Witam.
Dokładnie dziś mija 4 rok bycia "razem", mam dla niego gotowy prezent i jednocześnie jego dla mnie; wiem, że i tak nie będzie pamiętał, więc sama go sobie kupiłam, a on tylko sypnie kasą Chociaż tak uniknę rozczarowania.
Ja - 19-letnia studentka i on - 21-letni student jakiegoś gównianego zaocznego kierunku.
W wielkim skrócie - po 3,5 roku zostawił mnie oskarżając o coś czego nie zrobiłam. Pokazywałam mu dowody, ale był obojętny zupełnie. Wyczułam od razu to, że mnie już nie kocha więc nawet nie próbowałam do niego pisać ani dzwonić. Przeżyłam koszmar, lecz od razu wiedziałam, że muszę odpuścić, więc zaakceptowałam to już drugiego dnia. Kierowałam się logiką i przeczuciem, nie emocjami, a one mówiły mi, że muszę jak najszybciej ruszyć na przód. Odrzuciłam wszelkie używki, odcięłam się, zaczęłam proces zdrowego leczenia. 3 dni nie jadłam i nie spałam. Spałam z mamą w łóżku tydzień, po dwóch było lepiej. Razem z mamą chodziłyśmy codziennie na godzinne spacery, byłam po maturze i miałam wolne. "Wygadałam" go. Po 3 tygodniach wyjechałam na wakacje i wtedy on napisał, by mnie poinformować, że kogoś ma. Płakałam 5 minut, ale czułam się zdewastowana od środka. Wieczorem złapała mnie podczas biegania ulewa, a ja po prostu biegłam najszybciej jak umiałam i wyłam. Później poczułam się pusta i to był początek drogi ku lepszemu.
Dostałam się na wymarzone studia, ciężko wypracowane. Przeprowadziłam się do innego miasta. Rzuciłam palenie, systematycznie ćwiczyłam; odzyskałam też spokój ducha. Poznałam nowych ludzi, odnalazłam się idealnie w nowej sytuacji. Byłam po prostu szczęśliwa. Każdy kto mnie znał widział zmianę na lepsze.. przede wszystkim emocjonalnie dorosłam i zrozumiałam wiele rzeczy.
On pisał kilka razy z bzdurami, aż wybuchł. Wpadł w histerię, zapragnął wrócić po 4 miesiącach. Absolutnie odmówiłam, lecz pisał, błagał, urabiał tak długo aż zgodziłam się na jego przyjazd. Następnego dnia urwałam znajomość, lecz namówił mnie od nowa. Znowu ją skończyłam, lecz namówił mnie i wtedy wpadłam w błędne koło. Nie chciałam go ranić, a złożyłam jakieś obietnice, więc to tak trwało... W końcu zobaczyłam jak bardzo się stara, że to mógłby być świeży start. Stary związek był złym związkiem lecz my jesteśmy już zupełnie innymi ludźmi.
Doszłam do wniosku, że jestem na tyle silna by skończyć to po raz kolejny jeżeli się zawiodę na nim, lecz bardziej wierzyłam w to, że nie będę cierpieć bo i tak go nie pokocham po tym wszystkim.
Powiedział, że faktycznie wtedy kiedy pisał zaczął związek, przespał się z tą dziewczyną ale zrozumiał, że nie jest gotowy więc to skończył. Od tego momentu ponoć zaczął za mną tęsknić, aż nie wytrzymał. Przejrzałam mu telefon - szok! Okazało się, że nie poznał nikogo, a tą dziewczyną była jego najlepsza przyjaciółka! Okazało się, że faktycznie wyglądało to tak, że brakowało mu bliskości a ona była też po rozstaniu, więc się "przytulali". W końcu skończyli w łóżku 3 tygodnie po naszym rozstaniu, ale nie dokończyli, bo on poczuł, że to błąd. Jest to prawdą, bo sama o tym pisała.. później po pijaku całowali się gdzieś w klubie. Czułam się oszukana, ale bardziej przerażało mnie to, że widział, jak przeżywam rozstanie a napisał do mnie pochwalić się czymś, co nie istniało! Przerażało mnie też to, że ona była nim zainteresowana, a on ja wykorzystywał.
On usprawiedliwiał jego kłamstwo strachem przed utratą mnie od nowa. Warto dodać, że ja też z kimś spałam, ale było to własnie 4 miesiące po rozstaniu i nikogo nie krzywdziłam.
Oto jesteśmy teraz, wybaczyłam mu, układa się idealnie, bardzo się stara, a ja czytając do snu forum po raz pierwszy czułam TAKI ból. W końcu to nazwałam... Czytam historie innych i jak dawniej przecieram oczy ze zdziwienia, co ludzie robią innym ludziom; jednak teraz boję się, że będę bohaterką kolejnej takiej historii.
Był dla mnie dobrą osobą, a po tym wszystkim widzę, że jest zdolny do wszystkiego - wystarczy, że mu nie zależy, a do tego też nigdy się nie przyzna...
Nie potrafię wybaczyć mu tego rozstania, jak to zrobił, tych kłamstw, tego, że dla niego te miesiące były bezbolesne a wrócił po nich jak gdyby nigdy nic... Nie potrafię mu zaufać... Dla niego seks coś znaczył. Zmieniłam zdanie na jego temat, nie wiem do czego jest zdolny, ale czuję całą sobą, że nie mogę mu ufać. A zdążyłam od nowa pokochać. Tak oto kończymy na dzisiaj, gdzie kupiłam mu prezent na naszą 4 rocznicę i zrozumiałam, że zawsze starałam się dużo bardziej od niego... Teraz w końcu stara się i on, mamy szansę na dobry związek, a ja się boję.