Mój mężczyzna, mimo tego że wraz ze swoją Mamą prowadził w Polsce kwiaciarnię, nie jest specjalnym amatorem roślin. Jeśli jest okazja, typu moje urodziny, Walentynki, Dzień Kobiet czy inne w ten deseń, owszem, ale jak reszta dziewcząt, do samych kwiatów nie przywiązuję specjalnej wagi (chyba, że do doniczkowych, które można hodować i podlewać, choć i z tymi u mnie ciężko z racji zerowego podejścia i wiedzy na ich temat
). Podobnie jak Anemonne wolałabym dostać książkę albo grę komputerową, a dokładniej to może coś na Xboxa (najlepiej FPS bądź przygodówkę
). Dla ciekawostki powiem, że mój facet zna się na kwiatach lepiej ode mnie (dzięki kwiaciarni). Pewnego dnia, gdy w Gdańsku zatrzymał się przy jednej aby kupić mi różę, nie było szans aby pani kwiaciarka wcisnęła mu pozornie dobrze wyglądającą roślinę, a w istocie bliską końca egzystencji
(i jeszcze jego pytania: "czy to na pewno jest odmiana Red Berlin, proszę panią?"...). Wie zawsze na co zwracać uwagę i w rezultacie róża, którą od niego dostawałam, trzymała się zawsze pięknie i długo
.
There is no emotion, there is peace. There is no ignorance, there is knowledge. There is no passion, there is serenity. There is no chaos, there is harmony. There is no death, there is the Force.