesteś tą koleżanką.
Ty jesteś sobą i to sobą w swojej - a nie w koleżanki - sytuacji.
Jakie to ma znaczenie, że np. ktoś inny zarabia 6 tysięcy, albo 10 ?
Nie rozumiem dlaczego sugerujesz się sytuacją koleżanki, która do Ciebie nijak się nie ma.Nie wiesz co się wydarzy z biegiem czasu.
Może w tej piekarni awansujesz po jakimś czasie, może dostaniesz jakąś lepszą propozycję.
Córka rośnie i będzie się stawała coraz bardziej samodzielna.
A może z biegiem czasu dojrzysz dla siebie jakieś inne możliwości. Może zaczniesz uczyć się czegoś nowego, w jakimś innym kierunku kształcić czy rozwijać.
Wiele rzeczy jest możliwych.P.S. Dlaczego tak naskoczyłaś na jaMajkę ?
Jej wypowiedź była - w mojej opinii - pomocna, i w bardzo łagodnym tonie.
jaMajka zasugerowała Ci kilka rozwiązań, posunięć, które w Twojej sytuacji wydają się być bardzo sensowne i godne przemyślenia.
Bynajmniej nie było to żadne bezsensowne mędzenie, czy zaśmiecanie Twojego wątku.
To jest publiczne forum, i opinie z jakimi się tu spotkasz nie zawsze będą odpowiadać Twoim oczekiwaniom.
Wszyscy Użytkownicy moga się tu wypowiadać tak samo jak i Ty.
Nie rozumiem, dlaczego włączył Ci się taki agresor na jej wypowiedź.
Agresor włącza się tej pani panu osobie na wszystko co ja na tym forum napiszę. Tak było kilka lat temu tak jest i teraz. Ten ktoś nie pisze nic o sobie próbując zrobić ze mnie... no nie wiem. Wystarczy przeczytać ostatnią miejmy nadzieję jej wypowiedź tu. A czemu zamiast konstruktywnie radzić komentuje moje problemy aktualne parę lat temu? bo mnie nie lubi. Ja pytam, proszę o radę a ona chce sobie pouzywac moim kosztem. Wyprzedziłam jej agresję po prostu ucinajac pewnie nie na długo zasmiecanie mi tematu. No co więcej na takie typy poradzisz. Co do twojej porady, ok masz rację. Ja też tak o tej sprawie myślę. Że warto nie wypaść z rynku pracy. Że warto trzymać się przyjaciół i ich wpływowych przyjaciół. Ale nie jestem zdecydowana. Bo wiem że to często złudne. Chodzi mi też o czystą kalkulację. Nie o lenistwo. Dlatego pytam. Sama przecież zdecyduje.
Agresor włącza się tej pani panu osobie na wszystko co ja na tym forum napiszę. Tak było kilka lat temu tak jest i teraz. Ten ktoś nie pisze nic o sobie próbując zrobić ze mnie... no nie wiem. Wystarczy przeczytać ostatnią miejmy nadzieję jej wypowiedź tu. A czemu zamiast konstruktywnie radzić komentuje moje problemy aktualne parę lat temu? bo mnie nie lubi. Ja pytam, proszę o radę a ona chce sobie pouzywac moim kosztem. Wyprzedziłam jej agresję po prostu ucinajac pewnie nie na długo zasmiecanie mi tematu. No co więcej na takie typy poradzisz. Co do twojej porady, ok masz rację. Ja też tak o tej sprawie myślę. Że warto nie wypaść z rynku pracy. Że warto trzymać się przyjaciół i ich wpływowych przyjaciół. Ale nie jestem zdecydowana. Bo wiem że to często złudne. Chodzi mi też o czystą kalkulację. Nie o lenistwo. Dlatego pytam. Sama przecież zdecyduje.
Czemu na pytanie "Nie mam wykształcenia bo mi się nie chciało uczyć, teraz nie mogę znaleźć pracy lekkiej, łatwej i przyjemnej za dobrą kasę. Czy mam wziąć pracę fizyczną za niewielkie pieniądze, czy żerować na Was frajerzy płacący podatki?" nie ma konstruktywnej odpowiedzi i niektórym włącza się agresor? Bo to oni płacą te podatki z których ty żyjesz.
Nie pasuje ci że ktoś nie chce klaskać w łapki na twoje posty? Nie pisz ich.
Zamiast dyskutować mam się bronić? Mam wykształcenie średnie techniczne z maturą później urodziłam dziecko i walczyłam by przetrwać. Mam ponad dziesięć lat pracy i od miesiąca jestem na zasiłku który sobie wypracowałam prawie sześcioma latami pracy pod logiem jednego supermarketu. To tyle. Pozostałe uwagi proszę kierować do PiS jeśli Ci szkoda że ktoś miesiąc weźmie zasiłek rodzinne. etc
16 2017-02-01 20:39:50 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-02-01 20:48:57)
Miłycham napisał/a:Zawsze można zostać nierobem, bo reszta społeczeństwa opłaci.
No tak, może zacznijmy teraz dyskusję na temat korzystania z socjalu przez samotne matki wyzyskiwaczki które nie chcą żyć za 1000 zł zamiast 1500.Jak ci szkoda to zostań takim " nierobem". Ja lata przepracowalam za najniższą krajową w fizycznej pracy a moje dziecko w wieku 7 lat samo siedziało w domu. . Odcinajac się od jadu... wczoraj byłam na rozmowie z moim przyszłym kierownikiem. Praca na czarno nie wchodzi w grę raczej.
Pisząc, że zacząłem pracować mając 15lat coś zmieni? Nie sądzę. To normalne, że dorosły człowiek, aby żyć i funkcjonować musi pracować. Nikt za to oklasków nie daje. Ja bym się nie decydował na dziecko zarabiając minimalną. Lecz nie będę tego potępiał, bo nie moja sprawa i każdy ma swoje priorytety. Natomiast nie mam ochoty łożyć na leniwych. Nie wiem o jakim jadzie piszesz? Było to stwierdzenie nie mające nikogo obrażać tylko raczej uświadomić. Nie jestem odpowiedzialny, że pracowałaś za najniższą, jak się wykształciłaś, gdzie mieszkasz i co robisz. Jest internet, można się rozwijać praktycznie siedząc w domu, pracować również. Powodzenia podczas rozmowy.
Państwo stawia mnie przed dylematem.
Państwo nie ma swoich pieniędzy. Nawet praca za mniejsze pieniądze to dalej praca. Zawsze też jakieś znajomości. W domu "zgnijesz", za przeproszeniem.
Znajomości to jedno, ale też i doświadczenie. Zawsze to będzie inaczej wyglądało w dorobku zawodowym w przyszłości.
18 2017-02-02 09:00:52 Ostatnio edytowany przez Uciekająca Amy (2017-02-02 09:16:09)
Jeśli nie mieli by dzieci ci pracujący za najniższą to faktycznie nie miało by ich wiele ludzi. Nie decydowalam się na dziecko. To ani miła ani prosta historia. W zeszłym roku po uszkodzeniu kręgosłupa siedziałam chwilę w domu. Dziecko zdało z wyróżnieniem a ja w takiej formie nie byłam od dawna. Wracając przeszłam na inny sklep gdzie drogie koleżanki popychaly się, ublizaly a do tego praca była wyczerpująca do kwadratu nie wdajac się w szczegóły. No pewnie miałam fajne prace. Nie wszędzie a raczej nigdzie nie jest tak jak tam. Ale można powiedzieć że "zgnilam" w tej pracy a nie w domu. Nikt nie odda mi zdrowia. Fizycznego mam na myśli. Psychicznie jestem uodporniona.To nie dyskusja zaczęta przez lale która nie ma ochoty pracować. Pracuje od zawsze. Tyle że nadszedł moment gdzie samotne matki muszą kombinować by godnie żyć. Coś mnie trafia gdy pomyślę że pracując 6 dni w tygodniu będę miała 1520 zł miesięcznie. Ja ciagne od państwa? Koleżanka z którą pójdę do pracy będzie brała 1000 zł alimentów, 1000 zł z 500+,1450 pensji i dwa razy po 118 zł. To prawie 4 tyś. Ja też kochając swoje dziecko mogę się rządzić kwotą dwa razy mniejszą. Gdzie tu sprawiedliwość? Tyle czasu dla każdego było po równo a teraz? A do tego pracując mam takie same pieniądze jak siedząc w domu. To chore.Nikt ci nie karze łożyc na leniwych. Bo ja nie jestem leniwa. Jak chcesz dam ci namiary na moją sasiadke. Od, 13 lat na lewej umowie na pół etatu, pracuje na cały, bierze alimenty dwa 500+ obiady zasiłki celowe okresowe rodzinne a dzieci w życiu na wycieczce klasowej nie były. Ja pierwszy raz jestem w takiej sytuacji a tu od razu hejt. Czemu?Nikt nie mówi o tych którym nic nie brak a pieniądze od państwa biorą. To że ktoś bogaty bierze z Twojej kieszeni na drugie trzecie dziecko jest ok. To że ja raz wzięłam to jestem nierobem w twojej kieszeni, łatwym celem hejtu bo o tym napisałam. Mój temat problem staje na drugim planie. Ważne jest wyladowanie złości na system. Nie ważne o co pytałam.
Jeśli nie mieli by dzieci ci pracujący za najniższą to faktycznie nie miało by ich wiele ludzi. Nie decydowalam się na dziecko. To ani miła ani prosta historia. W zeszłym roku po uszkodzeniu kręgosłupa siedziałam chwilę w domu. Dziecko zdało z wyróżnieniem a ja w takiej formie nie byłam od dawna. Wracając przeszłam na inny sklep gdzie drogie koleżanki popychaly się, ublizaly a do tego praca była wyczerpująca do kwadratu nie wdajac się w szczegóły. No pewnie miałam fajne prace. Nie wszędzie a raczej nigdzie nie jest tak jak tam. Ale można powiedzieć że "zgnilam" w tej pracy a nie w domu. Nikt nie odda mi zdrowia. Fizycznego mam na myśli. Psychicznie jestem uodporniona.To nie dyskusja zaczęta przez lale która nie ma ochoty pracować. Pracuje od zawsze. Tyle że nadszedł moment gdzie samotne matki muszą kombinować by godnie żyć. Coś mnie trafia gdy pomyślę że pracując 6 dni w tygodniu będę miała 1520 zł miesięcznie. Ja ciagne od państwa? Koleżanka z którą pójdę do pracy będzie brała 1000 zł alimentów, 1000 zł z 500+,1450 pensji i dwa razy po 118 zł. To prawie 4 tyś. Ja też kochając swoje dziecko mogę się rządzić kwotą dwa razy mniejszą. Gdzie tu sprawiedliwość? Tyle czasu dla każdego było po równo a teraz? A do tego pracując mam takie same pieniądze jak siedząc w domu. To chore.Nikt ci nie karze łożyc na leniwych. Bo ja nie jestem leniwa. Jak chcesz dam ci namiary na moją sasiadke. Od, 13 lat na lewej umowie na pół etatu, pracuje na cały, bierze alimenty dwa 500+ obiady zasiłki celowe okresowe rodzinne a dzieci w życiu na wycieczce klasowej nie były. Ja pierwszy raz jestem w takiej sytuacji a tu od razu hejt. Czemu?Nikt nie mówi o tych którym nic nie brak a pieniądze od państwa biorą. To że ktoś bogaty bierze z Twojej kieszeni na drugie trzecie dziecko jest ok. To że ja raz wzięłam to jestem nierobem w twojej kieszeni, łatwym celem hejtu bo o tym napisałam. Mój temat problem staje na drugim planie. Ważne jest wyladowanie złości na system. Nie ważne o co pytałam.
Twoim problemem jest zawiść i zazdrość, a nie pytanie czy przyjąć posadę czy nie. Porównujesz siebie do koleżanki, porównujesz problemy, nieszczęścia i wynagrodzenie, zupełnie bez sensu i niesprawiedliwie. To, że ona dostaje alimenty i "1000 zł z 500+" nie jest Twoją sprawą i niech Cię to nie interesuje. Ty nie dostajesz alimentów? Nie dostajesz 500+? Skoro pracowałaś na najniższej krajowej, Twój dochód na osobę nie przekroczył 800 zł i powinnaś dostawać 500 zł na córkę. Idź do sądu rodzinnego i złóż wniosek o podwyższenie alimentów ( jeśli dostajesz), albo wystąp do funduszu alimentacyjnego.
Piszesz, że będziesz zarabiać 1520 zł miesięcznie, a koleżanka 1450 zł, więc jednak dostaniesz więcej.
Boli Cię, że ktoś ma lepiej niż Ty, że świat jest niesprawiedliwy, że pieniądze z nieba nie spadają, że nikt nie chce Ci pomóc. To jest przecież Twoje życie! Rozejrzyj się za ogłoszeniami w Urzędzie pracy, są kursy, które finansuje gmina i UE. Są rozwiązania, ale trzeba samemu chcieć, bo najłatwiej jest usiąść i płakać.
Czy Twoja koleżanka wie, że plujesz jadem na to, że ona ma lepiej?
Odnosząc się do tematu wątku. Tak, przyjęłabym posadę, ponieważ daje to możliwości rozwoju. Ta piekarnia na pewno nie będzie na pustkowiu, może gdzieś obok, będzie inny sklep/butik w którym będziesz mogła zarobić więcej. Siedzenie w domu na zasiłku, tylko pogłębi Twoją frustrację, a idąc do pracy, każdego dnia masz możliwość znalezienia czegoś innego.
20 2017-02-02 14:11:10 Ostatnio edytowany przez Uciekająca Amy (2017-02-02 14:15:40)
Mam jedno dziecko więc droga nie znajaca tematu a plujaca na mnie, nie nie należy mi się 500+.poniewaz od lat biorę 400 zł z funduszu alimentacyjnego a to doliczone do pensji podzielone na nas dwie przekracza 800/osobę.Alimentow nie podniose, tatuś jest od ostatniej podwyżki wiele lat temu długotrwale bezrobotny. No i jak każdy alimenciaz nie ma rzecz jasna nic. Będę zarabiać 1459 jeśli chcesz dokładności. 1520 zostanie mi gdy zatankuje auto. Mam przecież jeszcze alimenty. Odległość - 40 km dziennie. Koleżanka ma dwoje dzieci. I głębokie kontakty z panem otwierającym ten biznes. Więc oficjalnie zarobi 1459 plus socjale, ponad 3,500. Ja 1520. Pracować będziemy tak samo. Tylko ona będzie miała więcej pieniędzy ogółem. Wie że jestem zła o tą sytuację. To piekarnia na wsi więc będziemy tam my i delikatesy. Z czegoś jeszcze się wytłumaczyć, przed czymś jeszcze się bronić? Wszyscy cwani, ciekawe które z was nie dbalo by o interesy swoje i dziecka??? A sorry. Kursy z pup, no tak zabierają zasiłek a płacą 150-200zl.nie.ide do szkoły. Sama się doksztlce. Na staż unijny jestem za stara. Znam temat. Chodzę do pup od miesiąca.
Mam jedno dziecko więc droga nie znajaca tematu a plujaca na mnie, nie nie należy mi się 500+.poniewaz od lat biorę 400 zł z funduszu alimentacyjnego a to doliczone do pensji podzielone na nas dwie przekracza 800/osobę.Alimentow nie podniose, tatuś jest od ostatniej podwyżki wiele lat temu długotrwale bezrobotny. No i jak każdy alimenciaz nie ma rzecz jasna nic. Będę zarabiać 1459 jeśli chcesz dokładności. 1520 zostanie mi gdy zatankuje auto. Mam przecież jeszcze alimenty. Odległość - 40 km dziennie. Koleżanka ma dwoje dzieci. I głębokie kontakty z panem otwierającym ten biznes. Więc oficjalnie zarobi 1459 plus socjale, ponad 3,500. Ja 1520. Pracować będziemy tak samo. Tylko ona będzie miała więcej pieniędzy ogółem. Wie że jestem zła o tą sytuację. To piekarnia na wsi więc będziemy tam my i delikatesy. Z czegoś jeszcze się wytłumaczyć, przed czymś jeszcze się bronić? Wszyscy cwani, ciekawe które z was nie dbalo by o interesy swoje i dziecka???
No to Cię zaskoczę. Doskonale znam temat, bo sama jestem zatrudniona na najniższą krajową i dostaję 500+ na swoje jedyne dziecko.
Nie robisz nic, tylko narzekasz. Jesteś zazdrosna o koleżankę i o to, że ma "lepsze stosunki" z właścicielem. Zamiast się cieszyć, ze załatwiła Ci robotę Ty ją opluwasz. Na miejscu Twojej koleżanki, pokazałabym Ci środkowy palec i pomogła komuś, kto nie będzie marudzić.
Nie mając żadnego sensownego wykształcenia i doświadczenia zawsze będziesz zaczynała od najniższej pensji, ale będąc długo w jednym miejscu pracy możesz zawsze dostać podwyżkę.
Na Twoim miejscu przesiadłabym się na autobusy i poszła do pracy. I dziewczyny mają rację, przestań wyliczać koleżance. Ma więcej dzieci, więc potrzebuje więcej pieniędzy. To nie jest twoja sprawa.
23 2017-02-02 15:31:02 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-02-02 15:32:19)
Amy, a może zamiast wyliczać kto i ile ma, może wzięłabyś się wreszcie do roboty?
Nie Tobie jednej jest ciężko, pluciem jadem i marudzeniem na życie NIE zarobisz.
Gdybym tylko mogła mieć zdrowe dziecko i iść do pracy, to poszłabym choćby za 800zl, byle w domu nie siedzieć.
Ja z koleżanką pracowałam. Jest fajną kumpela tyle że nie lubi się narobić. Jestem jej wdzięczna że pamięta o mnie chociaż jeszcze nie wiem jaki ma w tym cel. Osoba samotna z dzieckiem jeśli przekroczy dochód 800 zł na osobę nie pobiera 500+.ja przekraczam. Ty panienko widocznie masz mniejsze alimenty. Albo nie zarabiasz najniższej krajowej. Nie, nie przesiade się na autobusy. To 20km.nie ma połączenia, to wieś. Miała bym 6 km na piechotę a i tak bym nie zdążyła na 6 rano. Autobusami. Wziąść się do roboty? 4 tygodnie siedzę dopiero w domu. Nie mam sensownego wykształcenia? Czyli każdy kto ma technikum jest nie sensownie wykształcony? Nie mam doświadczenia? 10 lat w handlu to mało? Kto tu pluje jadem??
Nie mając żadnego sensownego wykształcenia i doświadczenia zawsze będziesz zaczynała od najniższej pensji, ale będąc długo w jednym miejscu pracy możesz zawsze dostać podwyżkę.
Na Twoim miejscu przesiadłabym się na autobusy i poszła do pracy. I dziewczyny mają rację, przestań wyliczać koleżance. Ma więcej dzieci, więc potrzebuje więcej pieniędzy. To nie jest twoja sprawa.
Acha, w handlu na wsi w Polsce B najniższa krajowa na umowie o pracę to szczyt wymagań i jedyna realna placa. Tak w ramach informacji.
Osoba samotna z dzieckiem jeśli przekroczy dochód 800 zł na osobę nie pobiera 500+.ja przekraczam
I dobrze. W ogóle tych dopłat być nie powinno. Niby dlaczego inni mają składać się na czyjeś dzieci? Pewnie nie jeden człowiek żyjący samotnie, który musi radzić sobie sam, opłacać rachunki, którego pewnie nie stać na kredyt, a musi opłacać czyjeś dziecko i czyjeś zobowiązania.
Uciekająca Amy napisał/a:Osoba samotna z dzieckiem jeśli przekroczy dochód 800 zł na osobę nie pobiera 500+.ja przekraczam
I dobrze. W ogóle tych dopłat być nie powinno. Niby dlaczego inni mają składać się na czyjeś dzieci? Pewnie nie jeden człowiek żyjący samotnie, który musi radzić sobie sam, opłacać rachunki, którego pewnie nie stać na kredyt, a musi opłacać czyjeś dziecko i czyjeś zobowiązania.
To nie dopłaty tylko gest państwa które daje 500 na każde dziecko oprócz samotnych matek które pracują za najniższą krajową a mają jedno dziecko. Moja mała by pojechała w góry z klasą muszę już dzisiaj odmawiać sobie ciucha buta itd. Nie chodzi na dodatkowy angielski nie ma nowego telefonu. Dzieci znajomej nie chcą po mojej w butach chodzić bo im tatuś tylko firmowki kupuje. Mama chodzi do studium na siłownię, na tipsy, dzieci biorą korepetycje. A państwo daje na to 2300 . trochę w tym niesprawiedliwości jest.
Miłycham napisał/a:Uciekająca Amy napisał/a:Osoba samotna z dzieckiem jeśli przekroczy dochód 800 zł na osobę nie pobiera 500+.ja przekraczam
I dobrze. W ogóle tych dopłat być nie powinno. Niby dlaczego inni mają składać się na czyjeś dzieci? Pewnie nie jeden człowiek żyjący samotnie, który musi radzić sobie sam, opłacać rachunki, którego pewnie nie stać na kredyt, a musi opłacać czyjeś dziecko i czyjeś zobowiązania.
To nie dopłaty tylko gest państwa które daje 500 na każde dziecko oprócz samotnych matek które pracują za najniższą krajową a mają jedno dziecko. Moja mała by pojechała w góry z klasą muszę już dzisiaj odmawiać sobie ciucha buta itd. Nie chodzi na dodatkowy angielski nie ma nowego telefonu. Dzieci znajomej nie chcą po mojej w butach chodzić bo im tatuś tylko firmowki kupuje. Mama chodzi do studium na siłownię, na tipsy, dzieci biorą korepetycje. A państwo daje na to 2300 . trochę w tym niesprawiedliwości jest.
Wybacz, ale brak nowego telefonu czy dodatkowych lekcji językowych wcale nie świadczy o biedzie. Bieda jest wtedy, jak się nie ma co dać dziecku jeść, jak zimą chodzi się w letnich butach. Jak dziecka nie stać na zeszyty do szkoły.
Ciesz się, kobieto, że w życiu prawdziwej biedy nie zaznałaś!
Przepraszam, ale może powinnaś się udać do psychologa? Nie atakuję Cię, tylko czytam ile goryczy masz w sobie i może powinnaś z kimś porozmawiać, bo wpadniesz w depresję. Sfrustrowana matka to nie jest fajny obrazek dla dziecka.
Weź się w garść, nie patrz na innych i rób swoje. Idź do tej pracy, bo siedzenie w domu na pewno Ci nie pomoże.
Wiem co to bieda. Żyłam za 150 zł na miesiąc w roku 2004 co było wyczynem. Zaznalam patologi w domu rodzinnym a jeszcze więcej od byłego partnera. Dziś spotkałam się z koleżanką od tej całej pracy. Stwierdziła że gdyby mieli jej zabrać cały socjal to pracowała by na czarno. Więc nie ja jedna jestem chora... Inni też patrzą by coś mieć w portfelu. Psycholog? Trochę w nich nie wierzę. Może kiedyś. Myślę że i tak udało mi się wybić z patologi w której się urodziłam i tej na którą później się skazalam. Bez większych szkód.
Państwo nie ma własnych pieniędzy. Jedynie dysponuje pieniędzmi obywateli. Skoro wiesz co to bieda to staraj się z niej wychodzić.
Serio? Nie wiedziałam że można bo bym tak zrobiła. A tak na poważnie to wiem z kad bierze się budżet państwa.
33 2017-02-04 20:37:14 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-02-04 20:38:04)
Serio. Niby piszesz, że wiesz, a z wcześniejszych wypowiedzi, niekoniecznie to widać. "Skąd"
Wyobraź sobie że wiem. I może nie widzisz tego zaslepiony jakże bardzo popularna nagonka na osoby które choćby dotknęły socjalu ale temat był trochę inny niż tory na które ty chcesz go zapchac. Mam się martwić o budżet państwa? A kto pomartwi się o moje dziecko? O mnie? Nie rozumiem tych kompleksów osób którym nic z socjalu się nie należy albo przedsiębiorców placacych ZUS a potem wylewajacych żale na forum. Idźcie na etat, jeśli się nie opłaca. Chcesz żyć z socjalu? Spróbuj za 1060zl. Powodzenia
Amy, o co Ci tak naprawdę chodzi ??
Po raz kolejny w zakładanym przez siebie wątku udowadniasz, że oczekujesz jedynie wypowiedzi przytakujących Tobie i potwierdzających Twój tok myślenia.
To jest forum otwarte, i o ile zachowujemy zasady kultury wypowiedzi, to można tutaj bez przeszkód wygłaszać różne opinie, nie tylko takie, które są Tobie pochlebne.
Zakładając wątek i zadając pytania, prosisz Użytkowników o opinie, więc musisz liczyć się z tym, że będą one różne, nie tylko takie - które Ci się spodobają.
Nikt nie napisał Ci, że masz się martwić o budżet państwa.
Jednak proste jak drut i logiczne jest to, że jeśli powołujesz na świat dziecko, to Ty jako rodzic masz się o nie martwić. Nie państwo, nie socjal, nie inni.
Ta samo będąc osobą zdrową i pełnoletnią, musisz troszczyć się również sama o siebie.
I znowu nie państwo, nie inne instytucje, nie socjal ma obowiązek troszczyć się o Ciebie.
Pisząc o swojej sytuacji w taki sposób jak to ujęłaś, i dodatkowo rozwodząc się nad sytuacją koleżanki ze szczegółowym wyliczeniem pieniędzy jakich to ona nie dostaje - tak naprawdę to Ty wychodzisz na osobę, która wylewa swoje żale na forum nie mogąc utrzymać się z socjalu.
Jeśli nie opłaca Ci się praca na etacie - idź na socjal.
Jeśli nie opłaca Ci się życie na socjalu - idź do pracy.
Nie ma tu żadnej wielkiej filozofii i nie ma co bryzgać jadem na innych, którzy ośmielają się w Twoich tematach wypowiadać.
Przecież po to je zakładasz.
Przeczytałam cały wątek i faktycznie muszę się zgodzić z każdym kto mówi o tym że jesteś zgorzkniała ale sama pewnie bym taka była bo nie wyobrażam sobie sytuacji w której muszę przeżyć za taką kwotę i to bez dziecka. Co bym zrobiła na twoim miejscu? Pewnie nie poszła do pracy i zaczęła dorabiać np pisząc teksty w internecie (zamiast wylewać tutaj tony tekstów przekuj je w zarobek). Dokształć się jakoś, znasz angielski? jeżeli nie jest super aplikacja (duolingo) do nauki? Jest naprawdę sporo możliwości na zarobienie pieniędzy w internecie i nie mówię tu o jakiś magicznych sposobach na zarobienie 10 tys dziennie tylko o zwykłym dorobieniu do głównej pensji. Jedyny problem jest taki że musiała byś do tego podejść na poważnie, a widząc twoją sytuację jaką opisujesz ciężko mi uwierzyć że jesteś w stanie do czegoś tak podejść.