No wlasnie, tak jak w tytule. Co Wy o tym sadzicie?
Nigdy osobiscie nie slyszalam o takiej teorii, az dwa tygodnie temu zerwalismy z moim chlopakiem. Po tym zdarzeniu rozmawialam z naprawde wieloma osobami i prawie kazda z nich mowila mi o tej teorii - ze bardzo czesto faceci na poczatku odczuwaja ulge, ciesza sie z odzyskanej przestrzeni, wolnosci, podczas gdy kobieta rozpacza i blaga o powrot. A potem role sie odwracaja - gdy kobieta wreszcie staje ponownie na nogi, przestaje wyc i rozpaczac z tesknoty, facet zaczyna odczuwac pustke, tesknic, a czesto tez probuje wrocic (nawet gdy on sam rzucil kobiete). Z opowiesci wielu kolezanek prawie kazda tego doswiadczyla i po przejsciu swojej zaloby nagle odzywali sie do nich ich byli, nawet po paru miesiacach..
Prosze o nie filozofowanie na temat tego, ze kazdy jest inny, nie mozna generalizowac itd. Zdaje sobie z tego sprawe Chodzi mi o generalny (!), ogolny koncept tego czy faktycznie na ogol tak jest, ze faceci cierpia pozniej, po dluzszym czasie, jak juz kobieta staje na nogi.
Co Wy o tym sadzicie? Jakie sa Wasze doswiadczenia?
P.S. Nie mam zamiaru wracac do mojego bylego chlopaka, jest to tylko dyskusja, poniewaz ciekawi mnie ten temat.