Bardzo kocham mojego mężczyznę z ogromną wzajemnością. Niby już dawno temu ucichł, ale nadal czuję ból i rozgoryczenie, które było podsycane przez moją teściową, która próbując pokazać mi, że jestem lepsza i poważniejsza od poprzednich wybranek jej syna, sprzedawała mi jego smaczki z przeszłości. Otóż czuję pewnego rodzaju zazdrość wsteczną o mojego mężczyznę, jednak to nic toksycznego. Niemniej jego ostatnia była dziewczyna z którą rozstał się z jej winy, zrobiła wszystko, żeby uprzykrzyć mi życie. Kiedy poznałam mojego partnera, oni od dawna nie byli razem. Jednak ona stawała na głowie, żeby nawet obcym ludziom postawić mnie w roli kurwy, której zależy tylko na seksie, ze swoją znajomą próbowała mi wcisnąć wszystkie pikantne szczegóły z ich przeszłości oraz to co mój facet wtedy dla niej robił, robiła po prostu wszystko, żeby uprzykrzyć mi życie. Sprawę zamknęło dopiero przegrana przez nią sprawa sądowa, którą wniosła przeciw mojemu TŻ. Minęło już sporo czasu, a ja ciągle mam jakiegoś kaca na jej punkcie. Zniesławiła mnie, wpędziła w kompleksy, których i tak miałam sporo. Nie jestem osobą mściwą, ale tym razem czuję na siebie złość, że nie dałam nauczki tej rozpuszczonej i żerującej na wszystkich babie. Nie potrafię zapomnieć, zwłaszcza, że niczemu nie byłam jej winna, nie miałam przed moim TŻ żadnego partnera, a związek zepsuła ona, a nie ja. Mój partner bardzo mnie wspierał i wspiera cały czas, pacyfikując jej zachowania, broniąc mnie, ale ból pozostał. Nie umiem sobie z tym poradzić co ona po sobie zostawiła.
Bardzo kocham mojego mężczyznę z ogromną wzajemnością. Niby już dawno temu ucichł, ale nadal czuję ból i rozgoryczenie, które było podsycane przez moją teściową, która próbując pokazać mi, że jestem lepsza i poważniejsza od poprzednich wybranek jej syna, sprzedawała mi jego smaczki z przeszłości. Otóż czuję pewnego rodzaju zazdrość wsteczną o mojego mężczyznę, jednak to nic toksycznego. Niemniej jego ostatnia była dziewczyna z którą rozstał się z jej winy, zrobiła wszystko, żeby uprzykrzyć mi życie. Kiedy poznałam mojego partnera, oni od dawna nie byli razem. Jednak ona stawała na głowie, żeby nawet obcym ludziom postawić mnie w roli kurwy, której zależy tylko na seksie, ze swoją znajomą próbowała mi wcisnąć wszystkie pikantne szczegóły z ich przeszłości oraz to co mój facet wtedy dla niej robił, robiła po prostu wszystko, żeby uprzykrzyć mi życie. Sprawę zamknęło dopiero przegrana przez nią sprawa sądowa, którą wniosła przeciw mojemu TŻ. Minęło już sporo czasu, a ja ciągle mam jakiegoś kaca na jej punkcie. Zniesławiła mnie, wpędziła w kompleksy, których i tak miałam sporo. Nie jestem osobą mściwą, ale tym razem czuję na siebie złość, że nie dałam nauczki tej rozpuszczonej i żerującej na wszystkich babie. Nie potrafię zapomnieć, zwłaszcza, że niczemu nie byłam jej winna, nie miałam przed moim TŻ żadnego partnera, a związek zepsuła ona, a nie ja. Mój partner bardzo mnie wspierał i wspiera cały czas, pacyfikując jej zachowania, broniąc mnie, ale ból pozostał. Nie umiem sobie z tym poradzić co ona po sobie zostawiła.
Znasz prawdę, Twój TŻ i Wam bliscy także. Skąd więc Twoje przywiązanie do kłamliwych słów wypowiedzianych przez obcą osobę. Po co rozdrapujesz ranę?
To, co ona 'zostawiła' można albo wyrzucić na śmietnik, albo położyć na ołtarzu. Tylko Ty wiesz, dlaczego zdecydowałaś się jej słowa pielęgnować w swej pamięci.
życie jest za krótkie, żeby przejmować się jedną zakompleksioną panną. Niech gada i robi co chce. Co Cie obchodzi co sobie ludzie myślą? Przecież Ty wiesz jaka jest prawda